Skocz do zawartości

[Bosman] Star Wars


Recommended Posts

Kater znowu był niezadowolony. Jednak tym razem musiał szybko przerwać skupianie się na mocy i skupić się mocniej na prowadzeniu ścigacza, żeby się nie rozwalić. Zmienił trasę ruchu po czym, kiedy tylko znalazł możliwość wrócił na poprzednią trasę i nadal leciał w kierunku strefy szpitalnej. Uruchomił komunikator. 

- Stegh jeśli masz jakiegoś zaprzyjaźnionego doktora  w sektorze szpitalnym to wiszę ci przysługę i dołożę tysiąc kredytów. Ambulans zabrał Frea Hem a mi zapłacili za zabicie go. Muszę się tylko do niego dostać. Masz coś? - Zapytał przez komunikator, nadal lecąc w kierunku, w który leciał ambulans. Nie zamierzał odpuścić. Musiał wykonać zadanie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tysiąc kredytów brzmi dobrze, ale moje znajomki to nie lekarze. A już na pewno żaden ci nie pozwoli wesoło wbić do szpitala i kogoś zamordować. Słuchaj, Kater. Ja wiem, że ty jesteś chłopak dobry i sprawiedliwy, ale sugeruję, żebyś póki co zostawił tego typka. Przynajmniej na kilka dni, no bo ile można go trzymać w szpitalu? Rusz dupsko i wracaj, zabijesz go później. Wiem, że zapłacili ci za stłuczenie mu mordy, a nie za zabicie. Mam informacje o twoim Korribanie, więc chodź tutaj - odpowiedział. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater westchnął i odpowiedział. 

- Dobra. Już wracam. Ale mam nadzieję, że twoje informację będą warte zachodu - Powiedział do komunikatora po czym zmienił tor lotu i zawrócił ścigacz. Zaczął lecieć w kierunku domu Stegha. Po głowie nadal mu chodziło, że nie ten koleś był na wolności, mimo, że kobieta zapłaciła mu, ile on chciał na początku. - Ale powiadom Maady, że ten koleś do czasu mojego wyjazdu będzie martwy. Bo zapłaciła za jego śmierć drugie tyle, ile ustaliliśmy na początku- Dodał po czym wyłączył komunikator i przyśpieszył. Mimo wszystko jego głównym celem było zdobyć informację o Korribanie i dostać się tam aby szukać Mocy. Ale czuł się w obowiązku, że skoro kobieta dała mu dwa i pół tysiąca kredytów a nie 1200 jak mówiła na początku to wolał dokończyć zlecenie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Masz szczęście, że otwieram jutro dopiero o osiemnastej, bo inaczej byłbym wkurzony za nieprzespaną noc, ty świrze - odezwał się na powitanie Stegh i faktycznie był nie w sosie. Zamknął za Katerem drzwi (na kilka klamer i zasuw) i ruszył w stronę pokoju dziennego. Klapnął ciężko na fotel, a Trandoshanie mieli chyba predyspozycje do ciężkiego siadania, bo fotel aż się odsunął. - Dobra. Znalazłem gościa, który handluje papierowymi zapiskami. Nieźle chłopina zarabia, zwłaszcza na takich co lubią starocie. On w większości uważa to za śmieci i powiedział mi, że generalnie się nie zagłębia w to co sprzedaje, bo chodzi mu tylko o kasę. Ale znalazł nabywcę na kawałek mapy, na której były jakieś śmieszne mróweczki jak to określił i napis w normalnym języku "Korriban/Pesegam". No ale ktoś tę mapę kupił i to dzisiaj, a facet chętnie za parę kredytów zdradzi jak wyglądał klient - odparł. - Zawsze to coś, a lepszego śladu nie znajdziesz. Nikogo dzisiaj starożytne cywilizacje nie interesują, zwłaszcza w momencie kiedy sytuacja polityczna jest tak napięta. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater westchnął, słysząc słowa Stegha i uśmiechnął się lekko. 

- Wybacz. No ale obowiązki i tego typu sprawy. Sam rozumiesz - Zaśmiał się. - No ale dobrze. Przynajmniej tyle. Dobrze daj mi namiar na sprzedawcę. Mam trochę kredytów, to polecę do niego i spróbuję coś od niego uzyskać. A potem poszukam kolesia, który kupił tą mapę. Może podzieli się informacjami na niej - Powiedział z lekkim uśmiechem. Wiedział dobrze, że skoro kupił mapę to musiał wiedzieć co to jest. Tak więc postanowił zaryzykować, że to naprowadzi go na ślad Korribanu. Gdzieś w głębi siebie czuł, że to może być początek jego poszukiwań. Teraz tylko modlić się, że mapa będzie zawierać koordynaty planety. Potem już będzie z górki... przynajmniej przez jakiś czas. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A Maada mówiła, że dostałeś łącznie trzy tysiące razem z zaliczką i że nie dała ci ich żebyś zabił typa, tylko dlatego, że tych dwudziestu pięciu tysięcy się nie spodziewała i jesteś zabawny, ale, cytuję: "gdybyś chciał rozdeptać tego gnoja, złociutki, byłoby niesamowicie miło" i że liczy na ciebie, bo tak uroczego najemnika dawno nie spotkała - dodał, podnosząc lekko łuk brwiowy. Z oczywistych względów ciała Trandoshan nie miały włosów, a ze względu na ograniczoną ilość mięśni twarzy trudno im było wyrażać emocje. 

- Co do gościa, umówiłem się że przyjdzie jutro do baru, na zaplecze i chętnie z tobą poplotkuje. Tak powiedział. Zasugerował, że dwieście pięćdziesiąt byłoby bardzo w porządku za informacje. A więc teraz możesz już iść i spać, bo widzę, że oczy ci się zamykają. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak popatrzył na niego i uśmiechnął się lekko. 

- Rozumiem. Cóż dała więcej, więc pomyślałem, że zrobię to dla niej. No cóż tak czy inaczej nie mam zamiaru jej zawieźć. Ale dobrze wróćmy do interesów - Dodał po czym ziewnął. No cóż faktycznie był już zmęczony. - Dobrze to jutro z nim pogadam. A tak przy okazji dzięki. Sporo dla mnie robisz Stegh - Powiedział z lekkim uśmiechem i skinął głową. - Dobranoc stary druhu. Mam nadzieję, że uda się załatwić wszystko bez problemów - Machnął do niego ręką po czym poszedł do swojego łazienki. Musiał się wykąpać to spotkaniu z tym Twi'lekiem. Następnie poszedł spać. Musiał odpocząć, bo cały dzień latał. Poza tym te dziwne wyładowania... Musiał się nimi też zainteresować. Ale to jak wstanie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już w trakcie brania prysznica przysypiał, więc zapadnięcie w sen nie zajęło mu zbyt wiele czasu. Właściwie ledwo co dotknął głową poduszki, a już spał. 

Śnił o martwych kurtyzanach z nieszczęśliwymi, opuchniętymi twarzami i rozprutymi brzuchami. Śnił o Twi'leku i o rzeczach nieważnych, niespójnych bądź po prostu chaotycznych. 

Ale pojawiła się i obrazowa wizja. Realistyczna w niejasny sposób, widziana z trzeciej osoby. Kater zobaczył siedzącą, wyprostowaną sylwetkę mężczyzny w oddali. Całe ciało ukryte było w szatach, a wokół mężczyzny kręciła się dziwna zmora. Zmora wyglądała, jakby składała się z samych szmat i łachmanów, obowiązkowo czarnych. Łopotała na nieistniejącym wietrze, oplatała mężczyznę i wirowała wokół niego. Raz czy dwa Katerowi mignęła twarz, czy może raczej biała maska imitująca humanoidalną czaszkę. A potem wizja nagle skończyła się, zaraz po tym gdy czarne, puste oczodoły spojrzały w stronę Zabraka. 

Kiedy się obudził, ledwie zaczynało świtać. Spośród wszystkich wizji, ta odcisnęła się najwyraźniej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater nie miał spokojnego snu. Śnił o zabitych kobietach. Jednak nie ciągle. Przyśniła mu się jakaś dziwna postać. Mroczna w czarnych szatach i dziwną aurą wokół siebie. Kiedy ta istota spojrzała na niego ten gwałtownie się obudził. Był zlany potem. jak normalnie starał się nie bać lub ograniczać strasz to ta postaćsprawiła, że poczuł się strasznie dziwnie. Można powiedzieć, że wręcz się bał. Ale szybko podniósł się i spojrzał przez okno. Świtało. Zabrak ponownie usiadł na łóżku i popatrzył na swoją rękę, po której przechodziły mu ładunki elektryczne. 

- Co to było? Kim była ta postać? - Zapytał sam siebie. Po chwili usiadł wygodnie, zamknął oczy i próbował sobie przypomnieć tą dziwną twarz oraz informacje, czy kiedykolwiek widział coś podobnego w notatkach czy zapiskach. Jeśli to nie pomogło to sprawdził swoje zapiski w Datapadzie. Może tam coś jest? Kto to wie. Ta wizja nie dawała mu spokoju. Była taka... realistyczna. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Datapad nie podpowiedział niczego nowego, podobnie było z pamięcią. Niemniej nadchodził nowy dzień i nadzieja na odnalezienie Korribanu - zmora senna musiała poczekać, przynajmniej do następnej nocy. 

Stegh spał, o czym świadczyło dzikie chrapanie, które roznosiło się po całym mieszkaniu. Cóż, barman raczej nie wstawał wcześnie, szczególnie, że miał kawałek nieprzespanej nocy. 

Jeśli zaś chodzi o impulsy na rękach, teraz zupełnie znikły. Nie czuł już takiej dawki energii jak poprzednio. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak odłożył Datapada i westchnął. Nie miał informacji o tej dziwnej postaci, którą widział we śnie. Po chwili pomyślał, że wcześniej i pójdzie i tak znajdzie odpowiedź. Był tego pewny. Jednak teraz rozciągnął się i popatrzył na swoje ubrania. Westchnął i założył je. Jednak wiedział, że musi kupić sobie jakieś nowe, bo te przesiąkły zapachem trupów. I postanowił to zrobić nawet teraz. Pośpiesznie ubrał się i poszedł zrobić sobie coś do jedzenie. A potem musiał ruszyć do miasta poszukać jakiś nowych ubrań. Miał teraz trochę czasu i, co ważniejsze, miał cztery i pół tysiąca kredytów przy sobie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W lodówce w kuchni znalazł zupę z poprzedniego dnia, surowe steki z nieokreślonego zwierzęcia, zielone jajka i jakieś niezidentyfikowane, zafoliowane jedzenie. W jednej z szafek Zabrak znalazł ciastka przypominające Igatli z Kuat. 

Jeśli zaś chodziło o poszukanie ubrania, Corusant był planetą multikulturową, co znacznie ułatwiało poszukiwania odzieży, ale i potrafiło je mocno przedłużyć. Ledwie dwa sektory dalej znajdował się potężny kompleks handlowy zbudowany z kilku szklano-metalowych segmentów, tyle tylko, że Zabrak musiał wiedzieć, co konkretnie chciałby sobie kupić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater widząc zawartość lodówki zawahał się. Wolał nie dotykać steku i zielonych jajek. Zafoliowane jedzenie też wolał zostawić Steghowi. Wziął odgrzał sobie zupę a do tego ciastka. Musiał w końcu coś zjeść. Po śniadaniu zabrał swój miecz i pieniądze, i wyszedł do śmigacza. Zabrak zastanawiał się, ale koniec końców będzie musiał rozglądać się za strojem podobnym do swojego obecnego. Czyli zwykłe materiałowe spodnie, koszula z długim rękawem, najlepiej przylegająca do ciała i żeby nie krępowała ruchów. Do tego planował znaleźć czarny płaszcz z głębokim kapturem oraz maskę na twarz. Ostatnia rzeczy nie była spowodowana jego wymysłami. Wolał mieć jakąś osłonę na usta i nos, będąc na Korribanie. Nie znał klimatu, jaki tam panuje, więc wolał być przygotowany na każdą ewentualność.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kompleks był ogromny. Szklane ściany złożone z trójkątnych segmentów przechodziły w sufit i właściwie cała powierzchnia, gdyby ktoś patrzył z góry, wyglądała jakby na miasto wylała się rzadka, przezroczysta ciecz. 

Tłum ludzi, światła reklamy. Tak w skrócie można byłoby opisać zawartość centrum handlowego. Były też oczywiście windy i ruchome schody, ale przede wszystkim pomiezczenia wypełniał gwar. Nie był to irytujący gwar - po dobie pobytu na Coruscant można już było się do tego przyzwyczaić, bo hałasy życia towarzyszyły zawsze i wszędzie, gdziekolwiek by przyjezdny nie przyszedł. Dzięki rozmieszczonym często punktom informacyjnym i elektronicznym mapom łatwo było się rozeznać co gdzie jest. 

Spodnie i koszula nie były problemem. Ledwie trzy sklepy wystarczyły, aby je znaleźć i to w całkiem dobrej cenie. Gorzej było z czarnym płaszczem z kapturem, których po prostu nie było. Nie było też sklepu z maskami, bo najwidoczniej żaden sklep z odzieżą i akcesoriami nie był przygotowany na klientów z aspiracjami bycia Sithami. Pozostawał więc krawiec, który warsztat miał również w kompleksie handlowym. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater był jednocześnie zadowolony i nie. Z jednej strony znalazł ubranie, które mu pasowało. Jednak z drugiej wiedział, że musi zapłacić więcej, za krawca. Po zakupie bluzy i spodni stare i śmierdzące trupem wywalił do śmietnika. Płaszcz z kapturem musiał sobie jeszcze zostawić. Niestety. Jednak skierował swoje kroki do krawca. Korzystał co prawda z punktów informacyjnych aby szybciej dostać się na miejsce. Po wejściu do krawca rozejrzał się szukając osoby, która tutaj pracowała. Jeśli takową znalazł skłonił lekko głowę. 

- Witam chciałbym zlecić wykonanie płaszcza podobnego do tego, tyle, że czarnego. Dodatkowo, jeśli jest możliwość to również chciałbym zakupić maskę na twarz - Powiedział szybko, rozglądając się po zakładzie. Nadal z tyłu głowy zadawał sobie pytanie kim była osoba, która ciągle go obserwowała. Bo cięgle to czuł. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakład nie był wielki. Na półkach pod ścianą poukładane były rolki materiałów, był też parawan i biurko. Krawcowa będąca Lutrillianką przyjrzała mu się uważnie.

- Dobry. Widzi co tam na drzwiach pisze? "Zakład krawiecki". Od kiedy w zakładach krawieckich szyje się maski? - zapytała, a potem nagrodziła Zabraka przewróceniem oczu. - Dobra, trzeba się zmierzyć - stwierdziła i wskazała okrągłe, białe podwyższenie. Kiedy na nim stanął, na platformie rozbłysły niebieskie promienie lasera, który go zeskanował. 

Na biurku Lutrillianki wyświetlił się mały, niebieski człowieczek. 

- Pomiary mamy, teraz materiał. Poliester? Jedwab? Kaszmir? Akryl? Poliamid? - zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater popatrzył na kobietę. 

- Cóż zawsze warto było zapytać. No ale skoro nie to skupmy się na płaszczu. Chciałbym aby był wykonany z poliestru, najlepiej czarnego lub brązowego i miał kaptur. A inne pytanie pytanie brzmi, na kiedy byłby gotowy i jaka byłaby cena za taki płaszcz? - Zapytał mężczyzna, patrząc na Lutrillankę. Liczył na to, że płaszcz nie będzie za drogi i nie będzie on musiał na niego za długo czekać. W końcu nawet dzisiaj wieczorem musiał iść się spotkać ze sprzedawcą. A wolał nie chodzić po mieście z mieczem na wierzchu. Jeszcze tego by mu brakowało. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater przeliczył szybko ile ma pieniędzy przy sobie po czym pokiwał głową. 

- Tak pasuje. Zatem przyjdę jutro po odbiór. Pytanie płacę teraz, czy przy odbiorze a może część teraz a część potem? - Zapytał Zabrak, patrząc na krawcową. Było mu to obojętnie. Jeśli musiał teraz zapłacić całość lub część to tak uczynił, a potem wyszedł do ścigacza. Jeśli nie miał teraz płacić to od razu poszedł do swojego pojazdu. Chciał jeszcze polecieć w okolicę baru Stegha. Ale teraz planował trochę bardziej się skupić na tym odczuciu bycia obserwowanym. Musiał się w końcu dowiedzieć co to było. Bo nie dawało mu to spokoju ani trochę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jutro, po robocie - odparła. - Tylko niech nie zapomni! 

 

Po wyjściu z kompleksu na parking nie czuł się obserwowany, ale lekko osaczony, co najpewniej było zasługą wszechogarniającego tłumu. Wszędzie humanoidy w pstrokatych barwach, bogatych szatach i nadające bez przerwy. O ile w samym centrum handlowym nie było to męczące, o tyle wespół z dźwiękami silników pojazdów i statków - owszem. 

Bar był jeszcze pusty o tej porze, bo oficjalną godziną otwarcia była - jak mówił zaprzyjaźniony Trandoshanin - osiemnasta. A jednak był już w środku i palił tytoń, leniwie opierając się o bar. 

- Prosto i w lewo - poinstruował, przeglądając świeżą gazetę. 

Na zapleczu, w małym, zagraconym pomieszczeniu przy niewielkim stoliczku siedział rzeczony handlarz. Był niewysoki i chudy, przypominał szczura. Wrażenie potęgował nawyk nerwowego zerkania za siebie i palce uderzające stale o blat stołu, które poruszały się tak szybko, że na myśl przywodziły odnóża pajęczaka. Człowieczek podniósł wzrok na Zabraka i gdyby mógł, pewnie stałby się jeszcze mniejszy. 

- Dobry - rzucił szybko. I choć nie zapytał wprost, w jego spojrzeniu widać było pytanie o dwieście pięćdziesiąt obiecanych kredytów. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater dojechał do baru i w sumie to nie był zdziwiony, widząc swojego druha, który już był w środku i palił. Wszedł do środka i skinął mu lekko głową. Słysząc instrukcję pokierował się nimi i wszedł na zaplecze. Rozejrzał się lekko po czym dostrzegł handlarza, o którym mówił Stegh. Skinął mu lekko głową i oparł się plecami o framugę drzwi. Widząc jego spojrzenie wiedział, że zależy mu tylko ka kredytach. Westchnął po czym podszedł do stolika. Położył dwieście pięćdziesiąt kredytów przed sobą i położył na nich rękę. 

- Ale słuchaj mnie uważnie. Jeśli mnie okłamiesz to cię znajdę. A wtedy porozmawiamy inaczej. Rozumiemy się? - Zapytał chłodno po czym przesunął umówioną ilość kredytów w stronę handlarza. - Dobra zatem słucham - Wyprostował się i patrzył uważnie na tego kolesia. Był ciekawy czy informacja była warta tych kredytów, oraz, że mapa zawierała to co najbardziej interesowało Zabraka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jasne - odparł szczurek z miną znawcy i kompletnym brakiem zaangażowania. Wyglądało to tak, jakby często słyszał tego typu groźby czy ostrzeżenia i zapewne tak właśnie było. Niezgrabnie zgarnął kredyty i schował w swoim chlebaku, po czym rzeczowo ułożył dłonie na stole i lekko się nachylił.

- To będzie tak... Nie wiem ile lat, widziałem tylko oczy. Nie było zmarszczek i chyba był ciemniejszy niż człowiek. Miał kaptur, ale nie było wybrzuszeń od lekku czy innych macek, więc pewnie to człowiek. Ale jedno ci powiem... Żółte ślepia. I świeciły w ciemności, mówię serio! Jak u kota, albo cholera wie czego, tylko że z okrągłymi źrenicami. Ale wiesz, nie takie jak u tych, no. Jedi. Bo oni mieli żółte z czerwonym. A ten tylko żółte. Jak diabeł. usta i nos miał zasłonięte maską, ale nos na pewno był wystający. I prosty. Wziąłem za mapkę dwadzieścia tysięcy, bo to nie wyglądało na coś szczególnie wartościowego. Koleś nie powiedział ani słowa, tylko wskazał co chce, kiwnął głową jak usłyszał cenę i już, transakcja wykonana. Miał taki jakby szal, co oplatał mu łeb, ale chyba miał czarne włosy - przekazał. - Coś jeszcze? Chód energiczny, szybki, lekki. Wysoki typ, ręce w rękawicach. Ubrany na szaro, jakby się chciał wtopić w tłum. Takie standardowe ubranka, kaftanik, spodnie i oficerskie buty. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater próbował zapamiętać wszystkie informację, o których mówił mężczyzna. Słysząc o żółtych oczach, zasłoniętej twarzy i ogólnej posturze mężczyzny przypomniał sobie to co widział w Dolinie Jedi. Nie był pewny, czy to czasem nie była ta sama osoba. Ale nie dałby sobie ręku za to uciąć. 

- Dobra. Dzięki za informację. Jeśli widziałeś może coś jeszcze, np czy przyleciał jakimś statkiem, lub czy gdzie poszedł po zakupie to dostaniesz dodatkowe 50 kredytów. - Powiedział po czym oparł się o ścianę i zaczął myśleć o tym kolesiu. Znowu się pojawił. Wcześniej w dolinie, a teraz tutaj. Na dodatek szukał Korribanu. To się nie podobało Zabrakowi. Będzie go musiał poszukać. Ale niestety nie miał innych tropów, jeśli handlarz nic więcej nie widział. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez chwilę człowieczek wpatrywał się w Zabraka w zadumie, usilnie się nad czymś zastanawiając. 

- Nie. Nie wiem. Ale... Dobra, odezwał się raz. Żebym przekazał, jak się będzie ktoś o tę mapę pytał - stwierdził i czekał na reakcję Katera. - Ale statku nie widziałem, a jak chciałem podpatrzyć gdzie idzie, to szybko zniknął i tyle go widzieli.

- Ej, Kater - odezwał się Stegh zza baru. - Cho no tutaj. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak od razu zainteresował się jego słowami. Tak więc ten ktoś wie lub się domyśla, że nie tylko on szukał tej mapy. Słysząc słowa Stegha nagle się otrząsnął. 

- Już idę Stegh - Powiedział za siebie po czym popatrzył jeszcze raz na handlarza. - Dobra. Tak więc powiedz mu, że pewien Zabrak pytał się o mapę. I, że ma coś do zaoferowania. A jeśli chce się dowiedzieć co to sam ma się zgłosić. On już będzie umiał mnie znaleźć. A teraz możesz znikać - Dodał po czym wyszedł z zaplecza i podszedł do Stegha. - Co jest? W czymś ci pomóc? - Zapytał, rzucając okiem na bar, czy czasem nikogo tutaj nie było poza nimi i handlarzem na zapleczu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...