Skocz do zawartości

[Bosman] Star Wars


Recommended Posts

Zabrak uważnie przestudiował hologram, który został mu wyświetlony. Zaczął analizować drogę i inne ważne elementy, takie jak otoczenie, potencjalne zagrożenie i kierunek, z którego mógłby spodziewać się ataku. Już miał się nawet zbierać, lecz po chwili spojrzał na swojego gospodarza.

- Tak więc polecę od razu. Tylko... Jedna sprawa - Uśmiechnął się lekko. - Możesz mi pożyczyć ścigacza? Bo czuję, że masz, a skoro to godzina drogi, to potrzebuję transportu. A okradać tutejszych to raczej słaby pomysł, zwłaszcza, że chcę to załatwić szybko i sprawnie - Powiedział. No cóż faktycznie nie miał ścigacza. Tylko swój myśliwiec, ale poruszanie się nim po mieście raczej odpadało. Liczył, że nie będzie musiał zabierać komuś z miasta. Bo narażał się na kłopoty, których chciał uniknąć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czekałem, aż zapytasz. 

 

Budynek rzeczywiście robił wrażenie. 

Szklane szyby były podświetlone od środka, przez co budynek wyglądał jak rozżarzony rdzeń. Była to część miasta czysta, schludna i jaśniejąca. Wyglądała jak miejsce dla wyższych sfer i była miejscem dla wyższych sfer. 

Zabrak zostawił ścigacz na płatnym parkingu (pięć kredytów do odliczenia dla pracodawcy) i stanęło przed nim otworem szklane, okrągłe wejście wyglądające jak wejście do hotelu. Nie było strzeżone. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak uśmiechnął się. 

- Wiedziałem, że mnie nie zawiedziesz - Zaśmiał się po czym wyruszył na miejsce. 
Kiedy leciał, przyglądał się zbliżającemu obiektowi, którym był budynek jego przyszłego zleceniodawcy. Widząc, że jest w tej bogatszej części planety zaczął się zastanawiać na kogo będzie musiał zapolować, skoro wzywają go tutaj. Jednak wolał się przygotować na wszystko. Po dotarciu na miejsce i zapłaceniu za parking wysiadł ze ścigacza i rozejrzał się. 

- Nie ma co... Wiedzą jak się ustawić - Powiedział do siebie. Nie widząc strażników przy wejściu nieco się zaniepokoił. Spodziewał się, że w takim miejscu będzie co najmniej kilku strażników. Sięgnął do pasa, po swój miecz. Nie podobało mu się, że nie widział tutaj nikogo. Jednak zaczął iść powoli do miejsca, które miał podane w hologramie. Nadal był przygotowany na atak. Bo w końcu tylko głupiec nie spodziewa się ataku w mieście, gdzie korupcja jest taka wysoka. 

Edytowano przez Bosman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strażnicy stali dopiero w środku, w jasnym i przestronnym holu. Właściwie wszystko wyglądało w środku jak hotel - było coś na kształt recepcji, były szare kanapy i fotele na okrągłym podwyższeniu i były dwie windy. Do Zabraka podszedł mężczyzna, który zdecydowanie strażnikiem nie był. Miał na sobie szarą kamizelkę, granatowe spodnie i koszulę. Uśmiechał się tak przyjaźnie, jakby wierzył w dobre intencje Katera. Strażnicy natomiast stali przy windach i było ich ledwie dwóch. Dryblasy ubrane w czarne mundury, ogolone na łyso i z twarzami niegrzeszącymi intelektem. 

- Czy mógłbym panu w czymś pomóc? - zapytał mężczyzna. Emanował od niego profesjonalizm.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak szedł spokojnie. Widząc strażników w holu zluzował trochę. Przypiął ostrożnie miecz i popatrzył na mężczyznę, który do niego podszedł. Słysząc pytanie skinął lekko głową. 

- Tak może pan. Dostałem wiadomość, że mam się tutaj zgłosić. Piętro dwudzieste drugie, numer dziewięćdziesiąt siedem, mieszkanie trzecie. Liczę, że pan wskaże mi drogę na miejsce, oraz poinformuje osobę, która wynajęła ten pokój, że przybyłem. Podobno mnie oczekuje - Powiedział spokojnie, nadal nie ściągając kaptura z głowy. Jednak w nieznanym miejscu wolał nie pokazywać twarzy na tyle, na ile było to możliwe. Nikt nie musiał wiedzieć, że on tam jest. Poza tym im mniej osób wie, tym lepiej dla niego. W końcu czuł wcześniej, że ktoś go obserwuje. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pańska godność? - zapytał mężczyzna, wyjmując z kieszeni kamizelki małego, szarego datapada. Tak łatwo nie zamierzał odpuścić, a strażnicy w tle, teraz uważnie przyglądający się scenie poruszyli się lekko. Jeden przestąpił z nogi na nogę, drugi rozprostował palce ze strzyknięciem kości, a wszystko to zapewne po to, by przypomnieć o swojej obecności. Trudno byłoby ich zignorować. 

Kater czuł, jak mrowienie w palcach powróciło. Pojawiało się od czasu wizyty na Ruusan, a teraz zdawało się, że nawet przybrało na sile. Teraz było na tyle mocne, że zetknięcie dwóch palców spowodowałoby cichutkie wyładowanie elektryczne. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater patrzył uważnie na mężczyznę. Nie podobało mu się to, że ten tak ciągle  go pytał. Nie miał czasu. Ale wiedział, że musiał odpowiedzieć, bo nic z tego nie wyjdzie. 

- Kater. Przysyła mnie tutaj Stegh. Naprawdę nie mam czasu. Śpieszę się. I proszę mi wierzyć, że osoba, z którą mam się spotkać też chce to załatwić jak najszybciej - Powiedział z nutką irytacji w głosie. Mrowienie znowu dało o sobie znać i to jeszcze trochę podirytowało Zabraka. Zacisnął dłoń w pięść, chcąc jakoś uspokoić mrowienie w ręce. Zignorował powstałe wyładowania elektryczne. Zastanawiał się, co Kaan mu zrobił. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O, znaczy najemnik? Chwileczkę... - Palec dotknął kilka razy ekranu, a potem mężczyzna z wolna pokiwał głową, marszcząc brwi w zastanowieniu. - Tak, tak. Rzeczywiście. Zapraszam do windy - rzekł i przepuścił Katera. Strażnicy dalej bacznie go obserwowali, ale już nieco mniej nieufnie. 

 

Im bliżej wyznaczonego piętra był, tym głośniej grała mocna, dudniąca muzyka. A kiedy otworzyły się drzwi windy, ujrzał przed sobą... No cóż. 

Apartament był ogromny i wychodził na otwarty taras. Podłoga wyłożona była wykładziną, ściany były bordowe, a że apartament składał się z trzech ścian i półokrągłego, panoramicznego okna, rozciągał się z niego widok na Coruscant. 

Był tam ogromny ekran na którym tańczyła jakaś skąpo ubrana Faustanka, prezentując sobą dziwny widok. W część podłogi i tarasu wbudowany był basen z parując wodą, w którym taplało się parę osób - głównie kobiet. Zabrak czuł woń dymu, nadmiaru drogiego alkoholu i innych używek. Jedna z kobiet w basenie odwrócona plecami do Katera została najwyraźniej poinformowana przez swoje towarzyszki, że ten się pojawił. Była to Zeltronka o tradycyjnie różowej skórze i granatowych, krótkich włosach do połowy szyi. Musiała mieć koło trzydziestu, maksymalnie czterdziestu lat. Odwróciła się więc i oparła o krawędź basenu, uśmiechając się do Katera. Ręką nakazała mu podejść bliżej. Pewnym istotnym strategicznie szczegółem był fakt, że była zupełnie naga. 

- Chodź tu, chłopaku. Słyszałam, że masz dla mnie dobrą wiadomość - rzuciła, próbując przekrzyczeć muzykę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater skinął lekko głową. 

- Cieszę się - Powiedział z nutką irytacji w głosie po czym poszedł do windy. 

Będąc na odpowiednim piętrze musiał przez chwilę zastanowić się, czy aby na pewno dobrze trafił. Jednak po chwili przypomniał sobie, że to są wyższe sfery. Tutaj ludzie inaczej spędzają czas oraz prowadzą rozmowy. Idąc przed siebie natrafił na basen. Widząc kąpiących się już zamierzał zawrócić, lecz wtedy dostrzegł, że któraś z kobiet się do niego odwraca. Widząc, że ta każe mu podejść podszedł. Jej nagość rozpraszała go. Może nie jakoś mega bardzo, ale wystarczająco, aby potrzebował chwili, żeby zrozumieć co ona do niego mówi. 

- Dobrą jak dobrą. Powiedz mi, jakie jest zlecenie a wykonam je.- Odpowiedział, również próbując przekrzyczeć lecącą muzykę - I czy możemy pogadać na osobności? - Dodał. Taki hałas mu przeszkadzał. Wolał nieco spokojniejsze klimaty. Poza tym tutaj łatwiej ktoś mógłby go zaatakować. Było to mało prawdopodobne, ale jednak. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak każdy przedstawiciel Zeltronów, była bardzo atrakcyjna. Słysząc propozycję o rozmowie na osobności jedna czy dwie towarzyszki zachichotały, a ona mrugnęła do nich porozumiewawczo. Oparła dłonie o krawędź basenu i wysunęła się z niego. Kiwnęła do służącej, a ta przyniosła cienki, prześwitujący szlafrok i narzuciła kobiecie na ramiona. 

- Za mną - rzuciła, nie patrząc za siebie i zaprowadziła Katera do sąsiedniego pomieszczenia. To było znacznie mniejsze i musiało być sypialnią, o czym świadczyło półokrągłe, wielkie łóżko pod główną ścianą. Tu także znajdowało się okno panoramiczne, ale krajobraz za nim był lepiej widoczny, bo w pomieszczeniu nie było włączone żadne światło. 

Zeltronka usiadła na łóżko i poklepała miejsce obok siebie. 

- Nazywam się Maada Khan, to już pewnie wiesz. - Przerwała, grzebiąc w kieszeni szlafroka. Wyjęła z niego papierosa i zapaliła. Wznowiła mowę dopiero po głębokim zaciągnięciu się i wypuszczeniu dymu. - Sprawa wygląda tak, że jest taki jeden Twi'lek, który wisi mi pieniążki. Pięćdziesiąt tysięcy kredytów. I nie chodzi o samą kwestię pieniędzy, ale o to, że nie lubię braku szacunku w stosunku do mnie, a on... On wykazał się brakiem szacunku, wodząc mnie za nos. Cwaniaczek, wydaje mu się, że ujdzie mu to na sucho. Otóż nie. Dlatego właśnie tu jesteś! Potrzebuję kogoś, kto nie tylko zabierze od niego moje pieniądze, ale i obije mu pyszczek na tyle, żeby wszyscy wiedzieli, że z Maadą Khan się nie zaczyna. Rozumiesz, złotko? Jak mam ci mówić? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak ucieszył się, że przynajmniej przez chwilę będzie miał względną ciszę i spokój. Poszedł za kobietę, ignorując szepty i chichoty innych dziewczyn. Widząc, że znaleźli się w sypialni nieco się zakłopotał. Jednak szybko ponownie się ogarnął. Usiadł na łóżku, zachowując jednak odpowiedni dystans. Mimo wszystko nie przybył tutaj na zabawę. Chociaż kobieta nadal go rozpraszała swoim strojem i słowami. 

- Mów mi Kater - Powiedział uprzejmie po czym dodał. - Mam go tylko obić i odebrać te 50 tysięcy? Czy chcesz bym zrobił coś więcej? - Zapytał, chcą mieć jak najwięcej informacji. W końcu od zawsze tak robił. Najpierw dowiadywał się ile mógł, a potem działał. - Poza tym musisz mi powiedzieć jak się ten Twi'lek nazywa. Oraz czy może wiesz, gdzie go szukać. Oraz najważniejsze. Co z tego będę miał? Ile płacisz Maada - Powiedział z niedużą nutką czułości. Skoro ona tak grała, to spróbował nieco wejść w jej grę. W końcu zawsze mógł z nią negocjować wyższą cenę. A więcej kredytów zawsze się przyda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- "Tylko". Ha! O to właśnie chodzi. Czekałam na taki akcencik. Odpalę ci tysiąc od moich pięćdziesięciu, więc dostarczyć mi musisz tylko czterdzieści dziewięć. Twi'lek nazywa się Frea Hem. Poczekaj, zaraz... 

Szlafrok okazał się mieścić więcej przedmiotów niż się wydawało, bowiem Maada wyjęła z niego datapada. 

- Nosisz miecz świetlny. Mam nadzieję, że umiesz nim władać - odezwała się, manipulując urządzeniem. Bladoniebieskie światło oświetlało jej twarz od dołu. W końcu odwróciła ekran urządzenia, aby umożliwić Zabrakowi wgląd. 

Zdjęcie przedstawiało chudego Twi'leka o zielonej skórze i równie zielonych, jadowitych oczkach. Wyglądał jak ktoś, kto knuje nawet kiedy śpi. Policzki miał zapadnięte, nos wystający i ostry, wargi wąskie. Wzbudzał niepokój. 

- Ćpun, ale niebezpieczny. Szmugler. Je z bronią, śpi z bronią, założę się że chodzi do kibla z bronią. Niepozorny, ale szybki. Postanowił sobie ze mnie zadrwić i liczę, że dostanie za swoje. Nie zabijaj, ale gdyby przypadkiem trafił do sektora szpitalnego byłabym bardzo zadowolona. Och! - Twarz Zeltronki rozjaśniła się, jakby wpadła na genialny pomysł. Uśmiechnęła się entuzjastycznie. - Na koniec możesz rzucić tekstem w stylu "Pozdrowienia od Maady". Tylko żeby przypadkiem nikt tego nie usłyszał, a już na pewno żeby nie wyłapał tego monitoring - ostrzegła. - Potrzebujesz zaliczki, złociutki? Daj mi swój numer konta. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak wysłuchał uważnie słów kobiety. Zapamiętał imię, a po zobaczeniu twarzy zapamiętał jego twarz. Faktycznie wyglądał jakby cięgle miał coś do ukrycia. Uśmiechnął się lekko. 

- Tylko tysiąc? - Zapytał patrząc na pracodawczynię. Postanowił spróbować wyciągnąć trochę więcej z tej roboty. Po za tym w razie odmowy zawsze mógł znaleźć tego kolesia sam. - Liczyłem, że taka atrakcyjna kobieta jak ty wyceni swoją obrazę na niego więcej. Chcę dwa i pół tysiąca. Ale sprawię, że nasz kolega będzie miał... Wypadek - powiedział i puścił jej oko. Chociaż nie podobało mu się jego zachowanie, to musiał grać, aby coś ugrać. - Zaliczka byłaby fajna. Ale tylko z ręki - Podniósł lekko swoją dłoń i położył na dłoni Maady - Do ręki - Im mniej poda swoich danych, tym lepiej dla niego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbliżyła twarz do jego twarzy, rysując na niej uśmiech równie zmysłowy jak uśmiech Katera w tamtym momencie. Podniosła dłoń i nawet dotknęła jego policzka. 

- To tak nie działa. Jesteś całkiem ładny. Nawet zbyt ładny jak na najemnika z doświadczeniem, co poddaje w wątpliwość twoje zdolności - mruknęła. - Dążę do tego, że twoje wdzięki nic nie dają, bo wolę kobiety. Jak mogłeś nie zauważyć? - zapytała. A potem uśmiech zszedł jej z twarzy, wstała i odwróciła się w stronę okna, niby podziwiając Coruscant. Odbicie Zeltronki pojawiło się w szybie.

- Dużo jest takich, którzy mogą zorganizować wypadek. A sam tych pieniędzy nie odbierzesz, bo w przeciwieństwie do ciebie znaczna większość mieszańców Coruscant nie trzyma swoich kredytów w skarpecie. Tysiąc dwieście, moje ostatnie słowo. Tysiąc dwieście, albo możesz odejść bez zwrotu za parking - stwierdziła twardo. - Pamiętaj, że wielu jest takich, którzy mi tę sprawę załatwią. Potrzebuję jej załatwenia szybko, ale nie jestem zdesperowana. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak uśmiechnął się lekko. Wstał i ponownie założył kaptur na głowę. 

- Cóż zawsze było warto próbować - Powiedział po czym popatrzył na plecy Kobiety. - Dobrze wezmę te tysiąc dwieście. Tak z ciekawości. Masz jakieś informację, gdzie może być ten cały Frea Hem? Czy nie zaznam takich ułatwień? - Zapytał już poważnym tonem podchodząc do drzwi. Był gotowy wyruszyć w każdej chwili, jeśli tylko dostałby takie informacje. W innym wypadku będzie musiał wrócić do swojego tymczasowego domu poszukać lub zapytać Stegha czy czasem nie zna tego kolesia. Kater czekał przy drzwiach na to co powie kobieta. Skoro próby negocjacji się nie powiodły, to chciał jak najszybciej wykonać zlecenie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A może i mam. Szukaj go w "OverPrime". To klub nocny piętro niżej w sektorze siedemnastym. Znajdziesz łatwo, a Frea załatwia tam swoje interesy i robi rzeczy jakie robi się w klubach nocnych. 

Drzwi otwarły się i do środka weszła Twi'lekanka o niebieskiej skórze, ubrana w krótką sukienkę. Przyniosła skrzynkę, którą podała Maadzie, żeby następnie rzucić uważne spojrzenie Katerowi i bez słowa wyjść. 

- Zanim dostaniesz zaliczkę, chcę żebyś wiedział, że jeśli zadowolisz się tymi pięcioma stówkami, to po pierwsze Stegh straci reputację, a po drugie znajdę cię zanim zdążysz pomyśleć o wylocie z Coruscantu - ostrzegła, przybierając niemal jadowity ton. A potem uśmiechnęła się uprzejmie. - Przelicz. Powinno być pięćset i pięć - rzekła, oddając mu lekką i metalową skrzynkę otwieraną na zatrzask. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak uśmiechnął się, słysząc, że Jego pracodawczyni wie, gdzie ma szukać swojego celu. Kiedy weszła Twi'lekanka ze skrzynką uśmiechnął się do niej lekko. Słysząc o zaliczce i ucieczce z Coruscant odwrócił się do niej.

- Mimo, że nie wyglądam na takiego to jestem doświadczonym najemnikiem. I wiem, że próba ucieczki bez wykonania zadania nigdy nie jest dobrym pomysłem - Odparł spokojnie po czym klęknął, postawił skrzyneczkę na ziemi i otworzył ją. Zaczął przeliczać kredyty, które były w środku. Wolał się upewnić, czy czasem Maada go nie oszukuje. Cóż taki zawód. Jeśli się zgadzała to zabrał ją ze sobą, skłonił się i wyszedł. Planował jak najszybciej polecieć na miejsce. Zaczął się w międzyczasie zastanawiać jak wyciągnie tego całego Frea z baru. W końcu nie mógł robić zadymy w barze. To nie było w jego stylu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było po północy, kiedy znalazł się na miejscu. 

To wciąż była ta "lepsza" część Coruscantu, dopóki nie weszło się do środka "OverPrime". Różowe i fioletowe neony, głośna muzyka, tancerki na cylindrycznych podwyższeniach i tłum ludzi. W znacznej części siedzieli przy stolikach i zajmowali się grą albo rozmową, czasem byli zabawiani przez kobiety. W ostatecznym rozrachunku "OverPrime" przypominał ekskluzywny burdel. I pachniał jak ekskluzywny burdel. 

Po chwili poszukiwań okazało się, że Frea siedział w kącie oddzielonym od reszty półprzezroczystym parawanem, a ów kąt składający się z trzech skórzanych kanap wokół szklanego stolika widoczny był tylko z jednego punktu - od wejścia. 

Wyglądał mizernie nawet w swoim bogatym, bordowym stroju ze złotymi zdobieniami. Po dwóch jego stronach siedziały skąpo ubrane panie, najpewniej pracownice "OverPrime". W rękach trzymały szklanki i chichotały przekonująco z tego, co mówił Frea. Na pozostałych kanapach siedziały typki, prawdopodobnie jego współpracownicy. Jeden Trandoshanin, jeden Zabrak, jeden człowiek, coś co przypominało miniaturę Hutta i dwóch Twi'leków, którzy wyglądali jakby słuchali i rechotali z żartów Twi'leka tylko dlatego, że bali się tego nie robić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak schował skrzynkę do swojego pojazdu i wyruszył na swoje "łowy". 
Kiedy dotarł na miejsce rozejrzał się spod kaptura przed barem po czym wszedł do środka. Od razu uderzyło go głośna muzyka, neony i skąpo ubranie kobiety. Poczuł się, jakby trafił do burdelu. I chyba za bardzo się nie pomylił. Od razu zobaczył swój cel. Jednak widział go w otoczeniu kilku osób, więc nie miał nawet możliwości do niego podejść. Postanowił trochę poczekać. Poza tym przeczuwał, że ten koleś już mógł się czegoś domyślać. Jednak Kater podszedł do baru i usiadł w takim miejscu, żeby móc dyskretnie obserwować Frea i jego towarzystwo. 

- Coś zimnego - Powiedział tylko, poprawiając miecz pod ubraniem. Miał przeczucie, że wkrótce będzie musiał go użyć. - Oraz kilka informacji - Powiedział ciszej , zwracając się bezpośrednio do barmana. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Barman będący Dubravaninem machnął ręką na znak, że zaraz podejdzie do Katera. Akurat obsługiwał gościa przy barze.

- Coś zimnego? - zapytał celem upewnienia się. Wyglądał na odrobinę zmęczonego, ale wyjął szklankę, sięgnął po butelkę z zieloną pomarańczową cieczą i butelkę z brązowym alkoholem. Do metalowego shakera włożył kostki lodu i wlał oba składniki, po czym zaczął energicznie nim potrząsać. W tym czasie pijany Durosjanin wskoczył na bar i zażądał zorganizowania rewolucji, ale został szybko uciszony - barczysty, ludzki gość "OverPrime" ściągnął go z blatu i zaczął tłuc.

- HEJ! - zaprotestował barman. - To kulturalne miejsce. Wynieś śmiecia na zewnątrz i tam sobie ulżyj, tu ma nie być bójek!

Mężczyzna kiwnął głową i wywlókł szamocącego się Durosjanina na zewnątrz. W tym czasie barman przelał zawartość shakera do szklanki i dolał trochę mleka. Postawił trunek przed Katerem. 

- Jakie informacje? - zapytał od niechcenia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak skinął głową, słysząc, że barman upewnia się o jego drinka. Następnie rozejrzał się po barze. Widząc pijanego Durosjanina westchnął i przewrócił oczami. 

Czemu zawsze jak ja jestem w barze dzieje się coś takiego Pomyślał, jednak obserwował mężczyznę. Nie chciał się dać w końcu obić. Kiedy barman kazał się im wynosić podniósł głowę i popatrzył na niego spod kaptura. Słysząc jego pytanie najpierw wziął łyka trunku a potem powiedział cicho. 

- Interesują mnie osoby tutaj. A mianowicie jedna. Ten Twi'lek w tamtym kącie. Możesz mi coś o nim powiedzieć? - Zapytał po czym położył na blacie 50 kredytów, licząc, że barman zrozumie, że to ma być dyskretne i, że Katerowi zależało na tej informacji. Mógł sobie pozwolić nieco zapłacić, zwłaszcza, że wiedział, że tutaj informacja jest droga. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie - odparł barman, ale wziął pięćdziesiąt kredytów, żeby chwilę później wydać mu ich czterdzieści. Za trunek. - No może tyle, że nigdy się nie upija i nigdy nie siedzi dłużej niż do drugiej - odparł. - I to wszystko, co ci powiem. 

Nie zdradził nic więcej, a od towarzystwa Katera barmana uratowali inni klienci, nie było więc czasu na rozmowę. 

 

Ale mówił prawdę. Koło godziny pierwszej Frea postanowił się zebrać i wyszedł z baru razem ze swoim Trandoshańskim oprychem, jedną z prostytutek i barczystym oprychem-człowiekiem, zostawiając za sobą pijane towarzystwo. Cała czwórka szła pewnie, bo napaści na jednym z wyższych Coruscańskich pięter zdarzały się rzadko. No, może poza małymi awanturami.

Niepokojąca rzecz działa się w międzyczasie  z palcami Zabraka. Końcówki poczerniały jakby je ktoś przypalił, chociaż nerwy wciąż działały prawidłowo i nie było kłopotu z poruszaniem. Tyle tylko, że wciąż czuł przechodzące co i rusz ciarki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater zdusił przekleństwo, kiedy barman się oddalił. Nie sądził, że tutaj nie udało mu się zdobyć jakichkolwiek informacji. No prawie żadnych. Zaczął w spokoju pić swojego drinka i obserwować swój cel. 
Kiedy ten zaczął się zbierać odczekał chwilkę po czym ruszył za nim. Trzymał się w pewnej odległości za nimi. Postanowił śledzić Frea i zobaczyć, gdzie pójdzie. Jeśli idzie do swojej meliny, to dobrze dla niego. Tam nie zabierze swoich goryli a jedynie tą panienkę. A on wolał nikogo nie zabijać. Przynajmniej bez potrzeby. Tak więc powoli szedł za nim.

Czując dziwne mrowienia w ręce zacisnął dłoń. Skupił trochę mocy w dłoni, aby sprawdzić co to jest. W głowie też pojawiały mu się pytania. 

Kaan coś ty mi zrobił?! Krzyknął w myślach, jakby spodziewał się, że usłyszy odpowiedź. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy skupił Moc w dłoni, poczuł jakby coś paliło mu krew w żyłach. A potem dostrzegł cieniutką wstęgę światła, która przez jego dłoń przeszła. Z palca wskazującego przypadkiem wystrzeliła błękitna, malutka błyskawica, zaledwie na parę centymetrów. 

Jeśli zaś chodzi o drabów i Freę, to rzeczywiście tylko odprowadzili go pod dom. A dom wyglądał, trzeba przyznać, potężnie. W Coruscancie lubiono widać szkło i stopy metali, bo był to kolejny już tego typu budynek, choć zdecydowanie mniej okazały niż w przypadku drapacza chmur Maady. 

Podpici ochroniarze usunęli się, a Frea i prostytutka weszli przez szklane drzwi i zaczęli oddalać się korytarzem wgłąb budynku. Z pewnością był tam system monitorujący. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak popatrzył za zdziwieniem na swoją rękę. Czuł się dziwnie. Nie wiedział czemu tak się stało. 

Co jest? Czyżby Moc we mnie szalała? Zastanawiał się. Jednak nie miał czasu na dłuższe wgłębianie się w ten temat. Musiał iść za celem. Postanowił pójść tym korytarzem. Poprawił kaptur i wszedł. Spodziewał się monitoringu, ale nie miał wyboru. Po chwili w sumie uznał, że to może być dobry sposób przetestować to co się właśnie dzieje z jego ręką. Wszedł do korytarza. Od razu rozejrzał się za kamerami. Jeśli jakąś zobaczył wyciągnął w jej stronę dłoń z poczerniałymi palcami. Skupił w niej moc. Nawet pomyślał o tym, żeby ten ładunek przeszedł przez jego dłoń do kamery. W innym wypadku będzie miał trochę problem, bo wszedł na teren wroga. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...