Skocz do zawartości

[Mephisto] Wyprawa


Recommended Posts

Gassot dostrzegł ową sowę i zerknął na nią. Czyli Wiedźma już wiedziała gdzie byli, teraz już na pewno nie mieli szans na ucieczkę. 

- Wątpię aby się udało - zwrócił się do Taliyah i wskazał na sowę siedzącą na dachu. - Fakt, pewnie przybędą wkrótce. 

"Wiem, że chcesz się zabawić. I domyślam się, że chcesz móc pozabijać. Ale musi być coś cię interesuję cię równie bardzo, prawda?" 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 365
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Pozwól mi wpływać na otoczenie. Spraw, że będę materialny, choć wciąż niewidzialny. Nie zrobię rzeczy, których nie chcesz żebym robił. Będę zależny, będziesz mógł mnie powstrzymać. W zamian dostaniesz sterowanie nad sobą podczas gdy daję ci moje moce. Prócz czarów, tego użyć nie potrafisz. To jak? 

 

Taliyah wyciągnęła procę i strzeliła do ptaka kamieniem wyciągniętym z kieszeni. Trafiła nim truchło poderwało się do lotu, a cios był na tyle celny, że sowa straciła równowagę i spadła z dachu na śnieg z głośnym plaśnięciem. 

Wówczas zabrzmiał róg. Jego niski odgłos przeszył nocną ciszę, a ludzie którzy chcieli zbadać anomalię w postaci zdechłej sowy szamoczącej się dziko po śniegu zamarli w pół kroku. 

Włoski na karku Gassota podniosły się, a skórę przeszył dreszcz. Nagle rozbrzmiał szczęk śniegu pod setkami stóp. Z początku odległy, ale coraz bliższy. Słychać było, że owe wojsko nie idzie równo. Dźwięk był niezwykle wprost chaotyczny, a już wkrótce poza domami dało się dostrzec niebieskie punkty. Zbyt wiele punktów. 

Wioska  z jednej strony była chroniona przez pionowe skały, do których była "przytulona". Z pozostałych trzech stron nadciągały lodowe upiory. 

To co, Gassot? Chcesz nowych możliwości? Obiecuje, że przejmę inicjatywę tylko jeśli będziesz chciał czarów. 

- To już... - stwierdziła Taliyah, podnosząc  z ziemi grudkę lodu, aby zrobić z niej pocisk. Taric uniósł młot, a kryształ na opasce na jego czole błysnął. Obecność rycerza, zazwyczaj nieco pesząca, tym razem dodawała nieco otuchy. Jeszcze więcej otuchy dodawał darkin obok Gassota. Po ludziach przeszedł niepewny szum. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot wsłuchał się w rytm kroków. Szybko skojarzyło mu się wojsko Noxus w którym też brakowało rytmu. Chociaż wiedział, że teraz nie będzie walczył z istotami żywymi, a u jego boku zamiast armii były dwie osoby, Tarcza Valoranu i Shurimianka Procą. No i demoniczny miecz w jego rękach. Z Darkinem materializującym się obok. 

"Chcę nowych możliwości. Potrzebuję ich jeśli mam przetrwać. Oraz jeśli chcę pomóc tym ludziom. Zatem zgadzam się, będziesz mógł wpływać na otoczenie, a ja dostanę kontrolę. A teraz zabijmy trochę truposzy..."

Chwycił miecz lewą dłonią i zaczął się rozglądać, analizując otoczenie i czekając na zdobycie mocy Darkina. 

- To będzie trudna walka... - burknął. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zallen chętniej niż poprzednio udzielił Gassotowi mocy, gdy ten chwycił miecz. Objawiło się to po raz kolejny mrowieniem przechodzącym przez całe ciało i nagłą zmianą perspektywy, gdy Gassot trochę urósł. Z jego skóry wyszły kościano-metalowe wyrostki imitujące zbroję, wyrosły mu szpony i nie mógł tego widzieć, ale jego oczy stały się zupełnie czarne. Zallen natomiast stał tuż obok Gassota, szczerząc się radośnie. Nie było w tym nic złowrogiego, co było dość zastanawiające w przypadku kogoś o aparycji Darkina. 

Taliyah odskoczyła, biorąc głośny wdech. Ziemia pod ich stopami zadrżała lekko. 

- Nie spodziewałam się - poinformowała, oddychając głośno. Cóż, taki widok niejednego by przestraszył. Taric nie zwrócił uwagi, przygotowując się do przemówienia, na które najpewniej nie było już czasu. 

- MOI DRODZY MIESZKAŃCY WIOSKI - odezwał się, a jego niski, pociągający głos odbił się echem od skał. - Nie rzucajcie się nazbyt ochoczo w wir walki! Ostrożnie, ostrożnie! Celujcie w głowy, by oddzielić je od ciał i nie dajcie się otoczyć! - krzyknął. Wtem, nim skończył przemowę, rozległ się huk. Po nim kolejny i kolejny. 

Między budynkami pojawiła się wielka, biała sylwetka w zbroi. Niedźwiedź polarny, na czterech łapach zmierzający w stronę mieszkańców.

- Kto tu dowodzi? - huknął basem. Wysławiał się bardzo wyraźnie jak na niedźwiedzia. Jego pysk był cały w bliznach i dorastał wysokością do obecnego wzrostu Gassota. Gdyby stanął na dwóch łapach... Byłby wielkości Zallena. - Przychodzę z poselstwem! 

O. A to ciekawe. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Transformacja była teraz znacznie ciekawsza, chociaż poczuł to po raz drugi dnia dzisiejszego, to tym razem czuł, że ma kontrolę nad ciałem i wyszczerzył się radośnie. To było świetne uczucie. Zerknął na Zellena, wręcz odwzajemniając jego uśmiech. Potem zerknął na broń która nagle wydawała się znacznie mniejsza. 

"Świetnie uczucie"

Zerknął też na Taliyah gdy ta odskoczyła ze strachu. Faktycznie, musiał wyglądać groźnie. 

- Ja też się nie spodziewałem - powiedział jej, pozbywając się uśmiechu z twarzy. Zaraz potem przybył niedźwiedź na którego natychmiastowo spojrzał. Potem na Tarica. Wielkość niedźwiedzia prezentowała się niezwykle imponująco... a do tego mówił. Zastanawiał się czy Taric zareaguje, ale zaraz potem sam wykonał krok w przód. - Poselstwem od kogo? - zapytał niedźwiedzia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedźwiedź uśmiechnął się. W jego wykonaniu wyglądało to wybitnie złowieszczo, bo raczej wyszczerzył kły. Czarne oczy błysnęły. 

- To poselstwo od prawowitej pani Freljordu, która połączyła siły z Cernunnem, jarlem mojego plemienia - wyjaśnił. - Pani przekazuje, że nie zaznacie naszego okrucieństwa, jeśli tylko przyłączycie się do naszej strony. Jesteście zwykłymi ludźmi... W większości - tu spojrzał na Tarica i na Gassota. - Pani nie chce waszej krzywdy. Chcemy wyzwolić Freljord i rzeczywiście połączyć wszystkie walczące nacje. Koniec  z wojną domową. Z głodem. Nie będziecie musieli uciekać w wysokie góry. Jaka jest odpowiedź? - zapytał niedźwiedź. Stado trupów za nim stało nieruchomo, dodając koszmarnej atmosfery zaistniałej sytuacji. 

- Gdzie są ci, którzy się do was przyłączyli? - zapytał Taric. 

- Za mną. 

I niedźwiedź wydał z siebie dziki warkot, po czym zaszarżował w stronę Tarica. Jak na znak upiory podążyły za nim. Co bardzo niepokojące, była też ta legendarna wojowniczka, którą Gassot i Zallen zabili... Poskładana do kupy. Paru ludzi krzyknęło jakiś wojowniczy tekst i ruszyli do boju z nieumarłymi. Zabrzmiał potężny huk, gdy ogromna sylwetka niedźwiedzia zderzyła się z Tariciem. Powinien sobie poradzić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot widząc wojowniczkę którą to wcześniej Zallen pozbawił głowy zdziwił się, będzie trzeba sprawić, żeby już nie mogli jej poskładać. Rzucił jeszcze okiem na armię trupów za nią i na wielkiego niedźwiedzia który zaatakował Tarica, chociaż on da sobie radę. Celem Noxianina była wojowniczka. 

Wiedział, że dramatyczne kroczenie w jej kierunku nic nie da, dlatego szybko pochwycił miecz oburącz i zaczął biec w jej kierunku. 

"Jak utnę jej łeb, dasz radę ją spalić? Tak żeby nie dali rady znowu ją poskładać?" 

Gdy już by dotrze zamierzał wykonać cięcie mieczem w gardło wojowniczki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na zamierzeniach się skończyło. 

Kryształ przytwierdzony do łańcucha znacznie szybciej uderzył, trafiając Gassota w klatkę piersiową i posyłając go w tył. Wyrżnął o śnieg, który raczej nie zamortyzował uderzenia. Przez krótką chwilę nie mógł oddychać, ale dzięki darkinowi skończyło się na chwilowym oszołomieniu. 

Obległy go trupy. Zobaczył poszarpane, zmasakrowane twarze nad głową, które usilnie próbowały go dźgać nożami, rozerwać, a nawet gryźć. Ale nie trwało to długo, bo Zallen zyskawszy na materialności, kopał trupy, odsuwając je od Gassota i posyłając w powietrze. To dodało jeszcze więcej chaosu. Co więcej, znów zaczęła trząść się ziemia. 

To co, użyć magii? - zapytał. Martwa wojowniczka zaszarżowała, próbując nadziać Noxianina na szable dzika. Jak na truposza, dzik poruszał się szybko. Szybciej niż poprzednio. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Tak..." 

Nie spodziewał się tak szybkiej reakcji trupa, pewnie gdyby zareagował tak nie będąc w tej formie padłby martwy. Nie miał jednak zbyt długo czasu żeby leżeć bo zaczął odpędzać się od trupów przy pomocy miecza, tylko po to by postarać się wstać. Widząc szarżującą wojowniczkę postanowił nie próbować atakować a odskoczyć na bok, najlepiej ten przeciwny do ręki w której broń trzymała nieumarła. Tym razem miał też zamiar spróbować sparować uderzenie, jeśli magia Zallena jej nie powstrzyma. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy akompaniamencie huku pojawił się Zallen. Tym razem prawdziwy. 

- HAAAAA! - ryknął z satysfakcją, rozłożył swoje długie ręce i obie skierował na wojowniczkę. Nim jeszcze pojawił się ogień, Gassot poczuł jak temperatura wzrasta. Promień wystrzelił w martwą kobietę jednym, zwartym ciągiem. Szczeliny w strukturze Zallena rozjarzyły się ciepłym światłem, a powietrze zafalowało. 

Jednocześnie Gassot poczuł, że słabnie. Zallen musiał skądś czerpać tę energię i zapewne czerpał ją właśnie z niego. Ale z dobrych wieści, ogień fantastycznie zadziałał na upiora. Był prawdopodobnie jedynym, co było w stanie ich unieszkodliwić. Zwęglone szczątki dzika i jego jeźdźca wylądowały na topniejącym śniegu, tym razem zupełnie nieruchome. Ale Gassot był słaby. 

- DZIELNY GASSOCIE CO TO JEST, NA ŚWIATŁO CHWAŁY? - ryknął Taric, bombardując niedźwiedzia świetlnymi punktami. W zasięgu wzroku mężczyzny znalazła się też Taliyah, stojąca na skalnym zębie i ostrzeliwująca trupy kamieniami. Jak tam w ogóle weszła i jakim cudem nie zauważyli tego ostańca wcześniej? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot podparł się na mieczu gdy Zallen spopielił wojowniczkę. Jednak zaczął tracić siły, to niezbyt mu się podobało. 

- Wystarczy... - rzucił do Zallena. - Potrafisz... kraść siłę innych? - wysapał kierując wzrok na resztę trupów. - I czy możesz dać ją mi? - zapytał po zerkając na Darkina. - Bo jak tak dalej pójdzie padnę ze zmęczenia, na razie ogranicz czarowanie - zwrócił się podnosząc miecz oburącz i biorąc kilka głębokich wdechów, skupiając uwagę na otaczających go trupach. No i było jeszcze pytanie Tarica. - Mój miecz! - odpowiedział tylko. 

Zamierzał ciąć łeb pierwszego trupa w zasięgu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogień zgasł mimowolnie, nie do końca z woli Zallena. Darkin sam wyglądał na zaskoczonego i rzucił wściekłe spojrzenie Gassotowi.

- To... przez ciebie! Jesteś słaby! - syknął, żeby następnie chwycić najbliższego trupa i przycisnąć go do ziemi. Ręka trzymająca szamocącego się upiora pokryła się niebieskimi żyłkami,  a Darkin wrzasnął i odskoczył jak oparzony. Wokół jego ręki powstały kłęby pary, a on sama zaczęła się kruszyć i spadła na śnieg, żeby tam ostatecznie zamienić się w parujący jeszcze chwilę popiół. 

- Zimne... Są zimne - stwierdził Zallen, przypatrując się z przerażeniem w swoje pozbawione dłoni przedramię. Bitwa wokół niego gorzała i parę lodowych zombie postanowiło obrać sobie Darkina za cel - oczywiście raczej z miernym sukcesem. Ten z kolei odpychał je, rozglądając się za czymś żywym z czego mógłby zabrać życie. Trafiło na jakiegoś bezzębnego staruszka, atakowanego przez trójkę trupów. 

Gassot nie widział wiele, ale domyślił się jaki los spotkał starca, kiedy wezbrała w nim energia. Niewiele, ale mógł przynajmniej wstać i walczyć.

- NIEDŹWIEDŹ - rzucił Darkin, zanikając. - DAJ MI NIEdźwiedziaaaaa! 

 A owy niedźwiedź akurat podniósł się ze zniszczonej przez niego chatki i zwalił całą swoją masą na Tarica, przygważdżając go do ziemi. Gdzieś za Gassotem przeleciał zdecydowanie zbyt wielki głaz, kończąc karierę paru truposzy. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zallen kiwnął głową do Darkina po czym pochwycił miecz i ruszył na pomoc Taricowi. Starał się nie myśleć o tym co stało się, że zdobył siłę. Nie chciał myśleć o tym biednym staruszku. Wziął kilka głębokich wdechów w tym czasie przeleciał też gdzieś głaz, ale nie wiedział skąd się wziął. Rozejrzał się szybko szukając kogokolwiek, kto kamieniem by rzucił, ale szybko zrezygnował i skierował wzrok na niedźwiedzia, po czym ruszył na niego szybko, licząc na to, że uda mu się go oflankować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedźwiedź odwrócił się do biegnącego Gassota i chciał zaatakować tym razem jego, ale coś bardzo błyszczącego spadło z nieba i uderzyło go w głowę. Taric unosił młot z perspektywy leżącej. Znów zatrzęsła się ziemia. 

Niedźwiedź wyszczerzył zęby, najwyraźniej mocno już wkurzony. Stanął na dwóch łapach nad rycerzem i zamierzał efektownie na niego opaść, rozrywając zbroję i to co pod nią, ale ziemia ponownie zadrżała. 

Tuż obok skał o które "opierała się" wioska wysunęły się ogromne skalne łuki, odgradzające mały tunel od reszty stoku. Taliyah stała tuż przy tym i krzyczała coś, czego ze względu na rumor Gassot nie usłyszał. Ponieważ jednak niedźwiedź zajął się Tariciem, mógł zaatakować bez przeszkód. A gdy już był blisko, poczuł mrowienie w rękach. Zallen pojawił się tuż za nim, na wpół zmaterializowany. Podniósł ręce Gassota nie dotykając ich i pokierował nim prawie jak marionetką. 

Noxianin wskoczył na niedźwiedzia, chwycił jego potężny kark i przygwoździł do ziemi. Zadziałało to tylko przez element zaskoczenia, bo już chwilę później rozjuszony niedźwiedź rzucał się, drapiąc i wyrywając, a jego kły niejednokrotnie były niebezpiecznie blisko ręki Gassota. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bycie sterowanym jak marionetka nie było zbyt przyjemne, ale znośne w ogniu walki. Zwłaszcza, że dało mu nieco przewagi nad niedźwiedziem. Siłowanie się z nim było zdecydowanie zbyt trudne, nawet w obecnej formie, głównie z powodu zmęczenia. Musiał coś wymyślić. Szybko chwycił miecz i wykorzystując drugą rękę jako swego rodzaju rozpraszacz wymierzył pchnięcie w szyję stwora, od boku, tak by trudniej było mu się obronić, jednocześnie próbując powstrzymać uścisk. 

Powoli zaczął ignorować to co się działo wokół, skupiając się na zabiciu niedźwiedzia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miecz był rozżarzony, a do nozdrzy Gassota dotarł smród palonego mięsa.

Od wrzasku niedźwiedzia zadzwoniło mu w uszach. Zwierz zaatakował ze zdwojoną siłą, okładając Gassota ciężkimi łapami z długimi pazurami. Zallen zaczął pobierać energię niedźwiedzia, tyle, że role zamieniły się. Biały olbrzym w nagłym przypływie sił uprzedzających agonię przeważył i wtoczył się na Gassota, przygważdżając go do ziemi. 

Musiało dojść do jakichś przerw w łączności między Noxianinem a Darkinem, bo poczuł ukłucie na boku. Ale zaraz potem doświadczył gwałtownego napływu energii - zmęczenie zniknęło. Właściwie teraz rzesza upiorów wyglądała dla Gassota niemal zachęcająco, a miecz tylko potęgował to wrażenie. Gdzieś w głębi czaszki zdrowy rozsądek apelował natomiast, że jest ich zbyt wielu. 

Taric wstał i zajął się odpychaniem truposzy. 

- Wydaje mi się, że skoro mamy obecnie drogę ucieczki, warto ją wykorzystać! - krzyknął. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot był niemalże gotowy pobiec i pozwalać nieumarłym powrócić w objęcia śmierci. Do tego nagły przypływ sił, Darkińskie ciało i miecz potęgowały uczucie chęci walki. On po prostu chciał teraz przetestować moc jeszcze bardziej. Jednak wciąż słyszał głos rozsądku z tyłu głowy i nie ruszył do biegu. Tylko wstał po czym zerknął na Tarica. 

- Fakt... powinniśmy... - zwrócił się do Tarica walcząc z chęcią zaatakowania. - Co z ludźmi z wioski? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ruszyli w tamtą stronę! - krzyknął, wskazując skalny tunel. Chwilę później Gassot usłyszał krzyk jakiejś kobiety, która biegła na trupy z toporem w dłoni. Krzyk przerodził się w upiorny wrzask, a bohaterstwo zostało szybko zneutralizowane. Nie działały na nie zwykłe bronie z metalu. Potrzebny był ogień. 

Zallen przebywał gdzieś obok, ale raczej siedział w umyśle Gassota. Noxianin odczuwał zresztą jego emocje, a te nie przedstawiały się teraz pozytywnie. Darkin był wściekły, rozżalony, ale i prawdopodobnie nie rozumiał dlaczego stracił dłoń. W każdym razie był cicho. 

Pozostało po nich tylko truchło niedźwiedzia na śniegu i parę zwłok mieszkańców miasta, którzy walczyli zbyt zażarcie albo po prostu mieli pecha. Nie pozostawało nic innego niż ucieczka. 

- Szybko! - krzyknęła Taliyah, która stała na wąskim skalnym podwyższeniu, którego trupy nie mogły sięgnąć. Jakimś cudem wokół niej nie kłębiło się ich szczególnie dużo. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brak reakcji ze strony Darkina ostatecznie utwierdził Gassota w potrzebie odwrotu. Zwłaszcza, jeśli ludzie już uciekli, lub zaczęli uciekać, też musiał tak ruszyć. Kiwnął głową do Tarica, ale najpierw jeszcze postanowił spróbować pozbawić martwego już niedźwiedzia głowy, jeśli by mu się udało, zamierzał wziąć ją ze sobą, byle by ta bestia nie mogła wstać ponownie. 

- Ta wojowniczka została poskładana do kupy, nie pozwólmy im poskładać tego niedźwiedzia - powiedział do Tarica po czym ruszył w kierunku tunel wskazanego przez tarczę Valoranu, szybkim tempem. Zerknął jeszcze na Shurimiankę, zastanawiając się dlaczego wokół niej nieumarli się nie kłębili. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzdłuż tunelu znajdowała się podłużna rozpadlina skalna, zbyt szeroka by człowiek mógł ją przekroczyć. Motoryczność zombie nie przewyższała zaś motoryczności ludzkiej. Łeb niedźwiedzia ciążył ze względu na swój rozmiar, ale stanowił też interesujące trofeum. 

Do tunelu Shurimianka wbiegła ostatnia. Ledwie wkroczyła do środka, skały za nią wyrosły nagle spod ziemi, zamykając dostęp. Byli względnie bezpieczni. 

Ludzi było ledwie tuzin. Nie było też gospodarza, który gościł Tarica, Gassota i Taliyah. Ich twarze były zresztą albo przerażone, albo pozbawione nadziei. 

Dziewczyna dołączyła do Tarica i Gassota. 

- Musimy przedostać się do wioski i zawezwać pomoc, albo wycofać się w niższe rejony, pod stolicę Freljordu. Jak najszybciej powinni dowiedzieć się, co zagraża krajowi - oznajmił Taric, myśląc już tylko o dalszym planie. - Potrafisz zapewnić nam taką ochronę całą drogę? - zapytał dziewczynę. 

- To jest bardzo... ryzykowne. Jak będę mogła, będę to robić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy znaleźli się w odciętym tunelu Gassot postarał się wrócić do normalnej postaci, nie do końca pewny jak to zrobić.

"Zallen, jak wrócić do mojej... normalnej postaci?" 

Uznał, że może zapytać Darkina, jeśli nie uda mu się tego zrobić sposobem polegającym na skupieniu się bardzo na wróceniu do oryginalnej formy. Gdy już udało mu się jakimś sposobem wrócić do normalnej postaci, zaczął przyglądać się głowie niedźwiedzia. Nie planował co prawda ją zachować, a tylko uniemożliwić odzyskanie jej i ponowne wskrzeszenie niedźwiedzia. Wziął kilka głębszych wdechów po czym zerknął na dziewczynę, potem na Tarica.

- Więc... Musimy też znaleźć lodową wiedźmę. To ona tworzy tych nieumarłych - stwierdził. Potem raz jeszcze zerknął na Shurimiankę. - Nie mówiłaś, że umiesz kontrolować skały - odezwał się. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Darkin nie odezwał się, ale szybko zabrał swoje moce i zwrócił Gassotowi jego oryginalny wygląd, jednocześnie sprawiając, że głowa niedźwiedzia stała się nie do udźwignięcia. 

No i było jeszcze coś. Gassot krwawił. Kiedy zniknął pancerz okazało się, że w jego boku jest rana, która coraz szybciej barwi ubranie szkarłatem. Rana musiała powstać przy starciu z niedźwiedziem. Darkin tymczasem kroczył obok Noxianina, niewidzialny, zostawiając za sobą tylko głębokie ślady w śniegu. To wzbudziło niepokój Taliyah, która uporczywie starała się iść obok mężczyzny, ale po drugiej stronie. 

- Nie chciałam tego używać. Nie tutaj. Nie wiem jakim cudem nie doszło do zawalenia się struktur, albo jakim cudem nie zeszła lawina. To dosyć ryzykowne - odpowiedziała, wzruszając ramionami. Wyglądała na dosyć przytłoczoną. 

- Gassot... Czy ty krwawisz? - zapytała, patrząc na jego lewy bok. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot dość szybko upuścił głowę niedźwiedzia. Tak długo jak zostanie tutaj, nie będzie problemem. Chyba, że nieumarli się przekopią. Ale może do tego czasu już nie będzie użyteczna? Przynajmniej taką miał nadzieję. Dość szybko poczuł też ranę, chwytając za bok prawą ręką, starając się zatrzymać krwawienie i używaj miecza jako podpory przy chodzeniu. Pewnie rana została po walce z wojowniczką. Starał się mimo wszystko jakoś iść dalej. Chciał poprosić Tarica o pomoc, bo on mówił, że potrafi leczyć magią tych swoich kryształów. Zerknął jeszcze na Taliyah, gdy ta zadała pytanie. 

- Tak... chyba zraniła mnie ta na dziku... Albo niedźwiedź - powiedział niemrawo zerkając na swoją dłoń i bok. - Taric... Mówiłeś coś, że umiesz leczyć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och. Poważna sprawa! Nie przejmuj się jednak, mości Gassocie. Nie wyleczę twojej rany, ale złagodzę ją i sprawię, że na jakiś czas przestanie być groźna. Będziesz musiał jednak niezwłocznie udać się do medyka jak tylko dotrzemy do wioski - orzekł. Jego dłoń rozbłysła opalizująco i zbliżył ją do boku Noxianina. 

Na rozciętej skórze powstały drobne kryształki, które zlały się w jedną całość zakrywającą skaleczenie. Wyglądało to tak, jakby sprawny jubiler włożył wielki, nieoszlifowany, niebieski kryształ do brzucha mężczyzny. W tym miejscu ów czuł przyjemny chłód, który zniwelował ból. 

- Da się tego nauczyć? - zapytała Taliyah z zapałem. 

- Cóż, to naturalny talent. Nie należy lekceważyć nie tylko piękna, ale i użyteczności klejnotów. 

I ruszył dalej, ignorując kroki stawiane przez darkina, który kroczył za Gassotem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot poczuł niemałą ulgę widząc, że rana została czasowa zabezpieczona. To zdecydowanie ułatwiało sprawę, nawet jeśli nie było to leczenie a tylko chwilowa poprawa sytuacji. Nie musiał już trzymać rany, więc tylko spróbował wytrzeć ubrudzoną krwią rękę o resztę ubioru.

- Dziękuje - zwrócił się do Tarica i kiwnął głową. - Muszę załatwić sobie zbroję... - mruknął jeszcze pod nosem po czym ruszył dalej. - Zdaje mi się, że to z tym naturalnym talentem znaczy, że sam nie wie czy możesz się tego nauczyć - szepnął jeszcze do Shurimianki mając nadzieje, że Aspekt go nie usłyszy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...