Skocz do zawartości

W imię złota![Zapisy][Gra]


Hetman WK

Recommended Posts

- Widzę że szybko się dogadamy - odwrócił się - Widzisz Jack? Tam powinieneś się zachowywać w mojej obecności  - uśmiechnął się i wszedł do głównej kajuty.

- Kapitanie. Jak poszukiwania?

Wiliam siedział przy stole, patrząc w papiery - Coś tu nie gra - mruknął - Wszystko zapisane na niejakiego Rodrigueza. Ale po nim samym. Ani śladu. Oficerowie w sumie to ci niżsi, więc i tak nic nie wyciągniemy.

- W ogóle udało nam się coś osiągnąć?

- No. Nasza flota niszczy hiszpańską, do tego zajęliśmy ich liniowiec - pokiwał głową - Jakieś osiągnięcie zawsze jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 223
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Niestety nieszczęśnik z jednym okiem i z widocznym zamiłowaniem do rumu przyciągnął moją uwagę. Przywitał się i znałam już jego imię, bądź przezwisko. Po co więcej kombinować? 

- Nie wiedziałam, że floty wojenne przyjmują kaleki z jednym okiem. - zagadałam jak zwykle miękko i subtelnie do pijącego rum Jacka. Wyglądał na kogoś kto jest w stanie mi powiedzieć coś o statku i jego aktualnej misji. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kaleka kaleką ale ja jestem piratem. Właściwie byłym ale zawsze piratem. Strata oka to tylko jeden z przypadków w czasie walk na pełnym morzu. - powiedział gdy oderwał się od rumu. Spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się. - Swoją drogą. Moje imię już znasz, to może ty się przedstawisz? - zaproponował i znów napił się rumu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Piratem na tym statku? Nietypowe. - uniosłam lekko brwi. Nie no super, ot osobnik się trafił. - Osma Read. - uśmiechnęłam się do niego, zanim znów się obejrzałam na pokład. 

- Właściwie czystym przypadkiem dołączyłam do Was przed chwilą, powiesz mi jaki macie cel? Kim jest kapitan? Chyba, że nie pamiętasz jak się na to pisałeś. - tu wskazałam na jego butelkę z rumem. Mógł być wtedy napity w cztery dupy, a teraz zwalczał niekończącego się kaca? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jack spojrzał na dziewczynę. - Mój okręt zatopił Czarnobrody. A nie mając innego zajęcia dołączyłem do tej załogi. Co to celu wyprawy to nie wiem choć słyszałem coś o złożach złota w Ameryce. Kapitan nazywa się William. A na Pana ważnego czytaj bosmana nie zwracaj uwagi. Bardzo spięty chłopina. - powiedział z uśmiechem. Nie wyglądał na pijanego. Za to uśmiech nie schodził mu z twarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Złoto powiadasz... - skrzyżowałam ręce na piersi zastanawiając się nad tym chwilę. Ten to beztrosko sobie żył, nie miał zajęcia, więc dołączył do załogi nie wiedząc prawie nic o jej celu. Chociaż też taka byłam, byleby na statku, nie? 

- Wygląda w porządku, może Ciebie po prostu nie dzierży. - każdy wykonywał swoją pracę, pomarudzić sobie można gdy byłoby się wyżej w tej hierarchii. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jak widzisz ja jego też. Każdy z nas by siebie nawzajem zabił  każdy na siebie marudzi. - powiedział dalej uśmiechnięty.

Następnie przyjrzał się dziewczynie. - Wyglądasz spoko. Zapraszam do wspólnego napicia się rumu. - powiedział podając jej butelkę pełną rumu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałam się jeszcze chwilę pokłócić, ale ... i tak mu nie przetłumaczę. Życie go samo zweryfikuje. Wyglądał na młodszego ode mnie, więc sam się kiedyś przekona. 

- Jeden łyk, świętować będziemy innym razem. - no i na pusty żołądek nie warto, będę rzygać jak kot, a teraz nie wypadało. Pochwyciłam więc butelkę, upiłam niewielką i oddałam Jackowi. 

Zamierzają coś z Nimi zrobić czy odstawiają ich do więzienia? - spytałam wskazując na spętanych Hiszpan, szukałam jakiejś znajomej mi mordy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przynajmniej tyle dobrego, że mamy całą flotę przy - zaczął bosman.

- Kapitanie! - wrzasnął załogant, wbiegając do kajuty.

- Co jest marynarzu? - podniósł głowę.

- Szybko! Na pokład - wydukał, ledwo mogąc coś więcej rzecz. Tak jak ,,zaproponował", oficerowie wyszli. Stanęli przy sterburcie, wytężając wzrok.

Na horyzoncie, fregata ,,Szpon", właśnie szła na dno, a jej hiszpański wróg, odpływał. Natomiast w stronę zajętego liniowca, dość szybko, zmierzał bryg. Bardzo nietypowy, bo na jednej burcie, miał 25 armat. Dodatkowo, nie powiewała żadna bandera.

- Gotować się na przyjęcie ataku! Rzućcie haki! - zawołał kapitana do załogi - I bez głupich ruchów - sięgnął po rapier.

- Słyszałeś Jack! Jak kapitan mówi żeby nie szarżować, to ty masz się ustosunkować - powiedział bosman - Co najwyżej powoli naprzód.

Marynarze sięgnęli po miecze i pistolety. Członkowie morskiej piechoty, mocniej złapali swe muszkiety.

Liny z hakami zaczepiły o dziwny statek, który szybko się zrównał. Nikt nie wyskoczył, ani nikt nie strzelił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na rozwiniecie akcji długo nie czekałam, ledwo co możliwie oczyściłam gardło, to usłyszałam, a później szybko wyłapałam w czym problem i krzyk. Rzuciłam Jackowi niezrozumiałe spojrzenie, bo ten dalej był tam gdzie był. Nawet nie raczył się obejrzeć na to co się dzieje. Mruknęłam coś pod nosem, zanim dość automatycznie przyszykowałam muszkiet. Nawet nie miałam problemu by się z Nim obejść pomimo, że zdobyłam go niedawno, ale jak to mówią... adrenalina zrobiła swoje. Nerwowo patrzyłam na pokład przedziwnego bryga, nie będąc pewną czy warto się obawiać czy to może kolejne zrządzenie losu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt z załogi się nie ruszył, bacznie patrząc na bryg. W końcu, ukazał się marynarz, w obszarpanym ubiorze. Ręce miał w górze.

- Powoli do przodu - nakazał kapitan.

Paru żołnierzy, mniej więcej dziesięciu z dwójką oficerów, podchodzili powoli do nowo przybyłego. Coś śmierdziało, ale trudno powiedzieć co.

- Ty! Znasz angielski? - spytał któryś z wyższych rangą.

Pokiwał sprzecznie głową.

,,Emisariusze" byli już na granicy jednego i drugiego okrętu.

- Shoot! - wrzasnął marynarz.

Zza bariery, wyłonili się żołnierze w niebieskich mundurach z muszkietami. Wystrzelili, zabijając straż przednią.

- Ga Pa! - machnął ręką na przód, a żołdacy rzucili się do szarży na bagnety. Za nimi, reszta załogi, już bardziej obdarta.

- Szwedzi! - krzyknął ktoś. Na to słowo, paru żeglarzy już chciało uciekać.

- Bić ich! - nakazał kapitan, wystrzeliwując z pistoletu, rozpoczynając kolejną batalię na pokładzie tego statku. Równocześnie, przy sterze Brygu, stał pirat, dzierżący dwa kordelasy. Przeskoczył, dołączają do swoich. Równocześnie pokazując swe umiejętności szermierki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jack patrzył spokojnie na marynarza na drugiej łajbie gdy nagle jego oko rozszerzyło się z przerażenia. Ten gnój. Ta szwedzka, sprzedajna świnia. pomyślał i gdy tylko usłyszał rozkaz kapitana, wyciągnął dwie szpady i rzucił się w wir walki. Po zabiciu czterech wrogich marynarzy w końcu stanął z tyłu marynarza z dwoma kordelasami. Zamachnął się i ranił go w plecy. - Ty sprzedajna świnio. Jak mogłeś dołączyć do Szwedów?! - ryknął do starego znajomego po szwedzku i celując do niego z pistoletu. Jeden z mieczy miał schowany a drugi był wycelowany w krtań żeglarza. Jack był wściekły jak jeszcze nigdy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczony marynarz, na cios w plecy, jeno się obrócił, albowiem szpada uderzyła w coś wyraźnie utwardzonego. Pytanie tylko w co.

- Myślisz że możesz mnie tak po prostu zabić? - spytał po angielsku, aczkolwiek czuć było północny akcent, charakterystyczny dla Skandynawów. Wysawił kordelasy na pokaz. Do ataku na Jacka, zamierzał się pirat o niemieckich rysach twarzy. W prawej ręce trzymał krótki nóż, a w lewej...granat. Zapalony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że działo się to szybko. Nie zamierzałam z resztą czekać i się patrzeć, bo gdy tylko usłyszałam miej znane mi "Ga Pa" użyłam gotowego muszkietu, czy celnie? Możliwe, przez te lata nauczyłam się, ze nie trudno nie trafić kogoś na pokładzie statku. Celnością nazywało się dopiero to, że trafiało się każdego tylko nie swoich ludzi. 

Jak Jack był niedaleko mnie tak straciłam go z oczu, nie mając czasu go ponownie szukać. Rzuciłam się do natarcia ze swoim rapierem, modląc się w duchu, że nie rozpadnie mi się w dłoniach. Obrałam na cel jednego z bliższych mi obdartych ludzi z przeciwnego statku, jak zawsze zaczynając od pchnięcia i później poziomego cięcia.

Dlaczego podeszli do Nas tak bezpośrednio? Nie lepiej wyszła by mi walka na wodzie? Nie to, ze ich nie doceniałam, ale zwyczajna paranoja kazała mi być dodatkowo czujną, póki miałam na to jakikolwiek wpływ. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piraci w szwedzkich mundurach, byli dużo lepsi w walce na bagnety i miecze, lub kordelasy. Na tyle, że Anglicy tracili powoli wiarę w siebie. Osma, trafiła na kogoś w emblematami pułkownika, dzierżącego tradycyjny rapier. Obronił się przed pchnięciem, bez większych trudności. Mierzył ją wzrokiem, tak dokładnie jak sokół. Zamierzył się pchnięcia jej w prawe ramię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzyłam na niego surowo, nigdy nie szkoliłam się u prawdziwych mistrzów, ale swoje doświadczenie miałam. Nie zabili mnie wtedy gdy się uczyłam, wiec tak łatwo się teraz nie dam. Uchyliłam się na bok na tyle ile mogłam, starając się trzymać dystans, który zaraz skróciłam robiąc wypad. Rapier który dzierżyłam mocno w dłoni, sam niemalże się skierował od dołu na ponowne cięcie przez klatkę piersiową szweda. Cały czas w myślach czaiło mi się by pilnować jego drugiej dłoni by nie nadziać się ani na sztylet ani na lufę pistoletu. Wrzawa jaka dookoła była nie pomagała, bo przecież trzeba było pilnować się  każdej strony. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cięcie, trochę tylko zabolało szweda, bo to tak jakby spaść na metalowy pręt. Ponownie przyjął pozycję bojową. Spojrzał na dwóch piratów z kordelasami, którzy zaszli Osmę od tylu. W tej sytuacji, możliwość wydostania się...jakaś była, ale niespecjalnie duża. Tylni wojacy, zamachnęli wykonali pełne zamachy z ramienia, na jej barki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już miałam pewnie dla niego niezrozumiałym angielskim wytknąć, że taki nieruchawy, ale język uciął mi jego spojrzenie za moje plecy i ten znajomy dreszcz. Cholera. Możliwe na czuja, zamachnęłam się łokciem tak by wykorzystać ten impet i uskoczyć niewiele na bok. W możliwe w najlepszym wypadku mój rapier przyjmie uderzenie skierowanych na mnie ataków i nie skończą się one na przepoławianiu mnie. W najgorszym wypadku nie zdążę, dlatego też wytężyłam mięśnie by tego uniknąć, jakoś. Kosztem nadgarstka i "szwedzkiego pułkownika", bo tego musiałam na tą chwilę zostawić. Gdzie są moi?!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeden z marynarzy padł na ziemię, najpewniej przez zabłąkaną kulę. Więc tylko jeden kordelas został zatrzymany. Pirat, cherlawy, miał pewne problemy z przełamaniem gardy przeciwnika. W ten czas, pułkownik, jakby zrządzeniem losu, musiał zmierzyć się z innym członkiem królewskiej marynarki, w walce rapier-bagnet.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Granat, oczywiście, wybuchł, rozrywając Niemca. Szabla, nie dosięgnęła celu, albowiem kordelas wykonał zadanie, wytracając wrogie ostrze.

 

Sytuacja Anglików, była już tragiczna

- Odwrót! Wracać na statek! - krzyknął kapitan. Na dźwięk ten, będący niczym anielskie trąby, załoga w pośpiechu opuszczała pokład, przechodząc na swój. Bosman stał przy burcie, pilnując aby wszystko poszło pomyślnie. Dostrzegł Jacka.

O dzięki ci losie.

Chwycił za leżący muszkiet, aby potem wystrzelić w stronę byłego pirata. Kula trafiła, akurat w bok.

- Powodzenia, młokosie - parsknął.

- Odbijamy!

Na szybko przecięto liny z hakami, a statek korony, odbił, obierając kurs gdzieś na zachód. Tak jak pozostała fregata i bryg.

Na pokładzie, zostali tylko Osma i Jack. W otoczeniu przybyłych.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyne co zdążył zrobić Jack zanim ból zbił go z nóg to wycelowany w bosmana z pistoletu. Ostatnia kula. Nie zawiedź mnie błagam. pomyślał i wystrzelił w tył głowy mężczyzny. Z tej odległości nie mógł spudłować. Następnie nie patrząc na efekty zasłonił Osmę ciałem. - Nie róbcie jej nic złego. Ona dopiero odzyskała wolność. - powiedział ale nadal krwawił. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plan był prosty pozbyć się cherlaka przede mną. Z całej siły jaką miałam uderzyłam go za barku, by zachwiać jego równowagą i samej móc się ewakuować. Z pośpiechem pobiegłam w stronę Naszego statku, ale niedostatecznie szybko. 

Żartujecie sobie. Z duszą na ramieniu dostrzegłam oddalający się statek, bez mojej osoby na niej. Jeszcze ten się wpakował przede mnie, jak bohater. Czy on wiedział jak działa morze? Przed chwilą bosman wpakował mu kulę w bok. Nie dałam się też zasłonić jego ciałem

- Zamknij się kretynie. - warknęłam do Jacka, który robił za jednootworowe sito, jeszcze nie opuszczając gardy. Gówno im to robiło czy byłam niedawno w niewoli czy nie. Mnie szczerze to też nie obchodziło skoro już jej nie miałam. Przeklęłam pod nosem, wyłapując wzrokiem "tego ważnego" na statku, jakby czekając na jego decyzję.

Edytowano przez Dżuma
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kula nie trafiła, trafiając uciekającego żołnierza ramię. Ledwo dostał się na statek, ale dostał.

 

 

Zwycięska załoga, była trochę zniesmaczona sytuacją, ale nikt nie miał zamiaru powiedzieć tego otwarcie kapitanowi. Trzech Szwedów, rzuciło się na Osmę z tyłu, z zamiarem związania.

Zakapturzony stanął przed uwięzionymi Hiszpanami. Chwycił mocniej kordelas i przeciął im więzy. Pomógł ostatniemu wstać, mówiąc coś po skandynawsku. Po czym dodał angielszczyzną.

- Za tą podmiankę panowie, to macie u mnie trzy kolejki.

Na liniowiec wszedł ubrany na żółto, z brązom kożuchem i dużym kapeluszy człowiek, kierując się do kapitana.

- Rodriguez! - powiedział ten - Zgodnie z planem, statek z powrotem twój. ¿Usted entiende? - dodał.

Hiszpan kiwnął głową i uścisnął mu rękę - Interesy z tobą to przyjemność. Ciężki ten wyspiarski.

- Doprawdy. A powiedz mi, skąd żeście ją wzięli? - wskazał na Osmę.

- Szkuner, atak. Zapomniałem - wzruszył ramionami.

- To ja ją wezmę. Hm?

- I tak tylko problemy. A żeby nie było. Jego wysokość...

- Świetnie - uścisnęli się - Angielski idzie ci coraz lepiej. Ćwicz trochę mocniej, a jakoś się uda.

- Jeszcze cię rozumiem. Więc? Pożegnanie?

- Niestety. Żegnaj druhu.

Krzyknął coś po szwedzku. Jack został zabrany przez dwóch silniejszych, a na Osmę starczył tylko jeden marynarz. W tym czasie, z brygu wychodzili Hiszpańscy marynarze, na swój statek.

Jeńców, przywiązano do głównego masztu, po przeciwnych stronach. Oczywiście, ranę jako tako zabandażowano.

Po czasie, okręty odbiły od siebie. Iberyjczycy, zmierzali w stronę Ameryki Południowej, a bryg w stronę Karaibów.

 

- To co z nimi zrobisz, kapitanie - zwrócił się pierwszy oficer.

- Jak wypłyniemy na spokojne wody, w bezpieczne miejsce, to zobaczysz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...