Skocz do zawartości

[Multi] Ku chwale światłości!


Recommended Posts

- No inaczej bym to ujął. Ciebie biorą bo muszą przeszkolić, a mnie...no w sumie przed chwilą się zgodziłem i zastanawiam się jak przywódca grupy na to zareaguje. Mam nadzieję że wyrozumiały. A wiesz kiedy odjazd? Dzisiaj, czy jutro? Muszę wiedzieć czy się spieszyć czy nie. A dom mam trochę dalej. 

- Ciekawe z kogo składa się ten zespół. Czy będą tak oschli jak Lars? A może równie małomówni jak Chris. Raczej mało prawdopodobne, ale zawsze jakaś szansa jest. Z pewnością będzie to odświeżające. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 879
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Jutro o szóstej, z parkingu. Nie wiem jakie auto, ale będę tam na ciebie czekać. I jeśli jeszcze nie wiedzą, powiem im, żeby poczekali - zapewniła, odkładając umyty kubek na suszak. 

Irene wzięła torbę i płaszcz, które zostawiła na fotelu i podeszła do Adama, aby jeszcze raz uścisnąć jego rękę. 

- Bardzo miło było poznać, do jutra! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mhm. Dobra, dzięki. Na pewno będę na czas - wstał, zakładając plecak - Wzajemnie - odwzajemnił uścisk uśmiechając się - Będąc szczerym, to od dłuższego czasu, nie spotkałem kogoś, z kim rozmawiałoby mi się tak dobrze. Mam nadzieję że na tym nasza znajomość się nie skończy. Na razie.

Po czym wyszedł z kuchni, bezpośrednio kierując się do domu. Był w naprawdę dobrym humorze. Po tym wszystkim, miło czasem porozmawiać z kimś, kto nie chcę cię zabić, albo powiedzieć jak bardzo spaprałeś sprawę. Tak. Zdecydowanie dobry koniec. Ale prócz tego, w głowie zaczął się zastanawiać, co zabrać ze sobą na tą wycieczkę szkoleniową. Oczywistym jest, że książka, nóż, łańcuch oraz rewolwer, to elementy obowiązkowe. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas minął szybko, zwłaszcza że Adam musiał jeszcze zadbać o swój żołądek i wyskoczyć do sklepu - twarda bułka z rana nie była wystarczająca na cały dzień. 

Wyjątkowo rano, po dobrze przespanej nocy powitało go słońce prześwitujące przez chmury. Krwista czerwień rozwiała się, odpychając apokaliptyczne wizję w niepamięć. Ot, zdawało się, niewinna anomalia pogodowa. 

Irene tym razem również stała na parkingu, w podobnej sukience co poprzednio i zarzuconej na ramiona kurtce przeciwdeszczowej. Stała obok jakiegoś starego, brytyjskiego sedana nieco nadżartego przez rdzę, ale prócz tego w miarę w dobrej formie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budząc się, nie zwracał uwagi na niebo, a bardziej na to, czy zebrał wszystkie potrzebne rzeczy. Przedewszystkim zmienił ubrania na swoje a nie porzyczone. Sprawdził czy zebrał broń oraz książkę. Na wszelki wypadek, zabrał jeszcze coś na ząb, a takż portfel, telefon i ładowarkę. Także ubrania na jedną zmianę. Tym razem nie popełni błędu. Założył plecak a przez ramię przewiesił kurtkę. Zamknął dzwi na klucz i udał się na miejsce. Po dotarciu, rozejrzał się, aby odnaleź łowców. Kątek oka, dostrzegł Irene. Bez zwłiki, podszedł do niej luźnym krokiem.

- Hej. Długo już czekasz? - zagaił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poranek był dosyć chłodny i wilgotny, ale nieszczególnie zimny, więc póki co kurtka nie była chłopakowi potrzebna. 

- Jest za pięć szósta, więc nie, jesteś punktualnie - odparła dziewczyna. Twarz miała wesołą, ale w porównaniu do poprzedniego dnia była bardzo blada i miała podkrążone, niewyspane oczy. 

- Coś ciekawego mi powiesz? - zapytała, zapewne również żeby zagadać. Pozostałych członków załogi jeszcze nie było. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Za pięć...Doskonale.

- Mhm. Coś ciekawego? Cóż - rozejrzał się, szukając...sam nie wiedział czego - Nie chyba nie. Od wczoraj w sumie nic się nie wydarzyło. A przynajmniej nic wartego większej uwagi - spojrzał na nią - Tak widzę, że tak wczesne pory, nie są dla ciebie normalne do wstawania, co? - zapytał ironicznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeszcze się nie położyłam spać - odpowiedziała ze złośliwym uśmiechem. - Mieszkałam na wsi, więc wstawanie wcześnie to dla mnie nie nowość. Tylko że tu nie ma kur, krów i pól, więc potencjalnie można uznać taką porę za herezję. 

Na horyzoncie pojawiła się kobieta w czerwonym płaszczu przewiązanym w pasie idąca obok odzianego w czarną skórę mężczyznę. Wyszli najwyraźniej z siedziby. 

- To musi być Adam z domu Zawadzkich, zgadłam? - zapytała kobieta. Była wysoka, szczupła i bardzo atrakcyjna, choć nie najmłodsza. Miała brązowe włosy związane w koński ogon. Mężczyzna zaś byl starszy - miał zakola i siwe wlosy, był również szczupły i to co rzucało się w oczy było paskudną blizną na szyi. Wyciągnął rękę, ale nic nie powiedział. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ty też z niżych warstw. Kurczę. Szczerze faktycznie w takim środowisku brak mi takiego...wiejskiego, spokojniejszego klimatu. Tęskno czasem za domem.

Dostrzegł mimowolnie dwoje łowców. 

- Teraz się zacznie - przełknął nerwowo ślinę - Spokjnie, bez spiny.

Spojrzał na kobietę.

- Zgadza się. To ja - odrzekł, z lekkim zmieszaniem. Spodziewał się osób dośwuadczonych, a nie weteranów. Rzucili go na głęboką wodę.

Spojrzał na mężczyznę. Prócz niepokoju, to jednak czuł do niego mimowolny szacunek. Bez wątpienia, musiał wiel widzieć. Zerknął na ręke. 

- Ok?

Ze zmieszaniem, również podał ręke. 

- Emm. Nie chcę być nieuprzejmy czy coś, ale nie miało być nas pięcioro?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- I jeszcze zdolny matematyk. No proszę - stwierdziła kobieta, również ściskając dłoń Adama. - Tak, miało nas być pięcioro, ale piąty zabiera się motocyklem z innej części miasta, więc musimy ci wystarczyć. To jest Thomas Myrden, przedstawiam ci go, bo sam się nie przedstawi. 

Mężczyzna kiwnął głową. 

Otwarła ręcznie drzwi samochodu i wsiedli do środka. Starsi do przodu, młodsi do tyłu. Kierował łowca z blizną. 

- Tu jest czasem zbyt spokojnie - stwierdziła Irene, nawiązując do dialogu, który został przerwany. - Bardziej mi tu brakuje słońca i gorących dni, ale fakt, wieś jest bardzo przyjemna. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Aha rozumiem. No cóż. Miło poznać w każdym razie - puścić mimowolnie uwagę kobiety. Nie taki rzeczy się słszyał. Również kiwnął głową. 

Zajął miejsce, ustawiają plecak między nogami i opierają się o siedzenie.

- Tak, choć taki lekki chłód też jest sla mnie bardzo...odpowiedni - powiedział ściszonym głosem - Powiedz, spodziewasz się czegoś konkretnego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzruszyła ramionami.

- Mówili coś o polowaniu na nekromantów. Chyba tylko tego się spodziewam. Spodziewam się też, że będę bardziej obserwatorem, bo nie wiem na co miałabym się przydać z zerowym doświadczeniem, zerowymi umiejętnościami i w trakcie przemiany - odpowiedziała. - A ty? Czego się spodziewasz? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nekromanci...ech. Pamiętasz co ci mówiłem wczoraj? No. To właśnie do tego się odniosłem. Podejrzewam że znalezienie ich, nie będzie niczym łatwym. Również uważam, że jako będę obserwował, niż działał biernie, ale to zależy bardziej od tego, jak będzie wyglądał plan. Kto wie - ściszył głos - Funkcja przynęty nie wydaje się najgorsz - parsknął.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A masz cokolwiek, co może ich zachęcić? - zapytała, mrużąc oczy. 

I znów byli nad morzem. 

Tym razem nieco bardziej na zachód, do Shieldaig. Czy mogło powitać ich coś innego, niż porywista, nadmorska bryza niosąca ze sobą kujące, zimne krople słonej wody i zachmurzenie? 

Być może, ale powitało ich właśnie to. Shieldaig było maleńką turystyczną wioską, która o tej porze roku istniała chyba tylko nadzieją na szybkie przyjście sezonu. Czerpano tu zyski z klifów i wspaniałych widoków, które teraz bardziej niepokoiły niż zapierały dech w piersiach. 

W drodze dowiedział się, że łowczyni nazywała się Simone Noel i że zarezerwowała im już pokoje w małym pensjonacie, który w istocie był kamiennym, niewielkim domkiem z starą recepcjonistką. Ale pokoje były w porządku. 

Adam miał mały pokój obok pokoju Irene. Były w nich bielone ściany, łóżka z białą pościelą, szafy i krzesła. Standard. Jedynym co doskwierało był chłód.

- Adam? Posłuchaj, idę z Myrdenem na zwiad. Ty i Irene zostańcie tutaj, na miejscu. Jasne? - zapytała Simone. 

 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hm. Powiedzmy - rzekł, uśmiechając się chytrze.

- Znowu akwen. Dlaczego? Co tym razem? Wielkie ślimaki? Meduzy? Kraby wielkości skały? Nie. Napewno marynarze ożywieńcy. Czemu cjociaż raz nie mogą być to góry? Szwecja ma przecież cudowne szczyty. Perspektywa śmierci z urwisks jest lepszs niż utopienie się.

Widząc krajobraz, wolał nie patrzeć, z obawy że wspomnienia wrócą.

Ale co do wyglądu pensjonatu, nie mógł się przyczepić. Miło, przytulnie, trochę chłodno. Lepiej być nie może.

Spojrzał na Simon z uwagą.

- Jasne jak słońce, proszę pani - powiedział bez grama złośliwości. Im dalej od nekromantów, tym lepiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Prawdopodobnie zaczniemy nocą. Bądźcie przygotowani i do zobaczenia - odpowiedziała. Przymknęła za sobą drzwi do pokoju Adama, ale słyszał kroki oddalające się na korytarzu i skrzypienie otwieranych drzwi, kiedy łowczyni chciała poinformować Irene o tym samym co Adama. 

-Mówiłam już Adamowi, że idziemy z Myrdenem na zwiad okolicy, a wy macie zostać. Że co proszę...? Daj spokój, to pewnie tylko choroba lokomocyjna. Poza tym, wydobrzejesz, więc przestań się mazać, Irene - usłyszał. I potem tamte drzwi również się zamknęły, a Simone odeszła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oczywiście - przytaknął. No cóż. To właściwie oczywiste żeby iść nocą. I mniej osób zobaczy, nekromanci chętniej ze swoich nor wyjdą - Nie no, póki co wygląda na to że Simon ma łeb na karku. Dobrze trafiłem. Ten jej parter...w mordę, wygląda jakby mógł jednym ruchem rozerwać trzech truposzy. Ciekawe jak wygląda trzeci. Zgaduje że będzie taki bardziej...zwinny, szybki. Ale pewno znowu się pomylę. Dobra, to chyba mogę trochę poczytać

Już miał położyć plecak obok łóżka, i zanurzyć się w lekturze, kiedy usłyszał skrzypienie drzwi. Zatrzymał się, jak sparaliżowany. Nasłuchiwał bardzo uważnie. Usłyszawszy o chorobie, trochę się zmartwił. A fragment z...mazaniem, spowodował że zmarszczył czoło. 

- Co do...? 

Nie no nie mógł tego tak zostawić. Co, wyjdzie na ignoranta? Nie tego go ojciec uczył. A jakby się wujek dowiedział. 

Zebrał ze sobą nóż, poczekał aż kroki ucichną i wyszedł z pokoju i skierował się do tego na posiadaniu Irene. Stanął przed drzwiami. Chwycił za klamkę, lekko uchylił, żeby zajrzeć do środka, a drugą ręką zapukał. 

- Hej? Można? 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drzwi zostały uchylone tak jak w przypadku drzwi Adama, a korytarz nie był szczególnie długi, więc mógł bez przeszkód już z progu zobaczyć, co się dzieje w pokoju. 

- Eee... Możesz wejść, ale chyba nie jestem w formie i zaczęła mi się "grypa" - dotarł do niego głos ze środka i jego echo - dobiegał z łazienki. Później zaś rozległ się absolutnie nieromantyczny dźwięk zwracania treści żołądka i parę sekund późnej, po spuszczeniu wody, Irene otworzyła drzwi łazienki. Była blada jak ściana i trzymała się za brzuch, a przy ustach zostały niewytarte ślady krwi. 

- Wyobrażasz sobie? Prawie idealnie jak przyjechaliśmy - jęknęła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słysząc jej zgodę, przekroczył próg, ale kiedy usłyszał dźwięk wymiotowania, skierował wzrok w kierunku łazienki. Cofnął się trochę, kiedy drzwi się otworzyły. Widząc, ją przeraził się i zasłonił usta dłonią, a oczy mu się mocniej roztworzyły. 

Panie najsłodszy! - powiedział maksymalnie cicho. No cóż. Jednak w publicznym miejscu, lepiej hamować emocje. Nie ważne jakie by były. Podszedł do niej, będąc gotowym do udzielenia wsparcia - Może ci jakoś pomóc? Jakkolwiek? 

- Cholera, nie wiedziałem że objawy są aż tak poważne. Sądziłem że ograniczą się do zawrotów głowy, albo czegoś w tym stylu. Ale wymiotować krwią. 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie no, to minie. Minie. Chyba musi - stwierdziła i podeszła do krzesła, na którym ciężko klapnęła. 

- Dlaczego mnie tu zabrali? Przecież musieli wiedzieć, że to się tak skończy. Tu jest zimniej, mam wrażenie, że od kiedy tu wjechaliśmy to się zaczęło. Nie rozumiem, Adam - powiedziała Irene, opierając głowę o rękę. - Po co my tu jesteśmy? Tak naprawdę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Na pewno? No dobrze. Jeżeli tak sądzisz - bez przekonania stwierdził, podążając za nią wzrokiem.  

Podszedł do niej, chowając ręce do kieszeni. 

- Wiesz...sam chciałbym wiedzieć.  Ale raczej nie sadze, że wywieźli nas tutaj ku naszej krzywdzie. A bardziej żeby nas przeszkolić. Wiesz, będąc łowcą, w ogóle członkiem stowarzyszenia, to moment spokoju, czyli kiedy nic nie chce się cię zabić, może nie zdarza się rzadko, ale na pewno jest to pożądane. Zwyczajnie, starają się nas zahartować, abyśmy się przyzwyczaili do tych surowych warunków. Początkowo jest trudno, ale idzie się przyzwyczaić. A że akurat misji zeszła się z twoją przemianą...kto wie, możliwe że przypuszczają, iż akurat teraz się objawią twoje zdolności. Tym bardziej - skrzyżował ręce - wątpię że łatwo odkryjemy miejsce gdzie nekromanci przesiadują. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No właśnie, a po to podobno tutaj jesteśmy. Żeby ich złapać. I co, złapią ich ze mną i z tobą? Nie zrozum mnie źle, nie podważam twojej wiedzy ani umiejętności, ale sam mówiłeś, że nie masz przy sobie kompanów. Nie rozumiem, to wszystko jest tak okrutnie niezorganizowane, niejasne... - Irene chciała mówić dalej, ale zatkała dłonią usta i znów pobiegła w stronę łazienki. Zdążyła jeszcze zatrzasnąć za sobą drzwi. 

Przez okno chłopak widział, jak dwójka łowców wychodzi i kieruje się w stronę wyjścia z uliczki. Z tej perspektywy widział również drogę przez wzgórza na klify, ale nie widział jeszcze brzegu morskiego. 

Usłyszał warkot motocykla i niebawem pod gościńcem zatrzymał się jegomość w kasku. Zsiadł z pojazdu i przywitał się z kompanami, ale kasku nie zdjął. Potem cała trójka ruszyła w stronę wzgórz. 

Drzwi ponownie się otworzyły. 

- Cholera, nie prosiłam o to. Najbardziej boli, że nie mam żadnych instrukcji, nic. Nawet nie ukąsił mnie żaden wampir, oni po prostu mi podali jad i coś tam jeszcze. Co jeśli oni sami nie mają o tym pojęcia?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrzył jak biegnie by pozbyć się zawartości swojego żołądka. Pokiwał głową, ze wspólczuciem. Szkoda mu jej było. Właściwie, została bez instrukcji w samo bagno. A starsi wyglądali jakby wcale jej tu nie chcieli. Nie przejmowali się jej zdrowiem. Co więc mu pozostało? Właściwie tylko jedno.

Zerknął przez okno. Zauważył ich. Znaczy że szybko nie wrócą. Dostrzegł też nowego. Z tej odległości i tak by go nie rozpoznał. 

Ponownie skierował wzrok w stronę łazienki.

- To raczej mało prawdopodobne. Musieli wiedzieć co robią, skoro ci ją...zaaplikowali. Możliwe że dlatego to bagatelizują. Choć jak dla mnie, za bardzo. 

- A co jeśli to miał być jakiś eksperyment? Sprawdzenie działalności trucizny? Ale po co mieliby to robić? Potrzrbują wyznawców. Nie mutantów. Hmm. Coś mi świta, ale nie. Nie sądze. Tak czy tak, zostawienie jej, to zły pomysł. Bardzo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-  To miała być tylko grypa - padło z łazienki i po chwili Irene znowu pojawiła się w pokoju, mrużąc oczy i zakrywając je ręką. 

- Jezu, zasłonić okna! - syknęła, po czym niemal rzuciła się na zasłony w jedynym oknie w pokoju, żeby je zasunąć. Niestety, były jasne, więc wciąż przepuszczały nieco światła, choć niezbyt wiele. Dziewczyna jęknęła i usiadła na podłodze, trzymając się oburącz za głowę. 

Adam? - rozległ się głos Hetmana. Nieco przytłumiony i niewyraźny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Coraz bardziej jej się pogarsza. Nie dobrze. Bardzo niedobrze.

Usłysawszy co mówi, zasłonił również inne zasłony. Zawsze trochę więcej prywatności. 

Podszedł do niej i klęknął na jedną nogę. 

- Nie martw się. W miarę moich możliwości, pomogę ci. Samej na pewno ni zostawię - starał się brzmieć na tyle ciepło na ile potrafił. 

- E. Hetman? To ty? Towarzyszu, co się stało że udało ci się ze mną połączyć? Myślałem że do tego potrzeba przeprowadzić duszę na tamten świat.

Edytowano przez Hetman WK
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...