Skocz do zawartości

[Multi] Ku chwale światłości!


Recommended Posts

- Jak dlaczego? To oczywiste. Przecież sam wiesz że ostatnio mieliśmy z nimi kontakt. Teraz pewnie szykują coś dużego - odrzekł, upijając trochę herbaty - Angielska. Najlepsza. zwrócił od razu uwagę na pytanie aptekarza - A no nekromanci. Ostatnio się pokazali i to niejako przez nich, musiałem się wybrać na tamten świat. A czerwone niebo to raczej efekt uboczny, jakiegoś rytuału. Nie zdziwię się, jak to o ni tą duszę wezwali. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 879
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Ile masz lat? Dwadzieścia? Więcej? I dalej sądzisz, że świat jest czarno-biały, czy może po prostu znalazłeś sobie wroga i teraz się cieszysz, że możesz toczyć bój? - zapytał Lars. Odsunął się od blatu i podszedł do aptekarza. Uścisnął jego dłoń. 

- Dziękuję za pomoc. W razie problemu... - wyciągnął zza pazuchy małą karteczkę, zapewne wizytówkę i mu podał. 

- Do widzenia. 

I wyszedł, zapewne idąc w stronę auta. 

Na zewnątrz wiał porywisty, zimny wiatr. Wszystko to wyglądało nieciekawie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokręcił głową -  A według ciebie co?

Dokończył herbatę, po czym zabrał swój plecak. No przecież nie zostawiłby swoich ksiąg. Przed wyjściem zwrócił się jeszcze do aptekarza. 

- Muszę panu podziękować. Raczej na pewno, bez pańskiej pomocy nie byłbym w stanie znów spotkać się z kompanami - rzekł z wdzięcznością - Znaczy się, mam u pana dość pokaźny dług wdzięczności. Do widzenia. 

Wyszedł, trzymając w lewej ręce torbę. Zimny wiatr nie napawał go optymizmem, choć negatywnie też nie.

- Czarno biały? To co, on też wie że Stowarzyszenie jest średnio dobre? Nie sadzę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście samochód był niedaleko, bo zimny wiatr nie sprzyjał stanowi Adama. 

Mentor wsiadł za kierownicę i ruszył. Udało mu się z pewnością pokonać wszystkie możliwe ograniczenia prędkości, silnik wył i dojechali znacznie szybciej niż trwała trasa w tamtą stronę. 

Stary Nissan z piskiem opon zahamował na żwirowym parkingu siedziby, a wampir z godnością, aczkolwiek wypadł zza siedzenia kierowcy i ruszył w stronę wejścia. Szybko, bardzo szybko, ale posturą nie sprawiał wrażenia, jakby się spieszył. Nie czekał też na Adama, a tutaj niebo było dokładnie takie samo, jak nad apteką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będąc szczerym, to nie spodziewał się że ożywienie potrafi tak bardzo łamać przepisy. No ale sytuacja wymaga. 

- Bardziej żywy niż zwykle. He. 

Podążył za nim wzrokiem, kiedy ten biegł w stronę siedziby.

Widziałeś czyściec, rozmawiałeś z duchami, widziałeś jak jeden przedostaje się do naszego świata? Phi. Nie oczekuj że będą cię szanować. 

- A ponoć Brytole to dżentelmeni. A no tak. On nie jest wyspiarzem.

Wyszedł z auta, i również skierował się do siedziby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały dynamizm sceny upadł, gdy tylko Adam przekroczył widowiskowy próg siedziby. 

Zastał tam Larsa, stojącego nieopodal drzwi i wpatrującego się w korytarz z typową dla siebie kamienną miną. To, czemu się przyglądał było doktor Richardson, wstępnie wyglądającą na całą i zdrową, wesolutko rozmawiającą z Frankiem Benu, tak jakby anomalia pogodowa na zewnątrz zupełnie ich nie dotyczyła. 

- Dlatego właśnie mówiłem ci o tym, że świat nie jest czarno-biały - szepnął wampir. - Niebawem wyjedziemy ze Szkocji, ale póki co ciesz się z cudownego zmartwychwstania doktor Richardson.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niech szlag trafi to wszystko. Mam szczerze dość tych bożków i nekromantów. Jedyna magia jaka winna być akceptowana, to potęga prochu.

Widząc Richardson, o mało co nie zemdlał. A więc jak nekromanci przyzywają zmarłych, to jest bluźnierstwo, a stowarzyszenie se może. 

- Błagam, niech w końcu pojawi się hiszpańska Inkwizyjcja.

Słysząc Larsa...z lekka się zdenerwował.

- Tak tak. Ja jestem ignorantem i kretynem a reszta ma rację. Ech.

- Do Szkocji? Z jakiej racji?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ze Szkocji. Jesteśmy w Szkocji. Ale to potem - odpowiedział i w tym momencie Benu zakończył rozmowę z Richardson uprzejmym skinieniem ręki i podszedł do Adama i Larsa. 

- To był dobry dzień! - oznajmił. - I spójrzcie tylko, kto do nas wrócił. Ale to potem. Adamie? Jak wygląda sprawa z twoimi towarzyszami? - zapytał starzec, podchodząc i po ojcowsku kładąc dłoń na ramieniu Adama. Może to przez wiek, ale był od chłopaka nieco niższy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Aha - mruknął. Pytanie gdzie i po kiego. Ale o to wolał nie pytać. 

- No czy dobry.

- Oto pan pyta - Potarł się po karku. Przwbiegł przez niego dresz. Lodowaty, nieprzyjemny. Identyczny kiedy był w zaświatach - Obaj są w czymś w rodzaju...czyścca. Wrócili do tego co robili przed tym jak zostali ze mną złączeni. A widząc jednego z nich...powiedzmy że nie są to Trzcinowe Pola z wierzeń Egipcjan. Dowiedziałem się tylko tego, że ta bariera to jakieś zaklęcie blokujące. Nie jest trwałe, ale nie mam też pojęcia jak się go pozbyć. Drugi z towarzyszy powiedział, iż starał się coś zrobić ale nieskutecznie.

Będąc szczerym, to z tego całego zbiorowiska...nie licząc Wilka i Hetmana, to tylko do Benu nie był nqstawiony negatywnie. A raczej tylko jemu, mógł w miarę zaufać. Z Anubisem miał nieporozumienie, Hel...wiadomo, od Chrisa wolał trzymać się daleko od niego. Z Larsem musiał się trzymać tylko bo został mu przypisany.

- Tak. Gdyby Benu przeprowadzał wszystkie rozmowy kwalifikacyjne, liczba członków mocno by wzrosła.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Trudna sprawa, ale z pewnością nie jest niemożliwa do rozwiązania. Być może ucieszy cię wieść z ostatniej chwili. Otóż posłuchaj: trzech z naszych łowców, tym razem odpowiednio przygotowanych, pojechało do Aberdeen. To tam udało nam się zlokalizować naszych nieprzyjaciół. Jest naprawdę duża szansa, że nie wrócą z niczym, a wówczas zrobimy wszystko, by tylko zwrócić ci twoich kompanów i uwolnić ich od okropieństw czyśćca. A tak między nami... - Benu nachylił się konspiracyjnie - ... Pola Jaru są koszmarnie nudne. Nie polecam - rzekł, mrugając do Adama i posyłając mu lekkiego kuksańca łokciem. Następnie wyprostował się, poprawił marynarkę i odchrząknął z godnością. - Dobrze. Do zobaczenia, panowie. Póki co macie czas wolny, na który zasłużyliście. 

I odszedł korytarzem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słysząc o wyprawie łowców, poczuł dziwny przypływ nadzieji. Być może nie wszystko stracone. Choć lepiej utrzymać dystans.

- Nie wie pan jak ta informacja mnie cieszy - rzekł, krzyżując ręce na piersi. 

Parsknął śmiechem. Wolny czas? No w sumie mógł przeczytać w końcu książkę. Ale wtem, wpadł mu do głowy pomysł. Ryzykowny, ale mogący przynieść korzyści. Tak. 

Podążył za Benu szybszym krokiem.

- Proszę pana. Miałbym jeszcze jedną sprawę - powiedział ciszej, bęsąc w bezpiecznej odległości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mnie również, chłopcze. Mnie również - odezwał się jeszcze, odchodząc. Zatrzymał się jednak, słysząc chłopaka.

- Tak? Co to za sprawa? - zapytał poczciwy wąsacz, odwracając się do Adama. Przy okazji coś głośno i nieprzyjemnie strzeliło mu w karku. 

Lars wciąż czekał przy drzwiach. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobrze, chodź. Poczekaj proszę, Larsie - rzekł i zaprosił Adama do biura. 

W biurze Frank Benu zasiadl ciężko na swoim obrotowym, skórzanym fotelu i wskazał chłopakowi miejsce naprzeciwko niego. 

- No, mów. Napijesz się może czegoś? Woda, herbata, kawa? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak sądze - odkaszlnął - Widzi pan, po tym jak już wyszedłem z tamtego miejsca, zdałem Larsowi o wszystkim co widziłem. Nie licząc jednej rzeczy. Otóż zaraz po mojej rozmowie z towarzyszem - zamilkł na moment - Ech. Miałem lekki napływ wściekłości na tą dwójkę heretyków. Próbowali mnie przekonać że ich działania nie są złe, ale czy osoba prawa skazuje duszę na nieustanne cierpoenie...Przepraszam. W każdym razie, chwilę później, dojrzałem że nie jestem sam. Niedalekk znajdowała się adeptka. Ta sama którą spotkałem w tamtych ruinach. Medytowała. I szczerze przeraża mnie co próbowała zrobić - na chwilę spuścił wzrok - Doszło międzg anmi do...,,wymiany poglądów". Jednak jej obrona była mierna, gdyż za każdym razem kiedy ją o coś oskarżałem, ta bardziej się wściekała, jakby wiedziała że przegrywa. Bo jak wiadomo dzwon głośny, bo w środku jest pusty - przełknął ślinę - Pomyślałem że ta informacja może być pomocna, oraz że dobrze będzie jeśli przekarzę ją odpowiedniej osobie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Benu wpadł w chwilową zadumę nad tym, co powiedział Adam.

- Wiadomym jest, że nekromancja jest magią moralnie wątpliwą. Nie uważam jednak, że powinniśmy spisywać adeptkę na straty, bo jest w wieku - jak mniemam - zbliżonym do twojego. Może jeszcze da się ją zwrócić na dobre tory, tego nie wiemy. Niemniej jej mistrz jest stracony, a im dłużej ona pozostaje pod jego wpływem, tym trudniej będzie ją nawrócić. Być może jej gniew jest spowodowany wewnętrznymi wątpliwościami? Nie wiemy, póki się tego nie dowiemy, a nie dowiemy się póki jej tu nie sprowadzimy. Jedno jest pewne. Nekromancja to wynaturzenie i należy ją wyplewić. Owszem, my również przywróciliśmy do życia doktor Richardson, ale nie zachwiało to porządkiem świata. Dobrze że mi to mówisz, Adamie. Nie wspomniałeś jednak, co za czynność w wykonaniu adeptki tak cię przeraziła. Co było dalej? Rozeszliście się w swoje strony? Próbowała coś ci zrobić? Jak zakończyła się potyczka? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nawrócić? No św. Paweł też został, ale nie oznacza że każdego da radę. Po za tym, myśl o tym żeby z nią współpraciwać...Brrr.

- Z całym szacunkiem, ale ona jest już mocno zmanipulowana. W ruinach prawiła mi o tym, że nekromanci w porównaniu ze stowarzyszeniem, są moralnie lepsi. I mnie chciała omotać, ale coś nie wyszło - wzruszył ramionami - Między innymi całkowity brak empati, oraz żałowania swojeho czynu, jak było z panią Richardson. Zachowywała się jakby przez przypadek - Ta jasne - zrzuciła coś z półki. Nie twierdzę że nawrócenie jej jest niemożliwe, ale z pewnością będzie czasochłonne a bilans zysków do strat...może być dla nas niekorzystny.

- A co do tego co robiła...W czyśccu było ciągle poczucie tego, że coś wielkiego zaraz wyskoczy. Nie wiem...Pożeracz z królestwa Ozyrysa, Cerber, Fenris albo wąż świata. Coś wielkiego i dzikiego. A kiedy zobaczyłem ją, ogarnął mnie niepokój. Widziałem co umie zrobić z truchłem...i sam łatwo zabiła, więc świadomość tego, że jest w otoczenieu dziwnej mocy...Nie potrafię twogo wyjaśnić. Może to lęk przed nieznanym, ale trudno mi to ubrać w słowa. A co do tego później. Nasza ,,dyskusja" trafiła na takie tory, że adeptka wyglądała jakby chciała się na mnie rzucić i rozerwać na strzępy. Problem był w tym że nie mieliśmy broni oraz że bądź co bądź jest ode mnie mniejsza. Tak czy tak, nie jestem pewien, ale możliwe iż nichcący, zdradziła mi jak stąf wyjść. Wcześnien czytałem trochę, że droga stamtąd tu, może jest krótka, ale zaprawdę niezachęcająca. I tak faktycznie było. Wyglądało to jak połącznie czarnwj dziury z starą mogiłą. Po za tym, spotkałem drugieko kompana, mniej umęczonego niż pierwszy, który też mnie wsparł. Ostatni raz widziałem ją tuż przed skokiem. Coś chciała powiedzieć ale wtedy pojawiła się ta dusza. A! Kiedy wcześniej skończyliśmy się wyklinać, dość niechętnie, w przypływie zdrowego rozsądku, postanowiliśmy że w póki tego miejsca nie opuścimy, to żadne z nas nie tknie drugiego. Bo po co i koniec końców jałowiec straciłby moc i skończylibyśmy jako szaleńcy. Więc bez przygotowania wolę jej nie spotykać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Benu pomasował skórę na czole między brwiami w zadumie. Westchnął głęboko i jakby ze zrezygnowaniem. 

- Nie wiem, nie wiem, Adamie. Sam nie wiem. Można zażartować, że jako bóstwo solarne zawsze widzę światełko tam, gdzie inni widzą ciemność. Czy można winić człowieka za to, że w złej chwili został omotany? Zobaczymy, wszystko zobaczymy. Nie widziałem się z tą dziewczyną. Ale spójrz tylko, w organizacji pracują istoty, które są uznawane za mroczne, a wszak chronią ludzi. Może to jest cel? Rozumiesz, nie likwidować, a rozumieć. Kogo tylko się da - odparł Benu filozoficznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wie pan, nie mam nic do teogo, że wierzy pan w to że da się ją nawrócić. Zwyczajnie ja...mam na tyle złych doświadczeń, że wolę być do większości rzeczy nastawiony lekko sceptyczbie, wtedy mogę się co najwyżej pozytywnie rozczarować. Może komuś uda się jej pomóc, ale raczej nie ja. Obawiam się że nie byłbym w stanie utrzymać nad sobąb kontroli. Co do istot...tak jak z ludźmi. Nie ważne jaką się ma umiejętność, a ważne jak ją wykorzystać. Nobel wynalazł dynamit żeby ułatwić pracę górnikom, a sam był przecież pacyfistą. Cóż, tak jak pan nie wiem jak się skończy ta sprawa z nekromantami, ale żywię nadzieje że wyjdziemy z tego cało - pokiwał głową - Swoją drogą, mogę wiedzieć jak udało się sprowadzić panią doktor? I przy czyjej pomocy - Anubis. Albo Hel.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

- Przy pomocy drogiego Anubisa. Właśnie, Adamie... Mniejsza z przekonaniami o ludzkich zmianach, powiedz mi lepiej, co byś powiedział na wycieczkę? Pomyślałem, że mógłbyś pomóc naszym łowcom, a przynajmniej czegoś się od nich nauczyć. Byłbyś piątym uczestnikiem. I byłaby tam też adeptka w twoim wieku... Mniej-więcej, jeśli pamiętam. To jak? Jak decyzja? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czyli tak jak sądziłem. Kto potrafi wskrzesić rozczłonkowane ciało, da radę i z tym.
Przełknął ślinę.
- Wycieczka? Cóż...nie mam nic przeciwko, aczkolwiek...zastanawia mnie pewna rzecz. Tamci łowcy to doświadczone osoby a ja...niespecjalnie, no gdzie Krym gdzie Rzym? Nie mam przeciwskazań, ale obawiam się że mógłbym być ciężarem. Jedyne co mam do obrony przed nekromantami albo innymi bestiami to łańcuch i nóż. Ewentualnie rewolwer.


Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie było to łatwe. Nigdy nie jest. Ale dbamy o swoich ludzi i jesteśmy w stanie walczyć o nich z samą śmiercią - odparł Benu. - Bez obaw, mój drogi. Będziesz tam dla nauki. Poza tym, szykujemy zasadzkę i tym razem będziemy znacznie bardziej ostrożni niż ostatnim razem, za który pani doktor Richardson zapłaciła życiem - zapewnił. - Więc jak, zgadzasz się? Jeśli tak, to możesz śmiało porozmawiać z tą drugą adeptką. Powinna obecnie siedzieć w bibliotece. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To jest dopiero poświęcenie - pokiwał głową z uznaniem - Dla nauki. W porządku. Postaram się nie wchodzić im w drogę, równocześnie starając się coś podłapać - położył dłonie na kolanach - Niech będzie
Zgadzam się - wstał, zak£adając plecak - W takim razie, może zapoznam się z tą...łowczynią od razu. Mam powiadomić Larsa?

Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...