Skocz do zawartości

[Tawerna] "Carpe Noctem"


Zegarmistrz

Recommended Posts

Schody o kamiennych stopniach prowadziły w ciemność. Cienie zdawały się poruszać w rytm kroków przybyszów. Lecz tylko przez chwilę, bowiem pochodnie na ścianach, rozświetlone nagłym błyskiem, odkryły parę ciężkich metalowych drzwi. Dwie kołatki, po jednej na skrzydło, zdobione były nietoperzami. Nie widząc innego sposobu, trzeba było ich użyć.

*Puk, puk, puk* załomotało niczym serce dzwonu.

Z ponurym skrzypieniem jedne z ramion bramy zostało otworzone przez stojącego za nimi minotaura. Ruchem dłoni wskazał ci wnętrze, z którego dała się słyszeć delikatna muzyka.

 

Korytarz nie był zbyt długi, zakończony granatową kotarą. Kiedy tylko ta została odsłonięta, ukazało się główne pomieszczenie.

Prostokątną piwnice na pół przedzielał dywan, ciągnący się od kotary aż po szynkwas, za którym stał kucoperz przecierający kufle ściereczką. Po lewej stronie sali znajdowały się stoły przyozdobione małymi magicznymi światłami, które dawały światło tylko w obrębie danego stołu, przez co każdy mógł sobie samemu ustalić jak bardzo chciał mieć jasno. Po prawej z kolei, cała masa kotar, skrywająca poduchy dla tych, którzy wolą posłuchać muzyki miast siedzieć przy stołach.

Muzyka dochodziła zza parawanu, rozstawionego we wnęce koło baru. Światło było ustawione tam tak, że tylko cienie zespołu, złożonego z 2 kucy i gryfa, były widoczne.

Z drugiej strony baru zamiast wnęki był korytarz, ciągnący się aż do pomieszczeń prywatnych. Tam można było się przespać za drobną opłatą, lub też zaprosić kogoś na bardziej intymną rozmowę.

Pomieszczenie główne ozdobione było całą masą granatowych wstęg, magicznie odpornych na ogień, wśród nich skrywała się istna armia nietoperzy, zdolna wyrzucić każdego natręta, na polecenie barmana, z obiektu. O ile Minotaur przy drzwiach takowych od razu nie odstraszy.

 

Zatem witaj wędrowcze - w czym możemy ci pomóc?

 

Opis eventu - czyli z czym to się je i o co tu biega.

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

"Come little children, I'll take thee away
into a land of enchantment.
Come little children the time's come to play,
here in my garden of shadows."

 


Nie musiała pukać i nie musiała czekać. Minotaur za drzwiami był starym przyjacielem rodziny. Wiedział kto się zbliżał. Widział jak cienie nagle stały się długie i tańczące. Jak światła lekko przygasły.

- Witaj pani, zapraszam.

- Dziękujemy. Musimy odpocząć chwilę, bowiem teraz, gdy stało się nieszczęście, odpoczynku jest coraz mniej dla wszystkich.

 

Ruszyła powoli, z każdym krokiem rozsypując na dywanie gwiezdny proch, który formował się w konstelacje na ścianach. Zasłona zdawała się sama rozsunąć, przez swoją władczynią. Na szczęście w tawernie jeszcze nikogo nie było, więc mogła spokojnie podejść do baru, nie wywołując zamieszania.

- Gdyby ktoś chciał się z nami widzieć, wskaż uprzejmie gdzie siedzimy.

Ruszyła ku największej z poduch, delikatnie odchylając rogiem zasłony. Rozsiadła się wygodnie, gdy na małym stoliku obok jakby znikąd pojawił się kielich wypełniony sokiem dyniowym.

Zakładała, że kuce z Ponyvile będą chciały znaleźć wiedźmy szybko. Ale sam fakt, że wiązało się to ze spaleniem kogoś, mogło ich zniechęcać. W końcu, kto by się na to dobrowolnie godził? Pozostawało mieć nadzieję, że zrobią to, co powinno być zrobione. Niezależnie od konsekwencji.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czy my się znamy? Dałbym zęby że już gdzieś cię widziałem. Wdech wydech kolego. Nie wiem co cię tu przygoniło, ale w tych komnatach jesteś nietykalny. Tak długo jak nie zrobisz czegoś bardzo nie przemyślanego.

Kucoperz odstawił trzymany przez siebie kufel na półkę, po czym podał przybyłemu butelkę wody goździkowej.

- To na lokal. Odetchnij chwilę. Księżniczka siedzi tam - wskazał ciemną sylwetkę skrytą za jedną z zasłon na prawo od kuca.

Jak na komendę, zasłona odsłoniła siedzącą tam ksieżniczkę.

- Witaj, zapraszamy, czas nagli a sprawa nie robi się ani trochę łatwiejsza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżniczka odpowiedziała skinieniem głowy, jednocześnie wskazując poduchę naprzeciw niej.

- Wiemy. Wiemy także, że spora liczba kucyków ma nocne koszmary. Gorsze, niż kiedykolwiek. Jesteśmy przekonane, że to sprawka wiedźm i ich okrutnej magii.

Luna przerwała na chwilę, bowiem dreszcz który ją przeszedł był widoczny gołym okiem.

- Ale nie poddamy się. Nie możemy, inaczej to będzie koniec. Musimy wejść w te koszmary, być może będą w nich jakieś wskazówki, by wiedzieć, kto stał się wysłannikiem Koszmaru.

Zamknęła oczy i pozwoliła sobie na głęboki wdech. Wiedziała z czym się mierzy, ale prosić o to zwykłego kucyka? Nie, to będzie jej zadanie. Ale wiedziała jak może jej pomóc ten kuc.

- Udaj się do Zecory. Powinna być obecnie na wzgórzu ognia. Powie ci więcej o rytuale. Być może jego składowe doprowadzą nas do wiedźm. A następnej nocy wróć do mnie. Powiem ci czego dowiedziałam się z koszmarów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drzwi zaskrzypiały ponuro tuż przed podmieńcem o imieniu Alrix, który cofnął się lekko zaskoczony na widok zaaferowanego ogiera pod krawatem. Opuścił on tawernę zamaszystym krokiem i nawet nie zwrócił uwagi na nowo przybyłego, jedynie  szeptał coś do siebie ledwo słyszalnym głosem, z którego podmieniec zdawał się zrozumieć jedynie to, że ogier planuję kogoś uratować. Alrix potarł w zamyśleniu podbródek, mrucząc pod nosem.

 

– Czyżby miał coś wspólnego z tym całym zamieszaniem? Warto by było później go spotkać... 

 

Odwrócił wzrok od kłusującego ogiera i stanął przed mrocznym wejściem. Minotaur prychnął gniewnie ze swoich nozdrzy na widok podmieńca i skrzyżował ręce przed sobą. Alrix podszedł nieco ostrożniej, schodząc następnie po kamiennych schodach, tonących niżej w kałuży ciemności. Unikał kontaktu wzrokowego z wykidajłą lecz zerkał swoimi owadzimi oczami, aby sprawdzić, czy nie grozi mu choćby drobna zaczepka. Ta tę myśl wyprostował się jeszcze bardziej i stąpał twardziej po posadce, analizował w swoim umyśle nawet najgorsze scenariusze, które, jak się parę razy okazało, nie były tak nieprawdopodobne. Jego rasa, wciąż owiana złą sławą, rzadko kiedy opuszczała swój rój, a nawet jeśli, to tylko w raźnej grupie. Alrix nie miał tego komfortu. Był osamotniony i wolał już spotkać się twarzą w twarz z zatwardziałymi przeciwnikami podmieńców, a teraz musiał pokazać, że się nie boi, że mogą być z nim problemy, jeżeli ktoś zdecyduję się mu wejść w drogę. W takich miejscach jak tawerna, bójki prowokowało się bardzo łatwo.

 

Alrix zasiadł na stołku przy szynkwasie, ułożył kopyta na blacie i patrzył się sztywno przed siebie. Po chwili przyszedł barman, skrobiący ściereczką drewniany kufel. Podmieniec nie omieszkał spojrzeć mu prosto w oczy i zadać pytanie:

 

– Witam. Za księżniczką Luną się rozglądam.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Barman spojrzał na nowo przybyłego. Podmieniec, jakich pełno było ostatnimi czasy wszędzie. Ale wiedział po co przybył, a to już coś.

- Kiepski moment kolego. Księżniczka jest chwilowo zajęta. Ale możesz podejść i popatrzeć. W końcu, niewielu to widziało.

Wskazał przybyłemu kotarę zza której obecnie emanowało jasne światło. Luna otoczona kokonem utkanym z jej magicznej mocy przeglądała sny i koszmary wszystkich kucy.

- Zazwyczaj schodzi jej to do rana, także proponuję ci wypocząć, ułożyć się na poduchach opodal. Wbrew pozorom, śniadania podajemy nawet niezłe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Doktor dotarł do karczmy, tym razem przywitał się uprzejmie z bramkarzem i udał się w stronę baru, kiedy usiadł się już wygodnie, zobaczył siedzącego na poduszkach podmieńca. 

 

- Może dołączysz się do mnie przyjacielu. - zagajnił do niego, po czym zwrócił się do barmana - Powiadomisz mnie, kiedy Księżniczka Luna zechce mnie przyjąć?

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starzec powoli schodził po kamiennych stopniach uważając aby się nie potknąć. Niebawem zatrzymał się naprzeciw wielkich stalowych drzwi, ostrożnie zapukał kołatką w krztałcie nietoperza. Jedne z ramion bramy otworzyły się skrzypiąc potwornie. Za drzwiami siwogrzywy ogier dostrzegł minotaura. Możliwe, że innego kucyka zaniepokoił by ten widok, ale starzec nie takie żeczy już widywał gdy za młodu służył w królewskiej marynarce wojennej. Skłonił się tylko lekko. Bramkarz zaprosił go gestem do środka. We wnętrzu słychać było delikatną muzykę. Ogier spokojnym krokiem udał się w kierunku lady. Zwrócił się w kierunku doktora po czym odpowiedział.

- Cóż za zbieg okoliczności znów się spotykamy doktorze. - Odparł z uśmiechem. - Ja równierz poszukuję księżniczki Luny.

 

 

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alrix zgodził się poczekać. Przesiedział tak parę godzin, zapadnięty w wygodne poduchy, spędzając czas na czytaniu wieści z różnych stron kraju. Sen go nie zmógł przez całą noc. Postanowił pozostać czujny do samego końca, gdyż nie ufał temu miejscu. Przynajmniej mógł poszerzy horyzont i dowiedzieć się czegoś nowego. Ponadto, tak jak się spodziewał, przeróżne gazety opisywały zamieszane, w którym brał udział. 

 

Nad ranem dostrzegł wcześniej spotkanego kuca pod krawatem, który podszedł do niego, przyglądają mu się z zaciekawieniem. Alrix postał niespiesznie ze swojego siedziska i wymienił pytające spojrzenie z przybyłym ogierem.

7 minut temu, Lonley Shadow napisał:

- Może dołączysz się do mnie przyjacielu. - zagajnił do niego.

– A więc też przybyłeś do księżniczki Luny? Dobra... niech będzie. Udamy się razem. – podmieniec zmrużył oczy. Nie był do końca pewien intencji tego ogiera, jednak postanowił się przyłączyć i ewentualnie zmierzyć swoje poglądy z ogierem na całą sprawę. Być może uda mu się dowiedzieć czegoś ciekawego. Podmieniec podszedł bliżej i wyciągnął kopyto do nowo poznanego .

– Jestem Alrix, choć niektórzy mówią na mnie „parszywy podmieniec” – porychnął pod nosem z przekąsem.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starzec spokojnie popatrzył w stronę dziwnego nieznajomego. Swego czasu gdy służył w marynarce kilka razy miał okazję skrzyżować szable z kilkoma osobnikami z jego gatunku. Nie miał żalu do podmieńców wiedział, że wykonywali oni tylko rozkazy swej królowej zresztą tak jak kiedyś on. Postanowił się przywitać. - Witaj podmieńcze wszyscy jesteśmy tu z tego samego powodu. Razem możemy poczekać na księżniczke Lunę. Czas płynie szybciej w dobrym toważystwie.

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Miło mi Alrix. - powiedział z lekkim uśmiechem - Jesten Doktor Hooves, ale możesz mówić mi Doktor. A to - wskazał na staruszka idącego w ich stronę - Jest Dziadek, jak zacząłem go nazywać. 

 

31 minut temu, MagiMemNon napisał:

- Cóż za zbieg okoliczności znów się spotykamy doktorze. - Odparł z uśmiechem. - Ja równierz poszukuję księżniczki Luny.

 

- Mi również miło, Cię znów widzieć. - poczym wskazał podmieńca - A to jest Alrix. Gdyby nie fakt, że spotykamy się w takich okolicznościach, z chęcią Alrix porozmawiał bym z tobą na temat podmieńców, od zawsze mnie fascynowaliście na przykład jak możecie się przeistaczać w inne kucyki lub przedmioty... - ogier chciał zacząć, znów zadawać mase pytać, lecz w pore ugryzł się w język, nie czas na to Doktorze, musisz działać - A zatem Dziadku czego się dowiedziałeś? - po czym jednocześnie zwrócił się do podmieńca - A ty Alrix czego chcesz się dowiedzieć od Księżniczki Luny?

Edytowano przez Lonley Shadow
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starzec posmutniał. - Niestety zamiast odpowiedzi otrzymałem tylko więcej pytań. Nie wiem co mam dalej czynić. - odparł ze smutkiem. - Mam nadzieję doktorze, że ty dowiedziałeś się czegoś ważnego. - Starzec się nieco rozpromienił. - Mam również nadcieję że nasza znajoma pegazica dowiedziała się czegoś ważnego. No skoro już tu czekamy co byście powiedzieli na kufel cydru. Przyznam szczerze, że z podmieńcem jeszcze nie piłem. -  Powiedział i wybuchł śmiechem.

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zgadzam się, a ty Alrix? - zapytał podmieńca, poczym posmutniał - Niestety nic nowego jeszcze nie wiem, czekam na Księżniczke - poczym uśmiech zagościł na jego twarzy - Dziadku ty pewnie masz kontakty w Canterlot? Może dałbyś radę porozmawiać z Celestią? Słyszałem, że jest w pobliskiej tawernie. Dasz radę, zdążyć przed pierwszym stosem?

Edytowano przez Lonley Shadow
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację doktorze po spodkaniu z Luną sprubuję skontaktować się z księżniczką Celestią jako emerytowany komandor 5 floty Baltimare nie będe miał raczej problemów z dotarciem do niej. Poznaliśmy się kiedyś na Gali Grand Galopu gdy byłem jeszcze młody. - Zaśmiał się starzec. - Ach piękne czasy. 

 

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– Widzę, że zebrała się tu grupka ciekawych osobistości. Witam Was obydwu. – rozejrzał się po obu twarzach, po doktorze i starszym ogierze. – Spokojnie Doktorze, jeżeli interesują Cię fakty na temat podmieńców, to mogę co nieco zdradzić... no chyba że jesteście doktorze na przeszpiegach – podmieniec uśmiechnął się sarkastycznie, po czym zwrócił się do starca. – Witam... Dziadku – mruknął nieco niezręcznie. Nazywanie go tego ogiera "dziadkiem", trochę go odstręczało. – To ciekawe co mówisz. Wielka Gala Galopu? Chyba raz w życiu słyszałem tę nazwę, ale co to takiego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Lonley Shadow napisał:

- Skoro były piękne, to może nam coś opowiesz, drogi przyjacielu? - zaproponował ogier, prosząc gestem barmana - Barman trzy kufle cydru. - poczym położył na ladzie odliczoną liczbę monet - Z chęcią też posłucham Alrix, może ty już coś masz? A jak nie to jakaś historię?

– Niestety, ale dopiero co przybyłem i raczej nie mam nic ciekawego do opowiedzenia, a jak już... to wolałbym to zachować na potem. – odparł Alrix do Doktora. – A jeżeli chodzi o to całe zamieszanie, to wolałbym, aby zostali straceni tylko Ci, którzy na to zasługują. Palenie niewinnych kucyków to nie jest to, co chciałbym robić o poranku... – mruknął, stając obok lady, za która barman przygotowywał zamówione kufle cydru. – Zapłaciłeś za mój cyrd? Szlachetnie z Twojej strony. Dzięki. Kiedyś Ci odpłacę. Jestem zaskoczony, że trafiłem na kucyka, który nie chcę od razu dać mi w mordę, bo jestem podmieńcem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Widzisz Alrix, nie każdy kucyk jest taki, na przykład moja przyjaciółka... - mówiąc to Doktor nagle posmutniał, narazie nie myślmy, o tym Doktorze - ... potrafi pomagać innym bezinteresownie i nic nie chce za to. Tego mnie nauczyła Alrix, dlatego nie jesteś mi nic winien, powiedzmy, że są to swoiste przeprosiny za inne kucyki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– Ach... rozumiem. W każdy razie dzięki za picie. – mówiąc to, zauważył cień smutku, który przebiegł po twarzy doktora, gdy ten wspomniał o swojej przyjaciółce. Podmieniec zasiadł na krześle, czekając na cydr i ruchem kopyta zaprosił pozostałych kompanów. – A Wy, dlaczego postanowiliście się włączyć do rozwiązania tej całej sprawy z czarownicami?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ach skoro mamy trochę czasu mogę wam conieco opowiedzieć. - Odpowiedział starzec. - Gala Grand Galopu to doroczny bal wyprawiany przez rodzinę królewską. Kiedyś po otrzymaniu stopnia oficerskiego w marynarce wojennej, otrzymałem zaproszenie na galę. Gdy dotarłem na miejscę byłem bardzo szczęśliwy, lecz - ogier posmutniał szybko okazało się żę szlachta na początku traktowała mnie jak kogoś gorszego, ponieważ nie wywodziłem się z rodziny szlacheckiej. Swojego stopnia dosłużyłem się ciężką pracą a nie szlacheckim rodowodem. Wtedy ją ujżałem księżniczka Celestia powoli schodziła ze schodów, witając gości. Trzeba przyznać, że mimo tylu lat wciąż wygląda pięknie. - Starzec zaśmiał się po czym kontynuował. - Spotkałem tam mojego przełożonego Admirała Oakthorna, który zapoznał mnię z księżniczką. Choć mogłoby się wydawać, że będzie się zachowywać jak większość szlachty to jednak pozytywnie się zaskoczyłem. Rozmawialiśmy przez dłuższą chwilę, śmialiśmy się i żartowaliśmy. Zdobywając się na odwagę poprosiłem księżniczkę do tańca. To były najpiękniejsze chwilę mojego życia. Księżniczka jest naprawdę wspaniałą klaczą. Ach... piękne czasy. No to wypijmy za zdrowie naszej wspaniałej władczyni. 

 

 

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– Zdrowie! – Alrix wzniósł kufel, wziął głęboki łyk i otarł usta kopytem, stawiając z głośnym stuknięciem kufel na blacie. – Choć w prawdzie nie jest to moja władczyni, to z tego co mówisz, zdaję się dawać dobry przykład innym, nie to co te dupki w dworu. Jak ja nie lubię takich ciulów Nie wiem, czy Gala Galopu by mi się spodobała... – podmieniec zmrużył swoje żółte ślepia. – I pewnie wzbudziłbym jeszcze większa pogardę, gdybym tylko pokazał się tam, w całej swojej fioletowej osobistości. – Alrix odwrócił się bardziej w stronę starca i uśmiechnął się szelmowsko. – Hmm... więc tańczyłeś z Księżniczką, tak? Pewnie musi być bardzo ładną klaczą... 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tak mimo tylu lat nadal potrafi zachwycić wyglądem, czego nie można powiedzieć o mnie. - Starzec zaśmiał się głośno. - To przyjemność pić w tak doborowym towarzystwie.

 

- A odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie Alrix pragnę chronić moją córkę. Moja żona zmarła kilka lat temu. Mój syn został zamordowany podczas misji przez Zebrikańskich korsarzy. Nie mam nikogo po za moją córką zrobiłbym wszystko byleby wiedzieć że jest bezpieczna.

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...