Dead Radio Man Napisano Marzec 18, 2013 Share Napisano Marzec 18, 2013 Podniosłem się po upadku. To cud że nic sobie nie złamałem. Dalej przedzierałem się przez dżunglę śmiejąc się. Usłyszałem jeszcze śmiech Sophie. Nagle wyłoniłem się na polane. Na środku była duża kolumna a na jej szczycie wirowała kula energii o poświcie zielonej. - Zatrzymaj się bo zginiesz wciągnięty przez to coś. - Powiedział głos. Link do komentarza
Dżuma Napisano Marzec 18, 2013 Share Napisano Marzec 18, 2013 Przetaczałam się dosłownie przez dżunglę. Cały czas się śmiałam. Wyszłam na polanę. Po przeciwnej jej stronie stał Red, również rozbawiony. - Witam oficera - krzyknęłam pełnym śmiechu głosem - Ciekawe co to może być prawda? Zaczęłam powoli okrążać i zbliżać się do obelisku. Link do komentarza
Dead Radio Man Napisano Marzec 18, 2013 Share Napisano Marzec 18, 2013 - Nie wiem czy podchodzić do tego - Powiedziałem śmiejąc się - Coś mi mówi że to zły pomysł. Ale nie mogę przestać iść w stronę tego czegoś. - To jest wir umysłu - Powiedział demon ukryty w 1 części przeklętej zbroi - Lepiej tego nie dotykajcie - Powiedział demon tak aby dotarło do Sophie. Link do komentarza
Dżuma Napisano Marzec 18, 2013 Share Napisano Marzec 18, 2013 - Ciekawe prawda? - powiedziałam całkowicie ignorując demona Red'a - W sumie co takie coś może na zrobić? Nienawidziłam znów czuć się jak pod władzą Algarda. Znów coś mną kierowało. Był to inny rodzaj magii. Coś w stylu uroku, który ci nakazywał, a ty omamiony uginałeś się pod tym. Znów czułam się zamknięta, ale teraz aby znów żyć muszę się wydostać ze szklanej bańki, nie ją podtrzymywać. Uderzałam wściekle o to coś co mnie trzymało. Nie mogłam znów nic poradzić na moje poczynania. Wpadłam na pomysł. Strategia którą kiedyś używałam. Zwana prze zemnie odwróconą. Zamiast ataku broniłam się, a do obrony ataku. Więc dzięki temu zamiast atakować to coś, usiadłam i zaczęłam się skupiać. Musiałam jakoś obronić swój umysł. Link do komentarza
WielkiIWspaniałySoriSensei Napisano Marzec 18, 2013 Share Napisano Marzec 18, 2013 Soli powoli, acz konsekwentnie kontynuował realizację swojego błyskotliwego planu. Pot spływał mu wąskimi strużkami po twarzy, lecz zdawał się nie zwracać na to najmniejszej uwagi. Miał przed sobą konkretny cel, i cel ten chciał zrealizować, zwyczajne zmęczenie nie mogło go ot tak zniechęcić. Całe szczęście, nikt nawet nie próbował mu przeszkodzić, dzięki czemu kupka trocin wokół niego mogła spokojnie rosnąć. Jednak mimo niewątpliwie sprzyjających okoliczności było coś, co odrobinę go niepokoiło. Był to stan srebrnej łyżeczki, której używał do kopania, a raczej skrobania. Widać było, że biedna dużo dłużej nie pociągnie. Mimo to uparcie skrobał dalej. "Pal licho łyżeczkę, jeśli się złamie to będę kopał chociażby i rękami!" - wymamrotał do siebie. Jednak skrobanie paznokciami okazało się zbędne. Udało mu się przekopać przez drewniany kadłub. Gdy pierwsze promienie słońca uderzyły go w twarz wiedział, że osiągnął sukces. Zwiększył tempo, a po kilku chwilach otwór w statku był na tyle duży, że mógł spokojnie przez niego wyjść. "Pierwsza zasada Uciekaido - jeśli nie wiesz, jak się wydostać z potrzasku, zrób podkop. Możesz wprawdzie nie zdążyć, ale lepsza śmierć podczas próbowania niż obijania." Do tej pory zawsze śmiał się z tej zasady. Aż do teraz. Aż do tej chwili. Soli schował łyżeczkę do kieszeni, a następnie zszedł na ląd. Wziął głęboki wdech. Jego płuca wypełniło świeże, czyste powietrze. Ale coś go zaniepokoiło. W powietrzu unosił się zapach porażki. Znał ten zapach aż za dobrze. Postanowił się ogarnąć i ruszył wgłąb wyspy. Link do komentarza
Dead Radio Man Napisano Marzec 19, 2013 Share Napisano Marzec 19, 2013 - Dobrze myślisz Sophie - Powiedział demon - Tutaj żeby się wydostać z pod uroku musisz mieć silną wolną wole. Bez niej zginiesz. Dalej Oficerku wiem że potrafisz. Wolna wola, tylko tego potrzepuje. Chce się wydostać - pomyślałem. Poczułem lekką skazę na klątwie która mogła ustąpić pod naciskiem. Sam panuje nad swoim ciałem. Uwolnij mnie - pomyślałem i nagle klątwa przestała działać. Upadłem na ziemie od bólu. - Sam chyba nie dojdę na statek krzyknąłem do Sophie - Nadal leżąc na ziemi. - Dobra robota człowieku. Link do komentarza
Spinwide Napisano Marzec 19, 2013 Autor Share Napisano Marzec 19, 2013 Golem najwyraźniej nie odczuwał skutków ostrzału z armat okrętowych. Mimo, że kolejne kawałki skał odpadały z jego ciała, on dalej starał się rozgnieść Spina swymi ogromnymi pięściami. Gdyby nie szybkość kapitana, potworowi dawno by się to udało. Kiedy głaz znów wbił się w ziemię, Spin ponownie nań wskoczył i przeszedł tę samą drogę co poprzednio, tym razem celując w szczelinę między głową golema a jego torsem. Najwyraźniej to te śmieszne, fioletowe światełka są jego słabością. Gdyby je przerwać, golem się rozpadnie. Spin złapał się jednej z wyrw w kamieniach,wymierzył i po chwili wystrzelił. Głowa olbrzyma wystrzeliła w górę na wskutek wybuchu a kamienne kończyny spadły z hukiem na ziemię, by tym razem już się nie połączyć. Kapitan uderzył o ziemię i o włos unikając zmiażdżenia przez spadające głazy, zdał sobie nagle sprawę, jak bardzo bolą go plecy... Link do komentarza
Dżuma Napisano Marzec 19, 2013 Share Napisano Marzec 19, 2013 Zaczęłam się skupiać. Powoli czułam jak ciężar uroku ze mnie schodzi. Powoli otworzyłam oczy. Zobaczyłam przed sobą obelisk. Odzyskałam panowanie nad sobą. Chwiejnie wstałam. Oprócz bolącej głowy nic mi nie było. Trudno było ocenić czy to od tego że byłam pod działanie uroku, czy po prostu ze zmęczenie. Ominęłam szerokim łukiem obelisk i podeszłam do Red,a. Leżał poturbowany na ziemi. Westchnęłam jedynie i pomogłam mu wstać. Wspierał się na moim ramieniu. - Lepiej chodźmy. Jesteś strasznie poturbowany. - popatrzyłam na dziwny obelisk - Z tym trzeba coś zrobić, ale musimy opatrzyć rannych. - zamyśliłam chwilę - I lepiej powiedz swojemu demonowi że lepiej żeby do mnie nie mówił. Nie jest to przyjemne gdy jego głos przeszywa każdą komórkę ciała. Przynajmniej ja mam takie wrażenie. Zaczęliśmy powoli iść w stronę plaży. Link do komentarza
Ihnes Napisano Marzec 19, 2013 Share Napisano Marzec 19, 2013 (Dobra, sporo mnie ominęło. Powiedzmy, że walczyłem gdzieś w tle.) Ihnes starał się kontrolować sytuację, żeby w miarę możliwości móc pomóc towarzyszom. Niestety golemy były zbyt uparte i sternik skupił się wyłącznie na walce. Ihnes gdy tylko miał okazję, posługiwał się swoim mieczem i wbijał go w drobne szczeliny w ciałach golemów. Nie za każdym razem niestety się to udawało. W walce starał się trochę nadrabiać unikami jednak żadnym sposobem nie mógł poradzić sobie ze wszystkimi przeciwnikami. "Coś jest nie tak... Nie wszystkie mają te same słabe punkty." Link do komentarza
Ihnes Napisano Marzec 20, 2013 Share Napisano Marzec 20, 2013 Po uporaniu się z golemami Ihnes wziął głęboki oddech. Poczuł pieczenie na lewej ręce. Od łokcia aż do dłoni widoczna była krwawiąca rana. Sternik zaklął cicho i próbował ją opatrzyć tym co miał przy sobie. Znalazł jedynie niewielką chustę która mogła co najwyżej osłonić ranę przed piaskiem, kurzem i innym tego typu brudem. Sama z kolei do najczystszych nie należała. Po chwili Ihnes usłyszał strzał. Nic dziwnego, ale po nim nastąpiło wołanie o pomoc. Wypatrzył stertę kamieni, z której wystawała ręka. Nie wiele myśląc ruszył na pomoc towarzyszowi. Zaczął ostrożnie usuwać kamienie. Ręka trochę utrudniała niesienie pomocy. - Jestem tu! Zaraz cię wyciągnę! Słyszysz mnie? Link do komentarza
Spinwide Napisano Marzec 20, 2013 Autor Share Napisano Marzec 20, 2013 Pole bitwy zaczęło bardziej przypominać rumowisko niż plażę. Wszędzie walały się już setki, jeśli nie tysiące, kamieni. Pomimo narastającego bólu w plecach Spin musiał odpierać ataki kolejnych golemów, mimo że ich szeregi znacząco się przerzedziły. Gdy przerwał strumień łączący części ciała pierwszego z potworów, ciało kapitana przeszedł kłujący ból. Przełożył miecz do drugiej ręki ( dziękował niebiosom za magnes. Mógł przynajmniej utrzymać miecz w swojej protezie) po czym pozbył się kolejnego przeciwnika, tym razem nie odczuwając tego rozpraszającego bólu. Załoga przebijała się stopniowo wgłąb wyspy. Po wyczerpującej walce szeregi strażników załamały się i pozostały jedynie ostatnie niedobitki, które nie znając strachu, dzielnie stawały naprzeciw sromotnej porażce, walcząc do samego końca. Wreszcie, gdy ostatni z nich padł, załoga podniosła tryumfalne okrzyki. Mimo wszystko jednak to zwycięstwo okupione było ogromną ceną. Licząc katastrofę na morzu i walkę z golemami, niemal połowa piratów straciła życie. Spin zaczął się zastanawiać czy uda im się wogóle opuścić tę przeklętą wyspę. Znalazł w tłumie randomowych piratów większość swoich załogantów. Zobaczył jak Ihnes wyciąga Darka ze sterty kamieni. Trochę dalej ujrzał znikającego w gąszczu Soliego i uśmiechną się nieznacznie. Cieszył się, że jednak przeżyli. Pomimo długiego szukania, nie mógł znaleźć Nightmare, Zefira, Sophie ani Reda. Najbardziej obawiał się o tego ostatniego. Czuł, że rękawica ma coś wspólnego z ożywieniem golemów i wyrzuceniem statku na otwarte morze. Kapitan pozostawił zbierającą umarłych załogę i poszedł szukać tej czwórki mając szczerą nadzieję, że nie zrobili do tej pory nic zbyt głupiego... @Down. Fakt ^^ Wybacz. Link do komentarza
Nightmare Napisano Marzec 20, 2013 Share Napisano Marzec 20, 2013 (o smoczce zapomniałeś? ;_; ) Koszmarka (to odtąd imię smoka) doczołgała się na plażę. Jej ogon był prawie rozerwany, jej łuski zamiast granatowych lśniły na czerwono. Czuła ból w całym ciele. Obraz przed nią się zamazywał. Wyszeptała kilka ocenzurowanych słów pod adresem trzech potworów i resztkami sił wyczołgała się na plażę. Odgłosy ostatnich bitew docierały do niej jak przez sen. Padła na piasek i przestała walczyć z kolorowymi plamkami migającymi jej przed oczami. Link do komentarza
Dżuma Napisano Marzec 20, 2013 Share Napisano Marzec 20, 2013 Powoli doszłam z Red'em na skraj dżungli. Byliśmy dość oddaleni od wcześniejszego pola walki. W połowie drogi przyspieszyłam, słysząc okrzyki tryumfu . Z daleka było widać załogę. Niestety było jej o połowę mniej. Przypomniałam sobie że Nightmare, dalej leżała pod drzewem. Po wielkim trudzie, szczególnie dla Red'a , doszliśmy do statku. Mogłam się założyć że ma na pewno połamane kilka żeber. Odstawiłam go koło statku, a sama poszłam szukać smoczycy. Po drodze zapytałam pierwszego lepszego majtka o miejsce pobytu kapitana. Powiedział że poszedł nas szukać. Jedynie co zrobiłam to przetarłam twarz ręką i poszłam dalej. Na środku plaży leżała smoczyca w opłakanym stanie. Podniosłam ją delikatnie. Ciężko oddychała a puls ledwo można było wyczuć. Było nie dobrze. Poprosiłam o pomoc jednego z majtków. Pomógł mi wnieśc na statek Koszmarkę ( muszę się od nowa przyzwyczajać ;_; ). Zaniosłam ją do kajuty lekarskiej. Później jedynie umyłam dokładnie ręce i twarz. Ogólnie przydałoby się zmienić ubrania, bo były w piachu i krwi chimery. Ale no cóż, musiała być jak jest. Później jeszcze krzyknęłam do majtków, aby nie zbliżali się do tajemniczego obelisku. Po czym zaczęłam opatrywać Koszmarkę. Link do komentarza
Spinwide Napisano Marzec 21, 2013 Autor Share Napisano Marzec 21, 2013 Idąc już parę minut, Spin zauważył coraz mniejsze ilości porozwalanych wokół kamieni i śladów walk. Wreszcie napotkał zwłoki kilku dziwnych kreatur...Teraz miał pewność, że idzie w dobrą stronę. Po kolejnych minutach marszu, zapanowało nad nim dziwne uczucie...Nagle zapragnął się bezsensownie śmiać... Coś w pobliżu wpływało na jego umysł, jednak przez ten długi czas gdy był pod jarzmem Algarda, wypracował sobie coś na wzór odporności. Mimo to jednak, na jego twarzy pojawił się nienaturalny uśmiech. Z każdym krokiem przed siebie, nieuzasadniona wesołość stawała się coraz potężniejsza. Wreszcie ujrzał ogromny obelisk umieszczony pośrodku polany. (Tak to chyba było nie? xD) Radość była tak silna, że nie potrafił się więcej powstrzymać i zaczął cicho chichotać. Teraz miał pewność. To kamień tak na niego wpływa. Obelisk mógł być niebezpieczny dla załogi, a jako, że zapewne spędzą tu jeszcze trochę czasu, nie mógł pozwolić bo jego ludzie zaczęli z jakiegoś powodu znikać. Pomimo, że czuł się niczym pod kontrolą Algarda, wiedział, że musi zniszczyć kamień. Ale w jaki sposób...? Wolał na razie nie podchodzić zbyt blisko więc uważnie oglądał obelisk z daleka, lecz bardzo przeszkadzały mu w tym napływające do oczu łzy. Łzy spowodowane śmiechem. Nagle, w dolnej części obelisku, gdzieś na wysokości mostka dorosłego człowieka, zalśnił błyszczący, złowrogi symbol. Gwiazda, którą znał aż za dobrze. Gwiazda Algarda. Znak zniknął po paru sekundach, a w miejscu gdzie był, kamień otworzył się ukazując wiązkę energii podobną do tych łączących golemy. Teraz już wiedział co zrobić, ale dlaczego Algard mu pomagał? To nie oznaczało nic dobrego. Tak czy inaczej sięgnął po sakwę z kulami do mini-armaty i zauważył, że najwyraźniej zużył cały zapas. Przeklął w duchu swoją głupotę i sięgnął po miecz. Trzeba to będzie zrobić w trudniejszy sposób. Gdy tylko ostrze opuściło pochwę, kapitan poczuł żądzę krwi broni. Rothrill się przebudził. Link do komentarza
Ihnes Napisano Marzec 21, 2013 Share Napisano Marzec 21, 2013 Popatrzyłem na rękę owiniętą chustą, która zdążyła przesiąknąć krwią. Zakląłem cicho, a potem odpowiedziałem Dark'owi: - Dobre pytanie. Musiałem sobie ją rozciąć podczas walki. Zabawne... Nawet nie zauważyłem kiedy to się stało. A z tobą wszystko w porządku? Jesteś cały? Link do komentarza
Dżuma Napisano Marzec 21, 2013 Share Napisano Marzec 21, 2013 Skończyłam naprawianie mocno uszkodzonego ogona Koszmarki. Na szczęście, nic oprócz wielkiego rozcięcia zębami Cerbera, nie dolegało kończynie. Zszyłam i obłożyłam ogon okładami z antybiotyku. Później jedynie usztywniłam skrzydło i podałam środek pobudzający i przeciwbólowy. Odłożyłam na jedną z prycz i po raz kolejny musiałam wziąć torbę z lekami. Nie będę przecież ciągać piratów na statek, wiedząc i tak, że pozostaniemy dłużej na wyspie. Później jedynie przeniosłam na zewnątrz, do hamaku, smoczycę. Powoli równomierny puls i oddech powracała, to znak że się wybudza, z lekkiego wstrząsu. Ostrożnie zeszłam ze statku. Pierwsze co to dałam 5 leków dla Red,a , który cierpiał z bólu. Miały ogłupić mu czucie bólu. Sama dobrze wiedziałam, że są dobre. Od zdarzenia przestrzeleniem kolana, codziennie musiałam brać ich dawkę aby normalnie funkcjonować. Później podeszłam do Ihnesa, który rozmawiał z ... prawdopodobnie nowym członkiem załogi. - Cześć Ihnes, widzę że potrzebujesz małej pomocy - uśmiechnęłam się oglądając rękę Ihnesa - A my się chyba nie znamy - powiedziałam do nowego odwijając chustę - Jestem Sophie, nie oficjalny medyk. - oglądałam ranę w celu dania diagnozy - Może teraz zaboleć - nie zastanawiając się oblałam ranę spirytusem. Po kilku chwilach rana była odkażona i owinięta bandażem. - Koniec. Po patrzyłam się na Ihnesa i nowego. Jeszcze coś dolega? Złamania, rany, ból itp? Link do komentarza
Spinwide Napisano Marzec 21, 2013 Autor Share Napisano Marzec 21, 2013 Każdy krok bliżej kamienia nie sprawiał już radości. Każdy krok był igłą ostrego bólu coraz głębiej wbijającą się w zmysły kapitana. Obelisk się bronił. Spin coraz wolniej stawiał kroki, każdy następny był trudniejszy. Czuł jak powoli traci przytomność, ale musiał zniszczyć ten przeklęty głaz. Stał teraz może półtora metra od gładkiego, czarnego kamienia. Ból uniemożliwiał skoncentrowanie się na czymkolwiek, więc ledwo udawało mu się utrzymać miecz w rękach. Wreszcie zmusił się do wbicia miecza w otwór. Ostrze przerwało fioletowy strumień światła, która powoli zaczęło przechodzić po mieczu (tak się wydawało Spinowi. W rzeczywistości trwało to ułamek sekundy). Gdy tylko dotknęło rękojeści, od razu przeskoczyło na ramię kapitana i stopniowo przebiegało po każdym nerwie w jego ciele, powodując niewyobrażalny ból. Sam obelisk zaczął pękać, a powstałe szczeliny wypełniało to samo fioletowe światło. Ale Spina już to nie obchodziło. Ból był tak potężny, że uniemożliwiał skoncentrowanie wzroku. Obelisk potężnie błysnął i nagle znikł z powierzchni ziemi, pozostawiając po sobie ogromną dziurę w ziemi. Jednak przez jeszcze długie minuty, może godziny, nie był tego pewien, przez ciało Spina przechodziły coraz boleśniejsze impulsy. Zupełnie jakby dziwna energia przechodziła przez jedną część jego ciała do drugiej a potem wracało. Ból uniemożliwiał stracenie przytomności i Spin był już na skraju szaleństwa z jego powodu, aż nagle wszystko zniknęło. Padł na ziemię, tracąc czucie w całym ciele, lecz zachowując przytomność. Spojrzał na dymiącego Rothrilla, który spadł przed nim na trawę. Nie mógł ruszyć nawet palcem. Link do komentarza
Ihnes Napisano Marzec 21, 2013 Share Napisano Marzec 21, 2013 Gdy spirytus rozlał się po mojej ranie poczułem okropne pieczenie. Syknąłem z bólu po czym powiedziałem. - Boli, ale... lubię to uczucie - uśmiechnąłem się się do Sophie. - Bywało gorzej. Link do komentarza
Nightmare Napisano Marzec 22, 2013 Share Napisano Marzec 22, 2013 Koszmarka otworzyła oczy. Zobaczyła swój ogon i skrzydło w bandażach. Zauważyła również, że leży na hamaku. Wstała i zeszła po słupie, do którego był doczepiony hamak. Bólu wielkiego nie czuła, ale jedna myśl wwiercała jej się w umysł. "Muszę. Coś. Zjeść." Zatem zgramoliła się na podłogę statku. Było to trochę trudniejsze z powodu unieruchomionego ogona, ale dała radę. Przeciągnęła się i zeszła na plażę. Jednak pierwsze, co zrobiła to dobiegła do Sophie i przytuliła jej nogę, bo wyżej nie sięgała. Co, jak co, ale nozdrzy uszkodzonych nie miała, więc wyczuła zapach Sophie na bandażach. Przytulała ją jeszcze chwilę, po czym poszła nad wodę. Gdy trochę się pogapiła w morze, podeszła do krzaków. Kiedy znalazła jagody, zaczęła je zajadać. Link do komentarza
Dead Radio Man Napisano Marzec 22, 2013 Share Napisano Marzec 22, 2013 Sorry za nieobecność ^^. ~~~~~~~ Leżałem na ziemi jak jakaś marionetka nie zdolna do kierowania własnym ciałem. Usłyszałem jak majtek powiedział Sophie że kapitan jest gdzieś w głębi wyspy. - Chcesz żebym ci pomógł - Spytał zażenowany demon - Mogę ci wzmocnić mięśnie na tyle żebyś mógł chodzić. - Nie opętasz mnie - Zapytałem z niepewnością. - Pomogę ci, więc tak nie opętam cie. - No to do roboty - Powiedziałem i poczułem jak znowu mogę ruszać połamanymi kończynami. - Gdy uwolnię cię będzie jeszcze mocniej bolało niż byś tu leżał. Ale jak chcesz to proszę bardzo. A i mam prośbę. Zniszcz ten monolit. To zabiło dużą liczbę podróżnych. - Postaram się. Jak się nazywasz? - Zapytałem demona. - Ramiel. - Dobra to idziemy szukać kapitana. ~~~~~~~~~~~~~~~~~ Sorki zapomniałem my bad. Link do komentarza
Dżuma Napisano Marzec 22, 2013 Share Napisano Marzec 22, 2013 Gdy rozmawiałam z Ihnesem, poczułam jak coś chwyta mnie za nogę. Zauważyłam obandażowaną smoczycę. Na szczęście się wybudziła, a zmysły miała na miejscu. Później przechodziłam od jednego do drugiego rannego. Odetchnęłam z ulgą, że było bardzo mało złamań, a więcej potłuczeń. Miałam się zając Red,em ale idąc przez dżunglę, tam gdzie wcześniej się znajdował go nie było. W pewnym momencie upuściłam bandaż. Od razu go wzięłam. Podnosząc wzrok, ledwo mogłam złapać oddech. Przede mną stał Algard. Jak zwykle się uśmiechał. Jedynie co zrobił to się rozpłynął i pojawił się kilka metrów dalej. Zostawiając i tak resztkę medykamentów, poszłam w głąb dżungli. Trafiłam na dawną polanę. Gdy zrobiłam kilka kroków, wiedziałam czemu akurat Algard mnie tu przyprowadził. Podbiegłam do kapitana. Leżał był przytomny, ale nie mógł się ruszyć. Można to było zauważyć po napiętych mięśniach. Obok niego leżał jego miecz, ten cholerny miecz. Kopnęłam go jedynie dalej. Wiedziałam że bez niczyjej pomocy nie mogłam nic zrobić. Jedynie spojrzałam w oczy kapitan i pobiegłam na plażę. Pierwszych lepszych majtków zawołałam rozpaczliwym głosem, aby mi pomogli. Biegliśmy ile sił aby jak najszybciej pomóc Spinowi. Link do komentarza
Dead Radio Man Napisano Marzec 22, 2013 Share Napisano Marzec 22, 2013 Oficer wyszedł z innej strony. Zobaczył kapitana i Sophie, podbiegłem jak najszybciej potrafiłem i uklękłam obok Sophie. - Co z nim ? - Zapytałem. - Jak coś to mogę go wziąć na plecy. - Podsunąłem. Link do komentarza
Spinwide Napisano Marzec 22, 2013 Autor Share Napisano Marzec 22, 2013 Spin był szczerze zaskoczony gdy zobaczył Sophie.I Reda. Próbował coś powiedzieć, ale nie miał dość sił by otworzyć usta. Jak cholernie głupio się teraz czuł. Żeby jego załoganci oglądali go w takim stanie... Przez pierwsze parę chwil słuchał nad czym się naradzają, lecz rozumiejąc, że nic mu to nie da, po chwili przestał i zaczął znów rozmyślać o niespodziewanej pomocy Algarda. Spin nie był tak głupi by sądzić, że demon się nawraca. Jeśli im pomagał, to znaczy, że ma w tym własny, zły interes. Znów spróbował ruszyć ręką, lecz udało mu się tylko lekko drgnąć palcami. Tak czy inaczej to dobry znak. Dobrze, że nie zostanie kaleką. Link do komentarza
Nightmare Napisano Marzec 22, 2013 Share Napisano Marzec 22, 2013 Koszmarka rozejrzała się. Szybko zobaczyła Sophie i jakiegoś wrzeszczącego załoganta. - Gdybym miała uszy, to by mi odpadły! - krzyknęła i zerwała liść. Biegnąc rzuciła go drącemu się wniebogłosy majtkowi (miał lecznicze właściwości), a następnie pognała za Sophie. Jednak jej krótkie nogi uniemożliwiały jej szybki bieg. Po chwili Sophie wybiegła wrzeszcząc o pomoc. Koszmarka pobiegła do do miejsca, z którego wybiegła Sophie i zobaczyła kapitana. Czuła w powietrzu coś dziwnego. Nie myśląc za wiele, złapała kapitana za nogawkę i zaczęła ciągnąć w stronę plaży. Link do komentarza
Dżuma Napisano Marzec 22, 2013 Share Napisano Marzec 22, 2013 - Nie Koszmarko. Lepiej nie! Nie wiemy co mu dolega. - powstrzymałam smoczycę, a dwaj majtkowie delikatnie podnieśli kapitana na nosze ze statku - Jeśli źle coś zrobimy, możemy pogorszyć jego stan. Gdy powoli majtkowie szli w stronę plaży, myślałam nad tym wszystkim czemu Algard mnie tu zaprowadził. Może chciał abym coś zobaczyła, ale jedno czy drugie nie zmieniało tego, że miało to przejść na jego korzyść. Zauważyłam miecz kapitana, wiedziałam że jest przeklęty, ale dla kogoś nie wiedzącego o tym, był jeszcze groźniejszy. Gdy wzięłam go do ręki, poczułam jego moc. Wiedziałam jak działał. Pragną krwi albo strasznego bólu. Zdawał się być na chwilę bardziej stłumiony, ale nie zamierzałam go tak trzymać. Przypięłam do pasa, a później go oddać Spinowi. Gdy wszyscy już poszli chcąc wiedząc, co się stało z kapitanem. Ostatni raz obejrzałam resztki obelisku. Kątem oka zobaczyłam postać na skraju polany. Wiedziałam kto to był. Czerwone oczy i białe zęby rozpoznam z daleka. Zignorowałam to i poszłam na plażę. Ściemniało się, a ja musiałam jeszcze podleczyć Spina + kilku majtków. Jak na złość Noctrune nie było. Link do komentarza
Recommended Posts