Skocz do zawartości

Equestria_Ponyland: Przygoda... (by Plothorse)


Nightmare

Recommended Posts

- pomyślał Wietrzyk. -

-Idę na stronę. - rzekł pegaz wyjaśniająco -zaraz Was dogonię. - to powiedziawszy, rozłożył skrzydła i poleciał w kierunku krzaków, ot. jakby miał zamiar najzwyklej w świecie załatwić potrzebę...

Sprawdził przy tym jak duża jest owa torba, którą otrzymał... W razie czego... zmieściłby się do niej maleńki źrebak?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 289
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Torba była raczej za mała.

Oh kaman. To nie jest żaden argument...

1:28

I... nie. Nie czytałem Twojego, jako i jakiegokolwiek fanfica, zgodnie z zasadą, którą się kieruje (Nie liczę wersji alfa fica, którego poprawiałem na prośbę znajomego z forum ~ jako że za fic to w moich oczach nie uchodziło.) Nie mam zamiaru przeczytać niczego, póki nie napiszę historii mego OC. Jeśli bowiem użyję w niej czegoś, występującego w innych dziełach, przynajmniej będę miał czyste sumienie, że to moja własna praca. Takie elementy mają skłonność do powtarzania się - wiem to z doświadczenia, które wyniosłem z pisania KP na PBF-ach... I... tak, tą samą zasadą kieruję się, nie czytając historii cudzych OC. To, niestety, jedyny skuteczny sposób, jaki dotychczas wynalazłem...


Wietrzyk usadowił się na ziemi, wierząc, że dalszy pościg nie ma sensu. Przynajmniej póki co. Zerknął, czy aby oddalił się od kuców odpowiedznio daleko, aby mówić bez ryzyka posądzenia go o zaburzenia psychiczne. Postarał się streścić sprawę szybko i zwięźle:

-Wiesz... mógłbym teraz powiedzieć innym, że tu jesteś... bah. Sam Cię do nich przyprowadzić... ALE nie chcę tego robić, bo mogę się postawić w Twojej sytuacji. Mnie rodzice dopiero niedawno puścili na wyprawę... mogę zrozumieć to, że Ci na niej zależy. Jednakże... jeśli tak Ci zależy na pójściu wraz z nami... czy nie pozwolisz sobie w tym celu pomóc?

- westchnął w duchu, mając nadzieję, że choć w połowie nie będzie miał racji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz... pamiętam dobrze ten film. :rd5: Obejrzałem go jeszcze dodatkowo w wersji polskiej, po tym jak Ci go wysłałem ~ ot. będąc zafascynowany tym, jak brzmiała polska wersja głosów tychże kuców...

W ogóle sądziłem, że zaprezentujesz coś spoza kanonu ~ utworzysz jakąś nową opowieść, mieszając elementy obu światów... teraz jednak widzę, że chyba planujesz mnie zaskoczyć jakąś dramatyczną odmianą standardowej historii, skoro tak się jej z początku trzymasz... :rd6:


- pomyślał Wietrzyk, uznając, że był to znak dla niego... aby mógł podziałać nieco bardziej na własną rękę - spokojny o to, że jego ewentualna, z lekka przeciągająca się nieobecność, zostanie logicznie wyjaśniona... w razie czego.

Pegaz westchnął, wstał i ruszył za nią.

-Dobra... odegram teraz rolę okropnego, bezczelnego dorosłego, który będzie za Tobą łaził i nie da Ci spokoju... tego chcesz? Może zaszczycisz mnie chociaż chwilą rozmowy? Szczerze, nie planuję zawracać Cię z tej drogi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykorzystam taki jeden super film z G1


Smok podszedł do krzaków i pomachał przed nimi tęczową sukienką. Różowe kopytko chwyciło ją i pociągnęło w krzaki.

- Hej! Coś się stało? - zawołała Luna. Dosyć spora odległość dzieliła cię od grupy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Możesz mnie zadziwić wiedzą o trzecim sezonie G1 , jako że wyłącznie z tych odcinków wiedzy mi brakuje. Teraz mi tylko zgadywać ~ Słoneczny Kamień, Dzwon Wolności, czy też Tęcza Ciemności... )

-Huh...? - Wietrzyk zdziwił się.

Miał ku temu powody... nie co dzień widzi się wszak kuca tak wstydzącego się pokazać ,,nago"... czy też smoka, zainteresowanego podbieraniem sukienek takowego... to było nie tyle zastanawiające, co podejrzane...

- zdecydował... skoro został całkowicie zignorowany. Zastanawiało go, czy teraz owy źrebak coś powie... kiedy to już został zaopatrzony w to, czego chciał... czy też teraz po prostu wróci do zamku... w co jednak wątpił.

-Nic się nie stało, już lecę. - odkrzyknął Lunie na spokojnie, widząc jak to owa różowa wraz ze smokiem tak szybko zostawili go w tyle. Poleciał ku grupie, choć wcale nie aż tak szybko. Zerknął przy tym w kierunku owych krzaków. A nuż...

PS: kolejnych odpisów ode mnie spodziewaj się dziś dopiero koło 17.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smok ciągnął za coś różowego, wystającego z krzaków. Nagle coś go kopnęło i wyleciał w powietrze. Spadł na grzbiet Zefirka.

(oglądałeś odc z wesołym miasteczkiem? dzwonu wolności nie znam)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Około miesiąca temu zobaczyłem pierwszy raz w życiu wszystkie po kolei. :twilight3: Wesołe miasteczko? Somnamula, pierwszy i jedyny z odcinków, w którym to wystąpiły kuce płci męskiej...

Dzwon wolności... występuje w ,,Powrocie Tambelonu". 4-częściowym odcinku z Grogarem. Jesteś pewna, że nie oglądałaś...? To, moim zdaniem, jedna z lepszych części... może Ci podeślę link? Na, bodajże kucykowej, wikipedii jest spis wszystkich odcinków z linkami do filmów na yt.)


-Och, wybacz, proszę. To było niechcący. - rzekł Wietrzyk, podlatując do Smoka i zabierając go z grzbietu Zefirka. Odlatując z nim tak, jakby chciał przenieść go w miejsce, w które uprzednio stał, szepnął mu na ucho:

-Szczerze, siłą tu nic nie wskóramy. Mnie nie zna. Pozwól, że się tym zajmę.

Więcej nie miał czasu mu przekazać. Postawił go na ziemi przed grupą, gdzie to służył jako przewodnik. Poczekał na jego odpowiedź, przygotowując się już do powrotu na wyznaczone miejsce w orszaku... mając nadzieję, że smok nie będzie miał obiekcji... i równie bardzo bojąc się, że ich mieć nie będzie.

- próbował się pocieszyć choć tym...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

{400 post. Na equestriańskim forum w Ponylandzie. To dobre miejsce na taki post....}


Wietrzyk szedł dalej spokojnie, jak gdyby dyskutowali o czymś nieistotnym - o tyle, o ile byłoby to dozwolone w chwili takiej jak ta. Skinął głową, dając znać, iż zaakceptował fakt przedstawiony mu przez smoczka.

-Dlaczego więc kuce upierają się przy tym, by nie puszczać ją na wyprawę? - spytał, nie mogąc tej kwestii pojąć -Chyba nie jest tym razem bardziej niebezpieczna niż wtedy... czy coś jej się stało?

Pomilczał jeszcze chwilę, dając mu czas na odpowiedź. Zerknął przy tym jeszcze, czy aby ,,flora" nadal za nimi wiernie podąża.

-Z takim wigorem chyba sił jej starczy na jedną godzinę marszu? - dopowiedział, starając się stłumić cień uśmiechu na twarzy.

-stwierdził, wspominając jak nie tylko udała się na wyprawę wbrew woli opiekunów.... lecz i tak żywo wierzgnęła, sprzeciwiając się smoczkowi...

-Właśnie... nie było nam dane przedstawić się... zwą mnie Wietrzykiem - a Ciebie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ucieczka z domu? Jak to? Czyżby ją źle traktowano? -spytał, choć widać było, że wątpił, iż odpowiedź będzie właśnie taką.

- domyślał się innej odpowiedzi... -

W ogóle zastanowiło go, czy przypadkiem jej talent... jej uroczy znaczek nie był przypadkiem związany z podróżowaniem... przed sobą miał Lunę z Różą Wiatrów na boczku.

- zaczął sobie z wolna przypominać figurę różowej klaczki, jak przez mgłę ~ stojącą na dziedzińcu... -

-Czy to raczej chęć poznawania...? - dodał jeszcze -zapewnialiście jej, jak mniemam, godziwą dawkę rozrywki po tym, jak wróciła?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zaczęło się od występu. Po prostu zepsuła cały swoim piruetem. Perła za to na nią nakrzyczała i Kropelka się uraziła. - Smoczek wpadł na Zefirka, a Wietrzyk omal nie zrobił tego samego. Przed nimi rozciągał się las słoneczników wielkich jak drzewa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wietrzykowi zadrżały uszy po usłyszeniu nazwy figury tanecznej. Niemniej jednak, uznał, że to nie najlepszy moment na ujawnienie swej pasji. Był przecież w środku rozmowy o przewinach klaczki... poniekąd o uznaniu jej winy, bądź nie - prawie jak na sądzie.

Niemniej jednak, sędzia musiał wziąć wiele kwestii pod uwagę, dopiero zaznajomić się z wielowątkowością, wielostronnością sprawy... i podjąć wyrok wcale nie prawomocny.

-Piruet? Czyżby pomyliła się podczas występu? To chyba jeszcze nie powód do krzyku...? Przecież... nie zrobiła tego specjalnie, prawda? -próbował stanąć w jej obronie.

I wtem dotarli do skraju kwiecistego lasu. Pegaz odchylił głowę, próbując sięgnąć wzrokiem ich szczytów.

<Łuooł... kto by pomyślał, że takie istnieją? Ciekawe czy to naturalnie występująca odmiana, czy też powstała poprzez wpływ magii...?> -przyszło mu do głowy. Niemniej jednak, nie spytał o to. Był przecież zaangażowany w ważną dyskusję z Pikusiem, nie czas było na dewiacje.

-Jesteśmy na dobrej drodze? - rzucił pytanie ku ogółowi kuców, skoro byli teraz w tej chwili tak blisko, że konwersacja na ten konkretny temat była niebezpieczną...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak, jesteśmy na dobrej drodze. Potem trzeba przejść przez Las Cieni i już będziemy. - Luna uśmiechnęła się, a Pikuś podszedł do ciebie.

- Ona całkowicie zmieniła choreografię. Miała robić to samo co inni, ale nie chciała. Wszyscy się poprzewracali, a potem Perła nakrzyczała na Kropelkę za to.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biedne kucyki. Ze wszystkich roślin jadalnych dali im akurat tak zarąbiste... słoneczniki. I nie mają jak tego łuskać, bo wszak w G1 wyłącznie Perła oraz Jej córka znały czar lewitacji. :lol:

Przy okazji:

Gwiazda (odc. pilotowy Luna) (ang. North Star) – pegaz koloru różowego. Jej grzywka jest fioletowa, a kokarda na ogonie niebieska. Jej znaczkiem jest róża kierunków i niebieska gwiazda. Mówi z brytyjskim akcentem. Ogon jest taki sam jak grzywa. Oczy Gwiazdy są niebieskie. Jej grzywa i ogon są proste. Dosyć niecierpliwa.

Wygląda na to, że oboje mieliśmy rację. Jej imię zmieniło się już w trakcie serii.


-Cieszy mnie to. - odpowiedział pogodnie Lunie -Las Cieni... brzmi słodko inaczej. - tu się wzdrygnął -a to, zgaduję, Aleja Słoneczników? Wije się tędy jakaś ubita ścieżka? - spytał, próbując jakowąś dostrzec pomiędzy jednorako wyglądającymi roślinami.

Po tym jak, zapewne, zagłębili się już pomiędzy owe nad wyraz wyrośnięte kwiaty i powrócili do podróży kolumną - z racji braku miejsca i potrzebą kluczenia - czy jakąkolwiek inną formacją... zerknął ponownie... czy owy krzak nie zmienił się teraz w coś innego. Nie był przekonany, czy podobne tutaj dostrzeże.

Zwrócił się ponownie do Pikusia:

-Nie chciała tańczyć na równi z innymi, a mimo to spróbowała wystąpić na scenie? - Wietrzyk zdziwił się. Słyszał, że gwiazdy demonstrują swój protest tzw. ,,chorobą sceniczną", odmawiając występu, ale żeby w ten sposób... nie, to było niecodzienne... a co najmniej niezwykłe. -Z pewnością nie chciała źle... może starała się upiększyć występ, wierząc, że tak wyjdzie lepiej? - spytał, sądząc, że to logicznie tłumaczyłoby Jej postawę.

Zastanowił się głębiej nad tą sytuacją, po czym - po jakimś czasie - zadał jeszcze jedno, ważne pytanie:

-Proponowaliście Jej może występ solowy? Taki, w którym to mogłaby się samodzielnie wykazać?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielona kępa zmieniła się w uschnięty kwiat słonecznika.

- Nie, ona po prostu chciała robić wszystko po swojemu. Mówiłem jej podczas próby, aby nie robiła tego na występie, ale ona i tak to zrobiła...

Słonecznik podbiegł do przodu, skierowany nasionami do grupy. Uderzył w jeden z tych rosnących przy drodze. Roślina zachwiała się i upadła tuż przed grupą. Jej łodyga była nadzwyczaj gruba. Kolejne kilka roślin padło na drogę, ale gęstość lasu po bokach nie zmniejszała się. Uschnięty słonecznik stanął na szczycie góry, zakręcił się, wykonując jakby taniec zwycięstwa, wciąż nie ujawniając postaci za nim ukrytej i zszedł z góry tyłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- pomyślał, widząc jak to gibko uwinęła się z przebraniem.

-Powiadasz...? - dopytał się tymczasem Spike' a -Chętnie i z nią pomówiłbym na ten temat... - rzekł Wietrzyk. Jego mowa została przerwana przez spadający drzewokwiat.

Musnął spojrzeniem pyszczki kuców, zastanawiając się, czy aby nie są zaalarmowani tym stanem rzeczy... wątpił bowiem, aby do naturalnej kolei rzeczy należały wolno opadające ,,pnie" Słoneczników...

Kontynuując podróż wzdłuż wyznaczonego szlaku, zwrócił się ponownie do Spike' a:

-Nie odpowiedziałeś mi jeszcze na moje drugie pytanie. - zaznaczył delikatnie. Czuł bowiem, że może być kluczowe i dlatego nie mogło zostać pominięte...

Obserwując uschnięty słonecznik na szczycie wzgórzą, począł się zastanawiać, jaki to motyw - poza oczywistym sprzeciwem wobec ograniczeniom - kierował ową panienką...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne kilka roślin padło na drogę

Skoro to w Twoim mniemaniu mnóstwo... niech i tak będzie.

Zakładam, że padły jedno na drugie, tworząc przez to coś w rodzaju tamy...


-Cóż to za dziwy? Czy aby często tego rodzaju ,,opady" dręczyły tę krainę? - spytał Wietrzyk, pozorując niewiedzę. Nadal bowiem zależało mu na pokojowym rozwiązaniu konfliktu zaistniałego pomiędzy Kropelką, a resztą kuców.

Podszedł nieco bliżej blokady. Trącił ją kopytem, sprawdzając, czy aby nie jest to luźno zwałowisko, które po pchnięciu z niewielką mocy, dałoby się sprowadzić do poziomu i przez to udrożnić ścieżkę... uważał przy tym na to, aby nie opuścić tego na siebie... gotował się do prędkiego odlotu w razie czego.

-Mm... trza nam to obejść... chyba nie ma sensu nad tym Was przenosić, nie? - spytał w imieniu pegazów pozostałych członków grupy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pikuś spojrzała na mapę.

No... w sumie nigdzie chyba nie stwierdzono jednoznacznie... :twilight3:


-Zatem nie ma co zwlekać. Parę Słoneczników nas nie powstrzyma. - rzekł stanowczo Wietrzyk, rozkładając skrzydła - która pierwsza na przyczepkę? - spytał klacze dookoła.

Stwierdził jednoznacznie, że cokolwiek ta mała miała w planach, jemu raczej nie przypadnie to do gustu.

Zabrał się za przenoszenie grupy za barierą... wraz z resztą pegazic, o ile te zgodziły się z nim w tej kwestii.

Miał zamiar stanowczo z nią porozmawiać po tym jak się to wszystko skończy. Coś takiego nie mogło ujść płazem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jejku... 30 minut na przeniesienie paru kucyków nad paroma Słonecznikami?

Ponyland nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. :rainderp:


I cóż w takiej sytuacji rzec można? Co można zrobić? Wietrzyk, wykonawszy wraz z pegazicami zadanie, ujrzał cóż to się święci. Wymienił z Pikusiem znaczące spojrzenie...

-Zna drogę, prawda? - spytał.

Gdy już wyruszyli dalej w trasę, starał się popatrzeć po ziemi, czy aby nie zarysowały się wyraźnie po niej ślady kopyt.

- pegaz martwił się o nią. Miał już pewien plan, ale... musiał się jeszcze w paru kwestiach upewnić.

-Nie jesteś chyba jedynym, zdolnym do korzystania z tej mapy, czyż nie? - dopytał jeszcze Pikusia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...