Skocz do zawartości

"Ja, mój lis i przygoda!" KitsunePl


Wizio

Recommended Posts

//Jest trochę popołudniu.

 

- Właściwie to... zrozumiałam te słowa. Nie jestem głupia, chodź wielu może się tak wydawać. Wiem więcej, niż kucyki mogą sobie to wyobrazić. Nie każdy to dostrzega, gdyż nikt nie rozumie co właściwie mówię, czy jak to oni twierdzą, szczekam. Jednakże dość o tym. Wracając do tego co powiedziałeś to... wiem o tym. Jakoś zauważyłam to, przez to twoje dziwne zachowanie, gdy byłam w pobliżu. I tu cię zaskoczę, chodź może nie, ale... ja ciebie też - wyszczekała po jakimś czasie.

 

- Za chwilę ci przyniosę - powiedziała Applejack, a następnie wstała i wolnym krokiem udała się w stronę kuchni. W międzyczasie wzięła talerze, które był po waszym śniadaniu, po czym weszła do drugiego pomieszczenia. Wróciła po chwili, niosąc dwa kufle jej słynnego cydru, w którym pływały dwie kostki lodu. Postawiła jeden przed tobą, a drugi zaczęła powoli pić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 504
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

-Ah, sorki nie chciałem cię obrazić.- lekko się zawstydził Kiti. Taką gafkę popełnić =3 - Po prostu zauważyłem, że jak Kitsune coś mówi w naszym języku wszyscy się go pytają co przed chwilą powiedział. Wracając jednak do tego co ty powiedziałaś to... :derp:ooo - Kiti znowu na chwilę się zawiesił. Po czym jednak wesoło podbiegł do Winony, polizał ją delikatnie i powiedział - Berek! Ty gonisz =3

 

-Dziękuję Applejack - powiedziałem biorąc kufel od klaczy. Wziąłem też mały łyk dla rozpoznania smaku - Mmmmm jaki dobry! - pochwaliłem przepyszny smak trunku. Po czym lekko się zamyślałęm i zacząłem mówić:

Random meme.

https://i.chzbgr.com/maxW500/7085705472/h6883E2A9/

-Żyjąc wraz z Kitim dowiedziałem się, że zwierzęta niewiele różnią się od kucy. Wszyscy musimy jeść, spać, kąpać się i bawić się. Jeżeli chodzi o uczucia to tu też nie ma większych różnic. Tak samo jak ja, jak i Kiti czujemy smutek, radość, strach, poczucie zwycięstwa i wszystkie inne uczucia praktycznie tak samo. Dlatego też możliwe, że miłość u zwierząt wygląda tak samo, a przynajmniej podobnie jak u nas. Jednak czym jest miłość można się zapytać - wziąłem trochę głębszy łyk cydru- W książkach mamy czytałem, że miłość z biologicznego punktu widzienia jest głównie po to, by przedłużyć gałęzie naszych drzew genealogicznych. Podobno udowodniono też, że umysł kuca zakochanego zachowuje się podobnie, jak umysł kuca zażywającego kokainę. Ośrodki zadowolenia takiego umysłu łatwiej reagują na czynniki zewnętrzne. Co sprawia, że nie tylko zakochujemy się w osobie, ale także łatwiej się cieszymy z naszego otoczenia, wręcz romantyzujemy na ten temat. -napiłem się kolejny raz - Kontynuując czytałem też, że kiedy przebywamy lub po prostu myślimy o osobie w której się kochamy nasz mózg wydziela się norepinefryna, która sprawia, że serce nam szybciej bije, oraz dopamina, która jest tzw. "przekaźnikiem przyjemności". Obydwa związki są częścią naszego systemu nagrody. Dodatkowo kuc taki ma mniejszy poziom serotoniny we krwi co jest też spotykane u kucy z obsesją jellyponyplz.png?1

inaczej mówiąc nie możemy przestać mysleć o tej specjalnej klaczy lub ogierze. - wypiłem kufel do dna, jeszcze sprawdzałem potrząsając kuflem czy jakaś kropelka tam się nie ostała

Podsumowując:

Uważam, że miłość naszych pupili powinna mniej więcej wyglądać jak u kucyków, więc powinni być razem szczęśliwi =3

 

 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

//Kitsune dostaje + 5 punktów do filozofii.

 

- Więc tak chcesz się bawić? - wyszczekała, a następnie pędem zaczęła biec za Kitim. Nie długo to trwało, gdyż taki wyszkolony pies pasterski nie ma problemu z bieganiem, a wręcz biega bardzo szybko. Więc jak już narrator, czyli ja mówiłem, to Winona biegła na tyle szybko, aby dogonić Kitego, a wręcz skoczyć i powalić go na ziemie. Następnie polizała go. - Teraz Ty gonisz - rzuciła, a następnie zaczęła uciekać.

 

Applejack chłonęła powoli twoje słowa. Po tym, jak skończyłeś mówić zabrała swój kufel i wypiła wszystko za jednym zamachem. 

- Cóż... może i masz rację - powiedziała odkładając kufel. - Ale wiedz jedno... nawet jeśli miłość między nami, a zwierzętami jest inna, to i tak różnimy się zachowaniami i sposobem  jej okazywania. Zwierzęta się liżą, a kucyki... - lekko się zarumieniła. - całują się nawzajem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Osz ty, już cię gonię - powiedział Kiti po czym wesoło iskrząc zaczął gonić suczkę. Zabawa trwała w najlepsze i chciałby jak najdłużej tak się z nią bawić. Slalomem biegał między jabłoniami i próbował jakoś zajść Winonę, gdyż raczej trudno będzie ją dogonić normalnie.

 

-Tak to prawda. Chociaż znam pewną klacz, która też lubi lizać...brrrrr. - powiedziałem do AJ. Jednak mówiąc o tym przypomniałem sobie o Pinkie - Applejack mogę zadać ci pytanie? Potrzebujesz mnie w robocie na drugą część dnia? Pomyślałem, że wypadałoby spotkać się ze swoją ukochaną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WInona okazała się sprytniejsza, niż Kiti sądził. Wiedziała za każdym razem, w którą stronę lisek pobiegnie. Najwidoczniej czas przy zaganianiu krów i innych zwierząt nie poszedł jej na marne. Za każdym razem, gdy mijała Kitiego, który próbował ją złapać, to puszczała mu oczko i głupio się uśmiechała.

 

- No cóż... nie pracujesz u mnie na co dzień, tylko dorywczo, więc raczej masz wolne - uśmiechnęła się. - A wracając do tego lizania to... to jest Pinkie tak? - zapytała z lekką niepewnością, lecz na jej twarz wkradł się niewielki uśmiech.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Dzięki wielkie Applejack, wspaniała jesteś - powiedziałem po czym podszedłem do okna gdzie wypratrywałem Kitiego, by go zawołać. Po zaledwie 3 minutach skanowania sadu udało mi się zauważyć jak wesoło gania się z Winoną. By nie przerywać tak drastycznie tej zabawy postanowiłem jeszcze pogadać z AJ - Co do tego lizania. Zgadłaś perfekcyjnie. W naszej takiej pierwszej chwili bliskości  polizała mnie, jednak widząc jak się wzdrygnąłem zmieniła to liźnięcie na pocałunek - Lekko się zarumieniłem przypominając ten moment - Tak teraz myśląc to był chyba pierwszy raz kiedy Pinkie mnie pocałowała. Nie licząc tego, że Pinkie jest pierwszą dziewczyną, która to zrobiła.

 

A w sadzie Kiti bez większego efektu próbował podejść Winonę. Nie wiem czy krowy tutejsze są takie chytre, że też próbują psa pasterskiego podejść, gdyż Winona wiedziała dokładnie co zrobić i w jakim momencie. Dlatego Kiti spróbował zrobić coś czego krowy na pewno nie umieją. Zaatakować z powietrza.

By tego dokonać Kiti zapalił swój ogon. Skupił swoją energię po czym otworzył pysk gdzie ta energia się kumulowała. Po czym podskoczył i krzycząc: 火の玉!(hinotama - kula ognia) cisnął ognistym atakiem pod swoje stopy. Wybuch był wystarczający, by wyrzucić Kitiego kilka metrów ponad korony sadowych drzew, nie robiąc przy tym szkód (większych =3) Będąc juź w największym punkcie tego skoku zaczął kręcić ogonem niczym śmigłami helikoptera, jak to już wcześniej robił popisując się przed Pinkie, co sprawiało, że tylko delikatnie opadał. Z tej pozycji starał się wypatrzeć Winonę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż... nie trudno zgadnąć, która z moich przyjaciółek ma najdziwniejsze i zarazem najśmieszniejsze pomysły - powiedziała uśmiechając się. - Tak czy inaczej cieszę się, iż jesteście razem szczęśliwi, chodź przykro mi z powodu, iż wczoraj nie mieliście dla siebie czasu. Jak widzisz moja praca bywa ciężka, a w szczególności podczas intensywnych zbiorów. Żadne jabłko nie może się zmarnować, gdyż wtedy tracimy zyski, które jak wiesz są ważne.

 

***

 

Kiti jednak zbyt przecenił swoje umiejętności i jego plan spalił na panewce. W prawdzie przez chwilę udało mu się utrzymywać się w powietrzu, lecz siła grawitacji mu na to nie pozwoliła. Lisek runął na ziemię, a raczej na drzewo... które się paliło. Nie było to szybko, lecz ogień powoli pochłaniał drzewo, a zarazem niszczył liście i owoce tej jabłoni. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

//Chciałem powiedzieć, że Kiti zgasił ogon zanim nim machał, ale no cóż. Let's roll with that =3

Już nic nie odpowiedziałem. Przez okno patrzyłem jak Kiti wznosi się powietrze dzięki swojej kuli ognia. Byłem wesoły jak niby mały helikopterek unosił się nad sadem. Jednak jak tracił wysokość to aż sam wyskoczyłem z okna, by pobiec w stronę jego upadku. Na nasze nieszczęście z głebi

-SHIT! - pomyślałem

 

Kiti w tym czasie otrząsał się z wypadku.

-Hmmmmm....Pieczone jabłuszka -  powiedział czując bardzo apetyczny zapach, jednak gdy przypomniał sobie, że nie jest w salonie Applejack otworzył oczy. Gdy odwrócił się w stronę drzewa na które spadł zobaczył wielkie języki ognia miotające się na wszystkie strony.

-SHIT! - pomyślał praktycznie w tym samym czasie co ja. Szybko pobiegł w stronę stodoły, by znaleźć kogoś do pomocy. A zwłaszcza mnie.

 

Obydwoje spotkaliśmy się gdzieś w połowie drogi.

-JA TO WSZYSTKO WYTŁUMACZE! - wrzeszczał mi telepatycznie Kiti.

-Nie ma czasu. Musimy jak najszybciej to ugasić. Jeżeli tego nie zrobimy to nie dość, że stracę prace to i przyjaciółkę - powiedziałem próbując uspokoić spanikowanego Kitiego. Jako, że potrzeba nam czegoś do ugaszenia ognia począłem drzeć japę:

-APPLEJACK! NIE CHCĘ CIĘ MARTWIĆ, ALE POTRZEBUJEMY WODY. DUŻO!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Applejack wychyliła się przez okno, aby zobaczyć co się dzieje. Niemal nie wypadła przez nie, gdy zobaczyła, iż jedno z jej drzew się pali. Momentalnie więc wyskoczyła przez okno, a następnie szybko pobiegła w stronę stodoły, co nie trwało długo, gdyż już po chwili przebiegała obok was. Po chwili wybiegła z niej, a w pyszczku trzymała wiadro wody. Gdy podbiegła do was, to całą zawartość owego wiadra wylała na drzewo. Ogień trochę zgasł, lecz nadal się palił.

- Nie stójcie tak, tylko róbcie to co ja. Liczy się każda sekunda, gdyż ogień się rozrasta - rzuciła, a następnie pobiegła po kolejne patrię wody. Dym, który się wydobywał się z ognia, leciał ku górze, lecz was również nie ominął. Czuliście, iż zaczynacie się dławić, przez brak czystego powietrza oraz szkodliwe substancje chemiczne, które wytwarzane są podczas spalania drewna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Roger that! - powiedziałem do AJ. Czekałem tylko na informacje gdzie jest woda. Już chciałem pobiec do stodoły, jednak przypomniałem sobie, że jest nas o jeden wystawiony język za mało. - Kiti! Gdzie Winona? - zapytałem liska.

-N-nie wiem - powiedział jeszcze troche zaszokowany całym faktem - L-lepiej jej poszukam

Po czym pobiegł w stronę dymu szczekając głośno - WINONA!

Ja pobiegłem w przeciwną stronę, do stodoły. Wziąłem najbliższe wiadro. Napełniłem je wodą i jak nigdy w życiu sprintowałęm z nim w ustach. Gdy tylko doszedłem na optymalny dystans zamachnąłem się i wylałem cała zawartość wiadra na ogień. Gorąca para wodna i dym unosiły się w powietrzu. Pobiegłem spowrotem do stodoły, by ponownie napełnić wiadro wodą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Poszukiwanie Winony nie trwało długo. Przybiegła ona z tęczowogrzywą klaczą, którą miałeś już okazję poznać na imprezie u Pinkie Pie. Momentalnie zagarnęła jakąś małą, burzową chmurkę i przysunęła ją nad palące się drzewo. Wleciała na nią, a następnie zaczęła po niej skakać, powodując deszcz, który ugasił płonące drzewo. Po tym wszystkim kopnęła obłoczek, który leniwie poleciał w niebiosa, a może jeszcze dalej.

- I co wy byście beze mnie zrobili? - zapytała dumnie pegazica, a następnie z uśmiechem wylądowała przed tobą i podchodzącą Applejack.

- Cóż... dzięki Rainbow. Miło, iż pomogłaś - powiedziała Applejack wymuszając uśmiech na twarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy tylko zobaczył Winonę bezpieczną i zdrową, Kiti ze łzami w oczach podbiegł do niej i mocno ją uściskał:

-Winona! Tak się o ciebie bałem - szczekał tkwiąc w uścisku - Myślałem, że znikniesz w tumanach dymu i już nigdy cię nie zobaczę. To wszystko przez moją głupotę, zbyt mnie poniosło. Wybacz, wybacz, wybacz!

 

Biegłem ze stodoły z kubłem pełnym wody, goniąc jak najszybciej by ugasić ogień. Widok wywołał moje lekkie zdziwienie, ale także towarzyszyło mi uczucie ulgi. Kłęby dymu zastąpione zostały przez kłęby pary wodnej. Płomień przestał mącić krajobraz. Winona była w objęciach płaczącego Kitiego. Widać było, że wszystko było z nią w porządku.

 

Obok grupki zwierzaków stałą Rainbow Dash. Nietrudno można było się domyśleć, że ugaszenie sadu było jej zasługą.

-Wielkie dzięki za pomoc Rainbow, gdyby nie ty to sad spaliłby się do cna.

Tuż obok niej stała Applejack, której widocznie nie podobał się widok przypieczonych jabłek.

Gdy tylko na nią spojrzałem padłem na ziemię by zrobić ukłon i składając kopytka w akcie skruchy zacząłem mówić z twarzą zwróconą ku ziemi:

-WYBACZ MI! Wiem jak ważne jest dla ciebie każde jabłko z tego sadu. Ponoszę więc pełną odpowiedzialność za wyczyn Kitiego. Nie wiem czy będę mógł jakoś zrekompensować szkody. Dlatego możesz mnie głodzić, wyrzucić z pracy, wyrzucić z farmy, przeciągnąć za pługiem, a nawet kazać mi się samookaleczać. Przyjmę każdą karę. Zrobię wszystko by odzyskać twoją łaskę i zaufanie  Wybacz, wybacz, wybacz!

Po tej wypowiedzi dalej utrzymywałem się w tym ukłonie nie podnosząc głowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Applejack uśmiechnęła się, a następnie pochyliła się i pocałowała cię w czoło.

- Spokojnie partnerze... niczego takiego nie zrobię. Nie jestem mściwa, a to... to był tylko wypadek. Jedna jabłoń nie zrujnuje mojej rodzinie interesu, więc głowa do góry. Wiem, iż był to tylko wypadek, więc proszę cię... nie upadaj tak nisko - powiedziała, a następnie się zaśmiała. - A teraz wstawaj, gdyż pewnie twoja luba na ciebie czeka - ponownie się uśmiechnęła. Rainbow parsknęła na to wszystko, a następnie przemówiła.

- Gdyby tylko mnie tak błagali, to byłabym bardziej szczęśliwa, niż ty teraz - powiedziała z lekkim uśmieszkiem.


- Spokojnie, już jest dobrze - Winona szczekała cicho, próbując uspokoić Kitiego. Widocznie nie zbyt się jej to udawało, lecz próbować każdy może.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczekiwałem wielkiej awantury. Bałem się, że AJ na mnie nawrzeszczy, pobije grabiami i zrzuci mnie z Ponyvillskiej Tamy. Jednak zamiast krzyku usłyszałem cmok, a zamiast uderzenia na czole poczułem delikatną wilgoć. Podniosłem wzrok. Spodziewałem się widoku wściekłej klaczy z ognistą grzywą, ale zobaczyłem Applejack z uśmiechem po którym wielki kamień spadł mi serca. Trochę lżejszy o poczucie winy podniosłem się z ziemi.

-Dzięki AJ, że nam wybaczyłaś. Widocznie miłość rozpala nie tylko serca - lekko zażartowałem - OK. To ja idę się spotkać z Pinkie. Rainbow jeszcze raz dziękuję za pomoc. Chodź Kit.... - zatrzymałem się gdy spojrzałem na liska. Kiti był roztrzęsiony, ciągle płakał i skomlał. Poczułem jakie emocje w nim buzowały. On naprawdę bał się o życie Winony, że straci swoja pierwszą miłość. Nigdy go jeszcze nie widziałem w takim stanie.
Zwróciłem się do AJ mówiąc:

-Kitiego zostawiam z Winoną. Niech pobędą razem. On strasznie się o nią bał. - po czym udałem się w stronę Sugarcube Corner gdzie miałem nadzieję spotkać swoja różową lubą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

< Pierwsza osoba, która pisze Angielskie nazwy >

 

Applejack uśmiechnęła się, a następnie pomachała ci i powoli patrzyła jak odchodzisz. Po ty, odwróciła się, podeszła do Rainbow Dash i zaczęła z nią rozmawiać, o... Celestia wie jakich sprawach. Prawdopodobnie dziękowała jej, za to, iż im pomogła, lecz Kiti był taki przestraszony, że za dużo nie mógł usłyszeć. Winona natomiast próbowała go jakoś pocieszyć, lecz chyba było to na marne.


Wyruszyłeś przed siebie. Przed siebie można zrozumieć, jako wyjście z farmy, do którego zmierzałeś. Było ci lżej na sercu, iż Applejack ci wybaczyła, lecz i czułeś poczucie winy za drzewko, które już nigdy nie urodzi jabłek, które następnie zostaną sprzedane i zjedzone, przez kucyki, które będą delektować się ich smakiem. Tak, czy siak podróż do miejsca, w którym najczęściej przesiaduje twoja luba, nie była długa. Raptem minuta lub dwie. Po chwili stałeś już przed drzwiami wejściowymi do budynku, z którego jak zawsze było czuć cudowny zapach wypieków, zrobionych przez mistrzynię cukiernictwa, zwaną Pinkie Pie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

//Nie ma co się dziwić jak ja tylko MLP po angielsku oglądam =3
 
Drzwi jak to drzwi były drewniane. Miałem dylemat czy zapukać, bo tutaj Pinkie zwykle rezyduje, czy po prostu wejść jak każdy inny klient bez pukania. Matka mi mówiła, że na takie wybory najlepszy jest rzut monetą. Dlatego wyciągnąłem z juk jednego bita i podrzuciłem monetę ledwo ją podkręcając (gdyż kuce nie mają kciuków :twilight9: ) i patrzyłem jak wyląduje. Jako, że bity nie mają wybitego awersu, ani rewersu przyjąłem, że wypadła reszka. Dlatego popchnąłem drzwi mając nadzieje są otwarte.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Drzwi do tego budynku były otwarte... zresztą jak zawsze. Dobrze wiedziałeś, na co się piszesz wchodząc tu. To mogło być wszystko i nic - wypowiedź narratora została przerwana przez Pinkie, która niczym strzała wystrzeliła w stronę Kitsuna, a następnie szybkim ruchem wyskoczyła i dopadła owego ogiera, na którym zaczęła siedzie i wpatrywać mu się w oczy. Na jej twarzy jak zawsze był szeroki uśmiech - Biedaczek nawet nie zdążył zareagować - zaśmiał się narrator =3

- Witaj! Witajwitajwitajwiaj! - wykrzyczała Pinkie, a jej uśmiech znacząco się rozszerzył. - Co u ciebie? U mnie wspaniale. Dlaczego cię wczoraj nie było? Stało się coś złego? A może dobrego? A może dobrego i złego? Coś zło złego, czy raczej dobro dobrego?

- God Damit Son - powiedział narrator.

Edytowano przez Wizio
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy tylko wszedłem do knajpki coś mnie staranowało. Nie wiedziałem, że pociągi mogą jeździć wewnątrz budynków. Po pierwszym zamroczeniu udało mi się jakoś otworzyć oczy i pierwsze zobaczyłem to....jakieś inne gałki oczne, a dokładniej koloru niebieskiego. Po głębszej analizie dowiedziałem się, że dookoła tych tęczówek rozpościerała się różowa twarz mojej lubej. Z małymi problemami z oddychaniem (bądź co bądź Pinkie trochę waży :derp2: ) zacząłem gadać:

-Po kolei: Heja Pinkie! Wszystko jest OK. Nie było mnie wczoraj, bo pracowałem u AJ. Na ostatnie cztery pytania odpowiem tylko, że sytuacja na farmie była gorąca. - wziąłem kilka kolejnych oddechów po czym zapytałem.

-Co będziemy dzisiaj robić? =3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pinkie w milczeniu się w ciebie wpatrywała, a następnie wybuchła śmiechem. 

- A jaka była ta gorąca sytuacja? - zapytała, dalej się śmiejąc. - Pewnie piekliście pianki! Albo jabłka, albo inne smakołyki, które uwielbiam! Dlaczego mnie nie zaprosiliście? Może nie chcieliście, abym wam wszystko zjadła? Albo mnie nie lubicie? A może po prostu nie mieliście czasu? - Pinkie ponownie zaczęła zalewać ciebie serią niekończących się pytań. Niektóre z nich były dość dziwne, a reszta jak... na różową, zwariowaną klacz przystało były normalne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pinkie atakowała mnie gradobiciem pytań dlatego przystawiłem moje kopytko do ust Pinkie mówiąc:

-HOLA, HOLA, HOLA! Zwolnij trochę, bo ci tlenu zabraknie. Odpowiem na twoje pytania, ale nie na wszystkie naraz. - próbowałem ją uspokoić - Co do tej "gorącej sytuacji" to nie znam do końca szczegółów. Kiti ganiał za Winoną, po czym widocznie tak go rozpaliła miłość do suczki, że wszczął pożar. Gasiliśmy ogień wraz z AJ, aż nam z pomocą nie przyleciała Rainbow wraz z jej chmurą deszczową i ugasiła pożar do końca. Na szczęście skończyło się tylko na jednym spalonym drzewku i bez żadnych rannych. Wiedząc jak ważne jest dla AJ każde jabłuszko to błagałem ją na kolanach by mi przebaczyła. Na szczęście zrobiła to bez żadnych konsekwencji zwróconych w moją stronę. - po skończeniu swojego wywodu zdjąłem kopytko z ust klaczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pinkie chwilę wpatrywała się w ciebie, z "neutralną miną." Następnie jak gdyby nigdy nic wybuchła śmiechem. Po chwili jednak się uspokoiła i polizała cię w polik.

- Mm... smakujesz jak... pieczone jabłka! - krzyknęła rozpoznając smak. - Kocham je! Kochamkochamkochamkocham! A szczególnie to od Applejack, gdyż są najlepsze w Ponyville, co ja mówię... w całej Equestrii! Ale i tak bardziej niż jabłka, to wolę moje słodycze. One są słodkie i smaczne, no i są ich duże, duże ilości. Zastanawia mnie czemu ty nie jesz tyle słodkości. Może trochę cię nakarmimy? Ja i tak już opiekuję się małymi źrebaczkami, które karmie i się z nimi bawię, więc jeszcze jeden dzidziuś nie zrobi mi różnicy - Pinkie jak zawsze uśmiechnęła się, a przez jej głowę musiało przejść kolejne tysiące myśli... jak nie mniej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez ciało przeszedł mi straszny dreszcz jak tylko Pinkie mnie polizała. Jednakże nie był taki intensywny jak za pierwszym razem. Widocznie kucyk do wszystkiego może się przyzwyczaić. Słuchałem klaczy, jednak gadała tak szybko, że miałem lekkie problemy z nadążeniem za jej słowotokiem. Wiedząc, że raczej w Pinkie nie ma czegoś takiego jak hamulec dlatego przynajmniej próbowałem odpowiadać na jej non-stop ciągnące się pytania.

-Nie, nie, nie, nie trzeba mnie karmić słodyczami. Okazjonalnie sam jadam babeczkę lub dwie, ale nie wyobrażam sobie, żebym miał w siebie pakować górę słodyczy każdego dnia. I n-nie jestem dzidziusiem >.<

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jesteś moim małym dzidziusiem - uśmiechnęła się, a następnie spojrzała na ladę, na której stało kilka babeczek. - To może... zjemy sobie babeczkę, lub dwie, lub dziesięć? - uśmiechnęła się, a następnie niczym błyskawica wstała i chwyciła jedną babkę. Po tym ponowie położyła się na tobie, i bez namysłu włożyła ci ją do buzi. Po tym lekko zachichotała. - Ona jest pyszna. Nie obawiaj się jej. Gwarantuje ci, iż będziesz chciał jeszcze - ponownie na jej twarzy zagościł nieprzerwany uśmiech. Pinkie jeszcze jakiś czas wpatrywała się w ciebie jedzącego. Dopiero, gdy dokładnie pogryzłeś i przełknąłeś ową słodycz, to wstała, i również tobie pomogła. Gdy tylko wstałeś, ona momentalnie wepchnęła ci do buzi kolejną babeczkę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie Pinkie nie trzebAmphpfm... - próbowałem zatrzymać Pinkie, jednak ledwo co otworzyłem paszcze to zamiast głosu sprzeciwu wydobywającego się z niej, to właśnie do paszczy wkradła się owocowa babeczka. Smak od razu rozniósł się po całych moich ustach. Nie mogłem gadać, dlatego po prostu przeżuwałem to co w miałem w ustach dalej delektując się słodziutkim wypiekiem. W momencie gdy przełknąłem tą słodkość to od tego całego cukru lekko zakręciło się w głowie. Dobrze, że Pinkie pomogła mi wstać, gdyż sam raczej bym nie wstał.

-*phew* Wielkie dzięmphfp - znowu nie dane mi było dokończyć zdania, ponieważ kolejny wypiek wylądował w mojej buzi. Szybko go przeżułem i połknąłem. Widząc, że Pinkie sięga już po kolejną muffinkę postanowiłem się odezwać

-Pinkie proszę zluzuj. Co za dużo to nie zdrowo - powiedziałem, po czym lekko się zachwiałem. Cukier mi wszedł w krew - Uwierz mi naprawdę lubię twoje wypieki jak i wszelkie inne słodkości, jednak jak zjem za dużo na raz to trochę mnie chwieje....jak to zresztą widać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oj głuptasku... mnie zawsze tak chwieje i nosi, a jakoś jestem normalna... co nie? - zapytała się, a następnie ponownie uśmiechnęła się od ucha do ucha. - Słodkości, babeczki, ciasteczka i torty, to są pyszne i niezapomniane smaki oraz przeżycia. Ja za dużo nie pamiętam, z tego co jadłam, gdyż pochłaniałam wszystko w wielkich ilościach. Cukru mam więcej niż krwi - ponownie się uśmiechnęła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...