Skocz do zawartości

Śmierć was oczekuje.


Jake

Recommended Posts

- Nie nie trzeba Orange, poradzę sobie, a strata małej ilości krwinek mi nie zaszkodzi - powiedziałam do Orange.

- Spoko Socks, stało się, trudno, nie cofniemy tego, bynajmniej nie ja ... najlepiej by było ją zakopać. - powiedziałam, dając kilka kropel płynu, od którego rana krzepła. Obandażowałam od nowa, ale dokładnie, a na koniec obwiązałam turkusową chustą, aby bandaże się nie brudziły.

- Kopyto jak nowe... - westchnęłam.

/ widzę Red że jak zawsze jesteś OP :bonbon2: , byś w piraceniu napisał /

Link do komentarza

Podeszła do Socks.

Hej. Spokojnie no nie martw się ty aż tak w sumie to i tak było podszywane ścierwo. I tak ze ścierwem się należy obchodzić ci powiem.

Poklepała Socks po grzbiecie by dodać jej trochę otuchy.

Z tego ci widzę, że pierwszy raz zabiłaś. Idzie to poznać po twoim zachowaniu, też tak kiedyś miałam ale potem leciał 2 trup i 3 i już nie robiło to na mnie wrażenia. Tylko ze stratą przyjaciół by było mi bardzo ciężko to przeżyć.

Link do komentarza

Spogląda na Socks.

Wiesz ja bym chętnie wróciła, ale aktualnie nie mogę. Za bardzo was polubiłam by was teraz od tak opuścić.

Chodzi mi głownie o ciebie Socks i Wave.

To co robimy dalej? Wiesz ja mogę w każdej chwili was stąd zabrać.

Socks będzie dobrze a w sumie skąd wiesz, że ty ją zabiłaś w nią poleciało 8 moich rakiet i ponad 250 kul. z moich km'ów

to więc nawet i ja mogłam ją zabić a nie ty.

Link do komentarza

Po raz kolejny siedziałam na uboczu, patrząc się w przestrzeń. Chciałam w końcu zrobić coś innego, ale to była moja część życia, gdzie je marnowałam. Nie mogłam inaczej, a nawet gdybym chciała, nie potrafię...

Chciałam jak najszybciej wrócić do mojego świata, gdzie byłam tylko i ognisko, z płomieniami które tańczyły w rytm szumu drzew ... Westchnęłam patrząc po raz kolejny na grupę... biedna Socks płakała, a Victo po prostu się patrzył, po swoim czary mary...

/ właśnie bo jak postać Reda nie może być super hero :ming: ty leniu nam wątek piracki umiera D: /

Link do komentarza

Śmierć odwrócił się ostro i powiedział

- Nigdy nie będzie dobrze. Zniszczyłem swe życie, podmieniec próbował mnie zabić, widmo zabrało mi moc i co ja mam ze sobą zrobić? Najlepiej by było kiedy bym zginął jak mnie postrzelił. Po co mnie ratowaliście? Mogliście sobie pójść i mnie zostawić. Mogliście stąd uciec, a wy co? Ratowaliście mnie? Po co? Bym wam zniszczył życie? Do czego ja jestem wam potrzebny?

Po czym Śmierć odwrócił się i przyspieszył kroku do truchtu.

  • +1 1
Link do komentarza

Socks także przyśpieszyła.
- Ratowaliśmy cię ponieważ zostawienie ciebie nie było w porządku.Nawet jeśli jesteś jednym wielkim gnojem.No i nikt nie mógł uciec ponieważ Susan mogła w każdej chwili nas zabić.A poza tym to nawet nie była Susan!Prawdziwa Susan gdzieś tu jest.A poza tym czemu jakiś Changeling miałby się z tobą przyjaźnić od dzieciństwa?!To zupełnie nie ma sensu!

Link do komentarza

Truchtałam przed Śmiercią, cały czas zwiększając tempo. Ignorowałam wszelkie, odgłosy z tyłu. Śmierć nie chciał pomocy, więc jej nie dostanie. Proste i logiczne, nie będę go zmuszać aby się wyżalał, tylko dlatego, że jego wielka ukochana go próbowała zabić. Myślałam, rozwarzając za i przeciw, aby coś zrobić, ale teraz nie miało to znaczenia.

Link do komentarza
×
×
  • Utwórz nowe...