Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Wyznawcy Chaosu)


kapi

Recommended Posts

  • 3 weeks later...

Nagle jeden z changelingów odezwał się zdecydowanym głosem.

- Twoje rozkazy panie to samobójstwo. Nikt nie przeleci przez ten deszcz strzał. Nas po jednym ataku zostało mniej niż połowa, następna zasadzka i zginiemy wszyscy! Nie ma to sensu, potrzeba nam więcej sił.

 Zuchwałość żołnierza była duża, choć w jego słowach było trochę prawdy. Największy problem stanowiło jak dostarczyć wiadomość, bo Dragon nie mogła lecieć, a inni wyraźnie nie kwapili się do lotu.

 

Co do Cienia, to jest na wyjeździe i dlatego nie odpowiada. Jak kojarzę na początku sierpnia, albo pod koniec lipca ma wrócić i pewnie wtedy odpowie.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie mamy w pobliżu więcej sił, mamy zadanie i musimy je wykonać. Nikt nie leci? dobra idziemy wszyscy, miejcie oczy szeroko otwarte, wołać w razie potrzeby i mieć zawsze jakąś kryjówkę na oku.-odpowiedział żołnierzowi, wiedział że że ma trochę racji, ale wiedział też że martwi się o swoje życie, słowem panikuje. IceSword rozumiał o co chodzi, więc szepnął mu do ucha-jeśli wymiękasz możesz wracać, jeden warunek... sam-po czym uśmiechnął się pozornie i skinął głową w kierunku drogi powrotnej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Tamten changeling nic nie odpowiedział na "propozycję" IceSworda. Kompania zebrała się i ruszyła dalej. Nie przeszli bezpiecznie dwóch przecznic, gdy usłyszeli wiele kroków, którym wtórowała wesoła piosenka ze starej Equestrii. Natychmiast cały oddział się schował po okolicznych domach. Te budynki były puste i żołnierze zastali je jakby przed chwilą opuszczone. Gdzieś gotowała się jeszcze zupa, gdzieś płonęła niezgaszona świeca. Nagle oczom IceSworda ukazała się kolumna tych, którzy tak narozrabiali w tym mieście. Wydawali się porządnie zorganizowani i nie przypominali bandy hultai. Większość ogierów nosiła zbroje, głównie skórzane, każdy nosił broń czy to miecze, czy buzdygany, jakieś krótkie toporki, a nawet ekwipunek straży miejskiej, na którym widniały znaki krwi. Większość szła z naładowanymi kuszami, a przywódca odziany w kolczugę nadawał rytm, którego trzymanie pozostawiało wiele do życzenia. Może nie byli świetnie wyszkoleni, ale mieli ekwipunek godny biednej regularnej armii, a co gorsza kolumna liczyła sobie około 50 kucy. Powoli mijała stanowiska changelingów, nie zauważając ich na szczęście, choć wszystko mogło ulec zmianie.  

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

IceSword nakazał dalszy marsz, gdy oddział kucy przeszedł. Na szczęście obyło się bez walki, która zakończyłaby misję, kończąc ją fiaskiem. Oddział przemknął się jeszcze parę uliczek i w końcu dopadli do domów na skraju placu przy dworcu. Tam skryli się pośród ścian. Ich oczom ukazał się dość przerażający widok. Z wnętrza dworca dobiegały nieustanne strzały muszkietów i armat. Gdzieniegdzie w powietrze wzbijały się chmury kurzu, dymu i drzazg. Z głębi odzywały się jęczące głosy kucy. Jednak przed nimi cały budynek i mur otaczający perony był okrążony przez rebeliantów. Teraz IceSword uzmysłowił sobie rozmiary buntu. Tu było z jakieś kilka setek uzbrojonych kucy. Fakt nie zdobyli peronów, fakt ich dalej bronią się w środku, ale jak długo, kiedy skończy im się amunicja? Jak długo wytrzymają coś takiego? Wrogowie zdawali się być dobrze zorganizowani i choć część byłą nieporadna, to na dodatek zdeterminowani. Gdzieniegdzie powiewały sztandary starych księżniczek. Po uliczkach krzątały się kolejne oddziały i transporty rannych. Ogólnie nie wyglądało to dobrze. Brama do peronu była zamknięta i podziurawiona jak sito. W kilku miejscach kamienny mur ział pustką, jakby od uderzenia kulą z działa. Wszędzie jednak krążyli rebelianci. Niekiedy strzelając z kusz. Choć wydawało się, że lekko bez celu. Nie było widać przegrupowań ,czy prób ataku, nie odchodzili także, chroniąc się przed ostrzałem. Ginęli na posterunku w wyznaczonych miejscach.    

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IceSword i pozostała część oddziału zastanawiała się co robić, gdy nagle coś przesłoniło blask księżyca nad nimi. Ich oczom ukazała się wielka, świecąca złotem pierś smoka. Wielkie, masywne płyty zachodziły na siebie i osłaniały smoka od broni. Jego wielkie skrzydła łopotały na wietrze furcząc, niczym nadchodząca burza. Jego pysk otaczały płomienie, które spadały w głąb dworca. Nagle bestia zniknęła pośród budynków i rozległ się łoskot miażdżonej sali oraz krzyków. Tuż potem wybuch wstrząsnął ziemią i zatrząsł ściany. Wielka łuna ognia wzbiła się ponad mury, wraz ze wzlatującym smokiem.Tuż potem potwór znów zanurkował i seria kolejnych kakofonii eksplozji, rozrywania i konania przepełniła okolicę. Smok drugim razem w pazurach trzymał kawałek dachu pociągu pancernego. IceSword zrozumiał ,że jeśli ta bestia dalej będzie tu latała za chwilę z całego dworca nie pozostanie nic prócz dymiących gruzów i zniszczonych pojazdów.   

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podmieniec spojrzał na Shadowa i ni polecił ni zapytał-Wracamy? Cel naszej misji już nie istnieje nie ma sensu pakować się w to bagno głębiej aby przekonać się że idziemy po trochę dymiącego złomu.-powiedział z drobnym wyrzutem. Rozejrzał się czy nie zbliża się kolejna kolumna rebeliantów. Dodatkowym problemem był ten smok, jednak na razie próba zrobienia z nim czegokolwiek to samobójstwo, go trzeba było przeczekać. Można było polecić aby changelingi pozmieniały się w kucyki i wróciły tą sama drogą, jednak narazili by się na ostrzał od własnych rodaków, a zmiana wcześniej mimo tego że to jakieś rozwiązanie naraziła by ich na ostrzał powstańców. Jak nie spojrzeć utknęli na nieprzyjacielskiej ziemi i na pomoc nie było nawet najmniejszych szans, sytuacja beznadziejna ale musiał swoich kompanów i siebie stąd wyprowadzić.

Zapytał się dyskretnie smokokuca, Shadowa i Hearta-Co robimy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fire starała się obserwować, co się dzieje dookoła niej. Smok... Mogłaby z nim pogadać... Gdyby tylko się uspokoił na chwilę... I zechciał wysłuchać...

 - W takich chwilach zastanawiam się, czemu nie mam smoczymiętki... - zamruczała pod nosem.Wypuściła kłębuszek czarnego jak smoła dymu, który rozpłynął się w powietrzu. - Chyba, że któryś z was zna jakieś zaklęcie... By gada tu sprowadzić i troszkę uspokoić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc padło na mnie- mrukną Shadow. Tylko jak zwabić smoka? Zwłaszcza że prawdopodobnie pomaga on rebeliantom w wyniku swojej świadomej decyzji. Muszę wymyślić coś co go zdezorientuje... Nagle wpadł na pewien pomysł. Nad dachem, gdzie przebywała jego towarzyszka stworzył pogłębiony efekt lustrzany- niezbyt skomplikowane zaklęcie będące jedynie modyfikacją najzwyklejszego powietrznego lustra, ulubionego zaklęcia zadawanego młodym adeptom magi. Zaklęcie powinno przywołać idealny obraz smoka na czas dostatecznie długi by zwrócić jego uwagę. Przezornie ustawił lustro nieco nad dachem, by w razie gdyby smok zaatakował ( w co wątpił- widząc kopie samego siebie powinien być raczej zaskoczony) Fire nic się nie stało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy czekali na to co zrobi Shadow. Niedaleko cały czas eksplodowały kolejne pociągi rozszarpywane ciśnieniem, szponami smoka i wybuchami prochu. Słychać było tryumfalne krzyki rebeliantów i śmig wielu bełtów. Nad peronami unosiła się olbrzymia czerwona łuna, a w okół zaczęło się robić gorąco jak w trakcie pożaru. Shadow stanął śmiało na nogach i zaczął mruczeć inkantację zaklęcia. Nad dachem pojawiły się zakrzywienia powietrza, przypominające wielką kulę wody. Czarne nocne niebo, widniało przez nią, a krawędzie sfery potęgowały czerwień płomieni. Nagle wszystko zaczęło się chwiać, gdy ogier zdał sobie sprawę, że rzadko przychodziło mu tworzyć tak obszerne czary. Gubił się w skupieniu za błyskawicznie poruszającym się smokiem, który raz po raz chował się za budowlami, to znów wzlatywał, aby spaść i siać zniszczenie. W końcu bańka pękła, a Shadow uklęknął na ziemi, lekko zdyszany.

 

Wtedy do uszu changelingów dotarły głosy z zupełnie innej strony. Tam skąd przyszli słychać było szczęk broni i jęk zranionych. Z wrzawy ciężko było wywnioskować coś ponad to, że gdzieś w okolicach bramy trwa walka.  

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Iść dalej nie ma sensu, z tego co słychać zawracać też nie ma po co.-stwierdził smutne fakty-Możemy tu zaczekać aż najgorsze chwile miną, możemy też poszukać jakieś innej drogi. Macie inne propozycje?-zapytał pozostałych, trzeba wiedzieć co inni chcieli by zrobić, kto wie, może ktoś wpadnie na naprawdę dobry pomysł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musimy natychmiast się wycofać- krzykną Shadow- grozi nam otoczenie! Zza murów zamku możemy się skuteczniej bronic, poza tym Fire wymaga natychmiastowej pomocy. DarkHeart!- krzykną- zabierzcie ją z IceSwordem i pędźcie do bramy! Zaraz was dogonię, mam jeszcze jeden pomysł na smoka. Mówiąc to rozejrzał się po zrujnowanym peronie i zlokalizował jeden z ostatnich wagonów z amunicją. Następnie uplótł kilka (na zapas) niewielkich zaklęć detonujących, umieścił je w wagonie ( po prostu formując je w środku) a następnie czekał na smoka, który powinien wkrótce zainteresować się nieuszkodzonym jeszcze fragmentem pociągu, aby zdetonować amunicje gdy tylko zacznie dobierać się do dachu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojak przytaknął i poszedł  po smokokuca, gestem zaprosił ocalałych aby tu nie zostali.-Jeśli się uda to jeszcze się spotkamy.-powiedział wychodząc z ranną i kompanami. "Coś mi mówi że to nie będzie takie proste" pomyślał z zakłopotaniem, czół że to co działo się do tej pory to jeszcze nic, a czeka na nich coś jeszcze gorszego, na razie jednak nie było co się nad tym zastanawiać, trzeba zająć się rannym i wyprowadzić pozostałych. Później rozmówić się ze Shadowem, o ile zarówno on jak i podmieniec doczekają kolejnego spotkania w bardziej sprzyjających rozmową warunkach. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IceSword zebrał swoich podkomendnych i zaczęli się zabierać z budynków. Wszystko szło sprawnie, każdy żołnierz wiedział ,że w takich sytuacjach tylko dyscyplina może ocalić ich życia. Korzystając z zamieszania na dworcu i skupienia uwagi rebeliantów na innych miejscach oddział mógł poruszać się stosunkowo sprawnie. 

 

Shadow zajął się tymczasem szukaniem dogodnego wagonu. Niestety zostało ich już mało, co gorsza pożar szalał przy nich i kolejno co poniektóre wybuchały. Na dodatek nie był specjalistą i nie wiedział w których wagonach przetrzymuje się amunicję. Jednak w miarę sprawnie wybrał potencjalny cel. Na logikę trochę materiałów wybuchowych tam musiało być. Zaczął czarować, po chwili zakończył inkantację, która miała spowodować eksplozję, gdy tylko smok zmiażdży wagon. Wzrok czarodzieja spoczął na bestii, która jednak teraz zawisła wysoko w powietrzu i lekko krążąc, zamiast atakować rozglądała się po mieście. Najwięcej uwagi kierowała w stronę centrum stolicy.

 

IceSword zdążył już przemieścić oddział dwie ulice dalej, gdy Shadow skończył czarować.  Na dźwięk zbliżających się kroków znów zarządził ukrycie oddziału w domach. Mały oddział rebeliantów przeszedł ulicą, nawet nie rozglądając się specjalnie. Najwyraźniej byli dość pewni, że ten teren należy do nich. Ogier już chciał ich pokarać za takie myślenie i uderzyć na nich, ale w dalszym ciągu naładowane kusze mogły w przypadku szarży zadać straty i tak już uszczuplonemu oddziałowi, na które dowódca nie mógł sobie pozwolić. Gdyby bowiem przyszło im się przebijać przez wroga każdy kuc się liczył. W miarę jak przemieszczali się dalej w stronę bramy co raz głośniej dochodziły odgłosy walki i strzelania z broni palnej, choć teraz bardziej przeradzało się to w jęki niż w bitwę.   

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(nareszcie wróciłem)

DarkHeart przebudził się z transu, śniły mu się pola północy. Po powrocie zdał sobie jednak sprawę, że trzeba jakoś wydostać się z miasta....lub może pozabijać kilku rebeliantów. Zobaczył  mały oddział rebeliantów, niestety nie ruszył do ataku przez wzgląd na innych.

- Jakiś plan? - spytał pierwszą osobę jaką widział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Shadow aż zatrząsł się z wściekłości patrząc na odlatującego smoka. Miał wielką ochotę jeszcze poczekać ( a nuż potwór powróci ) ale bał się odcięcia od reszty sił. Czym prędzej pobiegł śladem IceSworda. Jednocześnie wpadł na kolejny pomysł. Pamiętając swój nieudany eksperyment z Fagiem Bojowym, postanowił spróbować z czymś innym- Wampirzym Fagiem. Było to jego własne, autorskie dzieło, które opracował jeszcze w czasie nauki u Whispera. Stwór początkowo był niewielki i słaby- strzępki chaotycznej energii ledwo co formujące postać- co sprawiało, że był łatwy do utworzenia i utrzymania. Jednakże można go było łatwo wzmocnić. Wystarczyło odnaleźć rannego kucyka- chodzi o to by stawiał jak najmniejszy mentalny opór- i wypuścić na niego Faga. Stwór pożywiał się jego energią i rósł- w późniejszych etapach, gdy już odpowiednio się wzmocni może atakować także zdrowe kucyki. Zdobytą energie Fag wykorzystywał nie tylko do wzrostu, ale też do utrzymywania swojego istnienia, oraz do walki. Pozostaje przy tym mentalnie związany ze swoim twórcą, więc jest bezwzględnie lojalny, nawet wtedy, gdy zbierze już dostateczną ilość energii by egzystować samodzielnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shadow ponownie skupił się i jego umysł przeniknął do wielkiej pajęczyny energii chaosu. Magią zbierał strzępki układanki i splatał je ze sobą, aż powstała dziwna, zniekształcona forma emanująca czerwienią i fioletem. Na koniec ogier wypuścił promień, który utwierdził i przypieczętował wiązania faga. Przed Shadowem lewitował teraz jego własny stwór. Wyglądał dość mizernie. Jego ciało ledwo dało się rozróżnić od powietrza. świecił blado i chorobliwie, ręce miał chude, niczym wykałaczki w porównaniu do zaokrąglonego ciała. Oczy poruszające się z wolna po orbicie ciała patrzyły na swego stwórcę z chorą radością.

 

Shaow zadowolony z wyniku zaklęcia szybko udał się aby nadgonić swą grupę. Dragon, IceSword i DarkHeart kontynuowali ciężką drogę. Ucieszył ich widok powracającego towarzysza, a zdziwił lekko majaczący nikle stwór tuż przy nim. Oddział dalej zaczął się przesuwać w stronę centrum miasta, uważając co jakiś czas na śpieszących rebeliantów. Na szczęście udało się niepostrzeżenie przejść kilka następnych przecznic. Już rozpoznawali niektóre budynki, które mijali tuż przy bramie, pocieszało ich to, że odgłosy walki zdawały się niklejsze i cichsze. Changeling, który szedł przodem wypatrując wrogów wychylił się za uliczkę i jak oparzony schował się za rogiem. Podbiegł do IceSworda i powiedział z przerażeniem w głosie.

- Sir cała ulica w rebeliantach. Na niej samej musi ich być ze 30, a tłoczą się tak, jakby w następnych były tłumy. Tędy nie przejdziemy i musimy zachowywać się cicho, jak nas wykryją to tutaj zginiemy. Poznaję za to ten dom, powinniśmy być około 200 metrów w linii prostej od bramy, a tymi uliczkami to będzie ze 300 metrów. Już prawie jesteśmy.  

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-To dobrze. Idziemy dalej czy ktoś ma lepszy pomysł? radzę się z nim pośpieszyć każda sekunda może być naszą ostatnią, a stanie w miejscu nie jest najlepszą opcją.-powiedział do swoich, czekał chwilę na ewentualną odpowiedź, po czym zamierzał pójść dalej w przypadku braku odpowiedzi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...