Skocz do zawartości

[Zabawa] Wymyśl legende dla skarbu.


Recommended Posts

Witajcie.

Wróciłam niedawno z ciekawej podróży. Chętnie bym wam wszystko opowiedziała, lecz za niedługo wyruszam w nową podróż.

Przygodo Nadchodzę!!!

Chwila, a wiesz dokąd masz tym razem się udać.

Tak. Jak byłam w Chinach kupiłam na targu podręcznik "Skarby i Legendy Świata"

Pokaż...

Proszę cie bardzo

Opisy skarbów są napisane po chińsku, a znasz chiński?

AAAAAAAAAAAAARRGGGHHHH!!!!!! Nigdy wiecej MADE IN CHINA!!!! Tłumaczenie tych tekstów zajmie mi wieki...

Na szczęście nazwy są w języku ludzkim...

I tu jest wasze zadanie. Opisać skarb na podstawie podanej nazwy, inaczej nasza Dzielna Do nie rozpocznie przygody.

Pierwsza pozycja toooo.... "Arka przyjaźni"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Iluzja Pie

Arka przyjaźni - bardzo potężna broń działająca na cały świat .Wysyła promienie w postaci laserów które sprawiają że wszyscy są przyjaźnie nastawieni.Legenda głosi że można go znaleźć w opuszczonej kopalni gdzie górnik który miał dość wszystkich miłych kucyków zakopał skarb.Wiele podróżników próbowało go odnaleźć ale na próżno .

Arka przyjaźni zyskała swoją moc gdyż jako pływająca budowla zgromadziła dwa skłócone rody podczas zalania krainy ich przodków .Członkowie rodów aby przetrwać musieli ze sobą współpracować i zbudować jednostkę pływającą zanim zostaną zatopieni.Krążą plotki że arka ma również coś wspólnego z Elementami Harmonii ale nie są to potwierdzone fakty.

Żeby dotrzeć do tego artefaktu trzeba przejść przez masę pułapek pozastawianych przez szalonego górnika.

Ostatnio arkę widziano na brzegu morza na którą została wyrzucona razem z załogą zwaśnionych rodów.

Kucyki osiedliły się tam i założyły wioskę lecz w rok później artefakt został skradziony .

Niewiadomo jak ale prawdopodobnie przy użyciu mocy magicznej.Legenda głosi że arka jest schowana w najgłębszej komnacie w kopalni szalonego górnika .

Powodzenia Do :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arka Przymierza- skrzynia, w której w Equestrii pojawiły się Elementy Harmonii. Jej moc jest tak wielka, że zaczarować potężnymi czarami nawet najprostsze przedmioty. Pojawiła się ona w Equestrii wiele eonów przed pojawieniem się pierwszych istot. Przez eony nieodnaleziona, została odkryta dopiero podczas rządów Discorda przez archeologów-pegażorozców. Sposób, w jaki znalazła się ona w kopytach księżniczek jest nieznany. Po pierwszym użyciu elementów zaginęła. Legendy mówią, że została schowana w siedzibie największego chaosu z nadzieją wypaczenia jej mocy przez sługi Discorda w mitologicznej Polsce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno temu na pustyni odnaleziono Elementy Harmonii. Jednorożce widząc jak silną magię mają zbudowały w miejscu odnalezienia Świątynie Harmonii. Elementy spoczęły w skrzyni z drewna, złocona i ozdobiona drogocennymi klejnotami. Czas mijał a wokół Świątyni rozwinęło się miasto. Skrzynię rozpoczęto nazywać Arką Przyjaźni, ponieważ przesiąknęła magią Elementów i miała właściwości łagodzenia sporów. Pewnej nocy ktoś wykradł Elementy co spowodowało małą panikę, jednak nadeszło coś gorszego... Okoliczna rzeka wyschła i nastał głód. Kucyki były zmuszone do opuszczenia miasta. Wiedziały, że Arka, choć jest silnym artefaktem, będzie je spowalniać w wędrówce, dlatego pozostawiły ja w Świątyni. Podobno burze piaskowe zasypały Świątynie, a żaden poszukiwacz skarbów, który wyruszył, aby ją odnaleźć, nigdy nie wrócił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arka przyjaźni - tajemnicza skrzynia, w niegdyś przechowywano Elementy Harmonii. Jeszcze przed panowaniem Księżniczek zostały one przeniesione, a sama skrzynia zaginęła. Legenda głosi, że skrzynia ta jest przejęła właściwości Elementów i w ma mniejsze wymagania, bo jedynie dwóch najlepszych przyjaciół. Mówi się też, że jeśli wrogowie znajdą się w pobliżu arki, to natychmiast staną się oni przyjaciółmi. Jednak aby arka zyskała ów magiczne właściwości, musi ją nieść dwójka najlepszych przyjaciół. Jest to zarazem zabezpieczenie przed złodziejami, bo jeśli będzie to jedynie jeden kuc, lub para niespełniająca wymagań, to wtedy arka znika i nastawia wszystko co żyje wrogo wobec śmiałka czy też śmiałków, którzy chcieli oszukać ten potężny artefakt.

Arka przyjaźni prawdopodobnie została zniszczona, ale tak naprawdę nikt nie wie czy to prawda, a jeśli nie, to jak wygląda ani gdzie się teraz znajduje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam koleżankę po fachu. Jak było w Chinach? Studenci kopali grzecznie i nie lenili się.. albo robili co 5 minut przerwy na fajkę? :) Ech... z nimi to zawsze same problemy. Pracują za darmo i jeszcze narzekają o_O

Arka Przyjaźni... kiedyś słyszałem o czymś podobnym. W czasach antycznego Ponyptu (wiesz, to ta pustynna kraina) kucyki martwiły się o swoją przyjaźń. Grupa czarodziejek potrafiła się swietnie ze sobą dogadywać i żyłą w pełnej serdeczności, ale nie były pewne, czy to wspaniałe uczucie, jakim jest własnie przyjaźń, wytrzyma próbę czasu. A nawet jeśli, to co dalej? Jak można obdarować przyjaźnią kolejne pokolenia? A co, jeśli kiedyś przyjdzie okrutna wojna i zniszczenie, które zabiją przyjaźń na zawsze?

Czarodziejki nie mogły do tego dopuścić. Modląc się do wszystkich dobrych bogów, a także wysilając w pełni swój kunszt magiczny, stworzyły dwie magiczne tablice, na których wykuły najważniejsze reguły przyjaźni. Taki skarb zamknęły w skrzynce zwanej "Arką", co po Ponygipsku znaczy "Łódź". Ta łódź miała żeglować poprzez morze czasu i przypominać kucykom, czym jest przyjaźń, jakby kiedyś o tym zapomniały.

Tak mówi legenda. Cieszę się, że udało Ci się znaleźć ten artefakt. Pomijając jego wartość historyczną, to być może... o ile mit mówi prawdę... wniesie on coś miłego i dobrego do naszego szarego świata.

Ale w celu upewnienia się, czy Arka nie jest falsyfikatem, polecam wykonać badania dendrochronologiczne, palinologiczne i C14... dowiemy się, ile ma lat, i czy faktycznie pochodzi z Ponyptu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arka Przyjaźni - skrzynka, w której przechowywano Elementy Harmonii po pierwszym pokonaniu Discorda. Znajdowała się w dawnym zamku królewskim w lesie Everfree. Po incydencie z NMM, Arka zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Mówiono, że księżniczka Celestia rozkazała ją wynieść, żeby NMM nie posiadła jej mocy. Dziś nie wiemy, gdzie się znajduje, jednak na północy Equestrii, blisko Kryształowego Imperium, znajduje się twierdza. Zamieszkują ją członkowie tajemniczego "Bractwa Minionych Tajemnic". To dobry trop.

Sama Arka przesiąkła magią Elementów i może posłużyć jako wzmacniacz mocy u jednorożców. U pegazów i kucyków ziemnych podnosi ich sprawność fizyczną. Dodatkowo roztacza wokół siebie aurę, która powoduje, że kucyki w jej obrębie chowają urazy i chcą się zaprzyjaźnić.

Nie wiemy co się stanie, gdy włoży się do Arki Elementy. Skrzynię mogą otworzyć Powiernicy Harmonii i alicorny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczęśliwie się składa, że władam ludzkim językiem. ekhem... Jest tu napisane:

"Arka Przyjaźni - drewniana skrzynia, bogato ornamentowana wykonana u schyłku panowania cesarza Yin' na zlecenie córki doradcy brata konkubiny samego cesarza przez jednego z nadwornych rzemieślników, który wedle legendy dysponował wielką mocą i talentem niespotykanym wśród śmiertelnych artystów. Inne legendy mówią o tym, że arka została skradziona nie z tego świata i pewnego dnia powróci do swojego królestwa, aby przywrócić tam równowagę i ład. O Arkę Przyjaźni stoczono bitwę pod Muye będąca zwiastunem upadku dynastii Shang. Skrzynia była do 1935 roku przechowywa w muzeum w Xinxiang, lecz zaginała podczas jednego z wielkich pożarów, który pochłonął połowę dzielnicy i uważa sie ją za bezpowrotnie utraconą dla dziedzictwa kulturowego ludzkości."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arka Przyjaźni- w V wieku przed naszą erą grupa magów zamknęła w drewnianej skrzyni wszystkie mocy przyjaźni. Skrzynię tą ozdobili złotem i srebrem. Podobno każdy, kto otworzy arkę zostanie obdarzony dobrymi przyjaciółmi, ale jeżeli arkę otworzy więcej niż 5 osób zaklęcia w niej zamknięte zmienią się w zaklęcia przeciw przyjaźni, które wyfruną z arki i będą niszczyć przyjaźń na całym świecie. Istnieje możliwość, że jeden kucyk może zniszczyć arkę i zapobiec przedostawaniu się złym zaklęciom w obieg. Kucyk ten musi przebić arkę na wylot mieczem otrzymanym od prawdziwego przyjaciela. W ten sposób nikt nie otworzy już arki, a złe zaklęcia zostaną zniszczone. Ale uwaga! Arkę to otworzyć zdołało już 4 śmiałków! Jeśli zostanie otworzona jeszcze jeden raz zaklęcia zmienią się w antyzaklęcia i zaczną niszczyć świat! Jedyną szansą jest zniszczenie arki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arka przyjaźni - Choć większość źródeł podaje, że jest to przepasła skrzynia wykonana ze szczerego złota, jest to następstwo błędnego tłumaczenia pierwszych manuskryptów opisujących arkę. Choć oryginalne manuskrypty zaginęły, to w ruinach starożytnych bibliotek jednorożców znaleziono ich kopie zapisane w języku starodawnych jednorożców, w których opisuje się ją jako "aurepom fremicitia arca" co dosłownie znaczy "arka przyjaźni z drewna złotych jabłoni".

Legenda głosi, że w czasach, gdy nie znano jeszcze magii i nie istniały jeszcze jednorożce, kucyki walczyły ze sobą o dostęp do jakichkolwiek zasobów. Liczne walki i spory potęgowały głód i pragnienie, zabijając wiele kucyków. Poległe kucyki osieracały swoje dzieci, które były jeszcze zbyt młode, by walczyć, przez co nikt się nimi nie interesował. Gromadziły się one coraz tłumniej i ich los zdawał się przesądzony, aż pewnego dnia pojawiła się biała klacz o imieniu Archadia, która nie mogła już znieść ich płaczu i bólu, więc zebrała je wszystkie i zabrała z dala od zwaśnionych kucyków. Wędrowali długo przez niebezpieczne lasy i nieprzyjazne pustynie. Skrajne warunki przetrwali tylko dzięki wzajemnej pomocy, oddaniu i zaufaniu, co stworzyło z nich pierwszą na świecie grupę przyjaciół. Niestety z czasem nie było już dokąd uciekać i zdawało się, że wojna znów dosięgnie niewinne dzieci. Same dzieci dostrzegły, że są w potrzasku i tracąc wszelką nadzieję zaczęły w sercach prosić o pomoc, jednak nie dla samych siebie, a dla swoich przyjaciół, nawet za cenę ich życia. Po raz pierwszy w historii kucyki były w stanie poświęcić się dla bliskich i prosiły o coś nie dla siebie, a dla innych. Po raz pierwszy w historii wszelkiego stworzenia dojrzała prawdziwa przyjaźń. Fakt ten był tak niezwykły, że zainteresowały się nim nawet niebiosa i pewnej nocy, gdy Archadia spała we śnie objawił się jej księżyc, który kazał jej iść na najwyższą górę. Niechętnie zostawiła śpiące dzieci, jednak rozpaczliwie pragnąc chwycić się wszelkiej nadziei opuściła obozowisko i udała się we wskazane miejsce. Gdy już tam dotarła położyła się spać, aby księżyc znów mógł jej zdradzić co dalej. Pojawił się on znowu i rzucił jej wyzwanie. Jeśli naprawdę jest w stanie zrobić wszystko, by ocalić bliskich, niech udowodni swoje poświęcenie rozbijając gołą głową największą skałę, jaką znajdzie. Choć zadania tego nie podjąłby się nawet największy głupiec, to nie znano jeszcze siły, która zdolna jest popchnąć do największych nawet głupot w trosce o najbliższych - siły przyjaźni. Archadia odnalazła ogromny głaz i raz za razem uderzała weń głową raniąc się okrutnie i wielokrotnie z bólu tracąc przytomność. Za każdym razem jednak wstawała i kontynuowała swój cel. Walenie o skałę roznosiło się echem i w końcu zbudziło wszystkie dzieci, które zaciekawione poszły sprawdzić co się dzieje. Gdy zastały Archadię walącą głową o skałę wytłumaczyła im czemu to robi i że nie może przestać, póki skała nie ustąpi. Po tych wyjaśnieniach dzieci bez zastanowienia rzuciły się na skałę, gdyż żadne z nich nie mogło znieść faktu, że ich przyjaciółka cierpi i gdy uderzyły wspólnie wraz z nią ta w końcu ustąpiła rozpadając się drobny mak. Gdy pył opadł ich oczom ukazał się niesamowity widok. Każde z nich miało wbite w głowę szpiczasty odłamek skały, która jednak nie zadawała im bólu i nie była już szara, a u każdego przybrała inny kolor odpowiadający kolorytowi danego kucyka. W tym momencie przemówił do nich księżyc "Ukazaliście wielkie oddanie i poświęcenie, które dotąd nie było znane żadnej innej istocie. Idźcie i głoście innym tą drogę i nie lękajcie się, gdyż skała, którą rozbiliście, to skała księżycowa, która da wam moc i ochroni przed złem". Po tych słowach Archadia udała się więc wraz z dziećmi wśród kucyki. Gdy te ją dojrzały z początku nie wiedziały co to za nowe twory je nawiedziły, jednak po chwili postanowiły wykonać jedną rzecz jaką umiały, zaatakować. Gdy byli już nieopodal Archadia wraz z dziećmi wypowiedziała słowa, które okazały się pierwszym zaklęciem i te niczym fala rozniosło się i uderzyło w umysły kucyków, pokazując im historię dzieci, które przetrwały dzięki przyjaźni, pokazując, że dzięki niej kucyki mogą zaprzestać walk i zacząć współpracować. Zakończyło to wszelkie spory, a ku pamięci tego wydarzenia zbudowano świątynie, w której wnętrzu ustawiono skrzynię, nazwaną później arką przyjaźni, w której zamknięto spisane na kamiennej tabliczce słowa zaklęcia i fragment skały księżycowej. Dzieci wraz ze swoją opiekunką stały się pierwszymi jednorożcami, które z wdzięczności dla księżyca każdej nocy zaczęły mu pomagać przy pomocy magii pojawić się na nieboskłonie, a każdego ranka chowały go do snu. Niestety żadne materiały zdradzające położenie świątyni i arki przymierza nie zachowały się do naszych czasów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arka przyjaźni - Choć większość źródeł podaje, że jest to przepasła skrzynia wykonana ze szczerego złota, jest to następstwo błędnego tłumaczenia pierwszych manuskryptów opisujących arkę. Choć oryginalne manuskrypty zaginęły, to w ruinach starożytnych bibliotek jednorożców znaleziono ich kopie zapisane w języku starodawnych jednorożców, w których opisuje się ją jako "aurepom fremicitia arca" co dosłownie znaczy "arka przyjaźni z drewna złotych jabłoni".

Legenda głosi, że w czasach, gdy nie znano jeszcze magii i nie istniały jeszcze jednorożce, kucyki walczyły ze sobą o dostęp do jakichkolwiek zasobów. Liczne walki i spory potęgowały głód i pragnienie, zabijając wiele kucyków. Poległe kucyki osieracały swoje dzieci, które były jeszcze zbyt młode, by walczyć, przez co nikt się nimi nie interesował. Gromadziły się one coraz tłumniej i ich los zdawał się przesądzony, aż pewnego dnia pojawiła się biała klacz o imieniu Archadia, która nie mogła już znieść ich płaczu i bólu, więc zebrała je wszystkie i zabrała z dala od zwaśnionych kucyków. Wędrowali długo przez niebezpieczne lasy i nieprzyjazne pustynie. Skrajne warunki przetrwali tylko dzięki wzajemnej pomocy, oddaniu i zaufaniu, co stworzyło z nich pierwszą na świecie grupę przyjaciół. Niestety z czasem nie było już dokąd uciekać i zdawało się, że wojna znów dosięgnie niewinne dzieci. Same dzieci dostrzegły, że są w potrzasku i tracąc wszelką nadzieję zaczęły w sercach prosić o pomoc, jednak nie dla samych siebie, a dla swoich przyjaciół, nawet za cenę ich życia. Po raz pierwszy w historii kucyki były w stanie poświęcić się dla bliskich i prosiły o coś nie dla siebie, a dla innych. Po raz pierwszy w historii wszelkiego stworzenia dojrzała prawdziwa przyjaźń. Fakt ten był tak niezwykły, że zainteresowały się nim nawet niebiosa i pewnej nocy, gdy Archadia spała we śnie objawił się jej księżyc, który kazał jej iść na najwyższą górę. Niechętnie zostawiła śpiące dzieci, jednak rozpaczliwie pragnąc chwycić się wszelkiej nadziei opuściła obozowisko i udała się we wskazane miejsce. Gdy już tam dotarła położyła się spać, aby księżyc znów mógł jej zdradzić co dalej. Pojawił się on znowu i rzucił jej wyzwanie. Jeśli naprawdę jest w stanie zrobić wszystko, by ocalić bliskich, niech udowodni swoje poświęcenie rozbijając gołą głową największą skałę, jaką znajdzie. Choć zadania tego nie podjąłby się nawet największy głupiec, to nie znano jeszcze siły, która zdolna jest popchnąć do największych nawet głupot w trosce o najbliższych - siły przyjaźni. Archadia odnalazła ogromny głaz i raz za razem uderzała weń głową raniąc się okrutnie i wielokrotnie z bólu tracąc przytomność. Za każdym razem jednak wstawała i kontynuowała swój cel. Walenie o skałę roznosiło się echem i w końcu zbudziło wszystkie dzieci, które zaciekawione poszły sprawdzić co się dzieje. Gdy zastały Archadię walącą głową o skałę wytłumaczyła im czemu to robi i że nie może przestać, póki skała nie ustąpi. Po tych wyjaśnieniach dzieci bez zastanowienia rzuciły się na skałę, gdyż żadne z nich nie mogło znieść faktu, że ich przyjaciółka cierpi i gdy uderzyły wspólnie wraz z nią ta w końcu ustąpiła rozpadając się drobny mak. Gdy pył opadł ich oczom ukazał się niesamowity widok. Każde z nich miało wbite w głowę szpiczasty odłamek skały, która jednak nie zadawała im bólu i nie była już szara, a u każdego przybrała inny kolor odpowiadający kolorytowi danego kucyka. W tym momencie przemówił do nich księżyc "Ukazaliście wielkie oddanie i poświęcenie, które dotąd nie było znane żadnej innej istocie. Idźcie i głoście innym tą drogę i nie lękajcie się, gdyż skała, którą rozbiliście, to skała księżycowa, która da wam moc i ochroni przed złem". Po tych słowach Archadia udała się więc wraz z dziećmi wśród kucyki. Gdy te ją dojrzały z początku nie wiedziały co to za nowe twory je nawiedziły, jednak po chwili postanowiły wykonać jedną rzecz jaką umiały, zaatakować. Gdy byli już nieopodal Archadia wraz z dziećmi wypowiedziała słowa, które okazały się pierwszym zaklęciem i te niczym fala rozniosło się i uderzyło w umysły kucyków, pokazując im historię dzieci, które przetrwały dzięki przyjaźni, pokazując, że dzięki niej kucyki mogą zaprzestać walk i zacząć współpracować. Zakończyło to wszelkie spory, a ku pamięci tego wydarzenia zbudowano świątynie, w której wnętrzu ustawiono skrzynię, nazwaną później arką przyjaźni, w której zamknięto spisane na kamiennej tabliczce słowa zaklęcia i fragment skały księżycowej. Dzieci wraz ze swoją opiekunką stały się pierwszymi jednorożcami, które z wdzięczności dla księżyca każdej nocy zaczęły mu pomagać przy pomocy magii pojawić się na nieboskłonie, a każdego ranka chowały go do snu. Niestety żadne materiały zdradzające położenie świątyni i arki przymierza nie zachowały się do naszych czasów.

Ta odpowiedź najlepsza.

Żebyś wiedziała. i jaka rozbudowana.

Świetnie! Ruszam w podróż.

A co z resztą?

Zajmij się tym. Pewna Arka na mnie czeka.

Zawsze wszystko na mojej głowie... Co my tu mamy...MASKA ZE STAROŻYTNEJ DERPOTAMII Ciekaw jestem, co wymyślą tym razem nasi użytkownicy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratulacje dla Mystherii :P Bardzo literacka odpowiedź.

Maska ze starożytnej Derpotamii... ciężka sprawa, bo ten przedmiot pojawia się w wielu źródłach, ale za każdym razem w kontekście czegoś innego i generalnie opinie są sprzeczne.

Ta tutaj wygląda na mającą korzenie W kulturze Tuqoxocpicapony, wiecie, ta z piramidami w dżungli. Ma przynajmniej 1300 lat, o czym świadczy materiał, z której ją wykonano. Tak perfekcyjnie wykończony jadeit potrafiono uzyskać tylko wtedy.

Nieduża, przypominającą maskę operową, czyli zakrywa same oczy, od nosa do połowy czoła. Z boku jest nawet ślad po drewnianej tyczce, z pomocą której przystawiono maskę do twarzy. O tutaj, widzisz?

Kształt gogli, a na miejscu oczu wyrzeźbiono kontury samych gałek i źrenic... które mają strasznego zeza rozbieżnego.

Ale kto nosił tę maskę? Prawdopodobnie ukochany królowej Noxotominy, która rządziła wtedy królestwem. Kiedy była smutna albo znudzona, on... nieznany dziś z imienia niestety, zakładał maskę ze starożytnej Derpotamii (nazwa jest błędna, gdyż taka miejscowość nie istnieje. Chodzi najprawdopodobniej o "maskę z"... zabawy, która tak się nazywała. To tak, jakbyśmy my nazwali "maskę z berka"). Dostawał strasznego zeza i nie mógł nawet chodzić prosto. odbijał się od mebli, ścian, czyniąc niemały chaos. Było to tak rozkosznie zabawne, że królowa nie mogła oddychać ze śmiechu.

Wystarczyło odsunąć maskę od twarzy, a ukochany odzyskiwał swoją grację, powagę i dumną postawę.

Taką zabawę nazywano właśnie "Derportamią".

Warto wiedzieć, że w tamtych czasach nikt nie miewał zeza, dlatego osoba nosząca maskę wydawała się być jeszcze bardziej spektakularna.

Jednak wiele wieków później, kiedy pamięć o królowej już dawno minęła, maska dostałą się w ręce zupełnie obcych, przypadkowych kucyków. Uważały, że jest bardzo śmieszna i nie rozstawali się z nią w ogóle. Któregoś dnia po odjęciu jej od twarzy stwierdzili, że zez został im na stałe. Ze strachu porzucili maskę, a słuch o niej zaginął... aż do dzisiaj.

A zezowatych kucyków dzisiaj trochę jest ;) I są urocze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za uznanie, a oto i kolejna legenda.

MASKA ZE STAROŻYTNEJ DERPOTAMII - Zwana także Karmazynową Maską. Mityczna maska wyrzeźbiona w całości z pojedyńczej perły małży olbrzymiej, pokrytej złotym pyłem. Choć wszelkie pisma dotyczące maski opisują ją jako skarb datowany na panowanie pierwszego Księcia Derpotamii, to wiele faktów temu przeczy, a niektórzy uczeni wręcz uznają jej istnienie za wymysł bajkopisarzy. Małże olbrzymie z tak wielkimi perłami wprawdzie występowały, lecz o wiele dalej, niż były w stanie dopłynąć ówczesne statki, także ich perły były zbyt kruche, by dało się z nich wyrzeźbić cokolwiek znanymi w tamtych czasach metodami i narzędziami, a najstarsze zwoje wspominające o masce datowane są na 200 lat po powstaniu państwa Derpotamii.

Legenda związana z maską:

W dolinie Galopu, między rzekami Cztery Podkowy i Konik powstała pierwsza tak duża i zorganizowana społeczność kucyków ziemskich, że większośc badaczy uznaje ją za pierwsze państwo i nadaje jej nazwę Derpotamia, na cześć Derpicjusza Wielkiego - pierwszego znanego jej władcy.

Derpicjusz Wielki otrzymał swój przydomek nie bez powodu, legenda głosi, że gdy jego cztery woły nie zdołały pociągnąć masywnej, żelaznej karocy, w której znajdowała sie niemal cała rodzina królewska, on sam załadował woły do środka (z czego sama rodzina nie była zbytnio zadowolona) i przeciągnął karocę przez całe miasto. Z pewnością jest w tym ziarno prawdy, gdyż prawo w starożytnej Derpotamii głosiło, że ten kto pokona panującego władcę zajmie jego tron, a Derpicjusz Wielki stracił panowanie dopiero w wieku 93 lat, gdy sam ustąpił z tronu.

Gdy urodziła się jego pierwsza córka, Homilia, książę był niezwykle uradowany i nakazał rozesłać wiadomość o tym do najdalszych zakątków znanego świata. Na tę wieść dostojnicy i zamożni kupcy zgromadzili się tłumnie, by oddać hołd nowo narodzonemu źrebakowi i przy okazji wkupić się w łaski władcy. Był wśród nich młody Vertilio, syn władcy zachodnich plemion Hastatorna, który został wysłany przez swojego ojca, by przy okazji narodzin jego córki wynegocjował on traktat handlowy, między Derpotamią, a ich ludem. W dowód dobrej woli miał on zanieść w prezencie maskę, która miała podkreślić urodę córki księcia. Pech jednak sprawił, że tłumacze błędnie zrozumieli słowa wiadomości o narodzinach źrebięcia i donieśli, że narodziło się one z zezem, więc taką też maskę kazano stworzyć. Dar ten rozzłościł Derpicjusza Wielkiego, który odebrał to za zniewagę, chwycił za maskę i uderzył Vertilia tak mocno, że zarówno maska jak i całe pomieszczenie zalało się krwią (stąd maska jest nazywana także karmazynową), a sam Vertilio umarł na miejscu.

Gdy wieść o tym dotarła do Hastatorna, ten poprzysiągł zemstę i rozpoczął swą kampanię przeciwko Derpicjuszowi Wielkiemu i jego poddanym, zbierając spośród zachodnich plemion potężną armię, z którą ruszył do boju. Choć państwo Derpotamii także posiadało silne i liczne wojsko, to szala zwycięstwa nie było jeszcze przesądzone. Zgodnie z relacjami świadków Derpicjusz Wielki przedzień walki zamknął się sam w swojej komnacie z maską, by obmyślić taktykę, która zapewni mu zwycięstwo. Gdy dwie liczne armie stanęły w końcu naprzeciw siebie Derpicjusz wystąpił przed swych ludzi, a po dokładnych oględzinach wykrzyknął w stronę wroga "Nie wiem po co kazałem tu przyjść wszystkim żołnierzom, takie miernoty sam zdołam pokonać i to z zasłoniętymi oczami!", po czym na dowód swych słów założył maskę, której zestawienie oczu nie pozwalało mu nic zobaczyć i dał znak swej armii do odwrótu. Po chwili znów krzyknął "Dajcie mi tylko 10 minut na małą rozgrzewkę, gdyż nie chciałbym, by dopadł mnie skurcz, gdy moje kopyta będą rozbijały wasze tępe łby!". Hastatorn pewny zwycięstwa zgodził się na te warunki, a po upływie wyznaczonego czasu kazał swoim ludziom ruszyć szturmem i zgnieść przeciwnika. Wojska zerwały szyk bojowy i ruszyły z impetem, każdy spieszył się, by jako pierwszy dopaść wrogiego księcia i przynieść swojemu władcy jego głowę w zamian za sowitą nagrodę. Wtem jednak wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Z obu boków na rozproszone wojska zachodnich plemion wyskoczyła znienacka wycofana wcześniej armia Derpotamii i bez trudu rozbiła wroga. Okazało się, że w 10 minut, o które Derpicjusz poprosił, armia udając odwrót przyczaiła się z obu stron pola walki, by w odpowiednim czasie zaatakować. Zwycięstwo było rychłe i gładkie, a sam Derpicjusz Wielki przypisał je masce, która stanęła na głównym piedestale w skarbcu Derpotamii. Co najciekawsze, gdy naukowcy po wielu stuleciach zdołali odnaleźć starożytny skarbiec, pomimo, że nie nosił on oznak plądrowania, a wszystkie kosztowności zostały na swoich miejscach, to sam piedestał stał pusty, nie licząc osiadłego kurzu i dwóch sczerniałych i zaschniętych przed wiekami kropel krwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No no no... :twilight2: Takich legend nigdy nie czytałem, może dlatego, że nie mam takiego zapału do czytania jak Twi... :twilight3:

Mystheria znów okazała się najlepsza!

Do jeszcze nie wróciła... Ciekawe jak tam poszukiwania arki przyjaźni...

Opowie mi jak wróci, pod warunkiem, że będzie miała czas, bo poleci poszukiwać maski z derpotamii...

Ale przejdźmy do meritum. Kolejną pozycją na liście jeeeest....

GROBOWIEC ALICORNÓW STAROŻYTNEGO PONYPTU

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grobowiec Aircornów starożytnego Ponyptu

3748 la temu istniało wielkie imperium Ponypt. Jako, że znajdowało się na suchej pustyni dostarczano mu wodę za pomocą magii. Zajmowały się tym głównie aircorny. Aircorny zostawały też władcami Ponyptu. Nie było innej możliwości, alby kto inny niż aircorn rządził w Ponypcie. Najpopularniejszą dynastią aircornów była dynastia Fastest. Ostatnim władcą z tej dynastii był nijaki Comet Fastest. Był on jednak okrutny i leniwy, przez co Ponypt nie miał wody. Władca został obalony. Jako jedynego z władców nie pochowano go w Grobowcu Aircornów. Legenda głosi, że mimo iż jego ciało leży zagrzebane w piasku pustyni jego duch spoczywa w Grobowcu. Grobowiec ten znajdował się w podziemnej plątaninie korytarzy. Znajdowały się w nim najwyśmienitsze bogactwa. Łącznie spoczęło tam 129 władców (nie licząc Cometa Fastesta). Każda mumia w Grobowcu ma swoja komnatę. Najwięcej kosztowności znajduje się akurat w komnacie Królowej Benefit. Była ona najlepszą królową Ponyptu zważając na to, że za jej panowania w państwie był dostatek wody, powstały nowe kopalnie kamieni szlachetnych i naród się wzbogacił. Legendy głosiły, że po odejściu Benefit Ponypt nie będzie miał już równie dobrego władcy. Legenda się spełniła. Następna po Benefit rządziła Królowa Storm, która dbała co prawda o państwo, ale była szorstka i nieczuła. Po Storm rządy obiął jej brat Comet. Grobowiec pełen jest bogactw, ale trudno go znaleźć. Różne legendy głoszą, że do odkrycia Grobowca Aircornów potrzebna jest Bransoleta Prawdy, ukryta w ruinach zamku w Ponypcie. Kto znajdzie bransoletę znajdzie też grobowiec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GROBOWIEC ALICORNÓW STAROŻYTNEGO PONYPTU a czasów VIII dynastii.

Obiekt funeralny wykuty w górach Echolan. Długość około 107 metrów, średnia szerokość korytarza - 2 metry. Ściany otynkowano białą masą, idealną do malowania na niej hieroglifów i scen. Grobowiec jest znany z dwóch powodów. Pierwszym są właśnie spektakularne dekoracje.

Naliczono w grobowcu ponad trzy tysiące znaków, obejmujących cały alfabet Ponycki, łącznie ze słynnymi znakami ostrzegawczymi, które architekci ułożyli dla poinformowania samych siebie przed czyhającymi w obiekcie pułapek. Warto tutaj wspomnieć o "złamanym skrzydle", czyli klątwie, jaką rzucono na grobowiec. Na portalu, tuż pod torusem przy wejściu do korytarza, wyryto złamane skrzydło w trójkącie. To ostrzeżenie, że w grobowcu nie można latać... bo inaczej stanie się coś przerażającego. Na szczęście, nikt nigdy nie odważył się złamać tego prawa. Oczywiście to nie jedyna pułapka.

Wróćmy jednak do znaków. Oprócz cudownych i arcyciekawych hieroglifów, ściany korytarza pokrywają liczne ilustracje, przedstawiające życie Arh-Koh-Etona, czyli księcia ponyckiego, dla którego wzniesiono ten obiekt. Książę za życia zdobył słynną "Pierzastą Włócznię"... czyli włócznię, której grot ma kształt stalowego pióra, wg legendy wyrwanego ze skrzydła Steelpagasusa, mistycznego bohatera, który nauczył prehistoryczne kucyki obróbki metali.

Przedmiot ten był tak cenny, że książę zabrał go ze sobą do grobu. Jednak jak czytałem w pewnym artykule Do, to nasza archeolożka postanowiła ją odzyskać, aby dalej służyła kucykom, a nie gniła zapomniana w jakimś grobowcu. Czy jej się udało? Niech sama opowie :P

Wracając do grobowca, warto wspomnieć o jednym bardzo szczególnego malunkowi, która wydaje się być nie związana z resztą przedstawień.

Widać na nim szakala, nazwanego "Anp-Darkguider". Pomimo, że przedstawiono go w pozycji leżącej, profil, łapy wyciągnięte przed siebie, to i tak widać, że jest ogromną postacią. Stojące obok niego kucyki (szóstka) ledwo dosięgają mu do krańca grzbietu, pomimo, że on leży spokojnie. Poza wzrostem od zwykłego szakal odróżniają go też ogromne, orle skrzydła, które ma wysoko uniesione i reprezentacyjnie rozpostarte. Pióra ma czarne, ale sześć z nich wyróżnia się tęczowymi kolorami: błękitnym, różowym, fioletowym, pomarańczowym, białym i błękitnym.

Pod wszystkim jest wyryte zdanie:

"Siła Przyjaźni".

Badania and tym malunkiem nadal trwają, być może do końca kwietnia pojawi się publikacja prezentująca wynik badań grupy specjalistów. Z własnych źródeł wiem, że Do też miała w tym swój udział.

Grobowiec ma z pułapkę standardową studnię, czyli wielką dziurę zagradzającą drogę. Przypominam, że nie wolno jej przelecieć, więc wszystkie mądralińskie pegazy muszą schować dumę do kieszeni i "zniżyć" się do ligi ziemskich kucyków, które wytrwale przemierzają świat na własnych kopytach. Jednak tutaj nie chodzi o szczególną skoczność, albo zdolności wspinaczkowe, a o zaufanie. Nad dołem rozpięto niewidzialny most, na który trzeba wskoczyć. Zaufać, że tam jest.

Kolejna sala zawiera pułapki związane ze strzałami i kolcami. Tutaj ważna jest wiedza o starożytnych Ponycjanach, gdyż pokonywanie tych pułapek za pomocą baletu i szybkości może... oprócz strzały w zadku, skończyć się wyśmianiem przez bardziej doświadczonych archeologów. Ponycjanie nie byli głupi. Przewidywali, że może zaistnieć okoliczność zmuszająca ich do zwiedzenia grobowca. Kto wtedy bawiłby się tańcem z pułapkami?

Jestem pewien, że Do wie tajemnej dźwigni, która dezaktywuje pułapki, a która powinna być dostępna w okolicach wejścia.

Następna pułapka jest dużo subtelniejsza, podobna trochę do słynnej pułapki ze "Świątyni Przypływów", którą badał niejaki Garrett. Otóż idzie się się krętym korytarzem, idzie... idzie... i można tak w nieskończoność, nawet po drodze umrzeć z głodu. Po prostu zamontowano tam pętlę, z której nie da się wyjść.

O co chodzi? Otóż trzeba wpaść na pomysł... i iść tyłem. A wtedy okazuje się, że korytarz tak naprawdę ma zaledwie parę metrów grubości. Do komnaty grobowej drogę zagradzają już tylko drzwi... pięknie zdobione, przedstawiające księcia z Pierzastą Włócznią. Na nich też wyryto inkantację, która jest równocześnie hasłem otwierającym. Jednak wypowiedzieć ją należy w duecie, na dwa głosy. To nauka, że wszystko w życiu powinno robić się z przyjacielem.

Co jest w srodku? Tego nikt nie wie... poza Dzielną Do, jak się domyślam :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro są zaginione, to ciężko powiedzieć, jak wyglądają naprawdę.

Źródła historyczno-archeologiczne są w miarę zgodne, że to hetyckie kucyki jako pierwsze opanowały na szeroką skalę obróbkę żelaza. Kroniki Ponydota wspominają o pięciu kamiennych tablicach, na których zawarto całą wiedzę z tym związaną. Opisano hetycką odmiana pisma klinowego, a także zilustrowano najważniejsze punkty. Dziś nazwalibyśmy to podręcznikiem, ale oczywiście nie można wykluczyć, że te tablice miały też pewną rolę kultową.

Wymiary takie same: metr na pół metra, granit, grubość 10 cm. Głębokość rytów nieznana, chyba Do posiada dokładniejsze informacje. Najprawdopodobniej tablice były obwożone po najważniejszych ośrodkach metalurgicznych, w celu edukowania kowali i hutników w różnych częściach kraju. Taki objazdowy uniwersytet.

Hetyckie kucyki był tak dumne ze swojej sztuki, że kiedy ich imperium zaczęło chylić się ku upadkowi, ukryły tablice w nieznanym miejscu, aby nikt poza nimi nie odkrył tajemnic obróbki żelaza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kucytekowie słynęli z okrucieństwa. Cóż... to okrucieństwo było oczywiście dostosowane do kucykowej skali i my przed monitorami możemy się trochę dziwić, czemu uznawali łaskotki za wyjątkową torturę...

Jednak tak czy siak, ten ołtarz nie był miejscem, gdzie najgorsze co mogło kogoś spotkać, to połaskotanie kopytek. Tutaj faktycznie... co z punktu widzenia współczesnych kucyków jest szokujące, składano w ofierze żywe kucyki.

Chodziło o tak zwaną ofiarę zakładzinową, czyli trzeba było przebłagać bogów, aby zesłali błogosławieństwo i pomyślność na nowo budowany dom. Jednak w przeciwieństwie do innych kultur, gdzie po prostu w fundamentach zakopywano jakiś cenny drobiazg, tutaj ofiarowano krew. Oczywiście archeologicznymi metodami nie ejsteśmy w stanie tego rytaułu zrekonstruować, ale zachowało się w źródłach historycznych kilka faktów:

Ofiara miała miała trzy kategorie wagowe:

-Toxo

Czyli lekka. Kucykowi obcinano grzywę, a także ogon (nie uszkadzając skóry czy kości).

-Hokasto

Czyli średnia. Tutaj w grę wchodziło kłucie ostrym narzędziem (nieznanym dzisiaj), by spuścić trochę krwi do korytka.

-Mewe

Czyli ciężka. Tutaj płynnym cięciem podżynano ofierze gardło.

Ołtarz zachował się do dzisiaj. Jest to jadeitowy blat o wymiarach 1,5x1,0.2 metra, oparty na kamiennym postumencie. Oryginalnego kontekstu nie znamy, gdyż ołtarz został zrabowany przez konkwistadorów i odnalazł się niedawno. Płyta jest pokryta pajęczyną wgłębień, które tworzą razem kilka scenek z życia Kucytekowych bogów. Rowki te tez służyły do odprowadzania ofiarnej krwi.

Przeprowadzone badania palinologiczne odnalazły w tych rowkach liczne pyłki, dzięki którym odkryto, że ofiary obsypywano różnymi kwiatami. Udało się też uzyskać trochę informacji o DNA ówczesnych kucyków, dzięki resztkom krwi i włosów. Wiemy dzięki temu, że Kucytekowie na swoje ofiary wybierali rosłe ogiery, o szarym umaszczeniu i bujnym owłosieniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękujęmy, Spidi. Twój opis znów okazał się najlepszy

Bo jedyny, co mnie nie cieszy :/

Archeologia podwodna? Pozazdrościć, nie każdy instytut ma kasę na takie wykopaliska...

Pierwsze skojarzenie z wrakiem greckiego statku, to "oho, pewnie zatonął w starożytności!". A figę, bo ostatnio w branży zrobiło się głośno o wraku greckich kupców, którzy pływali z towarami aż do Trusu i na półwysep Sambijski. Wrak odnaleziono na wysokości obecnego miasta Coltenhaga (Cålltenhaven) i nosi ślady pożaru, a jego masz został ścięty toporom. Wydatowano go na środkowe średniowiecze, a więc okresy rajdów kucyków Skandyponyckich, które powszechnie nazywa się "ponyngami". Statek wracał z barbarzyńskich krain, wypełniony drogocennym bursztynem i monetami, toteż był łakomym kąskiem dla piratów.

Wrak miał typową konstrukcję, długość 25 metrów, a więc nie szokuje rozmiarem. Nie był też trudnym łupem, gdyż bronić mogło go zaledwie kilka kucyków. Nie zachowało się zbyt wiele wyposażenia, ukradziono wszystko. Jednak jest niezwykle ciekawy, gdyż na deskach jarl rozkazał wyryć sentencję, którą miał magicznie ofiarować zdobyty okręt jak trofeum dla bogów. Brzmi ona tak:

-Ja, Ponnri Stallåson z Clippehøj*, pokonałem nędznych wrogów z dalekiego południa, a ich łódź ofiarowuję tobie, o największy i najdzielniejszy Stallodynie!

*"å" wymawia się jak wyraźne O, a "ø" jako głębokie "y". A Wy co myśleliście, świntuchy? :P Clippehøj to prawdziwa miejscowość w Danii, gdzie kopałem kiedyś chaty wikingów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...