Skocz do zawartości

[Grimdark] The Walking Dead: Śmierć to dopiero początek...


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 250
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Nie krzycz... - powiedziałem uciszając ją kopytkiem. - Słuchaj... to jedyne wyjście, więc daj mi to zrobić. - Mogę stracić życie i zostać jednym z nich, ale przynajmniej będę wiedzieć, iż zrobiłem to by kogoś ratować... - po tych słowach wyminąłem klacz i zacząłem wspinać się przez płot. - Jeśli ich nie da się uratować to chodziarz można ulżyć im cierpienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiem, że to może być pewna śmieć ale... nie pozwolę ci zrobić tego samego. Musisz zejść i uciekać... beze mnie. Ty masz jeszcze szanse, ale ja mam jeszcze w sobie chodź trochę kucykowości (człowieczeństwa), aby ulżyć im cierpienia. - usiadłem na płocie po czym wyjąłem kilka strzał i pojedynczo słałem je w stronę ocalałych. - Przepraszam was... - powiedziałem cicho do siebie. Była to strata strzał, których i tak miałem mało, lecz czasem trzeba poświęcić coś dla kogoś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westchnąłem po czym zeskoczyłem z płotu i zawiesiłem łuk na szyi, a następnie chwyciłem w kopytka strzały. Wbiłem pierwszą strzałę jednemu ze szwendaczy po czym zabrałem się za kolejnego.

- Jeśli będzie robiło się ostro to uciekaj, a ja spróbuję odwrócić ich uwagę. Jednak jeśli nam się uda to nie myśl, że chce mi się ich targać ze sobą. Dodatkowy balast jest zbędny, a i tak myślę, iż cię obciążam. Właściwie to co z nimi zrobimy to już zależy od ciebie no i jeszcze jedno... Dzięki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To mi wystarczy. Spójrz, a jeśli utorowalibyśmy im drogę? Znaczy, ty byś utorował. Strzelając do trupów. O, tam - wskazała - jest ich pięć. Możliwe że zrozumieją, a i obejdzie się bez zbytniego narażania. - Przeszła za róg budynku. Do uszu Darkness'a doszło krótkie, urwane charknięcie. Wind wróciła. Na jej futrze widać było plamy krwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Proszę? Ja przecież... Szwendacza... Ich też nie można zabijać? No popatrz... - przez chwilę jej wzrok stał się mentalną szpilą. - Nie zabijać ich. Szwendaczy których jest coraz więcej. Utorujesz im drogę. Szybko. Za chwilę nie będzie takiej możliwości. - stanęła tyłem do siatki i zaczęła nasłuchiwać, by wykryć obecność potencjalnego intruza.

<

A co do Merle'a... Wiem że nie chodziło o Daryla. Nie jest ze mną jeszcze tak źle, żebym nie rozróżniała. Ale i tak szkoda. Był elementem mocno potrzebnym w TWD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cholera nie rozumiesz mnie... - odpowiedziałem z irytacją po czym zacząłem przedzierać się "przez trupy, zabijając każdego, który chciał do mnie podejść i jednocześnie próbując wywalczyć drogę dla ocalałych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie spinaj się tak. Później się na mnie wyżyjesz - powiedziałem z lekkim uśmiechem na twarzy. - Tak poza tym nie musisz w cale mi pomagać. Chcąc czy nie chcąc to ty decydujesz o własnym życiu, a szkoda je zmarnować na pomoc komuś takiemu jak ja - powiedziałem już z większą powagą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolałem milczeć, niż wysłuchiwać kolejnych obelg ze strony mojej towarzyszki. Postanowiłem bardziej skupić się na przebijaniu się przez trupy niż użeraniu się z Nią. Miałem jednak nadzieję, iż nie będę musiał niańczyć cholernych kucyków. I tak już mam chyba na pieńku ze wręcz wkurw**** klaczą, która katowała trupy tuż za mną. Nawet bym się nie zdziwił, gdyby mnie tu zostawiła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wind wskoczyła na podest. - Torujemy wam cholerną drogę, więc ruszać tyłki i ratujcie życie. Macie nauczkę na przyszłość. Już! - krzyknęła i zeskoczyła, prosto na szwendacz, który przypłacił spotkanie życiem. Kuce zeskoczyły z podestu i zaczęły przesuwać się za Darkness'em. Jedna z nich, klacz o pomarańczowym umaszczeniu płakała. Albo ze strachu, albo z powodu straty jednego z towarzyszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No ruszajcie się... - powiedziałem zdenerwowanym głosem. - Na ten płot i przeskakiwać przez niego. Ja na końcu, a ty Wind bez marudzenia przede mną. I żebym nie musiał powtarzać... - po tych słowach dla wyładowania złości zabiłem kolejnego szwendacza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuce przeszły przez płot, nie bez trudu. Horda szwendaczy wydawała się być niezadowolona z powodu zabrania posiłku i unieszkodliwienia kilku. Wind znalazłszy się za płotem, zdjęła plecak. Bez słowa wręczyła każdemu z ocalonych nóż, po czym poszła kawałek za budynek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westchnąłem po czym w złości zabiłem jeszcze jednego szwendacza. Wbiłem mu strzałę w głowę po czym usilnie zacząłem go kopać, aż jego twarz nie zmieniła się w krwawą papkę. Po tym wszystkim jak nigdy nic udałem się do płotu, a następnie zacząłem się na niego wspinać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uratowani dochodzili do siebie po zdarzeniu. Pomarańczowa klacz była tulona przez drugą, fioletową. Dwójka ogierów w konsternacji oglądała noże. Wszyscy wyglądali na zagubionych i wszyscy byli w szoku. Szwendacze tymczasem coraz mocniej szarpały ogrodzenie, nie zważając na kompanów najbliżej kolacji, którzy kończyli z głowami przebitymi nożem i mózgami zmieszanymi z ziemią i krwią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westchnąłem głośno po czym ruszyłem kilka kroków do przodu, a następnie się zatrzymałem. Nie wiedziałem czy chcę tam wchodzić ze względu na... ilość wspomnień. Wszystko, czyli całe moje dzieciństwo, wspomnienia i nawet rodzice... to wszystko przytłaczało mnie jeszcze większą niechęcią jak i sumieniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...