Skocz do zawartości

Wolny/a czy zajęty/a?


Paladyn Sonaty Dusk

Jesteście czy nie jesteście?  

359 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jesteście czy nie jesteście?



Recommended Posts

A że w tym wieku kobiety patrzą do garażu, portfela, twarz i okazjonalnie głowy by sprawdzić jaki ktoś ma charakter to inna sprawa. Jeśli ktoś poczuje się urażony - wybaczcie, ale znam zbyt wiele przypadków, aby uważać inaczej (nie wykluczam wyjątków potwierdzających regułę).

Wystarczy być odpowiednio majętnym chamem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy być odpowiednio majętnym chamem...

 

Albo nie siedzieć w domu, czekając na Bóg wie co.

 

Taki "cham" często i gęsto po prostu wyjdzie i zagada, kiedy ktoś inny siedzi pół roku na forum w internecie, zastanawiając się: "czy ona mnie lubi".

Also: kasa to nie wszystko, ale gołodupiec bez zdolności (bo jak masz zdolności, to będziesz miał i kasę) jest raczej marnym wsparciem w życiu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj się zgodzę z Avanem. Jeżeli sam nie podejmiesz jakiegokolwiek ryzyka (bo nie oszukujmy się, ale istnieje wiele czynników ryzyka w tym wypadku) to sama miłość do Ciebie nie przyjdzie. Owszem portfel swoją drogą, ale ma on na celu (przynajmniej w moim przypadku) pokazać, że dana osoba nie jest sama nawet w kwestii finansowej. Także bardzo ważne jest wsparcie z OBYDWU stron, bo jak to nie istnieje, to długo taka miłość nie potrwa. Zrozumienie i czułość to są czynniki, które także decydują o przetrwaniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolna. Co jakiś czas dopada mnie z tego powodu, cóż, niezadowolenie, ale przez większość czasu uważam, że nie ma sensu się martwić i robić niczego na siłę, przynajmniej nie w moim wieku.

 

Hmm, czasem pojawia się u mnie to samo. Jakiś smutek, niezrozumiana potrzeba, ale to szybko znika pod natłokiem codzienności. Dokładnie - martwienie się na zapas nie ma sensu, bo tylko można sobie tym zaszkodzić. Czy robić coś na siłę? To kwestia sporna, gdyż nie wiele też nam da siedzenie bezczynnie i czekanie, a w tym momencie można by było zdobyć chociaż namiastkę tego pragnienia bliskości kogoś pod postacią kolegi, znajomego, albo przyjaciela. Wiek tutaj też nie ma znaczenia, tylko ważna jest psychika i odpowiedź na pytanie "czy jestem gotowy/wa?". Taka mała anegdota - widuję to codziennie, ponieważ mieszkam koło podstawówki, jak jedna parka 6 latków wraca ze szkoły razem trzymając się za ręce. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sześciolatki z bogatszym życiem uczuciowym od mojego? Dzięki, od razu mi lepiej :P

 

Zupełnie nie miałem tego na myśli. Chodzi mi o to, że nawet Ci młodzi potrafią dorosnąć na tyle, żeby przestać się przejmować opinią kolegów i koleżanek (a chyba każdy w tym wieku miał takie, a nie inne podejście do dziewczyn, przyśpiewując na widok kolegi i koleżanki "zakochana para") , i być po prostu szczęśliwymi sześciolatkami. :D 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zupełnie nie miałem tego na myśli. Chodzi mi o to, że nawet Ci młodzi potrafią dorosnąć na tyle, żeby przestać się przejmować opinią kolegów i koleżanek (a chyba każdy w tym wieku miał takie, a nie inne podejście do dziewczyn, przyśpiewując na widok kolegi i koleżanki "zakochana para") , i być po prostu szczęśliwymi sześciolatkami. :D

Domyślam się, żartowałam. Swoją drogą mój brat ostatnio przyniósł z przedszkola rysunek dostany od koleżanki, która "bardzo go lubi".

Swoją drogą ciekawa zmiana. Faktycznie, w podstawówce problemem było takie przyjaźnienie się z kimś płci przeciwnej - a dziś, przynajmniej w mojej klasie, pojawia się wręcz pewna presja bycia w związku. 

A co do Twojej poprzedniej wypowiedzi - nie do końca to miałam na myśli mówiąc na siłę. Chodziło mi bardziej o desperackie chwytanie się jakiejkolwiek szansy na związek - nie po to, aby być z tą konkretną osobą, ale aby móc wreszcie powiedzieć o sobie "Zajęty/a". Z czymś takim też się spotykam i, jak można się domyślić, nie popieram. Ale idea wyjścia do ludzi jak najbardziej na plus.

No i chyba wypadałoby skończyć off-top.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecnie wolny, bo nieszczęśliwie zakochany we wspaniałej dziewczynie. 

I pewnie zostanę po prostu jej przyjacielem. Ale takie jest już życie. Szkoda, że mnie aż boli, kiedy patrzę na jej zdjęcia (pieprzony masochista).

I uprzedzam wypowiedzi - tak, powiedziałem jej o tym, że się w niej kocham. 

Znajomość trwa od połowy czerwca no i...

Dupa. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Na razie nie mam nikogo na oku, a nie zamierzam chodzić z kimś ,,dla szpanu'' :v

Ale chyba będę musiała. Starsza siostra powiedziała mi, że jeśli do końca gimnazjum nie znajdę chłopaka, oficjalnie uzna mnie za lesbijkę  :despair:

To powiedz jej, że po prostu nie masz czasu na związki i wolisz się uczyć(tak wiem, lekkie kłamstwo xD).

PS. Miałem niedawno moment, że wydawało mi się iż się zakochałem, ale dobry browar mnie otrzeźwił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Wiecie co jest najgorsze w związkach? Uwaga odkryję koło na nowo - okres zauroczenia. Widziałem to po swoim bracie. Na początku? Prawie jak Big Mac i Cheerilee. Prezenty, dwa rozkochane w sobie gołąbeczki, no ideały, które świata poza sobą nie widziały. Ale zauroczenie się wypaliło (bo zawsze się wypala - "kiedyś byłeś/aś inny/a", "dawniej było inaczej"  :despair:  ) Mimo sporów, n-tych rozstań i powrotów nie potrafili żyć bez siebie. Ale to było jakieś 13 lat temu. Od prawie 10 mieszkają razem, a pobrali się kilka lat temu. Tak spłoną w ogniach piekielnych za życie na kocią łapę (co jest najlepszym rozwiązaniem - wady wyłażą na wierzch, a para nie ma żadnych zobowiązań i łańcucha na palcu) Oj, żebyście ich posłuchali na Skype... Czasami aż uszy bolą. Jak to mówią ze sobą (czasami) źle, bez siebie nie da rady. 

 

A w międzyczasie nadal jestem sam jak palec i wiem, że tak zostanie. Wolę skupić się na znalezieniu pracy co bez prawa jazdy, możliwości pracy przy maszynach ciężkich, wysokości... taaa... to bardzo proste  :grumpytwi:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w międzyczasie nadal jestem sam jak palec i wiem, że tak zostanie. Wolę skupić się na znalezieniu pracy co bez prawa jazdy, możliwości pracy przy maszynach ciężkich, wysokości... taaa... to bardzo proste :grumpytwi:

Może pójdziesz na studia zaoczne? (pewnie już ktoś o tym pisał)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może pójdziesz na studia zaoczne? (pewnie już ktoś o tym pisał)

Po co? Mam dyplom z Pedagogiki Wczesnoszkolnej. Ok, zmarnuję dwa lata, wpakuję kupę forsy... a raczej rodzice wpakują, tylko po to, żeby zostać magistrem, który może uczyć dzieci w klasach 1-3, których jest coraz mniej (niż demograficzny)? Poza tym starzy nauczyciele trzymają się stołków jak przyklejeni nie dając szans młodszym, pełnym pomysłów i energii. Redukcja etatów... kto poleci? Chyba nie muszę mówić. Gdy zaczynałem studia było zapotrzebowanie na nauczycieli. Po pięciu latach jest ich nadmiar. Gdym wiedział poszedłbym do zawodówki, nie liceum. 

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...