Skocz do zawartości

Wolny/a czy zajęty/a?


Paladyn Sonaty Dusk

Jesteście czy nie jesteście?  

359 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jesteście czy nie jesteście?



Recommended Posts


NIe ma w tym niczego zlego jesli naprawde jest ci tak dobrze, wiec nie sluchaj tego gadania.

Jest okej. Chcę nie słuchać, ale to się pojawia przy każdej możliwej okazji rodzinnej...  :cadanceangry: Jak próbowałam raz, a dobrze powiedzieć, że nie potrzebuję partnera i nie chcę mieć dzieci (nawet w żartach - "nie oddam tak zaj... genów byle komu"), to zaczynało się od nowa. "Moja koleżanka też nie chciała, a teraz ma xxx dzieci i zmieniła zdanie!" No super, niech sobie ma, ale mnie to nic a nic nie obchodzi.

Gadanie rodziny o TWOICH dzieciach jest po prostu samolubne z ich strony, w koncu to by wymagalo od ciebie kilku powaznych poswiecen


Owszem. Poświęcenia swoją drogą (nerwów, zdrowia, czasu, KASY, KASY i jeszcze raz KASY), ale ja zwyczajnie nie lubię dzieci.
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Standardowo sama na dodatek zakochana w chłopaku który powiedział mi w oczy że nie mam u niego szans i zostańmy przyjaciółmi ;____; Żyć nie umierać :<

Myślałam, że takie żałosne teksty padają tylko ze strony dziewczyn.  :yHRvV: Poza tym, "zakochana" to duże słowo, może to jednak zauroczenie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałam, że takie żałosne teksty padają tylko ze strony dziewczyn.  :yHRvV:

No to teraz ujawnię moje zdanie - obawiam się, że kontrowersyjne - na temat opiewanego w pieśniach friendzone'a.

 

Ja rozumiem, że to boli. Rozumiem, że człowiek sobie nie potrafi logicznie wyjaśnić dlaczego ta wymarzona druga połówka go odrzuciła. Problem w tym, że faktycznie się nie da - bo choćby nie wiem jak bardzo się kogoś lubiło to nie można wymusić na sobie zakochania się w nim. A związek z przyjacielem/przyjaciółką stworzony tylko po to, żeby kogoś nie zranić przeważnie staje się toksyczny i nie za bardzo wiadomo co z nim zrobić.

 

Nie mówię, że nie można skarżyć się na nieszczęśliwą miłość, wręcz przeciwnie, zwierzajcie się ile chcecie. Rozumiem, że z tego nie tak łatwo się "wyleczyć". Nie zmienia to faktu, że oskarżanie obiektu naszych uczuć po odesłaniu nas do friendzone'a o okrucieństwo jest niesprawiedliwe. Bo sami powiedzcie - czy umielibyście w tym momencie odwrócić się od tamtej osoby i zacząć się umawiać z kimś, do kogo nie czujecie niczego poza sympatią?

Ciekawostka - stronie friendzonującej też bywa przykro - zwłaszcza, jeśli formułka "Zostańmy przyjaciółmi" nie jest tylko frazesem, ale faktyczną chęcią utrzymania dobrych stosunków.

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie sprawa jest prosta. Czasami trzeba dosadnie. Albo mówisz "tak", albo "nie". Jeśli "nie", to możesz dodać, że jesteś dla mnie jak dobry kumpel/a ale nic z tego nie będzie. Nie rób sobie nadziei. Boli? Boli. Ale obie strony wiedzą na czym stoją. Niby friendzone, ale nieco inny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


A związek z przyjacielem/przyjaciółką stworzony tylko po to, żeby kogoś nie zranić przeważnie staje się toksyczny i nie za bardzo wiadomo co z nim zrobić.

Jeśli to apropo wypowiedzi mojej i AskMint, to nadinterpretujesz.

Nie zmienia to faktu, że oskarżanie obiektu naszych uczuć po odesłaniu nas do friendzone'a o okrucieństwo jest niesprawiedliwe.


Kto tu kogokolwiek oskarża?  :rarity4:

Ciekawostka - stronie friendzonującej też bywa przykro - zwłaszcza, jeśli formułka "Zostańmy przyjaciółmi" nie jest tylko frazesem, ale faktyczną chęcią utrzymania dobrych stosunków.


Pytanie, czy strona "friendzonująca" już była dla danej osoby przyjacielem, czy tylko znajomym, który stał się obiektem uczuć.
A tak na koniec, ja utrzymuję swoje zdanie, że takich rzeczy się NIE MÓWI, zwłaszcza zaraz po odrzuceniu czyjegoś uczucia. Odpowiada się po prostu, że nic z tego, nic do ciebie nie czuję, przykro mi, ale to nie to... To, czy dana osoba zechce nadal ze swoją niedoszłą "połówką" utrzymywać kontakty należy tylko i wyłącznie do niej. I albo to wyjdzie, albo nie. Proponowanie przyjaźni lub jej kontynuacji po czymś takim jest nietaktem i skrajną głupotą.
Ja sama miałam wiele sytuacji, kiedy musiałam odrzucić czyjeś uczucia. W większości przypadków znajomość urywała się lub pozostawała w baardzo średnich stosunkach, ale w jednym przypadku ten chłopak po jakimśtam okresie czasu normalnie już do mnie zagadywał, ja do niego i nie mamy z tym problemu. I ani razu nie padła formułka "zostańmy przyjaciółmi". To samo wychodzi.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  nic z tego nie będzie. Nie rób sobie nadziei. Boli? Boli. Ale obie strony wiedzą na czym stoją. Niby friendzone, ale nieco inny.

No wiem on to tak ujął że spytał się mnie czy wiem że nie mam szans chwilę pozniej dodał "czy się nie gniewam " "Czy nie dostanie w pysk " I "zostańmy przyjaciółmi" ;__; Dobra rozumiem najgorsze jest to że jestem z nim w tej samej klasie i siedzę z nim na jednej lekcji ;__; Będzie ciężko ;__;

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawostka - stronie friendzonującej też bywa przykro - zwłaszcza, jeśli formułka "Zostańmy przyjaciółmi" nie jest tylko frazesem, ale faktyczną chęcią utrzymania dobrych stosunków.

 

Tak, osobę friendzującą też czasem to boli. Zwłaszcza kiedy osoba zostaje zmuszona wybierać między:

- osobą idealną dla tamtej osoby z wyglądu, ale niekoniecznie z charakteru, osobą z którą najbardziej chciał być

- a osobą nieidealną z wyglądu i wydającą się ok z charakteru

I wybiera drugą osobę, daje jej szansę, ponieważ pierwsza osoba już wcześniej miała szansę i nią wzgardziła. 

Wybiera drugą osobę, po czym po pewnym czasie ta druga osoba okazuje się robić decydenta/decydentkę w bambuko i osoba decydująca zostaje ostatecznie na lodzie. A chciał dobrze. W międzyczasie nie dość, że żałuje podjętej decyzji, to jeszcze obydwie drogi - osobę A i B - ma już zablokowane na amen i trzeba teraz na nowo walczyć, by móc odkryć walkę drogę C. 

 

Tak, to czasem boli. 

Edytowano przez Linds
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eh, musialam raz wyslac jednego z moich przyjaciol do friendzone niestety i bylo to strasznie trudne, bo chlopak byl fajny, ale tez bardzo wrazliwy i naprawde chcialabym byc z nim w dobrych stosunkach, ale po prostu sie nie dalo bo odcial sie ode mnie po tym i o ile wiem mial potem depresje przez 2 miesiace conajmniej. Bylo mi go strasznie przyro. :/  Problem polegal na tym ze rownoczesnie zabujal sie we mnie drugi z ktorym chcialam byc na serio, a ten z friendzone byl sympatyczny i w ogole ale nie nadawal mi sie na partnera. Taki uroczy szczeniaczek z niego byl, ale nie mezczyzna...

 

 Proponowanie przyjaźni lub jej kontynuacji po czymś takim jest nietaktem i skrajną głupotą. 

 

Czy ja wiem, to ma po prostu pokazac ze nie masz nic do tej osoby i w ogole, ale nie widzisz w niej partnera. Nie powiedzialabym ze to zle powiedziec cos takiego, ale moze lepiej po prostu to przemilczec...

Edytowano przez Burning Question
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może po jakimś czasie się przyzwyczaję ale jak narazie :/ Ogólnie rozmawiamy normalnie ale moje koleżanki robią mi niezłą siarę bo wmawiają mu dość dużo rzeczy :fluttercry2: Na dodatek powiedziały to mojej pani z angielskiego że rozbeczałam się przez niego... super znajomych mam :ajsleepy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Czy ja wiem, to ma po prostu pokazac ze nie masz nic do tej osoby i w ogole, ale nie widzisz w niej partnera.

No właśnie. Dla mnie "przyjaźń" to coś o wiele więcej, coś takiego zaliczyłabym po prostu do "znajomości". Myślę, że dzisiaj to słowo bywa równie często nadużywane, co "kocham".

super znajomych mam


Takich znajomych to tylko kopnąć w cztery litery i robić swoje. I nie przejmować się. To też bywa trudne, ale po co się męczyć z kimś takim?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli i nieuchronnie zbliża się Walenie Tynków, o czym świadczą reklamy, pojawiające się, chociażby, u mnie na Facebooku. Co z tego, że został prawie miesiąc. Podzieliłam się swoją uwagą ze znajomymi, wyraźnie dając do zrozumienia, że mierzi mnie to "święto" (i cały marketing z tym związany). I co dostałam w zamian? Oświadczenie, że trzeba mi faceta i że sama kiedyś taka będę (czyt. lizać się publicznie ze swoją połówką, lol).  :rainderp: I jak tu nie sądzić, że części społeczeństwa odbija...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mnie smuci. Bo jak tutaj patrzę, to dużo osób, co jest szczęśliwych samemu, znajduje sobie partnera/partnerkę. A ja samemu jestem nieszczęśliwy i nikogo nie potrafię znaleźć.

;_;

Nic na siłę. Coś w tym jest, że dopiero gdy przestajemy o tym myśleć, miłość przychodzi niespodziewanie. No, chyba że ma się to szczęście, że osoba, którą sobie "wypatrzyliśmy", odwzajemni uczucie, ale nie słyszałam o tym zbyt często.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też i nie płaczę z tego powodu :ming:

Bosze, to tylko serca, kwiaty i kilka zakochanych par, które mogą się trawić zawsze. Niektórzy mówią, że to jest "obrzydliwe", serca są obrzydliwe? Kwiatki? Misie? Już nic nie rozumiem.

To przecież zwykły dzień, nie rozumiem dlaczego tyle młodych osób go wręcz nienawidzi. Przecież Cię nie pobiją czy nie spalą żywcem z powodu tego, że nie masz komu dać papierowego serduszka z napisem ._. 

Nie widzę w tym dniu nic strasznego, ktoś wytłumaczy? :v

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...