Skocz do zawartości

Gonitwa za szczęściem - Ren Canady (Applejuice)


Draco Brae

Recommended Posts

Lyriel na Twoje zdziwienie odpowiedziała uśmiechem.

- Bądź optymistą, to może być sześć godzin. Jedziemy dokładnie niedaleko lasu Whitetaill Wood, obok rzeki. Wszystko będzie blisko kopyta, wystarczy o to zadbać - odpowiadała wciąż uśmiechnięta Lyriel. - Spodziewałeś się czegoś łatwiejszego w osiągnięciu? Wtedy łatwiej byłoby nas znaleźć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1.1k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Za piętnaście minut - odparła Lyriel. - Swoją drogą Ren... chwileczkę. Tisa, stało się coś? Zrobiłaś się nieco czerwona na pysku - zauważyła troskliwie gołębia klacz.

Spojrzałeś na młodą klaczkę, faktycznie była zaczerwieniona i wciąż szczęśliwa.

- N-nie, nic. Wszystko w porządku - odparła.

- Rozumiem... Co ja - zaczęła znów Lyriel. - A tak, jak Ci idzie z problemami Ren? Walczysz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaskoczyła mnie ta nagła zmiana tematu. Zerknąłem na Lyriel, a potem spuściłem wzrok i skupiłem się na obserwowaniu swoich kopyt. Po co o to spytała? Do tego w takiej chwili?

- Jest ch*jowo beznadziejnie, ale stabilnie - powiedziałem, starając się przybrać obojętny ton. - Właściwie to nic się nie zmienia i to mnie martwi. Zresztą - dodałem i spojrzałem gdzieś w bok, byle na nią nie patrzeć - mam na to wszystko wy*ebane to wszystko gdzieś, przynajmniej na razie...

___________________

Skreślonko pierwsze - ciągle mam polewkę z tego mema xD

Skreślonko drugie - KABANOS!! :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko ^^

___________

Lyriel przeczesała Cię po grzywie, może nawet lekko ją rozczochrała. Potem tylko przesunęła Twój pysk byś patrzył jej prosto w oczy. Uśmiechała się. Wciąż biło od niej ciepło.

- Popracujesz fizycznie na działce, odpoczniesz od wszystkiego i zobaczysz, że ruszysz z kopyta. Tylko spokojnie, mamy tu nieletnią, ale ona chyba nawet nas nie słucha - dodała lekko chichocząc.

Spojrzałeś kątem oka na Tisę, było jak mówiła Lyriel. Tisa była nieobecna duchem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtedy miałem ochotę powiedzieć jej "Kocham cię". Naprawdę. Tak bardzo... Uśmiechnąłem się lekko. - Dziękuję - powiedziałem i znów spuściłem wzrok. Bałem się, że zaraz mimowolnie ją przytulę. Nie wiedziałem co jeszcze mogę powiedzieć, więc milczałem. Czułem się lekko zakłopotany. Chyba przez to, że Lyriel znowu mnie dotknęła. Jeden gest i już robiło mi się ciepło na sercu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy spuściłeś wzrok, poczułeś również jak kopyto Lyriel się oddala. Kontakt fizyczny został przerwany. Gołębia klacz znów skoczyła z tematu na temat. Opiekowała się jak widać nie tylko Tobą.

- O czym myślisz Tiso?

- Yyyy... - jeknęła jakby będąc wyrwana ze swojego świata. - O przyszłości...

- Rumienisz się, znaczy ktoś w niej jest - odparła Lyriel z rozbawieniem.

Tisa tylko w odpowiedzi jeszcze bardziej popadła w zakłopotanie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz uśmiechnąłem się ciepło do Tisy, a potem zacząłem rozmyślać. Pomyślałem sobie, że muszę o niej powiedzieć Cameronowi. Nawet jeśli była nieletnia, to chyba w niczym to nie przeszkadzało, co nie? I ona będzie szczęśliwa, i Cameron będzie szczęśliwy, o ile coś z tego wyniknie. Byłoby naprawdę super. Ta paplanina Camerona o żonach i dzieciakach nieco mnie zmęczyła, więc może wreszcie znajdzie sobie jakieś konkretne zajęcie...

Miałem tylko nadzieję, że Tisa się nie zawiedzie, i że nie zrobiłem czegoś głupiego.

Reira. Będzie czuła się tak samo jak Reira.

Przy Tisie uświadomiłem sobie o wiele bardziej, jaki to musiał być dla niej ból. Ale nie chciałem w tamtej chwili o niej myśleć. Jeszcze do końca nie poukładałem swoich uczuć... przynajmniej nie na tyle, żeby cały czas były stabilne, bo zawsze gdy myślałem o Reirze, wszystko się zmieniało.

Może zakochałem się w dwóch klaczach? Albo, jeśli chodzi o Reirę, myślę tylko o współczuciu, a to nie jest prawdziwa miłość? Zresztą postanowiłem sobie, że dam sobie z nią spokój. Mimo wszystko nie mogłem myśleć tylko o Lyriel. Po prostu nie potrafiłem.

Teraz wszystko zależało od tego, co się wydarzy przez ten tydzień. Jeśli nic... porozmawiam jeszcze raz z Reirą.

Jestem beznadziejny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy Lyriel udało się sprawić by i Tisa zamilkła, zaśmiała się.

- Wciąż jak dzieci - skomentowała. Potem tylko przyciągnęła was do siebie i przytuliła. - Trzeba wam tylko pokazać wyjście i już wszystko się ułoży. Zobaczycie.

Gdy skończyła mówić, jej uścisk się poluźnił i odsunęła się od was nieznacznie. Wydawała się spoglądać na windę. Ty też zauważyłeś, ktoś zjeżdżał na dół.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Delikatnie wyswobodziłem się z uścisku Lyriel i odwróciłem się w kierunku windy, bojąc się, że zaraz wyjdzie Reira lub ktoś inny, kogo nie miałem ochoty zobaczyć. Nie mogłem jednak uciekać ani nic z tych rzeczy, więc czekałem, układając już sobie w głowie potencjalne wyjaśnienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Winda delikatnie osiadła na parterze, gdzie byliście. Nim drzwi się rozsunęły poczułeś ścisk w żołądku. Jeśli to miał być Stan lub Mark zapowiadało się piekło. Z chwilą, gdy rozsunęły się drzwi windy, wszelkie obawy zniknęły. Dwaj ochroniarze. Przywitali się skinieniem głowy i wyszli z windy.

- Szybciej niż się spodziewałam - stwierdziła w zamyśleniu Lyriel. - Gotowi na podróż? Wszystko macie? Bo potem nie będzie odwrotu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanowiłem się chwilę. Chyba nie potrzebowałem żadnych ubrań ani nic z tych rzeczy, prawda? Szczoteczkę do zębów miałem, Lyriel pewnie da mi jakiś ręcznik. W pokrowcu powinienem też mieć jakieś pieniądze. Przez te dwanaście godzin mogłem jednak zgłodnieć... ale to najmniejszy problem. Coś sobie najwyżej załatwię. Zerknąłem za siebie, upewniając się, że gitara jest na swoim miejscu. Ona była dla mnie najważniejsza. - Wszystko - odparłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tisa potwierdziła tylko skinieniem łba. Lyriel odwróciła się tylko, by patrzeć na ochroniarzy. Czekaliście w milczeniu na to co się stanie. Gdy drzwi od hotelu zostały otwarte dotarło do Ciebie, że wcale nie będzie tak łatwo wyjechać. Tłumy fanów wciąż czyhały na was. Jeden z kucyków z ochrony trzymał drzwi, zaś drugi gdzieś zniknął.

- No to idziemy - nakazała spokojnie Lyriel.

Gołębia klacz ruszyła z lekka i kłusem zmierzała do otwartych drzwi. Podniosły się okrzyki entuzjazmu wśród tłumu przed hotelem. Ty i Tisa podążyliście jej śladem. Gdy stałeś już przy drzwiach, jakimś cudem usłyszałeś za sobą stęknięcie, a to wszystko przy okrzykach fanów. Odwróciłeś się by to sprawdzić. Otwarte drzwi windy, a w nich Stan. Gębę miał rozdziawioną ze zdziwienia, zaś oczy nie dowierzały w to co widział. Zdawał się coś mówić, ale lepiej było nie czekać, aż skończy. Wyszedłeś ostatecznie z hotelu. Drzwi zamknęły się za Tobą z lekkim skrzypnięciem. Fani błagali o autografy, rozmowę, czy nawet bliższe spotkanie. Wszyscy byli jednak utrzymywani przez armię policjantów i ochroniarzy z dala od was. Tisa szła skulona obok Lyriel, a gospodyni działki była zamyślona. Błyski fleszów nie ustawały, światło co chwila biło po oczach. Krótka ścieżka chwały, lubiłeś ją. Przed Lyriel dostrzegłeś karoce, w niej nie zgubicie tego tłumu... mimo to wszedłeś do środka za dwoma klaczami.

- Teraz do pociągu, potem nagła wysiadka i do drugiego powozu. Zawsze jest z tym masa kombinowania...

Siedziałeś sam, na przeciwko Lyriel i Tisy. Ta druga wciąż zdawała się rozpływać w swojej fantazji. Ta pierwsza... patrzyła spokojnie przed siebie. Albo raczej na Ciebie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjąłem z siebie futerał i oparłem go o ścianę karocy. Z ciężkim westchnięciem opadłem na siedzenie. Również spojrzałem na Lyriel. Po chwili jednak odwróciłem głowę w kierunku okna, obserwując tłumy fanów. - Gdy wrócę będę miał totalne piekło - mruknąłem, przypominając sobie zdumionego Stana. Pewnie zaraz naskarży Markowi. Ciekawe jak na to zareaguje...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo iż Ty się odwróciłeś, Lyriel tego nie zrobiła. Może patrzyła nieco ponad Ciebie, a może nie. Tłumy fanów oglądały się za odjeżdżającą karocą. Zmierzaliście na dworzec, mogłeś to śmiało stwierdzić po tym co mijałeś. Rozpoznawałeś trasę, a przynajmniej tak Ci się wydawało. W karocy panowała dziwna cisza. Jedynie drobne poruszenie skłoniło Cię by spojrzeć w stronę dwóch klaczy. Tisa wtuliła się w Lyriel, a ta objęła ją kopytem i patrzyła na nią. Opiekuńczość tej spokojnej klaczy nie znała granic.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnąłem się lekko na ten widok, lecz jednocześnie poczułem się nieco samotny. Uświadomiłem sobie, że nie miałem takiej osoby jak Tisa Lyriel. Znów odwróciłem głowę w kierunku okna. Milczałem. Nie miałem nic do powiedzenia. Chciałem wyjąć swoją gitarę, ale nie opłacało mi się, bo pewnie zaraz byśmy wyszli na dworzec i od razu musiałbym ją chować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyłączyłeś się czekając na dalszą część podróży. W swoim osamotnieniu trwałeś dłuższą chwilę. Z tego zamyślenia, gdy patrzyłeś w okno wyrwało Cię, to że karoca się zatrzymała. Byliście przed dworcem. I tu już tłumy fanów się zbierały. Drzwi karocy otworzył wam jakiś ogier z jeszcze innej ochrony. Wpierw wyszła Lyriel, zaraz za nią Tisa, a potem Ty. Spokojnym krokiem zniknęliście za drzwiami dworca. Na peronie czekał na was pociąg. Nieco inny niż te którymi dotychczas się tłukliście. Trzy wagony i lokomotywa. Wszystko w jak najwyższym standardzie, wręcz dorównującym księżniczkom.

- Ty Ren jedziesz pierwszy raz "tą" linią, więc od razu mówię gdzie co będzie - zaczęła objaśniać gołębia klacz. - Pierwszy wagon, to zwykły przedział, drugi to mini-restauracja, a trzeci to wagon sypialny. Spędzimy w tym luksusie około półtorej godziny. Nie wiem jak wy, ale ja mam zamiar spędzić ten czas w zwykłym przedziale - dodała z lekkim uśmiechem i ruszyła do pociągu.

Tisa poszła jej śladem. Ty również, choć już z daleka widziałeś wnętrze pociągu przez szyby. Naprawdę takiej elegancji nie powstydziłaby się rodzina królewska. Pozłacane poręcze, czerwony dywan na wejściu, czarno-dębowe ściany, jedwabne czerwone zasłony, lampy w stylu gotyckim...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozglądałem się wszędzie dookoła, nieco zaskoczony. Wkrótce dotarło do mnie, że jadę z członkiniami Trapnest. Nic więc dziwnego, że wszędzie był taki luksus. Mieliśmy tu spędzić półtorej godziny. Czyli oznaczało to, że prawdopodobnie ponad dziesięć godzin będę siedzieć w karocy. ...jak strasznie. Usiadłem na siedzeniu w naszym przedziale. - Fajnie jest być w Trapnest - powiedziałem i uśmiechnąłem się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do przedziału razem z Tobą weszła tylko Lyriel. Usadowiła się na przeciwko Ciebie i patrzyła przez okno.

- Może i fajnie. Ale... nie bez powodu nasz zespół nosi nazwę Trapnest - stwierdziła w zamyśleniu Lyriel. Podparła lekko pysk kopytem i rozłożyła się na wolnych miejscach. - Wszystko w życiu ma swoją cenę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwilę ją obserwowałem w milczeniu. Jak zwykle zarzuciła jakimś mądrym tekstem, po którym odechciało mi się cokolwiek powiedzieć. Ostatecznie wreszcie wyjąłem swoją gitarę. Cicho przejechałem kopytem po strunach. - Jesteście profesjonalistami, a Blast to jedynie banda dzieciaków, która z niczym sobie nie radzi i do tego nie potrafi się dogadać - odezwałem się w końcu, unikając jednocześnie tematu o życiu i jego cenach za wszystko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Turkusowe oko Lyriel zdawało się przeszywać Cię przez chwilę spojrzeniem. Pociąg lekko szarpnął i ruszył. Wtedy obserwujące Cię spojrzenie zniknęło pod powieką klaczy. A gdy znowu się otworzyło, śledziło z wolna mijany krajobraz.

- Mylisz się, też nie potrafimy się często dogadać, a także jesteśmy dziećmi - odparła typowym dla siebie spokojnym tonem. Jej łeb zwrócił się ku Tobie, a turkusowe oczęta jakby zaglądały wgłąb Twojej duszy. Gdy znów przemówiła, jej głos był jakby delikatniejszy. - Przez okrągły tydzień będziesz z dala od problemów. Przestań więc sobie nimi głowę zawracać. Pozwól swym nerwom odpocząć, bo gdy wrócisz, nic z takim podejściem nie zmienisz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ciągle mam świadomość, że nic nie zmienię - bąknąłem. - A myśląc, że przez tydzień będę z tobą, a potem wrócę do swojego bagna... - urwałem na moment. - Wiesz, to mnie nie pociesza... Lekko uderzyłem kopytem w korpus gitary. Odechciało mi się już grać, ale nie chciałem jej odkładać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lyriel westchnęła ze zrezygnowaniem i opuściła łeb. Jej włosy zakryły całkiem twarz.

- Gdybym kiedyś się poddała, nie byłoby mnie tu... - teraz ona odpowiedziała wahaniem. Podniosła swój łeb i wróciła do pozycji siedzącej, patrząc na Ciebie. - Więc czego oczekujesz od życia? Jeśli teraz się poddasz, może nigdy nie trafisz na to czego szukasz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Sam nie wiem czego szukam - mruknąłem ponuro. - Głównie chodziło mi o to... żeby ktoś przy mnie był. Ale teraz mam wrażenie, że wszyscy odchodzą. I najgorsze jest to, że to chyba prawda. Odłożyłem wreszcie gitarę gdzieś na bok. Oparłem głowę o kopyto i zbliżyłem się do okna. - Poddawać się? - powtórzyłem. - Ja i tak nie mam już o co walczyć... a tym bardziej dla kogo. Moje marzenie o zostaniu gwiazdą już się spełniło. Teraz po prostu żyję tylko po to, żeby żyć. Nie mam właściwie żadnego celu do spełnienia, błądzę w pustce, z której nie potrafię się wyrwać. Spojrzałem na Lyriel. - Pewnie myślisz, że gadam jakieś głupoty. I pewnie masz rację. - Znów odwróciłem wzrok w kierunku okna. - Nie rozumiem samego siebie, nie rozumiem niczego, co mnie otacza. Jestem beznadziejny...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pociąg pędził coraz szybciej. Świat za oknem tylko migał. Jednak po Twojej stronie okna, wszystko było spokojne. Lyriel przysiadła się do Ciebie, wcześniej odsuwając troszkę bardziej gitarę.

- Każdy ma czasem gorsze dni i wydaję mu się wszystko stekiem bzdur. Jednak, czy aby na pewno wszyscy odchodzą? - spytała tajemniczo. - Może tylko Ci się wydaję. Poza tym, nie myślałeś o żeby znaleźć nowy cel? Na przykład, by na następnym wspólnym koncercie deklasować nas, lub znaleźć sobie kogoś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...