Skocz do zawartości

Średniowieczna Equestria [multisesja][tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]


kapi

Recommended Posts

Trzymałem już pysk w misce pełnej zupy i wyżerałem jej pyszną zawartość. Czegoś tak pysznego nie jadłem od kiedy opuściłem Canterlot w poszukiwaniu przygód. Z transu szamania wydobyły mnie głosy współtowarzyszy. Mówili coś o wygonieniu czegoś z krzaków. Oblizałem to co zostało na moim pysku, wziąłem swój półtorak i postanowiłem do nich dołączyć

- Hej, poczekajcie na mnie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy razem z Olo zaczęliśmy iść w kierunku krzaków usłyszałem głos Clover, powiedziała że powinniśmy się uspokoić i zjeść zupę. Zacząłem mówić:

 

- Uwierz mi Clover że już próbowałem przemówić Olo do rozsądku, ale na nic moje starania. Mimo wszystko lepiej pójdę z nim żeby przy okazji nic nie zrobił temu jegomościowi.  Albo na odwrót. Mnie osobiście nie ciągnie w te krzaki.

 

Popatrzyłem na nią i po raz kolejny się uśmiechnąłem. Muszę przestać to robić, jeszcze wyjdę na jakiegoś śmieszka. Nagle usłyszałem głos Treasure'a. Chciał iść z nami. Co raczej było kiepskim pomysłem. Musiałem coś powiedzieć.

 

- Lepiej zostań tutaj Treasure. Im więcej nas pójdzie tym bardziej nieufny będzie jegomość. Po za tym ktoś musi chronić Clover....... to znaczy naszą altankę.

 

Szybko zmieniłem ton głosu. Co za głupi komentarz, muszę zacząć panować nad tym co mówię.  Popatrzyłem na Olo mając nadzieję że przekonałem kuca ziemnego.

 

 

(100 post   :pinkie3: )

Edytowano przez sajback
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No dobra zostanę - powiedziałem zgaszony ponownie. Zrobiłem minę jak źrebie, któremu odmówiło się kostki cukru. Poszedłem po swoją linę i zacząłem rozstawiać hamak w altance Solida.

Gratuluje setnego posta sajbak^^

pinkie_pie___party_hat_vector_by_ctucks-

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O nie ma mowy! - stanowczo tupnąłem. - Ja wola mieć pewność i zobaczyć to coś na własne ślepia. To nieciekawa okolica i lepiej mić pewność we w 100% porentach, bo wojowniki nie wierzą w szczęście i w przypadki. 

Jak ni chcesz leźć to zostoń i siedź Onyksis. Pójdę som. - odparłem po czym pewnym, i ostropznym krokiem podreptałem szukać tego kogoś. Topór w kopyta, uważne spojrzenie, i idziemy!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co za niekulturalne stwierdzenie.Przecież jakiś prymityw nie będzie kazał mi siedzieć na tyłku i czekać. Nie boję się tego kogoś, jeśli on ma iść to ja też. Olo zaczął powoli wychodzić z altanki i szukać tego kogoś. Ja również wyszedłem i zbliżyłem się do Olo po czym powiedziałem:

 

- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.

 

Znowu to zrobiłem i posłałem mu uśmiech.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usłyszawszy próśbę Clover... no cóż zacząłem ją rozważać. 

- Cholibka... a kak tam się kryje cuś ni dobrego jednak? - odparłem drapiąc się po grzywie. - Clover, córuchno toż to dla mnie byłby dyshonorj jakbym ni poszedł sprawdzić czy coś ni zagraża piknej bałogłowej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

poszedłem wraz z Olo na poszukiwanie jegomościa gdy nagle usłyszałem głos Clover. Spojrzałem na nią gdy nagle zobaczyłem te jej spojrzenie. Nie mogłem się oprzeć tym pięknym oczom. Następnie delikatnie się uśmiechnęła. Tego było za dużo. Popatrzyłem na Olo i powiedziałem:

 

- Wybacz, ale Clover ma rację, przecież nie będziemy teraz uganiać się za kimś kto i tak w końcu się ujawni.

 

Po tych słowach zbliżyłem się do Olo żeby Clover mnie nie usłyszała i zacząłem mówić:

 

- Po za tym nie wypada odmawiać tak pięknej klaczy.

 

Następnie zwróciłem się w kierunku altanki i ponownie usiadłem przy stole. Po czym dodałem:

 

- Nie martw się Olo jeśli coś będzie jej zagrażało to z pewnością sobie z tym poradzimy.

 

Posłałem Olo zaufany uśmieszek. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ależ Olo, tak silny ogier jak ty, mnie obroni nawet jakby to coś miało wyskoczyć z tych zarośli. Może wyjdzie skoro takie zapachy unoszą się w powietrzu, nie ma co zawracać tym czymś głowy.- Posłałam delikatny uśmiech - A ja tak ładnie proszę, damie się nie odmawia. Ty i Onyksis nie posmakowaliście nawet zupy, którą ugotował Solid, a jest naprawdę przepyszna. Prawda Onyksis, ty też z pewnością jesteś głodny. - Troszkę zdziwiłam się tą propozycją pegaza nie byłam na tego typu prośby gotowa- Silverleaf nie za  bardzo chcę używać magii czytania w myślach.

Edytowano przez Anathiela
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdziwiło mnie to co powiedział Silverleaf, troszkę speszona spojrzałam na niego to na Onyksis - Wiesz... nie wiem jak to do końca jest i nie chce wiedzieć, i proszę cię byś tak nie troszczył się za bardzo o innych. Widzę bardzo troskliwy jesteś i wylewny, opanuj swoją otwartość.- Znalazłam kącik w altance Solid usiadłam sobie i wyjęłam księgę o ziołach. *W ogóle co on sobie wyobraża, skąd może wiedzieć kto co czuje, przesadza* Pomyślałam zniesmaczona tym wyznaniem pegaza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedziałem przy stole gdy nagle Silverleaf  zaczął  szeptać coś Clover na ucho. Nie wiedziałem co to ale po jego słowach Clover najwyraźniej  obraziła się na niego bo zaczęła mówić coś  w stylu że jest nadopiekuńczy. W sumie nie wiedziałem co o tym myśleć. Dokończyłem wywar i usiadłem obok Silverleaf'a. Następnie zacząłem mówić:

 

- Słuchaj nie najlepiej zaczęliśmy nasza znajomość parę godzin temu. Może spróbujemy jeszcze raz.

 

Popatrzyłem na niego żeby zachęcić go do rozmowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nu dobra. - oznajmiłem chowając Wybebeszacza za plecy do pochwy. - Tym rozem se daruję, ale jak spórbuje nas podejść w nocy to jak swoją mamunię kocham, ktoś tu do rana nie dożyje! No to dawajta tą zupinę bom głodny. 

 

Wróciłem do altany, nagrałem solidną porcję zupy, łycha w kopyto i zacząłem pałaszować. I oczy mi w słup poszły.

- Na brodę mojej babuni Bonecrusherowej! Toż to je najlepsza zalewajka jaką łod pięcu lat jadałem! - zawołałem gromko - No małmazja istna kulinarna, niebo w gębie i na zębie! O chwała ci Soild Builder, ty nasz budowniczy kuchmistrzu! Oby ci broda bujno rosła, a marzenia się spełniły! To jest przeprzszniaste!

 

I jadłem aż misa i łycha nie były wilizane do czysta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Masz rację Clover, przepraszam za swoje zachowanie, ale taka jest moja natura, żeby pomagać innym.

*po chwili, gdy Clover poszła usłyszałem głos za mną i zobaczyłem Onyksis'a i powiedziałem*

- Tym muszę się zgodzić, możemy porozmawiać spokojnie. *po czym zawołałem Indis i podleciała do mnie*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udało mi się zachęcić pegaza do rozmowy. Możliwe ze moja życzliwość była spowodowana tamtym strasznym snem. Tego nie wiem ale teraz muszę skupić się na tym co tu i teraz. Ognisty ptak przyleciał na wezwanie Silverleaf'a. Zacząłem mówić:

 

- Podobno chciałeś wiedzieć coś o magii księżyca. Czyż nie?

 

Mówiąc to patrzałem na na nocne niebo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej nie mam nic do stracenia. No to powiem mu co wiem. Kontynuowałem dialog:

 

- Widzisz magia księżyca to wyjątkowo potężne czary. Zwykle taka magia jest uwięziona w jakimś przedmiocie a z kolei ten przedmiot zyskuje potężną moc. Według tego co wiem to większość tego typu przedmiotów jest opieczętowana żeby nie można było wydostać z nich tej magii. Celem mojej podróży a także Treasure jest właśnie taki przedmiot.

 

Wtedy przypomniałem sobie ten sen i aż ciarki przeszły mi po plecach.

 

 

(tak naprawdę to poprawna pisownia to Onyksis'a)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W takich przedmiotach może znajdować się wielka moc czy zaklęta magia, lecz może być również opętana przez demona. *powiedziałem spokojnie, po czym spojrzałem już poważniejszym tonem* - Wiem, że szukasz miecza, w którym jest zaklęta ta magia, powiedziały mi duchy tego lasu i radzę Ci dla własnego dobra i dobra innych nie uwalniaj tej mocy, bo sprowadzisz na nich koniec.

Edytowano przez MasterDash
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duchy lasu powiedziały mu o mnie! Co za jakaś niedorzeczność! Jednakowoż dobrze wiem co może się znajdować w takim przedmiocie. W odpowiedzi zdjąłem kaptur i popatrzałem prosto na Silverleaf'a:

 

- Posłuchaj. Nie jest to moja pierwsza wyprawa po tego typu przedmiot. Już wiele razy okazywało się że taka rzecz była zbyt potężna dla mnie albo po prostu zła. Jednak tego typu przedmioty trzymam w bezpiecznym miejscu żeby żaden szaleniec nie użył ich w złych celach. Po za tym ja nie mam zamiaru jej uwolnić tylko wchłonąć. Jednak do puki nie znajdziemy tego miecza nie zamierzam z niego zrezygnować. Oczywiście cenię sobie twoją radę i nie chciałbym żeby coś się komuś stało.

 

zwróciłem swój wzrok na moich towarzyszy.

Edytowano przez sajback
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czy ja powiedziałem, że to twoja pierwsza podróż, nic takiego nie wspominałem. Poza tym chcę Cię tylko ostrzec, ponieważ skąd ja pochodzę przedmioty z dawnych lat są więzieniami demonów lub potężnych istot z nie z tego świata, one zabiły moich dawnych kompanów na moich oczach, dlatego tylko ostrzegam. Wchłonięciem tej magii też nie jest najlepszym pomysłem. *powiedziałem poważnym tonem*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten gość mnie normalnie dobija. Ja staram się mu to w miarę wyjaśnić a on i tak swoje! Najwyraźniej nie odpuści. A więc spróbuję jakoś inaczej to załatwić. Zacząłem mówić:

 

- Słuchaj! rozumiem niebezpieczeństwo płynące z tego miecza. Jeśli faktycznie jest w nim uwięziony demon to na pewno to zauważę! Już wiele razy znajdywałem przeklęte przedmioty których nie powinno się używać. Dlatego jak już mówiłem jeśli z tym przedmiotem będzie coś nie tak to dam wam o tym znać. W takim przypadku będę musiał go ukryć w moim sekretnym skarbcu żeby nikt nie użył go w złych celach.

 

Może wreszcie zejdzie z tego tematu. Pomyślałem już lekko nie mając sił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...