Skocz do zawartości

Średniowieczna Equestria [multisesja][tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]


kapi

Recommended Posts

No na reszcie się odczepił! Teraz chce żebym opowiedział mu coś o sobie. W sumie to skoro już zacząłem z nim rozmowę to niekulturalnie było by ja przerwać. Kontynuowałem rozmowę:

 

- Jestem szlachetnie urodzonym jednorożcem. Moi rodzice chcieli wychować mnie na następce ich rodu, ale mnie takie rzeczy raczej średnio obchodziły. Dlatego uciekłem od nich żeby znaleźć własny cel w życiu.  Przez długi czas nie wiedziałem gdzie się podziać, aż spotkałem Starswirlda Brodatego. To on nauczył mnie większości rzeczy które wiem teraz. Większość czasu spędzam w różnorakich bibliotekach, czytając i szukając informacji o różnych artefaktach.

 

Po tych słowach znowu przyodziałem kaptur. A następnie powiedziałem:

 

- Może teraz opowiesz mi coś o sobie. Na razie to znam jedynie twoje imię i wiem  że masz 25 lat.

Edytowano przez sajback
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Starswirld Brodaty, coś o nim słyszałem. *powiedziałem spokojnie*

- Teraz może ja coś o sobie opowiem. Urodziłem się w odległym kraju, gdzie tradycją jest jedność z naturą, a konkretnie z duchami natury. Od mojego mentora Oak Grey nauczyłem się zielarstwa i różnymi rzeczami związanymi naturą. Do tego kraju przybyłem poszukiwaniu ziół i poznać krąg życia w Equestrii.

*Następnie założyłem kaptur i zacząłem jeść zupę zrobioną przez Solida*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po mojej wypowiedzi Silverleaf opowiedział mi coś o sobie. Podobno pochodzi z odległego kraju gdzie kultywuje się jakieś duchy natury. Podobno przybył tutaj w poszukiwaniu ziół i żeby zbadać nasz krąg życia. Interesujące! Nie słyszałem o takim kraju, ale ziemia jest tak duża że na pewno istnieje wiele krain o których jeszcze mało wiemy. Silverleaf wrócił do jedzenia zupy. ja swoją już zjadłem więc podczas gdy pegaz się posilał postanowiłem jakoś zabić czas. Spostrzegłem Clover która czytała jakąś książkę w kącie altanki więc postanowiłem zrobić to samo. Wyjąłem jedną z ksiąg które miałem w plecaku i zacząłem ją czytać. Po czym nie odrywając oczu od książki powiedziałem:

 

- Dobrze że w naszej drórzynie mamy ciebie i Clover. Wasze umiejętności zielarskie i wiedza o naturze mogą się bardzo przydać. Z własnego doświadczenia dobrze wiem jak niebezpieczna potrafi być matka natura.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam na dwóch Onyksis'a i Silverleaf, słyszałam ich rozmowę i nie mogłam powstrzymać uśmiechu, pokręciłam głową. W koło panowała cisza, wszyscy byli w trakcie posiłku lub go właśnie skończyli. I po raz pierwszy czułam spokój, westchnęłam przejmująco. Chwili popatrzyłam na Onyksis'a i zapytałam - Właśnie jaką magię praktykujesz? Skoro szukasz tak dziwnych i być może niebezpiecznych rzeczy z tą magią?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podczas gdy Slverleaf jadł zupę, a ja czytałem książkę nagle do naszej konwersacji wtrąciła się Clover. Zadała mi pytanie, jaką magię praktykuję. Chociaż nie miałem na to ochoty jakoś nie mogłem jej nie odpowiedzieć. Po namyśle popatrzyłem na nią i powiedziałem:

 

- Tak na prawdę to praktykuję magie wszelkiego rodzaju. Jak dla mnie to żadne zaklęcie nie hańbi. Wszystko zależy od tego jak będzie wyglądała konkretna wyprawa. Najważniejsze to zbadać teren w jakim przyjdzie mi podróżować i przygotować się do warunków z jakimi przyjdzie mi się zmierzyć. Następnie muszę dowiedzieć się czegoś o przedmiocie jakiego aktualnie poszukuję żeby wiedzieć jak się zachować kiedy już go znajdę. Najistotniejsze to mieć przygotowany szczegółowy plan działania i dysponować aktualnymi mapami okolicy żeby się nie zgubić. A jeśli chodzi o magię księżyca to nie szukam konkretnych przedmiotów wypełnionych tą magią. Tak się akurat składa ze jest to pierwszy taki przedmiot jaki mam okazję zbadać.

Edytowano przez sajback
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszechstronny jednorożec w magii, choć skoro ja magii używam do zielarstwa to czemu nie. - Rozumiem po prostu lubisz przygody? Na taką przygodę to pierwszy raz wyruszyłam nie ruszałam się z Królestwa Equestrii i to w tak długą podróż. Pozwolisz, że przejdę się na zewnątrz.

Odłożyłam księgę do torby, wstałam by rozprostować swoje kopyta i wyszłam na zewnątrz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak chcesz to proszę bardzo, nie będę zapuszczać się za daleko - Lekko posłałam uśmiech pegazowi. I właśnie spoglądając jeszcze na altankę uświadomiłam sobie, iż jestem jedyną klaczą w całym gronie. *Właśnie teraz to sobie uświadomiłam, a w ogóle jak to wyszło? Westchnęłam z ulgą  nie było tak źle, podobno Onyksis'a pochodzi z zamożnej rodziny, i sam Olo choć jego język jest rubaśny, ma ogładę i maniery oczywiście sam Solid, można mu zaufać.Silverleaf do końca go nie rozumiem jest taki wylewny i bardzo szczery, zachowuje się jakby rozumy pozjadał, Treasure młody mało doświadczony. Dobrze nie ma już o czym myśleć tylko rozprostować kości.*

Edytowano przez Anathiela
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po mojej wypowiedzi wróciłem do czytania. Wtedy Clover stwierdziła że lubię przygody,a sama powiedziała że to jest jej pierwsza wyprawa tak daleko od domu. Przeprosiła mnie i powiedziała że chce się przejść. Tak naprawdę to przygody to tylko dodatkowa atrakcja moich wypraw. I tak dla mnie najważniejsze zawsze było znaleźć sposób by stać się nieśmiertelnym. Chwilę później Silverleaf stwierdził że również chce się przejść. Co będę siedział i nic nie robił. Wyszedłem z altanki i powiedziałem:

 

- W sumie to ja również chętnie się przejdę. Zawsze lubiłem nocne spacery w świetle księżyca.

 

Skierowałem swój wzrok na Clover i zdjąłem kaptur.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdziwiła mnie nagła chęć wyjścia Onyksis'a na spacer razem ze mną i Silverleaf. Popatrzyłam na niebo czułam jak ciarki mi przechodzą po plecach.

- W taką noc mogą różne dziwne myśli przejść przez głowę i ta cisza chciało by się uciec do przytulnego miejsca i zasnąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety Clover nie przypadł do gustu pomysł Silverleaf'a. A następnie powiedziała że wystarczy jej nowości jak na jeden dzień. Po tych słowach Silverleaf poszedł gdzieś w głąb lasu, co skutkowało tym że zostałem z Clover sam na sam. Ten gość to po prostu ma momenty nie z tej ziemi. Musiałem jakoś zacząć rozmowę z Clover, więc powiedziałem:

 

- Wygląda na to że Silverleaf poszedł porozmawiać z lasem. Więc może przejdziemy się po okolicy na spokojnie. Po prostu obserwując matkę naturę i podziwiając piękną księżycową noc.

 

Popatrzyłem na nią uśmiechając się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamyślona gdzieś w oddali usłyszałam jak Silverleaf'a, zrezygnował ze swojego pomysłu, poczułam wielką ulgę. Zamurowały mnie słowa Onyksis'a.

-Czemu nie, samemu po ciemku w lesie to raczej nie chodzić, nie chcę przykrych niespodzianek.- I w odpowiedniej odległości spokojnie dreptałam z Onyksis'a, ścieżką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po krótkim zastanowieniu się Clover zgodziła się na krótką wycieczkę po okolicy. Jednak szła dość daleko ode mnie. Tak jakby bała się do mnie zbliżyć. To bardzo dziwne. Kiedy tak wędrowaliśmy przez las, zdjąłem kaptur, bo przecież nie wypada chodzić zakapturzony gdy w pobliżu jest tak piękna klacz, a następnie przez chwile popatrzałem na Clover. Mam nadzieję że nie ma o mnie złego zdania. Nagle zwróciłem swój wzrok na nocne niebo i powiedziałem:

 

- Są piękne czyż nie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Was wszystkich ponownie, jeśli nie macie nic przeciwko znów sobie pogderam, a coś tak mam, że cały czas narzekam :crazy:. Faktem jest, że mógłbym być mniej czepialski, lecz uważam, że na niektóre sprawy trzeba wspomnieć, no to wyliczamy sobie :pinkie3:

 

1. Sprawa najmniej ważna, a mianowicie Sajback pisał czarnym kolorem, który w czarnym stylu forum jest ciężki do przeczytania, jednak jak widzę po ostatnich postach problem został zażegnany, bardzo dziękuję.

 

2. Teraz to sobie ponarzekam... Sam nie wiem czy zacząć od kolejnej porcji dość dużego spawnu, czy od jakości co poniektórych  postów. Po namyśle jednak sądzę, że o spawn bym się nie czepiał, gdyby posty były rozbudowane, bo po prostu by się je przyjemnie czytało, tak więc poruszę tylko temat drugi. Przede wszystkim chciałbym się zwrócić do Ciebie MasterDash. Doszło w Twoim wykonaniu do wielokrotnego pisania jedno linijkowych postów, czego chcieliśmy uniknąć. Szczerze to na prawdę da się tam wycisnąć więcej tekstu, wystarczy opis jakim głosem mówisz, mimiki twarzy i reakcji emocjonalnych na wypowiedź drugiego gracza, takie posty byłyby milsze i ładniejsze, bo przykro mi ,ale jeśli tak to ma wyglądać, to będę się czuł ,że traktuje w sposób niesprawiedliwy ludzi, którzy na prawdę starają się przy swoich postach. Tak więc wydłuż swoje, ale żeby nie było to lanie wody. (ta prośba tyczy się też lekko Anathieli, chyba widziałem tam jeden przypadek jedno linijkowego posta, ale nie jest to aż tak odczuwalne w Twoim przypadku).

 

PS do punktu 2

 

w przypadku niedostosowania się do tych zaleceń, chyba będie trzeba pomyśleć o ograniczeniu możliwości wypowiedzi, bo Twoje posty MasterDash liczą się do spawnu i go podsycają, ale mam nadzieję,zę do tego nie dojdzie, bo na prawdę nie lubię ograniczać czyjejś zabawy.

 

3. Ten spawn, zastanawiam się jak go tu potraktować, teoretycznie rozmowy w sesji są dozwolone, ale wypadałoby to jakoś porządnie ubarwić słowami, a nie sam suchy tekst, który tutaj czasami występuje. Mam zatem pytanie do wszystkich graczy co sądzą na ten temat, czy jakoś ograniczyć te rozmowy, bądź stworzyć oddzielny wątek na nie, lub wprowadzić obowiązek pisania, że ten post zawiera rozmowę, która nie jest uzasadniona do końca, czy jakieś inne Wasze pomysły, czy z kolei jeszcze to co tutaj widać mieści się w granicach przyzwoitości.

 

Dobra to by było tyle z mojego gderania. Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem, jeśli tak to przyjmijcie moje najszczersze przeprosiny. Wiem ,że narzekam, jak nie wiem co, ale na prawdę niektórzy się skarżą na poszczególne rzeczy, poza tym uważam, że rzeczywiście różnica pomiędzy poszczegulnymi postami tak w znaczeniu merytorycznym jak i staraniu się w nim są ogromne, co stawia w niesprawiedliwej sytuacji osoby udzielające się (choć jest to cześciowo rekompensowane przez PD, które dostaniecie)

 

PS do narzekania.

 

Właśnie elementy rzeczywistości można tworzyć i kreować, ale nie na czysto własny użytek. Tutaj przed chwilą spotkaliśmy się z jakimiś duchami lasu, które powiedziały Mellionowi o tym i tamtym. Niestety ja nic takiego nie podałem, a duchy lasu są pod moją kontrolą, więc równie dobrze mogły sobie siedzieć w Canterlocie i pić herbatę, a nie mówić to i owo. Trzeba wyczuć co można zastosować, a co nie i pamiętać o najważniejszej zasadzie. W sesji stawiamy na klimat, a nie na bycie OP, zapewniam ,ze jeśli ktoś będzie miał choćby i najlepsze statystyki to i tak mu się gorzej powiedzie od tego, który stawia na klimat, poza tym paradoksalnie to Ci drudzy dostają więcej PD i przez to są potężniejsi.

 

Kuce na spokojnie zjadły pyszną zupę, która dodała im sił. Wypowiedź Solida wzbudziła poruszenie w drużynie, jednak finalnie nikt nie poszedł sprawdzić co znajduje się w krzakach. Budowniczy miał wrażenie, że gałęzie poruszyły się w momencie, gdy wołał i zapraszał ewentualnego gościa na kolację, jednak nikt się nie wyłonił. Od czasu do czasu coś ponownie odbijało światło księżyca, lecz nikt tak do końca nie był tego pewien. Niejeden z drużyny myślał, że Solidowi chodziło o maga w krzakach, jednak ten stał o wiele dalej, najwyraźniej po prostu nie zrozumieli przesłania. Decyzja o pozostaniu w altanie mogła być jeszcze dobra, gdyby nie spacer kilku członków drużyny. Ci wyszli z bezpiecznego schronienia i udali się w mroki puszczy, być może przyjdzie im tego słono pożałować. 

 

Mellion zagłębił się w las i oddalił od wszystkich innych, Clover i Onyksis rozkoszowali się samotnością. W pewnym momencie usłyszeli z krzaków stłumiony, złowrogi głos z dość dziwnym akcentem.

- Jeśli ktoś krzyknie nie dożyje jutra, a teraz grzecznie robić to co powiemy, a wasza skóra zostanie ocalona.

W tym momencie z pobliskich zarośli wyłonił się dość dużych rozmiarów kuc ziemny. U boku miał buzdygan, a na grzbiecie powieszony puklerz. Jego kolczuga zamieniła się w świetle księżyca, tak samo jak jego zęby wykrzywione w złowieszczym uśmiechu. Głowa była odsłonięta, przez co zobaczyli jego długą czarną grzywę opadającą po lewej stronie na brązowy tułów. Na kolczudze wisiała skórzana tunika, podzielona na trzy pola. Na dole tło było brązowe, a na nim widniał wizerunek pagórka, po lewej, bardziej u góry na tle chmur widniała głowa kuca, obdarzonego skrzydłami, z kolei po prawej na czerwonym tle znajdowała się korona wysadzana klejnotami. Było to godło Trihoofenii, musiał to być jakiś żołnierz z tego kraju, lub dezerter. Akcent również świadczył o pochodzeniu z tamtych obszarów. W oczach ogiera błyszczał płomień szczęścia, widać lubił robić to, co robił i cieszył się mogąc zaskakiwać kuce w lesie. Nie sprawiał wrażenia kogoś szczególnie miłego, a już na pewno jego liczne blizny na twarzy jakby dodatkowo potwierdzały to spostrzeżenie. Za nim wyłoniło się kilka innych kucy w podobnym opancerzeniu, te jednak trzymały naciągnięte kusze wycelowane w wędrowców. Nie była to broń przedniego wyrobu, choć z tej odległości potrafiła zasiać spustoszenie. U boku żołnierzy wisiały kołczany z dużą ilością bełtów, a do pasów przypięte były toporki, buzdygany i krótkie miecze. Ostre bełty w naładowanych kuszach biły w oczy odbitym światłem księżyca.

-Nie radzę Wam też uciekać- dodał żołdak z udawaną słodyczą w głosie, choć nadal mówił bardzo cicho. Oprócz jego przy Clover i Onyksisie stało trzech uzbrojonych wojów.

 

Analogiczna sytuacja spotkała Melliona, tyle że z krzaków wyłoniło się tylko dwóch, lecz też ich bełty wskazywały linię prostą do jego gardła. Jeden z nich rzucił ściszonym głosem:

-Nie waż się wydawać choć najmniejszego dźwięku, a tym bardziej uciekać, chyba, że śpieszno Ci do grobu.

 

Wszystko to działo się w sporym oddaleniu od altanki i światła ogniska, w pochłoniętym mrokiem lesie. Jednak Solid notorycznie obserwował krzaki, wciąż mając to złowrogie uczucie, w pewnym momencie jego bystry i wyczulony na każdą ryskę w budynku wzrok spostrzegł większą ilość błysków w ciemnościach, te już tak szybko nie znikły i ogier był pewien, że ktoś tam musi być, poza tym jakby kilka głów zamajaczył przez chwilę w oddali. Księżyc znów skrył się za chmurę i ciemność ogarnęła okolicę.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

* Uśmiechnąłem się do nich, po czym szybkim ruchem obniżyłem się wyciągając miecz, zadając szybkie cięcie mieczem jednego z nich, po czym powiedziałem Indis po przez więź emocjonalną.* - Indis, przyleć do mnie, potrzebuję pomocy. *póżniej powiedziałem z dumnym głosem do łotrów*

- Wybraliście złą osobę na cel, teraz za to zapłacicie.

Edytowano przez MasterDash
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie spodziewałam, się takiej sytuacji i to, że ktoś nas obserwował, a teraz celuje we mnie z broni. Czułam jak nogi pode mną się uginają, nigdy dotąd nie byłam w takiej sytuacji. Ani krzyknąć nie mogę. Szybko nie wiem nawet jak znalazłam się przy Onyksis'sie . Wyglądają jak żołnierze a czy nimi są, trudno mi określić, czułam mdłości i lęk ze strachu, nie pozwolę by mnie obrabowano. Szybko w głowie szukałam zaklęcie na ubezwłasnowolnienie, którego kiedyś uczył mnie ojciec. Popatrzyłam na Onysis'a, mój wzrok wyrażał lęk.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdym skończył jeść, zauważyłem że Clover i Onyxis poszli w las. I za długo nie wracali. Psio jucha.. przecież nie poszli we dwoje za potrzebą, ani tym bardziej za pochędóżką. TO ni te typy. To mi się nie podobało. 

Odłożyłem naczynia i chwyciłem toporzysko w kopyta. 

- O ni.. niech mi borda wyłysieje a jajca zmaleją kaj tamci się w jakie gówno nie wpakowali. - burknąłem złowieszczo. - Jo ide ich szukoć, co by w jakie kłopoty nie wpadli.

 

I ruszyłem w las z toporem gotowym do ataku. Ni wiadomo co tu się czai, a na takie sprawy najlepszej jest jedno - klaps siekierą porsto w gardziołko!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy tak wraz z Clover rozkoszowaliśmy się samotnością nagle usłyszałem bardzo dziwny głos który dobiegał z krzaków. Nagle zza zarośli wyłonił się całkiem sporów rozmiarów ogier. Najwyraźniej był to żołnierz z Trihoofenii ponieważ po dokładniejszych oględzinach jego stroju zauważyłem godło tej odległej krainy. Jego pierwsze słowa były bardzo niepokojące, brzmiały "Jeśli ktoś krzyknie nie dożyje jutra, a teraz grzecznie robić to co powiemy, a wasza skóra zostanie ocalona". Teoretycznie powinno mnie to przerazić ale to nie pierwszy raz kiedy jestem w takiej sytuacji, martwiłem się za to jak zareaguje na niego Clover, przecież to jest jej pierwsza wyprawa na tak dużą skalę. Nagle pojawiło się ich więcej, jakiś 4 wrogów. Nagle Clover spojrzała mi w oczy, jej wzrok wyrażał straszny lęk przed tymi osobnikami. W moich oczach nie było widać lęku, nawet lekko się uśmiechałem. Co najprawdopodobniej było dość dziwne zważając tą sytuację. Jednak ta grupa najeźdźców pozwoliła by mi na wypróbowanie jednego z zakazanych zaklęć których nie dawno się nauczyłem. Sądzę że najlepiej będzie tu pasować zaklęcie czarnego snu. Oczywiście używałem już tych czarów wcześniej ale głównie to na manekinach do ćwiczeń. Jednak z pewnością w pełni je opanowałem. Dodatkowo nauczyłem się również umiejętności szybkiego rzucania zaklęć, dzięki temu raczej nie będą mieli czasu na odpowiedź. Zawsze trzeba mieć parę asów w rękawie na takie wyprawy. Ów zaklęcie natychmiastowo usypia nawet grupę przeciwników. Patrzałem na ziemię powoli gromadząc energię w rogu. Zapewne ci jegomoście myśleli że rozpaczam albo co. Naglę szybko podniosłem głowę i z niesamowitą prędkością posłałem w grupę przeciwników falę czarnego snu. Która od razu powinna ich uśpić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skończyłem rozstawiać swój hamak i się położyłem na chwilę. Coś jednak było nie tak...

- Gdzie są wszyscy? - pomyślałem głośno. Oprócz mnie w chatce był tylko drzemiący Solid Builder. Wtedy natknęła mnie kolejna głośna myśl:

- Może ich napadli? - nie chciałem oczywiście by tak się stało, lecz ze względu na pierwszą zasadę kupca "Broń swojej karawany", postanowiłem wziąć swój półtorak, założyć kamizelkę i chciałem udać się do lasu.

Ognisty ptak Melliona zaczął się dziwnie zachowywać. Po czym rozprostował skrzydła i odleciał w stronę buszu. Słyszałem kiedyś o tresowanych sokołach, które lecą do kuca właściciela, gdy ten jest w opałach. Postanowiłem ruszyć za ptakiem.

- Poczekaj! Idę z tobą. - wykrzyczałem do płonącego kuraka i zacząłem za nim galopować

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...