Skocz do zawartości

[Grimdark] Fallout_Equestria: Towarzysze podróży


Nightmare

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 820
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Ze skrzynką w pyszczku opuściłam sklep. Poszło o wiele szybciej niż przypuszczałam. Myślałam, że będę się tak gubić, że zrozumienie, o co mi chodzi troszeczkę potrwa. Najważniejsze było, jednak to, że tę skrzynkę mam, a w tej Wieży nie było takiego "burdelu" jak w Nowej Appleloosie. Już to, że po pogrzebie nie było kuca, z którym można było pogadać, bo każdy się zachlał jest wystarczającym dowodem na to, że tam był syf jak w schowku Pokemony. Aż zaczęłam się zastanawiać, czy muszę zapłacić za mieszkanie w Wieży jeden raz, czy może co jakiś czas będę musiała je opłacać. Jeśli musiałabym, po prostu, to mieszkanie kupić i tyle, to pewnie już zaczęłabym oszczędzać kapsle. 
Poke podziękowała co było dość zaskakujące. Myślałam, że aż tak zainteresuje się narzędziami, że zapomni o podziękowaniach. Dużo do roboty nie miałam, więc kontynuowałam wylegiwanie się na dywanie. W końcu rozłożyłąm się na, nim grzbietem do góry i zasnęłam.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obudził cię odgłos, jakby drobnych wyładowań elektrycznych. Zauważyłaś, że z obecnie małego, szarego pudełeczka wystają pręty, a pomiędzy nimi biegnie wyładowanie. Poke miała na twarzy specjalne ciemne okulary i dokręcała kolejne śrubki do urządzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli otworzyłam oczy. Ciągle słyszałam jakieś głośne "kszzz", czy coś takiego. Nie wiedziałam nawet, ile spałam i, która jest godzina. Coś mi mówiło, że nawet nie przespałam 30 minut. Odwróciłam się w stronę odgłosów. 
Pokemona miała jakieś szare okularki wyglądające jak te, które trzeba było nosić, by chronić gały przed światłem z powierzchni. Dokręcała do jakiegoś szarego pudełka śrubki. Z pudła wystawały jakieś kable lub pręty, które właśnie wydawały to całe "kszzz". Ciągle coś błyskało, a ja nawet sprawdziłam, czy nie jestem do czegoś przywiązana. Na wszelki wypadek odsunęłam się od tgo czegoś i spojrzałam na Pokemonę pytająco.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokemona nie zwróciła na mnie najmniejszej uwagi. Nawet, jeśli nie byłam do tego urządzenia podłączona i tak trochę się bałam. Ta maszynka naparzała prądem we wszystkie strony i jakby się do niej bardzo przybliżyć, to może i, by kopnęło. Skoro, jednak mogło mnie, to skrzywdzić jedynie z mojej winy, a ja na pewno bym się do tego nie zbliżyła, to raczej nie było się czego obawiać. 
Ruszyłam do łazienki i doprowadziłam się do jako takiego porządku. Przyczesałam się, umyłam pyszczek wodą i poszłam pozwiedzać wieżę. Wzięłam też ze sobą 40-50 kapsli na wypadek, gdybym chciała coś kupić. Do tego jeszcze miałam zamiar znaleźć Navis i poprosić ją, by mi czar z nogi zdjęła. No i może jakąś fajną klacz poznam. Musiałam być nieźle zdesperowana, by mieć nadzieję na znalezienie kogoś takiego, ale zawsze jakaś szansa była. Mogłam zarywać do Pokemony, ale to sensu nie miało. Ona w ogóle była w jakimś związku z Navis? Nawet tego nie wiedziałam. Nawet, jeśli tak nie było, to z jakiegoś powodu musiała, to wymyślić, czyli, po prostu się skapnęła, że ja coś do niej czuję i można powiedzieć, że chciała mnie w ten sposób... zbyć? Tak, to chyba odpowiednie słowo.
Edytowano przez Socks Chaser
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Zanim zdążyłaś podejść do nich, otworzyły się. Na progu stały dwa źrebaki, podobne jak dwie krople wody. Oboje mieli purpurowe grzywy i czerwoną sierść. Różnili się tylko tym, że jedno było jednorożką, a drugie ogierkiem ziemskim.

 - Pseplasam, moze jest pani Pokemona? - zapytała klaczka sepleniąc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje rozmyślania nad "wybranką" przerwała dwójka źrebaków. Nawet nie zdążyłam otworzyć drzwi, bo jakieś źrebaki same nacisnęły klamkę. Pomyślałam pierw, że chcą się zapytać, czy mamy jakieś słodycze, czy jak w końcu zbyt dużo cukierków tutaj nie ma. Lub, po prostu kogoś wkurzyć. Różnie jest. 
- Pseplasam, moze jest pani Pokemona? - Nieźle. Nie żebym się nabijała z sepleniących. Miałam niezłe problemy z literą "R" i "L". Często jak mówiłam słyszałam np. "Lalka", ale inni słyszeli "Larka". Potem jakoś się poprawiło. Można, więc powiedzieć, że u mnie było, podobnie. Niestety, za dziećmi nie przepadałam. Akurat moja siostrzenica, to był, po prostu niszczyciel wszystkiego. Jak miałam jakieś książki, to one mogły u mnie stać kilkanaście lat i wyglądały jak lekko używane, a ona potrafiła je zniszczyć w jeden dzień. Dla mnie dobry źrebak, to grzeczny źrebak. Te wyglądały na nawet fajne. Widocznie bliźniaki, tyle że jeden ogier, a druga klaczka. 
- Pewnie - Powiedziałam z lekkim uśmiechem i spojrzałam w kierunku Pokemony. Klacz wydawała się być bardzo pochłonięta wynalazkiem. - Poke! Możesz tu przyjść na chwilkę?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jednej sekundzie wyładowania się skończyły, a grzywa Pokemony stanęła dęba. Jednak natychmiast się podniosła, zdjęła okulary i podeszła do źrebaków.

 - Państwo Shine chcą zobacyć nowe plojekty - powiedziała klaczka. Poke rzuciła się do schowka i zaczęła przekładać maszynki. Złapała po drodze skrzynkę z półki i zaczęła pakować niektóre urządzenia do niej. Gdy już to zrobiła, dała obu źrebakom po kapslu. Maluchy się ukłoniły i poszły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pudełka przestało naparzać prądem. Widocznie Pokemona mnie usłyszała i wyłączyła, to urządzenie. Chyba, jednak ta maszyneria sama się wyłączyła, czyli krótko mówiąc - zepsuła. Zauważyłam, to po tym, że grzywa klaczki od razu stanęła dęba. Ja się na mechanice nie znałam, a w szkole nie uważałam, więc o tym pojęcie miałam zerowe. Z przykręcaniem śrubek dawałam sobie radę, ale z naprawianiem aż tak dobrze nie było. 
- Państwo Shine chcą zobacyć nowe plojekty. - Nieźle. Czyli Poke składała coś dla jakichś kucyków. Klacz od razu rzuciła się do schowka. Z pomieszczenia dało się słyszeć głośne trzaski i uderzenia. Wróciła z jakimiś urządzeniami, które wsadziła do jakiejś niewielkiej skrzynki stojącej na jednej z półek. Do tego dorzuciła kucykom po kapslu. Gdy źrebaki odeszły ruszyłam trochę pozwiedzać wieżę... i poszukać fajnej klaczki...
Edytowano przez Socks Chaser
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Poprawione)

 

Gdy wyszłam na zewnątrz Pokemona wzięła skrzynkę i wyszła za mną. Powiedziała, że idzie do państwa Shine, że wróci za jakąś godzinę i mogę się rozgościć. Nie wiem, o co jej dokładnie chodziło z tym "rozgoszczeniem się", ale, jeśli chodziło o mieszkanie, to musiała na prawdę oderwać się od rzeczywistości. Nie miałam, jednak powodu, by się o to czepiać. Czasami też tak miałam. Oparła się o tę skrzynkę przednimi kopytkami i zaczęła ją pchać przed siebie w nieznanym mi kierunku. Prawie zapomniałam o tym co chciałam zrobić... poprosić o zdjęcie czaru z nogi i znalezienie nowego kamrata..., czyli kogoś w kim bym się zakochała oczywiście. Przydałaby się też jakaś praca, czy coś. Szybko ruszyłam na wyższe piętra, by, to wszystko pozałatwiać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na następnym piętrze zobaczyłeś coś, jakby Navis, ale jednak inną. Ta Navis była uśmiechnięta, nosiła złotą suknię, a jej srebrne włosy zostały spięte w kok. Rozmawiała z jakimś ogierem ziemskim w białej barwie oraz bladoniebieską grzywą. Wraz z nim powoli szła do restauracji changeańskiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś weszłam po schodach na kolejne piętro. Jak wchodziłam po kolejnych stopniach ciągle dało się słyszeć "stuk, stuk, stuk". Kolejny powód, dla którego chciałam szybko ten kij zdjąć. 
Ledwo stanęłam na ostatnim stopniu schodów, a już zauważyłam "kogoś" podobnego do Navis. Kogoś, ponieważ ta klacz raczej mi się z Navis nie kojarzyła. Była ubrana w złotą suknię, a grzywę miała spiętą w kok. Do tego była uśmiechnięta. Nie, to nie mogła być Navis. Ona uśmiechnęła się jedynie 2 razy - Najpierw w Nowej Appleloosie, a potem gdzieś w połowie drogi do Wieży Tenpony. 
Klacz rozmawiała z jakimś ogierem, który troszeczkę przypominał mi tego z restauracji. Jeśli, to serio była Navis, to ja już w ogóle nie widziałam co tu się dzieje. Celestio wyratuj mnie z tego koszmaru! Tak czy siak, szła z tym ogierem do kolejnej restauracyjki. W takim razie na razie moją listę rzeczy do zrobienia musiałam trochę skrócić. Potem bym ją gdzieś złapała i poprosiła o zdjęcie czaru. Coś mi mówiło, żeby lecieć do Pokemony i wszystko wygadać, ale sama nie mogłam się w tym wszystkim odnaleźć, więc postanowiłam, to, po prostu zignorować... i do tego nawet nie wiedziałam, czy to na prawdę jest Navis. 
Z mojej listy zostało teraz "znalezienie kamrata", czyli "Zakochaj się w jakiejś klaczy". Ruszyłam, więc w poszukiwaniu jakiegoś baru, czy czegoś takiego mając nadzieję, że jak już będzie okazja nie będę musiała zaczynać rozmowy. Nie potrafiłam zagadywać innych i wolałam jak mój rozmówca zaczynał rozmowę.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Restauracje takie same, a barów brak... wyżej musieli jakiś mieć. Przypomniałam sobie, że od rana nic nie jadłam. Nie chciałam tracić czasu na szukaniu jakiejś restauracji. Zeszłam, więc na niższe piętro, by najeść się naleśnikami w tej, w której wczoraj jadłam. Do tego błagałam samą Celestię, by była tam jakaś klacz... Żeby, chociaż popatrzeć lub pogadać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczyłaś trzy klacze, najwyraźniej reszta mieszkańców była w domach. Dwie były jednorożcami, jedna ziemska. Pierwsza jednorożka miała różową sierść i czerwoną grzywę, a druga pomarańczową sierść i żółtą grzywę. Ziemska klacz miała turkusową sierść i grzywę barwy lazurytu. Wszystkie jadły różne dania i siedziały przy różnych stolikach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zeszłam po schodach na niższe piętro. Zbyt wielu kucyków nie spotkałam. Też lubiłam sobie pospać do 13. Oficera w ochronie zdobyłam dzięki temu, że mój tata był tam bardzo wysoko postawiony i mógł awansować innych. Nie było, to, jednak tak, że już po tygodniu mnie awansował. Trochę się, im przysłużyłam, a bycie ochroniarzem nawet mi się spodobało. Lubiłam swoją pracę. Nawet dzięki takiemu staniu na jednym piętrze mogłam poczuć, że się do czegoś przydaję i dzięki mnie Stajnia jest bezpieczniejsza. Ochroniarz oprócz pilnowania musiał też trochę się porozglądać za czymś co należało naprawić. Najczęściej jakaś lampa mrugała lub rura była dziurawa. Trochę tych mrugających lamp znalazłam, więc na awans na kogoś tam tak, czy siak bym dostała. 
W restauracyjce było, podobnie jak w całej wieży. Oprócz mnie w środku były też 3 klacze. No szaleństwo, po prostu. Celestia widocznie zwróciła zbyt dużą uwagę na moje prośby. Najsympatyczniej wyglądała ziemska klacz z sierścią o kolorze turkusu. Grzywę miała w kolorze mojej sierści, tyle że chyba trochę jaśniejszą. Akurat z "ziemniakami" łatwiej mi się rozmawiało. Byle tylko pogadać... 
Powolnym krokiem ruszyłam w kierunku jej stolika. Przy okazji rozglądałam się też za innymi kucykami. Przecież było niemożliwością, by nikt teraz nie jadł! Przecież tutaj mieli najlepsze naleśniki!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żywa orkiestra akurat nie grała. Ziemska klacz spokojnie jadła szarlotkę. Najwyraźniej jeszcze cie nie zauważyła. Na stoliku obok jej talerza leżał magazyn ogrodniczy. Przy tym zauważyłaś, że jej znaczek przedstawia marchewkę, która zamiast natki miała głownię (uchwyt?) miecza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Głownia - Służy do zadawania i odparowywania ciosów, czyli w skrócie : to czym naparzasz we wroga... chyba) 
 
Zespołu nie było. Pewnie grali jedynie wieczorami. U nas też tak było. W Stajni było coś w stylu kawiarni lub restauracji. Żeby trochę umilić czas każdego wieczora grano tam różne piosenki. Oprócz umilania czasu innym kucykom miało, to jeszcze jeden cel. Podobno kucyki mieszkające w Stajniach mogły po jakimś czasie czegoś dostać. Nie chodzi o jakieś wymioty tylko o jakieś "psychozy". Nawet nie wiem jak się to nazywało. Chodziło o to, że kucyk ciągle odczuwał strach i smutek, czy coś takiego. Ciągle pisano jakieś piosenki, malowano ściany, urządzało się zabawy, żeby tylko nikt nie dostał depresji. Ja nigdy czegoś takiego nie miałam. Stajnia była przeze mnie uznawana za coś w stylu świata. Nie przeszkadzało mi, więc to, że w Stajni trzeba było rodzić się, żyć i ginąć. W końcu, to był cały świat. 
Klacz jadła właśnie szarlotkę. Ja wolałam sernik. Trochę ciekawiło mnie skąd oni mają tutaj tak dobre jedzenie. Co prawda Wieża była miejscem pełnym kucyków ubranych w jakieś suknie i garnitury, ale to był POWOJENNY świat. Nie wiem... może z jakiejś innej Stajni też wyszli i dali kucykom z powierzchni jakieś nasiona. Tak też mogło być. W okolicach Ponyville było najgorzej. Cieszyłam się, że w bibliotece nikogo oprócz mnie i bandytów nie było. Pewnie bym tam ciągle wracała, byle kogoś uratować. 
Gdy zbliżyłam się do klaczki na jakieś 5 metrów zauważyłam jej znaczek. Przedstawiał on marchewkę, która zamiast zielonej natki miała ostrze lub rękojeść miecza. Gdyby była, to rękojeść wyglądałoby to, jak pomarańczowy zakrzywiony nóż. Marchewek nie lubiłam. Gdzieś w wieku 16 lat mój wzrok trochę się popsuł. Później Mendeley usłyszała, że marchewki są dobre na wzrok i ciągle znosiła je do domu. Codziennie musiałam je jeść. Chyba trochę pomogło, a wada zbyt duża nie była, więc okularów nie nosiłam. 
- Przepraszam... mogę się dosiąść? - Zapytałam się stawiając lewe kopyto na oparciu wolnego krzesła.
Edytowano przez Socks Chaser
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Było, to logiczne w końcu stolików wolnych było pełno, a ja dosiadałam się akurat do tego. Usiadłam na krześle tak, by nie robić zbyt dużo hałasu. 
W ogóle nie wiedziałam jak powinnam zacząć. Jakoś rozpocząć rozmowę może się przedstawić... może nie wyglądałam jak jakiś zabójca na zlecenie, ale to, że przysiadłam się do stolika przy, którym siedział już inny kucyk mogło wydać się trochę dziwne lub podejrzane. Postanowiłam zaryzykować i powiedzieć to, co wydawało mi się "najbezpieczniejsze". 
- Wybacz, że jeszcze się nie przedstawiłam. Jestem Socks Chaser. Jestem tu od wczoraj i chciałam się czegoś o tym miejscu dowiedzieć lub kogoś poznać - Powiedziałam z serdecznym uśmiechem, po czym dodałam - Wiesz..., jeśli moja obecność ci przeszkadza, to mogę odejść... nie ma sprawy.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwzajemniłam uśmiech.Knight... jej imię pasowało do znaczka. Nie było, to pewnie pełne imię, ponieważ imię wielu kucyków składało się z dwóch słów, tak jak u mnie. Niektóre miały imiona jakby połączone. Knight było, więc pewnie jakimś zdrobnieniem. 
Knight dokończyła szarlotkę i zostawiła kapsle za jedzenie. Spojrzała na mnie jakby chciała zapytać, czy będę coś zamawiała. Musiałam przyznać, że miałam mały problem z odpowiedzią. 
- Jeśli chcesz zapytać się, czy będę coś jadła, to... raczej nie. Gdy tutaj przybyłam było dosyć późno i zjadłam dwa duże naleśniki, więc aż tak bardzo głodna nie jestem.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...