Skocz do zawartości

[Grimdark] Fallout_Equestria: Towarzysze podróży


Nightmare

Recommended Posts

(Poke nie mogła mieszkać w Manehattanie. Oznaczałoby to, że ma ponad 200 lat. ;_; ) 
 
- Z Manehattanu? Twoi pradziadkowie musieli mieć dużo szczęścia. Gdyby w Manehattanie zostali... urodziłaś się na powierzchni, czy w Stajni? 
Navis na szczęście nic nie mówiła. Szła przed siebie nie zwracając na mnie i Poke uwagi.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 820
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Można powiedzieć, że masz trochę racji. W naszej Stajni kiedyś znaleziono spore butle z trującym gazem. Podobno zabrali je gdzieś i rozwalili tak, by gaz się nie rozprzestrzenił. Ostatecznie nikt nie zginął. - Uśmiechnęłam się. Rozmowa z Poke sprawiała mi dużo radości. Była ona chyba jedynym kucykiem z powierzchni, którego tak bardzo polubiłam. - Teraz w tej Stajni się dobrze żyje. Od czasu do czasu się coś dobuduje, często wiercą coś powiększają. Zbudowaliśmy sobie nawet sporą salę gimnastyczną. Po prostu kucyki zaczęły po odnalezieniu butli nie chcieli, żeby coś się, im stało. Zaczęli ze sobą współpracować i takie tam. Jeśli byś chciała... 
Nie dokończyłam. Nim opuściłam Stajnię mówiono do mnie bym nikogo nie przyprowadzała. Po prostu musieliby dobudować nowe pomieszczenie. Do tego wiadomo... trochę trudno byłoby przyzwyczaić się do nowego mieszkańca, który w dodatku jest z powierzchni. No, ale, skoro już coś do niej poczułam... najdziwniejsze było, jednak to, że nie wiedziałam jak to wszystko "rozegrać". 
- ... mogłabyś tam zamieszkać. Załatwiłabym wszystko, co trzeba i mogłabyś dzielić ze mną mieszkanie, dopóki nie znalazłoby się jakieś dla ciebie.
Edytowano przez Socks Chaser
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Dzięki, ale wolę moje mieszkanko w Appleloosie. Jest może małe, ale znane i przytulne - powiedziała z uśmiechem. - Poza tym... Nie zostawię Navis.

Po tych słowach mocno przytuliła czarną klacz. Pegazica pierwszy raz uśmiechnęła się w twoim towarzystwie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z trudem powstrzymałam się od westchnięcia. Widocznie nadeszła pora na "wyciągnięcie kolekcji noży". W takich sytuacjach lubiłam zrzucać winę na innych. Na Navis nie miałam jak, na Pokemonę nie chciałam, a nawet nie mogłam. Musiało Paść oczywiście na cholerny los. Nie wierzyłam w, to cholerstwo. Uważałam, że to jak potoczy się nasze życie zależy od nas samych. Niestety, nie mogłam w tej sytuacji winnego. Jedynym "losem" w życiu jest to jakich rodziców będzie się miało. Durna loteria, która sama wybiera nam brata, siostrę, kuzyna i resztę krewnych. Jeśli wybierze nam rodzinę, w której nasz starszy brat chleje mimo tego, że ma 15 lat trzeba się z tym pogodzić. Reszta zależała od działań naszych i innych. 
Mówi się trudno. Zawsze akceptowałam to, co działo się dookoła mnie, podobnie jak krewni. Jeśli nie mogłam złapać jakiejś miski z owsianką i ta spadła na podłogę mówiłam "No nic...", jeśli zaś mogłam, to zrobić, lecz nie zdążyłam... też mówiłam "Trudno". Jeśli widziałam, że nie mam w czymś szans szybko się poddawałam. Nie obchodziło mnie teraz w jakich stosunkach jest Pokemona z Navis. Od razu uznałam, że szans nie mam i nie warto. Różnie w tym życiu było... znalazłabym sobie kogoś innego. W "miłość od pierwszego wejrzenia" nie wierzyłam, więc raczej nie odczuwałam jakiegoś wielkiego smutku. Uznałam nawet, że to było zwykłe zauroczenie. 
- Jak chcesz. - Uśmiechnęłam się, jak, to miałam w zwyczaju. W takich sytuacjach lubiłam się uśmiechać trochę bardziej szelmowsko - uśmieszek i jedna brew lekko uniesiona. Wyglądało, to tak jakbym chciała powiedzieć "Chyba żartujesz". Gdy, jednak ja wykonywałam taki uśmiech nie było w, nim czuć żadnej pogardy lub rozbawienia jedynie optymizm i serdeczność.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszyłyśmy dalej. Żadnego czepiania się o "Krzywe spojrzenie", czy coś takiego... nareszcie. Ja znowu zaczęłam się wlec z tyłu. Zaczęło się robić nudno, a ja nie wiedziałam nawet, jaki temat na rozmowę powinnam wybrać. Kuśtykałam, więc na końcu grupy czekając aż coś się wydarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic się nie działo... jak zwykle. Poke w środku rozgląda się dookoła, Navis z przodu z lekkim uśmiechem jakby chciała powiedzieć "Myślała, że poderwie!", a ja kuśtykam z tyłu bez możliwości latania. Wybornie. 
Nuda zaczęła być nie do zniesienia. Nikt nic nie gadał, a jedynym dźwiękiem, jaki słyszałam od czasu opuszczenia obozu było ciche "tup, tup, tup, szur" wydawane przeze mnie. Kij ciągle dotykał drogi robiąc za mną małą dróżkę w ziemi. Batty gdzieś latał. Ciekawiło mnie, to, czy znalazł PipBucka. Liczyłam na to, że spotkamy jakieś inne kucyki, a zamiast tego wszędzie kamienie, ziemia, piach i pagórki. Żadnych strzałów, krzyków... nic. By, chociaż trochę mniej się nudzić przystanęłam i zaczęłam stukać lewym kopytkiem w PipBucka. Z głośników wydobyła się jakaś piosenka którą zgrałam na urządzenie jeszcze w Stajni.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po jakimś czasie na horyzoncie pojawiły się jakieś budynki. Sporych rozmiarów, to one raczej nie były. Moje towarzyszki nie były zbytnio zdziwione tym widokiem. W końcu obie były już w Wieży, więc wiedziały czego się spodziewać. 
Zostało mi około 200 kapsli i zero "śmieci", które mogłabym komuś opchnąć. Jakby miało tak dalej pójść, to pewnie musiałabym wracać do Stajni lub spać pod gazetami. 
- W Manehattanie często można spotkać bandytów? - Zapytałam zwracając się do Poke. Navis pewnie odparłaby jakimś "mhm".
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokemona nie odpowiedziała. Navis coś tam mruknęła i wyciągnęła sztylet. Ja nie wyciągnęłam broni. Gdybym trzymała pistolet w pyszczku nie mogłabym mówić. 
- mhm, mhm może byś coś powiedziała zamiast mruczeć pod nosem? - Spojrzałam na sztylet. Jakiś nóż wyglądający jak te z czasów wojny. Chciało mi się śmiać. Rozumiałam, że ktoś może preferować broń do walki w zwarciu, ale dla mnie, to nie powinna być główna broń. Główna broń powinna być pistoletem lub karabinem ogólnie "bronią palną". Nóż powinien być używany, gdy skończy się amunicja. Chciałam coś do niej powiedzieć, ale dla niej nie było możliwości wytłumaczenia czegokolwiek. I tak "ona była na powierzchni dłużej, więc wie lepiej".
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ledwo powstrzymywałam się od śmiechu. To ona nie może odpowiedzieć "Tak", ponieważ nie będzie miała energii na walkę? No bardzo ciekawa z niej osobistość była. Szczerze, to wolałabym, żeby ona poszła przodem. Potem można było zaatakować bandytów z zaskoczenia. Dla "księżniczki", jednak pewnie, by się to nie spodobało. 
- Dobra to... jak ich atakujemy? Z zaskoczenia, czy może spróbujemy, to miejsce jakoś obejść?
Edytowano przez Socks Chaser
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naturalnie... dobra niezbyt dobrze zrozumiałam, o co jej chodziło. Ruszyła w kierunku budynków, więc pewnie chciała ich z zaskoczenia pyknąć. Miałam nadzieję, że uda się z tego wyjść bez zabijania. Nie było mi żal bandytów, a, gdybym zabiła kogoś, kto sam zabijał innych nie miałabym wyrzutów sumienia, ale to zawsze jest jakieś zabójstwo. Zawsze jest jakiś żal. 
Ruszyłam za Navis. Nawet mi pasował taki sposób. Wystarczyło gdzieś taki nóż ukryć, a potem szybko ciachnąć każdego. Byłby, jednak problem, gdyby, to oni byli tu od "zasad". W Ponyville nawet nie dało się zapłacić. Od razu widać było, że chodziło o gwałt, a jak!
Edytowano przez Socks Chaser
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poke również nałożyła płaszcz i dała jeden dla mnie. Widocznie chodziło o ukrycie broni i, żeby nikt nie rozpoznał. Coś mi mówiło, że, gdyby Navis nie łaziła w płaszczu, to by ją nieźle podziurawili. Regenerację, to ona ma, ale mózgu ona chyba nie obejmowała. 
Nałożyłam płaszcz. Zasłaniał on całe moje uzbrojenie i trochę ten kij, który miałam przywiązany do nogi. Zastanawiałam się, czy nałożyć kaptur, czy może lepiej iść bez niego. Ostatecznie zarzuciłam go na głowę. Niestety, opadał mi na oczy, więc musiałam go poprawić tak, by móc widzieć. Wtedy, jednak widać było moją twarz. Zostawiłam, więc go w spokoju. Nikt mnie nie zna i nikt mnie z Pokemoną i Navis nie skojarzy. 
Zbliżałyśmy się do budynków. Szybko sprawdziłam E.F.S. Oprócz mnie i i dwóch żółtych kropek - Navis i Poke, nikogo nie było. E.F.S nie mógł, jednak znajdywać wrogów przez ściany.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na E, .F.S nagle pojawiło się kilkanaście czerwonych kropek. Gdy chciałam sięgnąć po broń kropki zmieniły kolor na pomarańczowy. W naszą stronę ruszyła dość spora grupa bandytów uzbrojona we wszystko, co się dało. Do tego kilku było ubranych w pancerze ze złomu. Co jak co, ale wolałabym, żeby mój przeciwnik miał ubranie zrobione z twardej skóry, a nie z kawałków blachy. 
Navis i Poke nie atakowały. Po prostu przystanęły. Ja zrobiłam, to samo.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Navis zdjęła kaptur, ale Poke pokazała ci znak, byś nie robiła tego samego. Czarna klacz wyjęła sztylet i spojrzała na grupę bandytów. Niektórzy wyglądali na naprawdę groźnych. Jednak pokiwali głowami na Navis i rozstąpili się, dając wam przejście. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Navis zdjęła kaptur i wyjęła sztylet, który pokazała bandytom. Pewnie jakiś znak rozpoznawczy, czy coś. Dla mnie skrzydła jak u smoka starczyły. Pokemona dała mi znak bym kaptura nie zdejmowała. Miałam ten kaptur założony tak, że z łatwością można było określić moją płeć, kolor oczu i pewnie jeszcze wiek. Bandyci pokiwali głowami i rozstąpili się stając obok budynków. Liczyłam na to, że trochę postrzelamy, czy coś. Wszyscy wyglądali jak jakieś pijaczki, więc raczej, by zagrożenia nie stwarzali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeszliście przez miasto bez żadnych kłopotów. Dopiero na końcu jakiś nastolatek podszedł do Navis z pistoletem. Klacz obróciła się w jego stronę i zmierzyła go spojrzeniem chłodnych, turkusowych oczu. Kucyka odrzuciło do tyłu. Pistolet padł rozgnieciony na ziemię. Klacz ruszyła dalej, jakby nic się nie stało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeszłyśmy przez, to małe miasto. Gdy Navis minęła ostatni budynek wyskoczył na nią jakiś mały gnojek z pistolecikiem. Chciałam od razu wyciągnąć broń i rozwalić mu łeb, ale Navis popatrzyła na niego. Upadł na ziemię, a pistolet został rozgnieciony przez jakąś "mroczną siłę". A można było go sprzedać... 
Miałam zamiar podejść do niego i postraszyć "przyjaciółką", by dał jakieś kapsle, ale zrezygnowałam z tego pomysłu. Ruszyłam za Navis bez słowa.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...