Skocz do zawartości

Życie w środku lasu, czyli dołącz do wielkiej rodziny [Human] [Fantasty]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Witajcie istoty magiczne. Po krótkiej rozmowie z właścicielką zabawy zostałem przyjęty. Mam nadzieję, że miło nam się będzie współpracować:

Oto karta i pierwszy post:

Karta:

  Odkryj ukrytą treść

Imię i nazwisko: Neal Wernon Thomas von Grossinker-Hurzt (Kain dla znajomych, posiada tytuł szlachecki nie z przypadku, lecz nie obnosi się z tym)

Rola: Lokator - Naukowiec przybyły w celu badania okolicznej flory i fauny.

Wiek: 79 lat (na ludzkie 26 - może żyć nawet czterokrotnie dłużej niż człowiek)

Rasa: Naga

Wygląd: Szara koszulka, para nieśmiertelników (Każdy z innym imieniem i nazwiskiem), biały kitel. Lekko zwężone do pionu źrenice, oczy siarczyście żółte, często zasłonięte fotochromami. Skóra nieco zżółknięta, a na wewnętrznych częściach rąk i dłoni widać ciemno brązowe pasma, które zaczynają się na karku i kończą na czubku ogona. Trzy rzędy zębów w kształcie trójkątów ustwionych do wnętrza gardła. Kły typowo wężowe. Długie piaskowe włosy zaplecione w siedem równoległych warkoczy. dodatkowy narząd słuchu pozwalający "słyszeć" wibracje. Stara się nie pokazwyać nikomu na oczy, a z racji swojej natury potrafi przemieszczać się bezszelestnie.

Charakter: Kain był człowiekiem. Herpetologiem pracującym w jednej z firm farmaceuycznych jednak w czasie zabawy genami i komórkami macierzystymi doszło do wypadku, który nadał mu obecną formę. Stracił większość na co ciężko zapracował i zamknął się w sobie. Troje ludzi wokół to komfort, 5 maksimum, a powyżej 5 ma ochotę pozagryzać wszystkich. Niewyobrażalnie inteligenty (ok. 180 IQ), lecz i leniwy. Nie lubi rozmawiać, uważa, że to główna przyczyna wymiany opinii, które często prowadzą do kłótni. Żywi się tym co węże (wszystko co jest na tyle wolne by przed nim nie uciec) oraz tym co ludzie (potrawy wykwintne). Miłośnik dobrego wina i egzotycznych mięs. Nie znosi chamstwa wobec kobiet i zdrady. Wychowany jak na szlachcica przystało.

 

Post:

Lekki wiatr poruszał liśćmi wokół, które skutecznie maskowały odgłos szurania piasku. Już od co najmniej trzystumetrów Kain rozróżniał głosy kilku osób, co coraz bardziej mu nie odpowiadało. W końcu przemknowszy obok kilku jak to określił "tubylców" znalazł się pod drzwiami. Choć elewacje zleciłby wykonać inaczej, to dom miał w sobie sentymentalną nutę. Postawił walizę na ziemi i zastukał donośnie kołatką. Stuk, stuk, stuk... Z początku nie spodziewał się zobaczyć żadnych ciekawych roślin, bądź stworzeń, lecz już w drodze zaobserwował kilka nienzanych mu gatunków. Może nie będzie, aż tak źle. - Pomyślał.

Link do komentarza

Krzyk kobiety sprawił, że Kain się nieco zjeżył - wróciły wspomnienia. Nie czakając podpełz i zlustrował osobniczkę. Choć kultura nie pozwalała na "gapienie się", to jednak natura naukowca zwyciężyła i przewęził źrenice i jeszcze raz przyglądną się "widząc" ciepło. W końcu postanowił coś powiedzieć:

-Witam. Jak dobrze słyszę mam do czynienia z gospydynią tej zacnej posiadłości. - Rzekł kłaniając się. - Nazywam się Neal Grossinker-Hurzt. Jaśli taka Pani wola wystarczy Kain. Rozmawialiśmy wcześniej o moim kwaterunku i o moich badaniach. Mam jednak wpierw dwa pytania: Jak reaguje Pani i domownicy na węże oraz czy w domu są jakieś zwierzęta?

Edytowano przez Parabellum Edge
Link do komentarza

Aurora przechyliła głowę.

- W domu jest kot, wilko-pies i kruk. Chyba nikt nie boi się węży.

Kobieta wyciągnęła różdżkę i krótko nią machnęła.

Na palce człowieka spłynęły klucze.

- Od domu i  pokoju.

Uśmiechnęła się i znowu zajęła się delektowaniem słońcem.

- Ah, no tak. Niech pan się przygotuje na wampiry, czarownice i inne dziwne rasy.

Nad jeziorem jest chyba topielica. 

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza

Kain ukłonił się w podzięce i spoglądnął na klucze. Po chwili uniósł jedeną z rąk i sykną poirytowany kręcąc głową. Następnie machnął końcówką ogona, a po bokach pani domu wyśliżgnęły się z krzaków dwa węże niosące walizki.

-Oto Shira i Kor. Dusiciele boa - bliźnięta. Zapewniam, że nie będą przeszkadzać, a z mego rozkazu nie zjedzą mniejszych domowniów. - Węże powędrowały do domu w stronę pokoju. -Proszę im wybaczyć ich zachowanie. Są dość młodzi. Teraz przepraszam, lecz jestem nieco zmęczony. Udam się do pokoju. - Ponownie się ukłonił i "wszedł" do środka. Bez problemu odnalazł pomieszczenie, w którym rodzeństwo zdążyło się zadomowić. Postawił swoją walizę i otworzył ją.

-Wiecie co gdzie rozstawić. - Kain chwycił butelkę wina, kieliszek i po chwili siedział w fotelu ciesząc swe podniebienie wspaniałym smakiem. Po drugim kieliszku odłożył trunek i wypełzł przez okno. Wyczuł wiatr znad jeziora, już w drodze. Teraz miał powód by je odwiedzić, gdyż nigdy nie miał okazji widzieć topielicy. Topielce i owszem... na miejscu skrył się  krzakach i obserwował. Typowa budowa anatomiczna, brak oznak starzenia się po śmierci. Typowy nieumarły. Z charakteru... wymagana obseracja. Czekam. O i... wampir... cholerne krwiożłopy... mniejsza o to... -  Czekał w zaroślach, lecz jego brzuch powoli zaczynał domagać się posiłku, a okoliczne ptaki zaczynały wyglądać... smakowicie...

Link do komentarza

Liza wzruszyła ramionami. Nie była co prawda zdziwiona - po postaciach takich jak ona można było spodziewać się wszystkiego, trochę jednak trapił ją fakt, że nie do końca rozumiała o co chodzi. Cóż. I tak w nieżyciu bywa.

Po kilku próbach nawiązania interakcji (które, cóż za zdziwienie - zakończyły się porażką) topielica stwierdziła, że w zasadzie mogłaby kontynuować urządzanie sobie jeziora. Miała nadzieję że kiedyś jej spanikowana przyjaciółka odzyska świadomość. Gdyby była żywa, byłaby pewna że diagnozą jest schizofrenia...

Tyle, że nie była.

Przez  chwilę czekała na atak, albo coś w tym rodzaju, ale się nie doczekała. Wróciła zatem do jeziora i przystąpiła do całkowicie bezsensownych zajęć, takich jak sprzątanie dna. Nie obchoziło jej, że powinna zabrać się za to inaczej - to odkryje dopiero później. Na razie było jej wesoło, że może się czymś zająć.

Link do komentarza

Kain wypełzł na brzeg by zbadać ślady. Zbadał wymiary, kształt, fakturę... Lecz nagle prze brzegu pojawiła sie mała... smakowita... rybka... Instynkt zwyciężył. W mgnieniu oka wyciągnął się i pochwycił w paszczę rybę wyciagajać ją spad tafli wody. i wówczas dotarło do niego co zrobił. Wypuścił rybę i szybko wskoczył w najbliższe kszaki kładąc się na ziemi. Brrrrrrrr... Odezwał się głośnym burczeniem żołądek. Mam nadzieję, że tego nie zauwazyła.

Link do komentarza

Ktoś nieznajomy wlazł na teren jeziora. Jej wredny teren. Należało zbadać tego kogoś i jego zamiary.

Liza znalazła się tuż pod powierzchnią, wywołując lekki wiatr, żeby fale uniemożliwiły jej zlokalizowanie.

Może to tego przestraszyła się Alic?

Powoli topielica zbliżyła się do brzegu i wyszła niezauważenie kryjąc się w trzcinach. Dostrzegła go, a jakże. Szybko okrążyła go i stała teraz kilka metrów za nim, kompletnie nie wiedząc co robić.

Ktoś nieznajomy wlazł na teren jeziora. Jej wredny teren. Należało zbadać tego kogoś i jego zamiary.

Liza znalazła się tuż pod powierzchnią, wywołując lekki wiatr, żeby fale uniemożliwiły jej zlokalizowanie.

Może to tego przestraszyła się Alic?

Powoli topielica zbliżyła się do brzegu i wyszła niezauważenie kryjąc się w trzcinach. Dostrzegła go, a jakże. Szybko okrążyła go i stała teraz kilka metrów za nim, kompletnie nie wiedząc co robić. Lepiej nie atakować, nie znając jego zamiarów. Może przestraszyć? Była w końcu przerażająca! Blado-sina skóra, zwisające, ciemne włosy... Tylko nie gniła, szkoda. Wtedy efekt byłby lepszy. I była chyba niższa. Oj. Podsumowując, zdecydowała się zwiać, zanim ją zauważy. I kiedy zamierzała to zrobić, potknęła się o kawałek swojej mokrej sukienki i zaległa na ziemi.

- Ty cholerny pechu - mruknęła pod nosem.

Link do komentarza

Nigdy się nie naucze... Przynajmniej mogę się przyjżeć jej z bliska. Kain wycofał się za gęsty krzak, przewęził źrenice i wystawił zza rośliny jedynie głowę.

-Witam. - Rozpoczął lustrując ciepło, które bardzo nikło wydzielało ciało. - Zwę się Neal Grossinker-Hurzt, lecz wystarczy Kain. Przepraszam za niepookojenie, lecz pierwszy raz widzę... samicę twego gatunku. Przynaję jako naukowiec, że stanowisz ciekawy materiał badawczy. - Jego źrenice wróciły do normalnych rozmiarów, na oczach kobiety. Mimo to nie wiedział, czy jest niebezpieczna, czy nie, więc skulił się nieco i powoli zdjął kitel, aby nie przeszkadzał w razie ataku. Brrrrrr.... Żołądek znów dał o sobie znać, a ryba z niewielkimi ranami na bokach wciąz wiła się na brzegu zachęcająco, co rozpraszało jego uwagę. Nieumarły... Zatem jad nie zadziała... Trzeba będzie zabawić się w dusiciela... - Rozmyślał czekając na reakcję.

Link do komentarza

- Materiał... Badawczy? Nie dam sobie zrobić lobotomii, ostrzegam. Witam rownież, nazywam się Liza Hempstock i nie żyję, ale to już pan wie. Czyli pański cel to obserwacja? Dobrze zrozumiałam? - Poczuła się bardzo niekomfortowo. Nie żeby miała coś do jaszczurek, ale jakim prawem pakowały się na jej własny teren, żeby ją inwigilować?

Link do komentarza

-Obserwacja... owszem. nauka jednak czasem wymaga ofiar. -  Kain widział jak napina mięśnie co świadczyło, że czuje się nie pewnie. Zrobiło mu się trochę głupio. - Zapewniam, że nie zamierzam nikogo ciąć, a przynajmniej narazie. - Znów błąd. - Chodziło mi o to, ze... Przepraszam. Nie miałem zamiaru wystraszyć Pani. - Wypełzł całym 5 metrowym cielskiem zzz krzaka i skłonił się bardzo nisko. - Proszę o wybaczenie za tak niegodne zachowanie.

Edytowano przez Parabellum Edge
Link do komentarza

Kain podpełzł do ledwie żywej ryby, kłapnięciem zakończył jej cierpienia i połknął w całości. Następnie podniósł kitel i założył na siebie.

-Zamieszkuję w domu Pani Aurory, która zgodziła się wynająć pokój. Wraz ze mną mieszkają Shira i Kor. Moim pomocnicy. - Poprawił mankiety, kołnierz i zdjął okulary przeciwsłoneczne ukazując tęczówki. -Widziałem wielu niebezpiecznych nieumarłych - banshee, ghule... - jednak widzę, że Pani do nich nie należy. - Zbliżył się i schylił podając dłoń, by pomóc wstać kobiecie, a spod fartucha wyślizgneły się z brzękiem dwie srebrzyste blaszki. Ciekawość naukowca została zaspokojona i zastąpiona kulturą dżentelmena.

Link do komentarza

Kain zmrużył oczy z irytacji, syknął, a z krzaków, w których przed chwilą był on szybko ucieły węźowe bliźnięta.

-Oto i moi pomocnicy... Szkoda, że tacy młodzi, bo bywają denerwujący. Niestety ludzie z racji mego wyglądu boją się ze mną pracować. - Rzekła chowając nieśmiertelniki. - Skąd ta suknia u topielicy? Zgaduję, że jest to związane z przeszłością za życia?

Link do komentarza

Brurururuuuu... Zaprotestował żołądek. -Przepraszam, ale z powodów, które słychać ciężko jest mi się skupić. Czy mogę zanurkować i coś zjeść na szybko? Wówczas będziemy mogli porozmawiać bezprzeszkód. - Kain czuł sie głupio, ale gadzi brzuch jest nieubłagany i nie da spokoju, gdy jest pusty. NIGDY. - Zdaję sobię sprawę, że to Pani dom dlatego nie chciałbym niczego zepsuć, bądź zjeść kogoś znajomego.

Link do komentarza

-Bardzo dziękuję. Za chwilę wróce by dokończyć rozmowę. Obiecuję. - Nie czekając dłużej, zdjął kitel, powiesił na gałęzi i wpełzł do jeziora uspokajając puls. mogł spowolnić bicie serca do nawet sześciu uderzeń na minutę. Położył się na dnie zakopując w piasku i czekał na nieostrożne ofiary.

Bliżej, bliżej... - Kłapnięcie szczękami i posiłek gotowy. Wypłynął na powierzchnię i zaczerpnął poietrza, po chwili wracając po kolejną zdobycz. Proces powtarzał przez się kilka minut, aż Kain najadł się do syta. Leniwie wypełzł zjeziora i rozłóżył na piasku obok Lizy, by wyschnąć.

-Lubi Pani dobre wino? - Zapytał od niechcenia.

Edytowano przez Parabellum Edge
Link do komentarza

- A czy tacy jak ja się żywią? Mówiąc szczerze, nie mam pojęcia o moich nowych zwyczajach. Proszę mi powiedzieć, co pan wie o... - szukała odpowiedniego słowa. Martwych? Prawie martwych? Nie-do-końca martwych? Prawie żywych? Ponownie martwych? - ... O nieumarłych? Nie orientuję się co powinnam robić, a zależałoby mi na tej wiedzy. Och, i czy kiedykolwiek umieramy? Nie jestem przekonana, czy chciałabym nieżyć wiecznie...

Link do komentarza

Kain był nieco zaskoczony. Ona się pyta mnie co ma robić?! Dopiero po chwili dotarło do niego, że stosunkowo niedawno przeszła na "drugą stronę", lub raczej do "świata pomiędzy". Wyschnąłwszy wstał i założył kitel śmiejąc się. Był to śmiech zaskoczenia, prawdziwie... szczery. Założył okulary i rzekł:

-Jest Pani znacznie mniej niebezpieczna niż założyłem. Pozwolę sobie zatem zaprosić Panią na kieliszek wina i opowiem przy okazji nieco więcej o Pani obecnej rodzinie. Oczywiście równierz z tego skorzystam mogąc zapisać szczegóły u siebie w notatniku. - Uśmiechnął się serdecznie spoglądając pytająco i wskazując kierunek.

Edytowano przez Parabellum Edge
Link do komentarza

- Nie wiem, czy mam przyjąć informację o tym, że jestem mniej niebezpieczna jako komplement, czy wprost przeciwnie. Choćmy więc - rzekła i ruszyła za nietypowym towarzyszem. Zastanawiała się nad jego gatunkiem i pochodzeniem, chociaż  - co oczywiste - nie odważyłaby się o to zapytać. Kiedyś chyba nawet bała się węży. Niezbyt mocno co prawa, ale chyba odczuwała przed nimi pewien rodzaj lęku... A może tylko jej się wydawało?

Link do komentarza

Oboje szybko dotarli domu i udali się do pokoju, który Kain wynajmował. Pomocnicy rozstawili wszystko na swoichmiejscach. Biurko zostało zatawione lekturami naukowymi, szafka przy łózku gościła leżącą do dołu zdjęciem ramkę, na ścianie wisiał obraz rodowy, a zasłony były przysłonięte tworząc delikatny półmrok, w którym gadzie oczy mogły odpocząć. Kor wylegiwał się na parpecie pod oknem, a Shira w rogu pod łózkiem. Wskazał gościowi miejsce na fotelu, a po chwili podał jeden z kieliszków z różowym winem. Sam zaś usiadł naprzeciw, przez chwilę delektował się smakiem trunku i powiedział:

-Prosze się cieszyć, póki woda nie zmieniła struktury kubków smakowych. Jeśli będzie mieć Pani jakiekolwiek pytania, a widzę, że są takowe ,to prosze się ne krępować. Zapewniam, że nie ma dla mnie nadzwyczajnych rzeczy. Co do Pani "niebezpieczności", to cieszę się, że nie musiałem się bronić. Jednakże są bardziej niebezpieczne stworzenia, które w mniej przyjzany sposób, mogą obwieścić swe przybycie. - Wziął notatnik do ręki i długopis. Nakreślił linię tabeli i kontynuował. -  Jak dobrze to zostało ujęte z nieumarłych najbliższą Pani rodziną są... Trytoni. A także dużo bardziej niebezpieczne siren'y. - Zrobił przerwę i wziął łyk wina, zaczynając się nim cieszyć.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...