Skocz do zawartości

W podróży za marzeniami - Magnus (Ares Prime)


Draco Brae

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 776
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Tym razem krążyliście schodami ku górze znacznie dłużej. Mrok i echo jakie niosło się od stukotu kopyt budowały dziwną atmosferę. Co gorsza powietrze jakby gęstniało od mgły więc i wasze oświetlenie na nie wiele się zdawało. Nic jednak was nie zaatakowało, tym razem mrok okazał się neutralny... Udało wam się po długiej wędrówce dotrzeć na szczyt wieży. Niewielkie drzwi dzieliły was od kolejnej zagadki lub niebezpieczeństwa. Zgodnie z Twi powtórzyłeś schemat otwarcia drzwi i wparowania, by usiec każdego możliwego wroga. Gdy jednorożec uchylił drzwi, a Ty już wyskakiwałeś do środka... szybko się zatrzymałeś, bo o mały włos byś spadł... Byliście na samym szczycie wieży obserwacyjnej. Widzieliście olbrzymi zamek pod sobą. Całą masę kondygnacji, trzy inne wieże obserwacyjne i jedną najwyższą. Na samym zaś dole był cały legion blaszaków. Ćwiczyły one musztrę...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co do... - rzekłem widząc hordy blaszaków ćwiczących na placu. To mi wygląda na trening armii. Sporo ich, wolałbym ich nie spotkać w takiej ilości. Ale to że byliśmy w wieży obserwcyjnej, trzeba wykorzystać. Zamek jest olbrzymi, moglibyśmy się w nim włóczyć do siódmej nieskończoności. A teraz przynajmniej mogliśmy określić jakiś kierunek wędrówki. - Ta najwyższa wieża... to najpewniej stamtąd wcześniej zabrałem. Sądzę że powinniśmy się kierować w jej kierunku. Chwila, spróbuję zapamiętać możliwą drogę. Wytężyłem pamięć, próbuję nakreślić w umyśle ewentualną trasę. Potem wracamy do głównej sali. Z dwojga złego wolę walczyć z dwoma blaszakami niż z całym legionem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Magnusie... coś mi się zdaję, że księżniczka czeka w najwyższej wieży... Brakuje tylko smoka, który by ją pilnował - zażartowała Shiva. Wspominając o księżniczce musiała mieć na myśli Derpy.

Twilight tylko spojrzała zdziwiona w Twoją stronę, ale nie skomentowała tego w żaden sposób. Jeśli ograniczysz marsz tylko do najwyższej wieży, będziesz musiał pokonać trzy kondygnacje sal, przejść obok hordy blaszaków i dotrzesz do celu. Jeśli chodzi zaś o pozostałe wieże obserwacyjne, nie obejdzie się bez krążenia po całym zamku. Czeka Cię długa noc... Schodziliście z wieży z powrotem do sali, gdzie czekały was dwie "żywe" zbroje. To była kwestia czasu kiedy do nich dojdziecie, jedynym plusem było to, że raczej wam tu nic nie groziło... Raczej. Tuż przed wejściem do wielkiej sali Twilight się zatrzymała.

- A gdyby tak użyć tych... "obiektów" do ściągnięcia uwagi każdego z blaszaków? - spytał jednorożec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżniczka. Dobry dowcip Shiva, bycie duchem z pewnością wyostrzyło ci poczucie humoru. Choć nie mylisz się, istotnie w wieży może czekać pewna księżniczka... Na propozycję Twilight odparłem : - Znaczy te chimery ? Ryzykowne... i to bardzo. Sześć dodatkowych potworów, pałetających się po tym zamku nie brzmi mi za dobrze. Ale z drugiej strony, zbyt dużego wyjścia nie mamy. Może jak uwolnimy te stwory, one i blaszaki nawzajem się wykończą. No dobra, możemy spróbować Twilight.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Em... nikt nie powiedział, że trzeba teraz je uwalniać, ale później mogą się przydać. Po za tym... Może być ich więcej niż sześć. Póki co chyba damy radę wywalczyć sobie drogę do następnych drzwi. Stoi tam tylko dwójka strażników...

Z tymi słowami zbliżaliście się już do "żywych zbroi"...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Od dawna chciałem komuś przyłożyć... i trafiła się dobra okazja... - mruknąłem do siebie. Spodobała mi się sugestia Twilight. Czyżby powierniczka magii wzięła sobie do serca moje słowa ? Tak czy siak, wyszedłem nieco naprzód. - Na trzy, atakujemy wspólnie. Wy dwie magią, ja swoją siłą. Ale uważajcie mimo wszytsko, te zbroje są inne niż wcześniej, są pewnie bardziej mobilne niż wcześniej. Unieruchomcie je, ja dokończę resztę. Kilka ciosów Power Punchem, w asyście magii powinno wystarczyć na rozwalenie dwójki blaszaków. Mimo to zachowałem ostrożność, ostatecznie te zbroje były inne niż wtedy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak zaplanowałeś tak wszystko zostało wykonane... z jednym małym szkopułem. W chwili gdy obie towarzyszki użyły magii stało się coś nieoczekiwanego. Obie zbroje jakby dostały kopa energetycznego i zaszarżowały na kucyka będącego najbliżej Ciebie. Powerpunch świetnie spisał się jako wybicie, uskok uratował Ci skórę. Obie zbroje, tak jak poprzednio były wyposażone w sztylety w gardzieli...

- Czyżby magia pobudzała ich możliwości? - spytała samą siebie Twi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tego to się nie spodziewałem. Użycie miecza też nie w chodziło w grę, przecież też był magiczny. Pozostały mi tylko własne kopyta i siła. - Od tyłu. Obie. Skoro nie można ich załatwić magią, siła musi wystarczyć. Ale spróbujcie mi zapewnić ochronę. Twi, Shiva - przypatrzcie im się dobrze, może mają gdzieś jakieś słabe punkty. Musiałem sobie teraz poradzić sam. Miałem zbroję, wsparcie i siłę. Ruszyłem na bliższego przeciwnika, wpierw wymijając jego pierwszy atak a potem solidnie przywalam mu w głowę. Muszę ich pokonać i obronić towarzyszki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypominały mi się momenty w których musiałem kiedyś walczyć z dzewnymi wilkami. Choć wtedy te stwory padły po kilku ciosach, a tu przeciwnicy nie byli nawet żywi. Skoro nie magicznie, to załatwię ich siłą. Unikając kolejnych ataków, zerknąłem na kolumny. NO jasne ! - Twilight, Shiva - zwabię je blisko kolumny, a wy przewrócie je na nich ! Potem wcieliłem plan w życie, i zbliżyłem się do jednej z kolumn. Może i są wytrzymałe, ale z pewnością niezbyt inteligentne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obie towarzyszki wyczuły odpowiedni moment, był jednak pewien problem. Byłeś w zasięgu kolumn, gdyż blaszaki cały czas trzymały krótki dystans. Atakowały na przemiennie, chwilami to był cud, że potrafiłeś się obronić. Byłeś już blisko dwóch kolumn, dostatecznie blisko by te runęły... Shiva, za pomocą wody odcięła jedną, zaś Twi za pomocą magii oderwała drugą. Obie zbroje miały być przygwożdżone trwale do ziemi, jednak zapomniałeś o pewnym szkopule... Samo użycie magii je przyspieszyło. Jeden z blaszaków został przepołowiony kolumną z prawej. Drugi zaś zręcznie doskoczył do Ciebie. Nie mogłeś się tego spodziewać, to działo się zbyt szybko. Zostałeś bardzo mocno uderzony i przewróciłeś się, jednocześnie robiąc krótki ślizg na posadzce. Widziałeś jak ta sama zbroja dobiega do Ciebie. Frontalny atak? Na Ciebie? Nic prostszego dla Twoich pełnych pary kopyt. Gdy wróg był już dostatecznie blisko i był przygotowany zanurzyć w Tobie ostrze, Ty go gruchnąłeś najmocniej jak mogłeś. Cały przód ocalałego blaszaka został rozrzucony we wszystkie strony. Reszta zbroi zwyczajnie opadła na ziemię, a cała "magia" utrzymująca kukłę uleciała. Pozostał jeszcze drugi kawałek zbroi. Tej która nie uciekła przed kolumną. Bacznie obserwowała całe zajście i to że była przygwożdżona, wcale nie oznaczało że jest bezbronna. Nim zdążyłeś się podnieść, to cholerstwo strzeliło do Ciebie z kilku sztyletów. Pewną część ostrych pocisków zablokowała Shiva, kilka odbiło się od zbroił, inne chybiły... jednak jeden trafił Cię bardzo celnie w lewe przednie kopyto. Shiva tego nie popuściła. Ze zbroi w której siedziała Pani Jeziora zaczęła bić bryza, dąć wiatr i widziałeś przed sobą coś na kształt wielkiego białego niedźwiedzia. Olbrzym ruszył prosto na bardzo szybko poruszającą się zbroję i zostawił za sobą długi ślad wgniecenia, pokrytego śniegiem. Gdy przebiegł dalej, zbroi i kawałka kolumny już nie było.

- Przepraszam... nie sądziłam, że te marionetki będąc unieruchomione, mogą coś zrobić...

Z tymi słowami podbiegała akurat do Ciebie Twi, a lodowe łapsko które pojawiło się obok Ciebie już podawało Ci jedną z mikstur leczących. Dopiero teraz po skończonej walce czułeś ból w swoim lewym kopycie. W końcu ostrze cały czas tam tkwiło, nieco wyżej niż kolano...

________________________

Ps. Jeśliś dalej zainteresowany multisesyją, zajrzyj do dyskusji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Drobiazg Pani Jeziora, nie pierwszy raz w życiu oberwałem. Będzie kolejna blizna do kolekcji. Mimo to nie podobało mi się to. Dobra pokonaliśmy zbroje, ale oberwałem. Ostrze tkwiło w ciele, trzeba było je usunąć. Chwyciłem miksturę i odkorkowałem ją. - Twilight, będziesz musiała wyciągnąć to ostrze. Ostrożnie, jednym ruchem. Sam nie dam rady, nie możesz się wahać. Chyba że masz jakiś inny pomysł, ale zważywszy na sytuację nie mamy większego wyboru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twilight kiwnęła twierdząco łbem.

- To może bardziej zaboleć niż to co czujesz teraz - odparła spokojnie. - Będę wyciągać na trzy... Raz, dwa... trzy!

Na ostatnie słowo klaczy poczułeś jednocześnie ogrom bólu uwolnionego razem z ostrzem z Twojego ciała oraz ulgę. Ostrze musiało być wbite w coś istotnego w Twoim Ciele, jakąś większą żyłę, lub tętnicę. Krew wypływała dość szybko.

- To chyba nie był najlepszy pomysł - podsumowała Twilight...

Przygotowaną wcześniej miksturę, bez namysłu wypiłeś. Jej gorycz była nie do opisania, ale mogłeś od razu stwierdzić jedno. Działała natychmiastowo po spożyciu. Rozgrzewała ciało i uśmierzała ból. Również krew przestała "tryskać"...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacisnąłem zęby, skrzywiłem się nieco. Wypiłem szybko całą flaszkę. - Uhh... ale świństwo niedobre. Zupełnie jak ziołowe nalewki z Cervidas, kraju jelenich druidów. Też przyrządzali podobne w smaku leki. Leczyły co prawda szybko, ale smakowały jak pomyje. Lekko poruszałem nogą, krew zdążyła już zakrzepnąć. Szkoda że nie mieliśmy żadnych bandaży, żeby owinąć ranę. Trudno, najważniejsze że zatamowaliśmy wyciek krwi. - Dzięki Twilight. Będę musiał uważać na tą nogę przez pewien czas. A teraz skoro obstawa została wyelinowana, spróbujmy sprawdzić te drzwi których pilnowali. Co wy na to ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz znów przytaknęła kiwnięciem łba i ruszyła razem z Tobą do wrót. Twoja walka odciągnęła was od nich trochę. Szliście wolnym tempem, by nie nadwyrężać zbytnio Twojej zranionej nogi. Dochodząc do wrót, tak jak poprzednio, potrzebny był kafelek. Twilight dopasowała ten zdobyty w wieży i otworzyła wrota za pomocą miecza. Coś zaklekotało i wejście zostało odblokowane. Wrota otworzyły się do was, ukazując wam salę bankietową pełną zjaw... Duchy bawiły się, jadły, piły i grały. Cała sala była rozświetlona, a na jej końcu były kolejne wrota... ze strażnikami. Znów z dwoma. Po prawo było inne przejście...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Shiva... czy potrafisz się porozumieć z tymi duchami ? Może dało by radę uzyskać jakieś informacje. Ostatecznie też jesteś duchem, bez urazy. Walczyć nie chciałem teraz, planowałem pójść w prawą stronę. Ale jeśli poświęcimy chwilę dla tych duchów, może się czegoś dowiemy ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shiva tylko zarechotała.

- Patrz uważnie, a może coś Ci zaświta pod kopułą - zażartowała.

Po krótkiej chwili podbiegł do was kelner. Nie raził go specjalnie fakt, że jest zjawą. Nie zdawał sobie chyba sprawy z tego...

- Życzy sobie Pan Moon Blade czegoś specjalnego? Dla towarzyszki również zrealizujemy zamówienie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No tak.. przecież ostatnio też udawałem Moon Blade'a... Podszedłem do zjawy kelnera. Przybrałem pozę kapitana, i naśladowałem jego głos, tak jak wtedy. - Widzę że nasi goście już są na miejscu. Tym lepiej. Przypomnij mi mój drogi, z jakiej okazji jest to przyjęcie. Nie widzę tu naszej Pani, gdzie ona może być ? - zapytałem nieco złowrogo ducha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zjawa kelnera stała dumnie i z radością, zaczęła odpowiadać:

- Pierwsza zwycięska potyczka z wojskami Celestii. Gratuluję Panu doskonałych manewrów. Nasza Pani jest w swojej komnacie - odparł stanowczo, ale nieagresywnie. Liczył się z tym, że Moon Blade był wyżej od niego... - Tak więc... życzy sobie Pan coś? Dla siebie lub towarzyszki?

Gdzieś w środku słyszałeś rechot Shivy, zaś Twilight stała obok bardzo zdumiona tym wszystkim...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Granie kapitana straży trzeba było kontynuować. Zobaczymy co będzie dalej.... - Podaj mi dobry kucyku, szklankę czegoś do picia, najlepiej soku jagodowego. A dla mojej towarzyszki, sok jabłkowy. Tylko migiem ! Podszedłem do Twilight. - Postaraj się nie wyglądać na taką zaskoczoną. Może to tylko duchy, ale na razie spróbujmy zagrać w tą ich gierkę, aż nie dowiem się czegoś istotnego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Z radością - odparł dumnie kelnerzyna i oddalił się pędem.

Twilight wciąż stała w osłupieniu. Zaś Shiva nie mogła powstrzymać się od śmiechu. W otoczeniu, balowała cała gama kucyków wszelakiej maści. Tańce, muzyka i jak tylko jeszcze można było. Nie czekałeś nawet długiej chwili, gdy znów zjawiła się zjawa kelnera trzymająca tacę z czterema szklankami. Dwie z sokiem jagodowym, w tym jedna z kostkami lodu, zaś drugie dwie, z jabłkowym, również w jednej były kostki lodu.

- Nie wiedziałem, czy życzy sobie Pan i Pani z lodem czy bez, więc postarałem się o obie możliwości - odparł dumny z siebie ogier.

- I znów słyszysz tylko Ty moje szepty... Zabaw się... Zgań go... Za cokolwiek. On przyjmie to z radością. Kucyki pod rządami Night Mare Moon były dziwne... Masz okazję to sprawdzić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Serio ? No dobra... jak grać, to na całego.... Wróciłem do udawania kapitana. - Oczywiście że z lodem. Ile czasu już tutaj służysz ?! - prychnąłem gniewnie - Powinieneś znać upodobania swoich pracodawców i zamiast przynosić stertę szklanek, miałeś przynieść tylko dwie, za to takie jak trzeba. No co tak stoisz jak słup soli ? Damie podaje się najpierw sok. Na moją zbroję, kto cię uczył obsługi gości !

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kelner ukłonił się.

- Wybacz Panie moją głupotę... - odparł z radością i cały czas kłaniając się, przystawił bliżej Twi tackę z sokami. - Proszę Ma'am.

Twilight zaczęła lewitować jedną ze szklanek, a wtedy kelner przysunął do Ciebie tackę.

- Teraz gdy wykonałem co Pan sobie zażyczył, gotów jestem ponieść karę. Nawet najsurowszą... - znów jego słowa były pełne uradowania.

- Mówiłam, że im trochę do normalności brakuję. W dobrym tonie byłoby go zabić, ale nie można bo i tak jest martwy... Jak ja hah...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hmph... - zaryzykowałem i wziąłem szklankę soku z lodem. - Coś podobnego żeby kelner nie zwracał uwagi na takie rzeczy. Słuchaj no sługo, jeśli zasłużyć na moją łaskę, proponuję ci małą grę. Obszedłem ducha dookoła. Podszedłem bliżej, przybierając złowrogą minę, i uśmiechajac się wrednie. - Jeśli odpowiesz na moje pytania, twoja kara nie będzie bolesna. O ilości pytań decyduję ja. Jeśli na któreś nie odpowiesz... lepiej zacznij kopać sobie własny grób... Pytanie pierwsze - jak brzmi główna zasada panująca na tym zamku. No cóż od czegoś trzeba zacząć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...