Skocz do zawartości

W podróży za marzeniami - Magnus (Ares Prime)


Draco Brae

Recommended Posts

Gdy tylko otworzyłeś, zaatakował Cię kurz. Mimo to odskoczyłeś. Zdałeś sobie właśnie sprawę jak głupio to musiało wyglądać i cieszyłeś się nawet, że nikt tego nie widział. Po chwili znów podszedłeś do kufra, który otworzyłeś. Klucza nie było, a w środku było dziwne urządzenie przypominające mechaniczne skrzydła i kartka...

Cudowny wybór,

Gratuluję,

Dwa użycia,

Po pięć minut,

Powodzenia.

Teraz będziesz mógł przedostać się przez schody po prawej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 776
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Wot te na ? - spytałem sam siebie, oglądając mechaniczne skrzydła - I ja mam niby latać na tym czymś jak pegaz ? Założyłem chcąc, nie chcąc to całe ustrojstwo na grzbiet. Było nawet wygodne. Potem z Timberem wróciłem się się do schodów po prawej stronie. Ostrożnie zacząłem machać sztucznymi skrzydłami, bo nie miałem pojęcia jak mocne mogą być. Powoli zaczynam się wznosić w powietrze. - No Timber, wskakuj i trzymaj się mnie mocno - rzekłem do wilka. Gdy znów usadowi się na moim grzbiecie, przefruwam na drugą stronę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nalegam, albo nawet nakazuję zajrzeć do dyskusji.

__________________________________________________________

Przeleciałeś razem z wilkiem nad rozwalonymi schodami i ujrzałeś małe drewniane drzwi. Wylądowałeś i otworzyłeś je. Wilk wleciał przed Tobą do pokoju. Znaczy jest bezpiecznie... Wszedłeś za towarzyszem. Twoim oczom ukazał się mały i przestronny pokój. Kominek, a przed nim dwa fotele, stoliczek dywanik. Przy ścianach regały z książkami i stojak na zbroję. Inną niż te co do tej pory widziałeś. Była zdecydowanie lżejsza i bardziej mobilna. Jakiej wskazówki będziesz szukać tutaj?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszedłem powoli do pokoju. Cicho, dość spokojnie... chyba pora na mały odpoczynek. Ściągnąłem z siebie swoje juki, skrzydła zostawiłem na sobie. Sprawdzam co leży na stoliku, czym dokładnie różni się zbroja na stojaku od tych z którymi walczyliśmy, a na końcu przeglądam zgromadzone tu książki. Może w nich będzie coś ciekawego... Na samym końcu decydyję się nieco odpocząć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na stoliku zniszczoną kartkę znalazłeś kartkę.

I choćbym kroczył ciemną doliną...

...zła się nie ulęknę...

...bo jesteś przy mnie...

...

Moon Blade, Kapitan straży Night Mare Moon.

Zbroja na stojaku miała mniej żelastwa na sobie, a na dole stojaka był nadruk do kogo należy. Moon Blade. Pomimo mniejszej ilości metalu i większej ilości luk w sobie, zbroja wyglądała na bardzo dobrą. Nawet jeszcze się na Ciebie nie rzuciła! Skończyłeś oględziny zbroi i ruszyłeś do regałów z książkami. Jeden z nich był cały zakurzony, a pod kurzem masa książek naukowych o gwiazdach. Na następnym była seria książek przygodowych. Również wszystko było zakurzone... wszystko po za jedną książką, wydaną niedawno. Daring Doo - Zamek...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem to zamek Nightmare Moon, postaci z legend.... W mojej wiosce była nazywana Cienistą Damą, ale to teraz bez znaczenia. Daring Do.. nigdy tego nie czytałem, ale przejrzę tą książkę. Nie mam czasu na dokładne czytanie, ale przepatrzę kilka rozdziałów może znajdę coś konkretnego. Ta zbroja Moon Blade'a też wygląda niczego sobie. Ciekawe czy jest w moim rozmiarze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radzę wypowiedzieć się w dyskusjach do czwartku, bo dopiero wtedy tam zajrzę.

_________________________________________________________________

Pogrążyłeś się w lekturze Daring Doo. Głównym motywem jaki poruszała książka, było korzystanie ze wszystkich dóbr jakie oferuje stare zamczysko, unikanie walki, ostrożność i "klucz miejsca przeklętego". Ostatnie słowa nie miały wytłumaczenia, bo ktoś urwał kilka stron. Na samym końcu książki znów zauważyłeś czerwony napis. Pisany chyba w akcie desperacji, takie wrażenie odniosłeś po mocno zakrzywionych literach...

Na końcu, te wskazówki

na nic się zdadzą

więcej ich nie będzie

czeka Cię śmierć

Gdy skończyłeś lekturę, odłożyłeś ją bez emocji na stoliczek. Nie ruszały Cię już te pogróżki. Przymierzyłeś zbroję. Pasowała jak ulał. Hełm ze skrzydłami nietoperza dodawał uroku całej konstrukcji...

~ Kim jesteś, czym jesteś... Opuść to miejsce... Kim jesteś, czym jesteś... Księżniczki nie ma tutaj...

Gdy usłyszałeś te słowa odwróciłeś się i zobaczyłeś postać w takiej samej zbroi przed sobą. Albo raczej widmo tej postaci...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jakiej znowu księżniczki ? Czym ty jesteś ? Ty jesteś Moon Blade ? Słuchaj mnie zjawo, przybyłem tu aby pomóc. Ja i mój wilczy kompan zostaliśmy tu sprowadzeni z ważnego powodu, i nawet jakbym chciał odejść to zaszedłem za daleko żeby się wycofać. Mogę ci przywrócić spokój, chcę pomóc temu miejscu. - powiedział spokojnie do zjawy. Jednocześnie, dałem migowy Timberowi żeby miał to coś na oku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~ Po tylu latach, wciąż ktoś me imię pamięta? Cud, lub pech. Pomoc temu miejscu? Cud, lub pech. Ruszaj dalej, do ucieczki gnaj. Bo tym razem znajdziesz w ucieczce cud, a gdy zostaniesz pech.

Zjawa rozpłynęła się w powietrzu, a cały pokój uległ jakby dotykowi czasu. Ogień w kominku zgasł i zawiało nagle chłodem. Fotele spleśniały i straciły wiele materiału. Stoliczek się rozpadł, a regały porosły mchem, pod nimi już zapewne nic nie było. Tylko zbroja na Tobie wciąż była sprawna... Zaczęło kapać z sufitu, przeciekał. Cały pokój uległ rozkładowi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Timber, wychodzimy - powiedziałem do wilka, i pospieszcie zabrałem z ziemi swoje juki i rzeczy. Zbroję i hełm zostawię sobie. Lepiej nie zostawać w tym pokoju. O co może chodzić tym duchom ? Mówią żebym stąd uciekał, i co ? Mam bądzić po tym lecie co chce mnie zadusić ? Jeszcze czego. - Tak tak, prawie każdy głos w tym zamku grozi mi śmiercią i namawia do ucieczki Moon Blade. Słuchaj, nawet jakbym chciał to uciec stąd jeszcze nie mogę. A widzę że wy potrzebujecie mojej pomocy. I proszę, nie mów mi żebym uciekał, bo nie ustąpię. Naprawdę chcę wam pomóc. Wracam szukać nowego miejsca i dalszej drogi na przód.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając znów na wielką sale z piętnastoma zbrojami pilnującymi kolejnych drzwi, zużyłeś mechaniczne skrzydła. Stałeś w zbroi na środku sali, a wilk obok Ciebie. Ruszysz naprzód? A może obmyślisz jakiś plan? W końcu walka z piętnastoma puszkami to śmiertelne ryzyko...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znowu w punkcie wyjścia, z tymi konserwami. Co prawda teraz miałem zbroję, ale walczyć z piętnastoma przeciwnikami, to nierozsądne. A to przejście póki co jest najlepszą opcją, tylko jak pozbyć się tych głupich wachmanów. Chwila... mam na sobie zbroję Moon Blade'a, kapitana czyli dowódcy straży. Może te zbroje reagują na obcych, a jeśli zdołam ich oszukać i podszyję się pod kapitana, to może uda mi się przejść. Poprawiłem elementy zbroi, i hełm. Powoli i ostrożnie zacząłem podchodzić do wrót. Szedłem dumnie, i wyniośle, ale nie podszedłem do puszek na odległość mniejszą niż 5 metrów. Staram się naśladować głos zjwy kapitana, i wydaję zbrojom rozkaz : - Kapitan Moon Blade przybył. Przybyłem aby odnaleźć naszą Panią, i rozkazuję wam usunąć się z drogi !! Może będą na tyle głupie żeby się nabrać ? Ostatecznie to zwykłe zbroje, tyle że chyba zasilane magią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie zareagowały nagłym drgnięciem. Podniosły jedno z metalowych kopyt i równo wszystkie nim uderzyły. Forma salutowania? Nie miało to znaczenia. Każda z konserw patrzyła dumnie w górę. Po chwili cztery z nich ruszyły powoli na boki odsłaniając drzwi. Żadna ze zbroi nie odważyła się spojrzeć na Ciebie. Wrota stały przed Tobą otworem. Ruszyłeś z lekką obawą. Gdy stałeś wreszcie metr od wrót, dwie zbroje doskoczyły do Ciebie i pchnęły żelazne drzwi. Twoim oczom ukazała się sala dotknięta zębem czasu. Mech, zgnilizna tocząca dekoracje, kurz, fragmenty zniszczonych ornamentów i oczywiście możliwość wyboru drogi... Po lewo kolejne wrota, po prawo piwnica, a przed Tobą schody w górę... Tu nie widziałeś zagrożeń, po za samą atmosferą miejsca.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O kurde.. zadziałało... - szepnąłem do siebie, i wszedłem powoli do sali. Zbroja pobrzękiwała, ale była wygodna w noszeniu. Gdzie by tu teraz pójść. Piwnice - byłem. Na lewo jakoś mi się nie widzi iść. Próbuję zatem iść na górę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Schody, to jedyne co widziałeś i przemierzałeś od dłuższego czasu. Zbite w spiralę, męczyły. Spojrzałeś w dół. Byłeś już wysoko, jednak gdy unosiłeś wzrok, mogłeś stwierdzić bez problemu, że trasa jaką pokonałeś do tej pory, to jest "nic". Odniosłeś wrażenie, że z każdym Twoim postawionym kopytem, trasa się wydłużała. Przeklęty zamek z Ciebie drwił... Pójdziesz dalej w górę, czy dasz za wygraną tym schodom?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic się nie zmieniało. Co gorsza, mimo iż przebyłeś kawał drogi, wciąż byłeś w tym miejscu co przed chwilą. To nie miało najmniejszego sensu... Wilka przy Tobie również nie było. Zacząłeś więc schodzić w dół. Trasa jaką przebyłeś dopiero teraz pokazała Ci jak daleko zaszedłeś. Miałeś do pokonania masę stopni... Wygląda na to że jesteś w połowie. Zatrzymałeś się, nie wiedząc co masz zrobić. Czy przeć na przód, czy też zawrócić. Z rozmyślań wybiły Cię pomału gasnące pochodnie...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No nie, Timber znowu się zapodział... eh. Nie podobają mi się te gasnące światła, lepiej pójdę dalej na górę. I z uporem ruszyłem dalej ku górze, tym razem nieco przyspieszając kroku. NA takich wieżach często ukrywa się coś ważnego, więc wspinaczka powinna się opłacić. Oby nic złego nie przydarzyło się Timberowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyspieszając kroku spostrzegłeś, jak przybywa stopni... Zamek z Ciebie drwił. Musiałeś znowu galopować. Walka o miejsce na szczycie była nieco upierdliwa... Ostatnie stopnie były najgorsze. Gdy tylko brakowało Ci jednego, pojawiały się trzy następne... Jakimś cudem udało Ci się postawić kopyto na szczycie i wszystkie pochodnie zgasły... Schody pokazały swoje prawdziwe oblicze. Zaledwie dwadzieścia stopni dzieliło Cię od poprzedniego piętra. Cholernie złudzenie zamku... Pojawił się inny problem. Zbroje i szkielety stały na samym dole, albo zmierzały ku Tobie... W dodatku krew zaczęła ściekać po murach obok Ciebie. W długim korytarzu przed Tobą stał jeden kuc... Z racji iż nie było za dużo światła, słyszałeś jego wycie i widziałeś jego posturę nic więcej. Nie było czasu, na dalsze przyglądanie się. Znów ruszyłeś galopem. Staranowałeś kuca, który jak się okazało był ożywiony przez zamek... Dopadłeś do końca. Ślepy zaułek? Zbliżyłeś się jak najbardziej do ściany, w ciemności poczułeś, że jest porośnięta mchem... i ma klamkę... Bez wahania otworzyłeś drzwi i wskoczyłeś do pokoju zamykając go za sobą. Byłeś w białej i schludnej salce. Na środku był dziwnie powyginany miecz, otoczony "łańcuchami magii"...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś naprawdę nie chce mnie tutaj. Grr... jak uda nam się stąd wydostać, to już nigdy nie wejdę do żadnego opuszczonego zamku, jak mi księżniczka Celestia świadkiem. Nigdy nie rozumiałem magii, choć nie uważam ją za coś złego. Wszytsko zależy kto i w jaki sposób jej używa, a to coś co używa magii tego miejsca musi być albo bardzo złe, albo koniecznie chce mnie stąd wypędzić. Ostrożnie podszedłem do miecza. Zbroję już mam to i może mieczyk by się przydał ? Ale chwila, skoro jest spętany to może dlatego że jest zbyt niebezpieczny by go dzierżyć ? Westchnąłem ciężko, i spróbowałem znowu porozumieć się z duchami tego miejsca. - Duchy, powiedzcie co to za miecz. Albo chociaż czy w ogóle idę w dobrym kierunku ? Ciekawe, co teraz robi Timber. Czułem się głupio, i nieodpowiedzialnie... Jak mogłem zostawić wilczego brata, oby mu się nic nie stało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nic Ci nie odpowiedział. Stałeś sam na sam z mieczem w tej małej salce. Kolorowe łańcuchy tańczyły wkoło miecza... Pozytywka jaką miałeś w plecaku grała. Grała od dłuższego czasu tę samą melodie. Nie włączałeś jej przecież... Za sobą masz korytarz z ożywieńcami, a przed sobą miecz spowity magią... Żadna z opcji nie zachęca. Instynktownie wybrałeś miecz. Z każdym krokiem Gdy się zbliżałeś do niego, łańcuchy magii wirowały szybciej. Ostatecznie pomimo kajdanów wkoło miecza, chwyciłeś rękojeść zębami. Gra pozytywki ustała, ustąpiła miejsca innemu głosowi...

Jestem Thanatos.

Właśnie zepsułeś moją zabawkę...

Obiecuję ci, że cię znajdę.

Znajdę i zabiję.

Prądy magii, które jeszcze przed chwilą tańczyły obok miecza, uniosły się pod sam sufit i wystrzeliły we wszystkie strony świata. Poczułeś wstrząs... ale nie ciała, lecz zamku... Walił się. Wybiegłeś z salki, żaden z ożywieńców nie stał na kopytach. Byli znów martwi... Ale to nie był czas na podziw, trzęsło coraz mocniej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ojć, chyba pora się stąd zabierać. - powiedziałem i pospiesznie przypiąłem miecz do juków, i przy okazji wywaliłem pozytywkę. Następnie biegiem ruszyłem ku wyjściu i zacząłem zeskakiwać ze schodów. Muszę opuścić tą wieżę i znaleść Timbera. - Timber, gdzie jesteś ?! Musimy stąd wiać i to na dobre ! Biegłem nie szczędząc sił. Musiałem odnaleść przyjaciela i wykaraskać nas z tych kłopotów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Galopowałeś i omijałeś walące się kawałki stropu. Mijałeś każdą z sal, którą wcześniej kroczyłeś. Dobiegłeś wreszcie do początkowej. W oddali od razu dostrzegłeś Timbera, stał pod samymi wielkimi wrotami... Galopowałeś do wilka, a ten się cieszył i merdał ogonem. Nie zważał na walający się strop obok niego. Gdy byłeś pod drzwiami, one tym razem nie drgnęły, musiałeś użyć siły własnych kopyt. Zaparłeś się i ruszyły... niewiele, ale drgnęły na tyle byś mógł się przecisnąć. Wybiegłeś z przyjacielem i przebiegliście po znikających chmurach, tylko po to by znów stanąć na obrzeżach lasu... Teraz dopiero zauważyłeś, że prócz zegarka kieszonkowego Timber miał list...

Chciałbyś zmienić przyszłość? Zegarek... daj mu pożywkę ze skrajnych zachowań, z takich na które normalnie byś się nie zdobył, a będziesz mógł skorzystać z cofnięcia czasu i próby życia od nowa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No jeszcze raz udało się nam przeżyć. Timber, jak dojdziemy do jakiejś osady to stawiam ci obiad jak obiecałem. Zaraz a co ty trzymasz ? Odebrałem wilkowi list i przeczytałem go. Niewiele z tego rozumiałem - cofanie się w czasie, zmiany przyszłości, i alternatywne drogi wyboru ? To było dla mnie trochę za skomplikowane, w końcu jestem zwykłym, prostym kucem, nie znam się na takich rzeczach. - Eee..tam pierdoły. - mruknąłem, zwinąłem list i wsadziłem do razem z zegarkiem do juków. Ale miałem niejasne przeczucie że może kiedyś się przydać, choćby niewiadomo co się stało. W sumie to w tym zamku nie było aż tak źle. Najedliśmy się trochę strachu, ale zdobyło się kilka fajnych i przydatnych rzeczy. Miałem trochę leków, fajną zbroję i miecz. Chyba pora wreszcie opuścić ten las na dobre. Poświeciłem chwilę na określenie kierunku północnego, gdyż w tym kierunku leżało miasteczko Ponyville. Spróbowałem to wyznaczyć obliczając wysokość i położenie słońca na niebie, niestety kompasu nie miałem. - Dobra wilczy brachu, opuszczamy ten las na dobre. Nie mam zamiaru znowu włazić to tego zamczyska, bez względu na to co tam siedzi. A jak jakaś roślinność spróbuje nam przeszkodzić to ją przytniemy jak żywopłot. Przynajmniej miecz się na coś przyda. Gdy uda mi się określić odpowiedni kierunek, ruszamy w tamtą stronę. A jak jakieś zelsko nam stanie na drodze, to zrobi się użytek z miecza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Określenie położenie przez chmury było nadzwyczaj trudne... Pogoda jaka tu panowała, nie dawała możliwości na podziwianie pory dnia... Było zwyczajnie szaro. Spojrzałeś ostatni raz w stronę zamku i patrzyłeś jak ostatnia z wież upada. Zamek się ostatecznie zawalił. Gdy ruina była już w gruzach, pnącza lasu umożliwiły Ci przejście. Kierunek... nie miałeś pojęcia gdzie iść... Nagle Timber zawarczał ostrzegawczo. Schowałeś się za drzewami, a wilk wskoczył w krzaki i umilkł. Po chwili doszły Cię odgłosy rozmów.

- Twi, co jest z tym lasem, jeszcze przed chwilą chciał nas ubić tak samo jak się ubija jajka - zaczął jeden z głosów, miły, ciepły, z dziwnym akcentem. Należał do klaczy.

- J-ja nie mam pojęcia - odparł drugi głos, również należący do klaczy.

Po chwili ujrzałeś dwie zbliżające się sylwetki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...