Skocz do zawartości

W podróży za marzeniami - Magnus (Ares Prime)


Draco Brae

Recommended Posts

Ukryty w krzakach, zacząłem przysłuchiwać się dwójce głosów. Czyżby dwie klacze zgubiły się w tej puszczy ? Wpierw chciałem wyskoczyć ku nim, widząc możliwość spotkania kogoś kto pomoże nam opuścić ten las, ale mogło to też być kolejne złudzenie. Poprawiłem nieco zbroję, zdjąłem swoje juki. Przez moment zastanawiałem się czy nie dobyć miecza, ale zrezygnowałem z tego. Nie miałem poprostu wprawy w posługiwaniu się bronią. Poczekałem przez moment, aż owe sylwetki zbliżą się dostatecznie blisko żebym mógł je zobaczyć w całości. Dopiero wtedy wyjdę z krzaków, przygotowany na każdy zamiar z ich strony. Gdy wyjdę, od razu powiem głosem spokojnym lecz stanowczym, prostując się i napinając mięśnie : - Kim jesteście, co tutaj robicie ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 776
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Dialog obu klaczy obracał się w temacie tego powariowanego lasu i przyczyny tego wszystkiego... Po krótkiej chwili mogłeś się spokojnie przyjrzeć dwóm sylwetkom. Jedna z klaczy była cała pomarańczowa z blond włosami i kowbojskim kapeluszem, zwykły kucyk ziemny. Druga zaś, była fioletowej maści z grzywą o trochę ciemniejszym fiolecie i różowymi pasemkami, była jednorożcem. Już miałeś wyskoczyć i spytać kim są, lecz zwyczajnie klacze zatrzymały się i patrzyły w Twoją stronę. To wprawiło Cię w lekkie osłupienie. Pomarańczowa klacz chwyciła za linę i po chwili byłeś złapany na lasso...

- Z takim żelastwem na sobie, ciężko jest się ukryć chłopie - odparła "kowbojka".

- Hej... masz na sobie zbroję strażnika Night Mare Moon, a my właśnie do jej zamku zmierzamy... Możesz nam wyjaśnić co tu robisz? - spytała Cię fioletowa klacz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ta... ale takie żelastwo czasem się przydaje. Mogłabyś ściagnąć ze mnie ten powróz proszę ?- odparłem na odpowiedź kowbojki, i spróbowałem wyplątać się z lassa. Wstałem i otrzepałem się z kurzu. Klacze nie wyglądały groźnie, postanowiłem być miły, ściągnąłem swój hełm. Ukłoniłem się lekko klaczom. - Nazywam się Magnus, jestem podróżnikiem, pochodzę z dalekiego południa. Więc idziecie do tego ponurego zamku ? A my właśnie opuściliśmy to miejsce, ja i mój wilczy brat Timber. Timber, wyłaź no z tych krzaków i pokaż się naszym nowym towarzyszkom. Ale wracając do tematu - zawędrowaliśmy tam przez przypadek. Coś lub ktoś, zmusiło nas do tego, ponoć potrzebowało w czymś naszej pomocy. Próbowałem pomóc, ale gdy zamek zaczął się trząść i walić uciekliśmy stamtąd. Tam znalazłem tą zbroję i ten miecz.... Mówię wam, dawno nie widziałem tak pokręconego miejsca a widziałem ich naprawdę sporo. Serio chcecie tam iść ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obie klacze spojrzały po sobie, potem znów na Ciebie.

- Chcesz nam powiedzieć, żeś sam przez ten cały las przelazł, w zamku nabroił i jeszcze go tak bez problemu zburzył? - spytała zdziwiona pomarańczowa klacz. - No stary... Szacuneczek. Jestem Applejack.

Fioletowa klacz jeszcze chwilę przyglądała się Tobie.

- Emm, zamek zaczął się walić, gdy zrobiłeś coś z tym mieczem, prawda? Ciągnie się za nim zapach magii... I Cię... em was zagoniło do zamku NMM? A przepraszam, jestem Twilight Sparkle.

- Twi, potrafisz to wytłumaczyć? Tak bardziej na kucykowy? - wtrąciła AJ.

- Chwila... najpierw usłyszę odpowiedź na nurtujące mnie pytania...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Miło was poznać Twilight Sparkle i Applejack. A wracając do pytań - Tak, zamek zaczął szaleć jak zabrałem ten miecz. Wcześniej gdy wędrowałem po lochach, znalazłem wiele szkieletów kucyków, pegazów i jednorożców. Nawet było kilka...świeżych zwłok. - skrzywiłem się na wspomnienie tego widoku - Była też tam zjawa dziecka, która mówiła że spotka mnie śmierć, ale mnie nie tak łatwo przestraszyć ani zabić. A co nas zagoniło w to miejsce ? Otóż chcieliśmy poprostu przejść, ale rośliny blokowały nam drogę. Chwyciłem Timbera, i z nim na grzbiecie zaczeliśmy uciekać, aż trafiliśmy na spokojną polanę w środku lasu. Tam przemówił do mnie chór dziwnych głosów - no nie patrzcie tak na mnie, ja nie zwariowałem - które powiedziały że wypuszczą mnie i Timbera, tylko wtedy gdy im pomożemy. Tak trafiliśmy do zamku, nie mieliśmy wyjścia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twilight pogrążyła się w zadumie. Applejack zaś czekała cierpliwie na słowa przyjaciółki.

- Więc - zaczęła. - To wszystko co mówiono do tej pory, było prawdą... Dziwi mnie tylko ten miecz, no i te... zwłoki. Przecież nikt z Ponyville nie zaginął... Nie wiem nawet czy teraz, wszystko wróci do normy...

- Nałaziłyśmy się po Everfree, to może czas na szklanicę soku jabłkowego? Czuj się zaproszony Magnusie - dodała AJ i klepnęła Cię po grzbiecie, nieco mocno...

Teraz dopiero zauważyłeś że Timber znów gdzieś nawiał...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W sumie chętnie Applejack.... - zgodziłem się na poropzycję pomarańczowej klaczy, ale spostrzegłem też że Timber znowu gdzieś się zapodział. - No, nie. Zaczekajcie, muszę najpierw znaleźć Timbera. To dziki wilk, nie jest przyzwyczajony za bardzo do innych kucyków, prócz mnie. Podszedłem do krzaków gdzie wcześniej siedział, zacząłem go nawoływać. Spokojnie, ale stanowczo. - Timber, wychodź. Nie musisz się bać, one nie zrobią ci nic złego. No niebądź szczeniakiem, wyjdź proszę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilka w krzakach nie było. Przyjaciel zniknął w obawie przed obcymi. Zrezygnowany miałeś już ruszyć z klaczami, gdy dostrzegłeś jak Timber jest gdzieś w oddali i was obserwuje... Przynajmniej miałeś pewność, że możesz ruszyć, a wilk będzie gdzieś w pobliżu. Po krótkim spacerze z dwiema klaczami w ciszy, las się skończył. Stałeś przed małym miasteczkiem. Pogoda jednak nie dopisywała, ciągła mgła i pochmurne niebo nie napawało optymizmem.

- Witamy w Ponyville - rzuciła dziarsko AJ.

- Um... Chciała bym zbadać ten miecz w bibliotece, mogę? - spytała Twilight. - Oczywiście po wizycie na farmie.

Wilk został w lesie... Nie garnął się by go opuścić. Equestria jaką znałeś z opowiadań, zdecydowanie różniła się od tego co tutaj zastałeś. Czyżby to była sprawka tego całego Thanatos'a..?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie mam nic przeciwko żebyś zbadała ten miecz Twilight Sparkle. Co do Timbera, to teraz się o niego nie martwię, w końcu to wilk umie o siebie zadbać. Swoją drogą, to Ponyville wygląda całkiem ładnie, szkoda że pogoda nie dopisuje. A właśnie propo tego Thantatosa... To ten miecz chyba należał do niego, a gdy go zabrałem kolejna zjawa groziła mi śmiercią. To już robiło się nudne... Więc.. którędy droga do tej farmy ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obie klacze spojrzały na Ciebie ze zdziwieniem.

- Jakiego Thanatosa? - spytała zszokowana AJ.

- Thanatos, znaczy śmierć... - odparła zaskoczona Twi. - Mam złe przeczucia. Zrobimy inaczej. Ja najpierw pójdę do biblioteki z tym powyginanym mieczem, a Ty z Applejack zwiedź Ponyville.

Jednorożec chwyciła od Ciebie miecz i pogalopowała w stronę wielkiego drzewa w mieścinie.

- Huh, co chcesz wiedzieć chłopie na temat Ponyville? Bo oczywiście na farmę Cię zaprowadzę. Za mną - rzuciła wesoło AJ.

Druga z klaczy powoli ruszyła w kierunku miasteczka. Mieliście mały kawałek drogi. Krótki spacer. Timber zawył, jakby mówiąc "do zobaczenia".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie protestowałem gdy Twilight zabrała miecz. Jeśli ktoś mógł cokolwiek zrozumieć te magiczne sprawy, to chyba tylko ona. Zostałem zatem sam z całkiem ładną, i sympatyczną pomarańczową klaczką. Całkiem nieźle. Uśmiechnąłem się do Applejack. - Jeśli to nie problem, chciałbym...no.. wszytsko. Słyszałem że tutaj mieszkają sławne Powierniczki Elementów Harmonii, które pokonały Nightmare Moon, i ogólnie dużo się tutaj dzieje. Przypomina mi ono trochę moją rodzinną wioskę. A czym się zajmujesz na co dzień Applejack ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spacerowaliście prosto do Ponyville. Kopyto za kopytem, a rozmowa z AJ, umilała Ci kolejną wędrówkę.

- Nie chcę się chwalić, ale jestem jedną z powierniczek Elementów Harmonii - powiedziała z dumą pomarańczowa klacz. - No ale na co dzień jestem zwykłą farmerką i zajmuję się farmą oraz sadem. Swoją drogą skąd dokładnie pochodzisz?

Przy pytaniu AJ, zorientowałeś się, że jesteście już na obrzeżach miasta i minęliście małą chatkę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż, ja pochodzę z południa, z bardzo dalekiej mroźnej krainy skutej lodem, za oceanem. Właściwie mieszkają tam same kucyki ziemne, nie widujemy często pegazów czy jednorożców. Kucyki z mojej wioski zajmują się wydobywaniem rzadkich i kosztownych minerałów, i takich tam. Rzadko ktoś z naszych opuszcza wioskę w innych celach niż kursy handlowe. Pływałem razem z ojcem i bratem w celach handlowych, ale nigdy nie bywaliśmy długo w jednym porcie, nie było czasu aby poznać kogoś, nacieszyć się miejscem. Postanowiłem wyruszyć w daleką podróż, aby poznać świat poza naszą wyspą. Co prawda rodzice się obawali, ale zgodzili się. No i byłem w min. Zebrice, krainie zebr, w Camelu gdzie żyją wielbłądy, czy w Gryfim Kórlestwie gdzie znalazłem Timbera... Heh.. chyba trochę za dużo gadam, za rzadko mam okazję porozmawiać z innymi kucykami. Zwłaszcza tak ładnymi... - powiedziałem, i momentalnie ugryzłem się w język mówiąc ostatnie słowo i chyba zacząłem się rumienić. Oj, żeby nie pomyślała sobie o mnie czegoś złego...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Sfolguj chłopie, może i pochodzę z mieściny, ale nie jestem ani łatwa, ani głupia - odparła AJ. Szliście już przez zabudowania, w oddali dostrzegłeś farmę i sad. - Za to Ty jesteś podróżnikiem pełną gębą. Nie ugościmy Cię zbyt dobrze, bo przez te anomalię pogodową brakuję trochę zapasów. Ale sokiem jabłkowym z zeszłych sezonów chyba nie pogardzisz? Nie martw się nie jest spleśniały hah. Tak w ogóle jak dojdziemy zdejmij z siebie to żelastwo... Wszyscy się na Ciebie gapią.

Rzecz na którą zwróciła Ci uwagę pomarańczowa klacz, była prawdą. Wiele kucyków podczas Twojego spaceru, wlepiała w Ciebie oczy. W końcu miałeś na sobie nie byle jaką zbroję...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przepraszam Applejack, nie chciałem żeby to źle zabrzmiało. - doparłem przepraszając AJ. _______________ - Całkiem duża ta wasza farma. I chętnie się napiję, dziękuję za zaproszenie. Skorzystam z chęcią. I chyba masz rację, lepiej ściągnę tą zbroję chociaż dla mnie jest bardzo wygodna. - odparłem. Gdy tylko dojdziemy na miejsce to ściągnę elementy zbroi. - Swoją droga, to inni chyba i tak będą się na mnie gapić, ze względu na moje tatuaże.... Więc Applejack... jak długo utrzymuje się u was taka pogoda ? Z tego co słyszałem to pegazy dobrze dbają o pogodę w tych okolicach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ta pogoda? Od, hmm... miesiąca. Jeszcze na początku wiosny, choć niektórzy mówią, że Everfree oszalało wcześniej. Mimo pracy pegazów, chmury nie chcą opuścić tego miejsca i jest za zimno dla roślin. Dlatego z zapasami krucho, bo nikt się na to nie przygotował - gdy AJ, kończyła te słowa byliście już pod dużą farmą. - No i tak oto jesteśmy. Wybacz, że Cię zapraszam do stodoły, ale nie mamy miejsca w chatce. Pójdże tam, a ja zaraz zorganizuję trochę soku.

AJ wskazała Ci stodołę obok chatki. Za tymi dwoma zabudowaniami rozciągał się mizerny sad...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skinałem głową, i nieśpiesznie wszedłem do wnętrza stodoły. W porównaniu do ostatnich tygodni spania pod gołym niebem, to stodoła wydawała się dla mnie niczym luksusowy hotel. Ściągnąłem juki, a potem swoją zbroję którą starannie ułożyłem na podłodze. Przygotowałem też sobie posłanie do spania. Choć zbroja nie krępowała ruchów, to teraz poczułem się naprawdę luźno. Wyszedłem przed stodołę w oczekiwaniu na Applejack. Patrzyłem trochę na sad. Zapewne wcześniej był urodzajny, ale teraz wylądał źle... Te kucyki muszą być twarde skoro wytrzymują taką sytuację... i miałem dziwne wrażenie że przyczyna tej anomalii jest w tym zamku który opuściłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele drzew obumierało, inne dopiero kryły się liśćmi, a jeszcze inne miały o dziwo owoce, jednak niewiele. Długo się tak nie przypatrywałeś, bo wróciła AJ.

- Łap butelkę chłopie - rzekła AJ i rzuciła Ci sok. Bez trudu go złapałeś. - Zębami trzeba otwierać - dodała z uroczym uśmiechem. - I powiedz mi, nad czym tak dumałeś patrząc na ten sad co?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zerwałem zębami kapsel i wypiłem kilka łyków nieco łapczywie. - Dobry ten sok, dawno nie piłem porządnego soku jabłkowego. Leżakowanie na pewno mu nie zaszkodziło. Cóż, co do sadu..eemm... zastanawiałem się jak mógłby wyglądać gdyby nie ta pogoda. Może żaden ze mnie ogrodnik czy sadownik, ale chciałbym móc zobaczyć go takim jak zwykle wygląda na wiosnę. Tak sobie myślałem... że to co powoduje tą sytuację ma swoje źródło w zamku w którym zdobyłem zbroję. Duchy tego miejsca prosiły mnie o pomoc...chyba będę musiał tam wrócić. W tym momencie coś mi się przypomniało. A konkretnie fiolki z miksturami które miałem w jukach. - Poczekaj chwilkę, musze coś przynieść z juków - odparłem i poszedłem wyciągnąć z bagażu wszystkie fiolki. Wróciłem do Applejack, ze wszytskimi flaszkami. - Zdobyłem to podczas przeszukiwania zamku. Wygląda mi to na jakieś ziołowe lekarstwo albo specyfik uzdrawiający. Próbowałem tego, nie zaszkodziło mi. Może pomoże też tym drzewom ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomarańczowa klacz stała chwilę w zadumie, po czym przyjrzała się jednej z nich.

- Nie jestem przekonana. Lepiej poczekać z tym na Twi. A co do tego zamku, możliwe, że faktycznie było tam coś co wpłynęło na pogodę i roślinność tutaj - odparła. - Um, ja muszę wracać do sadu, zająć się chorymi drzewami. Rozejrzyj się po mieście, albo idź do wielkiego drzewa w środku naszej mieściny, tam mieszka Twi. Narazię - rzuciła do Ciebie farmerka i ruszyła w stronę sadu.

Zostałeś sam z fiolkami. Pogoda znów się popsuła. Poczułeś zimny wiatr i ogólne ochłodzenie. Usłyszałeś kolejne nawoływanie wilka...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W sumie czemu nie, pozwiedzam trochę. To do zobaczenia później Applejack - powiedziałem jej na odchodne, po czym udałem się w kierunku lasu. Wziąłem ze środka juków mniejszą sakwę, i włożyłem do niej fiolki. Miałem tez tam nieco pieniędzy, chociaż tylko kilka monet. Ruszyłem w stronę lasu, i zacząłem nawoływać Timbera. Pogoda nie robiła na mnie wrażenia, w końcu tam skąd pochodzę, jest dużo ziemniej. - Timber, gdzie jesteś ? Pokaż się wilczy bracie, o co ci chodzi ? Wiem że nie jesteś przyzwyczajony do innych kucyków, ale pokaż się musimy pogadać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szedłeś powoli i cały czas nawoływałeś wilka. Chłód narastał... Gdy wreszcie znalazłeś się pod lasem ujrzałeś wiernie czekającego wilka pod drzewem. Kolejne ochłodzenie i wiatr znów uderzył w powietrze... Spojrzałeś w górę i dostrzegłeś, że pada śnieg...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No jesteś. - uśmiechnąłem się do kompana i pogłaskałem go po głowie - Trochę tak nie ładnie znikać, nie przedstawiając się innym kucykom. Z pewnością polubiły by cię, zwłaszcza ta pomarańczowa, Applejack. Wygląda na to że trochę tutaj zostaniemy, więc postaramy się trochę wyjść do innych. To jak ? Idziesz ze mną do Twilight Sparkle, czy wolisz siedzieć sam w lesie ? No nie daj się prosić, coś ci kupię w mieście. I wtedy zobaczyłem jak pada śnieg. Niewiedziałem go do kilkunastu miesięcy gdy opuściłem rodzinne strony. Rozumiem że na wiosnę pogoda bywa różna, ale tak zaraz od razu śnieg ? - Prawie jak w domu... - westchnąłem. - To jak, idziesz wilku ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilk chwilę pokręcił się w miejscu i patrzył w dal... W głębię lasu. Wiatr świszczał, a powietrze wciąż chłodniało... Timber wreszcie z podkulonym ogonem ruszył za Tobą... Śnieg padał z wolna. Płatki lekko kołysały się na silnym wietrze...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Też masz takie przeczucie prawda ? To ten zamek w którym byliśmy. To chyba on jest przyczyną tych wszytskich dziwnych zjawisk. Cokolwiek tam siedzi... nie odpuścił. A... dzięki że jesteś ze mną wilczy bracie. - powiedziałem uśmiechając się do wilka, i dziękując losowi że zechciał obdarzyć mnie takim kompanem. Teraz ruszyłem z Timberem w stronę miasta, najpierw rozglądałem się za jakimiś straganami, albo sklepami w których mógłbym kupić coś dla wilka. Gdyby się nie powiodło - udam się do tego wielkiego drzewa, o którym mówiła Applejack. Tam gdzie mieszka Twilight.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...