siwulecdako Napisano Październik 21, 2013 Share Napisano Październik 21, 2013 Kolejny mój fanfic. Link:https://docs.google.com/document/d/1qGMqPBz3WBwzx7XYT80pTqRibrLONZIChNshySU45lc/edit?usp=sharing Enjoy! 2 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Dolar84 Napisano Październik 21, 2013 Share Napisano Październik 21, 2013 Przeczytane. Pomysł na opowiadanie absolutnie fenomenalny. Wykonanie bez zarzutu, czytało się bardzo przyjemnie, a akcja wciągała. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie zakończenie, które w mojej ocenie jest straszliwie naiwne i zdecydowanie odstające poziomem od reszty opowiadania. Gdyby nie ono zakwalifikowałbym tekst jako świetny, a w takiej sytuacji mogę stwierdzić, że jest zaledwie dobry. Pomimo tego i tak zachęcam wszystkich do czytania - warto poświęcić te kilkanaście minut na zapoznanie się z czymś, w co autor włożył niewątpliwie sporo pracy. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
siwulecdako Napisano Październik 21, 2013 Autor Share Napisano Październik 21, 2013 (edytowany) Dzięki. Przyznam, że kiedy zaczynałem pisanie fanfica strasznie się nudziłem,natomiast kiedy go kończyłem (teraz) miałem tysiące spraw na głowie. Może to dla tego. Przepraszam... Edytowano Październik 21, 2013 przez siwulecdako Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
aTOM Napisano Październik 21, 2013 Share Napisano Październik 21, 2013 Przeczytane. Od strony technicznej: znalazło się kilka literówek, miejscami kulała interpunkcja i składnia (ale w tym sam też kuleję, więc cicho-sza). Zdania wielokrotnie złożone też można by miejscami porozbijać. Ale tej wybitnie nieformalnej mowy księżniczek (zwłaszcza Luny) nie daruję, bo mam na tym punkcie fioła (nawet, jeśli rozmawiają tylko między sobą)! Niemniej żadna z tych rzeczy nie ukraca przyjemności z czytania. Główna postać jest dobrze wykreowana, same motywy jej działania są może trochę sztampowe, ale to w końcu "szalony doktorek" Dodatkowe plusy za opisy świetne opisy badań i aparatury. Co do zakończenia: Jest ono, jak ja to nazywam, "serialowe". Happy end spowodowany tym, że w świecie MLP wszystko musi się kończyć szczęśliwie (no, połowicznie, bo w końcu i tak było sporo ofiar). Tak mi się skojarzyło od razu z zakończeniem Past Sins - jest dobre, ale pozostawia pewien niedosyt i ma się wrażenie, że mogło być ciekawsze. Co nie znaczy jednak, że mi się nie podobało Suma sumarum: ze swojej strony polecam. Zwłaszcza osoby lubiące chemię i dziedziny pokrewne powinny być zadowolone. Jak mawia Twilight: for science! Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Niklas Napisano Październik 22, 2013 Share Napisano Październik 22, 2013 Ale tej wybitnie nieformalnej mowy księżniczek (zwłaszcza Luny) nie daruję, bo mam na tym punkcie fioła (nawet, jeśli rozmawiają tylko między sobą)! Znaczy, że co? Że według ciebie mają mówić sztywno jak kołki i mega formalnie? Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Cahan Napisano Październik 22, 2013 Share Napisano Październik 22, 2013 Opowiadanie całkiem dobre, końcówka jednak nie przypadła mi zbytnio do gustu. Od momentu, w którym Celestia skazuje Righta na śmierć, a Luna go broni, bo "Nightmare Moon" [co jest strasznie sztampowe- okrutna Celly i dobra Luna], robi się strasznie naiwnie Za to wielki + za sam pomysł. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
aTOM Napisano Październik 22, 2013 Share Napisano Październik 22, 2013 Znaczy, że co? Że według ciebie mają mówić sztywno jak kołki i mega formalnie? Nie mówię, że mają jedynie wygłaszać kolejne oracje i używać kwiecistego języka przez cały czas, ale ubolewam, kiedy widzę, jak posługują się choćby slangiem. Ciężko mi sobie wyobrazić choćby Lunę mówiącą "dobra, możesz skończyć lać wodę". Zwłaszcza, że w serialu obie używają jednak bardziej "oficjalnej" mowy (nie wiem, jak jest w wersji PL, choć po usłyszeniu w Equestria Girls "mamy wiele do obgadania" z ust Celestii mogę sobie wyobrazić). Nie twierdzę też, że owe "lanie wody" powinno być od razu zmienione w coś typu "przestańże bajadurzyć", ale zwykłe "przejdź do rzeczy" byłoby w moim mniemaniu lepsze. Może akurat ten tekst nie jest najgorszy pod tym względem (właściwie to po szybkim drugim przeczytaniu widzę, że faktycznie nieco za ostro zareagowałem - moje odczucie wcześniej spotęgowało kilka "Wall of Text" i dość szybko przeprowadzane dialogi między księżniczkami), ale po prostu jakoś jestem na to wyczulony Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
siwulecdako Napisano Październik 24, 2013 Autor Share Napisano Październik 24, 2013 Miałem chwilkę wolnego czasu, więc zmieniłem zakończenie, gdyż każdy się skarżył, że było zbyt naciągane. A co do Luny nie ma mowy żebym to zmienił. Nie włożę jej do tyłka kija i nie zrobię z niej wielkiej, sztywnej monarchini. Postrzegam ją jako młodszą siostrę,która ma trochę mniej obowiązków i może sobie pozwolić na bycie bardziej na luzie. Taką ją widzę i taką ją kocham. Poza tym do poddanych zwraca się "normalnie"(o ile pamiętam), a luźniejszym językiem posługuje się tylko przy siostrze, albo w momentach,gdy górę mogą wziąć nad nią emocje, więc naprawdę nie ma na co narzekać. 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Dolar84 Napisano Październik 24, 2013 Share Napisano Październik 24, 2013 Cóż - taka a nie inna jest Twoja wizja Księżniczek. Co prawda osobiście należę do konserwatystów, którzy twierdzą, iż Władczynie muszą okazywać majestat, a nie fraternizować się z plebsem (przynajmniej nie do przesady), ale najważniesze u Ciebie było to, iż Królewskie Siostry, choć rozmawiały bez widocznej wyższości, to na pewno nie były postaciami przedstawionymi niepoważnie, na podobieństwo rozchichotanych uczennic szkoły drugiego stopnia. Za to bym warczał na pewno - na szczęście nie musiałem, należało jedynie przyjąć Twoją wersję ich zachowania A nie było to trudne Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
WładcaCiemnościIWszelkiegoZła Napisano Październik 24, 2013 Share Napisano Październik 24, 2013 Miałem to szczęście czytać Fica z poprzednim zakończeniem, które było o wiele lepsze. Mówię serio. Już nie dość, że to nowe sprawia wrażenie wymuszonego, to... Tamto niosło za sobą jakiś pozytywny przekaz. Tu go nie ma. Jak nie jak, oceniając poprzednią (lepszą) wersję, będę tego Fica kojarzył miło i przyjemnie... Chociaż fakt, zakończenie mogłoby być inne. Gdyby tak główny bohater stał się zimnym kapitalistą... No ale, jest jak jest, całkiem dobrze, niech będzie to 8.5/10 (dla poprzedniej wersji), bo skłoniło mnie to do przemyśleń. A to sobie wysoko cenię. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
siwulecdako Napisano Październik 24, 2013 Autor Share Napisano Październik 24, 2013 Zaraz po przemówieniu Brighta umieściłem link do starego zakończenia. Mam nadzieję, że teraz wszyscy będą zadowoleni. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sun Napisano Październik 10, 2020 Share Napisano Październik 10, 2020 Interesujące dzieło, na interesujące czasy. Mimo kilku wad, czytało mi się je bardzo przyjemnie. Może nie jest idealne, ale z pewnością jest świeże. zarówno w 2013, jak i w 2020. Głównie za sprawą pomysłu. Głównym bohaterem tego fanfika jest nieco burkliwy i nieco szalony naukowiec, który postanawia zemścić się na całym świecie, za swoje nieszczęście. Ogólnie, sztampowy i często powtarzalny pomysł. Chyba częściej pojawia się tylko szalony wizjoner, który chce uczynić świat lepszy dla wszystkich. Moim zdaniem, tu nie jest to wadą. Bohater pozostaje ciekawy, a do tego ma bardzo dobry pomysł na realizację swojej zemsty. Otóż tworzy wirusa, który to docelowo ma zabijać tylko pegazy i jednorożce. To ciekawy pomysł.Zazwyczaj taki szaleniec ma po prostu antidotum dla siebie, które działa w stu procentach. Tak czy inaczej, wirus zostaje wypuszczony i robi swoje. Wybucha panika, kucyki umierają... normalna epidemia. Ale nasz doktorek postanawia, że pora ją zakończyć i pokazuje antidotum, jednocześnie zakładając jego fabrykę (na czym przy okazji zarabia grube miliony). I tu pierwsza, wielka pochwała z mej strony, za wspaniała nazwę dla jego firmy. Brightpharm. Cudowne nawiązanie, jak dla mnie. Do tego stopnia,.że zastanawiam się, czy nie powstało w głowie autora jeszcze przed fikiem. Epidemie udaje się jakoś opanować, nawet mimo mutacji wirusa (kolejny, świetny pomysł, który został zamknięty w odpowiednio ,,dużej" objętości tekstu) i wtedy dochodzi do czegoś, czego się z jednej strony nie spodziewałem, a z drugiej było strasznie przewidywalne. Otóż bohater się przyznał, że to on stworzył i wypuścił wirusa. Bo po rozmowie z klaczą, której nie widział od wielu lat. Aha. No i tu docieramy do kwestii dwóch zakończeń. Tego mniej złego i nowszego, bardziej złego. O ile to ,,nowe" zakończenie zdecydowanie bardziej pasuje do fanfika, o tyle to ,,stare" ma więcej sensu, biorąc pod uwagę, ze ruszyło go sumienie. Gdyby wykreślić to spotkanie z klaczą, albo gdyby bohater w swej przemowie nie wyraził skruchy, to może i byłoby to bardziej sztampowe, ale wtedy to nowe zakończenie byłoby tez bardziej logiczne. No ale cóż. Oprócz niezłej fabuły mamy też bardzo dobre opisy prac naukowca, opatrzonych oczywiście odpowiednim językiem. Autor musi znać się na szkle i ogólnie na pracy laboratoryjnej, albo po prostu trochę czytał, lub też studiował zbliżony kierunek, bo brzmiał przekonująco. Do tego taki język, wraz z opisami sprzętu dobrze buduje klimat w scenach badań. No i słówko o bohaterach. O głównym już coś niecoś wspomniałem, wiec jeszcze ksieżniczki (w zasadzie reszta bohaterów jest mało istotna, ale nie wydaja się upośledzeni w żadnym stopniu). Zarówno Celestia jak i Luna są nieco zmienione względem serialu. Ta pierwsza jest owszem opiekuńcza, ale też pozbawiona odwagi by przeciwstawic się siostrze. Druga z kolei wygląda na bardziej poważną i zdeterminowaną by dowieść swojej racji. Do tego stopnia, ze jest w stanie fizycznie zranić Celestię. Nie ejst to moze pomysł odkrywczy, ale moze być. No i podoba mi się, że Luna w pewnym momencie przestaje mówić wyszukanymi słowami i przechodzi w język potoczny. To jak dla mnie, kolejny, fajny element, budujący pogodzona ze śmiercią ksieżniczkę. Niestety fik ma tez swoje wady. Poza kilkoma literówkami i zbyt złożonymi zdaniami, mamy tez brak justowania i brak wcięć. Sytuacje ratują odstępy między akapitami (i to wprowadzone funkcją odstępu, a nie enterem). Więc owszem, przydałaby się temu wizualna korekta, ale to nawet w tej formie da się czytać z przyjemnością. Podsumowując, to nie najgorszej jakości dzieło, które całkiem fajnie pasuje do naszych czasów. Można mu poświecić chwilę, jak ktoś ma nadmiar wolnego czasu. I na koniec małą dygresja. Gdyby ten fik pojawił się w plagokonkursie, z tego roku, moim zdaniem miałby szanse na podium. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Obsede Napisano Sierpień 31, 2023 Share Napisano Sierpień 31, 2023 (edytowany) Tym komentarzem kończę moją przygodę z fanfikami autora o pseudonimie siwulecdako. Autora moim zdaniem mającego nieraz niezłe choć czasem też gorsze pomysły, na ogół mającego jednak problemy z ich realizacją. Jego twórczość przeszła jedna zaskakującą ewolucję, gdyż po pierwszym fanfiku ,,Mroczne proroctwa’’, które chyba nigdy nie powinny się ukazać, napisał dużo lepsze ,,Pirytowe serca’’. Jakaż to była przepaść! Niestety był to też chyba szczyt możliwości autora, który stopniowo obniżał loty. ,,Przemysł farmaceutyczny’’ to fanfik, który cierpi na kilka poważnych problemów, będąc modelowym przykładem tekstu, który został opublikowany chyba zbyt wcześnie. W każdym razie sądzę, że to raczej dopracowany szkic i gdyby przepisać go jeszcze raz rozbudowując motywację kluczowych postaci, mógłby być jednym z najlepszych utworów siwulcadako. Zanim przejdę do krytyki, napiszę co mi się spodobało. Była to pewna znajomość tematu przez autora. Pewna ale bez pseudonaukowego bełkotu ale też bez przybliżenia czytelnikowi problemu, przed którym stawali twórcy broni biologicznej. Owszem, myślę teraz życzeniowo, ale podobny wstęp w warunkach Equestrii byłby ciekawy. Po drugie tekst jest napisany bez dłużyzn, a jeśli już to raczej stwierdzę, że jest tutaj zbyt wiele telegraficznych skrótów. Chociażby życie kucy podczas pandemii mogłoby być przedstawione bardziej szczegółowo. I… to wszystko. Fabuła się nie broni, gdyż napędzają ją działania postaci a motywacja tych jest doprawdy kuriozalna. I tak główny bohater, Bright, nienawidzi pegazów i jednorożców, tworzy więc wirusa by je wymordować ale jednocześnie by zarobić na ich leczeniu. Ponadto wirus oszczędza ziemskie kucyki, być może dlatego, że Bright jest jednym z nich. O ile przyczyny do nienawiści do jednorożców są przybliżone, tak do pegazów chyba już nie. Tych zdaje się nienawidzić nawet bardziej, bo morduje je nawet przed uwolnieniem swego wirusa. Zresztą Bright nienawidzi wszystkiego i wszystkich. Nic też nie kocha. W ogóle jego nienawiść jest wręcz tak naiwna, tak nihilistyczna, tak przerysowana, że aż przesłania sobą błędy interpunkcyjne: Cytat Poczekaj. Nie odchodź. Wyrządziłem tyle krzywd… Powinienem być w tym pociągu i zginąć razem z nimi. To wszystko przeze mnie jechali po prezent, na moje urodziny, a zafundowali mi taki prezent… Wybacz nawet po tylu latach ogromnie ciężko mi się o tym mówi. Chodź za mną. Można wywnioskować, że jego rodzina zginęła bo Bright obchodził urodziny. Pewnie nie to autor ma na myśli, ale tak napisał i nic nie poprawił. W ogóle w Brighcie najgorsza nawet nie jest jego nihilistyczna motywacja, tylko to, jak łatwo może zmienić zdanie: Cytat - W porządku, widzę, że nie ma sensu tego ukrywać. Potrzebuję twojej pomocy. Bo widzisz, na wieść, że został odkryty lek i był on rozdawany potrzebującym za darmo, uznałam, że jest już wystarczająco bezpiecznie. Więc powróciłam do Canterlot i stało się coś strasznego… - Zaraz, zaraz uciekłaś przed chorobą? Przecież jesteś ziemnym kucem – wtrącił Bright. - Tak… Ale mam syna i to właśnie on zachorował. - Teraz widzę, gdzie to zmierza. Zapomnij o tym. Skąd mam wiedzieć że nie kłamiesz? Nie mam zamiaru zasilać czarnego rynku. Muszę przyznać, że to sprytne z ich strony. Dla osiągnięcia zysku wykorzystywać starą znajomość. Poniżej pasa, ale sprytne. - Nie Bright to nie tak. On naprawdę jest chory. Proszę cię jedynie o kilka fiolek. Zapłacę za nie – wyjęła portfel z torebki. – Wiem, że jedna dawka kosztuje czterdzieści monet, ale sam zobacz, mam tylko osiemnaście. Nie mieszkam w biednej dzielnicy z wyboru, tak jak ty. Samotnej matce naprawdę jest ciężko, a ten skurwysyn, który nas zostawił nie płaci żadnych alimentów. Proszę cię tu chodzi o życie mojego synka – powiedziała zalewając się łzami Sky. - Nie weźmiesz mnie na litość. Żegnam – położył kopyto na drzwiach i wykonał zamaszysty ruch, aby je zamknąć. Drzwi napotkały jednak kopyto klaczy, która je odepchnęła, weszła do środka i zamknęła za sobą. Podeszła bardzo blisko czarnego kuca i zalotnie szepnęła mu w ucho: - Proszę cię. Zrobię WSZYSTKO. Spełnię twoje najskrytsze marzenia. - Są trzy rzeczy o których marzę. Jest to cisza, spokój i samotność. Przez ostatni rok technikum nie powiedziałaś do mnie nawet marnego cześć, a twój pieprzony bękart kilka dni przed epidemią wybił mi okno kamieniem, na którym było napisane słowo dziwak, bez wątpienia za namową starszych kolegów, którzy przy nim stali, ale to żadne usprawiedliwienie. Wynoś się z mojego domu! Sky posmutniała. Usiadła, spuściła głowę i zaczęła trawić gorzkie uczucie bezradności. Nagle w pomieszczeniu zabrzmiało jedno potężne słowo, wypowiedziane w taki sposób, że nie ulegało żadnej wątpliwości, że jest wypowiadane szczerze. Słowo, którego Bright nie słyszał od wielu, wielu lat. Było to: - Przepraszam. Nastała niezręczna cisza. Bright stał z wytrzeszczonymi oczyma i wyglądał „nieobecnie”. Jakby słowo to wyrządziło wielkie zniszczenie w murze, który kuc przez ostatnich kilkanaście lat swojego życia budował wokół swojego serca. Rozumiesz, szanowny czytelniku? Dawna przyjaciółka, która przyszła do niego w wymiernym celu, przeprasza go, co doprowadza do procesu totalnego rozklejenia się postaci. Może to nawet nie jest problemem (ale pewnie się mylę), ale fakt, że postać tak zacietrzewiona by mordować niewinnych w ilościach hurtowych, nawet nożem, nawet przed pandemią, postanawia zmienić swoje postępowanie. Brakuje mi tutaj czegoś. Brakuje mi iluś tam stron, które wyjaśniły by taką zmianę. Brakuje mi przygotowania, brakuje mi konfliktu wewnętrznego. Bo Bright nie ma konfliktu wewnętrznego, gdy go poznajemy. Nawet nie jestem pewien czy to, że wirus miał nie tykać jego rasy było spowodowane czymś więcej niż to, że sam był kucykiem ziemskim. Jak zresztą widać, także kucyki ziemskie mu mocno zaszkodziły. I nic? Nie zasłużyły na ,,nagrodę’’? Nic nam nie sugeruje, że Bright jest jakimś supremacjonistą, który chce wybić inne rasy przez ich szkodliwy wpływ albo eksploatację jego rasy. Nie mógł zatem przygotować leku tylko dla siebie a i to aby patrzeć jak świat umiera? Bo jak już napisałem, Bright jest nihilistą, nawet jego wygody nie są dla niego istotne: Cytat Plan Brighta zakończył się powodzeniem. Znacznie zredukował liczbę znienawidzonych przez niego jednorożców i pegazów oraz pomimo tego, że bogactwo nie było motywem jego poczynań opływał teraz w dostatku. Pieniądze były dla niego tylko narzędziem i nie zmieniły za dużo w jego życiu. Wciąż mieszkał w swoim domu na biednych przedmieściach. Ten bohater nie ma pozytywnych bodźców, nie ma pozytywnych celów. Dlatego jest on po prostu postacią bez sensu! Tak, bez sensu! Skoro nienawidzi przedstawicieli wszystkich ras to czemu nie robi wirusa mordującego ziemskie kucyki? Skoro nie chce zarobić to po co tworzy antidotum? Żeby ratować tych, których nienawidzi? Taka postać powinna zrobić antidotum dla samego siebie i całkowicie ignorować innych, ale nawet to nie jest pewne. Bo skoro nie byłoby już tych, których nienawidził, to powinien się w końcu zabić. Faktycznie, gdy zanika owa nienawiść de fakto popełnia coś takiego. Ale to nie Bright, którego z pewnym wysiłkiem uznałem za bezsensownie napisaną postać sprawił, że ,,Przemysł farmaceutyczny’’ zadał mi ból. Jest nim księżniczka Luna. Luna, co by dużo nie pisać, bredzi jak potłuczona! Cytat Gdy tylko Celestia otworzyła drzwi sypialni swojej siostry usłyszała słaby, zachrypły głos swojej siostry: - Radzę ci rzucić na siebie jakieś porządne zaklęcie ochronne. Celestia zmaterializowała kulistą warstwę plazmy wokół siebie. - Czemu siostrzyczko? Co się stało? - Czy naprawdę jesteś na tyle zaślepiona siostrzaną miłością, że nie dostrzegasz oczywistego? A może po prostu nie chcesz przyjąć tego do wiadomości? – zapytała Luna pokazując zakrwawione kopyto siostrze. – Choruje na to samo, co cała reszta jednorożców i pegazów. Sama też nie jesteś bezpieczna. Radzę ci ratować się póki możesz. Udaj się w jakieś bezpieczne miejsce. - Nie. Słyszysz? Nie! Nie jesteś chora na to samo. To nie może być prawda! Wyzdrowiejesz i wszystko będzie dobrze – mówiła Celestia sama do końca nie wierząc, w to, co mówi. – Poza tym nie ma mowy, abym cię opuściła siostrzyczko. Luna mimo silnego bólu uśmiechnęła się - Niby ja mam gorączkę, ale to ty nie myślisz logicznie. - Nie ma mowy nie opuszczę cię. Celestia zaczęła używać zaklęcia leczącego, odtwarzając wnętrzności siostry. - Przestań. Te zaklęcie zużywa zbyt wiele twojej siły, a tylko silny organizm może przeciwstawić się chorobie. Celestia nie przestała. - Ale jesteś uparta. Proszę cię przestań. Przedłużasz tylko nieuniknione. Ucieknij w jakieś bezpieczne miejsce. Zawsze umiałam znaleźć wyjście z ciężkiej sytuacji. Tym razem też sobie poradzę. Śmiało leć na zasłużone wakacje i wróć dopiero jak będzie bezpiecznie. Nie rób tego dla siebie. Zrób to dla mnie. Celestia pozostała niewzruszona. Luna postanowiła ugodzić siostrę tam, gdzie zawsze ją bolało najbardziej. Nie chciała tego robić, ale uznała, że to jedyny sposób, aby siostra zrobiła, to o co ją prosi. - Widzę, że naprawdę nie masz zamiaru mnie opuścić. Proszę cię więc o coś innego. - Dla ciebie wszystko. Proś śmiało. Luna zrobiła dramatyczną pauzę. – Zabij mnie. Wtedy nie będziesz miała przy kim zostawać – powiedziała najbardziej poważnym głosem jakim umiała. Celestia wreszcie przerwała zaklęcie. - Zwariowałaś?! To niedorzeczne! Skąd w ogóle wzięłaś taki głupi pomysł? - Po prostu jesteś tchórzem. – Celestia zmarszczyła brwi. Szczerze nienawidziła tego słowa. Luna kontynuowała. – Zawsze byłaś tchórzem. Nie miałaś odwagi odebrać mi życia tysiąc lat temu, gdy byłam zagrożeniem dla całej Equestrii i przez kolejne tysiąc lat najwyraźniej niczego się nie nauczyłaś. Zrozum Equestria bez ciebie nie przetrwa. Zachowujesz się nieodpowiedzialnie jak zawsze. - Nie mów tak, wiesz dobrze, że to nieprawdanie prawda. Gadasz tak tylko przez gorączkę. - Zapewniam cię, że mój umysł jest w pełni sprawny. Skazałaś mnie na tysiącletnie wygnanie, bo bałaś się zrobić to, co powinno być zrobione. Zamiast zgładzić Nightmare Moon i na zawsze ochronić przed zagrożeniem swoich poddanych, tylko pozbawiłaś mnie wolności. Miałaś nadzieję, że wszyscy o mnie zapomną, a ja po marnym tysiącu lat ponownie pokocham swoją tchórzliwą i nieodpowiedzialną siostrę. Tak naprawdę nigdy nie wybaczyłam ci, tego jak wtedy ze mną postąpiłaś. Zawsze stawiałaś moje dobro ponad dobro wszystkich innych. Daje ci teraz szansę na naprawienie swojego błędu. Uśmierć mnie i postąp wreszcie tak, jak powinnaś. Uratuj królestwo, a nie mnie, bo przyrzekam, że jeśli jakimś cudem wygram z tą chorobą i wymigam się od śmierci, pierwszą rzeczą jaką zrobię, będzie skopanie ci tej twojej monarszej dupy. – Luna mówiła to wszystko ani na chwile nie tracąc poważnego wyrazu twarzy. - Nie zwiedziesz mnie tak łatwo. Czemu mówisz takie straszliwe rzeczy? Jestem twoja starszą siostrzyczką. Ja kocham ciebie, ty kochasz mnie. Rodzina powinna być najważniejsza. - Pokazać ci swoją miłość do ciebie? Czyny mówią głośniej niż słowa. Luna chwiejąc się zeszła z lóżka, resztkami sił zmaterializowała ogromne spektralne ostrze i z wielką siłą zamachnęła nim w siostrę. Ostrze przebiło wciąż utrzymywana przez Celestię ochronna plazmę i zraniło bok i tylne prawe kopyto białego alikorna. - Co zrobisz teraz? Celestia rozpłakała się. Nie z powodu bólu, lecz z powodu złamanego serca i powiedziała: - Nie będę z tobą walczyć. Luna ponownie zamachnęła ostrzem, lecz tym razem nie trafiła w siostrę, gdyż ta nie chcąc wchodzić w konfrontację, uciekła z sypialni. - Tak! Uciekaj! I masz mi tu nie wracać, aż będzie kompletnie bezpiecznie! Wbrew pozorom, Luna nie zadała sobie tyle trudu by ratować siostrę, oj nie. Ona zadała sobie tyle trudu, by rozwalić państwo od środka! Cytat - Od tysięcy lat bramy Canterlotu zostawały niewzruszone. Na przestrzeni lat byliśmy zdolni przetrwać wiele najazdów, pokonać wielu niezwykle niebezpiecznych wrogów, lecz nigdy nie sądziłam, że potężny wróg może nadejść od wewnątrz i wyniszczyć nas od środka. – przerwała na chwilę, próbowała powstrzymać kaszel, lecz nie zdołała tego zrobić. Krew wydostała się razem z kaszlem i trafiła na kopyto, którym Luna zakrywała usta. – Chciałabym powiedzieć, że i tym razem z łatwością zdołamy przezwyciężyć przeciwności losu, lecz muszę z przykrością stwierdzić, że tym razem przegrywamy. Moja siostra została przeze mnie zmuszona do opuszczenia Canterlotu i udania się w bezpieczne miejsce. Poproszę o to samo również Cadance i Twilight Sparkle, a jeśli zaistnieje taka konieczność resztkami swoich sił zmuszę je do tego. Cały ciężar za konsekwencje tych czynów biorę na siebie. Jak pewnie już zauważyliście nie jestem obecnie w najlepszej kondycji. Obawiam się, że muszę ogłosić abdykację ze stanowiska księżniczki Equestrii i ogłosić bezkrólewie, które będzie trwać do momentu, gdy sytuacja zmieni się na tyle, żeby moja siostra mogła bezpiecznie powrócić na swoje stanowisko. Koniec końców obiecuje, że wszystko wróci do normy. Zapewniam was, że za jakiś czas w Equestrii znów zagości harmonia. Dziękuję za wysłuchanie i… żegnam, ponieważ nie sądzę, że jeszcze kiedykolwiek zobaczycie mnie żywą. Tak! Luna przejęła władzę i zaczęła grozić, że jeśli ktoś inny po tę władzę sięgnie i spróbuje cokolwiek zrobić w czasie pandemii to mu przeszkodzi! Jak, skoro chwilę potem następuje fragment?: Cytat Po wystąpieniu Luna z poczuciem porażki opuściła balkon, poprosiła gońca o przekazanie wcześniej napisanych przez nią listów zaadresowanych do dwóch młodszych księżniczek i udała się wprost do sypialni, gdzie jak kłoda upadła do łóżka. Nie miała siły stać. Rozumiesz drogi czytelniku? Luna nie ma siły stać, ale będzie przeszkadzać każdemu, kto by miał czelność próbować ratować sytuację! Pomimo zapewnień, że...: Cytat Zapewniam cię, że mój umysł jest w pełni sprawny. oraz Niby ja mam gorączkę, ale to ty nie myślisz logicznie. ...ja z całą mocą stwierdzam, że Luna zachowuje się jak skończona maniaczka! Czyż nikt jej nie powiedział, że kuce ziemskie nie chorują i ma jeszcze kim rządzić? Nie zamierza ich wykorzystywać do walki z pandemią? Przecież Luna bredzi! Dosłownie, 90% jej wypowiedzi to bredzenie! Nawet różne końcówki tego nie są w stanie zmienić! Ta zła: Cytat - Trochę mi głupio. Uratował mi życie, a teraz ja będę mu je odbierała. - Gdyby nie on, twoje życie nigdy nie byłoby zagrożone siostro. - Racja. Celestia uwiązała i zawiesiła stryczek. Postawiła Brighta na otwieraną klapkę, założyła mu sznur na szyję i podstawiła mu pod nozdrza otwartą buteleczkę z solami trzeźwiącymi. Poskutkowało to natychmiastowym odzyskaniem przytomności. I ta ,,dobra’’: Cytat Uderzenie o ziemię pozbawiło Brighta przytomności. - Jak mógł zrobić coś tak okrutnego? Jak sam już powiedział, za taki czyn istnieje tylko jedna kara. Wyczarowała magiczne ostrze. I zamachnęła nim w powietrzu. - Siostro stój! Może ukarzemy go inaczej? - Niby czemu? - Cóż może i dopuścił się straszliwego czynu, ale stworzył lek i uratował wiele kucy. - Stworzył go dla zysku. - Zdradził nam prawdę, mógł nic nie mówić. - Przyczynił się do śmierci tysięcy kucy! - A co zrobiłabyś, gdybym to była ja? Kiedyś to byłam ja. - Nigtmare Moon. - Dokładnie. - Przecież sama mówiłaś, że wolałabyś, żebym cię wtedy zgładziła. - Tak, ale Bright nie jest potężnym aikornem szukającym zemsty i nie stanowi zagrożenia. Celestia „odłożyła” ostrze. - W porządku. Uwięzimy go. Oczywiście, nie muszę chyba wspominać, że żadna z księżniczek nie skojarzyła faktów, że akurat ten kuc, który miał lekarstwo na chorobę akurat w jej trakcie zaczął sobie budować fabrykę dla jego produkcji?! Najwyraźniej w Equestrii, mimo istnienia mikroskopów molekularnych, nie ma innych zakładów, które są w stanie produkować lekarstwa. Wszystko musi robić jedna firma, bo księżniczki nie mogą nakazać przekazania wiedzy potrzebnej do rozpoczęcia produkcji innym zakładom! Już pomijam fakt, jak Luna mogła dokonać zamachu stanu, znieść swoją władzę a potem wydawać rozkazy?! ‘’Przemysł farmaceutyczny’’ to nie jest po prostu zmarnowany pomysł. W obecnym stanie ten tekst nie można nazwać inaczej niż bełkotem. Bełkoczą od rzeczy księżniczki. Główny bohater nienawidzi wszystkich, ale chce zamordować tylko niektórych, ale nie chce ich zamordować, bo tworzy dla nich lek, który ma mu co prawda pozwolić zarobić, ale tak naprawdę pieniądze go nie interesują! A wisienką na torcie jest przyczyna jego przyznanie się do wywołania pandemii przed wszystkimi kucykami! Przecież tu się nic nie trzyma kupy! O tragicznej stronie gramatycznej, ortograficznej nie ma chyba co wspominać… albo co mi tam! Lecimy! Cytat Nie odwiedzała tego miejsca od przeszło kilkudziesięciu stuleci wiele się tu zmieliło od tego czasu. Luna nie wiedziała, gdzie ma się teraz udać. Celestia zesmutniała Biedna cześć społeczeństwa Podsumowując, nie czytajcie! Szkoda waszego czasu i nieuchronnego uszkodzenia mózgu! Edytowano Wrzesień 5, 2023 przez Obsede Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts
Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Posiadasz własne konto? Użyj go!
Zaloguj się