Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/29/13 we wszystkich miejscach
-
Ahm...No rysuję. Bazgrze bardziej. Chciałabym się poprawić, dlategoż tworzę ten temat. Niekoniecznie kucyki, bez kuców bardziej, ale chyba nie trafi ten temat do kosza, nie? Tutaj #1 Tutaj #2 Tutaj #3 Tutaj #4 Tutaj #5 Tutaj #6 Na razie tyle. Ahoj!2 points
-
Wg mnie film na raz. Raz obejrzałam i więcej do niego nie wrócę. Nie zachwycił mnie. Na początku fabuła się wlokła, żeby na koniec pędzić na złamanie karku. Odpycha mnie takie szybkie rozwiązywanie problemów i spłycanie ich. "Jesteś winna zdemolowaniu sali - To fotomontaże - Jesteś niewinna, idź baw się dalej". To mi się nie podobało najbardziej. Twórcy musieli wprowadzić jakieś zagęszczenie akcji, ale zrobili to na odpier***. Wiele nieścisłości. Dzieciaki tego nie wychwycą, ale starszy widz już tak i nie będzie zbytnio zadowolony. Do tego to zakończenie... Totalna masakra. SS przez kilka lat trzęsła szkołą, a jak została pokonana to uryczała się i błagała o przebaczenie i przyjaźń. Liczyłam, że będzie miała więcej charakteru. Poza tym irytowały mnie rzeczy, o których wspomniały osoby przede mną, nie będę już powtarzać. Nie wiem, czy zauważyliście, że w 58. minucie RD robi tą swoją minkę2 points
-
Obejrzałem Zarombiste, chociaż ta humanizacja mogła by być lepsza(ale i tak jest dobrze, ja bym nie umiał ładniej ), ale to pewnie wie każdy kto oglądał. Piosenka z Intra EXTRA.Ten remix im extra wyszedł. Inne piosenki tez były fajne, ale opening wywarł na mnie efekt WOW! Ocena ogólna no tak z 6/9:P Mała opinia dla tego wyżej(bez urazy ) Nie wszyscy hejtują EG.Niektórzy wyrażają swoje zdanie.Taka własna recenzja filmu.Nie ma rzeczy bez wad, i idealnym przykładem jest ten film.1 point
-
Teleportacja. Strzelanie w powietrze. I radośnie iskrząca bariera ochronna... Widywał bardziej imponujące rzeczy. Ale ta przepiękna kula energii... Cóż więcej mówić? Zwyczajnie przepiękna. Kondensacja w sam raz. Wyładowania niezwykle symetryczne. Kolorystyka o wybornie szerokiej gamie. Nawet by jej uniknął... Ale ona była taka piękna... Chyba zrobię to co powiedział. Zatrzymam ją. Najpierw wiatr auryczny. Wyciągnął rękę przed siebie i pozwolił energii płynąć. To zabawne, ale wielu magów ROZKAZUJE magii coś zrobić. Chwytają oni energię, ciskają nią, skręcają, ciągną, pchają... A czasem wystarczy tylko tym wszystkim zagubionym cząstkom i prądom wskazać kierunek. To jak zaprosić szlachtę na huczną biesiadę obficie zakrapianą porządnym alkoholem i soczystym mięsiewm - który by odmówił? Tak i ja zrobiłem. Wskazałem którędy energii najlepiej będzie płynąć, a ona sama stworzyła prąd, który był mi potrzebny. Spowolnił on tą przecudowną, elektryczno-astralno-arkaniczną kulę energii na tyle, że mogłem przygotować następny krok. Kondensację. Tak się składało, że ładunek był dosyć rozrzedzony, a takiej trzymetrowej kulki przecież do kieszeni nie schowam. To byłoby głupie prawda? Mój brat tak czasem robi jak spodoba mu się jakaś solidna balista. Ale ja wolę najpierw nieco zmodyfikować rozmiar. Kazłem więc przestrzeni z toru, po którym leciała na mnie kula... Skurczyć się. Dokładnie tak, skurczyć. Choć... Może nie dokładnie tak. Widzicie, przestrzeń to strasznie kapryśny wymiar. Nie potrafi wydłużać się i skracać tak jak czas, ani nie jest tak płynna i wszechobecna jak eter. Lecz tam, gdzie jest więcej energii, przestrzeni potrafi zrobić się mniej, NIe wiem do końca dlaczego, o to pytać mojego drugiego brata, co to bawi się portalami i podobnymi bzdetami. Ja tam mam swoje, praktyczno-wizualizacyjne rozumienie spraw i tak wam będę to tłumaczył. Na czym to... Ach, tak kondensacja! Właśnie- bo kiedy połaskocze się materię dużą porcjąenergii, to zależnie od tego jak to zrobię, może się jej zrobić więcej lub mniej. Czasem mogę nawet zamienić przestrzeń w energię, ale ostatnim razem skończyło się to tym, że musiałem sprawić sobie drugi poligon. Bo pierwszy się upłynnił... Znowu robię dygresje! To się wytnie, nie? Dobrze, to dalej... Połaskotałem tą przestrzeń ( a miałem czym dzięki wiatrowi) akurat tak, żeby niektóre jej fragmenty znikły, Tyle, że fragmenty kóre łaskotałem, były już wewnątrz kuli. I tak przestrzeń w której sięzamykała malała i malała, aż w końcu cała jej energia mogła zmieścić się w dłoni. Jako że wiatr dalej wiał, kula dalej więc zwalniała, do momentu aż zatrzymała się tuż przede mną. Teraz tylko powiedziałem przestrzeni z jej toru loty żeby wróciła na swoje miejsce zamiast hulać z eterem (nie chcę przecież dziur w strukturze przestrzennej areny, prawda?) i przygotowałem krok trzeci. Personalizację. To oczywiste, że mimo zatrzymania i zmniejszenia kuli, dlaje miała zrobić mi coś niedobrego. A przynajmniej, powinna z definicji, bo przecież był to atak. Ja jednak chciałem ją zatrzymać, więc musiałem jakoś zmienić ten efekt. Nic prostszego! To akurat miałem opanowane do perfekcji. wiciągnąłem dłonie do tej przeuroczej kulki tak, że była teraz między nimi. Łaaa! Ale superaśnie mizia mnie po błonach anyelektrycznych na opuszkach... Toż to powinno być zabronione i sprzedawane jako narkotyk! Ooch, tak, Więcej, niegrzeczna plazemko, pokaż pazurki, mrau! ... Khem. W każdym razie, gdy wyciągnąłem ręce puściłem do niej impuls jaźniotwórczy. Nie najmocniejszy z możliwych, o nie! Nie zamierzałem z tym prowadzić dysput teologicznych czy żeby ogrywało mnie w szachach, ale aby dało się z tym zakolegować. A jako że to misianie mi się spodobało... Wybrałem bardziej "żeński" impuls. POtem tylko chwila aż energia z impulsu połączy się z energią źródłową, skrystalizuje (co przyspieszyłem korzystnym dla mnie układem odniesień matrycowych) i... Woila! Jest i świadomość!. Na razie krucha i nieco przestraszona, ale dwie minuty i będzie już w pełni sympatyczna. Teraz mogłem już chwycić ją w ręce. Z początku była zdziwiona nowym doznaniem i nieco nieufna, szczególnie gdy wyczuła energię zmagazynowaną w moich bransoletach, ale gdy pogłaskałem ją za największą pretuberancją magnetyczną od razu zdobyłem jej serce. - Nie bój się mała, ze mną będzie ci fajnie! Pobawimy się trochę, zniszczymy kilku przeciwników, potem uratujemy nieco wiosek przed kataklizmami, a na koniec unurzamy się w mlecznych źródłach pod Kręgami Asaidy... Ty i ja... Świeża istotka na te słowa podleciała do mojej twarzy i wtuliła się w mój policzek, głąszcząc mnie delikatnie wiązkami mocy po bokobrodzie. I chyba go nadpalając... - Urocza jesteś. Nazwę cię... Nancy. Gdzieś na trybunach usłyszałem jak ktoś zaczyna wymiotować. Gdyby nie bariera, posłałbym tam istnie siarczystą kulę ognistą. Spojrzałem na delikwenta. - Moja Nancy, moje zasady! - Wrzasnąłem unosząc pięść, a z nią trzy potrzaskane fragmenty półkolumn. Zdziwiło mnie to ale... Aaa, zapomniałem usunąć połączenia po podkręcaniu tych głazików! No, to się nawet dobrze składa - pomyślałem, kierując swoją uwagę znowu na przeciwnika. Zasłonił się tarczą jak ja i myśli że jest bezpieczny. Nieuk. Nakłoniłem wiatr aby tymczasowo oddprowadzić głazy na orbitę wokół areny. Wszystkie. Nie wiem z czego oni zrobili te ozdóbki, ale Gruchnięcie z taką prędkością o ziemię praktycznie nic im nie zrobiło. No, mniejsza. GŁazy na orbicie, Nancy ociera się o moją lewą rękę... o czymś zapomniałem? Ach tak! Zaatakować... Pomyślmy, o czym nie pomyślał, tworząc tą barierę? Co ona przepuszcza? - Zastanawiałem się idąc w jego stronę i głądząc moją przecudną, spiczastą, rudą brodę... No tak, przecież ja go WIDZĘ! - wpadłem nagle na pomysł. Skoro go widzę to znaczy, że przepuszcza światło. A światło, niezależnie od tego co fizycy sądzą na ten temat, jest jednocześnie materią i energią. A każde z tych dwóch całkiem dobrze kontroluję. A więc... Skupiłem się na prędkości. Światło to prędkość. Prędkość, fala, jasność, ciepło, życie, energia. Energia... MAM! Teraz mogłem już kontrolować światło. On sam sobie błyskał jak popadło, więc nie powinien mieć o to żalu. Chyba że się rozpuści, wtedy - niestety, moja wina. Chwyciłem naraz za całe światło padajęce na arenę, poza tym oświetlającym trybuny. Niemal jak zniecierpliwiona matka, próbująca związać włosy czteroletniej córeczce. Tyle że ja byłem spokojniejszy. Chyba... Nie, na pewno. Tak. Bo dlaczego miałbym się spieszyć? To ma być porządna, finezyjna rywalizacja, a nie slumsowa nawalanka czy wyścig. Chwyciłem więc całe to światło, założyłem swoje okulary przeciwsłoneczne z dostrajalnym filtrem, i szepnąłem tym wszyściutkim falom: "Hej, mojemu koledze skończyły się baterie w GPS'ie na ogniwa solarne. Mogłybyście może...?" Wiecie co? Uwielbiam gdy żywioły się mnie słuchają, a ja nie muszę nawet kiwnąć palcem żeby do czegoś je zmusić. Fakt, ktoś mógłby mieć mi za złe że wykorzystuje je do swoich celów, że nie zawsze móię prawdę, ale wiecie co? One mają gdzieś prawdę. One zostały stworzone przy początku świata aby wszystko dobrze działało. Dlatego jeśli ten, kto z nimi rozmawia cieszy się z ich pomocy, one też się cieszą. Jeśli ktoś tego nie rozumie, polecam gadanie ze świecami. Albo granie z nimi we "Flirt". Ostatnio aż się zarumieniłem kiedy jeden kandelabr powiedział mi że... ...CO? Jaka dygresja? Przecież zmierzałem prosto do celu! A celem było to, że całe światło z areny poza tym padającym na mnie zgięło swój tor lotu i poszybowało prosto w kierunku mojego oponenta. Z prędkością światła, oczywiście. Biorąc pod uwagę wielkość naszego pola walki, to pi razy trzewik powinno... Auć. Co najmniej oślepić, jeśli nie przysmażyć na miejscu. W dodatku, nawet jeśli zrobiłby osłonę, to na Arenie było teraz tak ciemno, że ledwo widziałem własne palce. Co innego White Wolf. Patrzcie państwo, tak chciał pozostać w cieniu, a teraz skierowałem na niego ryle blasku, że aż oczy trzeba zasłaniać, mimo że ubrany na czarno! Ha! Idąc po ciemnej arenie i czekając na to jak odpowie na moje solarne "ładowanie GPS'a", wziąłem się za półkolumny. Po ich płaskiej, przylgającej wcześniej do muru stronie zaczęły pojawiać się jaśniejące róznymi kolorami runy i glify, kreślone moim umysłem. Uśmiechnąłem się nieznacznie, tak samo Nancy, która nie rozumiałą wprawdzie mojego planu, ale emocje już tak...1 point
-
1 point
-
Spotkanie odbywa się w ramach osowskich spotkań z grami planszowymi, więc gier będzie multum. Szacujemy, że starczy nawet dla 200 osób. Jednak gier sponyfikowanych to tak, będzie jedna Przedział wiekowy nie obowiązuje żaden. PS: to spotkanie ma udowodnić polskiemu fandomowi, żr dla Trójmiasta jeszcze nadzieja. Głównym założeniem będzie minimalna ilość alkoholu, szczególnie na afterze.1 point
-
Imię: Magda Przydomek: Zagubiona Historia: Sierotka, przygarnięta przez podwładną króla Tololotu. Mieszka na jego dworze, w Trololot. Zaczęła się interesować walkami i postanowiła też się nauczyć. Lekko podszkolona we władaniu mieczem i jeździe konnej. Często nosi karton na głowie, w którym chowa swojego kota. Rasa: Człek Broń: Żelazny miecz Zagubiona się zgłasza :31 point
-
Co robisz w gwardii książęcej, skoro w EqG dopiero się uczysz? Wpuszczają takich szczyli do elitarnych jednostek? Masz takie umiejętności, czy to rozbuchany, equestriański nepotyzm? Co za rodzic nadaje swemu dziecku imię Flash Sentry? Grasz jedynie pop-rock czy interesujesz się też czymś lepszym? Jak grasz na gitarze za pomocą kopyt? Lecisz na ciche bibliotekarki, czy to raczej urok władzy? Kim są twoi rodzice? Masz rodzeństwo? CZEMU KSIĘŻNICZKA KRYSZTAŁOWEGO IMPERIUM nie werbuje straży spośród kryształowych kucyków? Nie ufa im? (edit: w sumie nie pamiętam skąd się wziąłeś, ale i tak Ci nie wierzę. Wytłumacz się!) Jesteście odpowiednikiem Gwardii Wareskiej?1 point
-
Boromir umarł dopiero po trzech strzałach w torso, po ilu strzałach zejdziesz ty?1 point
-
1 point
-
Mogli zrobić dziewczynę nękaną przez innych, nie lubianą itd. Ta z czasem staje się zła, zapomina, że istnieje na świecie takie coś jak przyjaźń i postanawia zawładnąć światem. Wówczas zakończenie historii Sunset Shimmer by jak najbardziej pasowała1 point
-
A mi się zdaje, że twoja siostra jest bystrzejsza niż się wydaje; zmanipulowała tobą żebyś z nią oglądała (wiedziała co robi ) i teraz mamy na pokładzie kolejną nadistotę. Pokaż kiedyś siostrze to forum, jak będzie trochę starsza, spodoba jej się! I zadbaj, aby szary świat nie zepsuł duszy młodej pegasister, każdy fan i fanka nie mogą zostać zgnieceni przez żeczywistość!1 point
-
Maskedowi udało się przygotować bombę dymną, jednak w zaistniałych okolicznościach rozproszył ją, aby stworzyć zaklęcie ogłuszenia. Udało się uzyskać zamierzony efekt i teraz ogier stał podtrzymując to zaklęcie aby użyć je w odpowiednej chwili. Wiązało się z tym pewne ryzyko, gdyż zawsze zaklęcia podtrzymywane, mogą się rozproszyć w najmniej oczekiwanym momencie, powodując niepożądane skutki. Im dłużej ogier będzie zwlekał z wykorzystaniem ogłuszenia, tym większa szansa, że coś pójdzie nie tak. Tymczasem jednak Masked przystąpił do okrążania wrogów. Rebonowi, puki co nie udało się wytworzyć odpowiednio silnego skupiska mocy, aby uformować z niej kuli energii. Grim schodził po zboczu pagórka. Przyglądał się dokładnie wszystkiemu co można by było wykorzystać. Changelingi stały na przeciwko pokaźnej chałupy gospodarza, otaczając go okręgiem. Dokładnie dziesięciu strażników. Każdy posiadał skórzany kaftan i luźne ubrania. Większość również nosiła kapelusze. Skóra nie była szczególnie barwiona, więc wśród odzieży dominował brąz. Każdy posiadał szeroki pas, do którego przyczepione były rozmaite rzeczy. Dało się jednak zaobserwować, iż w śród tych przedmiotów stałą częścią są dwa pistolety z zamkiem skałkowym. Kilkadziesiąt metrów na prawo od domu znajdowała się stodoła. Cała farma otoczona była drewnianym ogrodzeniem składającym się ze słupów i dwóch poziomych belek. Po lewej stronie dało się dostrzec pole i rośliny. Dla lepszego nawodnienia uprawy rosły we wgłębieniu, które mogło dać całkiem dobrą ochronę przed strzałami, jeśli by się tam ktoś schował. Stodoła i budynek mieszkalny były dwupiętrowe, a ten drugi posiadał okna. Dachy kryte słomą nadawały typowo wiejski charakter całej farmie. Grim przysłuchał się rozmowie, gdy podchodził w kierunku Changelingów. - Proszę , nie zabierajcie mi plonów. Muszę wyżywić rodzinę. Będę miał duże problemy. Proszę, błagam was, na litość wszystkiego co dobre. Co ja zrobię jak mi to odbierzecie?- - Nie obchodzi mnie to! mamy możliwość konkwiskaty, na cele wojskowe wszystkiego, co znajdziemy. Moi ludzie są głodni, a to, że akurat ty jesteś w pobliżu to mnie nie obchodzi, masz pecha i już. Myślisz, że tylko ty mi tak smencisz, jak przychodzę zabierać, to co należy się armii?. Weźmiemy co chcemy!- -Błagam...- - Skul pysk, ty śmieciu!- Wrzasnął dowódca i uderzył rolnika kolbą w twarz. Przez cały czas rozmowy słychać było nienawiść w głosie strażników. -Hej, Night Wave znaleźliście już coś?- - Tak panie kapitanie, starczy na tydzień, ale jeszcze przeszukamy-Odezwał się głos z wnętrza domu, po czym Grima dobiegło dźwięk tłuczonego szkła i wywracanych mebli. W pewnym momencie jeden ze strażników zwrócił uwagę na nadchodzącego przybysza. Dał znać kapitanowi, ten odwrócił się, zmierzył ogiera wzrokiem. -Ktoś ty, czego tu chcesz? Jeśli nic ważnego, to nie przeszkadzaj w wykonywaniu prac na rzecz państwa i idź do swojej zawszonej dziury!- Odezwał się bez ceremonialnie dowódca. Tymczasem w miejscu oddalonym od farmy i w nieco innej scenerii działa się rzecz równie ważna, choć zupełnie różna od tej na rubieżach. Oto właśnie Atlantis próbował oświadczyć się swej ukochanej. Klacz popatrzyła na naszyjnik najpierw z niedowierzaniem. Wyraz jej twarzy zmienił się na jakby przez chwile nieobecny, choć pogrążony w głębokiej zadumie. Znawcy emocji i obdarzone niezwykłą empatią kuce, w oczach klaczy, mogły zaobserwować olbrzymią radość i szczęście, jednak Atlantis nie znał się na takich sprawach, więc z powodu braku innych oznak pozytywnych emocji, oprócz charakterystycznego „czegoś” oczach nie był pewien jak klacz przyjęła jego oświadczyny. Blue stała tak przez ok sekundę. Wtedy w jej umyśle przemykały obrazy ze znajomości z ogierem, który teraz prosił ją o kopyto. Zawsze wiązała z nim miłe uczucia, a od paru lat kochała go. Jednak Ten nigdy nie wyraził jasno swych uczuć. Przez lata przebywania z nią zachowywał się dość dwuznacznie i klacz sama nie wiedziała co o tym wszystkim sądzić. Teraz powiedział jasno. W prawdzie okoliczności nie były sprzyjające - drewniany podest w jaskini rebeliantów, podczas opanowania Equestrii przez Changelingi, a Atlantis nawet nie raczył uklęknąć, skłonić się, albo coś, ale po prostu stał, nie mówiąc o tym, iż nie była to romantyczna kolacja w świetle gwiazd, a tylko część groty z kryształów obok wejścia, gdzie dobiegały głosy rozmów i śmiechów innych kucy, skutecznie psując nastrój, ale nie to było najważniejsze... Klacz nie myślała o okolicznościach, tylko o uczuciu łączącym ich oboje. Kochała Atlantisa ponad życie, a ten okazał się odwzajemniać to uczucie. Jej szczęście nie miało granic. Po sekundzie, która dla ogiera wydała się wiecznością i męczarnią w oczekiwaniu na odpowiedź, Blue rzuciła się na Atlantisa i wtuliła się w niego. Poczuł dotknięcia jej gładkiej grzywy na twarzy i szyi, później aksamitną sierść i ciepło ciała klaczy, a do ucha dotarł jeden, tak ważny i wspaniały wyraz "tak". Atlantis po usłyszeniu tego poczuł się szczęśliwy, jak jeszcze nigdy w życiu. Objął kopytem swoją ukochaną i przytulił ją czule. Blue trwała tak przy ogierze przez dość długą chwilę. Para objęła się w miłosnym uścisku, a niebieski kuc poczuł znów dotyk skrzydeł klaczy, która go objęła tak, jak za dawnych czasów, za którymi oboje tęsknili. Okoliczne kuce wykazały na tyle taktu i wyczucia, aby nie gapić się ciekawsko na całe zajście, więc pomimo tłumów mieszczących się w jaskini, para czuła się, jakby byli w dość ustronnym miejscu. Oboje byli bardzo szczęśliwi. W końcu Blue odstąpiła na chwilę od Atlantisa, aby przyjrzeć się podarkowi . Popatrzyła na niego przez chwilę, jej wyraz twarzy wskazywał, że czegoś się przestraszyła. Po chwili powiedziała. - Ten naszyjnik jest bardzo ładny, ale nie mogę go przyjąć, znam legendy o nim i nie chcę być zła i okrutna, jak ci ,którzy pokusili się zdobyć jego moc.- (Przepraszam Was bardzo za tak długi czas oczekiwania, ale sami widzicie, że do opisania sporo było, a ja wczoraj miałem Bierzmowanie, wcześniej próby z nim związane, więc po prostu nie miałem jak odpisać, bardzo mocno Was przepraszam. Bardzo bym prosił o komentarz dotyczący mojego opisu odpowiedzi i achowania Blue. Jest to pierwszy w moim życiu opis miłosnych przeżyć i takich rzeczy i bardzo chciałbym wiedzieć, co można poprawić, a co zostawić, z góry dziękuję ) Wiktor i Nick wzbili się w powietrze. Z tej wysokości zaobserwowali, że utrzymując prędkość lotu za ok 10 minut znajdą się w mieście. Jednak w pewnym momencie odwrócili się do tyłu, aby popatrzeć na krajobraz. Nagle oniemieli, gdyż ujrzeli farmę, dom, stodołę, a tam kilku Changelingów. Co więcej, jako iż powietrze było wyjątkowo czyste, wydało im się , że kuc podobny do Grima podchodzi do strażników, a na wzgórzu dostrzegli kilka innych postaci, które przypominały resztę drużyny.1 point
-
Pierwsze wrażenie - Ludzie oglądają kucyki i je lubią. Wut? Guys, really? Drugie wrażenie - No dobra, w sumie fajnie wyglądają, ponoć co nieco parodiują... a obejrze sobie 1. odcinek Trzecie wrażenie - Meh, przed openingiem odpadłem, słabe. Czwarte wrażenie - Spróbowałem z odcinkiem z Photo Finish. Hej, sprawdźmy resztę odcinków. Piąte wrażenie - Już wszystko obejrzałem, co dotąd wyszło? Ale... ale ja chcę więcej!1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00