Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 07/29/19 we wszystkich miejscach

  1. Twórcy chyba mieli gdzieś w biurze serialową encyklopedie, bo ten odcinek to kolejny wręcz podręcznikowy przykład, lecz tym razem kategoria brzmi "jest dobrze bo nie jest źle". Bo tak szczerze, to ja nie umiem znaleźć w sumie żadnych wad tegoż epizodu, co jednocześnie stanowi jego jedyną zaletę. A sam fakt nie bycia słabym odcinkiem nie oznacza automatycznie, że jest on dobry. Owszem, pojawiła się nasza dzika banda i choć czasu antenowego dostali oni mniej, to jednak fragmenty z nimi były zdecydowanie najciekawsze. Jako przeciwwagę jednak mamy tą scenę pod koniec, gdy w akompaniamencie nudnej muzyki mane6 O-CZY-WIŚ-CIE naprawia wszystko bez kropli potu. Twilight w końcu wzięła się w garść i zaczęła hamować emocje? No kurde najwyższy czas! Tylko że ten cały wyśmiewany przez Discorda rozwój postaci nie może wyglądać tak, że przez bite 8,5 sezonu (nie licząc pierwszego, bo tam takich zgryzów nie było, bo nim to w sumie niczego nie było) postać sieje ferment jak tylko się da, aż nagle z dnia na dzień całkowicie eliminuje swoje charakterystyczne cechy. Ogólnie to mocno widać, że twórcy obudzili się z ręką w nocniku, bo serial się kończy i trzeba pokończyć wiele wątków. 6,5/10, bo w sumie cały odcinek można jednym gifem podsumować Choć jedna dobrze było zobaczyć brejberna i te dwie nowe postacie, owszem to takie pięciominutówki, ale jednak spoko się sprawowały, więc pół oceny w górę. Poza tym, PROROKUJE POTENCJALNĄ FABUŁĘ ZAKOŃCZENIA SEZONU!!!!!!!!!!!
    4 points
  2. No... ten no... wróciłem z mojej dalekiej podróży. Była naprawdę ciężka. Serio... ja bym to przeczytał na drugi dzień, a nie po roku, ale niestety musiałem wydostać się z pewnej świątyni, gdzie było wiele pułapek... Witam wszystkich serdecznie! Fanfik mistrza Suna i to nie byle jaki, gdyż połączony z jedną z najlepszych animacji naszego dzieciństwa. Kaczor Donald przez długi czas królował na ekranach naszych telewizorów, oczywiście wraz z innymi bajkami. Zbierało się komiksy, potem zbiory tych komiksów w tak zwanych "Gigantach". Można na było obsadzić tą kolekcją naprawdę sporo miejsca na półkach, a same historyjki tam przedstawione zawsze cieszyły dziecięce oko. Nie wiem jak dzisiaj bym odebrał te historie. Pewnie moc nostalgii zdołałaby zrobić swoje, mimo wszystko jednak bałbym się odebrać sobie te miłe wspomnienia i zaczął zauważać w Donaldzie przeróżne głupoty. No tak to jest już; z wiekiem zaczynamy zauważać coraz więcej. A więc zaczynamy! Klaczki... łuu huu... Celestia jako Sknerus... hmm, to dobry wybór, aby obsadzić ją w tej roli, choć podejrzewam, że Luna mogłaby być nawet lepsza, ale to już był pomysł autora, żeby to tak rozwiązać. No nic, zobaczymy, jak to zostanie poprowadzone. Tak więc Ceśka dorobiła się pokaźnego skarbca, w którym można wręcz pływać. Już ma zamiar wskoczyć do złotego morza, aż tu naglę... ktoś jej przerywa! (Tak swoją drogą wskakiwanie na górę złota z rampy, która chyba zawieszona ileś tam metrów wzyż NIE JEST ZBYT DOBRYM POMYSŁ, BO MOŻNA SIĘ POŁAMAĆ! Ale to w sumie Ceśka. No i kto bogatemu zabroni? Pewnie ktoś jeszcze bogatszy, o ile taki istnieje). W odwiedziny przybywa Cadance wraz z CMC, które będą tu jakoś Hyzio, Dyzio i Zyzio. Casting w tym przypadku był oczywisty. Dowiadujemy się również, że Shining Armor, szef ochrony, zwiał! No cóż... jest to spójne z tym, co sądzi o nim większość fandomu, a w dodatku wpisuje się w klimat, więc jest ok. Sprawa ma się następująco; Cadance musi zostawić z kimś klaczki i tym razem padło na Celestię. W dodatku... no trzeba przyznać, że nieźle ją załatwiła. Te zapewnienia Cadance, że dziewczynki będą grzeczne i nic nie nabroją... nooooo, tak nie bardzo mi się chcę w to wierzyć... No zaraz później mamy potwierdzenie. Klaczki huśtają się na gobelinie. Rzeczywiście inteligentne i spokojne. Jako, że Celestia jest gburem na tyle wielki, żeby olać klaczki i zamknąć je w jednym pokoju z kulkami (a do tego dać im MAŁĄ paczkę czipsów), to nasze trojaczki nie marnują czas i momentalnie uciekają przez otwór wentylacyjny. Swoją drogą; ciekawi mnie jak to jest możliwe, że piórkiem udało się odkręcić śrubki. Ale zaraz, jakiś czas temu gołąb uderzył w moje okno i niestety zmarł. Ale zachowałem sobie jego pióru, sprawdzę czy się da tym okręcić cokolwiek... No i jednak nie udało się (kto by pomyślał). Podoba mi się to, że prawie na każdym kroku mamy podkreślane to, jak skąpa jest Celestia. Wszystko ma być możliwe jak najtańsze. Kiepski z niej gospodarz. Na obiad prawdo podobnie kazałby przynieść własne sztućce i jedzenie. Prawie jak Polaczki na wczasach xd. Sknerlestia trafia na ślad Fontanny Wiecznej Czekolady. Brzmi przepysznie. Podobają mi się również przeróżne neologizny, czy nazwy własne, są utrzymane w klimacie. Tak więc od razu mam zarysowane to, co się będzie działo; powieść podróżnicza do jakiegoś niezwykłego miejsca, pełna przygód i niebezpieczeństw. Dokładnie tak, jak to bywało z Donaldem, tak więc wszystko póki co jest oddane jak należy. Muszę też zwrócić uwagę na to, że tutaj nie ma miejsca na dłużyzny. Serio; wszystko mamy zarysowane od razu, z szacunkiem dla czasu czytelnika. Irytują mnie fanfiki, które rozkręcają się tak wolno, a tłumaczą to tym, że chcą "budować klimat". No to tak budują ten klimat, że ja mam ochotę położyć się spać. I niech mi ktoś powie, że ten fanfik nie ma klimatu, bo zatłukę moją pałką teleskopową! Nie wolno obrażać mistrza Suna! NIE WOLNO! Nie trzeba wylewać tony opisów i pochylać się nad każdym źdzbłem trawy. Jest taki jeden fanfik, a konkretnie tłumaczenie, które podpadło mi jakiś czas temu. Ale to może innym razem... Sknerlestia przygotowuje się do odlotu, który zleciła RD, a trzy małe klaczki podsłuchują rozmowę pomiędzy kucharzami. Postanawiają, że wybiorą się wraz z ciocią na wyprawę. Już na pokładzie samolotu CMC zostają nakryte, a Celestia niestety będzie musiała się z nimi użerać. Dodatkowo mamy scenę przelotu przez burzę. Scoot dostaje szanse pilotowania samolotu w parze z Rainbow Dash. No... jest to głupie, ale to nic, co by wykraczało poza uniwersum Donalda, tak więc nie czepiam się. "– Teraz mała! – krzyknęła Rainbow Dash, ciągnąc do siebie kolumnę sterową z całych sił. Skrzydłem jednocześnie pchnęła dźwignie przepustnicy do oporu. Scootaloo spięła każdy mięsień swego ciała, ciągnąc za oporny drąg. Stękała przy tym jakby od tygodnia miała zaparcie." O mój Boże... że jak?! "– Ten dopiero raz – odparła Rainbow, otwierając drzwi i wychodząc na zewnątrz. – Ale już go lubię. To maszyna nie do zdarcia." No rzeczywiście nie do zdarcia. Awaryjne lądowanie, zepsuty silnik, cały kadłub rąbnął w podłoże przy głośnym zgrzycie metalu, ale tak to jest nie do zdarcia. No więc, jak już wyżej pokazałem, samolot się rozbił w miejscu docelowym. Celestia początkowo nie chce zabieraj trojaczki ze sobą, jednak... serce jej mięknie i w końcu się zgadza. Albo po prostu już nie ma ochoty słuchać tych dziecięcych jęków. Tutaj muszę pochwalić mistrza Suna za to, że udało mu się zbudować fajne interakcje; najpierw z klaczkami między sobą (ta dialogi są bardzo sympatyczne), no a później pomiędzy CMC a Sknerlestią. Mamy tutaj zderzenie dwóch różnych osobowości. To często wykorzystywany zabieg w literaturze, ale również bardzo skuteczny, bo wtedy własnie dochodzi do różnych ciekawych sytuacji. Dwie różne osoby bardzo łatwo prowokują zaistnienie jakiegoś konfliku, co będzie fajnie się czytać. Kolejna scena pokazuje nam... doktora Cabalerona! Mogłem się tego spodziewać, tak szczerze mówiąc, ale nie pomyślałem o tym, że się pojawi. No i dobrze. Ta postać jest fajna. Lubiłem ją w serialu i raczej polubię także i tutaj, bo póki co nie odbiega swoim zachowaniem od oryginału. W dodatku chce zaplanotować bombę na pokładzie samolotu! Już nie mogę się doczekać! Ekipa dociera do świątyni i planuje swoje odejście do skarbca. Podnoszą głaz blokując dostęp do środka, a następnie wchodzą po schodach w ciemność. Za nimi kroczy Baleron i jego monotematyczny sługus Seth, który ciągle gada o tym, że chciałby zastrzelić nasze bohaterki. Widać, brakuje jej strzelnicy. "Już nawet nie chodziło, że Darring Do miała paskudny charakter pisma. Nawet jak na pismo odkopytne." Odkopytne? A to nie było przypadkiem tak, że kucyki pisały trzymając długopis w ustach? Po dłuższej wędrówce w dół, mijając setki przeróżnych hieroglifów, w końcu spotykają kolejną postać, która tym razem musiała się pojawić - Daring Do! Powiem tak; dobór obsady bardzo dobrze pasuje do świata Donalda. Jest to wszystko takie przygodowe, a do tego nie godzi w uniwersum mlp. Bardzo trafny crossover. Niestety zaraz nasza ekipa zostaje zaskoczona przez doktora Balerona i zamknięta w świątyni na zawsze! A przynajmniej tak by chciał nasz doktor. "– Nie Darring, nie są pożyczone. Czasy dawno się zmieniły. Kraj z resztą też. Teraz nie trzeba stać w kolejce. " Poszukiwaczka przygód zatrzymała się w czasie akurat, gdy panowała komuna. Niestety Scoot uruchamia pułapkę z Resident Evil, Gwiezdnych Wojen, Indiana Jonesa... no z wielu innych produkcji. Sufit się obniża w zastraszającym tempie, aby zrobić z bohaterek końskie naleśniki. Całe szczęście, że na miejscu jest Apple Bloom i jej podręcznik przetrwania, gdzie jest dosłownie wszystko i można użyć google tłumacza, aby rozszyfrować hieroglify. Tak więc udaje im się uciec z pułapki i uniknąć tragicznego losu. No właściwie to mamy już sam finał. Starcie z Baleronem i Seth. Obie drużyny docierają do komnaty, gdzie mamy naszą legendarną fontannę. Oczywiście wszystko zaczyna się zawalać. Nasi bohaterowie uciekając ze świątyni wraz z artefaktem. Sprawa wygrana. '– … przekaż jej, że będziemy w domu za godzinę, bo pojechałyśmy na plac zabaw, na drugi koniec miasta. Jakby się pytała, czemu tak daleko, to powiedz, że tamten jest bezpłatny." To nie ma sensu! Kto to widział, żeby zwykły plac zabaw był kiedykolwiek płatny? No i wszystko kończy się dobrze. Sknerlestia dalej nie być postrzegana jako ta niemiła, choć głęboko w swoim serduszku tak naprawdę jest dobra. Zabrakło mi trochę więcej informacji o tej całej świątyni. Sama antyczna budowla wydaje się być mała. Zwiedziliśmy tylko parę pomieszczeń i już dotarliśmy do końca podróży. Jedna pułapka, która jest już taka sztampowa. Mogliśmy się też dowiedzieć nieco więcej o tym starożytnym ludzie, co mogłoby potem posłużyć do rozwiązywania zagadek. W właśnie - zagadki! Mało tego było jak na tego rodzaj opowiadania. Powinno być tego więcej. No i ogólnie jakoś tak za szybko to wszystko się skończyło, no ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Uważam, że ten fanfik jest bardzo dobry. Bardzo dobry w swojej kategorii. No bo tak oprócz tego, to jest to standardowa opowiastka o podróży do starożytnego miasta. Przypomnę ponownie; bardzo dobra opowiastka. Czytało się miło. Nie zalewano nas zbędnymi fillerami i innym barachłem. Wszystko, co zostało nam przedstawione, było spójne i znalazło swoje rozwiązanie. No jest to solidna pozycja. Jeżeli chcesz sobie przypomnieć klimat Kaczych Opowieści no to sięgaj po to raz dwa! Ale jeżeli chcesz czegoś innego, bardziej poważnego, no to tu tego nie znajdziesz, bo to nie będzie ff dla ciebie. Ja w każdym razie mistrzowi Sunowi dziękuje za to opowiadanie. Życzę powodzenia w pisaniu! Pozdrawiam!
    2 points
  3. Astrologowie ogłaszają, że symbolem tego tygodnia będzie Wilk w Owczej Skórze Furrys - przyrost +5 Populacja futrzanego królestwa zwiększa się.
    2 points
  4. Co powstanie z połączenia serialu o kaczkach z serialem o kucykach płci żeńskiej? Najprawdopodobniej serial o klaczkach Gdyby taki serial istniał, możliwe, ze miałby własny fandom i własne fanfiki. Ale nie istnieje, więc trzeba takie rzeczy ręcznie crosoverować. W związku z tym, prezentuję wam: Klacze opowieści: Świątynia wiecznej czekolady [Crosover][Oneshot] Księżniczka Celestia, najbogatsza i najbardziej skąpa klacz w klaczogrodzie wyrusza na poszukiwanie tytuowej świątyni. Towarzyszy jej oczywiście wierny pilot dwusilnikowego, czerwonego samolotu w osobie Rainbow Dash, oraz trzy małe klaczki: Appple Bloom, Sweetie Belle i scootaloo. Nie oni jedyni szukają skarbu. Naprzeciw nim staje doktor Cabaleron i jego najemniczka Seth (jeden z chyba trzech ocków, jakie występują i jedyny jaki ma większą rolę). Czy słonecznozadnej uda się wyjść obronnym kopytem i zdobyć legendarną fontannę? Przekonacie się w dzisiejszym odcinku. Fanfik zawiera kiepski humor, parę błędów i recykling postaci, ale dalej możecie się przy nim świetnie bawić
    1 point
  5. Ło matko, ale wielki i rozbudowany komentarz. Szanuję. Naprawdę bardzo szanuję i cieszę się, że się fanfik podobał. Co zaś się tyczy kilku kwestii, które moga wymagać drobnego komentarza z mojej strony: - Skąpiluna zamiast Sknerlestii. Pomysł może i dobry, ale to niestety albo i stety był fik konkursowy, na konkurs o 50 twarzach Celestii. Więc musiała być Sknerlestia - Pływanie w skarbcu: Jeśli dobrze pamiętam, w 3 odcinku nowych, kaczych opowieści, sknerus wspomina, że do pływania w złocie potrzebny jest długotrwały i ciężki trening. A Zyzio skaczący na główkę mógłby się trwale skrzywdzić. - Scena z kulkami, to z kolei 1 odcinek nowych opowieści. Tam nie było chipsów, ale była ucieczka przez szyb i spotkanie z Tasią. A nowa, choć fajniejsza od starej, dalej nie ma mojej sympatii, wiec się nie pojawiła. - Scena pilotowania. Może to nie było najlepiej opisane, ale Scoot nie była samodzielnym pilotem. Miała tylko pomóc wyciągnąć samolot z lotu nurkowego (podobna scena była w ślicznotce z memphis). Dyzio też dostał okazję pomocy śmigaczowi w jednym z odcinków. - Samolot jest nie do zdarcia. Ile razy śmigacz rozbił swój, a dalej nim lata? - Cóż, nie kojarzę żeby kuce pisały kopytami (chyba, ze na maszynie), ale przyszło mi to do głowy jako zastępstwo pisma odręcznego. Więc zostało. - Darring z PRLu to mój własny pomysł, który nie miał inspiracji. Nie jestem nawet pewien, czy w nowej serii jest jakiś łowca przygód adekwatnego kalibru - To są bezpłatne place zabaw? Cóż, Ceśce nie do końca wyszło to kłamstwo. Za powodzenie dziękuję, bo się przyda. Za tak długi komentarz dziękuję podwójnie.
    1 point
  6. Witam wszystkich! Jako nowy członek tego zacnego forum chciałem się przywitać i powiedzieć co nieco o sobie. Zacznę od tego, że poza mlp bardzo lubię oglądać również anime, chodź tylko te, które mi się podoba, jak na przykład Fullmetal Alchemist, czy AngelBeatss oraz Fate/Zero lub Code Geass. Anime oglądam dopiero od dwóch lat, w tym samym czasie zacząłem również grać w RPG. Warhamer i Cthulu nowe ulubione światy. Natomiast uniwersum mlp znam już od paru lat i bardzo mi zapadł w pamięć, lecz bardziej od serialu, który obejrzałem prawie cały, podobały mi się fanfiki. Pierwszy z tego uniwersum był Fallout Equestria, a potem innego tego typu. W sumie na tym forum również je czytałem, jako gość np. Austraeoh tłumaczone przez Coldwinda, Kod Equestria Lyokoherosa, Blask Księżyca _Rev_, CRISIS: Equestria tłumaczona przez aToma. Sam napisałem parę początków Fików (bardziej szkiców), których nie ujrzały nikt poza mną, ale chce spróbować, choć ortografia u mnie wącha kwiatki od spodu wraz ze składnią. Staram się ożywić te dwa trupy, ale na razie drgają im palce. Dlatego mam nadzieje, że przezwyciężę moje główne wady niepewność i lenistwo, udzielając się na tym forum. Jeszcze raz Witam wszystkich!
    1 point
  7. Robię za wiatraczek i wachlarz w szczególnie upalne dni.
    1 point
  8. Wynająłbym detektywa, który by mi dostarczył dowody. Co byś zrobił jakby nagle, któregoś dnia forum przestało istnieć?
    1 point
  9. Twilight z przyszłości: mam nie tylko skrzydła, ale także inne walory
    1 point
  10. Trzeba by odmówić... chyba że tam większa grupa by była, to w takim wypadku wpaść na chwilkę, ale pić z umiarem. Co byś zrobił, gdyby ktoś ukradł Ci coś i wiedziałbyś kto to ale nie miałbyś dowodów?
    1 point
  11. Walnęłabym zdziwionego pikachu i spytała czy jest ktoś chętny z zebranych, bo już wesele opłacone Co byś zrobił, gdybyś znalazł się w samym środku strzelaniny?
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...