Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 08/09/20 we wszystkich miejscach

  1. A widzieliście mojego małego hipopotamka?
    3 points
  2. Panie i panewki... Mówią, że Piekło istnieje na Ziemi. Ale... Wiedzieliście, że Niebo też? Przedstawiam wam lisią wioskę w Japonii. Miłego oglądania ;33 Też kochacie liski tak bardzo, jak ja?
    2 points
  3. Kolejny rozdział, kolejna kromka życia z Ponytown, czyli urbanizującej się Equestrii. Akcji jest tu niewiele, w sumie można jest to rozdział poświęcony światotworzeniu, zaś spacer Starlight i Obsidian jest sposobem na jego lekki i przystępne przedstawienie. Tylko tyle i aż tyle, wszystko jest opisane i przemyślane toteż nie można zarzucić jakiś niekonsekwencji fabularnych. Wszystko ma swoją przyczynę i jest konsekwencją wcześniej opisanych wydarzeń. Cenię sobie taką wewnętrzną spójność. Dodatkowy plus za umiejętne nawiązywanie do wydarzeń z serialu.
    1 point
  4. Właśnie przeczytałem tom pierwszy. Ogólnie, Zodiak potrafi pisać. Bardzo, ale to bardzo potrafi pisać. Nie mamy do czynienia z prostym klonem Wiedźmina wprasowanym w uniwersum MLP, tylko z porządnie nakreślonym światem z ciekawymi bohaterami, wartką akcją, świetnymi opisami, czasem dość czarnym humorem i innymi pysznymi rzeczami. Do tego, motyla noga, zakończenie tomu pierwszego chwyciło mnie za serce. Chciałbym móc tak pisać i tak traktować swoje postacie. Powinienem w teorii zacząć od razu tom drugi, ale muszę najpierw odsiedzieć literackiego kaca - ale na pewno za niedługo się podejmę dalszej lektury, bo po prostu chcę wiyncyj, wiyncyj! Szczególnie że ciągle pozostaje tyle nierozwiązanych kwestii - zarówno pierwszoplanowych jak i takich które przemknęły gdzieś w tle głównego wątku, a na których wyjaśnienie ciągle liczę. Mam nadzieję że tyle wystarczy na głos na "legendary".
    1 point
  5. Przeczytane prolog i rozdział I wersji zremasterowanej. Beware the spoilers! Zgodnie z umową sięgnąłem ponownie po Cień Nocy i to w sumie z przyjemnością, bo kiedyś przy lekturze ten fanfik dobrze wchodził. To się na szczęście nie zmieniło, a jeżeli już to na lepsze. Jako że wziąłem się za dwa kęsy tekstu, to najpierw kilka słów o prologu. Myśląc o tym co chciałem napisać uświadomiłem sobie, iż po raz kolejny wyjdę na szowinistyczną świnię i ogólnie złego człowieka :D. Po przeczytaniu tych kilku stron nie mam najmniejszej nawet wątpliwości, iż Night Shadow to "wiedząca lepiej" rozwydrzona gówniara, której nie zaszkodziłoby bliższe zaznajomienie się z pasem. Wielokrotne. Jest tradycja? Są prawa? Były precedensy? To należy się do nich zastosować i pyszczydło w kubeł. Tak, tak to niepolitycznie, źle i brzydko. I. Do. Not. Care. Monarchia, szczególnie dziedziczna ma to do siebie, iż członkowie rodu królewskiego muszą być przygotowani by przedłożyć dobro dynastii ponad swoje. To, że Night Shadow tego nie zrobiła dowodzi nie tylko wad jej charakteru, ale tego, że nie odebrała starannego wychowania. Czy indoktrynacji. Zwał jak zwał. I tak, wiem że bez tego nie byłoby fanfika, ale i tak główna bohaterka ma u mnie srogi minus na starcie Przejdźmy teraz do rozdziału pierwszego. Podobał mi się od początku do końca. Najpierw myślałem, że będę psioczył bo NS uda się zwiać, ujawni jakieś sekretnie zdobyte (co nie znaczy że OP) zdolności i ruszy w siną dal. Na szczęście wszystko skończyło się tak jak powinno, czyli szybko ją złapano i odprowadzono na miejsce. Przy okazji podtrzymuję to co pisałem już kiedyś o pierwotnej wersji - Król Nocy i jego brat to najlepsze postacie w tym fanfiku. Mam nadzieję, iż remaster korzystnie wpłynie na ich obecność w dalszych rozdziałach. Ale o ile perypetie głównej bohaterki i jej kompletny brak przystosowania do życia wśród pospólstwa wypadły bardzo dobrze, a końcowa walka była stosownie szybka, brutalna i bezlitosna, to nie są to kwestie za które należy się największa pochwała (choć i tak jest wielka). Zdecydowane zwycięstwo w tym rozdziale odnosi niesamowity klimat i fenomenalne przedstawienie średniowiecznego miasta. Czyli w skrócie gnój, smród i ogólny rozpiździaj wszędzie poza dzielnicami najszlachetniej urodzonych. Zostało to przedstawione tak sugestywnie, iż czytając niektóre fragmenty krzywiłem się z niesmakiem, jakbym poczuł właśnie sporą dawkę nieprzyjemnego zapachu. Wykonanie perfekcyjne i dzięki temu, oraz wcześniej omówionym elementom póki co rewrite otrzymuje ocenę celującą. Zobaczymy co będzie dalej.
    1 point
  6. Witam wszystkich serdecznie. Chciałbym wam przedstawić opowiadanie, nad którym trochę siedziałem, ale go nie dokończyłem z powodu braku chęci. Trochę tego tekstu jest i szkoda było mi go usuwać. Życzę przyjemnej lektóry TWÓRCA Autor: Darkbloodpony Opis: Nastolatek o imieniu Darek postanawia stworzyć krainę kucyków. Ziemia #1 Eden #2 Umysł #3 Powietrze #4
    1 point
  7. Przeczytany rozdział III Beware the spoilers! Po dłuższej przerwie wróciłem (czy raczej zostałem wrócony) do Obsydianki. Po szybkim przypomnieniu sobie dotychczas czytanej treści byłem tak samo ukontentowany jak za pierwszym razem. Tym chętniej sięgnąłem z miejsca po numer trzeci i mam po nim mocno mieszane uczucia. I to nie dlatego, iż w tekście znalazłem jakieś obiektywne wady, co to to nie, ich praktycznie nie uświadczyłem. Zacznę może od kwestii światotworzenia, bo tu mogę tylko i wyłącznie chwalić. W przemyśleniach i wypowiedziach bohaterek i bohaterów fanfika przemycona zostaje cała masa informacji, które wspaniale rozszerzają to co już wiem o świecie przedstawionym. A to kolonizacja dzikiej północy, a to kwestia jaków, a to rozczłonkowanie władzy u much. Świetnie do tego pasują podawane w niewielkich dawkach różnice, jakie obserwuje Obsydian, kiedy uświadamia sobie jak zmienił się świat w porównaniu do tego, który znała. Jeżeli chodzi o fabułę to idzie do przodu równym tempem. Nie ma w niej dłużyzn, brak również nadmiernego przyspieszania akcji, wszystko jest cacy. Natomiast jeżeli chodzi o samą treść, no to tutaj pojawia się kwestia mieszanych uczuć. Na przykład, wręcz spodziewałem się pełnego głupkowatych pierdół wykładu Twilight o równości, wolności i innych niesmacznych żartach historii i porządku społecznego. Ba! Zdziwiłbym się gdyby go nie było. Jej luźne podejście do kwestii hierarchii i protokołu, choć budzi mój głęboki niesmak, także było spodziewane. Natomiast duża część pozytywnego wrażenia jakie wywarła na mnie Obsydian, będąca póki co wręcz modelowym krypto-villianem poszło się gwizdać kiedy natrafiłem na jej "traumę" bo kiedyś, kogoś skrzywdziła czy coś. No Zecra, prośba! To tak bardzo do niej nie pasuje, to był tak paskudny zgrzyt po dotychczasowej harmonijnej rozbudowie charakteru, iż niemal musiałem zastosować oczu kąpiel. Oczywiście można twierdzić, iż to dlatego, że jest młoda i stąd traumy czy coś, ale to tak bardzo nie pasuje do jej wychowania, że żal ściska miejsce gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę. Swoją drogą przymuszanie jej do jedzenia przez Twilight też był irytujące, bo już weszła w rolę nadopiekuńczej kwoki. Gdyby Obsydian ukrywała przed nią fakt, iż chce jeść a myśli, że jej nie wolno to kwestia byłaby inna, ta jednak jasno i wyraźnie wyraziła swoje zdanie w tej kwestii. I nawet nie chodzi o moralność opiekuńczych instynktów Twilight, które są godne pochwały, wszak chce dla bohaterki dobrze, ale o to, iż de facto wymuszając na niej na siłę zmianę wyuczonego zachowania w tak krótkim czasie, może w dłuższej perspektywie swoim staraniom bardzo zaszkodzić. EDIT: Zapomniałbym o jednej arcyważnej kwestii! Motyw jak Obsydian poradziła sobie z natłokiem nowych doznań uważam za wyborny i wspaniały w swej prostocie. Z radością oczekuję na powrót tego ucieleśnienia spokoju i żelaznej logiki znanej z poprzedniego rozdziału. Ogólnie bardzo ciekawie, jestem ciekaw co będzie dalej.
    1 point
  8. Rozdział I tomu II przeczytany. Beware the spoilers! No panie Zodiak, jestem autentycznie pod wrażeniem. Co prawda teoretycznie mógłbym się jak zwykle doczepiać, że zabrakło z pindzisinciu stron czystego światotworzenia, ale w tym wypadku byłoby to nieuzasadnione. Chociaż bowiem cały ów rozdział jest czystą, choć zróżnicowaną akcją, to przemyca na tyle dużo wiadomości o świecie, iż nawet taki malkontent jak ja jest w pełni usatysfakcjonowany. A to co się dzieje w rozdziale? Miodzio! Bardzo ładnie przedstawiony początek inwazji na domenę Trixie, a na dodatek widzimy go niejako z trzech, a nawet czterech czy pięciu szczebli. Dziecięca trwoga, przerażenie zwykłych mieszkańców, rosnące poczucie beznadziei żołnierzy na wysuniętym posterunku i w końcu poruszenie i satysfakcję głównych uczestników Wielkiej Gry z obu stron barykady. Każda z tych części ma swoje unikalne zalety i praktycznie wszędzie udało się uniknąć wad. A chociaż wszystkie wspomniane szczebelki poznawałem z przyjemnością, to szczególnie dwa z nich przypadły mi do gustu. Pierwszy to rada królewska, gdzie dowiedziałem się sporo ciekawych rzeczy o królestwie, poznałem interesujące postacie, które nie zginęły od razu, no i dostałem sporą dawkę informacji o świecie ogólnym i nawet jego historii. Drugi zaś to opis ataku na fort. Przemyślany, trzymający w napięciu, odpowiednio dynamiczny, a jednocześnie przesiąknięty wspaniałym klimatem narastającej grozy. Poczułem się niczym dzieciak pierwszy raz widzący inwazję wilkołaków z Akademii Pana Kleksa - bardziej skomplementować już tego nie mogę. Za ten rozdział należy się ocena celująca!
    1 point
  9. Nie "nawet" tylko niestety w polskiej wersji źle przetłumaczyli. W oryginale było podkreślane, że tkanie żywiołów NIE jest magią i w samym uniwersum magia nie występuje. Więc nie miałabym sumienia napisać, że chociażby częściowo ta magia występuje. A postacie akurat wybieram takie, z którymi jestem bardzo zaznajomiona.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...