Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 03/22/22 we wszystkich miejscach

  1. Przeczytałem pierwszy z trzech wiedźmofików Malvagio, to jest - "Lekcję". W założeniach fabularnych, jest to fanfik, który fabularnie jest kompletnie "standardowy". Widać też, że na konkurs, ładnie się zmieścił w 5000 słów i chociaż jest to jeden prosty wątek fabularny, to czuć, że teoretycznie gdyby nie było limitu konkursowego mógłby być dłuższy i bardziej rozbudowany. Ale to nie wada, bo fanfik jest zwyczajnie bardzo przyjemny. Ma ciekawą główną bohaterkę, bardzo duże zagęszczenie walk na stronę kwadratową, bardzo fajne opisy, świetne dialogi. To, że fanfik nie ma jakiejś szczególnie wielkiej głębi nie jest dla mnie żadną wadą. Zresztą, akurat jeśli jakiejś już głębi szukać, to w sumie nasza wiedźma. Podoba mi się kreacja bohaterki - Dalii. Tak jest ekstremalnie nieprzyjemna charakterem. Ale ja kupuję jej kreację, w tym jej "death-wish", który być może jest efektem tego co się stało z jej szkołą. Jej postać jest zbudowana konsekwentnie, na jej temat wiemy "względnie" niewiele, ale to co wiemy bardzo trzyma się kupy. W tym kontekście, "Lekcja" bardzo zachęca do czytania dalej. Jeśli kolejne dwa opowiadania też są o jej przygodach, to ciekawi mnie czy się zmieni, czy jej charakter znowu jej nie wciśnie w tarapaty. Podsumowując - polecam. A dwa pozostałe opowiadania w swoim czasie też spróbuję przeczytać.
    1 point
  2. Nie mam bladego pojęcia jakim cudem nigdy nie skomentowałem tego fica. Biorąc pod uwagę zarówno moją prywatna manię na punkcie króla Sombry w dowolnej wersji, inkarnacji i postaci jak i kunszt Malvagia nikogo nie powinno zdziwić że "Abdykację" pokochałem - więc tym bardziej mnie przeraża moje lenistwo, przez które nigdy tego cudeńka nie skomentowałem. Zgodnie z opisem, jest to kontynuacja komiksowej opowieści o alternatywnym, dobrym królu Sombrze - jest to, moim skromnym zdaniem (bierzcie poprawkę na manię) jedno z najlepszych dzieł które opublikowało IDW, zdolne wzbudzić uśmiech na twarzy, zaciekawić, a do tego uderzyć prosto w serce. Malvagio podjął się nie lada wyzwania opierając się o tę historię. Lojalnie ostrzegam, że w komentarzu mogą znaleźć się SPOILERY odnośnie komiksu, bardzo trudne do uniknięcia gdy mowa o fanowskiej kontynuacji zawartej w nim opowieści. SPOILERY. Mówiłem o SPOILERACH? By nie było wątpliwości, prawie cała reszta posta też będzie w spoilerze: Czy nieco ponad 50 stron opowiadania to dużo? Mało? Powiedziałbym, że w sam raz - czyta się to błyskawicznie i świetnie (na potrzeby tego postu przejrzałem dokument jeszcze raz), ale równocześnie wszystko się świetnie domyka, nie ma się poczucia że brakuje tu choćby słowa. Polecam "Abdykację" każdemu, nie tylko fanowi króla Sombry. Malvagio, pisz dalej.
    1 point
  3. Przyznaję, że w pierwszej chwili miałam wątpliwości, czy czytałam to opowiadania, bo skoro czytałam, to powinnam napisać do niego komentarz, nie? Otóż, prawdopodobnie oceniałam "Kroniki Diany" w ramach konkursu literackiego do eventu Samhain (który nie miał wiele wspólnego z Samhain, to była nazwa robocza, która się przyjęła, a powstała ze względu na wyznawaną przeze mnie wiarę). Ale cóż, uznałam, że powtórna lektura mi nie zaszkodzi, z ciekawości uznałam, że odszukam notatki z tego konkursu i choć niestety nie mam w nich tytułu fika, to sądząc po tym, że moja opinia o tekście jest taka sama jak wtedy, to chyba mamy do czynienia z tym samym opowiadaniem. Zresztą, konkursy rządzą się swoimi prawami, więc ciekawe jak tekst sobie radzi teraz, kiedy nie pamiętam jakie były limity itd. Z ważnych kwestii: znajdź sobie korektorów i prereaderów. Serio. Oczywiście, na konkursy nie wolno, ale już po nich czy poza nimi? Zapis dialogowy pozostawia wiele do życzenia - problemy z interpunkcją, małymi i dużymi literami, brakiem półpauz. Do tego powtórzenia i trochę błędów innej maści. A i narracyjny misz-masz, o którym wspominał Hoffman. Czasem zdarzają się też niezręczne zdania. Obróbka przez osoby trzecie dużo by tu zmieniła. I powiedziałabym, że większości z Twoich tekstów by się to przydało. Bo są okej, ale dobra szpachla mogłaby mocno podnieść im ocenę. Problematyczny jest też podział na akapity - czasami te bloki są naprawdę niefortunnie zbite. Myślę też, że tekst przydałoby się wydłużyć poza konkursem. Szczególnie to widać w scenie śmierci Luny. Ta umiera, od razu słychać bestię. Ogółem parę zdań i jeden dodatkowy akapit dodałyby tu fajnego klimatu. Ogółem opisy mogłyby być dłuższe i bardziej rozwinięte. Sekcje będące opowieścią - wstęp czy list Light Wrighta wypadają lepiej. Są jakieś takie gładsze, nie mają za dużo, ani za mało słów. Dobre tempo, pozwalające poczuć emocje oraz klimat. W sumie jak patrzę na Twoją twórczość, to w ogóle taka forma wychodzi ci lepiej, naturalniej. Na upartego mogłabym się przyczepić, że ten list brzmi nieco dziwnie - w końcu on opisuje coś, co wydarzyło się niedawno i zwraca się do kogoś, kto raczej o tym wszystkim wie. Przecież Luna dychała jeszcze parę minut nim Three Weed to odczytała. A brzmi to jakby pisał to dla kogoś, kto znajdzie to wiele lat później, ale z drugiej strony... Myślę, że mógł być na tyle zdesperowany i nie wierzył, że wróci, że nie pisał tego tylko dla swojej ukochanej. Pisał to również dla siebie i dla każdej istoty, która to przeczyta. Ponura perspektywa, nie ma co. Samą Dianę jakoś bardziej lubię teraz, kiedy bardziej ogarniam D.E.F.S multiverse i lepiej się orientuję, co to za jedna. Ogółem, zdążyłam się z nią oswoić. I tak, wiem, że jest wprowadzenie na samym początku. Bardzo ładne, zresztą. Po prostu takie dziwne miksy nawet jak są dobre, to zazwyczaj wymagają nieco czasu by je przetrawić i zaakceptować. Nawet te luźne, humorystyczne akcenty są nawet przyjemne. Za to znowu, tak jak w przypadku "Obecności" czasami drażni mnie tempo akcji, które bywa za szybkie. Nie tak jak tam. To jest raczej poziom "szybko na konkurs, a i limit" niż "od 1 do 100 w pół sekundy". Mimo wszystko jest to zauważalne. Najzabawniejsze jest to, że trafiają się sekcje z genialnymi, klimatycznymi opisami. I z dobrym tempem. Dotyczy to części po spotkaniu Diany i Three Weed, wizyty w miasteczku, rozmowy przy grobach oraz spotkania z Pretorią. Zwłaszcza spotkanie z Pretorią wypada zacnie. A także takie smaczki jak to, że Diana miała zamiar z tego świata uciec i więcej tu nie wracać. Niestety, ale zakończenie jest chaotyczne i przerushowane. Porządny prereading i korekta by to pewnie naprawiły, ale cóż, bywa. Jakie są moje odczucia końcowe? Mieszane. Lubię fabułę, historię i postacie. Klimat czasami bardzo lubię, a czasami forma i tempo go zwyczajnie zabijają. Żarty są okej i nie psują całości. I okej, mogę nie lubić zbytnio przyjaźni Three Weed z Beastjack, bo uważam to za nieco zbyt naiwny wątek, ale to raczej rzecz gustu niż obiektywna wada. Podsumowując - myślę, że podtrzymałabym ocenę, którą wystawiłam lata temu na konkursie literackim. To było 5/10. I żeby nie było, po rozwinięciu oraz korekcie pewnie mogłabym spokojnie dać 8/10.
    1 point
  4. Kolejny fik, którego jakimś cudem nie skomentowałam, choć powinnam była to zrobić już dawno temu, szczególnie że prócz korekty robię tu prereading. Co obecnie sprowadza się głównie do krzyczenia na autora, że ma pisać. (Spoiler: nie słucha). KO ma wiele zalet, spośród których wymienię kilka: sam pomysł – uwielbienie autora do Sombry spowodowało, że wpadł on na ideę pisania nie o nim samym, ale o jego nastoletniej córce, co połączył z przesunięciem czasu akcji o kilkadziesiąt lat do przodu w stosunku do tego, co znamy z serialu. Podoba mi się ten punkt wyjścia i możliwość poznania tej nowej Equestrii z punktu widzenia kogoś, kto nie tylko urodził się ponad tysiąc lat wcześniej, ale też zna zupełnie inną wersję niektórych wydarzeń historycznych. postaci, które od razu zapamiętuję i które wywołują sympatię – są dość zróżnicowane, by mi się nie mylić, mają przemyślane cechy i design, nie są tylko tłem. widoczny rozwój Equestrii – widać, że pod rządami ośmiu księżniczek kraj nie stoi w miejscu, pojawiła się między innymi technologia oparta na kryształach, Ponyville rozrosło się w Ponytown, a dodatkowo pojawiły się znaczne wpływy kultury i sztuki Kryształowego Imperium. przemyślane, prawdopodobne reakcje Obsy na współczesny świat – podobają mi się te szczegóły jak zbyt dosłowne rozumienie powiedzeń, zafascynowanie kodami kreskowymi i oburzenie postępującym w społeczeństwie Equestrii egalitaryzmem. zróżnicowanie gatunkowe postaci, będące jednym z widocznych efektów istnienia Szkoły Przyjaźni – podoba mi się, że działająca od kilkudziesięciu już lat szkoła ma realny wpływ na stosunki Equestrii z innymi państwami, a kucyki uczą się tolerancji i (prawdopodobnie) nie panikują już na widok każdego nowego mieszkańca miasteczka, który nie wygląda jak one. wspaniale irytująca Ambrosia – pomysł na arystokratyczną jednorożkę z obsesją na punkcie wsi i jej wyidealizowaną wizją jest cudowny w swoim absurdzie. Reakcje czytelników zresztą też. charakterystyczny, ghatorrowy humor i styl, który skutecznie bawi i zaskakuje już od czasów Czterogodzinek. Jak to przy wielorozdziałowcu, autor nie wystrzegł się też błędów: charakterystyczny, ghatorrowy styl – wszystko fajnie, ale spróbujcie wstawić przecinki do zawiłego zdania pięciokrotnie złożonego. Czasem naprawdę nie wiem, co w danych miejscu zrobić, a najłatwiej by mi było dany fragment przepisać w prostszym stylu, zamiast zgadywać, jak należycie okrasić go interpunkcją. bardzo wolne tempo, wprowadzanie wielu postaci i zbyt szczegółowe opisywanie rozmów, które można by streścić dwoma zdaniami w innej scenie – to wszystko powoduje, że mimo siedmiu wydanych rozdziałów czytelnicy nie wiedzą jeszcze, o czym tak naprawdę jest fik i na czym będzie skupiać się jego fabuła, a zamiast rozmów o jabłkach i deszczu na pewno woleliby więcej akcji z samą Obsidian. bardzo duży udział znanych z serialu postaci – łatwo jest zrozumieć udział w fiku Mane 6 i ich dzieci mieszkających w Ponytown, ale na przykład fakt, że oburzający mezalians księcia Blueblooda z Applejack – HE. RE. ZJA. leniwy autor – przygotowując się do napisania tego komentarza, odkryłam, że ostatni rozdział został wydany ponad półtora roku temu, 16 września 2020! Mimo próśb, gróźb i zakładów Gamoń wciąż nie skończył następnego, a ja w zasadzie straciłam nadzieję, że KO zostanie dociągnięte do końca. Co boli mnie szczególnie, biorąc pod uwagę, że wiem, co powinno być dalej, jest to moim zdaniem dobre i ciekawe i chcę rozwinięcia fabuły, a Gamoń jest koszmarnym leniem i nie pisze, kryjąc się za milionem coraz to nowszych wymówek. P. S. A Sombra nie żyje i nie wróci.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...