Skocz do zawartości

Ever3Tree

Brony
  • Zawartość

    410
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez Ever3Tree

  1. - Możesz nam pomóc przejść przez rzekę... - Powiedział powoli marszcząc brwi i spoglądając uważnie na Włóczykija - Ale to nie bedzie bród, prawda? - Bardziej stwierdził, niż zapytał. W końcu nieznajomy sam przyznał, że najbliższa płycizna pozwalająca na przeprawienie się na drugą stronę znajduję się kilkanaście mil stąd. A to oznaczało, że tak czy siak nie ma szans, by Vendeval trafił na drugi brzeg. Federico poczuł, że coś ścisnęło go w gardle i chciał powiedzieć coś jeszcze, lecz wtedy ich towarzyszka wcisnęła mu w dłoń linę. Przez chwilę spoglądał na nią z wyrazem kompletnego braku zrozumienia, jednak słysząc polecenie ruszył niemal mechanicznie w kierunku wskazanego pnia, wciąż myślami odbiegając w kierunku możliwości, które im pozostały. Przedstawiały się zdecydowanie zbyt ubogo. Gdy upewnił się, że odpowiednio mocno zacisnął węzeł i dla pewności zasupłał jeszcze jeden, ruszył zdecydowanym krokiem w kierunku swego ogiera. Drgnął, gdy znów usłyszał zbliżające się dzikie ryki. - Ci... Zwierzoludzie..? Są szybcy, si? Ale nie mogą być szybsi od konia? - Błyskawicznie poluzował popręg i jednym ruchem zrzucił umieszczone dotąd na grzbiecie Vendevala siodło na ziemię. Poklepał swojego wierzchowca przyjaźnie po barkach - To znaczy, że masz jeszcze szansę uciec. BIEGNIJ! - Wrzasnął dziko, uderzając wściekle rumaka w zad. Nie pozwoli, by stał tutaj jak ciele na rzeź, po tym wszystkim, co razem przeszli zasługiwał na szansę na ocalenie. Odwrócił się i przymrużając oczy spojrzał na nieznajomego. Zagadki nigdy nie były jego mocną stroną, . - Nie przychodzi mi nic innego do głowy, jak tylko serce - Mruknął. Serce ma dwie komory i przedsionki, co daje cztery "kończyny:... Wiedział, że znajomość anatomii rzadko się przydaje przy tego typu zagadkach i jego odpowiedź jest zapewne błędna.
  2. Scythe Spokój okazał się zbawienny. W miarę jak doprowadzałeś się na powrót do równowagi psychicznej, pomieszczenie zaczynało nabierać znów mniej demonicznego i niepokojącego wyglądu. Pomijając fakt, że miałeś irytujące wrażenie które mówiło ci, że na krańcach widoczności zachodzą ciągłe, niewielkie zmiany, które tylko czasem udało ci się zauważać kątem oka, poczułeś sie znacznie swobodniej. Spoglądające na ciebie ogiery - zdałeś sobie powoli z tego sprawę - tak naprawdę nawet nie patrzyły na ciebie, a jedynie odwróciły się w twoim kierunku, nieco nieporadnie spoglądając na ścianę za tobą. Twój głos przywołał ich do rzeczywistości. - Ach... Nie, nic nie szkodzi - Mruknął niskim, chropowatym głosem jeden z kuców, mrużąc oczy by dostrzec cię wśród pary i machnął kopytem na znak, że nie ma się czym przejmować. Pozostali wracali już do swojej pracy - Tak, po prostu... Myśleliśmy, że jakiś wielki pająk chodzi po tamtej ścianie... - Ostatnie słowa twojego rozmówcy sprawiły, że przeszedł cię deliktany dreszcz. Tuż za sobą usłyszałeś szmer jaki mogłoby wydawać wiele szybko przesuwających się po ścianie odnóży. Jednak to był jedynie dźwięk. Taka pozostawała ci nadzieja... Bez przeszkód opuściłeś pomieszczenie i skierowałeś się do koryatrza, który powinien doprowadzić cie do reszty drużyny. Po kilkunastu minutach szybkiego marszu dotarłeś do ogromnej, wypełnionej pralkami hali. Nigdzie jednak nie dostrzegłeś nikogo ze swych towarzyszy. Reszta drużyny Zniknięcie małej klaczy nieco wytrąciło was z równowagi, co doskonale można było zauważyć analizując zachowanie Sykstusa, który przez chwilę wydawał się zupełnie tracić głowę. Jednkże już po chwili, gdy przekaz do Tempestris został nadany poculiście się nieco pewniej - w końcu nie byliście tu zupełnie sami, a inne drużyny też na was liczą. Rozejrzeliście się uważnie dookoła, nie dostrzegliście jednak żadnych dodatkowych symboli mogących ułatwić wam zdecydowanie, co należyt zrobić dalej... Jedynie niepokojąco większa liczba praczek spoglądała na was ze zmarszczonymi brwiami i nieodgadnionymi wyrazami twarzy. Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta. Ruszyliście we wskazywanym przez gwiazdę kierunku, co okazało się jednak nie lada wyzwaniem. Przejście było nadzwyczaj ciasne - co nie było może kłopotem dla źrebięcia, ale dla dorosłych ogierów urastało do rangi poważnego problemu. Przedzieraliście się, mimo wysiłków idącego na przedzie Golden Shielda coraz bardziej zaplątując w kable i tracąc orientacje w terenie, gdyż ogromne pralki tworzyły między sobą coś na kształt labiryntu. Thunderlight Sykstus Wszyscy
  3. Chwilę po pojawieniu się właściwych drzwi, zewsząd doszedł was dziwny, przeciągły dźwięk przypominający jęk wydawany przez rozprężany metal. Poczuliście się zdecydowanie nieswojo, ale nie chcąc tracić ani chwili na niepotrzebne przerwy natychmiast ruszyliście w kierunku pracowni, kiedy nagle gwiazda będąca w posiadaniu starlighta rozbłysnęła na chwilę. Oczy kilku kuców spojrzały w waszym kierunku... A wtedy Tempestris przemówiła najprawdziwszym, choć nieco zniekształconym głosem. - Tempestris - usłyszeliście delikatnie zanipokojony głos - Tu Sykstus, dowódca Cerastes. Sit-rep: Fałszerz MIA, Omega recon. Jesteśmy w Pralni... Gdzieś na dole. Nawiązaliśmy commo z Lucidą. Położenie i tożsamość śniącej nieznane, możliwe, że szukamy Fluttershy. Podajcie swój status i położenie. Wiadomość urwała się równie nagle, jak się zaczęła, jednak co bardziej niepokojące, niemal natychmiast z jej zakończeniem wokół was pogasły absolutnie wszystkie światła, pozostawiając was w przytłaczającej, oleistej ciemności. Instynktownie cofnęliście się, starając stanąć jak najbliżej siebie... A wtedy usłyszeliście głosy. Z początku do waszych uszu doszedł delikatny szmer, jaki mogłaby wydawać przesuwana kostka rubika, jednak wkrótce dołączyły do niego coraz bliższe, lekko niezdecydowane kroki. Opierając się na słuchu mogliście mgliście przypuszczać, że w waszym kierunku zmierza co najmniej sześć czterokopytnych postaci.
  4. - Tak, zgadza się! - Sound uśmiechnął się z aprobatą, lecz niemal natychmiast skulił się i rozejrzał na boki. Kilka nieprzyjemnie wyglądających pysków obróciło się w waszym kierunku, delikatnie nastawiając uszu, Luna zaś prychnęła lekko z dezaprobatą. - Jesteś największym znanym ekspertem, studiowałeś od lat wszelkie informacje dotyczące pochodzenia i historii alicornów. W dodatku sam jesteś przedstawicielem tej rasy, nie znającym swojej przeszłości. O początkach istnienia naszych księżniczek wiemy bardzo wiele, lecz ty sam jesteś owiany tajemnicą. Być może dzięki odkryciu tej wyspy będziemy w stanie rozjaśnić naprawdę wiele niewiadomych - Na pysku Sounda malowała się niekłamana ekscytacja. Trixie, która właśnie wróciła z czterema kuflami cydru nastawiła ciekawie uszu i wydęła usta spoglądając na ciebie z miną sugerującą, że żąda wyjaśnień na temat tego, o czym mowa. - Być może dowiemy sie w jaki sposób... - Jednorożec zaczął mówić, lecz momentalnie zamknął usta - Nie, nie ważne. Możesz mi powiedzieć, jak wielką posiadasz wiedzę na temat naszego... Odkrycia? Potrafiłbyś odczytać jakieś reliefy czy pismo? Znasz jakieś szczególne legendy?
  5. Jak najbardziej, ma możliwość zmiany dowolnego szczegółu architektonicznego (wstawić schody, zrobić pośrodku pomieszcznia sadzawkę z wodą, pokryć ściany folią aluminiową, położyć panele albo zmienić tapetę) EDIT: Xena-nyan powinna wrócić w ciagu najbliższych dwóch dni i prosiłbym ją o odpis w sesji drużyny Tempestris. Dopiero wtedy pojawi sie tam mój post.
  6. Skrzynek, jedna rzecz mnie zabolała - uparcie wszędzie wstawiasz "ó" zamiast "u" Przechodząc zaś na poważnie do dyskusji - pomysł jest dobry, ale wymaga wielkiego zaangażowania i współpracy na linii MG - Gracze. Chodzi o to, żeby uczestniczący w sesji umieli rozróżnić, co jest wartym zmiany dla podkreślenia niestabilnych realiów snu szczegółem, a co jest czymś, czego zmiana będzie jak rzucenie kłody pod nogi prowadzącemu sesję Niewielkie zmiany najbliższego otoczenia związane z przeżywanymi przez postać emocjami są jak najbardziej uzasadnione i na miejscu*. Prawdą jest też, że im bardziej intensywnie postaci nad czymś myślą, tym silniej też nieświadomie poddają schematy działania podświadomości, która może je wykorzystać. A im głębszy poziom snu, tym szybciej pracuje mózg. Tym większe idee czy emocje może przemycać. W obu przypadkach jestem wiec na tak. To akurat mocno zależy od wyczucia gracza, gdyż w gruncie rzeczy w pewnym momencie może to zacząć przypominać odgrywanie postaci dotkniętej schizofrenią. Na płytszych poziomach zmiany powinny być chwilowe, jednak na głębokich - cóż, będą one stałe. Dopóki ktoś inny nie wpłynie na wybrany obiekt. Rozróżnienia nie będzie, zwłaszcza biorąc pod uwage fakt, że część zmian będzie niedostrzegalna dla innych osób z drużyny - ale o tym za chwilę. Czasem zjawisko będzie dostrzegalne, czasem nie. I na to akurat jest bardzo prosty sposób, gdyż to MG będzie wam mówić o zmianach, z których zdajecie sobie sprawę dopiero po czasie, lub które dostrzegają nagle wszyscy prócz jednej postaci. Będę pełnił funkcję mąciwody w najmniej odpowiednich sytuacjach, zaś wy bez przeszkód możecie urozmaicać swoje wpisy kiedy tylko chcecie. Zgadza się, jeśli już coś zobaczysz... Don't blink. Just trust me. http://www.youtube.com/watch?v=6nj5YT0Iows Im dłużej na coś patrzysz, tym bardziej staje się realne. Kiedy zaś tylko przez chwilę przebiegniesz po czymś wzrokiem i wyda ci się podejrzane, po czym spojrzysz ponownie... Cóż, możesz zobaczyć już coś kompletnie innego. A na granicy wzroku coś się poruszy... I tak, to będzie ciarkodajne. Zwłaszcza, kiedy w kryzysowej sytuacji ktoś bedzie krzyczeć, żeby podać mu "stojącą w tamtym rogu gaśnicę", a wszyscy inni zobaczą tam tylko pustą przestrzeń. Zaufajcie mi, wkrótce nikt nie będzie tu nikomu ani niczemu ufać Zaś co do symboliki - mam i bawię się czasem słownikiem symboli Kopalińskiego, więc trochę temat ogarniam. *Nie żebym zrobił coś takiego z odpisem dla Zmary
  7. Będę nieco chamski i pozwolę sobie na utratę cząstki cierpliwości. Zmara też odpisywał przez dwa dni i nie było z takiego powodu żadnej dramy. Od odpisu kogokolwiek z Lucidy minęło już 6 dni, czekam też na sygnał Nimfadory, bym mógł poprowadzić z nią krótki epizod przez PW. Ciężko to sobie wyobrazić, ale moje życie też nie ogranicza się do siedzenia tutaj i czekania na to, aż pojawią się wasze odpisy aby momentalnie na nie odpowiedzieć. Edit: Telefon wyłączony z powodu - niespodzianka - snu i pracy nad odpisami.
  8. Scythe Krojenie planu sprawiło, że na twoje czoło wystąpiły krople potu. Ten ruch skalpelem, tak dobrze znany twojej podświadomości budził w tobie kuszące wspomnienia, przeszywał promieniującą na całe ciało satysfakcją... I niedosytem. Z trudem oderwałeś się od swojej pracy i przez kłęby pary spojrzałeś na niewyraźne sylwetki robotiników. Niemal wszyscy stali teraz nienaturalnie nieruchomo, zwróceni w twoją stronę. Ich pozbawione wyrazu oczy obserwowały cię, światło ognia malowała na ich ciałach plamy cieni, przez które wydawali się powoli poruszać. Choć może faktycznie tak się działo. Twoje własne myśli wytrącały cię z równowagi nie pozwalając na dokładną ocenę sytuacji, stałeś więc przyparty do muru, utrzymując za pomocą magii pocięte plany, nie mogąc podjąć żadnej natychmiastowej decyzji. Wokół, w kłębach pary, wśród syku ognia, słyszałeś narastajace głosy. Reszta drużyny Słysząc pytanie Sykstusa klacz zasępiła sie wyraźnie i potrząsnęła głową. - Przecież dobrze wiecie, że my tu tylko dostajemy dostawy od tych z góry - Wskazała kopytem jakiś nieokreślony punkt pod sufitem - I nie wiemy co skąd przyjeżdża. Pojawia się w koszach, my to pierzemy, a potem wrzucamy do koszy zabieranych do pacjentów... - Urwała, zauważając, że wszyscy intensywnie wpatrujecie się w trzymany przez nią kawałek pościeli. Zaskoczona sama przyjrzała się materiałowi, a potem znów przeniosła wzrok na was - Coś... Coś jest nie tak? - Ku waszemu zdumieniu, praczka wyglądała jakby momentalnie straciła poczucie pewności. Jej usta zadrgały niebezpiecznie - Ale... Ale przecież to nic niezwykłego. To zwykła pościel... Zwyczajne szpitalne zabrudzenie... - Spłoszona, spojrzała prosto w oczy Sykstusa, który zdumiony zauważył w jej źrenicach coś na kształt błysku. Nim ktokolwiek zdołał odpowiedzieć i wybrnąć jakoś z coraz bardziej nerwowej sytuacji padło kolejne pytanie. - I gdzie jest ta mała, która z wami przyszła? Moon Spear zniknęła.
  9. Gdy zmierzałeś ku stolikowi czułeś na sobie śledzące każdy twój ruch spojrzenia innych klientów. Mimo, że było dość gwarno, za każdym razem, kiedy choć trochę zbliżyłeś się do siedzących w ciasnych grupkach kucy, rozmowy cichły i wbijały się w ciebie podejrzliwie przymrużone ślepia. Zdecydowanie nie było to miłe miejsce... Dotarłeś jednak bez żadnych przeszkód. High Sound skwapliwie przysunął ci jedno z wolnych krzeseł i delikatnie szturchnął Trixie, - Leć zamówić coś do picia - Podał jej dość pękaty, brzęczący mieszek i widząc jej oburzoną minę szybko dodał - Nie możemy po prostu tak siedzieć, to byłoby... Bardzo nieprzychylnie postrzegane. A ja muszę omówić parę spraw z przedstawicielami tego konkretnego gatunku... - Wskazał na ciebie i Księżniczkę, wyraźnie unikając słowa "alicorn". Błękitnowłosa prychnęła lekko zirytowana, ale bez słowa chwyciła pieniądzę i ruszyła w stronę kontuaru, za którym rozlewano napitki. Sound tymczasem dał znak, abyś nachylił się nieco w jego stronę i zaczął szeptać. - Hm, czas chyba w końcu nieco wyjaśnić o co w tej całej wyprawie chodzi. Otóż kilkaset mil stąd, na północnym wschodzie morza zaobserwowano niedawno wypiętrzenie się wyspy. Nie byłoby w tym nic szczególnego, zwyczajne ruchy górotwórcze czy wulkaniczne, gdyby nie fakt, że wszystko wskazuje na to, że wyspa była kiedyś zamieszkana. Znajdują się na niej jakieś ruiny. Jako, że nie było tam jeszcze żadnych ekspedycji, a całą relację zawdzięczamy tylko miejscowym rybakom, nie wiemy zbyt wiele. Jednakże... - Sięgnął do przewieszonych przez grzbiet juk i wyciągnął z nich kartkę papieru, którą rozłożył i rozprostował przed tobą oraz Luną - Jednakże narysowali kilka symboli które zdołali zauważyć. To jest jeden z nich... - Jednorożec zawiesił głos i spojrzał uważnie na ciebie, wyczekując reakcji. Bez wątpienia, znak ten w kilku starych książkach jakie zdołałeś zgłębić przez całę swoje życie wiązał się z kultem alicorna.
  10. Ever3Tree

    Daj swoje foto :P

    Zdjęcie z serii "Od dwóch dni szukam zasięgu i nadal nic". Ze specjalnymi pozdrowieniami dla Nocnej Łuski, który przypadkiem zdobył relację z tego jak niemal zostałem utopiony przez nadgorliwego przyjaciela nie do końca rozumiejącego zasady działania kajaków...
  11. Scythe Sykstus słysząc wypowiedź szarego jednorożca zerknął z lekkim niepokojem na korytarz po lewej. - Też pamiętam, że coś naprawialiśmy, ale czy tam? Sam nie wiem - mówił powoli, jakby ważył słowa, których używa. Zerknął na Scythe'a z troską. Miał nadzieję, że 'zamglone myśli' nie są początkiem zapowiadanego, niekontrolowanego ataku. - W twoich słowach na pewno jest słuszność, dlatego wysyłam tylko ciebie, Omego. Szybko zerkniesz, dla pewności, czy nikogo tam nie ma i wrócisz do nas. Głupio by było, gdyby tam się schował nasz cel, a my nie postanowiliśmy go tam poszukać, prawda? Po tych słowach przyszedł czas na rozdzielenie się. Ruszyłeś lewym korytarzem, uważnie obserwując najbliższe otoczenie. Z twojej drogi uciekały całe roje pająków, niektóre tak wielkie, że ledwo zmieściłyby się na kopycie dorosłego ogiera, narastał też coraz bardziej dudniący odgłos dobiegający z końca korytarza, który zagłuszał wszystkie inne dźwięki. Wkrótce zacząłeś przedzierać się przez unoszące się ciężko zasłony gorącej pary, korytarz jednak wciąż nie kończył się, a widoczność stawała się coraz mniejsza. W końcu, kiedy już zdecydowałeś się zrobić ostatnie kilkanaście kroków i zawrócić, ciasne przejście skończyło się i wkroczyłeś do wielkiej, oświetlonej czerwonawą poświatą sali. Sufit składał się niemal tylko i wyłącznie z plątaniny najróżniejszych rur, małych, dużych, obłych i kanciastych, jednak prawdziwe wrażenie robiły umiejscowione w czterech kątach ogromne piece. W ich wnętrzach płonął potężny ogień, wpływający na niemiłosiernie wysoką temperaturę w najbliższej okolicy. Wszędzie, gdzie tylko możliwe walały się sterty węgla, wśród których krzątała się ósemka osmolonych kucy z łopatami, mających najwyraźniej za zadanie uzupełniać materiał opałowy. Nawet nie zaszczycili spojrzeniem niespodziewanego przybysza. Co jednak ciekawe, wszędzie też roiło się od szybów wentylacyjnych. Dym, jaki wydobywał się z pieców był przez nie w znacznej części odsysany, część jednak wydawała się zupełnie niepotrzebna i nieczynna. Już miałeś wzruszyć ramionami i ruszyć w swoją stronę, gdy dostrzegłeś na jednej ze ścian... Plan budynku. A przynajmniej coś, co na taki plan wyglądało, Już jedno spojrzenie wystarczyło, by zakręciło ci się w głowie, plątanina kresek objaśnionych losowo napisanymi literami nie wyglądała na coś, co może mieć sens... Jednak z drugiej strony, nie byłeś architektem, więc może ktoś o odpowiednich predyspozycjach doszukałby się w tym jakiejś logiki. Reszta drużyny Wysłuchaliście słów, jakie Sykstus skierował do Omegi i bez żadnych dalszych dywagacji ruszyliście swoim korytarzem. Mimo marnego oświetlenia, niskiego stropu i przebiegających od czasu do czasu pomiędzy kopytami szczurów i pająków podróż mijała bez większych przeszkód. Kilkakrotnie minęliście ciemne czeluści korytarzy przecinających wasz pod kątem prostym, nie mogliście się jednak nic w nich dopatrzeć, a strzałki dalej uparcie wskazywały drogę na wprost. W końcu po kilku minutach szybkiego marszu dotarliście do pralni... Która okazała się ogromną halą. Rzędy wysokich, trzykrotnie większych od przeciętnego kuca pralek ciągnęły się długimi, równymi rzędami, zaś wśród nich uwijało się kilkanaście klaczy z personelu szpitalnego, ubranych w śnieżnobiałe stroje i czepki. Na waszych oczach prano, suszono i segregowano dziesiątki pościeli, poszewek, koszul nocnych i innych niezbędnych w szpitalu tkanin. Nagle, gwiazda pozostająca w posiadaniu Sykstusa rozbłysła i rozległ się z niej znany mu głos. Cerastes, tu Starszy Sierżant Sky Shield, lider Lucidy. Stan osobowy 5, w tym fałszesz wysłany na przeszpiegi. Kontakt z nim stracony 10 minut temu. Rada - nie rozdzielajcie się, cały budynek to anormalnie wielki labirynt paradoksów. Przy zgubieniu kogoś użyjcie Gwiazdy. Pozycja: drugie piętro, łazienka koło dyżurki pielęgniarek. Położenie i tożsamość śniącej nieznane. Szukamy Powierniczek. Podświadomość bierze nas za chirurgów. Wartość bojowa drużyny mierna, broń mam tylko ja. Utrzymujemy kamuflaż. Jak dotąd brak jawnych zagrożeń. Uwaga! Wysoka tolerancja na skarajności w zachowaniu i wyglądzie, dopóki są w ramach waszej roli we śnie. Przeszła nawet moja łapa. Spróbuj nawiązać kontakt z Tempestris. I nie wysyłaj wiadomości zwotenej - psuje kamuflarz. Nie daj się zabić, brokatowy płatnerzu! Wciąż jestem ci winien rundkę z kopiami! W ogólnym rozgardiaszu i wśród huku pracujących maszyn niemal nikt nie zwrócił na was uwagi. Niemal. Jedna z klaczy, upychająca właśnie jakąś ładną, choć paskudnie ubłoconą pościel w motylki oderwała się od pracy i marszcząc brwi podeszła do waszej grupy. - Hej... Coś znowu się zepsuło? - Zapytała, najwyraźniej uznając, że pojawiliście się w celu dokonania jakiejś naprawy.
  12. Gdzie jest Keola kiedy jest potrzebny? No gdzie? Tu się robi za dużo mnie, zaczynam wyglądać jak chodząca encyklopedia, a tak przecież nie jest :< Dla przywrócenia równowagi w naturze proponowałbym honorowe przyznanie tej dziedziny Keoli... Kub jeśli tak nie można, to Applejuice - meandry mojego mózgu twierdzą, że kojarzy się z kimś kto ma do czynienia z biologią, nie pytajcie mnie nawet dlaczego...
  13. Po wyrwaniu się z tłumu odetchnąłeś. Teraz, unosząc się nad zatłoczonymi uliczkami mogłeś nareszcie się odprężyć i na spokojnie wszystko przemyśleć, toteż przypomniało ci się, iż księżniczka proponowała wszystkim spotkanie w którymś z portowych barów. Kilkoma ruchami skrzydeł poderwałeś sie wyżej, ponad budynki i gładko poszybowałeś w kierunku morza. Tuż przy nabrzeżu dostrzegłeś dwie znajome postaci, które klucząc wśród zapełnionych najróżniejszymi szczątkami skrzynek i beczek zaułków uważnie rozglądały się po wąskich wejściach do najróżniejszych magazynów i przybudówek, aż w końcu wkroczyły do jednego z nich. Wzruszyłeś ramionami i lądując na ziemi także udałeś się w tamtym kierunku - w końcu Trixie i High Sound - bo to ich właśnie dostrzegłeś z góry - musieli mniej więcej wiedzieć, gdzie sie udać. Wnętrze było ciemne i nieco zadymione, a już w momencie w którym przekroczyłeś próg drzwi dostrzegłeś taksujące spojrzenia, jakimi obrzucili cię stali bywalcy. Przez chwilę poczułeś zwątpienie, jednak zaraz w następnej chwili zauważyłeś całą trójkę twoich towarzyszy, siedzącą przy jednym z oddalonych od kontuaru stolików. Księżniczka miała na sobie szary, nie wyróżniający sie niczym płaszcz.
  14. Wyprzedź WA Arjena Gwiezdnego Zbawiciela w czymkolwiek dotyczącym Luny, a zostaniesz wpisany srebrnymi literami w listę jej fanów Ogólnie rzecz biorąc, projekt katował mnie od jakiegoś czasu, przypominając o sobie i zmuszając do nałogowego słuchania pojawiajacej sie w nim piosenki, która skutecznie wywołuje u mnie ciarki (lub też napady epilunepsji*). Kiedy zobaczyłem, że projekt został ukończony, niemal spłynąłem z fotela. A potem zobaczyłem czas trwania filmiku. I się pogniewałem ._. To, co dostaliśmy, to najwyżej zalążek historii, którą można było opowiedzieć. Owszem, wygląda ładnie (jest to w pełni subiektywna opinia takiego estetycznego pariasa jak ja), ale kończy się w momencie w którym powinno nabierać tempa (mniej więcej tak jak polskie autostrady). * Bliżej nieokreślone napady drgawek spowodowane niezdrową ekscytacją.
  15. Ku zadowoleniu Wooda, podświadomość wyraźnie mu odpuściła, skupiając swoją milczącą uwagę na dwójce pogrążonych w poufnej, choć nieco nerwowej rozmowie towarzyszy, którzy teraz, nieco skonsternowani bezowowocnie rozglądali się, poszukując miejsca, w którym zniknęła Oczko. Niestety, tłum kuców, który, jak zauważyliście, z każdą chwilą zaczynał niebezpiecznie rosnąć, nie pozwalał wam na dokładne rozejrzenie się po okolicy. Rzucające się w oczy, bezpośrednie poszukiwania mogły zaś niekorzystnie wpłynąć na waszą przykrywkę. Nie pozostało zatem nic innego jak wedle udzielonych przez jedną z pielęgniarek instrukcji ruszyć do dyżurki. Droga, choć zgodnie z zasadami zdrowego rozsądku powinna doprowadzić was mniej więcej w to samo miejsce, doprowadziła was do nieznanego i zdecydowanie różniącego się od innych korytarza i minęła bez problemu. Jedynie na początku, gdy skręcaliscie po raz pierwszy Gray usłyszała mruknięcie Resty'ego - Hm, tu nie powinno być jeszcze jednego korytarza prowadzącego w prawo? - Rzeczywiście, skrzyżowanie w przeciwieństwie do innych nie miało czterech odnóg, a jedynie trzy. Mniej więcej w tym samym momencie Wood dostrzegł, że pielęgniarka, którą spytał o drogę podąża w ślad za nimi i przeszedł go niekontrolowany dreszcz. Korytarz, na którym znajdowała się dyżurka był znacznie szerszy od tych, którymi dotąd podążaliście. Pod jedną z jego ścian ustawiono nieduże, sięgające do torsu rosłego ogiera ścianki działowe, które wyznaczały strefę przeznaczoną wyłącznie dla personelu, na drugiej zaś, zamiast dobrze znanego rzędu drzwi dostrzegliście okna. Niestety, widok, jaki się z nich roztaczał był raczej ponury - szare, deszczowe chmury, z których jednostajnie spadał deszcz wisiały nisko nad matowymi polami. Rozejrzeliscie się uważniej. Przede wszystkim roiło się tu od pielęgniarek czy sprzątaczek, za ścianką widać było stosy papierów i uwijające się przy nich klacze. W powietrzu unosił się zapach mocnej kawy, a wokół było mnóstwo miejsc siedzących. Po raz pierwszy mogliscie spokojnie zajrzeć do kartki z listą pacjentów.
  16. Architekt aby coś zmienić musi to sobie dobrze wyobrazić, przy czym nie uda mu się wpłynąć na coś, co jest dość daleko od niego (tzn. żeby zniszczyć ścianę powinien się do niej zbliżyć na choć 10 metrów). Aby zaś stworzyć korytarz musi znać nie osobę, a miejsce w którym przebywa. Dla przykładu - nie może pomyśleć "a teraz stworzę drzwi za którymi ujrzę drużynę X". Prawidłowym ruchem będzie dowiedzenie się, że drużyna X siedzi zamknięta w schowku na miotły na trzecim piętrze i pomyślenie "ta ściana teraz zniknie, a zamiast niej pojawią się schody wiodące do schowka na trzecim piętrze". Znajomość pomieszczenia nie jest konieczna, bardziej ważne jest posiadanie ogólnego pojęcia, gdzie to pomieszczenie powinno się znajdować.
  17. Gdy wszyscy już znaleźliście sobie w gabinecie jakiś kącik, w którym moglibyście przycupnąć, pielęgniarka zlustrowała was pochmurnym spojrzeniem i najwyraźniej zadowolona z tego, co zobaczyła pozwoliła sobie na leciutki uśmiech. Nim jednak zdołaliście się nim nacieszyć, momentalnie zniknął, gdy padło pytanie ze strony Scarlet. - W naszym szpitalu absolutnie każdy pacjent jest ważny! - Odparła sucho, krzywiąc się i zupełnie ignorując błagalny wzrok białej klaczy - Nie ma podziału na lepszych i gorszych. A widzenie, jeśli nie jest się członkiem rodziny zupełnie nie wchodzi w grę! - Dla podkreślenia swoich słów delikatnie, lecz stanowczo uderzyła kopytem w blat biurka i rzuciła każdemu z was groźne spojrzenie. - Przejdźmy lepiej do waszych wyników - Podała każdemu z was zapisane kartki, które ku waszemu zdziwieniu, najwyraźniej zapisane były kompletnie losowymi literami. Nic, co dostrzegliście nie układało się w sensowne słowa, co skłoniło was do wniosku, że jest to albo kompletny bełkot, albo jakiś dziwny, pokrętny szyfr - Ogólnie rzecz biorąc nie jest źle, wszystkie badania wypadły dobrze... Jedynie Starlight powinien zaopatrzyć się w większą dawkę witamin, jeść częściej jakieś owoce, takie jak jabłka czy gruszki. Możecie więc bez najmniejszego problemu udać sie na dalszą część badań, która, o ile dobrze kojarzę powinna być niedaleko pracowni roentgenowskiej. Jakieś sensowne pytania? - Zapytała jeszcze unosząc brwi.
  18. Powód jest... Z tym, że prozaiczny i potwornie facepalmogenny. Zapomniałem Pewnie cieżko w to uwierzyć, ale po nadrobieniu odpisów po mojej nieobecności byłem święcie przekonany, że wypowiedziałem się we wszystkich wątkach/sesjach które tego ode mnie wymagały. I przeoczyłem Tempestris... Za co szczerze przepraszam wszystkich tamtejszych graczy - i naprawdę, jeśli znowu dostanę ataku ślepoty, to nie bójcie się delikatnie mnie szturchnąć i jakoś miło zapytać o to, co wyrabiam, że tak długo nic się w wątku nie dzieje. Scroll - widzę, że zabierasz wszystkie fajne pomysły :< Since we're not related it'll be ok Na swoją obronę powiem jeszcze tylko, że do NLR dołączyłeś później niż ja ^^
  19. Podły nastrój. Mam autentyczną ochotę coś wysadzić http://24.media.tumblr.com/tumblr_lq3xurVNvq1qh8uflo1_500.gif

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [15 więcej]
    2. black_scroll

      black_scroll

      ^^'

      można powiedzieć, że mam wyczucie pijanego drwala.

    3. Ever3Tree

      Ever3Tree

      No, delikatnie mówiąc D:

      Ale wiesz jak to mówią... It's not... EVIL

      No i wszystkiego najlepszego, z tego co widzę. 100 lat :)

    4. black_scroll

      black_scroll

      Widzę, że piosenka rozgościła się w głowie... gałęziach... słojach... czy w czymśtam :D

      Dzięki wielkie za życzenia :)

  20. Ever3Tree

    [Zabawa]Znajdź swój sport!

    Pierwszy raz spotykam się z tak irracjonalną dziedziną sportu Teoretycznie znalazłoby się nawet kilka osób które z dzikim śmiechem powitałyby możliwość okładania przeciwników wiosłem... Jednakże biorąc pod uwagę, że jest to nie tylko szalone, ale i wygląda na nielicho zabawne, to na myśl nasuwa mi się tylko jedna osoba - DiscorsBass. Nieodrodny awatar Pinkie Pie na pewno nie przegapiłby takiej okazji do śmiechu.
  21. Tak, to istotne pytanie - otóż, chcąc nie chcąc, jakkolwiek nie byłbym wielkim wrogiem robienia z Twilight alicorna, to muszę pogodzić sie z faktem, że wedle kanonu tuż po pojawieniu się Kryształowego Królestwa następuje uskrzydlenie uczennicy Celestii. A skoro mamy kryształowego kuca, to musimy przyjąć, że jest już po przemianie i na Południu (zgodnie z punktem widzenia Sykstusa) są już trzy księżniczki.
  22. Widok rzeki nieco poprawił mu humor - jej delikatny szum, pływające beztrosko kaczuszki i ogólny nienaturalnie wręcz sielankowy nastrój sprawiły, że niemalże zapomniał o wszystkich rzeczach na które utyskiwał przez całą drogę i westchnął z zachwytem. - Si! To jest to, tego było trzeba! - Uśmiechnął się i odwrócił, by spojrzeć na pozostałych towarzyszy - Może moglibyśmy zrobić tu nawet jakiś corto postój... - Zaczął, lecz przerwał mu okrzyk nieznajomego. Estalijczyk dopiero teraz zauważył, że nie są sami i lekko podskoczył słysząc niespodziewany głos. Zaraz jednak na jego usta powrócił uśmiech, nieznajomy wyglądał na całkiem niegroźnego i uprzejmego człowieka. - Hola! - Krzyknął na przywitanie, unosząc jednocześnie prawą dłoń i pozdrawiając gestem wędkarza. Nim zdążył cokolwiek dodać, odpowiedź na pytanie kapelusznika została udzielona przez ich łysego kompana. Federico uśmiechnął się więc tylko kolejny raz i odczekawszy na swoją szansę na wypowiedź krzyknął jeszcze. - Nie wiesz może, señor, gdzie tu jest jakaś dobra droga? Lub chociaż bród?
  23. Ever3Tree

    Daj swoje foto :P

    Nie wydaje mi się, żeby one były bronymi
  24. Ever3Tree

    Daj swoje foto :P

    Sprytne! Wrzucajmy tu takie zdjęcia, żeby postronne osoby nie domyśliły się, że tak naprawdę wszyscy jesteśmy zbyt starzy na kucyki
×
×
  • Utwórz nowe...