Skocz do zawartości

Matalos

Brony
  • Zawartość

    1435
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Matalos

  1. Twilight wstaje powoli. Rozciąga się i staje u twojego boku. Ruszacie razem, akurat w kierunku zachodzącego słońca. Idziecie jeszcze jakiś czas, gdy w pewnym momencie dookoła was zapada ciemność. Twilight używa swojej magii i rozświetla wam drogę. Wreszcie docieracie do miejsca, gdzie powinno znajdować się wejście. Jest środek nocy, jesteście zmęczeni a wejścia nigdzie nie widać...

  2. Chowacie się pod cieniem. Daje wam niewiele ochłody, ponieważ powietrze jest mocno nagrzane i straszliwie się pocisz.

    Twilight dyszy z gorąca, kładzie się na przednich kopytach. Wtula się w ciebie, czujesz jej bliskość.

    Ciepło zaczyna robić się coraz męczące, powieki same ci się zamykają...

    Matalos chodzi ściekły po jaskini. Macha szaleńczo ogonem, mruczy coś pod nosem.

    Wtem coś błyska na brązowo i w sali pojawia się Mastemar. Trzyma jakiś worek przed sobą.

    - Gdzieś ty był? - warczy starszy Alicorn.

    - Szukałem zastępnika do... naszej maszyny - odpowiada i wskazuje na worek.

    - Dobra... Kto to?

    - Ostatni z tych, których tamten czarny chciał zabić - odpowiada z uśmiechem.

    Matalos przygląda się krytycznie workowi. Jednak i na jego twarzy pojawia się złośliwy uśmiech.

    - Nada się... Szykuj maszynę.

    Brązowy Alicorn odchodzi w mrok wraz z workiem. Matalos stoi w mroku, rozgląda się dookoła.

    Gdzieś w rogu jaskini stoi jasnozielony kształt. Chce zbliżyć się do Alicorna, ale magiczna bariera jaka otacza Matalosa blokuje wszelkie próby.

    Gdy budzisz się, zauważasz że słońce zbliża się do horyzontu. Twilight obok ciebie jeszcze śpi, ale powinniście już ruszać.

  3. Idziecie razem przez pustynię. Jest jeszcze rano, więc piasek nie nagrzał się zbytnio. Kierujecie się przed siebie, co chwila spoglądając na mapę. Niekiedy się mylisz i Twilight musi poprawić kierunek jaki obraliście, ale robi to z uśmiechem. Zbliża się południe. Słońce zaczyna grzać niemiłosiernie. Piasek zaczyna przyć wam kopyta. - Może schowamy się pod tamtym cieniem? - Twilight wskazuje na grzybiastą kolumnę. Powinna dać wystarczająco dużo cienia dla waszej dwójki.

  4. W słuchawkach panuje tylko szum. Prawdopodobnie uruchomili systemy zagłuszania. Gdy stoisz w mroku, nagle czujesz jak coś uderza ciebie w plecy. Zaraz potem słyszysz wściekły ryk i lądujesz twarzą w ziemi. Odwracasz się i widzisz monstrualne kopyto, kierujące się w twoją stronę.

  5. - Tutaj muszą być jakieś niekryształowe kucyki - mówi i widzisz jak jej róg się rozjaśnia, a ciało zmienia się w kryształ. Ta metamorfoza trwa tylko chwilę, ale Cadance pada zmęczona na ziemię. Po chwili jednak wstaje i mówi: - Jest... jeszcze jeden kucyk - wysapała. - Na zachód, wiozą ją do Canterlot. Jak się pospieszycie, to zdołacie ją uratować. - Super - wykrzykuje pegaz. Trzepocze skrzydłami i podlatuje do wyjścia. - To co, lecimy? - Ja zostaję, jestem zmęczona - odpowiada Cadance.

  6. Twilight również nałożyła sakwy i kiwnęła ci głową na znak, że jest gotowa. Sięgasz do pakunków, szukasz jakiejś mapy którą mógłbyś się kierować.

    Oprócz planu trasy, wewnątrz sakwy znalazłeś wodę i suchy prowiant na kilka dni. Jest jeszcze list. Adresowany do ciebie.

    Nocturne.

    Nie znam ciebie dobrze, poznaliśmy się zaledwie dzień temu. Skoro czytasz ten list, znaczy że już dawno opuściłeś moje mieszkanie. Chciałabym abyś wiedział, że cokolwiek powiesz o moim bracie, wiedz że dla mnie był on jedyną rodziną. Matalos był dla mnie kimś szczególnym, tym bardziej bolimnie fakt że zdradził ciebie w tak haniebny sposób. Przepraszam ciebie w jego imieniu. Jeśli kiedyś go znajdziesz, przekaż mu słowa Karty dwie, misie cztery, zaraz rodzeństwo przełamie bariery. . To przyśpiewka, jakiej nauczył mnie gdy byłam mała i uczyłam się magii.

    To chyba tyle. Jedyne co mi pozostaje, to życzyć ci udanej drogi życia.

    Tasty Food (Jummy).

    Spoglądasz na kierunek gdzie znajdował się dom klaczy. Widzisz dym, unoszący się znad drzew. Czujesz wewnątrz, że tamta klacz już nie żyje...

  7. Idziecie za śladem. W pewnym momencie pokrywa się on z śladem jaki pozostawił kryształ. Jednak po kilku minutach schodzicie z trasy kryształu. Wkraczacie między wysokie trawy, tutaj las jest rzadszy. Idąc przez trawę, widzisz prawdopodobne rozmiary bestii. Jest szerokości dwóch Terran, a wysokości, którą przypuszczasz po zerwanych gałęziach, około półtora Terranina. Przeszliście przez polanę i zatrzymaliście się przy jaskini. Dochodzi z tamtąd głośne chrapanie, masz na radarze sygnał radiowy Linusa. Żyje, przynajmniej to pokazują wskaźniki.

  8. - Mhm - mruczy pegaz, zamykając cobie usta kolejnym jabłkiem. Cadance spogląda to na ciebie, to na pegaza. Kiwa głową z powątpiewaniem, ale mówi: - Myślę, że powinniśmy dostaęc się do jakiejś osady kucyków. Zobaczyć jak wygląda sytuacja, bo przecież nie mógł zahipnotyzować całej Equestrii, prawda?

  9. Regał za wami zasuwa się, jesteście teraz sami w mroku. Ruszasz przed siebie pełnym galopem, starasz się nie upuścić Twilight leżącej ci na plecach. Twoja ukochana obudziła się już i teraz kurczowo ściska ciebie aby nie spaść. Biegniesz przez korytaże, które wydają się ciągnąć w nieskończoność. Wtem, przed tobą pojawia się światło. Wyjście. Czujesz jak nowe siły wpływają w ciebie i wybiegasz na zewnątrz. Jesteś na pustyni. Obok wyjścia leżą jakieś sakwy, pewnie z zapasami. Twilight ześlizguje się z twojego grzbietu, ale nie puszcza ciebie. Wtula się mocno i mówi: - C-co się stało?

  10. Chyba trafiłeś w czuły punkt, bo pegaz przestał na sekundę jeść, a po jego twarzy przebiegło niezdecydowanie. - Ja... Eeee, ten tego... - jąka się. - Ja mieszkam tutaj od dłuższego czasu - odpowiada. - Przeprowadziłem się z Cloudsdale i mieszkam w tym miejscu. Tak, to cała moja historia.

  11. Tasty prowadzi was do jakiegoś pomieszczonka. Wygląda na coś w rodzaju spiżarni, na półkach leżą różne produkty spożywcze. Klacz podchodzi do jednego z regałów i odsuwa go szybko. W tym momencie eksplozja wstrząsa całym domem. Tynk spada z sufitu, gdzieś z przedpokoju rozlega się głośne uderzenie. - Siostrzyczko!!! - to Mastemar. - Gdzie schowałaś moich uciekinierów? To niegrzecznie chować gości przed bratem... Za regałem który odsunęła Tasty jest mały otwór w ścianie. Prowadzi w dół, głęboko pod ciemną ziemię. - Musicie iść tędy. Spróbuję go spowolnić, ale lepiej abyś się pospieszył. Kroki Mastemara są coraz bliżej...

  12. Chowasz się w pewnej odległości od miejsca pogromu i w milczeniu obserwujesz teren. Początkowo nic się nie dzieje, ale po chwili zza wozu wyłania się klacz. Jest jednorożcem. Ma złamaną tylną nogę, utyka. Przed sobą niesie kuszę, ale ledwo ją trzyma. Prowizoryczny opatrunek na czole jest przesiąknięty krwią. Rozgląda się dookoła i słabo woła: - Hej! Jesteś jeszcze? Proszę, nie zostawiaj mnie tak...

  13. Za drzwiami stoi Tasty. Jest przerażona, kopyta jej drżą, rzuca spojrzenia na prawo i lewo. - Znalazł was - wydusza. W tym momencie rozlega się głośna eksplozja. Tasty podchodzi do Twilight i jednym, szybkim ruchem umieszcza ją na twoim grzbiecie. - Musicie uciekać, pokażę ci skrót - mówi spanikowana. Kolejna eksplozja, tym razem zatrzęsła całym domem.

  14. - Niewiele - odpowiada klacz. - Dotarliśmy do stolicy i okazało się, że mogę ustanowić barierę blokującą królowi dostęp do Imperium. Jednak trzymanie jej przez kilka dni stanowiło dla mnie ogromny wysiłek. Gdy Twilight szukała jakiejkolwiek wskazówki mogącej uratować Imperium, ja... straciłam przytomność. Wtedy Sombra musiał dostać się do nas i przejąć władzę nad Elementami... Dalej pamiętam tylko to, że uratowałeś mnie. Nic więcej, przykro mi...

  15. Twilight odpowiedziała na ten pocałunek. Pierwszy raz w życiu pocałowałeś klacz i podobało ci się to. Zakochałeś się w niej, w jej futrze, zapachu, oczach, całej. Chciałeś mieć ją tylko dla siebie... Po upojnie spędzonej nocy, obudziłeś się nad rankiem. Podszedłeś do misy z wodą, chciałeś się orzeźwić. Gdy odwróciłeś łeb, spojrzałeś na klacz swojego życia. Leżała przykryta kołdrą. Słyszysz jak ktoś nagle dobija się do drzwi. Szybkie uderzenia o drewno, komuś się spieszy...

  16. Tasty nic nie odpowiada. Wpatruje się czujnie w okiennice, macha ci tylko kopytem abyś sobie poszedł. Wracasz do pokoju gdzie leży Twilight. Już się obudziła, podbiegła do ciebie i mocno cię uściskała na powitanie. Stoicie wtuleni w siebie tak przez chwilę, słyszysz jak szepcze do ciebie: - Nie zostawiaj mnie więcej samej, dobrze?

  17. - Dlaczego tutaj jestem? - odpowiada klacz zza wozu. - Pomyśl przez chwilę. Może jechałam tą karawaną? I nagle pojawia się grupa kucyków, które wymordowały moich przyjaciół, złupiły i spaliły wszystko co miałam? Tak, chyba tak było. Przez chwilę milczy, aż wreszcie odzywa się: - Dobra, możesz podejść za wóz. Ale jak tylko zobaczę wyciągniętą broń, to zastrzelę, jasne?

  18. Klacz siedzi w milczeniu. Spogląda na ciebie wrogo, po tym co powiedziałeś to nic dziwnego. Podchodzi do zasłoniętego okna i nasłuchuje przez chwilę. Bierze głęboki wdech i mówi: - Chyba nie mamy o czym rozmawiać. Jutro wyruszacie, z samego rana. Nie chcę ciebie tutaj więcej widzieć - wysyczała. - Idź do tej swojej iskierki, nie wiem jak ona tobą wytrzymuje...

×
×
  • Utwórz nowe...