Skocz do zawartości

Matalos

Brony
  • Zawartość

    1435
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Matalos

  1. Wychodzisz powoli z jaskini. Na zewnątrz jest gęsta mgła, ale wiesz, że jesteście na zboczu niewysokiego wzgórza. Twilight początkowo twierdziła, że nikt nie musi jej nieść, ale spojrzałeś na nią twardo i zamilkła. Teraz masz na plecach fioletową klacz, po twojej prawej idzie Luna. Przyglądasz się jej pięknemu profilowi, co chwila odwracasz wzrok ay zobaczyć czy idziesz dobrą drogą. Po chwili jesteście na ziemi. Dookoła was jest gęsta, biała mgła. Może ci się wydawać, ale gdzieś daleko słyszysz ciche buczenie. Ale może to twój umysł płata ci figle.

  2. - Cieszę się z tego chłopcze. Dobrze wiedzieć, że taki ktoś jak ty, stoi po naszej stronie - odpowiada major. Mówi coś jeszcze, ale ryk silnika zagłusza jego słowa. Odwraca się i staje twarzą w twarz z statkiem transportowym klasy "Manta". To szybkie, małe jednostki, przeznaczone do przerzucania małych grup na duże odległości w krótkim czasie. Za sterami siedzi Cawdie. Wychyla się z kabiny i macha do ciebie. - Stary, jestem wniebowzięty - krzyczy gdy wyłącza silnik i można normalnie mówić. - Dostałem "Mantę", czaisz? Dobra, pakuj się bo zaraz lecimy - otwiera boczny właz.

  3. Śpisz. Sen, który kiedyś przynosił ci ulgę po walkach, teraz powoduje tylko kolejne napięcie.

    Idziesz brukowaną drogą, dookoła ciebie płoną budynki. Dziwne istoty na czterech nogach, z kopytami biegają dookoła ciebie w panice. Niesiesz ważną przesyłkę, nie możesz zginąć. Spoglądasz w niebo. Widzisz Statek Groxów, właśnie wystrzelił wiązkę laserw w ciebie. Umierasz w promieniu zielonego światła.

    Budzisz się. Jest już ranek, twoi ludzie zajmują pozycje i szykują się do wymarszu.

  4. Pinkamena zdjęła zbroję. Nie była jej potrzebna, a tylko ją spowalniała. Rozejrzała się po bibliotece. Wysokie regały, pełne różnorakich tomiszczy ciągnęły się pod sam sufit. Czyli nikt nie kryje się na półkach.

    Rożowa klacz przeszła się kilka razy po pomoeszczeniu. W centrum znajdował się kominek na przy którym właściciel spędzał wieczory. Z dobrą książką, sam, bez wkurzającego toważystwa. Pinkamenie bardzo podobało się takie życie...

    Nagle przypomniała sobie, że przecież nic nie wiadomo o poprzednim właścicielu. Spojrzała na wiszący w cieniu portret kuca. Wcześniej nie zwracała na niego uwagi, ponieważ przychodziła tu czytać, a nie oglądać obrazy.

    Portret przedstawiał starszego kuca, z pożądnym, szarym wąsem. Ubrany był w mundur wojskowy, na głowie miał czapkę oficerską.

    Pinkamena przyjżała się podpisowi pod obrazem. Namalowano go piędziesiąt lat temu. Osobą na portrecie był Sopreh Winchester, major pierwszego ziemnego. Gdy przeczytała to, znowu poczuła zimny powiew i usłyszała szept Trzymajcie się zdala od mojej samotni . Spojrzała na obraz. Coś się na nim zmieniło...

  5. - Czuwa? Czuwa? - Matalos niemal wrzeszczy na ciebie. - Ty o niczym nie wiesz! Ona się mści. Za każdym razem jak ją widzę, przypominam sobie jak jestem słaby, jak zawiodłem ją! Zawiodłem jedyną osobę na której mi zależało w tym świecie! - krzyczy na ciebie, nastroszył skrzydła. - Ocaliła mnie, bo chce abym jeszcze cierpiał! Wiesz co? Cieszę się że nie jestem nieśmiertelny. Nie musiałbym raz na tydzień przypominać sobie o mojej słabości! Kiedyś to się skończy... - pada na ziemię i zaczyna płakać. Pozostałe klacze wstały, obudzone wybuchem gniewu Matalosa. Patrzą się to na niego, to na ciebie. Twilight obudziła się jako przedostatnia. Gdy tylko widzi ciebie, podbiega i przytula ciebie mocno. Czujesz jej wilgotny nos przejeżdżający po twoim policzku. - Dziękuję - szepcze ci do ucha. - Uratowałeś nie tylko mnie, ale i moje przyjaciółki. Rainbow leży nadal nieprzytomna, musiała za długo przebywać w tym dymie.

  6. Zbiegasz po schodach, ciesząc się że wyciszacz nadal działa i możesz bez problemów zbiec, nie obawiając się wcześniejszego wykrycia. Cadance biegnie tuż za tobą, trzyma się nieźle jak na kogoś więzionego w kamieniu. Zbiegacie na parter. Podbiegasz do drzwi i szybkim ruchem otwierasz je. Wybiegasz pozq młyn, Cadance jest tuż za tobą. Po prawej płynie leniwie rzeka, która kiedyś napędzała twoją kryjówkę. Przed wami rośnie gęsty las. Po lewej masz równinę, porośniętą wysoką trawą. Na horyzoncie maluje się sylwetka Canterlot, od dwóch dni na szczycie wież palą się kolorowe płomienie, symbol Sombry.

  7. Cawdie uśmiecha się od ucha do ucha - Mam nadzieję. Powiedzieli mi tylko „Przyjdź tutaj, dostaniesz statek i nowe wytyczne” no i jestem. Statku nie ma, ale przynajmniej ty byłeś to pomyślałem że pogadamy. Wtem rozlega się gwizd, a następnie okrzyk: - Baaaaczność! Do hali wkracza kuc w mundurze majora. Patrzy się na ciebie i mówi: - To wy jesteście tym szpiegiem? - spogląda na Cawdiego. - Niech zgadną, przybyłeś po nowy samolot, prawda? - Tak, sir! - niemal natychmiast odkrzykuje Cawdie. Major uśmiecha się i mówi: - To zaraz go dostaniesz. Idź tamtędy, następnie skręć w prawo - mówi kuc. Cawdie niemal natychmiast rusza biegiem w kierunku drzwi. Zostajesz sam z majorem. - Posłuchaj, chcę ci coś powiedzieć - mówi, spoglądając na medalion na twojej szyi. - To nie jest udawane, sam widziałem jak jeden złamał przysięgę i łańcuszek od medalionu udusił go na miejscu. Uważaj, bo to może być niestabilna magia.

  8. Matalos siada na ciężko na ziemi. Patrzy się na ciebie jakby zobaczył ducha. Otrząsuje się i z poważną miną mówi: - Możliwe, że widziałeś jakąś iluzj... Ech, kogo chcę oszukać - mówi zrezygnowany. - Powiem ci jaka jest prawda. Historia zaczyna się w czasach gdy pokonałem Mastemara. Poznałem wtedy klacz imienirm Burning Gem. Podróżowałem wiele, nie zwróciłem na nią większej uwagi. Ale potem jakoś coraz częściej chciałem z nią przebywać. I tak się stało, że zaczęliśmy żyć razem. To były czasy mojego szczęścia, nigdy nie czułem się lepiej niż wtedy, gdy mogłem objąć ją swoim skrzydłem. Coś o tym wiesz, prawda? - kiwa łbem w kierunku śpiącej Twlight. - Spędziłem z nią dwadzieścia najlepszych lat mojego życia. Ale wtedy zdarzył się pewien wypadek. Musisz wiedzieć, że talentem Gem było oczyszczanie kamieni szlachetnych. Usuwała zabrudzenia i skazy z diamentów, szafirów i innych takich. Pewnego dnia pracowała właśnie gdy nagle coś poszło nie tak. Wybuchł pożar, a ja nie mogłem jej pomóc. Byłem za słaby aby przedrzeć się przez ogień i dym i uratować Gem. Byłem wewnątrz domu i słyszałem jej krzyki przez zadłonę płomieni i dymu, jaka mnie otoczyła. Zginęła, nawet nie wiedząc gdzie jestem. I tak straciłem cel w życiu... - łzy lecą po policzkach niebieskiego Alicorna, gdy ten opowiada swoją historię. - Ale wciąż ją widuję. Niekiedy tak jest, że wyczuwam jej obecność, nie pozwala mi zapomnieć o mojej słabości. To historia, jaką powinieneś znać...

  9. Przechodzisz przez ścianę. Nie byłeś tutaj wcześniej, nie miałeś potrzeby aby przebijać się przez ściany. Tutaj ocalała nieco większa część ścian, na ziemi leży nawet jakiś obrazek. Widzisz też schody prowadzące na parter. Gdy Cadance przeczołguje się, słyszysz jak Kryształowcy wchodzą do młyna.

  10. Cawdie zaśmiał się głośno. - Wiesz, że "Lotka" jest w naprawie. Po ostatniej walce trochę się zmieniła, wyglądała jak ser. Ale mają mi dać nowy statek, dzisiaj. Tutaj - spogląda na ciebie badawczo - To ty masz mi dać ten statek? - patrzy się na ciebie surowo. Nagle zaczyna się śmiać. - Dałeś się nabrać, co?

  11. - Dzielni budowniczowie! Dzisiaj nadszedł dzień, gdy pokażemy naszą chwałę. Nasi bracia z kasty ognia przyjmą na siebie obowiązek walki na lądzie, piloci kasty powietrza przyjmą na siebie obowiązek walki z głównymi siłami. Lecz nie uda im się, jeśli im nie pomożemy. Odrzućcie strach, i razem z innymi ruszajcie do waszych zajęć. DLA WIĘKSZEGO DOBRA.

  12. Sen. Ostatnimi czasy traktowałeś go jako kolejne zagrożenie, wizje zsyłane przez Mastemara nie pozwalały ci odpocząć. Aż do dzisiaj. Twój sen był spokojny. Leżałeś na trawie, wiatr wiał w twoje włosy. Czujesz radość, spokój. Nie jesteś sam. Jesteś z klaczą. Nie widzisz jej kolorów, twarzy, jest po prostu cieniem. Ale kochasz ją. Czujesz ciepło wewnątrz. Sen się kończy gdy słońce zachodzi. *** Budzisz się. Matalos wstał już i spogląda na spalone resztki. Pozostałe klacze jeszcze śpią. Twoje rany już częściowo zostały uleczone. - Dzięki za pomoc - odpowiada Alicorn. - Zawieruszyłem się bo czegoś szukałem - podaje ci czarne zawiniątko. - To twoje - mówi z uśmiechem na twarzy. Odwijasz warstwy materiału. Nie jest to twoja szata, to coś mocniejszego. Wewnątrz zawiniątka znajdujesz swój miecz, szurikeny i zdjęcie. Jest nieco osmalone, ale wyraźne. Twój dziennik to kawałek czarnego papieru, ale przynajmniej jest. - Mam nadzieję, że nic bardzo nie ucierpiało, starałem się jak mogłem...

  13. Chwytasz Matalosa i zarzucasz go na plecy. On wydaje zduszony jęk, ale nadal leży nieprzytomny. rozglądasz się i ruszasz w kierunku skąd przyszedłeś. Nagle widzisz mignięcie bieli. Nie możesz pozwolić sobie na wiele więc idziesz w tym kierunku. Chyba szczęście ci sprzyja. Wychodzisz na powietrze, słyszysz jak Matalos cicho oddycha, przynajmniej żyje. Niedaleko leży Twilight wraz z przyjaciółkami. Wszystkie śpią, kładziesz obok nich Matalosa. Słyszysz ciche "dziękuję" niedaleko twojej prawej. Odwracasz się i... nikogo tam nie ma.

  14. Stajesz na wyznaczlnym miejscu. Nikogo jeszcze tu nie ma, ale jesteś trochę przed czasem więc masz czas. Nagle czujesz jak ktoś stuka cię w ramie. Odwracasz się i widzisz Cawdiego, to pilot i twój jedyny przyjaciel. Znacie się jeszcze z kolonii, razem z tobą chciał dołączyć do szpiegów, ale miał za słabe umiejętności więc pozostał szpiegiem. - Siemka stary - oodpowiada kuc i uśmiecha się do ciebie. - Co, znowu kolejna top, top, top sikret misja?

×
×
  • Utwórz nowe...