Skocz do zawartości

Matalos

Brony
  • Zawartość

    1435
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Matalos

  1. - Jeśli tylko będę mogła być razem z tobą, to wszystko mi pasuje - odpowiada Twilight, wtulając się w ciebie. - Dobrze. W takim razie... - Tasty spogląda na półkę z książkami. Uśmiecha się i mówi: - Czytaliście? Odłożyliście na złe miejsca, zaraz to poprawię. Klacz podchodzi do półki i magią zamienia miejscami książki. - Ooo, widzę że ktoś czytał o kryształach. Piękne prawda? - odwraca się w waszą stronę.

  2. - Dobra, to za mną - odpowiada radośnie pegaz i prowadzi was w las. Idziecie przez stare, potężne drzewa. Wiele z nich jest szerokości kucyka. Są na swój sposób niepokojące i odstraszające. Pegaz prowadzi was tylko sobie znaną ścieżką. Mijają kolejne minuty, wydaje ci się, że krążycie w koło. Jednak nagle pegaz zatrzymuje się iwzlatuje na jakieś olbrzymie, wysokie i szerokie drzewo. Po niemal sekundzie zlatuje do was i mówi: - Dobra, u mnie czysto. Teraz tylko pytanie, jak ciebie wziąć?

  3. - Jutro wieczorem byłaby najlepsza pora - odpowiada Tasty. - Będziecie musieli przejść przez fragment pustyni, a ja wolę wiedzieć, że będziecie gotowi. To będzie trudna przeprawa, biblioteka znajduje się niecałe pół dnia drogi, ale pustynia to nie przelewki. Rozgląda się czujnie, pochyla się do was i szepcze: - Są jeszcze inne zagrożenia niż temperatura i suchota. Ale nie powinnam o nich mówić, zwłaszcza gdy idzie noc. Rzeczywiście, niebo przybrało teraz kolor krwii. Niedługo udacie się spać. Ciekawe jak długo byłeś nieprzytomny...

  4. Tasty wchodzi do pokoju. Widząc porozrzucane wstążki, oraz mały bałagan jaki tu zrobiliście, uśmiecha się ale nic nie mówi. Siada przed wami, odchrząkuje i zaczyna: - Mówiłam wam, że musielibyście przejść długą drogę, aby wrócić do Equestrii. Przy obecnych warunkach, dotarcie do portu w Kucykostantynopolu zajęłoby wam z cztery dni. Musielibyście czekać na statek, a one kursują raz na dwa tygodnie. Zgaduję, że się wam spieszy, prawda? - odchrząkuje kolejny raz i teraz mówi nieco ciszej. - Zebryka może uchodzić za zaniedbaną. Ale wieści krążą. Moja przyjaciółka poinformowała mnie, że odrodziły się Elementy Harmonii i że przewodzi nimi pewna fioletowa klacz. Twilight Sparkle, tak się nazywasz, co nie? - widząc potwierdzające kiwnięcie klacz koontynujue. - Jest pewna stara biblioteka, zapomniana przez kucyki i zebry. Tam zgromadzono stare manuskrypty, traktaty i księgi. Wewnątrz niej schowano teleport, którym pierwsi osadnicy dostali się przez morze. Myślałam, pe moglibyście go użyć, takaa teleportacja trwałaby szybciej... Twilight spogląda na ciebie uradowana. Nadzieja, że uratuje swoją mentorkę wlała się w nią.

  5. Twilight zarumienia się. Następnie wstaje i czochra twoją grzywę, przywracając ją do stanu normalności. - Wiesz - mówi przechylając głowę - taki bardziej mi się podobasz. Ale z tym warkoczykiem wyglądałeś tak słodko... - uśmiecha się na samo wspomnienie. - Szkoda że nie mam jak zapamiętać ten widok. Nagle rozlega się pukanie do drzwi: - Mam nadzieję, że wam nie przeszkadzam gołąbeczki, ale mam dla was pewną sprawę. Mogę wejść?

  6. - Coś taki poważny? - pyta się pegaz. - Ja jestem Speedy, miło poznać kogoś kto walczy z kryształowcami. Kuc ziemny, gdy uderzasz go w łeb wiotczeje. Cadance powoli opuszcza go na ziemię a następnie spogląda na was. - Co teraz? - pyta się zmartwiona.

  7. Ruszacie w kierunku, z którego ostatni raz nadawał Linus. Przebiegacie przez pnącza, które jakgdyby celowo rosną tak aby utrudnić wam bieg. Wreszcie jednak docieracie do miejsca, gdzie powinien być Linus. Na ziemi leży jego komunikator, zgnieciony. Kawałek gałęzi leży odstrzelony, Linus broniąc się musiał go strącić. Na środku małej polanki leży jakiś biały kształt. Musiałbyś podejśęc bliżej, aby zobaczyć co to.

  8. Twilight parska cicho, słysząc twoją uwagę dotyczącą jej wagi. Nic jednak nie mówi. Zniżacie lot i lądujecie na ziemi. Wylądowaliście na polanie, dookoła las. Macie dobrą pozycję, możecie szybko wystartować i ciężko będzie was okrążyć. Rzadkie, wąskie drzewa uniemożliwiają skrycie się za nimi, niska trawa również. Twilight rozgląda się po okolicy i mówi: - Zatrzymujemy się tutaj na długo, czy zaraz ruszymy dalej?

  9. Kuc niemal natychmiast zamiera i spogląda na ciebie przerażony. Cadance patrzy się na ciebie z nie mniejszym zdziwieniem w oczach. Pegaz podchodzi do ziemnego i mówi: - Eee, tam. To zwykły ziemniak, nie ma sensu marnować na niego energii. Walnie się raz przez łeb, wrzucimy do jakiejś dziury i pozamiatane - przerywa na chwilę, spogląda na Cadance i pochyla się jej z godnością. - Wasza wysokość - zwraca się do niej. Następnie spogląda na ciebie i mówi: - Ale jak wolisz, eee... Właściwie to jak mam do ciebie mówić?

  10. - Dobra, na mój sygnał... O KU**A!!! - słyszysz z głośników, a następnie potężna eksplozja pochłania statek. Tylna rampa była już uchylona, więc gdy fala uderzeniowa dotarła do ciebie zdołałeś wyskoczyć. Miotnęło tobą kilka metrów w powietrze, cudem przeżyłeś. Spadasz teraz swobodnie w dół. Dookoła ciebie spadają szczątki „Manty”, o mało co nie oberwałeś jednym z nich. Nigdzie nie widzisz ciemnoniebieskiego koloru spadochronu pilota, ale żywisz nadzieję, że Cawdie przetrwał.

  11. Idąc przez las, nie natrafiłeś na żadne inne znaki. Co gorsza zgubiłeś ślad. Kręciłeś się trochę w kółko, chcąc go odzyskać, ale niestety wszystko poszło na marne. W pewnym momencie zatrzymałeś się. Nachyliłeś łeb, wyciszyłeś myśli. Chciałeś posłuchać roślinności, ale coś ci przeszkadzało. Denerwujący, wgryzający się w nos zapach spalenizny. Mieszanka zapachu płonącego drewna i mięsa. Dochodzi gdzieś z przed ciebie.

  12. Twilight odsuwa się od ciebie, uśmiechając się złośliwie. Podstawia ci lustro i spoglądasz w swoje odbicie. Czarny kuc wpatruje się ciebie, jego krwistoczerwone tęczówki mimo koloru nie są przerażające. Pewnie z powodu grzywy, która jest złożona w długi, warkocz przeplatany kolorowymi wstążkami. Mimowolnie opada ci pysk, szeroko otwierasz oczy. Twilight nie wytrzymuje, parska głośno i pada na ziemię, zwijając się ze śmiechu. - Ż - żałuj, że nie widzisz swojej miny - wydusza wreszcie.

  13. - Ruszajmy - odpowiada Luna i wzbija się w powietrze. Lecicie przez gęstą mgłę, masz nadzieję że uchroni ona was przed zauważeniem. Lecicie dobre diesięć minut, gdy czujesz, że powinieneś wylądować. Twilight na twoich plecach waży niemało, a jesteś zmęczony po ucieczce.

  14. Oddajesz trzy strzały. Kule przebijają szybę, trafiają przeciwnika w głowę. Ten zawisa bezwładnie na krawędzi „Manty”, po chwili spadając w dół. Szyba zostaje szybko zasłonięta, aby wyrównać ciśnienie. Rozglądasz się po zewnętrznej części, ale nie widzisz aby jakiś solarny jeszcze zamierzał zaatakować. Nagle z głośników słyszysz głos Cawdiego: - Mamy mały problem. Dostaliśmy w zbiornik i teraz paliwo spokojnie wycieka nam. Dolecę na miejsce i wrócę, ale nie będę mógł lądować. Szykuj się do skoku, zrzucę cię z wysokości 1500 metrów. W szafce powinieneś mieć maskę tlenową, tak na wszelki wypadek.

×
×
  • Utwórz nowe...