Skocz do zawartości

Matalos

Brony
  • Zawartość

    1435
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Matalos

  1. To by było takie proste. Jeden sztych i ta mała, zapłakana, głupia klacz zamilknie na zawsze. Ale kim byłaby Pinkamena, gdyby nie zechciała zażyć trochę rozrywki, najlepiek czyimś kosztem. Schowała nóż, przyklęknęła przy zdenerwowanej klaczy i powiedziała: - Poczekaj tu chwilę, ja pójdę sprawdzić, czy jest bezpiecznie. Żółty kłębek nic nie odpowiedział, jeszcze barsziej zwijając się. Pinakmena wyszła z sypialni dzieci. Teraz zastanawiała się, czego najlepiej użyć, aby przepłoszyć żółtą pegazicę. Jej wzrok padał na liczną broń, ale wiedziała, że nie może skrzywdzić nikogo. Jeszcze... Wtem jej spojrzenie padło na jeden z eksponatów znajdujących się za gablotą. Stara zbroja, naszpikowana kolcami, u kogoś kto nie był Pinakmeną mogłaby wywołać dreszcz niepokoju. Zbliżyła się do gabloty, uchyliła lekko szklaną pokrywę. Śmiała się z opowieści Fluttershy o tym, że ktoś ją ścigał. Jednak gdy otworzyła gablotę, miała wrażenie, że ktoś jest za nią, obserwuje ją.

  2. - To możliwe, ale czemu się pytasz? - odpowiada Twilight. - Nie ufam naszemu nowemu... przyjacielowi - mówi Rainbow. - Jest dziwny i tajemniczy. To chyba wystarczy, aby mu nie ufać, prawda? - No nie wiem Rainbow - odpowiada Twilight - Nicturne mu ufa. - Właśnie, Nocturne. Powiedz mi, czy ty czegoś przed nami nie ukrywasz? - Rainbow! - odzywa się zaskoczona Twilight. - Po prostu chcę wiedzieć. Czy to nie dziwne, że dzień po jego przyjściu znajdujemy Matalosa? - docieka Rainbow - to jak będzie, Nocturne - zwraca się pyskiem w twoją stronę, widać, że jest bardzo zdenerwowana.

  3. Twilight milczy, ale po chwili odpowiada: - Nie, dam sobie radę, po prostu to dla mnie dość trudne... Tyle się działo, wiele się zmieniło. Podchodzi do was Rainbow i pyta się szeptem: - Twilight, myślisz że on mógł wiedzieć, że jesteśmy Elementami Harmonii?

  4. - Już jestem gotowa, ruszajmy - odpowiada Twilight wychodząc. Ruszasz zaraz za nią i po chwili już jesteście na placu głównym. Zgodnie z przypuszczaniami Twilight najdłużej czekacie na Rarity. Jednak wreszcie biała klacz przychodzi, z całym naręczem toreb i wyruszacie w drogę. Prowadzi was Matalos. Idziecie przez dobrych kilka godzin, nadchodzi poranek. Na widok wschodzącego słońca, łzy poleciały z oczu Twilight. Największym obciążeniem jest Fluttershy. Żółta klacz co chwila się odwraca i tylko fakt, że boi się iść sama zmusza ją do zostawienia swoich zwierzątek. Rainbow bardzo przejęła się atakiem. Idzie przygnębiona, nic nie mówi tylko wpatruje się w drogę. Pinkie Pie i Applejack spoglądają tęsknie ku zabudowom Ponyville. Zostawiają swoje rodziny i idą na niebezpieczną wyprawę. Najpewniej zostałyby w Ponyville, ale znają poczucie obowiązku i koontynuują wędrówkę. Rarity trzyma siępozostałej dwójki, również obawia się o rodzinę. Jednak dumnie kroczy przed siebie, z godnością, jaką kiedyś widziałeś u bogatych rodzin. Matalos idzie kilka kroków przed wami, nie chce z nikim rozmawiać, ale słyszysz jego ciche pomrukiwania - Muszę zdążyć, nie mogę zapomnieć... Ty idziesz gdzieś tak w centrum tej smutnej kolumny.

  5. Drzwi otwiera ci Twilight. Jest wyraźnie smutna, ale twój widok poprawił jej humor. Uśmiecha się delikatnie i mówi: - Pew ie przyszedłeś po swój płaszcz? Wchodź, znając Rarity mamy piętnaście minut zapasu. Wchodzisz do środka biblioteki. Panuje tutaj niesamowity porządek, w przeciwieństwie do bałaganu na zewnątrz. Twilight siada na schodach i pyta się ciebie: - Ufasz temu Matalosowi? Bo nic wcześniej nam nie mówił, ani o tym, że ma brata, ani o charakterze swojego „braciszka”.

  6. - Mam plan. Natuchmiast ruszamy do Manehattanu, mam tam parę spraw do załatwienia. Następnie ruszymy na południe, tam znajduje się pewna stara bibloteka, z której powinienem coś wyciągnąć. Pakujcie swoje rzeczy. Ruszamy jak wszyscy będą gotowi. Klaczki posłusznie udały się do swoich domów, aby wziąść swoje rzeczy. Ty również powinieneś to zrobić.

  7. Przeładowywuję. „Cholera, co to było...”. Najpierw dziewczyna potem obowiązki. Zresztą, jeśli cała stacja tak ma wyglądać, to nie będą mi mieli za złe, że się trochę zawieruszyłem. A na medycznym może znajdą się jakieś apteczki? Podchodzę do drzwi do pokładu medycznego, otwieram je i odsuwam się, podnosząc broń.

  8. - Lepiej, żeby były z nami, niż tutaj - odpowiada a następnie podchodzi do szóstki klaczy. - Moje drogie - mówi spokojnym, zdecydowanym tonem. - Jak zapewne widzicie, wasze miasteczko zostało zaatakowane. Niestety, chyba będziecie musiały je opuścić - słyszysz jęki smutku niektórych klaczy. - Przykro mi, ale przynajmniej nie będziecie same. Nocturne będzie z wami i obiecujemy zrobić wszystko, aby wam włos z głowy nie spadł, prawda Nocturne - zwraca się do ciebie.

  9. - Nie przejmuj się - mówi Matalos, szykując bandaże dla Emily - dziewczyna wyjdzie z tego, musisz wiedzieć, że opętani przez mojego brata otrzymują tylko część ran. Większość przyjmuje Mastemar. Gdy kończy opatrywać, rozgląda się wokoło. Zniszczone domy, płonienie, płacz kucyków. Matalos spogląda na czyste, nocne niebo i mruczy coś pod nosem. - Wiesz, że opuszczamy Ponyville? Ja, ty i tamta szóstka - mówi spokojnie wieząc nadciągająca Twilight i jej przyjaciółki.

  10. To był chyba jakiś zwierzak, bo nic nie wyskoczyło, nic się nie pojawiło, ani nic się dziwnego nie stało. - Hmmm... - zastanawia się przez chwilę Twilight. - Jest bardzo uprzejma, ale chyba jeszcze nie dostosowała się do naszego świata. Trochę jej współczuję. - Patrz, już leci - niemal krzyczy, gdy błękitny kształt pojawia się na tle księżyca.

  11. Błyska ci przed oczami, gdy statek wchodzi w nadprzestrzeń. Macie teraz chwilę wolnego, nawet używając nad przestrzeni lot do G12 zajmie wam z dziesięć minut. - Sir, właściwie, to co będziemy robić na tej planetce? - odzywa wię Linis, zszedł ze stanowiska i teraz zajada się prażonymi mimikami, waszym przysmakiem.

  12. Widzisz, jak cofająca się Emily nagle traci równowagę. Potknęła się o fragment bruku. „Teraz, albo nigdy” myślisz sobie i zadajesz pchnięcie. Mierzysz w boi i czujesz, jak ostrze zagłębia się w miękkie ciało. Klacz krzyczy z bólu głosem Mastemara, a następnie pada na ziemię. Z rozciętego boku wypływa, zgodnie z rytmem serca, czerwona krew. Widzisz, jak w powietrzu formuje się głowa Mastemara. Spogląda na Emily, potem na ciebie i na końcu na Matalosa. - Więc, udało ci się mnie znaleźć, braciszku? Jak ci się podoba to co stworzyłem? - Zamknij się. Idź sobie do ciemnej nory i szykuj się na moje przybycie. - Jak chcesz - odpowiada głowa i znika w ciemnej mgle. Przez chwilę stoicie w milczeniu. Wtem słychać delikatny charkot, od strony Emily. - Dobra, musimy działać szybko. Twilight i Rainbow - Matalos zwraca się do klaczy, które stoją oniemiałe - wy ruszajcie, musicie zgromadzić wszystkie elementy tutaj. Nocturne, zostajesz tu ze mną. Musimy pogadać. Widząc, że Twilight i RD odchodzą, Matalos zaczyna opatrywać rany Emily. W międzyczasie mówi do ciebie: - Powiedz mi, czy rozumiesz co się tutaj stało?

  13. Twilight kiwa głową na nie. Emily uśmiecha się złośliwie i opuszcza broń na wasze głowy.

    Podobno, gdy ktoś umiera, całe życie przelatuje komuś przed oczami. Wiesz, że to bujda. Zabiłeś już wystarczająco wiele kucyków, aby wiedzieć, że dla każdego śmierć jest inna. Ty widzisz ciemność. Już zaraz masz poczuć, jak ostrze wbija się w twoje ciało.

    Słyszysz ciche *ping*. Otwierzasz oczy i widzisz, jak nad tobą utworzyła się niebieska, migocząca bariera. Spoglądasz w stronę twilight i widzisz, że nad nimi również utworzyła się bariera.

    Słyszysz stąpanie. Odwracasz się i widzisz Matalosa. Jego oczy wyrażają jedno uczucie. Wściekłość. Emily spogląda na alicorna z przerażeniem, cofa się kilka kroków do tyłu.

    Ja odwrócę jego uwagę, ty zaatakuj z flanki słyszysz głos w głowie.

    Widzisz, jak z jego rogu wylatują pojedyńcze, powolne kule światła.

  14. Nadlatujesz tuż za śiszczącymi szurikenami. Jednak coś staje ci na drodze. Mianowicie magiczna bariera. Niemal zderzasz się z nią, ale zdołałeś wychamować. Wtem bariera rozszeża się błyskawiczne, wiążąc ciebie, Twilight i Rainbow. Nie możesz się ruszyć, nie masz szans na wydostanie się.

    Emily dyszy ciężko, i mówi głosem Mastemara:

    - Czyli jednak ta metoda działa. No dobrze - wyczarowywuje magiczną broń i unosi ją nad głowę Twilight, Rainbow i ciebie. Uśmiecha się podle...

  15. Biegniesz na Emily, ta nie zdążyła uskoczyć i pada na ziemię. Rainbow patrzy sę na ciebe i krzyczy:

    - To wszystko jej wina!? Ale skąd ona się tu wzięła?

    Widzisz jak Emily powoli wstaje. Jej czy zmieniają wygląd na normalny, rozgląda się przerażona:

    - G-gdzie ja jestem? - widząc ciebie, oddycha z ulgą. - Nocturne, muszę ci coś ważnego przekazać, mianowicie przejmuję zabawę. - ostatnie dwa wyrazy wypowiedziała głosem Mastemara. Jej oczy stały się koloru żółtego i klacz wstaje pewnie. Jej róg rozjaśnia się i grad magicznych pocisków leci w wasza stronę. Nie zdołacie odskoczyć, jest ich za dużo.

    Już masz chwycić Ranibow i zasłonić ją sobą, gdy nagle między wami a Emily wyrasta magiczna, fioletowa bariera. Odwracasz się i widzisz Twilight. Stoi za wami i generuje tarczę, za którą możecie się schować.

    - Z-zróbcie coś - mówi.

  16. Idziesz z zamkniętymi oczami. Pełne skupienie. Nie możesz dać się zaskoczyć. Uskakujesz przed magicznym atakiem, niestety zrobiłeś to o milisekundę za późno. Czujesz jak twoje skrzydło jest lekko przypalone. Boli, ale nie możesz się poddać. Wtwm mgła zogania się. Rozglądasz się i widzisz Rainbow Dash - Nocturne. Powiesz mi o co tu chodzi? Ta burza jest magiczna, moje drużyny pegazów nie mogą sobie z nią poradzić. Widzisz, jak Emily ciężko wstaje. Unosi łeb i spogląda wściekle na Rainbow. Jej róg rozjaśnia się.

  17. Jeśli chodzi o „Pałacyk” to nie mam zdania. Na razie za mało się dzieje, aby wyciągnąć dalekoidące wnioski. Inicjatywa ciekawa, ale mało osób się nią zainteresowało. Trzebaby więcej wariatów z zamiłowaniem do pisania, aby coś z tego wyszło. Tak btw. to czy są jakieś ograniczenia jeśli chodzi o krew, zabójstwa i babeczki w „Pałacyku”? Bo clopy to naturalnie odrzucam.

  18. - Co się stało, nie poznajesz mnie? - mówi klacz i odsłania kaptur. To Emily. Ma liczne rany na twarzy, jest zabrudzona, ale poza tym wygląda wporządku. Nie licząc jej oczu. Są maleńkie, drżą szaleńczo. Z jej rogu wylatuje niebieska kula i znika w chmurach. Te przybierają na sile i coraz częściej uderzają o miasteczko. - Co powiesz na mały sparring? - pyta się i wystrzeliwuje magiczną sieć w twoim kierunku.

  19. Wylatujesz na zewnątrz. Widzisz ciemne chmury, zebrane nad Ponyville. W budynki uderzają pierwsze błyskawice. Zapalają się dachy, kucyki budzą się, zaczyna się panika. Jedna postać, odziana w czarną szatę, stoi na placu Ponyville i śmieje się szaleńczo. To jakaś klacz. Ty jednak podlatujesz pod okno biblioteki. Kamień spada ci z serca, gdy widzisz, że Twilight jest cała i zdrowa. Wskazuje na klacz stojącą na placu i mówi: - Ta burza, to jej wina. Zrób coś - prosi.

  20. Sen przynosi ukojenie. Stoisz na zelonej polanie, dookoła ciebie rosną kolorowe kwiaty. Wiatr wieje ci w grzywę, czujesz szczęście. Jak bardzo chcesz, aby była to prawda. Jednak nagle coś się dzieje. Kwiaty zmieniają kolor na czerwony, kolor krwi, ziemia zamyka się nad tobą tworząc czarną jaskinię, z dróżką ułożoną z czerwonych kwiatów. Słyszysz odległe dudnienie i błękitne błyski. Idziesz w tamtą stronę i widzisz maszynę. Już wcześniej jąś widziałeś, ale teraz możesz przyjrzeć się jej bliżej. Przypomina olbrzymi zegra, ale zamisat trybików i pokręteł, ma zbiorniki i rury. Wtem zza maszyny wychodzi Mastemar, uśmiecha się na twój widok, a następnie przyciąga do siebie związaną Twilight. Sen się kończy

    Wstajesz, zlany zimnym potem. Coś złego się dzieje. Czujesz to. Spoglądasz na zegar. Jest trzecia nad ranem. Wtmem rozlega się dudnienie, takie samo, jak w twoim śnie. Widzisz też błysk błyskawicy za oknem i słyszysz... śmiech?

  21. Wracasz do domu. Nikogo tu nie ma, jest opustoszały i przygnębiający. Na stoliku leży mała kartka, zapisana pismem Matalosa

    Nocturne! Uświadomiłeś mi, że muszę ruszać. wyruszam na wyprawę, celem znalezienia ojego brata. Dziękuję ci, za wszystko. Chciałbym, abyś mógł nazwać mnie swoim przyjacielem. Matalos.

    Czujesz przygnębienie, wylewające się z domu, ogarnia ciebie też swoiste zmęczenie, powinieneś już dawno spać...

  22. „Szlag, szlag, szlag. Co tu do cholery się działo?” myślę. Muszę powstrzymać siebie, aby nie zwymiotować. Robię krok w kierunku tej istoty. Oświetlam pomieszcznie latarką, chcę się upewnić, czy jestem tu sam. Jeśli nic jeszcze tu nie ma, to podchodzę bliżej i tykam istotę lufą w łeb.

×
×
  • Utwórz nowe...