Skocz do zawartości

Matalos

Brony
  • Zawartość

    1435
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Matalos

  1. - Cieszę, się, że jesteś w stanie mnie bronić - odpowiada ci Luna. - Jak to się skończy to... - przerywa, bo słychać jak otwierają się drzwi do cel. Korytarzem przechodzi jakiś Changeling, poznajesz po delikatnym buczeniu, jaki wydają jego skrzydła. Mija twoją celę, nawet nie zatrzymuje się. Słyszysz głośne mlaśnięcie, gdy któraś z barier otwiera się. Widzisz przez otwór jak stwór niesie Twilight przez korytarz. Klacz jest nieprzytomna, leży na plecach Changelinga bezwładnie. Ten widząc, że przyglądasz mu się podchodzi do ciebie i mówi: - Co tęsknisz za swoją przyjaciółką? A może za tą drugą? - ma nieprzyjemny, owadzi głos.

  2. Przechadzacie się między stoiskami, przeglądacie kolejne to towary. Czujesz, że niemal cały ból, jaki towarzyszył twojemu życiu, teraz ulatnia się, wraz z zapachem cukru, drewna, żywicy i wielu innych rzeczy typowych dla targów. Tak wspaniale spędzacie wolny czas, że nawet nie zauważyliście jak zaszliście do "spokojniejszych" dzielnic. Szara mgła, wyblakłe ściany, cisza. Nie jest to dobre miejsce, za ciche, zbyt niebezpieczne, bardzo smutne. Skręcacie w jakąś ulicę i kierujecie się do centrum. Okolica wpływa na was, cicho zmierzacie drogą. Nagle słyszycie jakąś rozmowę. Poznajesz że to Matalos, rozmawia z kimś za żywopłotem, chyba... przeprasza kogoś? Może zrozumiałbyś więcej, gdybyś wychylił się zza żywopłot.

  3. Schodzisz po schodach. Widzisz, jak Linus stoi przy jednej z półek, trzymając w ręku jakiś kryształ. Minerał promienieje na różowo, a Linus spogląda na niego z paralizatorem w ręku. - Sir, skaner wskazuje że to reaguje na elektryczność. Mogę posłużyć się tym - wskazuje na paralizator.

  4. Wchodzisz do wnętrza biblioteki. Tutaj również wszystko jest osmalone, zniszczone, zaniedbane. Przechodzisz po pokojach na piętrze i coś zwraca twoją uwagę. Nigdzie nie ma ciał. Żadnych oznak życia, same zabudowania. Żadnych zwłok, wszędzie tylko spalone resztki. Wtem słyszysz krzyk Leniusa z dołu: - Sir, proszę na to spojrzeć.

  5. Kupujesz naszyjnik. Wzdychasz ciężko, widząc ostatnią monetę, samotnie leżącą na dnie mieszka. Podnosisz pyskiem naszyjnik i stukasz Twilight kopytkiem. Ta odwraca się i wtedy nakładasz na nią ozdobę. Klacz stoi zaskoczona, ale po chwili czujesz jej mokry język przejeżdżający po twoim policzku. - Dziękuję - słyszysz, jej głos. - Bardzo mi się podoba. A teraz chodź, bo trzeba jeszcze wiele zobaczyć - ciągnie ciebie do innych stoisk. Masz wrażenie, ze jesteś gdzie indziej. Szybujesz na obłokach samozadowolenia. Wszystko nie ma większego znaczenia, nie licząc tej małej, wilgotnej smugi na twoim policzku.

  6. - Acha, jasne, rozumiem... - odpowiada Rainbow i wylatuje przez okno. Twilight ucieszona podchodzi do ciebie i mówi: - Dobra, ruszajmy. Wychodzicie na żywą, kolorową i gwarną ulicę miasteczka. Przechodzicie między straganami, kucyki radośnie biegają na wszystkie strony. Widzisz masę ozdób, jedne lepsze inne gorsze, ale jedna przykuwa twoją uwagę. To mały naszyjnik zrobiony z kolorowych kamieni. Przez czaszkę przechodzi ci myśl " Pasowałby Twilight". Patrzysz na cenę. Nie jest strasznie grogi tylko sześć monet, a ty masz... siedem. Fioletowa klacz przegląda na razie inne ozdoby, nie zwróciła uwagi na naszyjnik.

  7. - Niestety tak. To był dla mnie straszny cios Nightwing - odpowiada ci Luna. - Byłeś bardzo ważny dla mnie... i dla państwa oczywiście - dodaje po chwili. - To było wiele lat, temu, wyruszyłeś na pewną misję i zginąłeś. Wiele rozpaczałam, ale jak tylko dowiedziałam się, że żyjesz i czekasz na mnie w Ponyville to zaczęłam się szykować niemal natychmiast. A właśnie, co stało się z Twilight, wiesz? - pyta się zmartwiona.

  8. - Nightwing - odpowiada Luna - zrobiłeś co mogłeś i jestem ci bardzo wdzięczna za poświęcenie, jakiego możesz dokonać. Słysząc twoje drugie pytanie milczy przez chwilę a potem odpowiada: - Nightwing, dawniej byłeś waspaniałym ogierem, moim najwierniejszym i najlepszym strażnikiem. Ale czemu pytasz, czyżbyś zapomniał?

  9. Wchodzisz do trzyosobowego pokoju, największego w całym hotelu. Łóżka rozmieszczone osobno, między każdym jest mała półka nocna. Naprzeciw drzwi masz łazienkę, wewnątrz zamontowano nowoczesny prysznic zamiast balii. Okna są spore, ale można je zasłonić roletami, jeśli ktoś chce prywatności. Za nimi rozciąga się widok na miasteczko, na jego kolorową dzielnicę oraz szare i ponure części. Razem z Twilight i Rainbow rozkłacie swoje rzeczy. Nie macie ich za wiele, ale zawsze coś. Najwięcej ty ze sobą wziąłeś, ale to twój jedyny dobytek, one miały swoje domy, gdzie wszystko trzymały. Na stoliku, niedaleko drzwi leży rozpiska. O 19 będzie kolacja, czyli pozostało wam jakieś trzy godziny. Rainbow prostuje skrzydła i mówi: - Lecę na mały przelot nad miastem. Nocturne, chcesz się do mnie dołączyć? Twilght skończyła wyjmować swoje rzeczy i mówi: - Może pójdziesz ze mną, przejdziemy się po mieście?

  10. Klacze zbierają się w krąg i rozpoczynają rozmowę. Trwa to dłuższą chwilę, którą ty spędzasz układając się wygodnie na fotelu. Jednak wreszcie kończą i podchodzi do ciebie Twilight. - Postanowiłyśmy - mówi do ciebie z lekkim rumieńcem - że ja i Rainbow zamieszkamy z tobą. Fluttershy będzie z Rarity, a Pinkie z AJ. Może być? Jak tak, to chodźmy do pokoi.

  11. Donisisz klucze i kładziesz je przed rozłożonymi na fotelach klaczami. Odpoczywają, widać, że nie są przyzwyczajone do takich wędrówek. Twilight spogląda na ciebie i wydysza: - Załatwiłeś nam pokoje? Ok, ale są tylko trzy klucze a nas jest siedem. Jak się podzielimy? Wszystkie spoglądają na ciebie.

  12. Przechodzicie przez trawę i wreszcie docieracie do pierwszych zabudowań. Są to małe domki, skaner wskazuje że zbudowane z lokalnej odmiany drewna. Są spalone, ocalały jedynie fundamenty i nieliczne ściany. Dochodzicie do olbrzymiego, spalonego drzewa znajdującego się w centrum. Przetrwało chyba w najlepszym stanie, ale ma kilka dziwnych rzeczy. Mianowicie drzwi i okna. Chyba powinniście wejść do wewnątrz, pismo lokalnej cywilizacji jest podobne do waszego, a drzewo oznaczono napisem "Biblioteka".

  13. Wkraczacie na teren Hoofenbrick. Miasteczko jest małe, więc sześć klaczy wraz z sporym pegazem, jako przewodnikiem, zwraca uwagę mieszkańców. Kuce rzucają spojrzenia w waszą stronę, tutaj jest nieco inaczej niż w Ponyville. Mieszkańcy są cisi, zamknięci w sobie. Milczące kucyki przechadzają się ulicami, rzucając w waszą stronę krótkie spojrzenia. Docieracie do rynku, serca miasta i nagle wszystko zmienia się o 180 stopni. Tutaj jest kolorowo, stragany, kucyki i ozdoby mieszają się między sobą w wielkiej "zupie" barw i zapachów. Na prostych, drewnianych stoiskach stoją owoce, warzywa, drewniane ozdoby, małe wisiorki i inne rzeczy. Kuce są tutaj uśmiechnięte, przyjazne, ktoś poczęstował ciebie nawet porcją prażonych szyszek (całkiem zjadliwe, jak dla kogoś, kto nie jadł od kilku dni). Odchodzicie w boczną uliczkę, prowadzącą do hotelu, ale karnawał nadal trwa. Tutaj też wszędzie stoją stragany, sprzedawcy przechwalają się jakością swoich produktów, jest tłoczno. Przechodzicie przez drzwi do hotelu. Mały dzwoneczek daje znać, ze wkroczyliście. Mijasz rozłożone fotele (na których pozostałe klacze rozłożyły się z wygodą) i podchodzisz do recepcjonistki. Ta brązowa klacz z uśmiechem pyta: - Czego pan sobie życzy?

  14. - Dobra, dobra, nie denerwuj się - odpowaida Matalos, ale widać, że cała sytuacja bardzo go bawi. Idziecie jakąś godzinę, może dwie gdy dochodzicie do rozdroży. Zgodnie z poleceniem Matalosa poprowadziłeś wszystkich w prawo. Wcześniej otaczał was gęsty las, ale teraz drzewa się rozżedzają a na horyzoncie widzisz jakieś zabudowania. Matalos spogląda to na swoje skrzydło, to na ranną nogę a następnie mówi: - Słuchaj, położysz mnie na ziemi? Uleczę sobie nogę i zaraz do was dołączę, ok? Idzcie na główny rynek, potem w prawo i na końcu uliczki powinien znajdować się hotel. Powieccie recepcjonistce, że przybyłem do miasta i że macie otrzymać pokój w moim imieniu. Mam parę spraw do załatwienia, więc trochę na mnie poczekacie - nachyla się do ciebie i szepcze - nie chcę ich denerwować, ale w miasteczku będziecie bezpieczni.

  15. - Na razie prosto, potem będzie rozdroże. Tam musisz skręcić w prawo. Jeśli nic nam nie przeszkodzi, dotrzemy do Hoofenbrick. Miałem w planach iść do Manehattanu, ale teraz wiem, że jest to zły pomysł. Zresztą do Hoofenbrick też chciałem pójść. Czy ktoś wziął moją szatę? - pyta się na głos. - J-ja wzięłam - odpowiada Fluttershy i podaje mu ciemny materiał. Ten chwyta go w zęby i czujesz, jak ciężar na twoich plecach wzrasta o kilkanaście dobrych kilogramów. - Dziękuję ci - odpowiada Alicorn i łagodnie usadawia się na twoim grzbiecie. - Wiesz - zwraca się do ciebie - chyba powinienem częściej obrywać. Bardzo mi się ta sytuacja podoba...

  16. Schodzisz na powierzchnię planety. Pod podeszwami kombinezonu czujesz miękką glebę, wokoło was rozciągają się wysokie trawy. gdzieś dalej rysują się jakieś dziwaczne góry, chyba ktoś używał tutaj terraformowania, bo jeszcze nie widziałeś góry, rozszerzającej się w połowie. Gdzieś na wschód od was skaner wykrył kilka zabudowań, jakieś osiemset metrów. Żadnych oznak życia, planeta wydaje się być wymarła.

  17. Twilight rzuciła się, aby ponieść twoją torbę, ale Rainbow była pierwsza i teraz to ona niesie z dumą, ale lekko ugina się pod jej ciężarem. Pozostałe klacze wzięły swoje bagaże i ustawiły się za tobą. Właściwie to droga prowadzi tylko do przodu, więc na razie większego dylematu nie macie. Idziecie przed siebie, pierwsze promienie słońca padają na was, rozgrzewając i dodając w jakiś sposób otuchy. Słyszysz dźwięki, jak u sprężyn, to Pinkie wybija się, raz w górę, a raz w dół. Applejack nuci coś pod nosem, Fluttershy lekko się uśmiecha, Twilight spogląda przed siebie z promienną twarzą. Rainbow idzie dumna jak paw i czujesz, że nie jest tak źle. Idziecie dobre pół godziny i słyszysz Matalosa odzywającego się z twoich pleców: - Ej, co to ma znaczyć? Jak ja się znalazłem tutaj? - mówi poważnie, jest podenerwowany.

  18. Klacze cicho rozmawiają między sobą, jedyna Fluttershy milcząco leży przy swoim obrońcy. Noc zbliża się już ku końcowi, widzisz pierwsze promienie słońca, przebijające się przez granatowe niebo. Przypomina ci się stara opowieść, jaką mama zawsze ci czytała do poduszki.

    Dwie siostry zawsze razem słońce i księżyc nam unoszą. Młodsza niebieska, której kopyta gwiazdy roznoszą, bawi się ze swoją siostrą w ganianego, aby kiedyś słońce, księżyc prześcignęło...

    Pamiętasz to dobrze. To takie małe wspomnienie, które upchałeś pod warstwami podłości i nienawiści, wreszcie wydobyło się na wolność. Może ten świat nie jest taki zły?

    Słyszysz jak Twilight podchodzi do ciebie i mówi:

    - Co teraz zrobimy, Nocturne?

  19. Twilight podaje ci magią dwa patyki z drewna, jakie miało iść na opał. Nastawienie skrzydła i opatrznie będzie bardzo bolesne, ale konieczne. Słyszysz jęki Matalosa, gdy dokonujesz operacji. Po jakiejś półgodzinie Alicorn ma jedno skrzydło owinięte bandażem, kilka zadrapań na pysku oraz rozcięcie na nodze, które zdążyłeś pokryć opatrunkiem. Matalos leży nieprzytomny niedaleko ogniska. Fluttershy czuwa przy nim, położyła się przy nim i czeka aż się obudzi. Pozostałe klacze siedzą wpatrzone w ciebie. Czekają na odpowiedź na pytanie jakie zadała Applejack: - Cukiereczku, mógłbyś nam powiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi? Matalos jest Alicornem, ale czemu nam tego wcześniej nie powiedziałeś?

  20. Nie podoba mi się to. Przed chwilą miałem obraz rzezi a teraz taka sielanka? Coś mi tu nie gra. Przebiegam przez pokój, nie zatrzymuję się. Jak wbiegnę do windy, naciskam przycisk na piętro które powonno być oznaczone jako „Neurologia.” Tam powinna pracować moja dziewczyna i z tamtąd rozpocznę poszukiwania.

  21. Matalos wygląda paskudnie. Ma złamane skrzydło, liczne zadrapania na pysku i szyi, ciężko oddycha, ale najgorzej wygląda jego róg, osmalony, zaryzowany, z małym kawałkiem odłupanym. Fluttershy nie odniosła żadnych obrażeń, jest tylko nardzo wystraszona. Natychmiast pojawiają się pozostałe przyjaciółki i starają się pomóc w czymkolwiek. Oddycha szybko, denerwuje się. - N-nikt nie zginie przy mnie - słyszysz jak Matalos ledwo wypowiada te słowa te słowa. - Obiecałem i... zamyka oczy, jego klatka piersiowa unosi się coraz wolniej, ale nie zamiera. Płytki, spokojny oddech wydobywa się z ust Alicorna. - O-on mnie ocalił - mówi przerażona Fluttershy. - zaatakowały nas dziwne stwory, uciekałam, ale one były szybkie i Matalos zasłonił mnie, abym mogła uciec. Ale ja stałam w miejscu i patrzyłam jak z nimi walczy, jak go ranią, jak coraz bardziej się męczy. Ale się nie poddał - mówi dalej, z pewną dumą w głosie. - Obronił mnie i pomógł dolecieć aż tu. Twierdził, że nie powien używać magii. Nie tak siljnej jak teleportacja.

×
×
  • Utwórz nowe...