-
Zawartość
90 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Aktualizacje statusu napisane przez Ziemowit
-
No dobra, pora trochę ponarzekać. Nie mam nic lepszego do roboty + nudzi mi się .
Mam sobie te 14 lat, idę do tej całej siódmej klasy. Weźmy sobie taki dzień - poniedziałek. Mam sobie na 8:55, ale jako że mam dość długą drogę do domu, muszę obudzić się wcześniej. Powiedzmy, że 8:00-8:10. Rano to się wstaje, ogarniam się i takie tam. Potem przychodzi szkoła. Siedzę sobie, wychodzę na przerwę i tak na przemian. Koniec lekcji o 16:30. W domu jestem koło 17. Godzinka jest na zjedzenie obiadu i przetrawienie, zatem 18. Kolejna godzinka to zadania domowe, mamy godzinę 19. Potem jeszcze kolejna godzinka, albo dwie na naukę. Powiedzmy, że taka 20:30.
I to jest godzina o której nie spotkasz się z kolegami, nie wyjdziesz na dwór. Po prostu siedzi się znudzonym i lekko przymulonym najczęściej przed komputerem i idzie się spać. Całe szczęście przez resztę dni kończę o 14:40, to da się porobić fajne rzeczy.
Nie wiem jak było za waszych czasów, nie mam pojęcia, czy wy też to czujecie/czuliście. Nie wiem również czy to wina szkoły, czy może po prostu ministerstwa. I nie wiem, też czy to wszystko mi się przyda w przyszłości. Może nieco przesadzam, ale co innego jak ma się 14 lat i na osiem godzin wychodzi się z domu, by się pouczyć, a co innego jak mamy 25 lat i idziemy na taki sam czas do pracy. Nie mówię broń Boże, że ci co pracują mają łatwo. W większości mają ciężej ode mnie i współczuje im, ale jednak co innego mając 14 lat, a co innego mając grubo ponad dwudziestkę.
Miło będzie jak napiszecie czy za "waszych czasów" było podobnie i ja mam coś nie tak ze sobą, czy może faktycznie mieliście mniej. Dobranoc.
- Pokaż poprzednie komentarze [3 więcej]
-
U mnie odległość nie grała roli gdyż szkoła zawsze była dość niedaleko. Co innego koniec lekcji. Zdarzało się, że była to 15-16 i wtedy naprawdę był problem z czasem ale zwykle kończyliśmy około godziny 14 (zwykle po). Inna sprawa, że Triste był ostatnim rocznikiem, który uczęszczał do 7 klasy, a my byliśmy pierwszym rocznikiem gimnazjum więc zamieszanie z wprowadzania tego było odczuwalne Kwestię nauki i tego czy wszystko co wbijają Ci do głowy się przydaje... dyplomatycznie przemilczę.
-
Pamiętam jak zawsze gadałam jako gówniak że chce do pracy, wolę pracę itp, to mnie wyśmiewali. Poszłam do tego ogólniaka i nawet miałam ambicje na jakieś studia, które wybrałam sobie sama. Ale przy ilości stresu jakiego się tam nabawiłam rzuciłam to w pizdu i poszłam do najprostszej roboty, za minimalną krajową. Uczę się dalej, bo znalazłam darmową zaoczną szkołę o fajnym kierunku, jednak głównie chodzę do pracy i dalej jak mam iść na zajęcia to wolę do tej męczącej psychicznie jak i fizycznie pracy, bo ciężko mi usiedzieć i słuchać, słuchać, słuchać...
-
No nie wiem, ja jestem w 2LO i mam sporo czasu wolnego Dwa dni w tygodniu mam do 16:30 i jakoś znajduję czas, by wyjść gdzieś z kolegami. Nie raz wracałem do domu po 20.
Lecz z tą nauką muszę się nie zgodzić. Bardzo rzadko spędzam na naukę + pracę domową więcej niż 3 godziny. (No chyba że to są wypracowania, czy rozprawki, bo mam do nich słabość) Materiał z zadania domowego najczęściej wystarczał, ale są też okazyjne kartkówki i sprawdziany to troche więcej się siedzi. Zazwyczaj udaje mi się wszystko zrobić w 1,5h. I serio aż tyle czasu na przeżucie i strawienie obiadu? Nawet jeśli, to chyba można porobić wtedy coś ciekawego i wykorzystać ten czas.
SpoilerOdkryłem też tajną technikę słuchania na lekcji, która pozwala nie tylko na robienie prac domowych szybciej, ale też na brak konieczności powtarzania materiału w domu.
-
Nareszcie będzie śnieg na Święta .
-
No to ten. Miałem pojebany sen, który wiele was nauczy. Nigdy nie obrażajcie swojego komputera. Ostatnim czasem mój komp łapie ciągle bluescreeny i ostatnio też go obrażam.
We śnie było podobnie. Szkalowałem swój sprzęt, nazywałem ciotą, złomem itp. To w śnie komputer zaczął mnie gonić i strzelać do mnie nożami z ekranu. Wsiadłem w panice i w piżamie z resztą też, do autobusy MZK. Tam siedziały wszystkie komputery z których korzystałem. Zaczęły rzucać we mnie kamieniami i postawili na mnie flagę ZSRR. Dalej nie pamiętam.
Traktuję to jako cenne pouczenie.
-
Rosyjskie władze kilka miesięcy przed Mistrzostwami Świata w okolicach miejsc rozgrywania meczów nakazały zabić wszystkie bezdomne psy, koty a nawet część ptaków w okolicy. Tak to jest jeżeli daje się organizacje Mundialu, tym co więcej zapłacili. Rosja to nie jest odpowiednie miejsce na tego typu Imprezę. Niestety, ale FIFA nic z tym nie zrobiła, mimo próśb. O Mistrzostwa walczyła m.in Hiszpania wraz z Portugalią, Belgia wspólnie z Holandią oraz Anglia. Każda opcja byłaby dobra, poza tą rosyjską.
-
Polecam wszystkim film Czas Mroku, naprawdę przyjemna muzyka, gra aktorska, ciężko się do czegoś przyczepić :>
-
Musieliście nawet ten jeden dzień zepsuć :<
-
Jeśli ktoś jest chorym pojebem i zamiast wyjść z domu woli obejrzeć żużel, piłkę nożną czy inne skoki narciarskie to mam serwer na discordzie dla takich ludzi.
Jak wejdziecie to będą online 2-3 osoby. Nie ma co się przejmować, nie zależy mi na większym gronie i wątpię by kogokolwiek stąd serwer zainteresował. Mimo to szukam osób z których mógłbym na takie tematy pogadać i liczę, że ktoś coś wejdzie i czasem będzie skłonny do dyskusji :>.
-
Jak mnie wkurwiają takie Janusze co wszędzie widzą, że są Clickbaity. Co im szkodzi wejść w link i sprawdzić? Korona im z głowy spadnie, bo wsypią grosika autorowi danego artykułu? Rozumiem jeśli w nagłówku jest clickbait na granicy z oszustwem. Często tak robiłem, ale koniec końców przestałem, po prostu stwierdziłem, że drażnienie czytelników to nie jest przyjemność. Ale wracając. Jeśli w nagłówku nie ma wszystkiego dopowiedzianego to nie jest CLICKBAIT. I bez takich zabiegów dziennikarze nie mieliby z czego żyć.
Jak ja takich ludzi nienawidzę.
-
2018 się fajnie zaczyna.
-
Najlepszego, ja mam nadzieję, że kiedyś w Hearthstone jeszcze zagramy, bo inaczej się oburzę.
-
> Szkoła, piątek
> Język Angielski
> Komentuj niepotrzebnie wypowiedzi innych, w miarę trzymając się tematu, staraj się rozluźnić atmosferę
> Otrzymaj ostrzeżenie
> Dostań zakaz opuszczenia sali, by pójść na maraton pisania listów (wyguglujcie sobie, bo to długa historia z tym o co tam chodzi.
> Ostatnie 3 ostrzeżenie, wyproszenie do sali obok
> Następna lekcja, język Polski
> Wchodzi Pani wicedyrektor, wzywa mnie do sali na rozmowę
> Streees i smutek
> Groźba zawarcia kontraktu czyli rozmowy pomiędzy rodzicami, kimś z kuratorium i dyrektorem o przeniesienie do innej szkoły/klasy
Nie zrozumiem tej szkoły. Otrzymuję takie groźby za coś takiego. Nie wspominając o tym, że sebixy co palą na terenie szkoły, znęcają się nad innymi otrzymują po drobnej uwadze i nic się nie dzieje.
Mam świadomość, że źle się zachowałem, lubię od czasu do czasu dopowiedzieć za dużo, mam do tego skłonności, zwykle gdy jestem rozkręcony, albo brakuje wokół energii, ale nigdy za takie coś nie grożono mi. "Jedno wyproszenie z sali i zawieramy kontrakt".
Wiem, że brzmię jak typowy nastolatek narzekający na "złych nauczycieli", ale ja doceniam wysiłek i poświęcenie, ale to niesprawiedliwe i smutne, że ci poniżających innych, klnących są głaskani po główce, a ja za komentarz i jedną wymianę słów otrzymuję groźbę zmiany szkoły/klasy
-
"Byłem bardzo zmobilizowany. Jeszcze podczas rozgrzewki kibice Legii mnie motywowali, bo wyzywanie rodziny na pewno mnie nie deprymuje, wręcz odwrotnie. Tym bardziej chciałem im wszystkim pokazać, co potrafię"~ Tomasz Loska, bramkarz Górnika Zabrze, po meczu z Legią.
-
Dobry Jeżu...
-
Jednak jestem przegrywem. Bolało mnie gardło, więc sobie stwierdziłem "a wezmę sobie Cholineks czy inni Strepsils". Szukam po domu, aż w końcu dochodzi do mnie informacje, że wszystkie pastylki wyssałem, gdy chory nie byłem
-
Polecam, może ktoś mimo wszystko się zapisze :c
- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
Nie planuję, żeby ta zabawa była jakąś Modą na sukces, w zasadzie nawet przed założeniem przemyślałem, że jeżeli zabawa przeżyje to przez kilka miesięcy będę ją prowadził, zrobię krótką przerwę, a potem ogarnę drugą edycję. Nawet jeżeli zniknąchęci to nic się nie stanie, bo będą też inni. Przyjąłem sobie za minimum cztery osoby zapisane, ale nawet gdyby zapisała się jedna osoba to dla niej bym poprowadził, bo po prostu uznałem, że skoro w takie coś poświęciłem wysiłek i cieszę się myśl o prowadzeniu tego typu zabawy to czemu tego nie poprowadzić, skoro ktoś chętny się zgłosił.
Oczywiście nie żebym kogoś zmuszam, jak nie chcesz to nie chcesz i tyle
-
Dzień Dobry. Pamięta mnie Pan?