Skocz do zawartości

Exemundis

Brony
  • Zawartość

    638
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Exemundis

  1. to ruszam. Biorę snajperkę i staram się zdjąć jak najwięcej wrogów celując w głowy
  2. Exemundis

    Nabór na MG

    chyba drugą. bo to z gothic II
  3. gdy nadeszła odpowiednia chwila zwolniłem uchwyt i poleciałem za nimi
  4. przywdziewam nowy ekwipunek i czekam na dalsze wytyczne od kapitana - To co robimy teraz? - spytałem kapitana Hirisima
  5. - Dobra. To ja poproszę wyposażenie zwiadowcy. - odparłem dokonując wyboru profesji.
  6. Exemundis

    Nabór na MG

    To nie jest strażnik z wodnego kręgu. To zupełnie inna historia. Poza tym dzięki że ci się podoba.
  7. - W Khorinis. Zdumiewające. Do tej pory tyle nie wiedziałem a teraz... No cóż. Nie jestem pewien czy mój mózg to wszystko wytrzyma. Aż mnie głowa boli
  8. Zatem idę za nimi. ciekawe co znowu się zdarzy. P przejściu przez portal rozglądam się uważnie chcąc się zorientować gdzie mnie znów wywiało
  9. - To zmienia postać rzeczy. Tak czy inaczej w jakiej sprawie zostałem tu wezwany? - zapytałem
  10. - To wy sobie z babami nie możecie dać rady? - zapytałem zaskoczony
  11. - Ku chwale matki Luny - odparłem mając te słowa podświadomie w umyśle.
  12. - Ta.... wiem... już chyba trzeci raz to słyszę. i pewnie nie ostatni... - odparłem wymuszając uśmiech. - Kiedy dolecimy? - zapytałem
  13. - Dzięki. miło mi to słyszeć. Ale wątpię czy gdziekolwiek będę bezpieczny przed moim największym lękiem - odparłem
  14. - Dobrze że już wszystko w porządku. Myślę że przydałby mi się trening w posługiwaniu waszą technologią. - odparłem czując ulgę że wreszcie znajdę się w jakimś w miarę bezpiecznym miejscu
  15. - Chyba tak, ale pewności nie mam. W każdym razie efekt wizualny jest taki sam jak w księdze z której to zaklęcie wyczytałem. No nic. Zabierajmy się stąd lepiej. Prowadźcie - odparłem po czym ruszyłem za nimi
  16. - okey ale będzie trudniej bo więcej celów - odparłem po czym zacząłem skupiać energię potrzebną do rzucenia zaklęcia kierując je na całą wioskę. Gdy już osiągnąłem odpowiedni poziom skupienia wypowiedziałem formułę - Khadosh Ingerdiente Iktendes Satorino
  17. - no to jazda. - rzekłem po czym zwiałem przez okno i uaktywniwiszy klingę nocy ruszyłem cicho przed siebie
  18. Rozglądam się uważnie w poszukiwaniu mojego ekwipunku. Gdy go już znalazłem przywdziałem i rozejrzałem się jeszcze raz myśląc jak by tu stąd spieprzyć
  19. - Qrwa. Rzeczywiście. To co? Spierdalamy? - zapytałem.
  20. - Aha. A wy wolicie nie wiedzieć co mi się śniło. - odparłem.Tak. Na pewno im tego nie powiem. Po chwili zapytałem - I co my teraz zrobimy? Macie pomysł jakby stąd uciec?
  21. Exemundis

    Nabór na MG

    Doświadczenie: Prowadziłem sesję na własnym forum przez 6 miesięcy. uczestniczyłem w 10 różnych sesjach więc mam spore doświadczenia Dlaczego Ty?: ponieważ mam dużo czasu i chętnie poprowadzę jakąś ciekawą historię Jakie INNE realia mógłbyś zaproponować?: Świat Pradawnych (mocno zmodyfikowany Gothic + podróże międzywymiarowe) // czyli ogromny crossover łączący wszystkie znane mi realia, również świat Perosjan (dostałem zgodę twórcy) oraz Zombie apokalipsę Wady, zalety (swoje, oczywiście): Zalety: dużo czasu, ciekawy umysł wypełniony przeróżnymi historiami, chęci Wady: sporadyczne okresy lenistwa i braku weny (na szczęście krótkie) Kontakt (mail / gg / aqq / skype):Mail: [email protected], gg: 41970047, skype: theswordmaster7 Przykładowe WŁASNE opowiadanie: Dzień chylił się ku zachodowi. Rzadko uczęszczaną drogą, przecinającą wschodnie lasy, szedł człowiek. Wędrowiec ów, sądząc po ubiorze, przybył z daleka. Miał on na sobie zielony płaszcz z kapturem, idealnie zlewający się z leśną roślinnością. Przez plecy przewieszony miał łuk wraz z kołczanem pełnym czarno opierzonych strzał oraz trzy miecze w bogato zdobionych pochwach. Dwa bliźniacze ostrza długości ok. metra i o połowę dłuższy miecz półtora-ręczny. Twarz wędrowca ukryta była w cieniu kaptura. Jedyną widoczną jej częścią były jego usta i podbródek. Zmierzał na zachód. Minąwszy ostatni zakręt ujrzał przed sobą ostatni odcinek jego leśnej wędrówki. Odetchnął głęboko i ruszył na przód. Przeszedłszy parę metrów wyczuł czyjąś obecność, jednak nie dał tego po sobie poznać. Nie minęło pięć sekund, gdy drogę zastąpili mu bandyci. Było ich dziewięciu. Największy z nich, zapewne herszt, dobył miecza i powiedział: – Zatrzymaj się! Jeżeli nie chcesz byśmy poharatali ci buźkę to oddaj nam swoją broń i wszystkie inne wartościowe rzeczy jakie masz przy sobie. – Na waszym miejscu – odpowiedział wędrowiec głosem zimnym jak lód – zszedłbym z tej drogi i nie próbowałbym mnie atakować. No, chyba że się wam życie znudziło – to powiedziawszy dobył mieczy. Herszt natychmiast zakrzyknął „Brać go!” Skoczyli na niego z wrzaskiem. Herszt jako pierwszy zamachnął się na niego mieczem. Atak ten nawet nie dotarł w pobliże wędrowca, który ciął bandytę na krzyż dwoma mieczami. Z niesamowitą prędkością uskoczył przed jednoczesnym ciosem czterech najszybszych, zatrzymał się za nimi i jednym cięciem pozbawił całą czwórkę głów. Pozostali rozbiegli się w panice. Wędrowiec wytarł miecze z krwi i wsunął do pochew. Uklęknął przy martwych bandytach i rzekł – Niech Addanos ulituje się nad tymi duszami – potem, wciąż kierując się na zachód, wyszedł z lasu i ruszył w dalszą podróż. W gospodzie Orlana, jak w każdy niedzielny wieczór, gwarno było i rojno. Trudno się temu dziwić, bowiem Tawerna „Pod martwą harpią” miała reputację najlepszej w promieniu wielu mil. Było już po godzinie dwudziestej i na zewnątrz panował półmrok, gdy do karczmy wszedł strażnik miejski. – Niech żyje król! – zawołał od progu. Na sali rozległ się entuzjastyczny okrzyk większości: „Niech żyje!”. Strażnik usiadł przy ladzie, gdzie został serdecznie powitany przez Orlana. – Witaj Martin. Co podać? – spytał Orlan. – Piwo i gulasz – odpowiedział Martin. Gospodarz nalał mu piwa i zaglądając za kotarę krzyknął – Silas, gulasz dla Martina. Migiem – po czym postawił przed strażnikiem piwo. Pół minuty później zza kotary wyszedł młody, siedemnastoletni chłopak, niosąc na tacy porcję parującego gulaszu i kilka kromek chleba. Wyłożył zawartość tacy przed klientem – Jest coś jeszcze do zrobienia wujku? – spytał Orlana. – Na razie nie. Możesz iść do kuchni coś zjeść. Jak będziesz potrzebny to cię zawołam – padła odpowiedź. Następnie zwrócił się do strażnika – powiedz mi przyjacielu, co słychać w mieście. – W mieście ciągle panuje spokój – powiedział – ha. Jak tak dalej pójdzie to nie będziemy mieli nic do roboty. Nawet bandyci się uspokoili Rozmowa trwała jeszcze kilka minut. Po kolacji Martin wyruszył z powrotem do miasta. Pozostali goście również zaczęli opuszczać tawernę. Wybiła godzina dwudziesta pierwsza i w karczmie zostało zaledwie pięciu gości, którzy mieli tu powynajmowanie pokoje. Wtedy właśnie do gospody przybył ostatni dzisiaj, niespodziewany gość. Wędrowiec w zielonym płaszczu pewnym krokiem podszedł do kontuaru – Poproszę grzane piwo – powiedział do Orlana. Ten o nic nie pytając odchylił kotarę i krzyknął – Kufel grzanego piwa. Tylko szybko – następnie odwrócił się do gościa i rzekł – witam w gospodzie „Pod martwą harpią” wędrowcze. Mam na imię Orlan i jestem właścicielem tej tawerny. Chciałbyś coś jeszcze? – zapytał. Przybysz lekko się uśmiechnął – Na razie potrzebuję tylko grzanego piwa – odrzekł – wieczory są coraz chłodniejsze – dodał. Miał rację, bowiem był to szósty dzień pierwszego miesiąca długich deszczy. Kotara odchyliła się i z kuchni wyszedł Silas, ostrożnie niosąc piwo. Postawiwszy je przed zamawiającym, spojrzał na Orlana i wrócił do kuchni odprawiony ruchem ręki. Przybysz zdjął rękawice z brązowej skóry i ujął ciepły kufel w obie dłonie. Na środkowym palcu prawej dłoni tkwił srebrny pierścień z szarym kryształem w oczku. Nie zdejmując kaptura wypił parę łyków, po czym odstawił kufel i spojrzał na karczmarza – Odnoszę wrażenie że gapisz się na mój pierścień – rzekł - Nie wiem do końca co o nim sądzić. - To Kryształ Cienia. Znasz ten kamień? – zapytał przybysz. Orlan odrzekł – Owszem. Witaj na miejscu spotkania Bracie Pierścienia. Wędrowiec uśmiechnął się po raz drugi, po czym dopił piwo i spytał – Ile bierzesz za pokój? – Dla Brata Pierścienia. Zupełnie nic – dodał podając niewielki klucz – oto klucz do twojego pokoju. Schodami na lewo, czwarte drzwi po prawo. Dobrej nocy życzę – powiedział Orlan. Przybysz uśmiechnął się po raz trzeci i odrzekł – Nawzajem. O ósmej zejdę na śniadanie – po czym wstał i udał się do wyznaczonego pokoju
  22. - Bądź twardy... Ja się wyłączam. Umiem dobrze medytować - odparłem szeptem wyłączając słuch poprzez skupienie... Równowaga.... Nic mi jej nie zakłóci.. nawet ta różowa cholera
  23. milczę przyglądając się jej uważnie. Nie mam zamiaru nic jej mówić. Zastanawiam się co z nami zrobi
  24. - Cholera jasna. I co my teraz zrobimy? - spytałem. No i jesteśmy w dupie. Jeszcze tylko Molestii brakuje do kompletu
  25. - okey. To pomóżcie a ja spróbuję - powiedziałem po czym zacząłem się skupiać by wypowiedzieć formułę kierując ją na te dwie które nas widziały. Gdy osiągnąłem już odpowiedni poziom skupienia wypowiedziałem formułę.
×
×
  • Utwórz nowe...