Skocz do zawartości

Zegarmistrz

Administrator Wspierający
  • Zawartość

    1465
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    26

Wszystko napisane przez Zegarmistrz

  1. Chromantis. Jeden wielki mechanizm, wypełniający codzienność swoich mieszkańców szarą codziennością mitów i legend. A jedna z nich była o wiele ciekawsza niż cała reszta. Opowiadała o skarbie, umieszczonym przez twórców tego świata we wnętrzu samej planety. CI, lub ten, którzy dojdą do środka, zdobędą nie tylko bogactwo, ale i nieśmiertelną sławę. I to, między innymi, przygnało was do lokalu "Pod Wahadłem". Obskurne miejsce, spelunka jakich wiele w tej części miasta. Jedyne czym się różniła od reszty to dwa fakty - duże i pojemne sale, zdolne pomieścić sporą liczbę najemników, oraz doświadczona obsługa, mogąca załatwić sprzęt, zarówno legalnie jak i przez czarny rynek. Wasz przewodnik, Halek, powiedział że spotka się z wami tutaj za 30 standardowych Klików. Dlatego mieliście czas by uzupełnić zapasy i poznać się wzajemnie. Zajęliście wspólnie jeden z większych stołów w pomieszczeniu, patrząc na twarze tych, którym będziecie musieli w nadchodzących dniach zaufać. Co jakiś czas podchodził do was kelner, serwując standardowe napitki, zwykłe jak i te trochę "inne". Zza okna dochodził stukot warsztatów szykujących sprzęt dla innych podróżnych, umilając wam rozmowę miarowym stukotem.
  2. Dobra, zapisy zamknięte do odwołania. Biorę się za wstępniak Będzie sporo pisania bo mam was kilku.
  3. Nowym jeszcze nie grałem, ale widzę kilka jego użytecznych tricków. Podstawą będzie Lich Bane(chcieć nie chcieć) Zonia i Rilay, może rabadon i Maska, zależnie od tego co będzie się działo. Wskoczyć, spowolnić co się da, przeżyć pierwszą fale "hejtu" i rozpocząć skakanie spowalniające. I tu albo wyląduje Łezka albo Kielich - bez tego wystrzelanie z many gwarantowane. Air - widzisz, odkryłem prawdę starą jak świat. Są ludzie którzy lubią sobie pograć od czasu do czasu i grają tak samo, o ile nie lepiej, jak najlepsi pro jakich spotkasz na turniejach. I, to pewnie będzie dla ciebie niespodzianka, jak to, że Mikołaj nie istnieje, więc sobie siądź, nie są w ogóle w rankingu, bo wolą, tak jak ja, siedzieć w unranked. A wiesz czemu? Bo im wyżej jesteś w złocie platynie czy ki czort, tym mniej inteligentny się stajesz. Nie mylić inteligencji z mądrością. Stajesz się schematyczny, dosłownie rdzewiejesz, przykrywając się plakietką z metali szlachetnych Jestem unranked, a miałem przeciwko sobie ludzi z platyny, złota, diamentu raz chyba nawet z chalengera bo był w pimadzie z kimś(chwalmy system dobierający RIOT'u, działający khm..niezawodnie) i dostawali po dupie. OD grupy bezimiennych unrankedowców. Beat it. A odfarmić Kassadina da się akurat łatwo, trzeba tylko robić to z głową. Czego nie każdy potrafi
  4. - Prawdziwy potwór... Zdziwienie Jonaha może nie byłoby aż tak wielkie gdyby nie fakt, że uformowana kula powinna mieć konsystencje zastygniętego betonu. Odgryzienie czegoś takiego to już samo w sobie niemałe osiągnięcie. Ale kiedy przeciwnik szamotał się z piaskiem, Jonah sięgnął przed siebie i chwycił Chciwością swoje ramie, leżące teraz na uboczu areny. Nie tracąc czasu przyłożył je na swoje miejsce i przymocował sporą ilością pajęczyny. Nie miało to wyleczyć mu ręki, o nie. Miało tylko wznowić kontakt z pierścieniami, które na owej ręce były nałożone. Kiedy tylko poczuł napływającą energię, drżącymi palcami nałożył ostatnie z pierścieni na obumarłą dłoń. - Roślinności, owocu Matki Ziemi, usłysz mnie - pierścień z symbolem małego liścia. - Wietrze, tyś który nigdy nie dał się spętać, usłysz mnie - pierścień opatrzony symbolem ptasiego pióra. Nie musiał długo czekać aż z jego ciała wystrzeliły liczne pnącza, łącząc nerwy, tkanki, mięśnie. Jonah się dosłownie zrastał, pobierając energię z padającego światła, z ciepła które generował i z tlenu który go otaczał Chłopak się leczył, lecz to miał być tylko początek. - Dałeś mi się we znaki, to ci muszę przyznać. Ale teraz moja kolej. Pokażę ci coś, co nazywam Aurą Wytopu. Jonah stanął na szeroko rozstawionych nogach. To co zamierzał zrobić, mogło odmienić losy tego pojedynku. Na jego korzyść. Sekretna technika, która działała tylko gdy wszystkie 8 pierścieni zostanie użytych razem. - Aura Wytopu, Meteor. Jonah podniósł dłoń nad głowę i delikatnym ruchem opuścił ją w kierunku Jana. Przez chwilę nic się nie działo, ot ułamek oddechu. Potem, jak przy padającym deszczu, dało się słyszeć lekkie pukanie, niczym krople rozbijane na szybie w jesienny wieczór. Coraz więcej i więcej. Aż do momentu gdy sufit areny nie pękł, a oczom zebranych ukazało się milion identycznych mieczy, spadających z nieba, wprost na jego przeciwnika. Wszystkie wykonane z tego samego materiału - Ulderium, znanego ze swoich wzmacniających magię właściwości. Objęte Aurą Wytopu, stawały się bronią zdolną przebić każdy znany człowiekowi materiał, naturalny bądź prawdziwy. A kiedy ten deszcz opadł na jego przeciwnika, Jonah zacisnął dłonie na powietrzu, jakby trzymał niewidzialny miecz. I tak właśnie było, bowiem ten miecz był widoczny tylko dla jego właściciela. - Aura Wytopu, Niebiańskie Przebicie. Jonah zamachnął się mieczem, a miecz jakby współgrał z nim. Kiedy chłopak sięgnął w tył, ostrze się skurczyło. A kiedy wykonał zamach, urosło, wydłużając się tak bardzo, by sięgnął jego przeciwnika. Wykonane tak jak i reszta ostrzy, z Ulderium, gwarantowało że żadna tarcza nie zatrzyma tego cięcia.
  5. Co poradzić, zniszczyli go, oh well, teraz będzie mi go jeszcze łatwiej pokonać na linii. Tak, szło go pokonać wcześniej, jeśli ktoś umiał grać, teraz to tylko formalność nie warta wysiłku. Przykładem może być kolega Kassadina - Malzahar zjadający tego pierwszego jak chciał. Bo co mógł zrobić ci taki Kassa do 6? Podejść nie podejdzie, bo jego Q jest nie w lidze dla Q Malzy, nie mówiąc już o reszcie skilli. Szanse miał dopiero od 6 wzwyż i to tylko, jeśli jakimś cudem podłapał jakąś farmę albo fraga. Bo z zasięgiem Malzahara to nawet pod turetem nie pofarmisz sobie. Wniosek - każdy który widzi w Kassadinie autowin - to niestety osoba nie umiejąca grać xDD
  6. Zolkistet ten zabójca, nie? Człowieku, wielu już tu widziałem ale ciebie? Planujesz wyprawę razem z tymi nowymi co przybyli niedawno, nie? Stary, czeka was niezła przeprawa. Jesteś chyba jedynym zabójcą który korzysta jeszcze z Vanguarda zamiast przerzucić się na Spluwacz czy coś bardziej zabójczego. Choć z drugiej strony, jesteś też chyba jednym z nielicznych którzy przeżywają. Spokojnie, nie mi to oceniać. Pokaż mi ten moduł. Hmmm, dziwny model, numery zatarte, czemu mnie to nie dziwi? Ale, jak postukam tu i tam, o, jest! Vanguard defensywny z kodowaniem ofensywnym? Ja się pytam jak?! Czyli te plotki o Repulsie to prawda, nie? Mówią, że Repuls pozwala ci nie tylko skupić się na zabijaniu, ale też blokuje ataki, których normalnie nie widzisz. Taki anioł stróż, nie? Ale ja tu pitu pitu a ty po sprzęt. Oba Sztylety gotowe, miotacz Iglic, 2 kastety po 5 igieł, fiolka toksyny spowalniającej i fiolka neurotoksyny klasycznej. Uważaj z tym, dobra?
  7. Nie zrozum mnie źle kolego, ale nie wierzę ani w przypadki ani w moją wyjątkowość Osoba rejestruje się na forum tylko po to żeby zapisać się do mojej gry? Żadnych innych postów tylko czysty zapis? Instynkt mi podpowiada że jest tu jakiś haczyk. A ja nie raz i nie dwa przekonałem się że mój instynkt jest celny jak strzelba z odległości pół metra. Zwykle prowadzę sesje dla każdego, nikomu nie odmawiam. Mimo tego, każdy z osób tu zapisanych ma jakiś staż na tym forum. I z tego powodu z miejsca cię ostrzegam, możesz grać, ale jesteś pod lupą. Eomeer? Gdzieś to już słyszałem. Te, to nie ten facet co zatrzymał całe to wojsko na przełęczy? Ta, to na pewno ten. Wiesz, powiadają że jak stanie gdzieś, to nikt nie przejdzie. Słyszałem też, że jego umiejętność nazywają Bastion, no wiesz, taka wytrzymała twierdza. Wbija tarcze w podłoże i ten jego dziwny miecz wygląda jak druga tarcza. Wymachuje tym tak że nie idzie się przebić. Ale i to nie jest dziwne. Dziwne jest to, że jego tarcza jest niezniszczalna. Sam widziałem. Ilekroć ktoś mu ją uszkodzi w walce, ten jego cholerny Tok zaraz bierze się za jej naprawę. Co? Był u ciebie w magazynie? Co brał?! Mechaniczną Pawęż, Kompozytowy Miecz i 3 stymulanty odwagi? Mówię ci stary, tu zaczyna się dziać coś podejrzanego... Ok, ludziki - sprawa wygląda tak. Do dzisiaj i do jutra do godziny 15 przyjmuję jeszcze ewentualne zapisy. Po tym terminie nie przyjmę już nikogo, przynajmniej do momentu jakby się jakieś miejsce nie "poluzowało". Po 15 też rozpocznę wprowadzenie. Zasady są proste, każdy ma 1 post fabularny pomiędzy moimi postami i nieograniczoną ich ilość w rozmowie między sobą. To pozwoli i wam i mnie odpowiednio reagować na zmieniające się formy gry. Plus standardowe - myślniki przy dialogach, kursywa przy myślach itp. Cieszę się z tego składu, macie spory potencjał. Pamiętajcie, współpraca to klucz do sukcesu. Aha, bo zapomniał bym, Każda klasa i każdy moduł posiada własne sekrety. To od was zależy co znajdziecie
  8. Vrem. Trybik z pokaźną siłą ogniową? Nieźle, nieźle. Do tego Spluwacz mający za zadanie jeszcze bardziej podnieść twoje możliwości. Niezły z ciebie zakapior, przyznaję. Zapytany, co czujesz widząc wroga, zwykle odpowiadasz odrzut, nie? Mam tu coś dla ciebie, takie w sam raz. Działa z każdą bronią dalekodystansową. Penetrator to umiejętność przebicia, ściany, tarczy, wszystko jedno. Masz trafić, przeborować się i walić dalej, jasne? Możesz też zastosować to na swoim module, akurat pasujecie do siebie. Widzę że twoja Iglica ma się dobrze, masz tu do niej 3 kastety, po 5 Igieł w każdej, 2 rozsiewacze dymu, nisko kalibrowy miotacz zrębów i 3 kastety amunicji po 9 w każdym. Tylko się nie pozabijajcie tam. Powodzenia.
  9. Widzę że mamy już komplet A to niecodzienność tutaj Cieszę się też widząc kto gra. Tak, to dobry skład. Mam wrażenie że nie obgadaliście tego, ale jak na przypadek to muszę przyznać, macie potencjał. Zatem po kolei. Proszę już nie edytować postów bo będziemy startować na tym co widzę Panie Tux, ciekawy z pana osobnik. Chodzący mur chroniący jednostki. Zaprawdę ciekawy wybór. Mam nadzieję że Vanguard będzie panu dobrze służył. Początkowa umiejętność to Poświęcenie - potrafisz poświęcić czas, siłę i umiejętności do ochrony konkretnego członka drużyny(z sobą włącznie) przed każdym atakiem przez krótki moment. Jeśli chronisz siebie - jest to ochrona nie do przejścia. Jeśli kogoś, Vanguard zapewni ci część tej samej ochrony. Wszak powiadają że Poświęcając się zyskujesz wiele w zamian. Pański podstawowy Ekwipunek to Teleskopowe Ostrze - może służyć za lancę i za miecz, oraz Mechaniczna Pawęż - Tarcza pełna trybów, zakrywająca cię od ziemi, aż po podbródek. Jej tryby pozostawiam tobie do odkrycia. Allungare...władca zegarów? A może Pan na Zegarowej Wieży? Tak czy inaczej, witaj na Chromantis. Widzę że wybrałeś już specjalizację panie. Twórcy bywają kapryśni, ekscentryczni, ale nie oszukujmy się, zwykle są geniuszami. Jak tak patrzę na pana moduł, to wydaje mi się że jest pan z tych, którzy lubią uprawiać budownictwo praktyczne. Zatem Rój będzie dla pana odpowiedni, pozwoli Spuwaczowi namierzyć więcej niż jeden cel jednocześnie. Moduł Spluwacza to, sekundkę tylko odczytam numer...MX-8? Rzadkość, o ile nie antyk. Ale będzie pięknie współgrał z Rojem. Z napotkanych przedmiotów bez problemu stworzy pan do niego wszelakie rodzaje pocisków. Hoho, działko zaprojektowane przez pana, zbudowane przez pana i mam nadzieję, że nie wycelowane we mnie... Czeka tu na pana paczka - 3 pociski z kwasem, 2 z mieszanką zapalającą i 2 rozpryskowe. Do tego 2 kastety standardowej amunicji nisko kalibrowej, 12 pocisków na kastet. Neftahar, witaj. Co przynosi cię w te okolice? Tik-Toki nie są tu popularne, to ci muszę przyznać. Do tego jeszcze ta umiejętność..jak ją nazwali tam u was? Machinacja? Popraw mnie jeśli się mylę, ta umiejętność pozwala ci, razem ze swoim modułem, spowolnić, zatrzymać a nawet odwrócić działanie tego co dzieje się z ciałem, nie? Trucizny, krwawienia a nawet całe rany manipulowane tykaniem twojego głosu jak i twojego modułu. Niezłe, niezłe, może ci się przydać. Właśnie, był tu posłaniec, zostawił kilka twoich rzeczy. Niech no spojrzę. Sztylet, 2 inektory leczące, zestaw 3 stymulatorów bólu i 1 stymulator odwagi. To wszystko, podpisz tutaj odbiór. No, gotowe. Jesteście panowie gotowi. Teraz pytanie do was - chcecie od razu zaczynać czy też poczekać jeszcze na kogoś(a nuż chcielibyście kogoś zaprosić, to śmiało, zaufany kolega w drużynie wart jest 10 najemników, prawda?). A tu jeszcze ktoś zawitał. Nie zauważyłem. No nic, miejsca dla nas dość. Pańskimi umiejętnościami i ekwipunkiem zajmę się za czas jakiś, dobrze panie Vrem? W tym czasie proszę odpocząć, postaram się to załatwić jak najszybciej.
  10. I mamy pierwszego. Mechanik Śmierci powiadasz? I to ze szperaczem. Ciekawy wybór, ciekawy. Zatem Twoją umiejętnością będzie Krytyk - działając wspólnie ze swoim modułem będziesz w stanie wyszukać czyjś punkt krytyczny. Nie muszę chyba wspominać co się stanie jeśli w taki punkt trafisz, prawda? Twoje bazowe uzbrojenie to Sztylet, pełno pięściowy kastet oraz minikusza mieszcząca się w rękawie. Edit: Panie Clockwork, co pana tu sprowadza? Pewnie wiadomość o nowej windzie, prawda? Wiedziałem! Z tego co mi wiadomo, inne drużyny na razie się wstrzymują, szukają ludzi, informacji. Ale komu ja to mówię, nie od parady ma pan Szperacza, prawda? Mogę rzucić okiem? Ładny i zadbany, imię zobowiązuje? Ciekawe ustawienia, skanowanie przeciwnika i wykrywanie słabych punktów? Może się przydać. O ile mnie pamięć nie myli, to się Krytyk nazywa, prawda? Odnajduje najsłabszy z punktów przeciwnika, a jego trafienie prawie zawsze gwarantuje czyjąś śmierć. Ale w dzisiejszych czasach to smutna konieczność, prawda? A właśnie, zapomniał bym przez to moje gadulstwo. Przyszła ta paczka dla pana, proso z Mechakuźni. Niech no spojrzę w dokument...jeden Sztylet klasyczny, jeden pełno pięściowy kastet, kunsztowna robota, oraz jedna minikusza z mocowaniem na rękaw. W paczce też był jeden kastet amunicji standardowej w liczbie 5. Proszę podpisać tutaj...to będzie tyle. Mam nadzieję że jeszcze się spotkamy. Do widzenia.
  11. Koncepcja, założenie, myśl. Kreacja świata takiego jakim będzie i takiego, jakim się objawi. Zabawa w Boga... Staniemy się tym kim zechcemy. Staniemy się siłą której nie można zatrzymać. Uruchomcie zegary, zbliża się Noc... Chromantis 4 klasy i 4 moduły. Ale po kolei. Trybik - spec od broni palnej, preferuje dystans ponad wszystko. Szybki, zręczny a ponad to, cierpliwy. Synchronizator - kontroluje zegary wedle własnego uznania. Konstruktor i wynalazca, twórca niemożliwego. Tik - dźwięk w ciele, melodia zdolna kreować rzeczywistość. Odnawia i tworzy, jednocześnie siejąc postrach. Tarcza - twardy i silny. Obrońca zmierzchu ale i strażnik Świtu. Zaś wspierać ich będą moduły: Szperacz - zdolny wyszukać w trybach to, co akurat jest najpotrzebniejsze. Vanguard - zdolny ochronić siebie i innych. Tok - zdolny odnowić co zniszczone. Spluwacz - zdolny wspomóc cię wspólnym atakiem. Czym jest moduł? Moduł to jednostka wspomagająca gracza. W podstawie bezmyślna, wypełniająca ślepo polecenia właścicielka. To lewitujący sześcian, mogący przebudować się do potrzeb. Ograniczona programem który posiada. Chromantis - świat. Podzielony na 9 płaszczy krążących wokół mechanicznego jądra. 0 - jądro świata, wielki mechanizm zegarowy, niezliczona ilość trybów i przekładni wprawiająca całość w ruch. 1-8 każdy pierścień to jakaś kategoria pola obronnego, mającego na celu powstrzymanie nieautoryzowanych osób przed dotarciem do jądra. Najsłabszy poziom to 8, kolejne są coraz bardziej niebezpieczne. 9 - płaszcz mieszkalny. W 60% pokryty sekcjami mieszkalnymi, w 20% pokryty plantacjami żywieniowymi, pozostałe 20% to mieszanka administracyjno-militarna. Przybyli na Chromantis pełni siebie. Dumni, silni, niebezpieczni. Ich celem było dotarcie do Jądra, do serca Chrono, gdyż zasłyszeli legendę. Ponoć ci którzy dotrą tam pierwsi posiądą niespotykaną moc. Jedni mówią, że to władza, inni że bogactwo. Czym by to nie było, nie szło zliczyć grup najemników, badaczy, żołnierzy czy zwykłych poszukiwaczy przygód, którzy zeszli windami na głębsze poziomy i słuch o nich zaginął. Czasami wraca ktoś, ledwo żywy, zwykle ranny, mówiąc o potwornościach które napotkali. I o skarbach które widzieli, zachęcając kolejnych głupców do zejścia. Strona techniczna. Zadaniem graczy jest dostanie się jak najniżej w jednej tercji. Mogą walczyć tak długo jak starczy im sił i sprzętu, lecz siły nie są nieograniczone a sprzęt się psuje. A jego naprawą można zająć się tylko na 9, początkowym, piętrze. Co gorsza, za każdym razem jak gracze wycofają się z podziemi, te się tasują, odnawiając przeszkody. Z każdym przeżytym wejściem gracze są coraz silniejsi, zaś siła poziomów jest określona i stała. Im dłużej gracze będą się wzmacniali tym łatwiejszy stanie się dany poziom. Każdy poziom obfituje w surowce, sprzęt, nagrody, ale też w pułapki i przeciwników. Wszystkie zaś są przygotowane tak, by samotna osoba nie mogła sobie z nimi poradzić. Dlatego też proponuję dogadać się z resztą graczy, kto i kim chce grać, bo inaczej będzie ciężko Tutaj karta postaci: Imię: Rola: Moduł: Specjalizacja: Rola: Trybik Synchronizator Tik Tarcza Moduł: Vanguard Tok Spluwacz Szperacz Specjalizacja: Trybik Zwarcie - trybik specjalizujący się w broni krótkiej, zaczynając od pistoletów i wyrzutni strzałkowych a na strzelbach i bełtaczach kończąc. Dystans - trybik specjalizujący się w broni długiej, od lekkich wyrzutni sprężynowych po karabiny wyborowe i kusznice. Synchronizator Twórca - jak wskazuje nazwa, specjalizuje się w tworzeniu przedmiotów z innych przedmiotów. Niszczyciel - jak nazwa wskazuje, potrafi lepiej niż inni niszczyć, przykładowo potrafiąc określić słaby punkt przeciwnika. Tik Mechanik Życia - medyk, wyspecjalizowany w tworzeniu odtrutek, lekarstw i apteczek, wartościowy członek drużyny, choć fizycznie słaby. Mechanik Śmierci - zabójca, wyspecjalizowany w tworzeniu trucizn, morderczych mieszanek chemicznych i uśmiercaniu oponentów. Tarcza Tarczownik Obszaru - chodzący mur. Zdolny zatrzymać ataki idące z jednego kierunku, chroniąc przy tym siebie i innych za sobą. Tarczownik Jednostki - aegis legionów, zdolny zatrzymać ataki z każdej strony, choć cierpi na tym zasięg terenu który może bronić. Każda ze specjalizacji posiada odmienne umiejętności i ich wykorzystanie jest zależne od sytuacji w której się znajdą. Wybór konkretnej jest nieodwracalny, dlatego proponuję się zastanowić nad decyzją, bo będzie ona permanentna. Umiejki podam w chwili, kiedy ktoś zdecyduje się na konkretną rolę i specjalizację. Tak, wybieracie w ciemno, mając generalną ideę czym będzie się posługiwać dana postać. Ryzyko, nie? Pełna lista Graczy: Imię: Rabbit Rola: Tik Moduł: Spluwacz Specjalizacja: Mechanik śmierci Imię: Zolkistet Rola: Synchronizator Moduł: Vanguard Specjalizacja: Niszczyciel Imię: Mr. Clockwork Rola: Tik Moduł: Szperacz Specjalizacja: Mechanik Śmierci Imie : Mr Tux Rola : Tarcza Modul : Vanguard Specjalizacja ; Tarczownik jednostki Imię: Allungare Rola: Synchronizator Moduł: Spluwacz Specjalizacja: Twórca Imię: Neftahar. Rola: Tik. Moduł: Tok. Specjalizacja: Mechanik Życia. Imię: Vrem Rola: Trybik Moduł: Spluwacz Specjalizacja: Dystans Imię: Eomeer Rola:Tarcza Moduł:Tok Specjalizacja: Tarczownik Obszaru Bestiariusz Dodatek dla tych, którzy przeżyli. Jeśli uda wam się powrócić na górę i wyposażyć się w takie coś, będziecie mogli zapisywać sobie w nim napotkane potwory. Z czasem dojdą ich słabości, odporności, nawyki. Czasami dobrze wiedzieć że coś jest odporne na ogień a na elektryczność już nie.
  12. FLYGHTING BĘDZIE?! Co to ja? A tak..khm... S - szkoda, mam nadzieję że to nic poważnego i jakoś się z tym uporasz Gdybyś jakimś niestworzonym cudem wpakował się w czasie późniejszym, to witamy, jeśli nie, szkoda :( Co do Niemca - jeśli po polskiemu kuma cokolwiek, to my się dogadamy, choćby improwizowanym migowym Zapowiada się większy meet od ostatniego xD
  13. Podepnę się tutaj: http://puu.sh/7uaFf.jpg Takie to to pojawia mi się czasem na niektórych postach. po odświeżeniu strony znika. korzystam z najnowszej Mozilli na stylu Black.
  14. Uderzenie kolorowego światła i dawno zapomniane uczucia. Wizja żony, żywej jak przed laty i wszechogarniające ciepło. Płakał. Czuł łzy cieknące po zmęczonej twarzy. Ileż to już lat? 30 pełnych Obrotów? Wszystkie negatywne emocje, wszystkie złe uczucia rozbite w jednym oddechu, w jednej sekundzie przepięknego blasku. Elementy Harmonii, nazwa adekwatna do działania. Edwin widząc i słysząc żonę w mig zapomniał o zemście. Alie nie poparła by tego co robił. Zawsze miała uprzejme serce. Pamiętał obietnice jej złożone. Obietnice które łamał każdą chwilą spędzoną w tym miejscu. - Ja...nie wiem co mnie opętało najdroższa, ja...śniłem. Koszmary. Twoja śmierć, śmierć naszych dzieci. I ból. Robiłem rzeczy których nie chciałbym pamiętać, których byś nie pochwalała. Obawiam się że stałem się potworem... nie wiem czy jest jeszcze miejsce dla mnie u twojego boku, ale jeśli tak, to proszę, poczekaj jeszcze chwilę, muszę coś dokończyć. Edwin zrobił jeden chwiejny krok przed siebie widząc jak wizja jego żony rozpada się w świetle areny. Uśmiechnięta tym samym uśmiechem, który stopił jego serce wiele lat temu. - Tęczowy magu, nie wiem jak miałbym ci dziękować. Nie ma słów którymi mógłbym cię nagrodzić ani skarbami które bym posiadał. Ale mimo to chciał... Gorąco. Strasznie bolesny gorąc. Jakby zanurzyli go we wrzątku, czuł jak jego gardło wysycha i ponownie traci głos. Czuł łzy, tym razem bólu, wyciskane z niego niczym resztki oddechu u tonącego wyrywane przez bezlitosny żywioł. - No nie ładnie. Bardzo nie ładnie. Ja się staram, robię co mogę a ty tak mi się odpłacasz? Nieładnie, naprawdę nieładnie. Pomiędzy magami pojawił się świetlik sporych rozmiarów. Tak, jakby tam ciągle był. Jakby wcale się nie pojawiał. A z każdym jego słowem Edwin coraz mocniej się skręcał miotany bólem. - No to jeszcze drobne poprawki. Szata na plecach maga eksplodowała, rozepchana tym co się pod nią kłębiło. 3 tatuaże Edwina, świeciły czerwonym blaskiem. Z lewego, umiejscowionego na lewej łopatce wylewała się aktualnie jakaś metaliczno czarna substancja, z prawego, umiejscowionego na prawej łopatce wylewała się podobna substancja, acz biała i jakby z drobnych kryształów. Trzeci zaś tatuaż, umiejscowiony pomiędzy tymi dwoma, wypluwał z siebie dym tak czarny, że definicja słowa czarny była zbyt jasna by można go było opisać. I ten dym uformował się na nadgarstkach Edwina, odginając mu ramiona do tyłu jakby był [dym] żywą istotą, napawającą się jego bólem. - No, tak lepiej. A teraz przejdźmy do sprawy, zgoda? Pozwól że ci przypomnę. Zabito ci rodzinę, ciebie okaleczono blablabla, ja przychodzę do ciebie pełen szczerych intencji a ty podpisujesz cyrograf. Ja daje ci możliwości, a ty załatwiasz swoje, no i trochę moje, sprawy. Wszystko piękne i ładne ale widzę, że tutaj coraz bardziej narusza się zasady. Dlatego też, ty tam, Kolorowy Kmiocie i ten, jak mu tam było, Docent Szeling? Mniejsza, wy oboje, macie moje najszczersze słowa pogardy. Świetlik figlarnie przemieszczał się po arenie, mogło by się zdawać, że wesoło podskakuje, jak dziecko które miało zaraz otworzyć prezent na gwiazdkę. - Trzy warunki na których dałem ci moc: dusza twoja i twojej rodziny, twój głos i twoja chęć zemsty. I co? Jeden oddaje ci głos, drugi niszczy chęć na vendettę, brakuje jeszcze tylko żebyś mi wypowiedział umowę. Takiego bratku. I dlatego jestem tutaj i zamierzam dotrzymać naszej umowy, pamiętasz? Zobowiązałeś się wykonać swoją zemstę, nawet kiedy wyda ci się, iż cena za nią jest zbyt wysoka. Nieładnie tak odbiegać od mojego pięknego planu... W nagłym rozbłysku Świetlik zmienił swoją postać w bardziej humanoidalną. Podszedł do leżącego i kopnął go prosto w żołądek. - To nauczy cię, że z nami się nie żartuje. Co mówiąc położył dłoń na jego głowie. - A to pokaże ci, że w niektórych bajkach dla dzieci jest sporo prawdy, Przywoływaczu. Była kiedyś opowieść. Długa opowieść. O potworze zamkniętym w ludzkiej skórze. Dla bezpieczeństwa ludzkiej rasy. BY zamknąć potwora trzeba poświęcić trzy rzeczy. Swój głos - krystaliczny i czysty. Swoje sny - radosne i szczęśliwe. I życie swoich ukochanych. Gdy pieczęć osłabnie, potwór zacznie szaleć. Stałeś się potworem, Przywoływaczu.... Substancje które wylewały się ciągle z pleców Edwina nagle zafalowały niczym wzburzone morze w trakcie sztormu, pokrywając ich obu i zakrywając przed wzrokiem publiczności i Fiska. Owe jajo, bo taki przybrało to kształt, przez chwilę lśniło, na zmianę czernią i bielą. Po chwili zaś pękło, ukazując kompletnie zmienioną osobę. - Tyle to już lat. Eh, jak miło czuć znowu świat. A to tylko dzięki tobie, Tęczowy Magu. No ale skąd mogłeś wiedzieć, prawda? Chyba cię nie zdziwiłem? Jeśli ktoś złamie warunki kontraktu mogę go upomnieć. Warunki zawsze są trzy, im więcej złamanych tym większą mamy swobodę. O tym co prawda nie mówiłem temu głupcowi, ale kto by tam dzisiaj szukał uczciwego demona, prawda? Oczom publiki ukazał się Xanlief w pełnej okazałości. Humanoid wzrostu Edwina, odziany w czarny płaszcz z kapturem, Z dwoma skrzydłami na plecach, a raczej ich poskręcanymi karykaturami. Oba wszak wyglądały jak zgniecione i połamane przez wielką niewidzialną dłoń. Jedno z białego kryształy, lśniące tysiącami pęknięć, drugie z czarnego metalu, poprzecinanego żyłami rdzy, pulsującej niczym krew w żywym ciele. Twarz zaś przypominała Edwinową, lecz na jego czole znajdowały się trzy kryształowe pierścienie, niczym namiastka korony. Cała zaś sylwetka zdawała się być otoczona cieniutką warstwą tego samego dymu, który wcześniej tak skutecznie krępował maga. - Pozwól że się przedstawię. Xanlief, przywódca Katagio, demonów żywiących się ludzką naiwnością i pragnieniem czynienia zła. Jesteśmy pasożytami, im więcej zła popełni nasz domownik, tym większą mamy siłę. A ten konkretny przypadek ma sporo na sumieniu. Aż dziw że chciało ci się go nawracać, podziwiam. Ale to bezcelowe. Już w chwili kiedy dał mi przyzwolenie stał się bramą, co prawda tylko uchyloną ale nad tym się popracowało i oto jestem - w głosie stwora dało się słyszeć szczere rozbawienie mieszane z zadowoleniem z siebie. Nie co dzień bowiem ktoś stawał się dla niego pełnym medium. Co prawda Edwinowi jeszcze troszkę brakowało do tego stanu, lecz Katagio mieli i na to swoje sposoby. Na widowni zaś wśród Śniących panowało napięcie tak wielkie i gęste, że można by je kroić nożem. Wielu z nich było zszokowanych inni otwarcie gestykulowali, ukazująć swoją pogardę dla stwora. - Spokojnie, teraz kiedy mam we władaniu Przywoływacza to i do was się dobiorę, moi drodzy oprawcy. Ale wszystko w swoim czasie, teraz muszę zająć się tym robaczkiem tutaj. Jego uśmiech ukazywał cała gamę uzębienia, zaś sam uśmiech ciągnął się dosłownie od ucha do ucha. Wystawił dłoń w kierunku Fiska. - Wyzywam na pojedynek prawa Logiki i Rozsądku. Ren ren teru ren, negu negu TERRATIONIS! Czarne skrzydło zamieniło się w twarz przypominającą kobietę. Jej rysy jednym mogły wydawać się piękne, innym zaś szpetne, jeszcze inni nie zapamiętali by jej nawet, jakby wielokrotnie przed nimi się pojawiała. Nie trzeba było długo czekać by twarz owa otworzyła swoje czarne oczy i zapłakała czerwonymi łzami. Te zaś nie upadały, lecz zbierały się przed nią tworząc coraz większą płynną kulę. A gdy ta urosła do rozmiarów dorosłego człowieka, wybuchła, wystrzeliwując w kierunku przeciwnika rdzawymi harpunami, każdy zakończony łańcuchem łączącym go z kulą. - Dziękuję ci za ten drobny pokaz mocy i dodatkową wiedzę, obiecuję ją spożytkować. Tam gdzie trafiły i wbiły się, natychmiast rozpoczynał się proces starzenia. Podłożę gniło, jakby było żywą tkanką, rozpadając się i wydzielając trujące opary. Co gorsza, ot tego "tworu" zdało się wcale nie zalatywać magią, tylko czystą złą wolą.
  15. A czemu nie? Kto zabroni? Wyobraźnia jest po to by tworzyć. Widziałem już rózne OC, z Alikornami włącznie i jeden z tego wniosek wyciągnąłem. Tak jak nie każdy umie dobrze malować, śpiewać, pisać powieści, tak i nie każdy powinien się brać za tworzenie OCA, bo zwyczajnie nie umie tego robić. Nie znaczy to, że nie może, broń cię zadkiem Celestyny. Ale wtedy powinien się liczyć z krytyką, taką samą jak przy kiepskiej powieści, utworze czy obrazie. I to koniec końców powinno mówić samo za siebie, bo nie istnieje siła która by zabroniła tworzenia, niezależnie od tego jak subiektywną i negatywną by na ten temat ktoś miał opinię
  16. Zajmę się tym. Na amen.
  17. Edwin nie był nazywany Przywoływaczem bez powodu. Tytuł ten zdobył swoimi umiejętnościami i okupił wieloletnim gromadzeniem doświadczenia. A jego przeciwnik miał się o tym przekonać na własnej skórze. - Helio repeto. Nad głową Ewina pojawiły się dwa portale, jeden pod drugim. Pozwolił by przeciwnik wleciał w jeden, wypadł drugim i...no właśnie i. Jego przeciwnik wypadł tym samym portalem którym wpadł, ale kiedy już trafił w kolejny, zapętlił się. Wpadał w dolny i wylatywał górnym, po to tylko by ponownie wpaść w dolny. A dzięki wzmocnionej grawitacji robił to coraz szybciej. Całość trwała góra kilka sekund a jego prędkość urosła tak bardzo, że Edwin widział go tylko jako smugę. I w tym momencie jednym pstryknięciem Obok Edwina otworzył się kolejny portal, powodując że Fisk wystrzelił jak z procy w bok, prosto w barierę antymagiczną. Edwin szybko sięgnął w przestrzeń opuszczonego domu i wyciągnął z niego mała kartę. Cała czerwona, bez żadnych symboli, zdawała się świecić a wręcz emanować mocą. Edwin opracował ją z myślą o swojej żonie, chciał jej bowiem pokazać wspaniały pokaz sztucznych ogni. Ulepszona i bardziej zabójcza wersja znajdowała się teraz w jego dłoni. Uniósł ją wysoko nad głowę i krzyknął tak głośno jak pozwalały mu jego płuca. - Szkarłatna Nawałnica, Pierwszy Grzmot, Ognia! Jeśli ktoś mrugnął, to mógł nie zauważyć jak za plecami maga otworzyło się 13 czerwonych portali, szerokich na metr każdy. I kiedy Edwin skupił swoją magię na karcie, z każdego portalu wysypały się czerwone, niebieskie, białe i czarne kule. Każda błyszcząca i na swój sposób specjalna. Czerwone wybuchały w dotyku ogniem zdolnym spopielić metale. Niebieskie wybuchały ostrymi jak brzytwa soplami gdy coś się koło nich poruszy. Białe leciały szybko, zmieniając co chwila kierunek lotu, iskrząc niczym pioruny kuliste. I czarne, które leciały wolniej, ale za to odbijały się od wszystkiego niczym gumowa piłeczka. Co dziwniejsze, odbijały się też od tarczy antymagicznej, wszak były z podobnego materiału. Setki a potem tysiące, coraz więcej i więcej. Liczył że chociaż na chwilę spowolnią one jego przeciwnika.
  18. Nico - ja cię lubię ale spuść z tonu, bo, mówiąc poetyckim językiem którego używasz, wyłapiesz. Wbrew temu co sobie możesz ubzdurać, modzi nie cisną, tylko <buysomeapples> robią swoje. To nie jest "ciśnięcie" tylko wyciąganie konsekwencji z regulaminu na który się zgodziliście przy rejestracji. A jak dalej chcesz rozsiewać takie wyssane z palca pomówienia, to z chęcią ci pokażę jak "mod który lubi cisnąć" dowala komuś za prowokacje.
  19. Spodziewał się ataku, miast niego przyszło pozdrowienie. I wiedza. Oraz skondensowana mieszanka uczuć. Jego przeciwnik zdawał się z każdą minutą przewyższać każdą plotkę, jaką kiedykolwiek posłyszał na jego temat. A to nie lada wyczyn. W milczeniu przyjął te dary, lecz odsuwając się od przeciwnika postanowił przełamać milczenie. - Zbyt długo polegałem na innych, tocząc swoje walki. Tym razem będę walczył samotnie, wszak większa część mojej rodziny aktualnie znajduje się na widowni - co mówić wskazał na dość spory sektor widowni zajęty kilkunastoma osobami. Kobiety i mężczyźni, wszyscy podobni do siebie. Kruczoczarne włosy i fioletowe oczy, oraz nieodzowne elementy ubioru przypominające zbroje. - Śniący są silnym i dumnym ludem, bez pełnej zbroi pokazują się tylko temu, kogo uznają za równego sobie. Zaś bez zbroi pokazują się jeszcze rzadziej. W ten sposób pozdrawiają nas obu. Ostrzegam, w tej walce dam z siebie wszystko, i mam nadzieję że uczynisz mi zaszczyt dotrzymując kroku. Edwin wbił miecz w ziemię i wystawił ramie ku niebiosom. - Gwarantuję, to będzie widowiskowe starcie! - Zgromadź! Rzeko Światła która prowadzisz Śniących! Wokół niego zaczęło gromadzić się światło. Jednocześnie wszystkie krańce areny zdawały się stracić blask. - Lśnij! By zniszczyć Zła kły! Kolejne fale światła, niczym zaciskające się aureole, opadały i zatrzymywały sie na jego ramieniu. Coraz więcej i coraz szybciej, tworząc filar aż do nieba. Aż w końcu nastała ciemność, jakby ktoś wyłączył słońce. Przez chwilę można było ujrzeć na nieboskłonie gwiazdy, lecz i te zgasły, jedna po drugiej. A kiedy już nie było żadnego światła, Edwin wycelował pięść w Fiska i w mroku jaki zapadł dało się słyszeć finalne słowa zaklęcia. - Blask Śniących! Rozbłysk to za mało powiedziane. Edwin skupił na sobie energię świetlną całego światła z okolicy. Tego ze słońca ale i tego odbitego przez księżyc czy gwiazdy. I cała tą energię wystrzelił w jednym pocisku w swojego przeciwnika. Nie wiedział co prawda co ten ma w zanadrzu, ale wolał nie czekać. Minie dobrych kilka sekund zanim światło wróci do normy, dlatego Edwin chwycił za miecz który wcześniej wbił w podłoże i wyrysował nim w powietrzu kilka znaków, szykując się na kolejny atak. Tarczę zaś ścisnął mocniej, wszak miała być jego linią kontrataku.
  20. Ból. Potężny, przejmujący, ból który nie pozwala myśleć, ból któremu zwykle towarzyszy śmierć. Jonah nie widział że przeciwnikowi potężny atak nie wyrządził najmniejszej krzywdy. Spodziewał się raczej, że ten będzie potrzebował co najmniej dłużej chwili na pozbieranie się. Huk który usłyszał tym bardziej przekonywał go, że był bezpieczny. Zapomniał w euforii, że dla złodzieja, nadmierna pewność kończy się wizytą Kostuchy. Usłyszał bardziej aniżeli zobaczył, głośny kamienny gruchot. Nie pomyślał że to przeciwni, raczej że część areny, wcześniej wspierana łańcuchem, upadła w końcu na podłożę. Specjalnie kiedy ustało. Nie czekając złożył ręce do kolejnego ataku, odchylając się lekko w bok żeby technika zadziałała jak należy. Miecz przeszedł gładko przez jego ramię i zagłębił się w arenie, wywołując sporą eksplozję odłamków i fale uderzeniową tak mocną, że Jonahem rzuciło dość mocno w bok. Na szczęście swoje ukradł. Odskakując dotknął ziemi dłonią co spowodowało wyrośnięcie licznych i masywnych kolumn, wypełnionych różnymi metalami, na całej arenie. Za jedną z takich schował się Jonah, ściskając krwawiącą ranę zdrową ręką. Bolało, naprawdę bolało. Tak jak nigdy dotąd. Płakał z bólu, pozwalając by łzy ściekały na rękaw zdrowej ręki który ściskał z całej siły zębami. Nie mógł pozwolić żeby za pierwszym atakiem nastąpił kolejny, w tym przypadku zwyczajnie by go nie przeżył. Czuł jak uchodzi z niego życie, specjalnie że stracił już sporo krwi. - CHESTIA HEHON! Znowu ból, tym razem większy niż uprzednio, od którego upadł na kolana. Jego rana zapłonęła, rozgrzana pierścieniem ognia. To zatrzymało krwawienie. Teraz trzeba było się wsiąść w garść. - Droga Bestii, raptor. Pozwolił by pierścień bestii zmienił jego metabolizm. Gady mogły utracić więcej krwi niż ssaki, przez co Jonah odzyskał jasność myślenia. Stracił ramię nie doceniając przeciwnika. Nie popełni tego błędu drugi raz. Sięgnął Chciwością do magazynu gildii. Daleko, głęboko, po jeden z największych skarbów jakie posiadali. Mały pierścionek ozdobiony czarnym kamieniem zwanym Piaskiem Pustyni. Pierścień Atlasa. Kiedy maleńki pierścień pojawił mu się w dłoni, Jonah uśmiechnął się blado. Była dość spora szansa że Mistrz uzna to za kradzież, a w takim przypadku Jonah nie opuści terenu tego koloseum w jednym kawałku. Z drugiej strony istniało realne prawdopodobieństwo że jego obecny przeciwnik go załatwi, więc ryzyko było warte podjęcia. Wsadził sobie pierścień do ust i przytrzymał go zębami. W ten sposób mógł jedną ręką go nałożyć na mały palec. - Atlasie, który dzierżysz ciężar, usłysz mnie. Poczuł jak ziemia wokół niego się zapada. Szybko dostosował tą sensację do swojego obecnego stanu. Jego przeciwnik pewnie spodziewał się kontrataku, ale akurat to Jonaha nie przejmowało bardziej od faktu, że stracił cholerne ramie. Musiał tylko namierzyć swojego przeciwnika, co nie było ciężkie, specjalnie że ten miał dość mocne i głośne serce bijące w piersi. *To w ten sposób mnie namierzał, sprytne* pomyślał chłopak po czym wystawił w kierunku dobiegającego bicia dłoń. - Furia Piasków! Kolumny pękły, zamieniając się w piasek. A całość, niczym żywa piaskowa burza, otoczyła przeciwnika. Lecz w owej burzy nie było tylko piasku, a sproszkowane metale, niektóre nawet radioaktywne. To samo w sobie było zabójcze, o ile ktoś miał płuca. A to i tak nie było celem Jonaha. Nie chciał przeciwnika otruć. Chciał go zgnieść. - Królewska Msza Żałobna! Piasek błyskawicznie oblepił jego przeciwnika, zapełniając każdą kamienną szczelinę w jego magicznym ciele. Wsypując się do uszu, nozdrzy, ust jeśli te by zostały otwarte. Lecz to tylko część zaklęcia, bowiem coraz większe ilości piasku zamieniały jego oponenta w piaskową śnieżkę, okrągłą i twardą. A kiedy kula się uformowała w pełni, Jonah zacisnął dłoń w pięść, przez co kula zaczęła cię coraz bardziej ściskać, zwiększając swoją gęstość wielokrotnie. W takich warunkach poruszanie się było racjonalnie niemożliwe. Jonah ponownie znalazł się na kolanach, tym razem ze zmęczenia. Ciężkie krople potu ściekały mu z twarzy. Liczył że chociaż to zatrzyma tego potwora.
  21. To jako miejscowy tak trochę dosadniej zapytam - kiedy to to ma się odbywać? xD
  22. Trafiło. I to przesądziło o losie Zmary. Zegarmistrz z uśmiechem stanął w podmuchu. A raczej grymasem który powinien imitować uśmiech na jego tygrysim pysku. - Halok tanam, nasycenie. Od początku pojedynku dążył do tego, żeby choć kropla jego magii znalazła się w celu. A Zmara, niczym potulne dziecko, wykonał to zadanie za niego. Czego chcieć więcej? Jego magia była jak rak, rozprzestrzeniała się szybko i boleśnie. Wolał nie wiedzieć co działo się w Zmarze, ale spodziewał się tego, co uczynił w podmuchu. Kiedy tylko pierwsze drobinki magii dotknęły Zegarmistrza, zaczęły się zmieniać. Każda drobina zamieniała się, płonęła i oczyszczała, a potem atakowała te obok, spalając je i oczyszczając. Pełna asymilacja magiczna. Nanity potrafią dowolny materiał rozbić, przebudować i w ten sposób produkować kolejne nanity. Zegarmistrz zrobił to samo, tylko że z magią. Już w momencie jak Zmara pochłonął odrobinkę jego tornada, to zaklęcie zaczęło korumpować jego własną magię, zamieniając ją w magię Zegarmistrza. A im więcej energii poświęci na zatrzymanie tego procesu, tym więcej energii dostanie się pod wpływ tej czarnej jak noc magii. Ale to był tylko fragment pułapki. Bowiem największy problem zaczynał się w chwili, kiedy tygrys rozpoczął pochłanianie całej tej energii. Coraz więcej i coraz szybciej. Jedna cząsteczka zaatakuje jedną cząsteczkę. Potem te dwie zaatakują kolejne dwie. Potem cztery, osiem i tak w nieskończoność, a przynajmniej tak długo jak starczy energii. A tej było pod dostatkiem. Zmara wykopał sobie piękny grób. Tym bardziej że zaklęcie zaczynało krążyć nie tylko na linii Zegarmistrz - Zmara, ale też po całej arenie, przez co każda obrona przez Zegarmistrzem, każde pole siłowe, nasycenie magią czegokolwiek, spowoduje że kolejne cząsteczki będą korumpowane. Plan idealny. Pozostało tylko obserwować jak przeciwnik będzie tracił energię.Liczył też że spróbuje uciec, co jeszcze bardziej zwiększy możliwości Zegarmistrza. - Naznaczony a nienazwany. W imieniu Cirio, spłoń! Energii było naprawdę wiele. Wewnątrz Zmary. I właśnie drobny kawałek owej energii wybuchł. Z siłą skrzynki C4.
  23. Zegarmistrz

    #3 03/2014 "MANEzette"

    Foley - bo ja ślepy jestem, gdzie ty tam masz przekleństwo? Co do wydania. Podoba mi się, poprzednie było odrobinkę lepsze ale to kwestia gustu Tetryk znowu coś tam smęci, ale miło się go czyta, muzyka też fajna, trochę znałem trochę nie, lista powiększona o nowe tytuły Do tego felietony - czyta się je przyjemnie, lekko, ogólna ocena pozytywna. Jedyne z czym miałem początkowo problem to otworzenie numeru - w Firefoxie strasznie mi muliło, dopiero na operze odzyskałem płynność. Ocena: 8/10 Ah to słowo. Poszła plotka iż imć Miodek je "zalegalizował" i teraz hula po internetach.Teoretycznie, jest to słowo jaskrawe, jego pochodne są wulgaryzmami ale samo słowo określa coś dobrego, a nie coś złego. Praktycznie - to czy coś jest wulgaryzmem czy nie jest dyktowane reakcją społeczeństwa. Powiedz przy nich na głos to słowo i zobacz reakcję. To ustala czy coś jest wulgaryzmem czy też nie. I w przypadku słowa "zajebiście" w większości przypadków reakcja nie jest zła, bowiem to jaskrawe określenie stanu "bardzo dobrze".
  24. Wiedza i zemsta. Dwa czynniki pchające go do kolejnego kroku. Jeszcze w szatni wspominał wszystko to, czego nauczył się dzięki swoim przeciwnikom. Nowe rodzaje magii, nowe sposoby myślenia. Upłynęło sporo czasu od kiedy Edwin Niemy, kaleka, pierwszy raz stanął na arenie. A wszystko napędzane tymi dwoma słowami, wiedzą i zemstą. I teraz czekała go jeszcze jedna próba. Ostatnia. A jeśli wierzyć plotką które podsłuchał w szatni, najcięższa, bowiem jego przeciwnik nie tylko formował rzeczywistość z dziecinną łatwością, ale też posiadał ogromne, o ile nie nieograniczone, zasoby magiczne. Czekała go batalia jakiej jeszcze nie przeżył. Żartem mówiąc, być może nawet taka której nie przeżyje. Idąc korytarzem miał wiele przemyśleń, ale jedno wiedział na pewno. Niezależnie od tego jak silny będzie przeciwnik, Edwin da z siebie wszystko a nawet więcej. I z tym postanowieniem pchnął drzwi areny, pozwalając by magiczne światło tego miejsca zalało mu twarz. Pewnym krokiem wyszedł na uświęconą ziemie magów. Poprawił futerał na pasku, strzepnął kurz z ramienia i podniósł wysoko ramiona, pozdrawiając widzów. - Panie i Panowie, chłopcy i dziewczęta. Ci którzy towarzyszyli nam, walczącym, przez te wszystkie batalie! Pragnę przywitać was i podziękować wam, wszak to wy właśnie napędzacie nas ku lepszemu. To dla was staramy się bardziej, mocniej i szybciej. I to wam dedykuję tą walkę. Oby nie zawiodła waszych oczekiwań! Edwin spojrzał w kierunku drugiego wejścia na arenę. Jego przeciwnik jeszcze nie dotarł na miejsce, dlatego wykorzysta ten czas by się przygotować na najgorsze. - Witaj w Opuszczonym Domostwie. Tymi słowy uruchomił Domostwo by wspierało go w tej walce. Ono oraz prezenty które otrzymał od poprzednich oponentów. - Ty, któryś uciekał i ty, któryś gonił. Stańcie się jednością. Przepełnieni wolą, utraceni nadzieją. Stańcie się tarczą, stańcie się mieczem. Niechaj wasza moc będzie moją. W zamian oferuję wam wolność, ku krańcom istnienia. Postać Edwina zalśniła, a kiedy blask opadł, w lewej ręce trzymał Miecz, w drugiej zaś sporej wielkości tarczę. Oba elementy oprawione inskrypcjami mogącymi zwalczać magię. To pozwoli mu przetrwać przynajmniej pierwszy z ataków.
×
×
  • Utwórz nowe...