Skocz do zawartości

Plothorse

Brony
  • Zawartość

    324
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Plothorse

  1. Zerknąłem ostatnio do tematu z moim OC-kiem, w którym to pierwszego, głównego postu, nie edytowałem praktycznie od czasu wysłania - aż do dnia dzisiejszego. Po porównaniu z pracą zachowaną na komputerze, okazało się, że w jednym ze spoilerów brakowało tekstu (z dwóch, w których był obecny)

     

    Nie wiem, czy w innych postach także miała miejsce utrata danych.

     

    EDIT nr 2: Sprawdziłem. Także w pozostałych postach brakuje informacji wewnątrz tych konkretnych nawiasów. (Patrz - edit nr 1)

     

    Zaleciłbym wszelkim twórców tego forum, dbałym o jakość swych dzieł oraz posiadających ich kopie, sprawdzenie swych nadesłanych uprzednio prac.

     

     

     

    EDIT nr 1: Przeczytałem resztę pracy. TO NIE SPOILERY. Brakuje informacji zawartych w tzw. ,,ostrych nawiasach" < >

    Przypadkiem ta część ze spoileru rzuciła mi się jako pierwsza w oczy.

    Prosiłbym kogoś uprzywilejowanego o adekwatną zmianę nazwy tematu.

  2. Jak dobrze, że z tyłu, a nie z przodu go osmaliło. Jako dbającego o własny wygląd, świadomość tego faktu mogłaby go zaboleć... kto wie? Może i nawet bardziej od tego podszczypywania?

    Wietrzyk, po przeleceniu przez chmurę, nie zatrzymał się. Zawirował, układając skrzydła inaczej niż dotychczas. Planował wykorzystać strugę powietrza, którą wytworzył, przelatując pomiędzy pomniejszymi chmurami. Postarał się pociągnąć je za sobą.

    Planując przed chwilą kopnąć chmurę, był ustawiony zapewne mniej więcej tak, aby zarówno Koszmarna Klacz, chmura, jak i On sam znajdowali się w linii prostej. Prawdopodobnie leciał teraz prosto na swą przeciwniczkę z kopytem ustawionym przed sobą. Dlatego też właśnie podniósł tor lotu, aby nie zaatakować jej bezpośrednio. Zdawał sobie sprawę z tego, że czynienie tego jawnie jest zdecydowanie niebezpieczne, jako że ona sama miałaby tę choćby i krótką chwilkę, aby zareagować.

    Nadal nie spowalniając, przeleciał nad nią. Wzleciał już za nią ku górze, robiąc pętlę. Spodziewał się, że chmura, ponownie połączona, zaraz znajdzie się pomiędzy nim, a czarną alicorn. Ukończył akrobację, spadając w dół z kopytem ponownie wystawionym przed siebie, w momencie, w którym chmura zakryła wzrok przeciwnika.

    Teraz nie liczył już na to, że uda mu się wyzwolić piorun. Spodziewał się, że chmura ponownie rozbije się na kilknaście mniejszych, z czego część - być może - dosięgnie nieruchomą alicorn, rażąc ją elektrycznością bezpośrednio, z całą dawką w nich zgromadzoną. No i jeszcze pozostawało nadzieja, choćby i niewielka, na to, że dosięgnie ją osobiście...

  3. Wietrzyk przerwał toczenie kamienia. Stanął wobec nieco bardziej bezpośredniego zagrożenia... Poniekąd ucieszył się, że jest to niebezpieczeństwo, z którym był zaznajomiony. Już miał wzbić się w powietrzu, gdy nagle...

    ...pomyślał, że chmury, choć wezwane niewątpliwie za pomocą magii, zapewne nadal stosują się po części do praw przyrody. Uznał, że staniu na ziemi zawdzięcza nie bycie trafionym. Jeszcze. Sądził, że odmieni się to, gdy tylko spróbuje polecieć...

    ... dlatego też zamachał wpierw skrzydłami, wzbijając w górę obłok piasku i pyłu z obumierających roślin. Zmrużył oczy. Dopiero drugie gruchnięcie piórami miało na celu wzniesienie jego. Odbijając się kopytami od ziemi, owy obłok pociągnął za sobą. Z taką oto kurtyną, na której odizolowanie go od elektryczności liczył, zaczął latać wokół tych chmur, pędem wiatru ściskając je w pojedynczą.

    Potrzebował się do nich zbliżyć, lecz nie mógł tego uczynić, ponieważ ryzykowałby ogień krzyżowy... Dopiero gdy owe kilka burzowych chmur zbiło się w jedną, poleciał wprost na nią, gromadząc swą siłę w jednej z tylnych nóg. Planował kopnąć ową chmurę - tak, aby wyzwolić z niej piorun w kierunku czarnej damy.

  4. Cóż to? Paląca się do sesji wataha milczy, a ja, tak mało czasu mający, odpisuję jako pierwszy? Zaiste ciekawe czasy nastały..


    -Mam zatem nadzieję, że nie myślę zbyt głośno - odpowiedział jednorogini. Ton jego głosu zdawał się być niejednorodnym. Skrywał... strach? Rozbawienie? Słodko-kwaśną ironię...?

    Jak kraina ta piękno wszystkich kolorów zabrała... w kubeł jeden wrzuciła, szarą masą zalała... pejzaż, co jak jego głosu barwa. Jak cała jego osoba - mdła i wytarta.

    Wiele kryjąca i odpychająca.

    ...

    Zwierciadłem duszy oczy. Po kompanach wiódł spojrzenie. Kuców stanowienie ogarnął w okamgnienie.

    Dwojgu umysłom się ukazała myśl bynajmniej niezwykła -

    -Decyzja zapadła - rzekł Poll, mrużąc powieki - proponuję więc, aby świecirożce ustawiły się na początku oraz końcu korowodu... zarówno ze względu na walory zmysłowe, jak i udaremnienie ewentualnej próby porwania... tych bowiem naruszenie zostanie zdecydowanie szybko zauważone.

    Skierował swe kroki ku wejściu do jaskini, choć w nią samą się jeszcze nie zagłębił, oczekując na uformowanie szyku przez resztę grupy...

    Któż mógł wiedzieć jak ciasną się ta dziura okaże?

  5. Hmm... dobrze. Nie odpowiedziałeś w kwestii częstotliwości odpisywania, zatem przyjmę tę z Twoich działowych sesji.

    Nick: Poll Nurdoo

    Link do Karty Postaci

    Gdzie aktualnie stoję/co robię: Znajduję się na grani, okalającej górę. Ze słów Pinkameny wnioskuję, że jest ona dosyć spadzista/nierówna/niebezpieczna. Szliśmy po niej już jakiś czas i śmiem przypuszczać, że rozciąga się stamtąd ładny widok na okolicę. Stoję obecnie przed jaskinią, wyrażam swoje zdanie w kwestii wyboru kolejnej części trasy.

  6. Ciągnąć innego MG do sesji? Technicznie nie zawadzi, nic się w sumie konkretnego nie wydarzyło... cóż, jak dla mnie to na chwilę obecną byłoby lepiej, gdyby sesji nie było. Jakkolwiek, wątpię, aby ktoś poza mną był w podobnej sytuacji.

    Sercem jestem za daniem Lemuurowi czasu i kolejnej szansy, zważając na to, że problemy mają w zwyczaju chodzić nie parami, a stadami.

    Jakkolwiek, jeśli macie ochotę na chyżą kontynuację... cóż. Są na forum osoby tylko czekające na szansę. Jeśli zdołacie taką wyłowić i przekonać do dopasowania się do gotowego mechanizmu... domyślam się bowiem, że Lemuur miał konkretne zapatrywania na możliwości w tej krainie i o ile przekazanie wizji pomysłu do wdrożenia może być ciężkie, o tyle patrzenie jak ktoś zmienia koncept smutne...

    Dajcie mu chwilkę. Niech się wypowie.

  7. Moja walka... hmm! Podobna do tej I-no, choć czerwona ma tę przewagę, że wali 4 razy mniej, a zadaje 5 razy więcej... najciekawsza była walka Drizzta Do' Urdena Daermona N' a' baernona. Szczerze powiedziawszy, byłem przekonany, że to SS tu wygra. I bynajmniej nie sugerowałem się tu wyłącznie pierwszą rundą. Zdecydowanie lepiej sobie radził. Zadecydował tu rozkład sił na poszczególne ciosy. Podobnie jak I'no, Drizzt dysponuje większą mocą pojedyczych ciosów, co bardziej sprawdza się w działaniach zaczepnych. Tym, co sprawiło, że odmienił swój los było wykorzystanie pantery, zwłaszcza w celu blokowania speciali wroga.

    Tymczasem walka Ghost Ridera... pfff... bahahahaha! :lol:

    Półfinały... gdzie nie spojrzeć, ciężcy przeciwnicy. Drizzt, którego się obawiam zwłaszcza ze względu na zasieg pantery (Miki ma nawyk odskakiwania po serii na mniej więcej tę właśnie odległość...), spamująca I-no oraz... to czwarte. :rainderp:

    RedBalance12 - bądź tak miły i ukrywaj wyniki walk w spoilery, dobrze?

  8. -Zatem często podróżujesz po innych światach? Kto kogo tu źle zrozumiał? - wznosząc brew spytał Poll Vivaciousa.

    Podszedł odrobinę w kierunku krawędzi, spoglądając w dół, lecz z raczej bezpiecznego kąta.

    -Co do urwiska... hah! Latać ze skrzydłami... słyszałem o jednorożcu, który także nie oparłby się pokusie skoczenia w miejscu takim jak to... i... nie, bynajmniej nie wyczarowywał sobie jakichkolwiek ,,pomocy".

    Odszedł od urwiska. On nie gustował w tego rodzaju klimatach... za bardzo.

    -Co zaś się tyczy Rainbow... - tu spoważniał - ...gdybym wierzył w to, co powiedziałeś, nie byłoby mnie tutaj.

    Zerknął jeszcze w stronę Abyssala.

    -Ciemności... nie tyle nykofobia, co strach przed nieznanym, kolego. Niektórzy z nas mogą się obawiać tego, co czai się w czeluści, nie jej samej w sobie...

  9. (Co do sygnatury: tak... choć podpis pod obrazkiem już tu raczek nie pasuje... prawda?

    Co zaś się tyczy Luny: Ach! Mój błąd, mój fail... przyznaję. To nie powinno było nastąpić. Powiedz, proszę... czy moglibyśmy używać bezpośredniego tłumaczenia Jej imienia, ,,Gwiazdy Północnej"? Sądzę, że mogłoby się przydać w wypadku, w którym Księżniczka istotnie by się zjawiła. :rd6:)

    -Rogiem! - krzyknął Wietrzyk do jednorożca, wierząc, że tradycyjna, uświęcona broń tych stworzeń znacznie bardziej się nada do przebijania twardych powierzchni aniżeli jakaś gałąź...

    Zmienił plany dotyczące Słonecznego Kamienia. Zamiast próbować go podnieść, zdecydował się go potoczyć. Wziął, rzecz jasna, poprawkę na to, że prosto nie pojedzie, z racji nie bycia idealną kulą. Popychając klejnot kopytami, obracał co i rusz głowę, czy aby jakiś szerszeń nie pragnie go oblać. W razie konieczność starał się unikać owych ,,ataków" jedynie wykręcając w powietrzu w tę czy ową stronę, lecz nie oddalając od Kamienia. Przy gładkiej drodze zmieniał także trasę ku filarowi. Nie przerywał toczenia. Zdawał sobie sprawę z tego, że drugiej szansy może już nie uzyskać...

    - myśał. Krople potu spływały po jego ciele tu i ówdzie nie tylko z wysiłku, ale i ze strachu - że wpadną mu do oczu i przeszkodzą w drodze. Jak dobrze, że nikt nie miał okazji go teraz wąchać... khem..

  10. Zaszli aż tutaj, bez większych komplikacji... jednorożec zasłonił czułe oczy przed porywami wiatru, wzburzonymi przez lądującego pegaza.

    -Masz rację, Vivacious - rzekł Poll - rzadko zdarza się okazja, aby narazić na wykrycie grupę kuców idących przez krainę śmierci.

    -Po tym co zrobiłeś, istotnie lepiej będzie wycofać się na jakiś czas poza zasięg ciekawskich oczu... - stwierdził.

    Rozglądając się wokół, celem dostrzeżenia ewentualnych oznak nadchodzącego niebezpieczeństwa, rozmyślał nad słowami, zasłyszanymi od Sad Blind.

  11. (Ciekawe... rzadko się zdarza, aby traciły kończyny w wyniku ewolucji...

    Dziesięć? Rozumiem, że musiały Ci się podobać... być może, po maturze odświeżę wspomnienia na emulatorze... kto wie? Ach, tyle rzeczy się zbiera ,,na później"...

    Chomiorun? Oczywiście, że chcę go zobaczyć! Jeszcze się pytasz...)


    Wietrzyk odskoczył jak oparzony. Jednorożec.

    Jednakże, to nie był koniec niespodzianek na tę chwilę. Oto przybyła w towarzystwie dwojga Kuców Słonecznych... Luna.

    W międzyczasie zaczął naskakiwać z góry na zbierające kubły z miodem szerszenie. Liczył na to, że posługując się swoją masą, energią kinetyczną oraz paroma prawami fizyki doprowadzi do nagłego ugięcia się pod nim przeciwników oraz wylania miodu na nich samych.

    Domyślał się, że nie wyrobi się z wszystkimi, nie zażegna niebezpieczeństwa nawet jeśli udałoby mu się sprowadzić je w ten sposób na ziemię. Niemniej jednak, to pierwsze co przyszło mu do głowy w takiej sytuacji. Instynkt nakazał chronić przed bezpośrednim zagrożeniem, ale...

    -Reszta kuców jest pod kopułą! - krzyknął do nowo przybyłych.

    ...nie był nawet przekonany do której ze stron należą. Po chwili bowiem dotknęła go straszliwa myśl - jakoby pojawiające się w tym miejscu niespodziewanie postacie mogły być halucynacją wywołaną przez kpiących sobie z niego, a pragnących wykończyć go i fizycznie i mentalnie przeciwników.

    Dlatego też krzyknął... sądząc, że w razie gdyby okazali się być jego sojusznikami, mogli skorzystać z tego faktu. Jeśli natomiast nie... cóż, jemu raczej to nie zaszkodzi.

    I w tym momencie... błysk. Odblask jednego z ostatnich promyków słońca na wypolerowanej powierzchni skrzętnie skrytego przedmiotu.

    Zdecydowany, ruszył ku nowemu celowi. Przez chwilę żałował, że nie dopytał kuców o to i owo... lecz ten tok myślenia odegnał. Liczyło się tu i teraz!

    Wietrzyk postarał się wzburzoną lotem strugą powietrza wznieść kwiaty otaczające Słoneczny Kamień w taki sposób, aby utworzyły kurtynę przed oczami pary alicornów. Tak, aby mógł ewentualnie podjąć się próby przechwycenia kamienia i polecenia z nim w kierunku owego kamiennego filaru... jeśli nie po to, aby go na nim umieścić, to choćby i po to, by się tam ukryć... niewiele stabilnych osłon w tym miejscu się ostało.

    Tymczasem, zanosiło się na burzę...

    PS: niewyraźna mina Szczerbatka jak najbardziej pasuje do reszty sygnatury...

  12. Między innymi z powodu tego działu żałowałem, że podczas świąt nie miałem dostępu do internetu... a tu się okazuje, że jestem pierwszym, który komentuje walki Sakadetsuznowu Kto by się spodziewał?

    Jak widzicie oto wyniki...przydzielenie wygląda tak.Walczą ze sobą ci co mają zbliżoną liczbę pkt z obu walk.

    Zdecydowałem się podliczyć owe punkty, aby pozostali nie musieli tego czynić, czy to w celu porównania siły postaci, czy też domyślenia się rozkładu walk w nadchodzącym turnieju. ^ ^

    1. Miki Sayaka:

    17+13=30

    2. Ultimate Sephiroth:

    23+35=58

    Gambit: (nie biorący udziału w turnieju - z racji możliwości wystawienia do walki jednej postaci)

    31+35=66

    3. Solid Snake

    22+26=48

    4. Ghost Rider:

    24+43=67 (skubaniec dorwał o jeden punkt więcej od Gambita. Hah. W sumie to dziwię się, czemu tylko jeden... ^ ^ )

    5. Mr. Satan:

    16+14=30

    6. I-no:

    19+37=56

    7. Drizzt Do' urden:

    20+28=48

    8. (Postać artasa)

    (?)

    Z tego wynikałoby, że najbardziej prawdopodobnym zestawieniem na turniej byłoby: (wedle kolejności punktowej - rosnąco)

    Miki Sayaka (30) VS Mr. Satan (30)

    Solid Snake (48) VS Drizzt Daermon N'a'shezbaernon (48)

    Oraz niewiadoma w postaci ułożenia:

    I-no (56) VS Ultimate Sephiroth (58) & Ghost Rider (67) Vs (postać artasa) (?)

    Bądź też:

    (postać artasa) (?) VS I-no (56) & Ultimate Sephiroth (58) VS Ghost Rider (67)

    Całość przyjemnie się oglądało... podkłady także były zacne. ^ ^ Dużo tego było, więc może nie będę wchodził w szczegóły - to była dosyć specyficzna batalia. Należy ją po prostu zobaczyć..

    Przy okazji - przyznam, że 06:25 i 09:44 były naprawdę ciekawe.

    No i... taaak... zastanawiam się cóż powie Drzewko o mobilności mojej nowej postaci. (tak, jestem okropny :rainderp:)

    PS: Kiedy zaczynałem pisać tę wiadomość (zrobiłem parę rzeczy w trakcie) byłem tu jeszcze pierwszy po poście Sakadetsu. Teraz to ,,komentowanie jako pierwszy" jest trochę nieaktualne. :lol:

  13. Mm... okej, wróciłem z kościoła, mogę pisać dalej.. Serprerior... gdyby nie wężowata forma, pomyślałbym zapewne, że to rozwinięta forma go otaczających..

    Yay! Zatem miałem, przynajmniej po części, rację co do przynależności żywiołowej owego pokemona... no, jestem ciekawy wyglądu. :lyra2: Z opisu kojarzy mi się z tym elektrycznym psem, zielonym, co najmniej wyglądającym na trawiastego (nie jestem pewien czy był nim w istocie) chyba z drugiej generacji. Zaraz, jak mu było ,,na imię"...?

    W sumie, to teraz sobie przypomniałem... z czasów jeszcze, gdy z tatą grałem w pokemony, teehee... jego ulubionym była Ponyta/Rapidash. Zwał ją chyba ,,Ogieniek". Kto by pomyślał, że po latach...

    Mm... i pomyśleć, że ja wolałem Ninetails' a/Arcanine' a...

    Przyznaję Ci rację co do wyglądu tej doliny... jednakże, pozostawia to kierunek wskazany przez Chrysalis jako nieco zwodniczy. Jednakże, z tym to już mniejsza, to przecież na granicy spekulacji... Inną sprawą to, że nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak to możliwe, że tyle czasu tam wisiały w powietrzu z... kokonem oraz kubłami miodu? Dobrze zrozumiałem? To, jak szybko ta akcja została przeprowadzona z lekka mnie skonfundowało... chyba zawrę to w wypowiedzi.


    Wietrzyk był... przerażony. To stało się tak nagle. W jednej chwili miał ze swą drużyną w miarę realne szanse na uratowanie tej krainy... przepadły one w jednej chwili?

    Zapominając o całej reszcie otaczającego go świata i bynajmniej nie próbując robić z siebie bohatera, poleciał zdesperowany w kierunku owej pułapki, przekonany, że na pewno nie wszystkie kucyki zostały złapane...

    - myślał. Jego umysł podsuwał mu wszelkie możliwe aspekty sytuacji, gdyż nie mógł tak po prostu przyjąć do wiadomości tego co się stało. To było zbyt... nieprawdopodobne.

    -To tak się nie skończy! Nie pozwolę Wam zniszczyć tej krainy! - krzyknął z wzbierającymi łzami w oczach, wwalając się w gniewie z kopytami w pierwszego napotkanego wokół kopuły szerszenia.

    Mimo to, w owym działaniu była pewna idea. Gdyby bowiem jakieś kuc się uwolniły, dywersyjne działanie Wietrzyka pozwoliłoby im na wyłamanie się z łańcucha... nie mógł pozwolić na zmarnowanie takiej szansy!

  14. (A jakże. ^ ^ W tej dziedzinie zdecydowanie jaśniejesz mocniej ode mnie.

    Mm... pierwszego nijak nie rozpoznać. Drugiego pierwszy raz widzę. Trzeci... Chomiorun... czy dobrze zgaduję, że to... chomik - piorun? Ot. inspiracja Pikachu? :rd6:

    Sam nigdy nie wymyśliłem żadnego... raczej inne rzeczy, ekhm... nie wiem, czy wymieniać.

    Mój to chyba Gardevoir. Jedyny Pokemon, któremu nadałem imię... zwałem ją Voidi.)

    Umm... czyżbym źle zrozumiał? Wydawało mi się, że Słoneczne Kucyki są za krzakami/drzewami, poza polaną, wraz z Chrysalis, w czasie gdy Wietrzyk był z NMM oraz Nyx na polanie. Skoro szerszenie skierowały się na polanę, sądziłem, że chodzi o dorwanie jego...

    Pozwól, proszę, że odpiszę później, po Twej odpowiedzi. Nie bardzo mam teraz czas, by zastanowić się nad ruchem, muszę jeszcze pewną sprawę dziś przed północą załatwić... :flutterblush:

  15. (Rozumiem... to, co powiedziałaś dało mi do nieco do zrozumienia na temat tego, co oglądałaś, a co oglądałaś. Dzięki... mm... jednak nadal nie wiem, czy miałaś szansę zaznajomić się z filmem pt. ,,Powrót Mewtwo".

    No i... och, dziko... że też to pytanie nie padło wcześniej... ulubiony Pokemon? :tigertaming:)


    - nie znalazł w myślalch odpowiedniego słowa, ni wyrażenia, porównania, które oddałoby jednocześnie jego zaskoczenie, podziw, lęk i cierpienie...

    Bolało go bowiem fizycznie ciało... lecz nie to było najgorsze. Nie dające spokoju umysłowi odczucie, iż w czyichś oczach jest się ,,tym złym".

    Nie chciał tego kontynuować, ale wiedział, że musi...

    Dlatego też zebrał swe siły raz jeszcze. Usadowił się na jakowymś mało sprężystym konarze, naprężył ćwiczone latami muskuły i chwilkę poczekał na zbierającą się kompanię... wystartował nagle, bez ostrzeżenia... bynajmniej nie uciekając, lecz nurkując pomiędzy ich szeregami. Minął je i... równie szybko zawrócił! Kierował się poprzez szeregi szerszeni w kierunku Koszmarnej Klaczy. Wzbudzoną strugą powietrza postarał się objąć żołnierzy i pociągnąć ich za sobą tak, aby to oni teraz doświadczyli spotkania z ową niesamowitą osobistością.

    Gdy starał się przelecieć obok niej, w głowie zajaśniała mu pewna myśl:

×
×
  • Utwórz nowe...