-
Zawartość
5524 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
97
Wszystko napisane przez Niklas
-
To była jedna z wielu sytuacji, kiedy nienawidził siebie za bycie zwykłym kucem ziemnym. Jakby mało było tego, że ma kompletnie bezużyteczny talent... W chwilach zagrożenia mógł liczyć jedynie na siebie i swoje kopyta. Czasem miał ochotę mieć skrzydła albo róg... Chociaż i tak to by wiele mu nie pomogło, bo wciąż byłby zwyczajny... Tymczasem jednak postanowił odłożyć swoje ciemne myśli na później i zacząć szukać czegokolwiek co mogłoby mu pomóc zrozumieć sytuację. Cóż... jeśli będzie do tego potrzebna magia... pomyśli o tym później. Że też muszę być sam jeden z tym wszystkim..., westchnął w myślach, po czym zaczął przeglądać półki z książkami.
-
Ten widok szczególnie go przerażał. Oto siedziała tu ona, Twilight Sparkle - uczennica samej Celestii i naprawdę niezły mag... I także ona była niczym wobec... No właśnie, wobec czego? Ignorując wszelkie szczury, Ashen wszedł do środka. Momentalnie ruszył ku półkom, gdzie miał nadzieję znaleźć cokolwiek o tym "czymś" co spotkało Ponyville... A może i całą Equestrię? Kto wie...
-
Ale cóż to znaczyło teraz, kiedy inni nie żyli? No bo trudno nazwać posagi czymś żywym. Ashen klął na siebie myślach za swoje życzenie... Chciał czegoś "ciekawego", no i to otrzymał. Pomyślał, że jakby sprecyzował życzenie to może wszystko byłoby inaczej. Choć na moment być zauważonym... Czy to tak wiele...?, pomyślał wychodząc na ulicę. To był już kolejny dom, w którym zastał jedynie posągi. Wolnym krokiem postanowił skierować się w stronę biblioteki. Był tam wczoraj wieczorem, ale pomyślał, że może w świetle dnia znajdzie tam coś nowego co poprzednio uszło jego uwadze.
-
Ty nie masz co narzekać Ja to tam wrzuciłem fotę w idealnym momencie, bo po Leeth i byłem praktycznie niewidzialny Also, fajna fota, Sokowirówko A krzesło Amola Siedziałbym!
-
1. Imię: Ashen Dash Zap 2. Płeć: ogier 3. Wiek: 17 4. Cutie Mark: naostrzony kij z kiełbaską. 5.Wygląd: szary, dość słusznej budowy ogier. Ma piegi na nosie. Grzywa (a'la Big Mac) i ogon w kolorze ciemniejszego pomarańczu. Oczy turkusowe. 6. Charakter: jest spokojnym i poczciwym ogierem, którego trudno nie lubić. Jednak mimo to nigdy nie nawiązał żadnych większych przyjaźni. Głównie z powodu swojej niskiej samooceny i poczucia, że nikt nie chciałby się przyjaźnić z takim „zwykłym” kucem jak on (a uważał tak przede wszystkim dlatego, że miał szarą maść, no i nigdy nie przeżył czegoś, o czym warto było wspominać, w przeciwieństwie do jego kolegów z klasy). Niby wiedział, że katował się na wyrost, jednak... taki już był. Nie można odmówić mu odwagi (choć niektórzy nazwaliby to głupotą), którą udowadniał z każdym wejściem i wyjściem z Lasu Everfree. Nie był jednak brawurowy - dobrze znał zagrożenia i potrafił sobie odpuścić, gdy coś było ponad jego siły. 7. Umiejętności: zgodnie ze znaczkiem, przyrządzanie wyśmienitych kiełbasek [sojowych, oczywiście] z ogniska. Poza tym dysponuje dość silnym kopnięciem (ale bez przesady - Applejack to on nie jest) i ma naprawdę dobry zmysł orientacji - wystarczy mu chwila, by się odnaleźć w terenie. 8. Miejsce akcji: Ponyville 9. Towarzysz: Nope. 10. Życiorys: Trudno powiedzieć cokolwiek ciekawego o jego życiu. Ashen urodził się Hoofington, a odkąd skończył dwa lata, mieszkał już w okolicach Ponyville. Był... zwyczajnie zwyczajny. No... poza tym, że nie znał swojej matki... Ponoć podrzuciła go ojcu „dla jego dobra”, po czym... zniknęła. Tak czy siak... Ashen nie przeżywał żadnych przygód, nie uczestniczył w żadnych bójkach, miał przeciętne oceny w szkole i dość długo nie mógł znaleźć swojego talentu. Wpierw sądził, że będzie związany z siłą (bowiem dysponował całkiem mocnym kopnięciem), później - z jego umiejętnością orientacji w terenie (często przebywał w Lesie Everfree i zawsze potrafił znaleźć drogę powrotną, jakkolwiek głęboko by nie poszedł). Potem zaś wierzył, że NA PEWNO będzie to jego sokoli wzrok... Tymczasem swój uroczy znaczek otrzymał podczas rodzinnego wypadu z ojcem. Naostrzony kij z kiełbaską... Cóż, owszem, kiełbaski wyszły mu perfekcyjnie, smakowały nieziemsko... Ale... to był jego talent? Kiełbaski z ogniska? Dobiło go to... Wszystko wskazywało na to, że będzie najzwyczajniejszym kucykiem na świecie... Nawet nieszczególnie pocieszały go słowa ojca. Był szarym, zwykłym, nie wyróżniającym się niczym kucem... Zdruzgotany spojrzał w niebo. Kiedy dostrzegł spadającą gwiazdę, rzucił w wszechświat myśl: „Chcę coś przeżyć... Coś... niesamowitego...”. Szybko o tym zapomniał. Nie przewidywał jednak, że otrzyma odpowiedź na swój „krzyk rozpaczy”... Kilka dni później nawiedził go niezwykle realistyczny koszmar. Widział w nim siebie jako jedynego żyjącego mieszkańca Ponyville. Wokół niego krążyły duchy. Próbował się ruszyć, ale strach go paraliżował. Zewsząd słyszał głosy... Szeptały jego imię... Oskarżały go o wyrządzone miastu zło. Chociaż... Nie... nie dosłownie jego... Jego krew... Jego dziedzictwo. Teraz słyszał to wyraźnie. Miał „odpokutować” za coś, co kiedyś zrobiła jego rodzina. Ale... co? Cienie milczały. Nie widział ich twarzy, jednak czuł bijącą z nich złość... Nie, nienawiść... Czystą nienawiść. Nienawidziły go za coś, lecz nie chciały powiedzieć za co. Czuł, że powinien to wiedzieć, jednak... nie wiedział. Próbował coś powiedzieć, ale dziwna siła ściskała go za gardło. Był tak bezsilny... Słuchał ich, a głowa pulsowała mu z bólu. Miał wrażenie, że zaraz wybuchnie... Wtedy zaś duchy go zaatakowały. Uderzały go, drapały, wciąż wykrzykując głosy nienawiści... A on tylko stał, przyjmując ciosy i błagając w myślach, by to wszystko się skończyło... Wtedy właśnie koszmar pozwolił mu na pobudkę. Ashen był przerażony... Te oskarżenia... Taka nienawiść... Niemalże od razu powiedział o nim ojcu. Rapid Zap jednak od razu stwierdził, że „to tylko zły sen”. Ashen nie miał takiej pewności... Jednak kiedy usłyszał od kilku innych kucyków to samo, uwierzył w to. Zwłaszcza, że koszmar już nie powrócił. Minęło kilka tygodni. Ashen wracał właśnie z Lasu Everfree, trzymając w sakwach kilka sztuk dzikiej bazylii. Takie zadanie zlecił mu właściciel pierwszej pizzerii w mieście, ponoć ta przyprawa nadawała pizzy niezwykły smak i aromat. Ashen dobrze znał te tereny, więc chętnie wykonywał te drobne zadania od mieszkańców, którzy zwykle byli zbyt przerażeni, by choćby spojrzeć w stronę tajemniczego lasu. Zwykle proszono go o zdobycie jagód czy ziół - raz zaś Lily zleciła mu odnalezienie pewnego rzadkiego rzadkiego kwiatu... Po drodze słyszał huk piorunów. Nie zdziwiło go jednak to - pegazy miały przywołać dzisiaj burzę z piorunami. Tylko.. czemu nie padał deszcz? Wzruszył kopytami, idąc dalej. Nie uznał tego za coś niezwykłego. Doszedł do wniosku, że nie chciało im się. Kiedy w końcu dotarł w pobliże miasta, zdumiał się. Zwykle radosne Ponyville tym razem było przeraźliwie ciche. Mimo że widział zapalone światła w niektórych budynkach, nic nie wskazywało, by ktokolwiek w nich przebywał. Chłodny wiatr przyprawiał go o dreszcze, kiedy przemieszał puste ulice. A gdy słyszał niewinne skrzypienie dachów, włosy stawały mu dęba. Idąc tak, nie zauważył czegoś stojącego na jego drodze. Uderzył więc głową i padł lekko zamroczony na ziemię. Kiedy spojrzał na tę przeszkodę, oniemiał. Był to kamienny posąg wielkości kucyka... I w zasadzie był kucykiem, a konkretnie Panią Cake. Stała twardo na czterech nogach, a na jej twarzy malowało się zaskoczenie. Cokolwiek ją spotkało, nie zdążyła nawet zareagować. Ashen ostrożnie ruszył dalej, trzymając się cieni. Miał już pewną teorię na to... skamienienie. Gdzieś tutaj musiał być bazyliszek. Tylko... jakim cudem dotarł do miasta? Te stworzenia raczej unikały kucyków, przebywały w głębokiej części Lasu Everfree, gdzie Księżniczka Celestia stworzyła ich rezerwat. Ale... nawet jeśli wychodziły w te bardziej dostępne części lasu, nie ruszały do zabudowań. Chyba że... ktoś je do tego zmusił... Wzdrygnął się, słysząc skrzypienie. Szczęśliwie jednak nie był to bazyliszek, a jedynie niedomknięte drzwi. W oddali dostrzegł dwa kolejne posągi. Podchodząc bliżej, rozpoznał w nich Bon Bon i Lyrę. Jednak tym razem coś było inaczej... Pierwsza z nich miała zamknięte oczy... Nie mogła więc być ofiarą bazyliszka. Czego więc? A raczej... kogo? Mógł jedynie się domyślać... Pół godziny później jego najgorsze obawy się potwierdziły - nie zastał ani jednej żywej duszy. Tylko same kamienne posągi. Niektóre z nich stały „zamrożone” podczas wykonywania codziennych czynności. Większość zaś miało wyrysowane na twarzy zaskoczenie. Zaś kilku... nosiło ślady pobicia przed skamienieniem. Ashen przemierzył całe miasto wzdłuż i wszerz w nadziei, że jednak spotka kogokolwiek. Zaczęło świtać, a on nie znalazł nikogo. Stał sam w mieście pełnym posągów... 11. Cel: odkrycie, co spotkało mieszkańców Ponyville i kto to zrobił; zrozumienie przesłanie swojego koszmarnego snu - czy był tylko snem, czy czymś więcej.
-
A widzisz, tego już nie wiedziałem. Pewno dlatego, że mam dostępy
-
W działach MLN i MLS jest podforum Fanarty. Ja tam im mówiłem, by zrobić osobny poddział dla artów gdzieś tu: http://mlppolska.pl/Dzial-Fanarty-komiksy-animacje-etc--40, to nie - schowali w czeluściach
-
Trixie żeni się z Twilight! Jak strasznie! D;
-
Well... ale tak się składa, że jednak Clopgate jest częścią numeru, więc się zapewne jakieś jeszcze uwagi na ten temat pojawią No ale, w dzisiejszym odcinku miażdżą saucy ponies G3
-
Ogólnie mnie Clopgate tak bawi... Zwłaszcza ten kontrast pomiędzy sprostowaniem Sowy a odpowiedziami na listy xD Więcej kontrowersji!
-
[F:E, wersja alternatywna] Błędy przeszłości - Orange Snow (Niklas)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
Musiałem przyznać, to było szybkie... i bardzo nieoczekiwane. - Jak już mówiłem, kompletnie się na tym nie znam - powiedziałem, próbując włączyć urządzenie. - No ale, to raczej źle świadczy o tych wszystkich technikach, którzy twierdzą, że umieją naprawiać PipBucki, bo jakoś żaden z nich nie podołał do tej pory. -
[F:E, wersja alternatywna] Błędy przeszłości - Orange Snow (Niklas)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
Początkowo zaskoczyła mnie jej reakcja. W sumie mogłem to zrozumieć, w końcu Pipbuck był jej znaczkiem, ale... aż taka zmiana nastroju? Ale z drugiej strony, lepiej, by była radosna niż smutna. Sięgnąłem do torby i podałem jej urządzenie. - Czemu nie - odparłem. - Naprawdę nie wiem co mu się nagle stało, ale... to nic dziwnego - na technice się w ogóle nie znam... - przyznałem. -
Jak ja śmiecham z tego Już to widzę, jak im służby robią wjazd na chatę... Well... podejrzewam, że i tym razem Clopgate zbierze podobną uwagę co poprzednio... Anyway, tym razem nieco rzeczy mnie nawet zaciekawiło. Zerknąłem sobie na historię Brohoofa, poczytałem reckę fica Husky'ego i wywiad z nim, zerknąłem na wywiad ze sobą, by zobaczyć jakie obrazki daliście (me approves), poczytałem wywiad z Alberichem i artykuł o Windigo. Śmiesznie czytało się opis G3 (zwłaszcza podpisy obrazków ), no i to inne spojrzenie na antagonistów. Herp derp... Miło, że mój drurrp przeszedł na końcu wywiadu
-
Przyznam, że spełnił moje oczekiwania. Dostałem odcinek bardzo "kucowy", z dużą ilością humoru i nawiązań do innych dzieł (rozwaliła mnie melodia z Powrotu do przyszłości, gdy Twilight szłą śladami tęczowego ognia xD), postacie z innych dzieł Lauren Faust, bardzo dobry VA (momentami aktorki brzmiały dokładnie jak oryginały, za co ogromny szacun!), no i Pinkie Pie będąca... Pinkie Pie. Zdecydowanie jest to odcinek warty zobaczenia i polecenia innym fanom.
-
- Nie tak szybko, kolego... - odpieram spoglądając na niego. - Gdzie... zatem... jest... pegaz? - pytam cedząc każde słowo.
-
No, napiszmy jeszcze kilka razy, że nie działa, może się szybciej naprawi!
-
Ogólnie fajnie by było usłyszeć Freemana w kucach - pasowałby głosem do jakiegoś sędziwego profesora czy jakiegoś mędrca... albo i do Starswirla xd
-
Sb wzięło i drurrpło, trza czekać na Sipera, aż wróci.
-
Oj tam, na meetach nic nadzwyczajnego Ci się nie stanie xd Co nawyżej się pozachwycają tym, że kolejna pegasis ich zaszczyciła ^^
-
Tak bardzo słit focia, bo nie chciało mi się szukać innej
-
No i fajnie, co chcesz xd Aczkolwiek za dużo tych różowych odcieni jak dla mnie
-
Cel, dobre to xD W sumie... nic dziwnego, że się bawiłeś Maluchem jak zabawką, widać, że nieco pary masz ^^ Sam sobie odpowiedziałeś dlaczego. No i dobrze, żeś się odważył w końcu