Velvet... Powtórzyłem sobie w myślach to imię, ale zupełnie nic mi nie mówiło. Ale... skoro pochodziła z tej samej Stajni co Pip, mogła również tutaj zawitać, co oznaczało, że przyda się zajść do tutejszejszego zajazdu. Jeśli ta klacz tutaj była, miejscowi na pewno ją widzieli.
- Rozumiem... - odparłem. - Velvet nic mi nie mówi, ale... po prostu się spytamy miejscowych.
Ruszyłem w stronę baru, w którym byłem wcześniej z Candi.
- A i dobrze zgadłem twój talent - dodałem. - Sam miałem Pipbucka, ale miesiące temu się coś zepsuł i w ogóle przestał działać, heh...