-
Zawartość
32 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
8
Wszystko napisane przez Marudkeł
-
Heja. Generalnie, sprawa wygląda tak, że czuję się odrobinę lepiej i ogólnie, zaczęło się troszkę wszystko poprawiać, choć... Mimo wszystko bywają dni, kiedy czuję się słabo, ale nie jest to już tak bardzo potężne. Szczerze mówiąc, nie wiem, na jak długo taki stan rzeczy się utrzyma, nie wiem, jak długo nie będę się czuł, jak ostatni śmieć i osoba, która nie zasługuje na to, by chodzić po tym globie. Wiem, brzmi to strasznie, ale właśnie tak mam, kiedy mam doła. Zaczynam się katować negatywnymi myślami, których jednak nie kontroluję. To przychodzi samo z siebie i owe myśli zaczynają krzyczeć "Jesteś nic niewartym śmieciem, nie zasługujesz na to, by w ogóle żyć." albo "Gdybyś zdechł, dla odmiany wyrządziłbyś temu światu jakąś przysługę.". Jak teraz na to patrzę, to sam się zastanawiam, jak coś takiego mogło mi przebiec przez głowę, jednak... Wbrew pozorom, jestem osobą niezwykle emocjonalną, co staram się mimo wszystko kontrolować. Ze stanu radosnego, mogę na przykład od razu przejść do stanu gniewnego, z gniewnego do smutnego, ze smutnego do radosnego i tak w kółko. Można by rzec, jestem jak rozregulowana maszyna, która nie może poprawnie funkcjonować, ze względu na to, jak bardzo jest uszkodzona. Przedstawiam to tak prosto, choć prawda jest taka, że jest to prawdopodobnie bardziej złożone, niż ja to podaję, jednak... W moich oczach tak to po prostu wygląda. W każdym bądź razie czuję się już lepiej i dziękuję za troskę, jaką mi okazaliście w tamtą sobotę. Trzymajcie się ludziska i cześć.
-
Jest ciężko. Nie ukrywam faktu, że ostatnio czuję się przytłoczony... Wszystkim. Ogólnie, tym co dzieje się na tym zadupiu zwanym Ziemią, pandemia, kwarantanna, konflikty, wszystko. Dosłownie wszystko. Ostatnimi czasy to się u mnie nasila, no i dobra, rozumiem, powiecie mi "Ale co się przejmujesz?" no... Przejmuję się, bo martwi mnie to wszystko i boję się, jak to wszystko będzie wyglądać w niedalekiej przyszłości. Mam po prostu dość już tego wszystkiego i tyle. Czuję się już zmęczony tym wszystkim. Może to tylko przejściowe, może mi się polepszy za te kilka dni, ale sam już nie wiem. Powinienem z tym iść do psychologa. To prawda. No ale pandemia szaleje, więc podejrzewam, że do psychologa pójdę dopiero po wakacjach. Jak uda mi się wytrzymać, będzie to cud. Jak nie... To nie. Trudno.
- Pokaż poprzednie komentarze [4 więcej]
-
Psycholog to jedno, drugie to warto znaleźć kogoś z kim będziesz potrafił porozmawiać o uczuciach, tym jak się czujesz, co sądzisz i że ... jest tak, a nie inaczej. Każdy potrzebuje uczucia bycia wysłuchanym, kogoś kto od początku do końca wysłucha, zrozumie, a to już jest dużo, a nie każdy o tym wie, zwłaszcza rodzice, którzy nie raz bagatelizują to (wszystko zależy jakie podejście mają).
-
Tylko, że taka osoba nie przychodzi sama z siebie. Już pomijając to, że bardzo rzadko ktokolwiek ma ochotę słuchać czyichś żali tak regularnie. Często nawet ludzie, którymi chcesz nazywać przyjaciółmi nie potrafią wysłuchać. Albo wysłuchują i nic nie odpiszą. Albo co gorsza jeszcze wyśmieją, jakie głupie to ma się problemy.
Przede wszystkim psycholog. Oczywiście, że taka osoba pomaga, ale jak nie masz kogoś takiego to nie da się kogoś znaleźć takiego na zawołanie.
-
Mam przyjaciół, z którymi rozmawiam o uczuciach, o problemach, jednak... Ostatnio mimo wszystko staram się to ograniczać, ze względu na to, że boję się, iż mogę taką osobę przytłoczyć tym wszystkim. Tak samo staram się też przyjmować na swoje barki problemy innych osób, próbować je zrozumieć, wejść w jakąś dyskusję. Zresztą, często samo wygadanie się po prostu pomaga.
-
Dzisiaj mam coś innego, bo chciałbym się z wami podzielić muzyką, którą słucham, a konkretnie, chodzi o jeden z utworów, który ostatnio słucham, słucham i nie mogę się nasłuchać.
Mowa tu o Moskau niemieckiego zespołu tanecznego Dschinghis Khan. Co mam dużo mówić, jest to piosenka niezwykle chwytliwa, wpada w ucho i cały czas ją sobie nucę. Zresztą, co ja wam będę pierdzielił, zobaczcie sami. Warto
Spoiler- Pokaż poprzednie komentarze [9 więcej]
-
-
Wielu z nich posiada niedźwiedzie, jako zwierzęta domowe. Kurde, też bym chciał takiego mieć. Choć i tak jestem bardziej miłośnikiem kotów, niż psowatych, więc, o wiele chętniej trzymałbym w domu takiego tygrysa. Marzenie.
-
Chyba każdy, kto oglądał Gravity Falls, kojarzy kultowe intro tej kreskówki. Niedawno YouTube zaproponował mi takie intro, ale... W wersji SCP. No i powiem wam, że oglądałbym takie coś.
Sama animacja nie jest tak dopracowana, mogłaby być o wiele lepsza, ale... Nie ukrywam, wywołało we mnie to nostalgię (No bo Gravity Falls) i zadałem sobie pytanie przy okazji pytanie "Dlaczego nie ma żadnego serialu o SCP na takim Netfliksie, albo oficjalnego filmu z tego uniwersum?" Bo szczerze mówiąc, uniwersum SCP nadaje się na to, by stworzyć jakiś film, albo serial na takim Netfliksie.
Spoiler- Pokaż poprzednie komentarze [2 więcej]
-
@Triste Cordis Hmmm. Okej. Czyli ciebie zatrudnię, jako fundacyjnego sprzątacza
-
@Triste Cordis Hej, nie patrz tak na mnie. Skoro wiesz o Fundacji, to nie mogę puścić cię wolno. Przykro mi.
-
Baby Mode w Doomie? Welp. Dla mnie spoko.
Znajomy kiedyś podesłał mi tą animację i pomyślałem, że byłoby fajnie, gdybym wam ją pokazał. "DOOM BABY" To urocza i naprawdę zabawna animacja, no ale... To mimo wszystko nadal Doom. O czym przekonacie się na końcu tej animacji
Spoiler- Pokaż poprzednie komentarze [2 więcej]
-
Wtf?! xD Nie wiem co brał autor tej animacji, ale też to chcę. Bo to jest czyste złoto
-
Kuuurde, gdyby taka przyjaźń nastała między fandomem MLP a Wiedźminem czy Undertale. Marzenia
-
Niedawno gruchnęła informacja o tym, że w Czarnobylskiej zonie na Ukrainie wybuchł pożar i ponoć już dotarł do Rudego Lasu (Czerwonego Lasu). Nie ukrywam, że trochę (nawet bardzo) mnie niepokoi. A co wy o tym myślicie?
Aktualizacja: Właśnie się dowiedziałem, że pożar jest już dogaszany. Niestety, na pewno będą jakieś odczuwalne skutki, ale całe szczęście, że nie poszło to dalej.
Rudy Las jest jednym z najbardziej skażonych miejsc na naszej planecie. Podczas eksplozji Reaktora numer 4 to właśnie na ten las spadła większość radioaktywnego pyłu, którego promieniowanie mogło mieć siłę nawet 12 tys. rentgenów na godzinę. Pod wpływem promieniowania las obumarł, przybierając rudoczerwoną barwę i odtąd jest nazywany Rudym Lasem, Czerwonym Lasem, Czerwonym Borem, Czarodziejskim Lasem. Naprawdę różnie.
A teraz wyobraźcie sobie, co gdyby ogień poszedł dalej i to wszystko zaczęłoby się palić. Nie dość, że pożar byłby ogromny, to jeszcze dodatkowo niemal niemożliwy do ugaszenia, ze względu na to, że dzięki promieniowaniu paliłoby się to o wiele mocniej. Jakie to wszystko miałoby skutki? Jak wiadomo, kiedy coś się pali, to wtedy jest wytwarzany dym a w powietrze unosi się popiół, który jest niesiony przez wiatr w różne strony świata. Wyobraźcie sobie, co by się stało, gdyby jednak pożaru nie udało się ugasić i cały radioaktywny popiół, oraz pył z reaktora poleciał prosto na Europę. Byłoby to opłakane w skutkach, ale na tym się nie kończy. Napromieniowaniu uległyby także chmury, które składają się w głównej mierze z pary wodnej. Gdyby to wszystko spadło na ziemię wraz z deszczem... Oj, mielibyśmy przesrane po całości.
-
Witajcie. Jest jedna rzecz, o której chciałem się wypowiedzieć. Sprawa, która miała miejsce całkiem niedawno i szczerze mówiąc, namieszała mi trochę w życiu i sprawiła, że czułem się źle przez naprawdę długi okres czasowy. Ten post potraktujcie jako takie Katharsis, które ma mnie po prostu uwolnić od tego wszystkiego.
Generalnie, chodzi o sprawę dotyczącą "Dziecka Demona", mojego niestety anulowanego remaku opowiadania "Jej Mały Demon". Jak niektórzy z was wiedzą, JMD nie wyszło, była mała afera, bla, bla, bla. Walić to. Po tym chciałem zrobić ten remake, jednak... Coś... Coś poszło mocno nie tak. Wyszło... No tak średnio bym powiedział. Ale... Zacznijmy może od początku.
Nie ukrywam faktu, że kiedy JMD mi nie wyszło, zrobiło mi się naprawdę smutno. Generalnie, było to opowiadanie, które miało być czymś innym. Zupełnie innym. Chciałem spróbować coś innego, a nie ciągle te horrory, thrillery i inne podobne twory. Opowiadanie to stworzyłem około rok, półtora roku temu, czyli wtedy, gdy nie miałem takiego doświadczenia w pisaniu jak obecnie (tak, umiem napisać spoko opowieść, umiem to dobrze zrealizować. Wiem, szok.) no i... Od samego początku było nieudane. Czego niestety nie zauważyłem, biorąc pod uwagę to, że ludziom na fimficion się podobało, mi się podobało, bo pomagało skutecznie rozładować stres i odciąć się na chwilę od problemów, jakie w tamtym okresie miewałem. 9 miesięcy później, opowiadanie zostaje opublikowane na MLPPolska. Mam dobry nastrój, no bo hej, kolejna historia, może komuś się spodoba. A tu nagle bum. Otrzymałem po pysku srogą, acz słuszną krytyką, dzięki której zauważyłem naprawdę poważne błędy w tej historii i co za tym idzie, JMD zostało anulowane. Czułem się niestety źle, ale nie mogłem zaprzeczyć temu, że faktycznie mi nie wyszło. A nie wyszło z dwóch najważniejszych powodów. Po pierwsze: Pisałem to pod wpływem takiej spontanicznej weny, że mam pomysł na jakieś opowiadanie, jestem nim mega podniecony i chcę już zaraz to napisać, bez żadnego pomyślunku, planu na przyszłość i bez scenariusza. Po drugie: Zostało napisane wtedy, gdy nie miałem takiego doświadczenia i niestety no... No nie udało się. I zaznaczam ponownie, że opowiadanie na MLPPolska pojawiło się kilka miesięcy później, a wtedy już miałem tego doświadczenia więcej.
Przechodzimy do kolejnego punktu, czyli remaku, który nosił tytuł "Dziecko Demona". Po klapie, jaką było JMD nie poddałem się. Zdawałem sobie sprawę z błędów jakie popełniłem, wiedziałem też, że było napisane wtedy, gdy nie miałem takiego doświadczenia, i tak dalej. Chciałem to opowiadanie napisać jeszcze raz i tym razem zrobić to lepiej. Największą zmianą było to, że zmieniłem kategorię wiekową na nieco wyższą, co za tym idzie, zniosłem wszelakie ograniczenia. Mogłem dać bardziej czytelne sceny przemocy, mocniejsze słownictwo, krew. Miałem ogromne pole do popisu i potencjał... Miałem. Bo niestety nie wyszło. Ale dlaczego? Nie dlatego, że nie jestem dobry w pisaniu. Tu chodzi o coś więcej. Dziecko Demona powstawało w naprawdę ciężkich warunkach. Miałem naprawdę ciężki okres w moim życiu prywatnym, co za tym idzie, miałem też depresję i ogólnie, czułem się beznadziejnie. No i niestety nadal wpływała na mnie afera związana z Jej Mały Demon. Byłem zestresowany, zdenerwowany, cały czas bałem się, że coś nie wyjdzie, że mi się nie uda. I niestety... Nie poszło to zgodnie z planem. Zgodzę się z tym, że dialogi brzmiały często nienaturalnie. A same opisy były strasznie chaotyczne. Jednak było to spowodowane tym, że bałem się, jak to wyjdzie i czy w ogóle wyjdzie. Koniec końców, wyszły cztery rozdziały opowiadania. Najpierw pojawiły się na wattpadzie, jednak nie spotkało się to z jakimś odzewem, ponieważ niestety prawie wszyscy moi followersi odeszli od wattpada, inni nie dostają powiadomień a jeszcze inni czekają tylko na Wybrańca. Postanowiłem więc opublikować to na fimfiction, gdzie ludzie na to czekali. Czekali na ten remake, jarali się, gdy tylko gruchnęła informacja, że takie coś powstaje i dzięki temu przyszło do mnie więcej osób.
Kiedy prolog i rozdział 1 pojawiły się na fimfiction, maszyna ruszyła. Ludziom się spodobało. Jednego dnia zdobyłem 20 favów, przyniosło mi to wielu followersów, oraz przypadkowych osób, które nie followały, ale czekały na kolejny rozdział. Potem wrzuciłem drugi, trzeci, czwarty. Ludzie są zachwyceni i było ich coraz więcej, ani jednej negatywnej oceny, liczba favów również rosła. Byłem podekscytowany. Czułem ogromną satysfakcję i dostałem wyraźny sygnał do tego, że spokojnie mogę to publikować na MLPPolska, O MATKOOO, BYŁEM PODEKSCYTOWANYYY! W międzyczasie zaczął nawet powstawać piąty rozdział, który pisałem już bez żadnych nerwów, a ze sporą pewnością siebie, jednak... Nadal mimo wszystko uważałem, starałem się. No i niestety rozdział ten nigdy nie powstał. Why?
Premiera na MLPPolska. Z początku, nic się nie zdarzyło. Opowiadanie sobie tam było, przyszła Midday Shine, która pomogła mi z korektą (Jeszcze raz ci dziękuję Mid i jeśli to czytasz, pozdrawiam cię). Razem z nią to poprawiałem, dyskutowałem z nią i tak dalej i tak dalej. Było okej... Było. Bo niestety... Znowu nie wyszło. Pojawił się pierwszy komentarz niejakiego Matyasa Corry, w którym pojawiły się szydzenia. Początkowo to olałem, jednak... To co zdarzyło się później, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
No i dobrze. Tu już przechodzimy do najważniejszego punktu. Tak. Usunąłem DD z MLPPolska samemu. Jednak to nie dlatego, że zaboloała mnie krytyka, tylko chodzi o coś zupełnie innego. Usunąłem to pod wpływem emocji. Byłem po prostu zdenerwowany tym, że nie wyszło. Że znowu dzieje się to samo, ale... Tym razem było gorzej. Zostałem wtedy potraktowany, jak gó*no. Jak najgorsze możliwe gó*no przez pana Matyasa, który postanowił ze mnie sobie poszydzić, obrazić mnie i poniżyć, co jest rzekomo w regulaminie zabronione. Zostało wylane na mnie wiadro gnoju i spotkałem się z takim jadem, jak nigdy dotąd. Jedyną osobą, która postanowiła mnie w miarę konstruktywnie skrytykować była moderatorka Cahan, która mimo wszystko też postanowiła być czepliwa i też szydziła. Zastanawia mnie jedna rzecz... Dlaczego tak zostałem potraktowany? I tu nie chodzi o krytykę. Zamiast normalnie mi to powiedzieć, postawić się na moim miejscu, woleliście być dla mnie złośliwi i wredni. Co jak co, ale czegoś takiego nie jestem w stanie tolerować. I zanim wyskoczycie mi z argumentami typu "Weź nabierz dystansu do siebie, nie obrażaj się" to ja powiem tyle, że to zwykłe wybielanie. Mogę cię obrazić, zgnoić cię, ale hej, miej dystans do siebie, nic mi nie możesz zrobić. Bo tak ciężko jest wykazać się choć odrobiną empatii (co w Polsce jest niestety trudne) i nie spróbować zrozumieć drugiej osoby, i nie pomyśleć o tym, że czyjeś słowa mimo wszystko mogą kogoś urazić. Od samego początku oczekiwano ode mnie, że będzie idealnie, perfekcyjnie, ale zapomnieliście, że też jestem człowiekiem i popełniam błędy. Zamiast tego, potraktowaliście mnie, jak kogoś gorszego od siebie.
A co do krytyki... Zgadzam się z nią w wielu aspektach, choć mogę z niektórymi zarzutami polemizować.1. Nienaturalnie brzmiące dialogi i chaotyczne opisy - Zgodzę się jak najbardziej. Pisałem to opowiadanie w nerwach i stresie, przez co wyszło jak wyszło.
2. Relacja Moon i Twilight przypomina związek lezbijski - Nie ukrywam, że taka koncepcja chodziła mi po głowie i myślałem nawet nad realizacją tego. Po prostu... Podobał mi się ship Moon x Twi.
3. Kilka mniejszych ale bardzo istotnych detali - Tutaj zaszło małe nieporozumienie, bo zapomniałem o małych detalach, ale naprawdę istotnych, które zostały zaktualizowane, jak filmowe Koty. I żeby nie było, aktualizacje pojawiły się już po tym, jak DD zostało skasowane, albo... W trakcie. Walić to, już nie pamiętam.
- Czemu Arcydemon oszczędził Ar'gahla? - Widział w nim po prostu potencjał wojskowy. Był dobrym żołnierzem. W nieco nowszej wersji rozdziału 2 nawet składa mu propozycję, by dołączył do niego ponownie. Jak zapewne się domyślacie, wściekły ojciec odmówił. I miał naprawdę dobry powód.
- Mało informacji, co mogło stać się z Wingym - Koncepcja kręciła się cały czas wokół tego, ze mały został porzucony. Cahan zaproponowała dodania większej ilości informacji, co zrobiłem.
- Badania w szpitalu - Tutaj Cahan zarzuciła mi, że nie zrobiono żadnych badań, ani nic. Miała rację. Nie były tam opisane żadne badania, jedynie to, że odratowali Wingisia i tyle. Tutaj również to zaktualizowałem i badania się odbyły, mały dostał antybiotyki. A jeśli chodzi o to, że lekarz miał go zbadać rano, chodziło o badania dodatkowe, profilaktyczne.
4. Jak ty to określiłaś... "Klacz bez płciowego stosunku ma bałagan w rozumku"? - Tutaj chodzi o zamysł fabularny. Moon po prostu chciała być mamą, czuła się niechciana, odrzucona i zaszczuta. A chciała być tą mamą, bo chciała, by ktoś ją pokochał i miała też potrzebę, by kimś się zaopiekować. Mówiłaś, że jojczy i jojczy. Po prostu opisałem jej dokładne odczucia, wczułęm się w tą postać, postawiłem się na jej miejscu. A jeśli ci się to nie spodobało, to trudno.
5. Czemu właściwie Moon nie mieszka w zamku? - Tutaj mi zarzuciłaś, że nie zostało to dobrze wyjaśnione. Otóż zostało. Moon wolała zamieszkać w Ponyville, bo chciała przekonać do siebie mieszkańców, co niestety niezbyt jej się udawało. I przez to czuła się tak, jak zostało to opisane wcześniej.
6. Kochanek odwiedzający swoją żonkę w zamku i kawoholizm Moon - Maleńkie elementy komediowe. Celowe absurdy. Ar'gahl włamywał się do zamku, by odwiedzić swoją narzeczoną, czym denerwował Celestię. Jeśli chodzi o Moon, piła dużo kawy i nic jej się nie działo. Jakim cudem? Nie wiadomo. Nikt nie wiedział, jak to możliwe, że po dzbanku kawy może zasnąć, nie czuła żadnego pobudzenia. Po prostu. Nie dało się tego wyjaśnić. To anomalia. Weź pod uwagę to, że to fanfik na podstawie bajki o pierniczonych kucach, w której było jeszcze więcej absurdów najczęściej związanymi z wiecznie pobudzoną Pinkie Pie, która potrafiła ze swojej grzywy zrobić wiertło, chować w niej mnóstwo rzeczy i nie dostała cukrzycy od tak ogromnej ilości słodyczy.
7. Jakim cudem Ar'gahl pokonał Arcydemona? - Arcydemon wbrew swojej nazwie nie był wyjątkowy. Był zwykłym demonem jak cała reszta, a tytułował się w ten sposób, bo wielu dażyło go szacunkiem. Wywalczył sobie pozycję i przystroił się w piórka.8. (Post został zedytowany, a ten punkt dodałem 46 minut po północy, bo zapomniałem wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy.) Ar'gahl i Ritta zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. - Powiedziałaś, że miłość tak nie działa. I masz rację, jednak... Był to jeden z takich elementów typowo baśniowych. W moich opowiadaniach lubię się bawić schematami. Szczypta komedii, szczypta powagi, grozy i czasami baśni właśnie.
Mam nadzieję, że uwzględniłem wszystkie ważniejsze szczegóły. Jak mówiłem, nie mam nic przeciwko krytyce. To zwykłe wytykanie błędów. Ale to z jakim jadem się wtedy spotkałem, to jakie wiadro gnoju zostało na mnie wylane sprawiło, że mam po prostu dość.
Zostałem potraktowany, jak gó*no, nikt się wtedy za mną nie wstawił i nikt na to nie reagował. Jeśli tak się ma dziać za każdym razem, kiedy coś tu publikuję, to ja ku**a dziękuję. To jak toksyczna jest polska część fandomu MLP jest po prostu straszne. Bardzo proszę. Możecie sobie mnie zgnoić jeszcze raz, zwyzywać mnie, jaki to ja jestem głupi i wytknąć mnie palcami, mimo że nawet mnie nie znacie. Ale prawda jest taka, że ja już mam to wszystko gdzieś. I zanim zaczniecie mi pisać, że mam ból dupy, bo postanowiłem napisać ten post, to ja wam powiem tak. Chciałem po prostu powiedzieć, co mi leży na wątrobie (nie licząc alko) i powiedzieć, jak ja to widzę. Ta sytuacja nie dawała mi spokoju i ten post jest takim moim Katharsis. Szczerze mówiąc, po tym wszystkim planuję odejść z tej strony, bo mam po prostu dość i tyle.
Na dzisiaj to tyle. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. Była to dla mnie naprawdę ciężka sytuacja, po której przez wiele miesięcy czułem się źle i ciągle mnie to męczyła. Trzymajcie się i do następnego razu.
- Pokaż poprzednie komentarze [4 więcej]
-
Wyraziłem się chyba jasno. Plaga to nie moje klimaty. No i nigdy nie lubiłem konkursów. Nigdy nie uczestniczyłem w żadnym z nich, ze względu na to, że czuć presje i dla mnie to niepotrzebny stres. A szkolne konkursy się nie liczą. Za czasów podstawówki i gimnazjum byłem do nich zmuszany. Nigdy samemu się nie zgłaszałem.
-
Miło mi to słyszeć (czytać), no ale niestety... No nie. Just no. Nawet nie wiem, jak wygląda dokładny proces rozprzestrzeniania się takiej plagi. A samo zagranie w Plauge Inc nie czyni mnie znawcą. Jeśli miałbym już coś napisać, to może coś o pladze zombie, ale to i tak byłoby już po ptakach. W sensie ludzkość upadła, wirus już się rozprzestrzenił. No i opowiadań, creepypast, książek, komiksów, gier, filmów, seriali o zombie jest ZA DUŻO. Wszystko już zostało na ten temat powiedziane, wszystkie schematy zostały wykorzystane i... Nie widzę w tym po prostu sensu.
-
Z okazji świąt wielkanocnych chciałbym wam wszystkim życzyć zdrowia, szczęścia, pomyślności, bogtego zająca, wesołego jajca i ogólnie, wszystkiego najlepszego
-
Ostatnio miałem taką rozkminę. Popularne jest twierdzenie, że o zmarłych nie wolno mówić źle. A co jeśli mowa np. o Adolfie Hitlerze, Józefie Stalinie albo Benito Mussolinim?
-
Witajcie moi drodzy. Dzisiaj postanowiłem wam opowiedzieć jedną z historii z mojego życia i jest to historia z cyklu "paranormalnych" lub "paranienormalnych", no ale właściwie na jedno wychodzi.
Było to bodaj w zeszłoroczne wakacje, niestety nie wiem którego dnia, ale pamiętam, że było mniej więcej, po południu. Chodziłem sobie po parku z przyjaciółką i dyskutowałem. Po pewnej chwili zacząłem słyszeć jakiś dziwny dźwięk, czyiś głos. Taki niski, trochę niewyraźny i cały czas mówił "raz, raz, raz." albo "halo?". Początkowo to zignorowałem, bo ktoś mógł robić jakąś próbę mikrofonu i właściwie tak to brzmiało, ale problem w tym, że to nie ustawało w ogóle. Cały czas to słyszałem i spytałem się mojej koleżanki, czy też to słyszy. Powiedziała, że nie. Gadaliśmy jeszcze przez godzinę i próbowałem te dźwięki ignorować. Moja przyjaciółka musiała już iść do domu, a ja nadal byłem parku i ciągle słyszałem te dziwne dźwięki. To całe "halo, halo, halo". Nie ukrywam, czułem się trochę nieswojo i postanowiłem ostatecznie pójść do domu. Najdziwniejsze jest to, że nawet w środku słyszałem to całe "raz, halo" o dokładnie tym samym natężeniu. Spytałem się mojej mamy czy coś słyszy, ale również zaprzeczyła. Kiedy zaczęło się ściemniać, te dźwięki ustały. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło, w te wakacje, to był ten pierwszy raz, ale... Co najdziwniejsze, po tym zdarzeniu czasami jak się położę w nocy spać, to przynajmniej raz w nocy słyszę to "halo", ale jednak zdecydowanie przytłumione.
Będę szczery, nie mam pojęcia, co to jest i zastanawia mnie, czy ktoś z was też takie coś słyszał.
To tyle, trzymajcie się i cześć.
- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
Może. Ale gdybym to faktycznie miał, to chyba powinienem to słyszeć bez przerwy. Szczerze mówiąc, boję się i jak tylko sobie przypomnę tamten dzień, czuję się naprawdę nieswojo.
-
Jeśli się boisz, a nie jest to jakieś szczególnie uciążliwe... na razie to chyba nic z tym nie zrobisz, ale po tej aferze z koronem możesz udać się do poradni i porozmawiać. Czy jest to problem natury psychologicznej. Jeśli chodzi o to czy słyszałbyś to bez przerwy... nie. Ta osóba słyszy albo widzi ale nie cały czas.Czasem wydaje jej się, że ktoś obok niej chodzi i widzi tego kogoś, a innym razem szuka osoby, co do niej mówiła, a nikogo nie ma.
-
Czasami czuję się tak, jakbym nie był sam w pokoju, ale...
1. Jestem weteranem horrorów.
2. Ostatnie dni były naprawdę stresujące, ostatnio naprawdę często się denerwuję, no i też w szkole przed kwarantanną nie miałem lekko, ze względu na prześladowania i znęcania się nade mną.
W sumie to może być powodem. Mogę być zbyt roznerwicowany. Dlatego staram się pić jak najwięcej wody i rumianku. Damn, gdyby ludzie stąd nie pomogliby mi się pozbyć moich problemów ze snem, podejrzewam, że skończyłoby się to naprawdę nieciekawie.
-
Ostatnio miewam problemy ze snem i nic nie pomaga. Próbowałem pić herbaty ziołowe. Nie pomogło. Nie mogłem zasnąć. Brałem leki nasenne, również nic. To trwa już od kilku dni i zaczynam mieć już tego dość. Jestem osłabiony, zdezorientowany i zaczynam powoli wariować. Nie wiem co mam robić. Moglibyście mi coś poradzić?
-
Znalazłem chyba najlepszą rzecz ever.
Filmik o Geralcie z Rivii i... Jego kocie?! Oto filmik pokazujący co jeśli Geralt miałby kota. Miłego oglądania
Spoiler -
Koty z 2019 były niestety niezbyt udanym tworem, który mógł być czymś wielkim. Zaliczył niestety jedną z najbardziej spektakularnych porażek (chyba) w historii kina. Jednak... Jest jedna rzecz, która w tym filmie była naprawdę dobra i po prostu fajna. Piosenka o kocie, który jeździł koleją i który stepuje. I love it
Spoiler- Pokaż poprzednie komentarze [9 więcej]
-
Nic nie straciłaś. Polecam ci obejrzeć jeszcze raz sam musical, a jeśli jednak skusisz się na filmową adaptację, to krzyżyk na drogę i powodzenia.
Przy okazji, przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz. Zauważyłem, że twórcy skupili się bardziej na tym, by otoczenie i wszystko wokół wyglądało tak niesamowicie, cudnie, prześlicznie, no ale niestety nie wyszło. Gdyby w całości skupili się na naszych mruczkach, na piosenkach i tańcach, film mógłby być lepszy.
Ciekawostka: Znalazły się osoby, które poszły na ten film pijane, naćpane i niektórzy z nich polecają ten film... NIEKTÓRZY. Jaki wniosek? To jest po prostu tak złe, że prawdopodobnie nawet pod wpływem się nie da przez to przebrnąć.
-
Heja. Dziś przychodzę do was z czymś naprawdę niezłym i zdecydowanie dla tych, co interesują się uniwersum Fundacji SCP. Każdy, kto jest fanem Fundacji SCP, na pewno słyszał o krótkometrażowym filmie "096" który jest oczywiście o SCP-096 (Nieśmiałek).
Opowiada on o tym, jak to nasz 096 uwolnił się ze swojej przechowalni i narobił niemałego bałaganu. Film ma niesamowity klimat, zwłaszcza scena początkowa. Udźwiękowienie jest świetne. Efekty komputerowe, CGI, zostały zrobione na naprawdę wysokim poziomie, a sam SCP-096 wygląda i brzmi przerażająco. Zapraszam do oglądania i oceniania, oraz zachęcam do dyskusji w komentarzach.
Zapraszam także do przeczytania dokumentacji o naszym kochanym nieśmiałku. Link.
Spoiler -
W sprawie poprzedniego postu... Przepraszam. Popełniłem błąd i przyznaję się do niego. Jeszcze raz przepraszam.
-
Jeśli chodzi o sprawę dotyczącą mojego przyjaciela, na szczęście mu się polepsza. Chciałbym was przeprosić za poprzedni post, po prostu byłem zdesperowany i przestraszony. Bałem się, że po prostu znowu kogoś stracę i tyle. A jestem osobą, której zmarły w rodzinie dwie osoby w naprawdę krótkich odstępach czasowych i przez to jestem bardzo uczulony na tego typu sprawy. Jeszcze raz was przepraszam i dziękuję wam za wsparcie
-
Kaplica. Jeden z moich przyjaciół napisał, że ma koronę. Boję się, nie wiem co zrobić.
- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
Unikać kontaktu, stosować się do tego, co podają w tv, jeśli chodzi o higienę i oczywiście nie przesadzać z byciem samarytaninem. Nie wszystkim świętym na zdrowie wyszło chadzanie między chorymi. Jeśli jest młody, to ma dużą szansę, że nic mu nie będzie, bo on kosi głównie starsze osoby lub o bardzo słabej odporności, lub cierpiące na inne dolegliwości. Tak przynajmniej podawali.
-
Mam dziś urodziny ^^
I co ciekawe, YouTube polecił mi ten konkretny filmik o dosyć interesującym SCP, który "In someone's birthday it will activate." HMMMM. Interesujący zbieg okoliczności.
Spoiler -
Choróbsko mnie pokonało
Wiem co pisałem na temacie dotyczącym Wybrańca, no ale... No nie. Nie dam rady pisać. Zdycham. Zachorowałem na grypę, myślałem że dam radę cokolwiek z opowiadaniami zdziałać, no ale to pieroństwo dopiero się rozkręca. Słabo mi, jestem otępiały, kaszel, katar i tak dalej. Zdycham. Myślę, że do następnego tygodnia będę zdychał. Wiem, obiecałem, no ale nie dam rady. Przepraszam was.
-
Nie dawałem znaku życia już długi czas, więc...
Wypadałoby, bym w końcu się odezwał i... Powiedział co nieco. Więc tak... Remasterowanie zeszło na niski priorytet, ogólnie, pisanie również zeszło na niższy priorytet. Psychicznie nie czuję się najlepiej, jest naprawdę fatalnie. Naprawdę wiele się ostatnio działo i jestem już tym wszystkim przytłoczony. M.in. chodzi o to, co wynikło z DD, ale zdecydowanie większy wpływ miały na mnie sytuacje z życia prywatnego. Niektóre osoby wiedzą o co chodzi, bo z niektórymi pisałem. Nie mam zamiaru o tym pisać tutaj, bo mi się po prostu nie chce i też są to rzeczy, na które wy nie macie wpływu no i przede wszystkim, macie swoje problemy, więc uznałem, że nie będę wam dowalał. No i niestety scenariusz do Epizodu II mi się posypał, I mean, nie mogę uporządkować niektórych wydarzeń, gubię się i zaczynam wątpić też, czy dam radę.
So... Nie wiem jak to z tym wszystkim będzie. Myślę, że powinienem trochę odpocząć. Zresztą... Sam powoli mam już dosyć tego wszystkiego. Często łapię doła i chcę, by wszyscy się ode mnie odwalili i dali mi święty spokój. Podsumowując, nie jest ze mną najlepiej. Przepraszam was, mam nadzieję, że zrozumiecie.
-
Co z tymi remasterami?
Witajcie, ludzie. Niedawno opublikowałem na wattpadzie czwarty rozdział Dziecka Demona (Premiera na MLPPolska wkrótce) no i teraz już zabieram się za remasterowanie rozdziałów Wybrańca a konkretniej Epizodu I. Nie mogłem się za to zabrać ze względu na to, że pisałem czwarty rozdział DD właśnie, potem jeszcze tłumaczenie na angielski no i też jestem osobą, która nadzoruje pewne spolszczenie, więc nie mogłem zbytnio się tymi remasterami zająć. Aktualnie jestem na rozdziale 7 i myślę, że jutro pojawi się jego odnowiona wersja.
To tyle na dziś, trzymajcie się.
PS: Moje problemy ze snem póki co zniknęły
-
Moje problemy ze snem
Ja już powoli nie wyrabiam. Gdy kładę się w nocy, mam problemy z zaśnięciem. A jeśli już zasnę, wybudzam się często późno w nocy i najczęściej nie mogę już zasnąć. Chodzę oszołomiony, słaby i nie wiem co się wokół mnie dzieje. Proszę was, pomóżcie mi. Co mam zrobić? Ja niedługo przez to zwariuję.