-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
W końcu tym razem Bolt robi kolacje. Po zjedzeniu jej biorę Lily na słówko, na spacer po ogrodzie, bo jest jeszcze czas. - Słuchaj... słyszałem o tej ostatniej bójce... wytłumaczysz mi całą sprawę?
-
Więc idę do domu i daje raport Twilight która pewnie od mojego wyjścia siedzi na schodach i czeka na mój powrót głaskając z uczuciem węża. Przechodzę przez portal i daje raport Twi... głównie o przezywaniu owocami innych uczniów przez Fire'a i tej bójce Lily w obronie Deli.
-
Aha... więc pytam się nauczycielki czy ma jakieś zastrzeżenia do dwójki najmłodszych uczniów z mojej rodzinki. Następnie jeśli ma coś do powiedzenia... to czekam, aż jakiś nauczyciel zaprosi mnie na rozmowę.
-
Znając życie... wychowawczyni będzie chciała pogadać trochę ze mną na temat Lily, zgadłem? Jak tak, to zostaje, jak nie to idę już jeśli już nic niema, na wywiadówkę młodszych.
-
Więc podchodzę do nauczycielki i biorę cenzurki swoich brzdąców... następnie sprawdzam i je porównuje, z czego mają zagrożenia, a z czego przejdą na bank...
-
Lily - Mordor, Bolt - Kuchni i jedzenie, Deli - Czas ze mną... więc szukam podobnych do ich stylu, obrazki. Ciekawe czy siedzą razem czy osobno... tak czy siak, szukam ich obrazków.
-
Jak to brzmi... żona wygania męża do piwnicy... tak czy siak idę do szkoły dzieciaków jak naszybciej jak mogę i staram się nie spóźnić na wywiadówkę... bo mnie Twi poszczuje wężem...
-
Nom... więc robię obiad i obserwuję cały czas Lily... dziwnie się ostatnio zachowuje... po zjedzeniu obiadu, szykuje się do wyjścia na wywiadówkę.
-
- Ciesze się, że wszystko wychodzi na dobre... jeśli zdacie, to jedziemy na wakacje... - powiedziałem z uśmiechem. Wspólne rodzinne wakacje, tego nie było...
-
Więc podaje i najszybciej jak to możliwe wychodzę z pomieszczenia... następnie czekam na dzieciaki jak wrócą ze szkoły... mam nadzieje, że z dobrymi wieściami.
-
No właśnie... więc spędzam czas z Lucy a potem żegnam ją i wracam do domu by dać pikusiowi jeść... zobaczymy jak mnie dziś potraktuje...
-
- Mam nadzieje, że cię dobrze tutaj traktują - spytałem się, siadając koło niej... ciesze się, że Lucy spełniła swoje marzenie o dziecku... a jutro także marzenie o ojcu... ojczymie... czy jak to będzie nazywać...
-
- Z twojego kolorku sierści, wnioskuje, że dobrze się czujesz... - powiedziałem i ją pocałowałem by po chwili odsunąć się trochę, jak by inne też by chciały się z nią przywitać.
-
Więc pukając wchodzę do środka - Cześć, Lucy - powiedziałem z uśmiechem spoglądając na nią. Już niebawem, pewnie dobierze moment taki by wkurzyć doktorów... moja kochana klaczo-włócznio-bogini.
-
Naprawdę święto... więc ja idę do Lucy... po przygotowaniu, wychodzę z domu biorąc żony jak chcą i idziemy w odwiedziny do Lucy... mam nadzieje, że może gadać.
-
Modliłem się o to wczoraj... przed wczoraj... i jeszcze tydzień wstecz. Więc pakuje drugie śniadanie dzieciakom i daje im każdego żegnając i mówiąc powodzenia i by Deli się dowiedziała czy ma wszystko zdane...
-
Spoglądam na Lily - ... To, że poprzednie klasy przeszłaś z trudem, a ostatni semestr na warunkowym... mam nadzieje, że nie okłamujesz mnie - powiedziałem kończąc swoją kanapkę. Staram sobie przypomnieć o której jest ta wywiadówka.
-
Wiem... ja się tam modlę by nie Lily została na drugi rok... Pytam się każde dziecko czy mają wszystko zdane... GŁÓWNIE LILY SIĘ PYTAM... ją szczególnie muszę pilnować.
-
Eeee... nie przypominam sobie by... zaraz chwilę... znam tylko jedną różową kulkę... Lily? Dobra, nie komentuje tego... odę robić śniadanie dla całej rodziny. Zobaczymy jak im zasmakują Kanapki z masłem orzechowym dla dzieciaków i sałatka dla żon.
-
Tym razem... moja kolej na wywiadówkę i słuchanie kogo to tym razem Lily chciała znokautować... w jej dzienniczku Pochwał i Uwag... choć tych pierwszych, raczej bym nie szukał. Więc wstaję odkładając delikatnie Delicate... i ubieram się.
-
Idę spędzić resztę czasu tutaj z resztą rodziny... poczekam w między czasie, aż odbudują dom i jak odbudują to wtedy wrócimy do domu. Więc... dzień z rodziną, czas zacząć.
-
Zdziwiony jestem. - Już wszystko będzie wporządku... nie powinno już być problemów z Afrą... - powiedziałem patrząc na Twi z uśmiechem... czekam na odpowiedź Twi, biorąc Deli na kolana.
-
Ma mój numer... wysyłam jej wiadomość "Mam nadzieje, że już nie porozumień i gróźb już nie będzie... jak nie, to istnieje szansa na wspólne współżycie... nie chodzi mi o stosunek, ale o wspólne istnienie dwóch narodów..."
-
- Cieszę się... - powiedziałem i przytuliłem obie klacze... sprawdzam kiedy będziemy musieli wrócić do domu. Jeśli sprawa z Afrą jest już załatwiona i wypuściła oczywiście, jeńców?
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Deli czekaj... - powiedziałem niemal natychmiast. - To nie było na ciebie. Dostałem skargi od Nauczycieli, że Lily pobiła pewnego ogiera, za to, że cię tak nazwał - znów spoglądam na Lily - Pochwalam to, że starasz się bronić siostrę, ale musisz postarać się rozwiązywać konflikty nie tylko za pomocą kopyt, ale też za pomocą słów... wież mi. Każdego można obejść.