-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Więc YAY... spoglądam na Capo - Capo... - powiedziałem zmartwiony. Wychodzę z Okrążenia 4 klaczy i Kobiety, a następnie idę zobaczyć co się z nim dzieje.
-
- Więc... spójrzcie - powiedziałem wskazując na Kobietę. Teraz patrzę na ich reakcje. Jak pamiętam Dla dwóch klaczy w mojej rodzinie, Milly była... jak by to powiedzieć. Idolem. Tylko kura nie wiem u których.
-
Wołam do Milly by tutaj podeszła - Pamiętacie jak wam mówiłem o Milly... i o tym, że nie żyje? - spytałem się ich. Pamiętają. Co roku, w Urodziny Milly robiliśmy z Capo i Ghostem Wielką Libacje. Jedyny okres kiedy wracałem upity do domu.
-
Podchodzę i tulę także Lucy... cieszę się jak dziecko... mam nadzieje, że wszystko pójdzie do... właśnie.
- Ciesze się, że was widzę jak wy... ale odkryłem coś jeszcze, będąc "Martwym" - powiedziałem do nich.
-
- Dobrze - powiedziałem i ściągam za pomocą mocy (THE FORCE OF TH JEDI!) Lucy. Potem podchodzę do klaczy. - Hey... - powiedziałem i ściągam maskę. Jak mają DOBRĄ pamięć, to zapewne pamiętają Ludzkiego ja.
-
- Niech tak się stanie - powiedziałem i odchodzę od cesarza. - Więc załatwione wszystko już? - spytałem się Turkusa. Mam nadzieje, że tak... nie chce wiedzieć, że on też miał dodatkowe życia.
-
Tamuje ranę i zwracam się do Turkusa. - Co mamy zrobić z Cesarzem. Jaki jest twój osąd? - spytałem się wciąż klękając przy nim. Teraz co on powie, zależy od tego, jak Cesarz skończy żywot.
-
Więc otwieram portal którym wejdą Turkus i Rodzina królewska... a ni jeszcze teściowie. Przed otworzeniem, klękam, razem z Stanem i Milly przed wejściem Turkusa. Informując że "Właśnie przejdzie tędy Ten Który Patrzy"
-
Odwzajemniam i wchodze do sali. I patrzę na obecnych tam. Powinny być tam klacze Lucy i mój oddział. Pytam się ich.
- Czy wszystko gotowe? - spytałem się drużyny, a potem podchodzę do Klaczy i pytam się jak one się czują.
-
Podbiegam do niego i rozbrajam go ze wszystkiego co ma. Potem, strzelam w niego siatką i ciągnę go w stone głównego Holu gdzie był ślub.
- Dzięki - powiedziałem do Lalki z uśmiechem. Następnie włączam komunikator.
- Drużyna, tu Phantom... Cel został złapany. Przygotujcie Pomieszczenie, na przybycie "Pracodawcy"
-
- Kazałem wam iść w bezpieczne miejsce - powiedziałem. Jak całym ciałem, wychodzi na to, że skulił się za Capo. On zawsze był najmniejszy z nas, a ten wielkolud się załonił, całym jego ciałem? Okey... nie wnikam w twoją fizykę. TO JAK MAM GO KURWA ZABIĆ TWOIM ZDANIEM! BO Z TEGO CO MÓWISZ, TO JEDYNA OPCJA TO TAKA BY ODŁOŻYŁ BROŃ TERAZ I POCIĄŁ SOBIE ŻYŁY!
-
Staram się, jak mogę go zabić... posłużę się wszystkim co pozwoli zabić Cesarza, i uratować Capo. Trzeba będzie to odpowiednio przemyśleć. Szukam czegoś co umożliwi mi to. Jeśli znajdę, to używam. Jeśli nie... to czysty strzał, w nogę Cesarza, by go pozbawić równowagi, a potem w jego głowę.
-
- Wielce to honorowe, posługiwać się żywą tarczą - wyciągam pistolety i celuje w niego - Zostaw go, to sprawa między nami dwoma - powiedziałem zły, choć przez maskę, nie było tego widać.
-
Nie... proszę. Nie gadajcie mi, że on zwiał. Szukam go wszędzie, korzystam ze wszystkiego. W między czasie, schodzę do pomieszczenia z Capo. Wpierw tam poszukam, znowu. Może będzie tam.
-
Staram się go wyśledzić i wchodzę do jego pomieszczenia. Szykuje też siatkę która go na 100% unieruchomi i pozwoli mi go zaciągnąć przed oblicze Turkusa.
-
- Bubble zaprowadź Deli jak najdalej się da... ja idę po cesarza - powiedziałem i biegnę za cesarzem. TO JEDYNA sytuacja kiedy mogę go ubić. Nic nie stanie mi na drodze.
-
- Dobra... zostań tu - powiedziałem zakładam maskę i lecę w stronę dzwoneczków... mam nadzieje, że Deli jest bezpieczna. Po cholerę zabierałem ją na tą misje?
-
Podbiegam do niego i sprawdzam jego stan i jeśli wszystko ok, to go budzę pokazując swą twarz. SUPRISE MADAFAKA! Znam tylko jednego ogiera jednorożca z sierścią o kolorze krwi... albo okresu... DO TEJ KURWA PORY NIE WIEM, SKĄD TO LILY WYTRZASŁA.
-
"Odpocznij... ja się zajmę resztą" powiedziałem do niej i wyważam drzwi z całej siły, jak nie da się, używam "konwencjonalnych" metod (Wyrzutnia Rakiet). Zabiłbym się, gdyby przyszły tu teraz żonki z zemstą w oczach.
-
- Lucy... jeśli możesz, to chodź ze mną... albo zostań, jak wolisz - powiedziałem po czym ruszyłem w jego stronę by uratować córkę. Matko... mówić coś do niej...
-
To moja szansa. Używam Linki z Hakiem by przyciągnąć ją do siebie, i przy odrobinie szczęścia, uda się to. Proszę, Lucy... wytrzymaj ten ból... dla nas obu, dla naszej rodziny... dla wszystkich.
-
"Proszę... nie wytrzymam... długo" powiedziałem i w pewnym momencie zamachnąłem się unikając ciosu i atakuje przed ramie, mając nadzieje, że Lucy mnie posłuchała. Jak nie... to nie mam wyboru.
-
"Gdzie ta awanturnicza klacz którą lubię? Gdzie jest Lucy, która miała wszystkich gdzieś prócz rodziny i najbliższych przyjaciół? Nie zachowujesz się jak Lucy. Ja też byłem wielokrotnie w takiej sytuacji jak ty, czy się cofnąłem? Nie. Bo dla tego, że mam bliskich za których walczę, potrzebujemy cię. Nie pomożesz nam teraz... to cała nadzieja na wolny świat, o jakim marzyliśmy, zginie" szykuje się jeszcze do zablokowania ciosu przeciwnika.
-
"Możesz... ja w ciebie wierzę. Jeśli zrobimy to w tym samym momencie... uda nam się go ubić. Wierze w ciebie, zginąłem już raz... nie pozwolę byś cie mnie stracili drugi raz... ale do tego... potrzeba twojej pomocy, inaczej... zginę, tym razem definitywnie. Dowiedziałem się od Turkusa o tym zaklęciu co ci każdy, KAŻDY powiernik robił jak nie chciałaś go słuchać. Nie zrobię tego ci nigdy... ale by was uratować... będę chyba musiał... więc proszę, pomóż mi..." Rozglądam się, starając się jednocześnie bronić.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Staram się zapewnić mu dostatecznie dobrą opiekę. By mógł się obudzić... sprawdzam jaki jest jego stan. Mam nadzieje, że przeżyje. Dobra. Więc jaki wynik?