-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Robię efektywny unik. - Zapraszasz do tańca, a z tarczą idziesz... takie to męskie - powiedziałem zaczepnie i schowałem pistolety, i wyciągam swoją broń sieczną. Czyli trochę dłuższą maczetę.
-
Robię popisowy numer z pistoletami. - Chętnie zatańczę - powiedziałem i ruszyłem w jego stronę. Wpierw robię wrażenie jak bym chciał przeskoczyć nad nim i strzelić mu parę magazynków, ale w ostatniej chwili robię wślizg i jak znajdę się za jego plecami to strzelam mu w plecy.
-
Więc Daje znak Milly by włączyła Utwór a po chwili daje Stanowi Znak by zaczął wypuszczać granaty dymne na ziemie, ja robie to samo po swojej stronie. By po chwili cała sala była w dymie. Następnie wyłączamy kamuflaż i zjeżdzamy nad dół po linach tak by być na środku sali.
- Panie i Panowie. R.I.P.D to my. ODDZIAŁ SPECJALNY "ALICORNA KTÓRY PATRZY". Cesarzu jakoś tam, jesteś aresztowany za wzniesiony terror, poddaj się - odbezpieczam broń i celuje w niego. Po chwili jak cesarz będzie skupiony na mnie, to Stan i Milly mają wznieść do góry Twi, Lunę i Rarity. Cesarz jest mój.
-
Więc siadam i czekam.
- Możesz się odzywać, ale nie życzę sobie byś się do mnie zwracał jak wtedy. Dla mnie najważniejsze jest tylko bezpieczeństwo moich bliskich - powiedziałem i spoglądam na Milly która pewnie dostraja sprzęt dla pewności - Nie ważne, czy mnie lubią czy nie - i spowrotem spoglądam na salę i następnie czekam.
-
Więc wchodzę pokazując zezwolenie, i idziemy w miejsce nad salą balową. Następnie rozkładamy sprzęt i szykuje płytę gdzie jest zamówiona lista piosenek. Jakieś Tureckie Gówno... jak nacisnę przycisk, to leci moja nuta.
PRZEPRASZAMY WSZYSTKICH KTÓRZY LUBIĄ TURECKĄ KULTURĘ.
-
To się dzisiaj skończy - Dobra, Kamuflaże ekipy od spraw muzyki - powiedziałem po czym włączyłem swój kamuflaż. Trzeba będzie odpowiednio zagrać. Dobrze, ze wcześniej byłem kucem a nie człowiekiem, więc nie powinni mnie rozpoznać.
-
Po chwili ląduje w miejscu gdzie ma na nas czekać gotowa ciężarówka czyli poza miastem i ładujemy do niej sprzęt. Podchodzę do Deli.
- Słuchaj. Może być niebezpiecznie, więc nie będziesz się mogła ruszyć z miejsca gdzie ustaliliśmy w Helikopterze. Będziesz siedziała koło Maszyny Muzycznej... nie ważne co usłyszysz. Dobrze?
-
Ignoruje ich próby zagadania... całej ekipy też. Dopiero jak będziemy nad LS mówię.
- Ok... mam na komórce nutę która na pewno go rozproszy. Wchodzimy tam przed imprezą jako konserwatorzy dźwięku i montujemy sprzęt nad salą gdzie będzie wesele. Pracodawca dał nam potrzebne rzeczy. Będziemy czekać na pozycji gdzie jest sprzęt muzyczny do rozpoczęcia wesela. W odpowiednim czasie... włączymy Nasz utwór i zejdziemy i robimy odbijanie wykorzystując element zaskoczenia.
-
Spoglądam na zegarek - Dobra. Pogadamy jak wrócimy... jeśli zaraz nie wystartujemy to stracimy okazje na odbicie mamy... nie chce cie narażać na niebezpieczeństwo. Dlatego, będziesz się trzymać z tyłu.. i żadnych komentarzy na mój temat nie chce od niego słyszeć - powiedziałem i wpuściłem ich do Helikoptera po czym idę na miejsce pilota i uruchamiam silniki.
-
Westchnąłem. - Zostańcie. Pan Sztywny Jak Szpilka przywiezie mamę... nie chce by coś ci się stało - powiedziałem wchodząc do pojazdu. Widać, że te słowa mnie dotknęły. W końcu. Może to oddzielny byt, to wciąż cząstka Delicate... i to mnie właśnie dobiło.
-
Westchnąłem i wyszedłem. TO mnie zabolało... by coś takiego usłyszeć od cząstki mojej Kochanej córeczki... nie spodziewałem się. Idę do hangaru sprawdzić czy wszystko ok.
-
- Dzisiaj... ten cesarz... zapłaci za to co zrobił nam wszystkim... Obiecuje, że dostanie zasłużoną karę - powiedziałem z wyraźnym Gniewem. Teraz najważniejsze.
- Bubble, tak? Powiedz mi, jesteś czy? Bo się pogubiłem... i mój mózg lekko nie ogarnia... - powiedziałem zaplątany.
-
Padam na ziemi i patrzę na to kurwa zdziwiony. CZY TA KURWA LALKA PRZEMÓWIŁA I SIĘ PORUSZYŁA?!
- C... CO JEST!? Ale... skoro rozumiesz, że jestem jej ojcem... to wiesz, że chodzi mi o to, by jak najmniej cierpiała... i nie chodzi mi o to, że nienawidzę, przyjaciela... tylko... nie chce by Deli zadawała sobie ciągle ból. Są inne sposoby na znalezienie go. W mózgu na prośbę Cloudi, ma chip lokalizujący... to pomoże nam go znaleźć.
-
- Bubble? Wiem... jesteś dorosła. Ale sprawianie sobie bólu nie polepszy niczego. Chciałem ci powiedzieć... ale nie mogłem. Kiedy ty zadajesz sobie ten ból... osoba której szukasz... też go czuje...
-
- Słyszałem jak do ciebie mówił. Nie słuchaj. Wiedze można zdobyć w inny sposób niż tylko cierpienie. Może Capo jest denerwujący, ale to mój przyjaciel, i nie porzuciłbym go. Znajdziemy go, i nie musisz sobie sprawiać bólu ciągle byś mogła kogoś znaleźć lub czegoś się dowiedzieć. Ja przy tym najbardziej cierpię. Straciłem cię dwa razy, i ilekroć widzę ranę lub małego siniaka, przepełnia mnie strach, o to, ze mogę cię stracić po raz 3. Czymkolwiek jest ten kto ci mówi ciągle te rzeczy... nie ma racji. Może racja, że można tak zdobyć wiedze... ale myli się, jeśli twierdzi, że to jedyny sposób.
-
- Słyszałaś? - Spytałem... cholera... słyszę głosy chyba... mam nadzieje, że nie po chwili uświadomiłem sobie co się dzieje. Wstaję i idę do Delicate.
- Milly, szykuj sprzęt. Potrzeba, sprzęt muzyczny, granaty dymne, i w generator przenośny. Tup suit - powiedziałem do niej i biegnę do Deli. Wchodzę do Pokoju.
- Nie słuchaj go... - powiedziałem... a raczej krzyknąłem.
-
- Mój lud nie jest związany bezpośrednio z Iranem jak to reszta świata sądziła. My pochodzimy od Persów, tych prawdziwych, za czasów alexandra. Ci co zostali wierni prawdziwemu władcy... czyli bardzo nie wielu, uciekło do pewnej doliny. Potem mieliśmy dobre kontakry z Imperium Rzymskim. Kilku z nas nawet dołączyło do Legionu jako nasi reprezentanci. Po pewnym Incydencie, znacie go jako "Ukrzyżowanie Jezusa" jedna z naszych broni... włócznia, wchłonęła jego moc, i jest teraz potężnym artefaktem PLR. W pobliżu tego artefaktu, przez wiele setek lat... Mój lud przybrał możliwości Telepatyczne czy widzenie przyszłości. Mój tata, albo ja... nie wiem, posiadamy tą zdolność, a ona przeszła na Deli. Ona widzi przyszłość, lecz podczas pewnego bodźca... którym się okazał ból. Nie lubię kiedy tak się zachowuje... pierwszy raz... się na mnie... wydarła.
-
Westchnąłem.
- Staram się być tylko dobrym ojcem i nie chce by sobie zadawała krzywdy - tylko się zgarbiłem i spojrzałem na zegar która jest godzina. Zaraz będzie trzeba lecieć.
-
- Deli... serio, MUSISZ odpocząć. Inaczej, będzie nie przyjemnie, dla mnie i dla ciebie... cieszę się, ze pomagasz, lecz przechodzi to już wszelkie granice. Jeszcze jeden taki numer, a będzie kara...
-
W szoku z powodu wizji... następnie biegnę w stronę dźwięku by sprawdzić co się stało. Mam nadzieje, że wszystko gra... ale znając życie... Deli zapłaciła teraz za te szukania rodziny.
-
Uścisk nie poprawia nic. Wychodzę z jej objęć i westchnięciem idę do ogrodów. Przy naturze mogę spokojnie posiedzieć i pomyśleć. Mogłem się nie wychylać, zginąć na tamtej wojnie. Mógł mi ten cholerny eliksir przeżreć mózg...
-
Dużo nam to dało. - Aha... - powiedziałem beznamiętnie dłubiąc w jedzeniu, a Milly naprzeciwko tylko mnie bardziej przybiła... czuje się jakbym był jakimś zdrajcą... którym jestem.
-
Westchnąłem. Wciąż patrzę się na zdjęcie jak by tylko ono się liczyło. Tyle robiłem, by się wreszcie zgodziła na to małżeństwo... TYLE SIĘ MĘCZYŁEM... teraz to wszystko poszło w pizdu... Wszystko poszło w pizdu... tak więc, chowam zdjęcie i zabieram się do jedzenia jako pierwszy... i kończę najpóźniej. Nie mam ochoty ani sensu jeść... przybity jestem.
-
Jednak wciąż patrzę na zdjęcie wiedząc, że nie odzyskam tego wszystkiego... mogłem czekać... czekać, jak sobie przysiągłem, jednak nie, musiałem się tu znaleźć... ktokolwiek mnie tu przyniósł... jest moim wrogiem.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Ignoruje go... tym razem nie dam się tak łatwo nabrać. "Lucy, wiem, że mnie słyszysz... nie ignoruj mnie..." staram się jakoś nawiązać z nią kontakt. Wciąż jesteśmy w połowie połączeni. Cesarz nie wie, że gadamy, ale ja nie wiem czy oni gadają.