-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Podbiegam do niej.
- Słuchaj. Miałem na myśli, byś nie urzywała, tego co pięć sekund. Spójrz na swoje kopyto... możesz go używać... ale wpierw odpocznij. Dobrze? Zrób to dla mnie. Doceniam cię, za to... i dziękuje ci. Odpoczniesz?
-
- Nie musisz... wiem gdzie go szukać - powiedziałem i odebrałem jej igłę - Serio starczy. Znajdziemy ich, nie musisz się tak poświęcać. Serio, jestem wdzięczny, ale dość już - powiedziałem patrząc na nią wzrokiem który nie zniesie sprzeciwu.
-
Pytam się z wyraźnym bólem.
- I jak? Znalazłaś? - spytałem się jej - To już ostatnie TAKIE poszukiwania, ok? - powiedziałem do niej stanowczo. Nie chce by cierpiała. Nie mogę na to patrzeć.
-
- Ale... uważaj... - powiedziałem. Potem czekam, na wyniki. Wychodzi na to, że wpierw lecimy, po żony, potem po dzieciaki. Inaczej nie da się, bo jakbyśmy wzięli wpierw dzieciaki, to nie zdążylibyśmy na ślub.
-
- Będziemy mieli czas - powiedziałem i zbieram ekipę. Wpierw lecimy po LIly, potem wracamy by ją tu wysadzić, i natychmiast udajemy się na ślub. Cholera... mam nadzieje, że będzie dobrze.
-
Wstałem i cholernie bolały mnie plecy. - Gdzie jest? - spytałem się. Bierzemy Lily i od razu lecimy na ślub. Mam nadzieje, że to blisko... tak czy siak, słucham mojej córki.
-
Przykładam ręce do twarzy... no to zjebałem... odnalazłem Milly... po tylu latach, by teraz mnie rzucała... przez chwilę siedzę tak, aż w końcu zasypiam na krześle opierając się o stół... nie pójdę do sypialni...
-
Tak czy siak... to ostatnia rzecz. Siadam przy niej i pytam się, gdzie by chciała zamieszkać... mam wrażenie, że już ze mną nie chce być... więc po prostu pytam się czy chce w Los Santos mieszkać.
-
- Zuch dziewczynka - powiedziałem z uśmiechem i idę do Milly. Muszę z nią ustalić co potem. Pewnie nie będzie chciała ze mną być... ale trzeba ustalić gdzie zamieszka.
-
- Pamiętaj, że to był ten zły tatuś, ja jestem ten dobry... obiecuje ci... usiądź spokojnie i czekaj... zrobisz to dla mnie i mamusi? Proszę - powiedziałem. Ból to ostatnia rzecz, która potrzebuje teraz Twi...
-
- kochanie... nie rób tego... nie musisz jej zawoływać, zrobimy jej niespodziankę... mamusia kocha niespodzianki pamiętasz? - powiedziałem jej z uśmiechem. Mam nadzieje, że mi uwierzy.
-
- Kochanie... jutro jedziemy po mamę, dobrze wiesz, że nie jestem tym drugim tatą. Wychodzi na to, że mi nie wierzysz. Obiecuje ci - biorę igłę - Obiecuje ci, że ją jutro przyprowadzę. Do tej pory nie mamy szans się do niej dostać.
-
- Eeee co? - pobiegłem za nią - Ale... jak zawołać? - Spytałem się lekko zaszokowany. Czy ja o czymś nie wiem? Czy to poprostu reakcja na wskutek braku maki koło niej.
-
Lecę za nią - Skarbie, po co ci ta igła? - Spytałem się, jej zaciekawiony. Nie podoba mi się, że paraduje z tą igłą... jeszcze się wywróci i będzie igła w jej oku.
-
Walę ręką w krzesło... nosz kurwa ładnie... biegnę za nią i zaczynam ją przepraszać. Tłumaczę, że 2 z nich to raczej nie z mojej winy. Oba z przypadku, z czego jedno z Gwałtu na mnie...
-
- S... sześć, licząc... nadchodzcę - powiedziałem wciąż chowając się za rękami. Zaraz mnie zabije... Zaraz mnie zabije... Zaraz mnie zabije... Zaraz mnie zabije... JESTEM TEGO w 99.9% pewien.
-
- Taaaak... mogę ci coś powiedzieć? Nie obrazisz się? - spytałem się jej. Jeśli powie że tak, to tłumaczę jej moją sytuacje rodzinną na przełomie 6 lat. I to jak się wzrosła moja rodzinka, potem... POZYCJA PANCERNIKA!
-
Westchnąłem. - Co sądzisz? O tym co się dzieje? Wiadomo coś jeszcze co będzie na tym ślubie? - spytałem się Milly. Matko... ona mnie zabije za to, że mam trochę więcej żon.
-
Tłumaczę jej, że to się stało przed poznaniem jej. Jej mamusia jest tak zwanym Alicornem więc zawszę tak będzie wyglądać, nawet za 100 lat. Ja... chyba też.
-
O kurwa... TURKUS! TY MAŁA GRANATOWA KULKO ZDRADY! CZEMU TO TU DAŁEŚ! Patrzę na jej reakcje. I biorę Książeczkę. Przybliżam głowę do Milly.
- A z tego co wiem, to ma już jednego adoratora właśnie za to zachowanie - powiedziałem i zacząłem jej czytać książeczkę. Ej... ciekawe czy ja tam jestem.
-
Opowiadam jej historie o tym co się z nią stało i przez to, że miała uszkodzony mózg, to została na etapie dziecka. Potem mówię, że nawet po naprawieniu go, została taka.
- ... Jednak wiem, że ma przyjaciół. Dwa razy ją straciłem... to był dla mnie taki sam cios jak utrata ciebie. Została psychicznie dzieckiem, lecz mi to nie przeszkadza.
-
Wiec spędzam czas z córką. Czytam jej bajki w bibliotece, i razem się bawimy. Jak Milly będzie chciała to może dołączyć. Mam nadzieje, że Deli ją polubi...
-
- Słyszałaś rozmowę, jutro o 12 jedziemy odpić mamusię i resztę. Wytrzymasz do tego czasu? - sptałem się. Powinna wytrzymać i mi uwierzyć... POWINNA.
-
Staje na baczność i salutuje - Tak jest. Przygotujemy się odpowiednio - powiedziałem i wysyłam info do Milly i Stana info, że jutro o 12 będzie misja ratunkowa i być może, zabicie tego cesarza.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Więc znajduje sobie zajęcie. Po pewnym czasie kiedy już wszyscy stoją na nogach, wyciągam zdjęcie Moje, Capo, Ghosta i Milly, gdzie ja i Milly się obejmujemy. Patrzę na to ze smutkiem, wiedząc, że mnie nie chce...