-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
No... zaraz się zacznie. Sprawdzam czy to Twilight, przyjdzie... i czy będziemy sami... bo na razie, maluchom nie wolno mówić... jak mi nie powiedziano o Faruku... tak czy siak... czekam.
-
"Co ty kurwa nie powiesz?" pomyślałem i wstałem by, żadnej z nich nie budzić... następnie idę do kuchni by przyszykować śniadanie... nie wiem jak Bolt i Lily zareagują na to, że dojdzie czwarty... ale nie spodziewam się fanfarów...
-
- Masz aurę... każdy ją ma... nauczę cię magii z mamusią i będziesz widzieć swoją aurę... - powiedziałem z uśmiechem potem ją przytulam...
-
Podsłuchiwanie? Widać, że coś odziedziczyła po mojej stronie...
- Jak podrośniesz... - powiedziałem krótko... czekam, aż Twi się obudzi...
-
Jasnowidz... niekiedy są nie do zniesienia... ale na moją córkę nie mogę się długo gniewać.
- Jak używasz, magii to wokół twojego rożku pojawia się taka aura... jej kolor zależy od rożnych rzeczy - powiedziałem...
-
- Hympf. Nie spodziewałem się, że to będzie aż tak... ale proszę, jednak miałaś racje z tą ciążą - powiedziałem a następnie staram się zasnąć...
-
Macham na do widzenia kopytkiem... potem dopijam swoją i zanoszę szklanki do zmywarki, a następnie idę spać... Znów będę ojcem... znów wstawanie po nocach... znowu ten czas wróci...
-
Rumienie się...
- Dobrze - powiedziałem biorąc łyk herbaty...
- Jest sprawa... jutro... właściwie dziś o 14 jest prezentacja tej maszyny dzięki której Chrysalis... żyje. Przyjdziesz?
-
Już się nie martwię...
- Więc trzeba będzie przekazać Twi, że jednak jest w ciąży... ale ze mną... przynajmniej nie spędzi większości ciąży w szpitalu, jak ostatnio... tyle dobrego.
-
Prowadzę ja do salonu, i parze dwie herbaty... po zaparzeniu niosę je mamie i potem siadam naprzeciwko niej.
- Malucha... wnioskuje, że to będzie chłopczyk tak? - spytałem się jej... dobrze, że nie trójka...
-
- Dzięki bogu. Może chcesz, herbatki skoro tu już jesteś? - powiedziałem podchodząc do drzwi... zwias...
- Zaraz... co proszę? - spytałem się zmieszany... dobra... boje się jaka liczba będzie...
-
Wchodzę za nią... i cierpliwie czekam, co da ta analiza... oby nie, bo nie chciałbym mieć takiego dziecka co pochodzi od gwałtu... zwłaszcza, że ojciec to już kupa flaków...
-
- Byłbym wdzięczny mamo... a ty, jak się czujesz... polepszyło się? - spytałem. Tego dnia, była strasznie wykończona, a to powoduje różne nieciekawe sprawy... musiałem się spytać...
-
Westchnąłem i wstałem z łózka i wyszedłem z pokoju z mamą i usiedliśmy w Salonie.
- Wiesz... kiedy was... no wiesz, jej robili to najczęściej... i ona się boi, że jest w ciąży... - powiedziałem. TO było by nie ciekawe. Wystarczy już, że mam opinie Terrorysty i Psychopatycznego Mordercy na ziemi... a tutaj wyjdzie, że nie upilnowałem żony... tłum wszystko wymyśli...
-
Spoglądam na matkę...
- Mamo? co tutaj robisz? - spytałem się lekko zdezorientowany... serio... o tej godzinie to się śpi, a nie odwiedza...
-
Całuję ją na pocieszenie...
- Nie martw się... wszystko będzie dobrze... - i wtuliłem się w nią... mam nadzieje, że nie...
-
Spoglądam na nią...
- Co cię gnębi skarbie? Nie podobało ci się? - spytałem się... szlag... mogłem wybrać inne miejsce... ale widok się jej chyba podobał... więc co się dzieje?
-
Narratorze... nie pomagasz. Po skończonej kolacji, niosę Twilight do domu, mając nadzieje, ze wszystko będzie w porządku...
-
A niech się drze... ja wiem, że nie będzie... mimo jej mega płodonści... ciesze się resztą wieczoru... potem niestety będzie trzeba wracać...
-
Znam Cloudi... ona mu na to nie pozwoli... pamiętam jak krzywo się patrzała na te jego magazyny... więc pewnie nie pozwoli mu...
-
- Jest sprawa z Capo... znalazł sobie dziewczynę. A wiesz co to oznacza... - powiedziałem z uśmiechem. Nareszcie wolność...
-
- Ciesze się, że ci smakuje. Robiłem je wspólnie z Boltem - powiedziałem wycierając pysk. Nie wykrakam, bo nagle on się tu zjawi na Jetpaku z Cloudi...
-
MUTE.
Więc spędzam z nią ten wieczór... modląc się by się nie skapnęła, że za nią jest wielki krater od MOJEJ bomby atomowej... ciekawe jak się ten wieczór rozkręci... choć wiem, że tym razem będzie bez Capo.
-
Heh...
- Jak widzę, widoki się podobają... najpiękniejsze miasto na Ziemi - powiedziałem. Modlę się by nie odwróciła się, i nie zobaczyła tego w pizdu wielkiego krateru... czyli mojego podpisu...
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Dzień dobry, kochanie - powiedziałem biorąc kanapki i kładę je na środku stołu byśmy mogli dosięgnąć... kładę także herbatę, bo do śniadania, zawsze pije się herbatę.
- Jest sprawa... w nocy odwiedziła mnie mama...