-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
Ale w Federacji wolne na cały dzień... Fuck ya. Dobra. Idę sobie zjeść śniadanie i się umyć. Dobra, Lucek, zacznij szykować zaklęcie przenoszenia się w czasie. Jak będę gotowy... to przenieś mnie do czasów Starswira Brodatego... tak... wiecie co mam zamiar zrobić.
-
Odkładam książkę, Delicate niosę do jej pokoju i ją kładę. Następnie idę do sypialni i śpię do 11... jutro treningu nie ma więc jest czas. Kolacje muszę na tarasie zrobić, i przede wszystkim Prezent...
-
Jak deli chce bym poczytał to jej czytam z 4 bajki... po przeczytaniu muszę zacząć organizować to co zamierzam. Plus prezent... ale mogę przy tym namieszać w czaso przestrzeni... a pierdole to. Dla Twi, zdobędę ten autograf. Lucek... masz możliwość cofania się w czasie?
-
- Długa... ta książka - powiedziałem Lustrując książkę.
- Rzekomo to najlepsza impreza w Equestrii - powiedziałem do Żony, i otworzyłem książkę by zacząć szukać jakiejś pierwszej lepszej bajki, jednocześnie czekając na odpowiedź Twi.
-
Uśmiecham się...
- Nie musisz dwa razy prosić - powiedziałem gładząc ją po głowie. Następnie idę z nią z zamiarem poczytania jej. W tym samym pokoju więc Mogę jak co spytać się Twilight. W połowie drogi do Kanapy...
- Rzekomo zbliża się w Equestrii jakaś Gala Kopyt... czy coś...
-
Aha... robię coś zanim cokolwiek zepsuje, rozwali czy kogoś pobije. Po naprawieniu podchodzę do Twi. Już wiem gdzie ją zabiorę na randkę...
- Skończyłem dziś wcześniej... stało się coś ciekawego?
-
Dobra... wracam do domu i sprawdzam co nowego. No, już dzisiaj można sobie planować randkę z Twilight. Mam nadzieje, że tym razem Capo ją nie przerwie.
-
Więc czekam... oby nie długo. Od razu jak wejdę, to biorę to co z niej zostało i wrzucam do pieca... NIE JESTEM NAZISTĄ! To zbieg okoliczności...
-
- Dobrze... możecie się rozejść... - powiedziałem i ruszyłem do domu. Teraz się teleportuje by sprawdzić czy złamali to zasrane hasło... matko, jak nie udało się to trzeba będzie usunąć maszynę...
-
- Ciesze się że się zgodziliście... i teraz niespodziewana niespodzianka. Dzisiaj nie ma treningu. Nagroda dla was za to, że poprawiliście tak szybko swoje umiejętności...
-
- Bo mam dla was propozycje. W następnym tygodniu będziemy kończyć trening... macie obiecujące wyniki. W sobotę otwieram Restauracje i brakuje mi kucharza, kelnerki i Ochroniarza...
-
- Posłuchajcie... powiedzcie mi... ile dostajecie pieniędzy za to wszystko? - spytałem się ekipy... wiem że marne grosze...
-
Poczytam jej wieczorem przed pójściem spać... ona wie, że jej poczytam i tak. BO serio, lubię jej czytać. No idę do pracy i czekam aż grupa przyjdzie.
-
Nom... wstaję całując Twilight. Następnie idę sobie zjeść i idę na trening. TYM RAZEM SIĘ UPEWNIAM CZY NIE MAM DELI. Ona dzisiaj musi iść do szkoły.
-
Podchodzę do niej i ją całuje... jak dojdzie do tego to zabezpieczam pokój na czas tego co się stanie... jak nie stanie się... to po prostu idziemy spać.
-
Zanoszę Deli do jej pokoju by ją ukołysać do spania i idę do Twilight.
- Skarbie. W piątek czyli po jutrze, jest święto pracy... więc mam wolne. Może wtedy sobie zrobimy nasz wspólny dzień?
-
Za niedługo.
- Rekruci w symulatorze... nic wielkiego. Zacząłem się zastanawiać... w Armii Cudzoziemskiej raczej nie ma wysokich płac, bo oni jedynie kiedy służą to podczas konfliktów... więc dostają mało wypłaty. A restauracje zamierzam otworzyć w Sobotę, więc pomyślałem, żeby czasem rekrutów nie przyjąć.
-
Spoko. Więc zaczynam jeść kolacje.
- Co dzisiaj ciekawego porabiałaś? - spytałem się żony. W wojsku Federacji jest fajne to, że w Soboty i Niedziele nie ma treningów... więc rekruci się ucieszą.
-
Siadamy do stołu. Dla pewności sprawdzam co dzisiaj jest za dzień... Delicate będzie musiała jutro iść do szkoły... bo wiecznie przemycać jej nie mogę...
-
To dobrze... do jutra mają się przebić. Więc przenoszę się do domu mając nadzieje nie zastać wkurzonej Twilight. Nie lubię tego widoku... a kto by lubił wkurzonego małżonka.
-
Więc idę do domu, mając nadzieję, że Twi dostała wiadomość SMS. Mam nadzieje, że jednak dostała bo nie mam ochoty widzieć jej znów wściekłej. Przed wyjściem wysyłam do Hakerów SMS czy się w końcu dostali.
-
- Dobrze... poprawiliście się lecz trzeba wam jeszcze praktyki - powiedziałem po czym pokazuje im wyniki.
- TO na dziś tyle... odmaszerować - powiedziałem. Po tym jak wyjdą podchodzę do Deli.
- Dobra... idziemy do domu.
-
Wszyscy? W jednym momencie? Zwracam się do Operatora.
- Weście usuńcie te schody... wszyscy się na nich potykają... a na innych o dziwo nie - powiedziałem. Po czym przed wyjściem ekipy spoglądam na zegar.
-
- Fochanie się nic nie da... jeśli macie być zespołem to musicie być jedno myślni. Wspierać się i dać sobie przestrzeń. Visari... w tej symulacji boty nadchodziły tylko z jednej strony... mogłeś się udać na sąsiedni budynek i użyć go jako budki snajperskiej. Wtedy by Gilda nie potknęła by się o ciebie, co nie skutkowało by waszej śmierci w symulacji. Do Cloudi i GIldy na razie nie mam większych zastrzeżeń prócz posiadania oczu dookoła głowy, wtedy byście się nie stało co się stało. Do symulatora i miejcie na uwadze to co wam powiedziałem.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
Więc podchodzę do drzwi z zamiarem otwarcia ich i sprawdzenia kto tam tak się dobija. Mam jednak lekkie przeczucia kto to... ale wole nie wiedzieć kto to...