-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
- Co się stało? - spytałem się. Nie wiem czemu jest markotna, ale nie podoba mi się to. Robie to wszystko by zapewnić im bezpieczną przyszłość, a póki istnieją amerykanie... to jest niemożliwe.
-
Idę do centrum łączności i połączam się z Federacją Ameryki Południowej, Chinami i Japonią. Tak jak kiedyś to robię, siadam na fotelu, biorę dwóch żołnierzy, i na fotel daje cień by mnie nie było widać. Jestem widoczny jak CIeń.
-
Tak czy siak amerykanie jak przewidziałem więc nie mów mi że nie. Odwracam się do Twilight i mówię z powagą w głosie.
- Cza jednak rozpocząć operacje.
-
Wszystko takie oczywiste... nudne się robi. Idę zatem w stronę tego ryku spodziewając się tabumu amerykanów i gryfów którzy pojawili się z dupy.
-
Teleportuje ten nadajnik jak najdalej by działał. Wysyłam do żołnierzy by wzmnożyli czujność... spodziewałem się tego. Życie mnie nienawidzi więc musi mnie udupić... to już klasyk.
-
Za jakiś czas Łazarz powinien zadziałać i będzie po sprawie. Tak czy siak daje lodu trochę na jej guza. Kiedy skończone będzie, wracamy do Twi.
- I jak ci się podoba na Księżycu? Szczerze...
-
Odwzajemniam uczucie i po chwili jestem zmuszony je przerwać przez sturlanie się mojej córki. Kurwa, mam nadzieje że nic się jej nie stało.
-
Cicho się chichocze. Siadam koło Twi i ją całuje. Potem wpatruje się w okno gdzie jest piękny widok na kosmos. Pierwszy raz na księżycu... tak, mój pierwszy raz.
-
Dziękuje stwor... znaczy pikusiowi i jakoś odklejam Deli mówiąc że później się będzie mogła pobawić (oczywiście jak Lily pozwoli). Jak się uda, Ją i Bolta biorę spowrotem do mieszkania i następnie szukam Twi.
-
Lece za nimi po Deli, gdyż ona nie wie że robi źle... kurwa, kurwa, kurwa. Będzie źle jeśli ten stworek coś zrobi, nie chce wypaść na złego rodzica. To by źle wypadło w późniejszym czasie.
-
Holy Crap. Delikatnie i bez problemowo odciągam Bolta i daje mu coś do jedzenia... zanim ten potworek go zje. To by nie wyglądało najlepiej w mojej kartotece rodzica.
-
Uśmiecham się... Lily powinna wiedzieć że zwierzaki... strzelam że to jej zwierzak... nie powinny mieszkać w domu. Matka mi to wpajała przez dwa lata. Ah... wspomnienia.
-
- Na pewno nie. Ona zna ludzi z Federacji i wie że nic nie zrobią temu stworkowi. Nie martw się, nie będzie komplikacji, jeśli Lily ich nie stworzy.
-
Przechodzę koło Potwora... trzeba coś z tym zrobić.
- Nasza córeczka, upodobała sobie ciekawe zwierzaki. Mamy na stacji sekcje dla takich gdzie mają dużo miejsca... może tak przekonamy Lily, by stworek się tam na czas naszego pobytu tutaj, tam przeniósł?
-
... więc idę do rodzinki z Boltem który cały czas pewnie jest przy mnie... Heh, może kiedy indziej ziszcze swój plan zniszczenia w męczarniach całych stanów.
-
Upewniam się że wszystko w porządku... następnie jeśli jest zgoda oficerów idę do sali komunikacyjnej z twarzą jakiej by się Hitler i Stalin zazdrościli.
-
A może te skarpety lecznicze (Kuce...) tak czy siak może one będą w stanie przez chwile zastąpić mu tą skórę. Jak nie to trzeba będzie coś innego opracować.
-
A kijek raczej nie będzie miał ochoty... no cóż, jedynie trzeba będzie usiąść i pomyśleć. jak będzie można naprawić jego skórę. Może ta sztuczna skóra która jest ostatnio w modzie w Federacji (jak pamiętam ktoś ją wymyślił)
-
Obejmuje ją pocieszająco i mówię że amerykanie za niedługo zapłacą za ten akt zbrodni na jej mężu i innych. Wystarczy tylko czekać na zezwolenie większości oficerów.
-
Opowiadam jej z delikatnymi szczegułami, lecz wciąż z kamienną twarzą. Po chwili ją uwalniam z stołu by mogła wstać. Następnie obserwuje czy co się wydarzy teraz.
-
Więc ją oblewam. Nawet to nie zmieni moich planów. Potem pytam się Oficerów czy Operacja Dzień Jutra może ruszyć, DEFINITYWNIE I NATYCHMIAST. CI co są najdłużej, jeszcze za czasów mojego dowodzenia w PLR, powinni wiedzieć, że jak jestem zły... to jest źle.
-
Uwalniam ją... znaczy odpinam i zakleblowuje ją (Opaska ghosta), następnie wracam do Lost Hills w MedBay i przykuwam ją tam. I zaczynam sprawdzać jak ją wyleczyć.
-
Nakładam ją i wysyłam Ghosta do MedBay w Lost Hils... muszę się jeszcze w niewidzialności udać po Fluttershy. I jeśli będzie stawiać opór, przywalę bez wahania. Ale znając życie, i nienawiść do mnie wyższej siły będzie z tuzinem wojska. Gdyż nikt nie będzie tak łaskaw by była sama. Udaje się w niewidzialności.
-
Staram się coś robić na jego rany, ale oczywiście włócznia będzie miała to gdzieś i nie pomoże. Tak więc ściągam go i przenoszę się do domu... no chyba, że włócznia mnie nienawidzi i każe zostać.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Kochanie... wiem kiedy coś cię trapi. Co się stało? Mi możesz powiedzieć - powiedziałem podchodząc do niej bliżej. Nie podoba mi się to... szczerze mi się to nie podoba.